Coś na brzusio

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Ucieczka z tłumu - jak najbardziej zasadna dla pary wampirów z lękiem przed bzyczącymi skrzydlatymi potworami w czarno-żółte paski na dupkach. Jeszcze bardziej przychylne było przybycie do jednej z dwóch spokojniejszych miejscówek w hotelu – herbaciarni urządzonej na klasyczną azjatycką modłę ceremonii picia tego szlachetnego naparu lanego z tradycyjnego porcelanowego imbryczka do ślicznych czarek wykonanych z tego samego materiału.
Spokój i cisza dominowały w pomieszczeniu w towarzystwie ciepłego oświetlenia urokliwych lampionów oraz unoszącego się w powietrz aromatu świeżo parzonej herbaty.
- Zapraszam, rozgość się, zrelaksuj. - bo jak ktoś powiedział z rana: na ból brzuszka jedzonko precz, nie to, co dobry napitek na rozgrzanie, a że ten już czekał, to nie tracąc więcej czasu, po zdjęciu obuwia (czyli jak na kitajca przystało), Jun od razu zaprosił gościa do niskiego stolika, przy którym zamiast na krzesłach, sadowiono kuperek na wygodnych poduchach.
Po usadzeniu własnego zadka prędziutko sięgnął po imbryczek na poczet zalania dwóch czarek aromatycznym naparem.
- Opowiadaj co tam u Ciebie. - a na zakończenie puenta pod postacią pociągnięcia tematu dla podtrzymania nici dialogu w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu z dala od oczu i uszu osób trzecich.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Czy Jacusia łapał krindż, kiedy wujcio mówił o drineczkach i kawusiach? Tego nie dowie się nikt, bo twarz Jacka pozostawała uprzejmie wykrzywiona. Na pewno skorzystał z zaproszenia, by ulotnić się z tłumu, w który to nawet hindusów wpuszczali. Normalnie nie miałby nic przeciwko ludziom, którzy byli pełną paletą barw i odmian. Ale wyznawcy hinduizmu robili mu źle na żołądek, ni to go stresując ni przerażając - a więc również stresując.
Ściągnął mokasyny i odstawił je w równym rządku. Jeśli buty Juna były nierówno ustawione, to je trochę tyrpnął, żeby równe były. Otoczenie tak bardzo przypominające strony, w których osiadł z ojcem, zadziałało cuda. Tu było bezpiecznie, tak przynajmniej podpowiadał żołądek młodego mistrza cukiernictwa.
- Ładnie tu - pochwalił, oglądając wnętrze. Czy przy okazji próbował namierzać kamery? Może.... Usiadł na poduszce na przeciw Juna i obserwował jak nalewa herbaty. I to nie jakiegoś naparu ze szczura, co bardzo doceniał.
- Dopiero przyleciałem, a już wiem, że ominęło mnie sporo rzeczy - przyznał. Poczekał, aż starszy zadecyduje, kiedy będą mogli się napić. - Nigdy nie sądziłem, że nadzorowanie bandziorów, mafii i ogólnie pojętych wykolejeńców będzie spokojniejsze niż siedzenie na tyłku i pieczenie babeczek. - Czy był to przytyk odnośnie sytuacji, jaka rozegrała się w Paryżu? Bez wątpienia. Jack chciał dowiedzieć się więcej.
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Jun nie byłby sobą, gdy tu i ówdzie nie zamontował kamer na poczet bezpieczeństwa w pakiecie z podsłuchem “tu i tam” dla tak zwanej niepoznaki ku co ciekawszym oczkom, które zbyt nachalnie rozglądały się po okolicy. Miejsca ku temu wybrane były jak najbardziej strategiczne, co w praktyce nie zawsze przekładało się na montaż urządzeń szpiegowskich bezpośrednio “w” pomieszczeniu, bynajmniej tak mało “istotnym”. Co innego w rogu z widokiem na kącik wejścia do środka dla “znów” zachowania wszelkich procedur bezpieczeństwa, w tym także zanotowania czasu, ilości i wyglądu osób wchodzących oraz wychodzących z konkretnych pokoików.
- Dziękuję. Starałem się, choć w minimalnym stopniu przelać nieco rodzimej kultury na to miejsce. - na szczęście i “nieszczęście” Jacusia kamer w tym konkretnym pomieszczeniu jego oczko nie uraczyło ani za grosz. Z podsłuchem zaś jak z gustami - bywało różnie, ale jak mawiali rodzice, wujowie, dziadkowie i pradziadkowie: wszystko i tak zostawało w rodzinie, włącznie z najbrudniejszymi sekrecikami pod księżycem.
- Bo tam przynajmniej wiesz, czego się spodziewać, a z pieczeniem jest jak z wojną. Dodasz za dużo mąki, to będziesz mógł budować z ciasteczek mur berliński - za mała ilość zafunduje Ci przegraną na długo przed pierwszym uderzeniem, a o wszelkich manewrach podjazdowych nie wspominając. Ostatnie miesiące pokazały niepokojąco duże podobieństwo Paryża to takiego właśnie przysłowiowego pieczenia. - co by nie rzec: spierdolonego w języku przeciętnego Europejczyka, ale nie Juna, który z wiadomych względów przemilczał ckliwsze przymiotniki na poczet upicia łyku herbaty.
- Pytaj. - no, a potem poleciał luzik, bluzik - trasą z górki padło magiczne hasło, otwierające szeroko bramy dla nadchodzącej lawiny.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
A jak wiadomo sekrety pod Księżycem to już hardy kaliber. Jack nie odnajdując kamery nie wyglądał na bardziej spokojnego. Wszak przed sobą miał zestaw do rejestrowania wszystkiego, połączony z bazą wiedzy, dyktafonem, przy okazji robiący doskonałą herbatę. Owszem, miał na myśli wuja. Jeśli był choć trochę podobny do ojca, to można było spokojnie zapomnieć o tematach tabu.
Jack, podobnie jak Jun, używał wszelkiej palety porównań, bardzo rzadko posiłkując się soczystą kurwą. Ot, w przypływie ekstazy, kiedy musiał jakoś płatną partnerkę nazwać.
- Chciałeś powiedzieć zakalec. Bo to właśnie przypomina sytuacja. Piekło, piekło, a i tak niedopiekło. - Sięgnął po herbatę i upił, niemal w podobnym czasie do Jun. Synchronizacja przebiegła niedostrzegalnie, nieubłagalnie i okrutnie szybko.
- Nie mam notatnika, a mam wrażenie, że przydałby mi się. - Robienie notatek w komórce zostawi sobie na kiedy indziej. Wszak i to stwierdzenie było po prostu żartem. Nieśmiesznym, bo w sumie nikt by się nie zdziwił, że każdy z nich ma notatnik. Ot, taka natura w obu mężczyznach. - Może zanim dowiem się od Ciebie, jaka jest sytuacja, zadam pytanie od ojca. Gdzie Ty jesteś w tej sytuacji, wuju Junie?
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
No i od czego by tu zacząć... A gdyby tak żartem od wyjęcia rzeczonego zeszyciku z szufladki? Była to jedna z opcji, niemniej wojaż wygrała druga propozycja.
- Oglądałeś Johnego Wicka? Zakładam, że tak i że przy okazji poczęstowałeś nim mojego brata. Jestem trochę jak tamtejszy opiekun hotelu Continental, niby usytuowany pomiędzy obozami, a jednocześnie stroniący od każdego z nich na tyle, aby móc ze swobodą przyglądać się wszystkiemu z daleka, oferując dom tym, którzy go potrzebują na czas rozdawania kart w tej trudnej rozgrywce. - mężczyzna miewał rzadkie tendencje do przemowy słowami niejasnej filozofii. Kiedy jednak się nimi posługiwał, to niemalże zawsze stosując metodykę drugiego dna..
Normalnie jego interpretacja nie przychodziła łatwo, niemniej dziś było inaczej bo i księżyc na niebie świecił też inaczej.
- Czasami chcąc uniknąć ponownych strat w mące, jajkach, cukrze i innych składnikach, zostajemy zmuszeni do podjęcia odpowiednich kroków, między innymi do zachowania wyważonych proporcji przy następnym wypieku z opcją dodania od jednego do dwóch dodatkowych produktów na wypadek dominacji jednego nad drugim. - czyli tak zwanego balansu pomiędzy frakcją rzekomo dobrych versus Ci źli, aby przypadkiem nie doszło do zachwiania delikatnej struktury mrocznego świata, bo jak wiadomo wyjście naprzeciw pomyłce nie zawsze kończyło się happy endem.
Czasami takie porażki wymuszały na przegranych oddanie się refleksji, a niekiedy złamaniu własnych zasad na drodze przysłowiowego chuja, który stając na straży równowagi, brał na siebie ciężar oraz hejt za bycie katem, Thanosem współczesnego świata lub jak kto wolał, Diabłem, który zawsze chętnie służył radą, jeno niekoniecznie ostrzegając przed konsekwencjami decyzji.
Gdzie więc stał Jun? Na pewno na hotelowej podłodze w samiutkim oczku cyklonu z wyrysowaną fascynacją biernej i aktywnej obserwacji wydarzeń.
- Jestem tutaj, gdzie najłatwiej poznać przyjaciela z wrogiem i samego wroga. - puenta na koniec kropką nad literą "i"... Jej interpretacja nieprzypadkowo zamarzła w sferze pełnej swobody. Ten cały monitoring, prywatna szyfrowana sieć, drony patrolujące i ochrona w i poza hotelem - no z pewnością ich obecność z włóczeniem części Triady nie były przypadkowe.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
- Czyli wygodny stan obserwatora - skwitował porównanie. Czy Jack umiał wyłapywać drugie dno? Owszem, ale nie był tak doświadczony jak Jun czy inny taki czarnooki. Chwilę zmilczał, próbując przejrzeć ukryte dno Juna i ukryte dno Ryuu. Własne dno miał wetknięte za pas, więc w sumie rzecz miała się jak swoista matrioszka. Jedno w drugim w trzecim.
- Ja nie jestem tutaj przypadkiem - powiedział w końcu, co pewnie Juna nawet zbytnio nie dziwiło. Kto lepiej od niego samego znał Ryuu? Wysłanie syna, który przez ostatnie miesiące był jego przewodnikiem po świecie, do brata, który tuptał po suchym terenie wnętrza cyklonu, nie mogło być przypadkowe. - A przynajmniej tak mi się wydaje. Czy ojciec w jakiś sposób się z Tobą kontaktował, wuju Junie?
Kolejne pytanie, które umożliwiło przekierowanie rozmowy bez podejmowania działań i decyzji. Jeszcze nie teraz, jeszcze musiał wiedzieć więcej. Lepiej to wszystko rozumieć.
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- W punkt. - obserwator, gracz: obie wersje pasowały i były zgodne z prawdą. Trzecia tańczyła wokół zasad a te... Choć rozłożone figurami na idealnie wypucowanej planszy, wcale nie były aż tak czyste, ale dzięki temu dodawały rozgrywce pikanterii, nawet, a przede wszystkim w wykonaniu pewnego gadziego mościa.
- I to nawet częściej odkąd pokazałeś mu zdobycze technologiczne współczesnych czasów. - pomijając Netflixa z miernym abonamentem i pakietem reklam, ha tfu. Dobrze, że syn miał łeb na karku i zamiast szmelcu podsuwał najlepsze rzeczy, a przy tym doceniał kunszt wystroju i smak herbaty.
- Nawet największy złoczyńca musi czasem osłodzić sobie życie, a gdzie jak nie w cukierni kupi ukochane pączki i ciasta? Kto jak nie sprzedawca i właściciel wyłapie najwięcej informacji zewsząd? Ryuu pokłada w Tobie wielkie nadzieje, natomiast ja widzę okazję do wykorzystania potencjału. Przedtem jednak kusi mnie zadać pytanie. Powiedz mi... Komu byłeś wierny? Komu teraz jesteś wierny? Co już teraz zdołały wyłapać Twoje oczy i uszy? - seria krótkich pytań posypała się kroplami deszczu. Rulon pergaminu został rozwinięty i tylko od konkretnej dłoni zależało, jaka historię nań spisze końcówka pióra umoczonego w ciemnym tuszu.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Nie on załatwiał Netflixa, ok? To była wina tego całego sekretarzyny triady, który szukał cięć budżetowych, kompletnie nie kapując idei cieszenia się wiecznością.
Słodycze to była jego pierwsza i bardziej frontalna odsłona. Betoniere było tyłem, ale i trzonem. Przynosiło pieniądze, a Petite Mort przynosiło znajomości. Spełniały swoją rolę.
- Komu czy czemu? - Odbił piłeczkę, ale nie oczekiwał na odpowiedź. Odpowiadanie na pytanie pytaniem było, mimo iż typowe dla tej rodziny, to całkiem niegrzeczne.
- Wcześniej powiedziałbym, że matce. Bo nie radzie. Matki nie ma. - Zdecydowanie nie miał tu na myśli jakiejś biologicznej rodzicielki, bo tej najzwyczajniej nie znał. - Ojciec aktualnie jest towarzystwem, ale nie pała chęcią stania się ikoną i wzorem do naśladowania. O wierności nawet nie wspominając. - Jack zdradził tą odpowiedzią więcej o swoim podejściu niż przeciętnie. Przy czym... nie mówił właściwie o sobie. Jun sam mógł wyciągnąć wnioski, że jego bratanek był oportunistą. Szukał dla siebie tego, co było mu wygodne, a nie tego, co aktualnie było ważne. Gdyby go dobrze zmanipulować, pewnie nawet znalazłby się po stronie Novus. Przy czym a) nie zostałby zmanipulowany, b) nie byłby po stronie Novus. Ślisku typ. Totalnie to było genetyczne.
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Ryuu w przeciwieństwie do brata był o wiele mniejszym skurwysynem. Cenił sobie stateczność i honor - może do przesady, ale dzięki temu i swojej o dziwo twardej ręce był najlepszym kandydatem do sprawowania pieczy nad gronem Triady podczas nieobecności większego psotnika.
- Słusznie, ja również temu konstruktowi nigdy nie ufałem. - co innego Jacuś, tudzież Jun z naciskiem na słowa tego drugiego. Oj nie szło zliczyć litrów nieukrywanej ironii wlanych w wypowiedź.
- On nie, ale Ty? Wierność to zdradliwy nominał, nie to, co czysty zysk tudzież okazje, które idzie urobić pod siebie i wykorzystać dla siebie. Moja propozycja jest bardzo prosta. - i zarazem podstępna niczym syk węża w kieszeni pewnego Pana.
- Chciałbym Ci zaproponować połączenie sił, ujmując prościej: ujednolicenia działania hotelu z Twoim cukrowym biznesem. Pomyśl, jak daleko rozciągnęłyby się nitki korzyści, szczególnie w tak niepewnych czasach. Novus Ordo, Frakcje... Są to tylko konstrukty, a te bywają wadliwe, szczególnie gdy nie podejmują gry lub grają zbyt nieuważnie. Przy czymś takim rzeczona neutralność spada niczym deszcz na wysuszoną, nie tylko tasując, ale i rozdając karty pod kolejną rundę. - w wielkim skrócie: Jun miał plan i było nim wykorzystanie Jacusiowej “śliskości” ku własnym benefitom - stąd tyle ogólnej szczerości.
Co innego, że chwilowo testował nieśmiertelnego - to, jak daleko sięgało jego cwaniactwo i w jakim stopniu był gotów podjąć się wyzwania po rozliczeniu bilansu pomiędzy stratami a zyskami i tak dalej. Świadomość ryzyka była obustronna, w końcu obaj spadli z tej samej gałęzi i do tego pod ten sam cień podejrzanego drzewka w ogródku.  
Bez obaw, herbatka szczęśliwie zatruta nie była. Ta działka należała do kobiet częstujących ogórki z Novus Ordo.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
- Skoro on nie chce, to ja byłbym głupcem, gdybym go na taką pozycję chciał ustawiać. - I to takim, który wybrał najszybszą ścieżkę do własnej destrukcji. A Jack, mimo bycia młodym, bo nawet nie przekraczającym setki, nie wykazywał się skłonnościami do autodestrukcji. Był czasem porywczy, ale na ogół oceniał z boku sytuację. Bo tak go wychowano. Dzieciak wśród wampirów. Ale kiedy chciał czegoś doświadczyć... To czy nie brał? No brał.
- Masz na myśli przeniesienie Petit Mort do hotelu, filię, czy po prostu zaopatrywanie w słodycze? Chyba, że nie same słodycze masz na myśli - Bo Jakuś miał piwnicę, której wampiry pragnące informacji, mogły mu zazdrościć. Albo konkurować w kwestii kto wie więcej. Aktualnie młody był świadom, że wie mniej, ale siatka kontaktów i zleceniodawców była po to tworzona, by móc do niej wracać. Odkurzać i przypominać się, np. słodkim poczęstunkiem z konkretnym logo na pudełku.
Jabłka pod gruszą, tak się nazywa ich wspólną relację. Ścieli jabłoń? Panie! TOCZYMY SIĘ! I już byli pod gruszą, potem sosna, wierzba i co akurat rośnie pewniej. Bo już taki był ten pomiot żmijowy.
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
I dlatego pożyjesz dłużej - przeto mówiła niegdyś kochana mamusia i jej przyjaciele, a potem niektórzy z Radnych. Szkoda, że tych ostatnich praktycznie wywiało - pewnie dlatego już na samo wspomnienie na twarz wpełzał kwaśny uśmieszek, zupełnie jak po zjedzeniu wybitnie niedobrego pomarańczka lub nieistniejącej próby ukrycia, a nie... Tego ostatniego Jun nawet nie próbował chować, on wręcz gardził swoimi ex współpracownikami i to nie z przypadku.
- Oczywiście, że zaopatrywanie się w słodycze do dobrej kawki i herbatki z opcją jeszcze większego wzbogacenia Twojej kieszonki o szekle dodatkowej klienteli. - czyli na prostsze: połączenie sił równało się poszerzeniem neutralnej pajęczynki o kolejne gniazdo, istny domek babuni, aka wiedźmy z przestronną piwniczką do pogawędek.
- Z pakietem wycieczek do piwnicy, rzecz jasna w celach poznawczych gości. - no, ale w myśl dobrej woli - małe sprostowanie nie mogło zaszkodzić, za to mogło pomóc w wejściu na ten sam stopień rozumowania przy trwającym teście.
- I kartą podobnych procedur na wypadek nieprzyjemności. - tych obowiązujących w hotelu, ale tylko po podpisaniu odpowiedniego świstka.
Prywatnych eskapad, wbijania sztylecików i tym podobnych nikt nie zabraniał w myśl, że nawet po nadnaturalnych skakały wypadki losowe.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Bez multisporta i owocowych czwartków nie biorę!
- Rozumiem... - Pauza zawsze sugerowała, że jest jakieś ale i Jun o tym doskonale wiedział. - Aczkolwiek Petite Mort znajduje się w miejscu, które można uznać za zarzewie sporu pomiędzy ugrupowaniami. Nie wiem, czy dalsze prowadzenie tam interesu będzie bezpieczne, a co za tym idzie, rozsądne.
Obiecywanie Junowi dostaw słodyczy i informacji w chwili, gdy nawet nie wiedział, czy z piekarni pozostał kamień na kamieniu, byłoby wprowadzaniem w błąd, a na to względem wuja nie mógł sobie pozwolić.
Dawał się wujowi zastanowić nad sytuacją, jako i on dawał mu wybór.
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Zajęty teren faktycznie stanowił przeszkodę, ale... No właśnie: we wszystkim niemalże zawsze pojawiało się to małe wkurwiające "ale", przez które nic nigdy nie było proste, w tym wypadku dla Novusów.
- Przy czym Ciebie nie kojarzą, nie mają ku temu nawet podstaw, wszak calutki konflikt spędziłeś poza Paryżem. - tudzież najgorętszą i najbardziej istotną część przedstawienia. To aż prosiło o nieczyste wykorzystanie.
- Cukiernia nadal prosperuje, tak jak jej właściciel, przynajmniej na papierach pod podanym mieniem. Wtapianie się w ludzi i oszukiwanie innych długowiecznych mamy we krwi. Położenie tego miejsca o ile jest niebezpieczne, o tyle może pozwolić na poznanie niewygodnej jednostki z kapkę bardziej newralgicznej strony. - jeśli Jacuś wiedział, co wujaszek miał na myśli.
Mężczyzna bez wątpienia prowadził ryzykowną grę, ale po głębszym zastanowieniu się, kto tak naprawdę był bezpieczny?
Nikt.
To był trudny test, nie tylko osobowości ale kredytu zaufania. Diabeł jednak dobrze to wiedział i nie byłby sobą, gdyby nie posiadał kilku kart na tak zwane "zaś”.
Bycie chujem to jedno.
Testowanie krewniaka, drugie.
Natomiast bezsensowne narażanie jego życia? Nope.

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Jak cholerny książę, Jack był trzymany w dużej mierze pod kloszem. Czy spod niego wyszedł? Gorzej, on wypełzł. Wydostawał się spod niego na własnych zasadach, finalnie pozwalając wyłącznie istnieć pozycji stylistycznej. Czy jego wywóz do Chin był formą klosza? I tak i nie. On się bardzo dobrze miewał nawet na odległość, po prostu pracując w innych godzinach niż zwykle.
Z drugiej strony, czy umiałby udawać przed Novusami, że jest człowiekiem? Owszem. Jak sam Jun zauważył, miał to we krwi. Dopóki więc nie zdradzi się z tym, że nie jest człowiekiem, by w sumie bezpieczny.
Wzrok miał chwilowo utkwiony w tafli herbaty, a Jun mógł ocenić, że po młodym nie wybiło widać żadnego procesu myślowego. Skoro więc nie było nic widać, to znak, że wszystko pracowało jak idealnie naoliwiona maszyna.
- Czy Novus Ordo przejęło akta Rady? Nie wątpię, że figuruję w nich jako pobierający opłaty, a jak znam niefrasobliwość niektórych, to raczej nie były one rozsądnie zaszyte między opłatami dla ludzi. - Uniósł herbatę do ust i dopiero wtedy czarne oczy przeskoczyły na Juna. Był czujny na to, czy wuj się z czymś zdradzi, ale z drugiej strony, niekoniecznie się tego spodziewał.
@Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Zostały doszczętnie spalone przeze mnie i Marr. - bo kto wiedział, tego zaskoczenie nie brało na wieść, że to właśnie oni, rzekomo Ci najbardziej neutralni, zadali ostateczny cios Radzie, tym sposobem doprowadzając do jej nieodwracalnego upadku. Cóż... Czasami wojna wymagała ofiar i zmiany też, a te finalnie mogły wyjść na dobre, o ile z trudnych czasów nowi gracze zdołają wyłowić silne jednostki, wliczając w to siebie.
- Jednak... Pamiętaj, że choć brzmi to sztywno i brutalnie, to jest to tylko propozycja. Mimo wszystko łączy nas w jakimś stopniu krew. Nie chcę Cię do niczego zmuszać ani tym bardziej ograniczać Twojej swobody. - definicja zdrady rozciągają się szeroko i daleko, ale nawet ona musiała czasem ustąpić, gdy na wierzch wychodziły emocje.
Test, manipulacja, propozycja i pakt - niekiedy i Diabeł potrafił pokazać ludzką twarz, trochę jak on, ten, którego jasne ślepia pierwszy raz zdradziły coś na wzór szczerej troski, tym samym przekreślając paragraf dwuznaczności gestu.
Tym bardziej gdy nie wiem, czego Ty sam pragniesz. - pułapka? Jeden rabin powiedziałby, że tak, a inny, że wcale nie. A Ty?

@Jack Riche

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach