No cóż, widząc, że Theo ma zamiar jednak wrócić między drzewa, ruszył za nim. Dobrze, że nie musieli zbyt głęboko wchodzić pomiędzy drzewa gdy napatoczyli się na zdziczałe wilkołaki. W liczbie pięciu. Kjell zaklął szpetnie w myślach. Piątka to już było trochę dużo, dobrze przynajmniej, że się nie pchali jako pierwsi do bitki. Mimo, że Theo chciał się z nimi zaprzyjaźnić, to Kjell nie podzielał młodszego wilkołaka. W sumie to wcale nie miał zamiaru ich ratować. Może gdyby był tylko jeden. Piątka... zbyt wiele mogło pójść nie tak. Nie czekając na jakiś dodatkowy doping Kjellmar uniósł swoją broń i wycelował w najbardziej spokojnego i odsłoniętego wilka. Celował w głowę licząc, że jego nieco podrasowana sreberkiem amunicja dum dum załatwi robotę i wyeliminuje z walki futrzaka. Najpierw unieruchomić, a potem wyciąć serca albo odrąbać łby. Taki miał plan, chociaż do rąbania to się nie przygotował, a mógł wziąć siekierę. Zawsze to Theo miałby co dźwigać czy coś. Tak czy siak Kjell nie zamierzał się certolić i od razu przeszedł do ofensywy. Jeśli by miał możliwość to od razu strzeliłby do kolejnego wilkołaka.
AMELIA Amelia oczami drona zobaczyła ruch Theo, który w dzikiej radości ruszył w kierunku obcych wilkołaków. Z postawionymi na sztorc uszami zauważyły intruza. Zjeżone futrem na karkach poczęły warczeć. Kiedy Kjellmar oddał strzał, kula trafiła w łeb. Zamiast zabicia ślepy na jedno oko wilkołak zawył głośno. Ryk zaalarmował pobratymców i kto wie, czy nie grupę, z którą mieli się zmierzyć Jun oraz Grimm. Amelia była świadkiem, jak cztery pozostałe Crinosy rzuciły się pędem na najbliższą ofiarę, w tym wypadku Theo.
KJELLMAR Oddany strzał trafił w łeb, jednak był nieprecyzyjny, aby trafić w ten magiczny ośrodek mogący sprzedać wrogowi szybką śmierć. Ślepy na prawe oko wilkołak zawył głośno. Jego ryk z pewnością dotarł do drugiej grupy, a prócz tego do uszu wrażliwych uszu wampira. Klej miał farta, mógł nadal skupiać się na walce z uwagi na swoją nietuzinkową koncentrację. To dzięki niej również przyuważył, jak rozwścieczone atakiem pozostałe wilkołaki rzuciły się na Theo, który stety lub niestety ruszył na pierwszą linię frontu.
THEO Zamiary były dobre, wykonanie niestety nie poszło zgodnie z planem. Próba wtargnięcia nie została zbyt dobrze odebrana. Wilkołaki postawiły uszy, a także zaczęły warczeć, posyłając w ten sposób ostrzeżenie. Być może gdyby nie gwałtowność akcji, młody nadnaturalny byłby w stanie to jakoś odkręcić. Niestety wtedy do akcji wkroczył Kjellmar. Oddanym strzałem podbił poziom agresji, a ponieważ Theo był najbliżej, to na niego ruszyła czwórka Crinosów. Trzy wilkołaki odcięły go od towarzysza, zamykając w prowizorycznym okręgu, tym samym blokując drogę ucieczki. Czwarty rzucił się szarżą na młokosa. Pozostałe również zamierzały iść w ślady atakującego, kolejno, jak w stadzie, w którym sukcesywnie nacierano, raniono i męczono ofiarę.
Wiązanka koreańskich i francuskich przekleństw opuściło usta wampirzycy, gdy tylko zobaczyła co się dzieje. Odrzuciła kontroler na bok, nie przejmując się tym, że bez sterowania, dron się rozbije. W tej chwili ważniejszym było pomóc swoim. Za szkody najwyżej zapłaci. Zbliżyła oko do lunety, celując najdokładniej jak mogła, w crinosa który atakował Theo. Nie było to proste, bo cel się ciągle ruszał. Oddała strzał i jeśli trafiła, zaczęła celować w kolejnego wilka. Sytuacja wyglądała nieciekawie, jednak nie wzywała jeszcze wsparcia. Chociaż teraz, kiedy prawdopodobnie straciła drona, mógł być problem z komunikacją. W pośpiechu zerknęła na Kjella przez lunetę, a jeśli nie pokazywał umówionego znaku, wycelowała ponownie i wystrzeliła.
MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
2024-05-25, 23:47
Czasami człowiek siedzi i myśli co poszło nie tak, skoro wszystko było tak idealnie zaplanowane. No, a tu poszło się jebać wszystko, od samego początku. Może gdyby Kjellmar miał nieco bardziej pokojowe podejście niż miał, to coś by z tego ukręcili nawet pomimo słabego początku. No, ale krew zaczęła bryzgać na wszystkie strony. Może nie wygląda aż tak słodko, jak mu się wydawało? No w crinosie jasne, że nie. Trzeba było lupusem ich podejść, zamerdać ogonkiem, zapiszczeć. Taki potencjał stracony. Trzy wilkołaki na raz zbiły go z pantałyku. Jak tak, to nikt go nie chce, a tu nagle wszyscy! Czemu życie go tak nienawidziło? Co jednak było dobre to to, że skupili się na nim, a nie na Kjelu. Bąbelek jest bezpieczny i to najważniejsze. Teraz tylko nie umrzeć. Ale zabijać też nie chciał. Albo oni, albo oni. I na nich i na nich mu zależało. Trudny wybór, ale skoro stracili już jednego towarzysza, no prawie stracili, to może warto ich dobić, aby nie męczyli się z poczuciem straty? Wiedział jak to boli. Może dopisywał tu teorie, ale tak było łatwiej zamachnąć się łapą na pierwszego lepszego jaki do niego doskakiwał, a później było łatwo ponawiać ataki, jeden za drugim o ile nikt go nie powalił, a nawet powalony będzie się miotać.
_________________
Caught you like the cold or a flu Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
2024-05-26, 18:40
Nie zamierzał stać jak kołek, to też nie było w jego typie. Zaklął widząc, że trafiony przez niego wilk, tylko stracił oko. No... spodziewał się lepszego efektu, ale jak się nie ma co się lubi. Trudno. Rannego wilkołaka na moment zostawił samemu sobie. Skoro wył to w tej minucie nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Zamiast tego wybrał jednego z przeciwników stojących bliżej Theo i to w niego wycelował. Zaraz potem obrał na cel kolejnego. Spieszył się, chciał im zrobić jak najwięcej szkód z dystansu. Wiadomo ranne, szczególnie kiedy rany eliminowały z dalszej walki, mogły być mniej problematyczne. Jeśli jego strzały nie robiłyby dalej zbyt wielu szkód, to Kjellmar był gotów by samemu przemienić się w bestię i ruszyć na pomoc młodszemu wilkołakowi. No ale najpierw wiadomo, był magazynek do wystrzelania. Szkoda byłoby go nie zużyć zanim rzuci się w wir futra, zębów i pazurów. Jak on tego nie znosił. No ale nie miał też zbyt dużego wyboru, czasem trzeba było robić to na co nie ma się ochoty, prawda?
Wszystko działo się niebywale szybko. Próba ogarnięcia chaosu była niemożliwa. Tu strzały tam, walka i krew... Zacząć więc wypadało od tego, co działo się w centrum cyklonu.
Theo bronił się dzielnie, gryzł i drapał napastników, którzy w liczbie czterech, w tym jednego rannego w oko i ślepego (po dojściu do siebie) krążyło wokół niego. Swój pierwszy atak wyprowadził zdrowy wilk. Po nim drugi i trzeci - wszystkie bez zadanych ran - czwarty póki co tylko krążył. Obrona Theo ocaliła go przed otrzymaniem poważnych uszkodzeń, typu odgryziona łapa, poważniejsze uszkodzenie mięśni i tak dalej. To, co jednak młody wilkołak musiał przyjąć na tak zwaną klatę to seria ugryzień, tudzież bolesnych podgryzień w okolicach wrażliwych łap (kostek) dla zmniejszenia mobilności i wyrwania ścięgien, a nawet karku po wyskoku jednego z przeciwników i wbiciu się w plecy po zmianie pozycji ofiary na dogodną dla wroga. Sierść była cenną zbroją przeciwko mniejszym kłapnięciom, ale nie mogła chronić ofiarę w nieskończoność. Theo: chroni wrażliwe miejsca, unika poważniejszych uszkodzeń. Pada jednak ofiarą bolesnych podgryzień, przez które traci nieco na mobilności. Krwawi i jeśli tylko dokonał zmiany pozycji, tj. wystawił się, miał na sobie wrogiego wilkołaka, który wbijał zębiska w jego kark.
Wszystko działo się szybko i chaotycznie. Celowanie w takiej sytuacji nie należało do łatwych, ale Klejowi się udało. Oddał jeden strzał i może kilka następnych. Pięknie zranił najgroźniejszego wroga - pierwszego, który napadł na Theo i znów, gdy ten postanowił na niego wskoczyć (wyłącznie w sytuacji wystawienia się Theo na atak). Postrzelony w bok cielska i tylną łapę a także ranny po otarciu się kuli o lewą stronę pyska, instynktownie zwrócił uwagę na wilkołaka. Niewiele czekając rzucił się w jego stronę. Klej miał niewiele czasu na oddanie kolejnego strzału.
Tymczasem z oddali Amelka na mocy skupienia oddała strzał. Był on celny, lecz niestety z powodu chaosu nie na tyle, aby na raz sprzątnąć przeciwnika - trafił w okolice prawego żebra. Wampirzyca miała farta, ponieważ w ferworze walki nikt nie zwrócił na nią uwagi. Z drugiej strony musiała uważać, aby przypadkiem nie trafić Theo. Amelka: z racji chaosu otrzymuje -1 do strzałów.
MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
2024-05-27, 20:54
Walka trwała i przebiegała kompletnie nie tak, jak powinna, z drugiej strony czuł, że wilkołaki trochę bawią się, bo patrząc na ich przewagę liczebną, powinny bez większych problemów go powalić i zagryźć. Napadnięty i podgryzany piszczał, szczekał, warczał, próbując się opędzić od ataków z każdej strony. A kompletnie naskoczony i chwycony za kark, zaskomlał, podkulając ogon, oblizując pysk. Przyległ bardziej do ziemi. No koledzy no... Bawimy się, tak? Jojczał po wilczemu, próbując się ułożyć troszeczkę na bok, chcąc pokazać ufność, przyjazność, cokolwiek. Teraz będzie ciężko po postrzale przez Kjela, ale, może się jednak jakoś dogadają, co? Miał nadzieje, ona umierała w nim ostatnia i choć na sekundę w nią zwątpił, to teraz na nowo w nim odżywała.
_________________
Caught you like the cold or a flu Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 202
2024-05-29, 22:21
Kolejna wiązanka przekleństw opuściła jej usta, kiedy zobaczyła, że jej strzał nie był tak skuteczny jak się spodziewała. Prześladowała karabin, znów celując w dzikiego crinosa. Była zdenerwowana, bała się o Theo, który był najbardziej wystawiony na ataki. Widziała co się dzieje i martwiła się. Starała się uspokoić oddech, tłumacząc sobie cicho, że przecież jest z nim Kjellmar. On na pewno mu pomoże, nie zostawi go. Skierowała celownik na wspomnianego wilkołaka, by zobaczyć czy czasem nie daje jej sygnału, a jeśli nie, wycelowała ponownie i wystrzeliła. Pomimo zdenerwowania i obawą "o swoich" wstrzymywała się od kontaktu z Junem, dopóki to nie będzie naprawdę konieczne, lub jeśli Kjell wykona umówiony salut. Starała się za bardzo nie myśleć i nie gdybać, tylko skupiła się by wyeliminować ilu tylko się dało.
Theo Młody Theo ułożył się grzecznie na podłożu, który zaczął chłodzić jego futrzasty brzuszek. Biel mieszała się z krwią - jego własną, gdy w furii nie do przebicia napastnik raz po raz wbijał w niego swoje ostre kły. Krople szkarłatu spływały po ciele, a w powietrzu latało wyrywane futro. Ból był olbrzymi, a posłuch zerowy. Mimo zamiarów, wilk nie usłuchał. Katorga trwała, aż do uszu Theo nie dotarł dźwięk żałosnego pisku. Wtedy ogromne ciało oponenta legło na nim. Przeciwnik został zabity strzałem w łeb.
Klej Raniony przez Kleja wilk rzucił się na niego. Doszło do szamotaniny dwóch Crinosów: wroga i przemienionego Kleja. Pozostałe przy życiu dwa Crinosy, w tym ślepy na jego oko kolega również rzuciły się na dyplomatę frakcji - frontalnie bez zabawy w kotka i myszkę. Zamiar był prosty: powalić większymi gabarytami, drapać i gryźć, wyrywać kawały mięsa.
Amelka Wampirzyca zabiła jednego z czterech wilkołaków. Przy życiu zostały trzy, które dziko i bez większej taktyki atakowały Kleja. Zamiar był prosty: zabić. Amelka miała przed oczami naprawdę straszny widok.
MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
2024-05-30, 16:10
Próbował się zaprzyjaźnić. No dobra, nie zaprzyjaźnić, ale zakolegować, zagadać, zapytać po ludzku: How do you do, fellow werewolfs? No, ale nie wyszło. Zaskowyczał, kiedy zabolało mocniej. Spokojne leżenie się skończyło, bo odruchowo zaczął się szarpać, chcąc się uwolnić. Zabawa się skończyła? Dla drugiego crinosa owszem. Sprawnym, trochę spanikowanym ruchem, wygrzebał się spod martwego wilkołaka i od razu poleciał do Kjela. Trzech... Dwóch... Czterech? No, kilku na jednego, to banda łysego, tak czy inaczej nie patrzył na ilość, patrzył na ich nogi. Oni go tam wcześniej gryźli, to on ich też pogryzie. Własne rany bolały, do tego odezwały się obrażenia po poprzedniej akcji ratunkowej, co niby się zaleczyły, ale odzywały się czasami. Tak czy inaczej znów priorytetem była ochrona Kjela. Jak powiedział, da się dla niego posiekać i będzie bronić za wszelką cenę.
_________________
Caught you like the cold or a flu Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
2024-06-01, 22:33
Kjellmar też nie miał zamiaru bawić się w półśrodki. Co prawda jego siła nie była zbyt imponująca, ale kilkadziesiąt dekad miał za sobą i niejedną walkę miał już za sobą. Zdając sobie sprawę z tego, że wróg ma przewagę liczebną starał się pilnować, żeby wszelkie newralgiczne miejsca były osłonięte przed atakami Crinosów. Poza tym wiedział, że pozostanie biernym w takiej sytuacji i tylko skupienie się na defensywie nie przyniesie nic dobrego. W sensie brak defensywy też nie był zbyt pożądany, ale bez własnej inicjatywy był skazany na porażkę. Wobec tego, kiedy tylko udało mu się dostrzec szansę, rzucił się z zębami i pazurami w stronę wilkołaka ranionego w oko. Oczywiście wykorzystując ten fakt i atakując od tej strony po której miał ograniczone pole widzenia. Wiedział, że to wystawi go na ataki pozostałych, ale uznał, że jest skłonny podjąć to ryzyko. Trzeba wyeliminować przeciwników jednego po drugim. Nic mądrzejszego nie wymyśli. Może nie był to najlepszy plan, ale miał jako takie szanse powodzenia. Może nawet ich zaskoczy? Poza tym chciał działać jak najszybciej zanim przyzwyczai się do adrenaliny w swoim organizmie i poczuje ból.
Walka trwała w najlepsze. Lała się krew i latało futro. Klej choć pięknie rzucił się na przeciwnika, nie miał szans w pojedynkę zwyciężyć przeciwko trzem oponentom.
Klej oraz wróg naprzemiennie się podgryzali, raniąc swoje ciała, wygryzając kawały mięsiwa i sprawiając ból. Starcie było równe i ktoś musiał w końcu zadać ostateczny cios. Klej:powalasz wroga, rzuć proszę na Los K6. Wynikiem parzystym zabijesz nieprzyjaciela: w dowolny sposób, byle zgodny z kanonem, tj. dekapitacji lub wyrwania serca.
Theo rzucił się na pomoc. Regeneracja pomagała w zachowaniu przytomności, ale nie tak od razu miała zaleczyć głębsze rany, zwłaszcza te na karku, który poprzez liczne ugryzienia miał był poważnie ranny. Podgryzanie wilkołaków zmusiło jednego z dwóch do uderzenia Theo w pysk potężną łapą i rzucenia się na niego. Drugi, który również z Kleja skupił się na Theo, zamierzał zmiażdżyć, a wręcz odgryźć tylną lewą łapę. Theo: rzuć na Los K6. Wynik parzysty uchroni Cię przed utratą łapy i mimo przewagi liczebnej nieprzyjaciół, przechyli losy walki w Twoją stronę. Będziesz mógł zabić jednego wilkołaka, zgodnie z kanonem: dekapitację lub wyrwanie serca. Wynik nieparzysty: tracisz lewą łapę. Jesteś w nieciekawym położeniu.
Amelka póki co nie oddała strzału. Była wciąż świadkiem rzezi. Walki Kleja z wilkołakiem i Theo z wilkołakami w liczbie 2, które ponownie zaczęły mu zagrażać.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 202
2024-06-02, 14:08
Obserwując to wszystko wampirzyca odczuwała coraz większe przerażenie. Czuła się bezsilna nie mogąc w żaden sposób pomóc wilkołakom. Zbyt dużo się działo by mogła oddać czysty strzał. Nie chciała trafić ani Kjellmara ani Theo. Dzikie wilkołaki coraz bardziej im zagrażały i w obecnej sytuacji, Amelia nie widziała żadnego innego wyjścia.
- Jun, chłopaki mają problem, a ja nie za bardzo mogę im pomóc, chyba że jakim jebanym magicznym sposobem się teleportuje. - w jej głowie słychać było zdenerwowanie. Wciąż starała się wycelować we wrogiego crinosa, jednak w ferworze walki, wszyscy za bardzo się szamotali.
MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
2024-06-03, 01:17
Walka była upierdliwa, szczególnie, że wydawało mu się, że nie idzie nigdy do przodu, a swoje szanse w walce z młodzikami znacznie przeliczyli. Oj to był błąd iść razem, to był błąd oddzielać się od Juna, ale szmeksi panna mu w głowie grała. Ciekaw był czy zabili jakieś wilkołaki, czy tylko napłodzili wampirów. NO ALE NA BOGÓW WSZYSTKO GO BOLAŁO! Kark go bolał, bok go bolał, łapy go bolały. Już nie mówiąc o lewej stópce psiej, co to chwycona w zęby i zgnieciona była bardzo bliska kompletnemu odgryzieniu. Szarpnął nogą, wywinął się, aby zębami potraktować gagatka, co to go tak rozgryzał. Udało mu się chwycić go prosto za łeb, objąć jego głowę szczękami, aż prawie mu czoło wilkołaka weszło w gardło jak śmierdząca ryba. W złości i bólu zacisnął szczęki, czując i słysząc, jak kości czaszki wilkołaka ustępują. Zgnieciona między zębami głowa rozlała się mózgiem po wnętrzu pyska Theo, wywołując mocny ślinotok. Nie było to smaczne, ani dobre, ani żadne, ani nawet pożywne, ale chociaż noga nie bolała aż tak jak przed chwilą.
Caught you like the cold or a flu Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
2024-06-04, 17:32
Nie cackał się z przeciwnikiem. Nie miał zamiaru nie wykorzystać tego, że udało mu się powalić dzikiego wilkołaka. Nie czekał tylko od razu rzucił się z pazurami i zębami na jego klatkę piersiową. Cel był jeden, pozbyć się wroga raz a dobrze, poprzez wyrwanie serca. Spieszył się. W końcu to nie była walka jeden na jednego. Mimo tego, że był skoncentrowany na swoim przeciwniku to nie umknęło mu, że Theo ruszył mu z pomocą i teraz był atakowany. Po tym jak się upewnił, że wilkołak już nie ma prawda powstać, nie czekał tylko od razu rzucił się na jednego z dwóch wrogów, którzy atakowali Theo. Nie wybrzydzał, rzucił się na pierwszego lepszego, którego miał bliżej, albo który stał do niego tyłem. Czemu by się nie wczepić w plecy niemilca i nie szarpać kłami i szponami każdego miejsca w które sięgnie? Adrenalina dodawała mu sił i nie pozwalała się zatrzymać. Było jasne, że to walka na śmierć i życie. Przegrani już nie będą mieć szans zobaczyć kolejnego wschodu słońca, no a umówmy się, Kjellmar wcale nie chciał się rozstawać z tym światem.