Liczba postów : 318
First topic message reminder :
Powrót do Paryża - zaliczony, pierwsze dusze z Novus Ordo odesłane do Styksu. Odwiedziny synka - naturalna kolej rzeczy, uznajmy ją za wykonaną - bez wnikania w szczegóły. Pozostawało jeszcze przywitać się ze starym znajomym z dawnego miejsca pracy. Oj tak, ostatnimi czasy Marr była bardzo pracowita, dziwna seria zgonów wśród grupy o konkretnej przynależności sama się nie wykonała. Mało subtelne, tak samo jak zaprowadzone zgrubsza porządki na rodzimym terenie, lecz ta niewiasta nie uznawała siebie za ideał. Jej sekreciki należały do tych splamionych krwią, o ile ta nie odparowała wraz z resztą mięsa w wyniku planowanej eksplozji. Dowodów nie ma, lecz wielu rzeczy można się domyślić...
To ci widok istoty poczciwej, która i dzień dobry powiedziała - po czym ułożyła odpowiednią monetę na stoliczku przy wejściu. Niewiniątko, słowo harcerki. Zasiadła na jednym z fotelu, krzyżując nogi. Nie wypadało przecież od razu wpadać w wir różnych przyjemności, które to miejsce oferowało. Może basen? Albo zakupki w piwnicznym sklepiku? Tyle opcji, bądź mądry i coś wybierz!
Szturchnęła przy okazji jednego z przechadzających się po obiekcie pracowników: panie kochany, bądź tak miły przekaż tę oto kartę właścicielowi, zrozumie aluzję. Bo po ludzku powiedzieć, Marr wpadła, wyłaź z gabinetu Jun - nie godzi się. Z kolei jej osobisty symbol wymarłego rodu, trójgłowy smok - zawsze to odrobina dramatyzmu.
Bo jak nie wypytywać o newsy z Paryża eksperta w podsłuchu - przypadkiem, wina rozmówców, iż gawędzili w nieodpowiednim miejscu - to kogo innego? To oczywiście nic więcej jak pretekst pod konsumpcję herbatki, tej z gatunku lepszych, bo wykonanych konkretnymi rączkami. Tylko czy wypadało ją konsumować w obszarze roboczym? Podobno to zbrodnia.
Tyle filozofowania, zamiast powiedzieć proste: cześć.
@Jun
Powrót do Paryża - zaliczony, pierwsze dusze z Novus Ordo odesłane do Styksu. Odwiedziny synka - naturalna kolej rzeczy, uznajmy ją za wykonaną - bez wnikania w szczegóły. Pozostawało jeszcze przywitać się ze starym znajomym z dawnego miejsca pracy. Oj tak, ostatnimi czasy Marr była bardzo pracowita, dziwna seria zgonów wśród grupy o konkretnej przynależności sama się nie wykonała. Mało subtelne, tak samo jak zaprowadzone zgrubsza porządki na rodzimym terenie, lecz ta niewiasta nie uznawała siebie za ideał. Jej sekreciki należały do tych splamionych krwią, o ile ta nie odparowała wraz z resztą mięsa w wyniku planowanej eksplozji. Dowodów nie ma, lecz wielu rzeczy można się domyślić...
To ci widok istoty poczciwej, która i dzień dobry powiedziała - po czym ułożyła odpowiednią monetę na stoliczku przy wejściu. Niewiniątko, słowo harcerki. Zasiadła na jednym z fotelu, krzyżując nogi. Nie wypadało przecież od razu wpadać w wir różnych przyjemności, które to miejsce oferowało. Może basen? Albo zakupki w piwnicznym sklepiku? Tyle opcji, bądź mądry i coś wybierz!
Szturchnęła przy okazji jednego z przechadzających się po obiekcie pracowników: panie kochany, bądź tak miły przekaż tę oto kartę właścicielowi, zrozumie aluzję. Bo po ludzku powiedzieć, Marr wpadła, wyłaź z gabinetu Jun - nie godzi się. Z kolei jej osobisty symbol wymarłego rodu, trójgłowy smok - zawsze to odrobina dramatyzmu.
Bo jak nie wypytywać o newsy z Paryża eksperta w podsłuchu - przypadkiem, wina rozmówców, iż gawędzili w nieodpowiednim miejscu - to kogo innego? To oczywiście nic więcej jak pretekst pod konsumpcję herbatki, tej z gatunku lepszych, bo wykonanych konkretnymi rączkami. Tylko czy wypadało ją konsumować w obszarze roboczym? Podobno to zbrodnia.
Tyle filozofowania, zamiast powiedzieć proste: cześć.
@Jun
milestone 250
Napisałeś 250 postów!