Skrót statystyk : S: 2/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 0/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
MUTACJE NEGATYWNE
— Bezpłodny
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Lęk [-2 OP]
— Alergik [proszek do prania, -1 PRC]
— Nadwrażliwy [słuch, -2 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
SPT: 1/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 0/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
MUTACJE NEGATYWNE
— Bezpłodny
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Lęk [-2 OP]
— Alergik [proszek do prania, -1 PRC]
— Nadwrażliwy [słuch, -2 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Farciarz
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 624
Tytuł: I still remember that perfect smile
Data: 1892
Miejsce: Włochy
Kto: Halide Darbinyan, Cecil de Vere
Cecil był we Włoszech wcześniej kilkukrotnie, zawsze u boku swojego wampirzego ojca i tym razem niewiele się pod tym względem zmieniło - zarówno pomysł, by jechać na ślub córki starego znajomego, jak i wszelkie decyzje dotyczące ich małej wycieczki, przypadły w udziale Auberiemu, podczas gdy syn towarzyszył mu jedynie jako dodatkowa forma rozrywki i para rąk do pomocy z bieżącymi sprawami.
Od jego przemiany minęło już przeszło siedemdziesiąt lat, a jednak Cecil wciąż przez większość czasu czuł się przy swoim opiekunie jak nieporadne dziecko. Nawet do głowy mu nie przyszło, by kwestionować jego decyzję o spakowaniu manatków i podróży przez pół kontynentu, z kanałem dzielącym Wielką Brytanię od głównej części Europy włącznie. Tym też sposobem więc, choć nie znał nikogo z osób na weselu zebranych, trafił na nie wystrojony odpowiednio i tylko trochę przy tym zdezorientowany.
Uroczystość była skromna, ale robiła wrażenie. Przynajmniej na nim zrobiła, w każdym razie. Może dlatego, że rzadko miał okazję brać udział w podobnych wydarzeniach? Małżeństwa, jakie widział w swoim "poprzednim" życiu nie należały do szczęśliwych prawie nigdy, odkąd zaś został wampirem jakoś nie zapraszano go na wesela za często... Z różnych powodów.
Podczas głównej części prowadzonej przez ojca panny młodej, Cecil siedział gdzieś z tyłu, jak na piąte koło u wozu przystało. Auberi zostawił go samego sobie kiedy tylko dotarli na miejsce, młodszy wampir nie miał więc żadnych wielkich planów na resztę wieczoru.
Jedyne, co chciał zrobić na pewno, to pogratulować państwu młodym. Nie był pewien, co go tak tknęło, ale miał wrażenie, że po prostu powinien. A może miało to jakiś związek z tym, jak długo patrzył za przechodzącą obok jego rzędu krzeseł panną młodą..? Łamanym włoskim zapytał kogoś jak miała na imię, co spotkało się z odpowiedzią zakrapianą sporą dawką dezaprobaty. Nie przejął się tym zupełnie. Były rzeczy dużo gorsze od krzywych spojrzeń nieznanych mu Włochów, to na pewno.
_________________
Data: 1892
Miejsce: Włochy
Kto: Halide Darbinyan, Cecil de Vere
Cecil był we Włoszech wcześniej kilkukrotnie, zawsze u boku swojego wampirzego ojca i tym razem niewiele się pod tym względem zmieniło - zarówno pomysł, by jechać na ślub córki starego znajomego, jak i wszelkie decyzje dotyczące ich małej wycieczki, przypadły w udziale Auberiemu, podczas gdy syn towarzyszył mu jedynie jako dodatkowa forma rozrywki i para rąk do pomocy z bieżącymi sprawami.
Od jego przemiany minęło już przeszło siedemdziesiąt lat, a jednak Cecil wciąż przez większość czasu czuł się przy swoim opiekunie jak nieporadne dziecko. Nawet do głowy mu nie przyszło, by kwestionować jego decyzję o spakowaniu manatków i podróży przez pół kontynentu, z kanałem dzielącym Wielką Brytanię od głównej części Europy włącznie. Tym też sposobem więc, choć nie znał nikogo z osób na weselu zebranych, trafił na nie wystrojony odpowiednio i tylko trochę przy tym zdezorientowany.
Uroczystość była skromna, ale robiła wrażenie. Przynajmniej na nim zrobiła, w każdym razie. Może dlatego, że rzadko miał okazję brać udział w podobnych wydarzeniach? Małżeństwa, jakie widział w swoim "poprzednim" życiu nie należały do szczęśliwych prawie nigdy, odkąd zaś został wampirem jakoś nie zapraszano go na wesela za często... Z różnych powodów.
Podczas głównej części prowadzonej przez ojca panny młodej, Cecil siedział gdzieś z tyłu, jak na piąte koło u wozu przystało. Auberi zostawił go samego sobie kiedy tylko dotarli na miejsce, młodszy wampir nie miał więc żadnych wielkich planów na resztę wieczoru.
Jedyne, co chciał zrobić na pewno, to pogratulować państwu młodym. Nie był pewien, co go tak tknęło, ale miał wrażenie, że po prostu powinien. A może miało to jakiś związek z tym, jak długo patrzył za przechodzącą obok jego rzędu krzeseł panną młodą..? Łamanym włoskim zapytał kogoś jak miała na imię, co spotkało się z odpowiedzią zakrapianą sporą dawką dezaprobaty. Nie przejął się tym zupełnie. Były rzeczy dużo gorsze od krzywych spojrzeń nieznanych mu Włochów, to na pewno.
_________________
It ain't always what it seems
when you cling onto a dream
it ain't always there to please you
it ain't always there to please you
milestone 500
Napisałeś 500 postów!