Robi się coraz ciekawiej

5 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Domena Wijsheid - to nie tak, że jej mieszkańcy (ludzcy oraz nadnaturalni) nie zostali poinformowani o przybyciu Radnego, przeciwnie: wieść tą szanowny "skośny" puścił dwa dni wcześniej, czyli 6 kwietnia, a potem dnia następnego: 7 kwietnia na wypadek, gdyby coś miało ulec zmianie, lub komuś rzeczony termin spotkania jednak by nie odpowiadał. Brak wiadomości zwrotnej świadczył o akceptacji przyjazdu, toteż ten odbył się ustalonego dnia, 8 kwietnia o ustalonej wieczornej godzinie.
Louis, aka Jun, ponieważ tym imieniem raczył się już posługiwać, na miejsce nie przybył sam. Towarzyszyła mu para ludzi, kobieta oraz mężczyzna w wieku około 25 lat o typowo europejskiej urodzie, nie takich byle jakich, bo ze stosownym oznaczeniem na nadgarstkach, świadczącym o przynależności do grona pracowników Radnego.
Potencjalnie wszelkie procedury na poczet zachowania bezpieczeństwa nie powinny napotkać trudności: zarówno wampir, jak i ludzie nie mieli przy sobie broni palnej, oręża białego bądź niebezpiecznych substancji: co najwyżej mały poczęstunek w postaci kawki oraz paczki pączków zakupionych w umiłowanej cukierni pod skrzydłem nieobecnego Jacusia dla osłodzenia goryczy przyszłych rozmów, którymi wkrótce miały nasączyć się ściany rezydencji.
Temat tych debat nie był wielką tajemnicą chwały - od początku było mówione, że celem wizyty Juna będzie dyskusja o Marcusie, tego, jak radzi sobie ród bez jego osoby oraz czy w czasie nieobecności zaginionego, wydarzyło się coś, co mogłoby wzbogacić zasób wiedzy zarówno Wijsheid jak i samej Rady. Prócz tego Louis miał w kieszeni własny cel, mianowicie potwierdzenie kilku faktów, które z niewyjaśnionych przyczyn nie łączyły się z pozostałymi. Aby jednak je potwierdzić i odpowiednio powiązać, musiał posmakować wiedzy u samego źródła - rodu Marcusa.
Czas oczekiwania na przybycie reprezentanta lub reprezentantów nie odbiegał od rutyny: po wymianie uprzejmości z ludźmi, odwieszeniu garderoby na wieszaki, wampir oraz jego pracownicy udali się pod okiem "tutejszych" do pokoju gościnnego: salonu. Tam drogi Radnego niejako rozeszły się z familiantami, których raczył oddelegować do kuchni na rzecz "odstawienia" słodkiego poczęstunku, w ten sposób zostając w salonie sam.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
W zasadzie o spotkaniu z Radnym dowiedziała się jak najbardziej na ostatnią chwilę. Ciężko jednak było jej się dziwić, zwłaszcza, gdy informacja padła 6 kwietnia, a jej praktycznie od 3 nie było w Paryżu. Taki już urok roboty najemniczej, nie narzekała. Mimo wszystko ledwo zdążyła się zebrać do kupy, trochę odpocząć i w zasadzie już musiała się zbierać. Najsmutniejsze było to, że cierpiał jej warsztat i nieuregulowana sytuacja, ale na szczęście pracownicy byli w porządku. A że wilczyca nie migała się od roboty, harując na równi ze wszystkimi…
W sumie samego Radnego nawet była ciekawa. Bądź co bądź kojarzyła ich wszystkich jedynie ze słyszenia, tak naprawdę nie mając o nich jeszcze żadnej opinii. Może poza drobnymi śmieszkami z pierwszej misji, na której razem z Maxem obgadywali kwestię pozbawienia tak zwanego nabiału pewnego wilkołaka. Pytaniem jednak było, po kiego grzyba Radny postanowił się pojawić w tak zwanej domenie? Ale nawet było jej to na rękę, wszystko, co padło podczas ostatniego wyjazdu, powinno dotrzeć do uszu tak zwanych rządzących tym całym grajdołkiem. Może i lepiej, że Azjata pofatygował się do nich, oszczędził jej tym samym przedzierania przez środek miasta.
Zapach kawki i pączków byłby w stanie udobruchać każdego, zwłaszcza blond kłaka, który w zasadzie świeżo wstał z wyrka, odsypiając kilka dni w trasie. Stąd też zanim udała się do salonu zahaczyła o kuchnię, zgarniając sobie kubeczek kawki, a i po drodze na spotkanie napełniła żołądek naprędce skleconą kanapką z dużą ilością mięska.
- Kat Storstrand, protektor rodowy. - skinęła głową na powitanie, nadal jakże uparcie odmawiając zmiany nazwiska na to “właściwe”. No przywiązała się do własnego, ciężko się go pozbyć po ponad 250 latach. - Inni pewnie zaraz się zbiorą. - kontrolne zerknięcie na telefon powiedziało, że jednak nie była jakoś mocno za wcześnie, a i inni nie byli spóźnieni. Nie dało się też ukryć ciekawości w błękitnych oczach wilczycy, którymi to oczami obserwowała Radnego, starając się jednak nie robić tego zbyt ostentacyjnie. W sumie miała niezbyt dużo do czynienia z Azjatami, nie miała większego pojęcia, czy mężczyzna się czasem nie obrazi za takie gapienie się.
Za to ona sama ubrana była jak to się mówi, typowo po amerykańsku i typowo wygodnie. Przede wszystkim miała na sobie czarny T-shirt z logiem NASA. Na to narzuciła typowo amerykańską kurteczkę z frędzelkami, na nogach natomiast wybrała ukochane dżinsy z wielką flagą USA na nogawce. A jakby tego było mało, na stopach miała kowbojki. Brakowało jeszcze winchestera na ramieniu, ale przecież po rodowej nie będzie łazić ze strzelbą. Typowy ukłon w stronę ukochanego brata.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Kjellmar Storstrand

Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
Wiedział o tym, że Radny miał przyjechać do rodowej posiadłości Wijsheid. Mimo tego, że od paru dni miał huk roboty, to postarał się być już wcześniej na miejscu. Pech chciał, że w momencie, kiedy akurat wychodził z samolotu, parę rzeczy organizacyjnych się posypało i zamiast pójść w stronę miejsca, gdzie miał się skierować Louis, Kjellmar ruszył w stronę bardziej ustronnego miejsca, gdzie mógłby w spokoju wysłać parę wiadomości i odebrać telefony.
Kiedy już myślał, że wszystko jest opanowane, jeden z telefonów go dopadł tuż przed wejściem do pokoju gościnnego. Siedzący w środku mogli usłyszeć jego głos zza drzwi, ale nie mogli rozróżnić słów. Co najwyżej mogli się zorientować, że Kjellmar nie rozmawiał po francusku, bardziej po niemiecku albo w jakimś nordyckim języku. Rozmowa nie trwała długo, krócej niż minutę, a po jej zakończeniu wszedł do środka. Ubrany był w trzyczęściowy szary garnitur, a calości dopełniał ciemnobrązowy krawat i brązowe buty. Strój wyglądał i w istocie był robiony na wymiar. W końcu Kjellmar nie musiał się męczyć z kupowaniem w sieciówkach, nie?
Nie spodziewał się w środku zastać Katrine, ale nie okazał zdziwienia. Dobrze, że była z powrotem.
-Witaj Radny. Wybacz oczekiwanie, musiałem się uporać z jedną rzeczą, żeby podczas naszego spotkania nie wisiał nade mną miecz Damoklesa. – wyjaśnił w sumie niewiele wyjaśniając. No ale trochę rzeczy miał do ogarnięcia. Sama wysyłka części familiantów poza Paryż, obczajenie możliwości stworzenia fabryki w Berlinie, trochę spraw związanych z firmą, działo się. Na szczęście Kjellmar był raczej systematyczny i poukładany. Wytrwale pozbywał się po kolei problemów jakie się pojawiały, kiedy jednak ten intensywniejszy czas się skończy, będzie potrzebować odpoczynku. Na razie jeszcze nie było po nim widać zmęczenia, to jeszcze nie ten etap zapierdolu.
Liczył, że wampir zechce wyjawić powód swojego przybycia. On sam nie był pewien ile ten wiedział i, co ważniejsze, ile powinien wiedzieć. Rada radą, ale wewnętrze sprawy Wijsheidów niekoniecznie musiały być obiektem ich zainteresowania, co nie?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Informacja o wizycie radnego do ich rodowej domeny, nieco zaskoczyła młodego wilka. Może nie obraca się w nadnaturalnym gronie zbyt długo, jednak zdziwił go fakt, że to góra przychodzi do Ciebie A nie ty do góry. Postanowił się więc wybrać na to spotkanie, w nadziei, że dowie się czegoś o swoim alfie.

Przybył względnie na czas, nawet pomimo przystanku w ulubionej kawiarni, by zaopatrzyć się w ukochaną mrożoną kawę. Nie stroił się zbytnio, stawiając raczej na wygodę. Luźne spodnie i nieco za duży, cienki swetr. Milczący wszedł do sali, gdzie skinieniem głowy, przywitał Katrine i Kjellmara, by następnie spojrzeć na radnego. Wtedy dwie rzeczy stały się jednocześnie. Rozpoznał twarz azjaty i poczuł jego zapach. Wanilia uderzyła w jego nozdrza, aż stanął jak wryty. Tego się absolutnie nie spodziewał.

- To Ty... - wydusił z siebie, a chwilę po tym dało się słyszeć zdenerwowane warczenie. Wciąż czuł dziwną złość w stosunku do mężczyzny. Że zostawił swój zapach na jego narzeczonym, że w ogóle śmiał. Do tej pory sobie tego nie wyjaśnili. Stał tak więc w progu, patrząc ze złością na Juna i warczał niekontrolowanie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Czas oczekiwania na przybycie kogoś kompetentnego nie został uznany za czas zmarnowany. Samotnie spędzone chwile wampir przeznaczył na podziw tutejszego wystroju: zasłon, waz, kwiatków i ścian, których piękno doceniali wszyscy szanujący się pracownicy wielkich korporacji. Trans przerwało pojawienie się pierwszej duszy z kawką w łapie.  
Na zdrówko - rzekły błękitne oczy, bo chociaż gracz kompletnie nie znał się na “czornych” napojach, tak postać nie pozwoliłaby sobie na przytachanie pierwszego lepszego ścierwa w pseudo papierowym kubeczku – ha tfu.
- Huang Jun Kai, członek Najwyższej Rady, do niedawna znany również jako Louis Moreau. To zaszczyt poznać Was osobiście. - podobnie wyglądała sprawa z wymianą uprzejmości, którym, zakładając przybycie do pomieszczenia wszystkich ciekawskich dusz, towarzyszyło oczywiście poprzedzenie w postaci powstania z sofy oraz zwieńczenie po wypowiedzeniu słów połowicznym eleganckim ukłonem na modłę rodzimej kultury.
Finalnym gestem było oczywiście wyprostowanie sylwety, któremu naturalnie towarzyszyło otaksowanie każdego jestestwa po kolei.
- Doszły mnie słuchy, że Twoje poczynania przyczyniły się do załagodzenia sytuacji wewnątrz rodowej. - słowa do Kjellmara padły po potencjalnym i ponownym zajęciu wygodnych miejsc siedzących w salonie przez wszystkich i tylko wszystkich. Dopiero potem doszło do “faktycznego” odnotowania taksacji egzotycznego jestestwa przez kobiecą parę podobnie błękitnych ocząt oraz instynktownego warknięcia autorstwa, zdaje się, że tutejszego szczenięcia, które nie ominęło przystanku, mianowicie uszu Radnego. Wisienką na torcie była rzecz jasna aura elegancji, za której emanację odpowiadał Storstrand.
To, że przy okazji sam Jun roztaczał podobny vibe otulony nutą wanilii nie powinno nikogo zaskoczyć, tak jak i niezbyt dziwnym był ubiór Radnego oraz minimalne uniesienie brwi na zbuntowane dziecię, jakże wrogie jego osobie na wzgląd incydentu z przeszłości.
- Mając na uwadze Wasz cenny czas oraz masę obowiązków, którymi jesteście obarczeni, chciałbym od razu przejść do sedna, omówić kwestię nieobecnego w Paryżu od “dłuższego” czasu Marcusa, Wasz status po ostatnich wydarzeniach niejako związanych z jego osobą oraz to, w jaki sposób sprawuje się wytypowana zastępczyni, Mikayla. - który to incydent, pomijając wyłożenie pierwszych kart na stół w szacunku do cennych minut, w mniemaniu Radnego został wyjaśniony dawno temu.
Ciekawsza była reakcja rodzeństwa Storstrand na temat Marcusa, bo o ile ich "pokrewieństwo" mogło być znane (przynajmniej powiązanie z Marcusem osoby Kat), o tyle wzajemne podejście do siebie pozostawało raczej nieznane.

@Katrine Storstrand
@Kjellmar Storstrand
@Ayato Shin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Kjellmar Storstrand

Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
Kjellmar uniósł brew słysząc nowe, a może stare tylko odświeżone, miano Radnego. W sumie nie jego biznes. Sam raz na czas zmieniał swoje imię, żeby go śmiertelnicy aż tak dobrze nie kojarzyli. Może tu był podobny zabieg?
-Na szczęście sytuacja nie była, aż tak poważna jak się z początku wydawało. Wystarczyło pokazać, że nikt nie jest pozostawiony sam sobie- odpowiedział dość oględnie. To, że azjata wiedział o ich wewnętrznych problemach wcale go nie zdziwiło. W sumie byłby rozczarowany gdyby Radni nie mieli swoich kanałów na dowiadywanie się o tym co w trawie piszczy. Dałby królestwo za kontakty Louisa. No ale może jak będzie miał tyle lat co Radny…
W międzyczasie usiadł na jednym z wolnych miejsc, przelotnie jedynie zerknął na ubiór swojej siostrzyczki, która chyba wybierała się na rodeo, albo z niego wracała. Chociaż nie… nie czuć było od niej żadnych zwierzaków. Nie skomentował jednak, wiedząc, że jego kochana siostrzyczka wie o głęboko chowanej awersji Kjellmara do wszystkiego co Amerykańskie. Ba, nawet jak posługiwał się językiem angielskim to używał brytyjskiej wersji.
Zerknął przelotnie na Shina, który postanowił dać piękny popis. Gdyby nie to, że wilczek stał poza jego zasięgiem to pewnie trzepnąłby go w łeb, ale tak tylko pozostało mu werbalne upomnienie.
-Zachowuj się albo wyjdź- rzucił do wilkołaka. W razie problemów miał zamiar poprosić Katrine o ręczne wyproszenie młodzika z pomieszczenia. Nie potrzebowali tutaj więcej problemów.
-Wybacz Radny, odkąd nieobecność Marcusa się przedłuża, nasze szczeniaki są wyjątkowo niespokojne- postanowił na wszelki wypadek przeprosić na poczet zachowania Shina. Miał nadzieję, że ten już będzie spokojny.
-Rozumiem. Przyznam, że te tematy są dla nas wyjątkowo istotne, szczególnie ten pierwszy- co do statusu nie odniósł się do tego, bo nie był pewien co konkretnie Louis miał na myśli. Czy ich pokrewieństwo z Marcusem, czy może to, że wzięli na siebie odpowiedzialność za watahę na czas nieobecności Marcusa.

@Jun  @Ayato Shin  @Katrine Storstrand
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Kawka była zaiste smakowita, co zostało skwitowane uprzejmym podziękowaniem wykonanym również spojrzeniem. W ogóle od kiedy Azjaci mają niebieskie oczy…? A może to jaki podrabianiec…? Nie pozwoliła jednak niczemu z tych myśli odbić się na twarzy z jednego jedynego powodu - co ją to w ogóle obchodziło? Radny to Radny, nawet jeśli na zlepek sylab lekko zmroziło ją wewnątrz. Nie była w stanie ich rozróżnić, o zapamiętaniu nie wspominając. “Louis Moreau” brzmiało o wiele bardziej zrozumiale, ale zdaje się, że facet zmienił tożsamość. To jej akurat nie dziwiło, sama to robiła, jego sprawa, ale… nie mógł użyć czegoś bardziej zrozumiałego dla europejskiej części świata? Najwyraźniej nie. Trudno, będzie trzeba wybrnąć z twarzą i zostać przy “panu Radnym”. Nie powinien się obrazić.
Dlatego też “zaszczyt poznania” skwitowała jedynie uśmiechem, bo w zasadzie nawet nie wiedziała, co powinna w tej kwestii odpowiedzieć. W sumie niech się Kjell z nim bawi. Brat sobie lepiej z tym radził, dlatego też pomachała mu na przywitanie, by zaraz potem uścisnąć go na przywitanie w ramach klasycznego siostrzanego naruszania przestrzeni osobistej Kjella. Ważne, że zauważył jej strój, wobec czego kurteczka wylądowała grzecznie na oparciu krzesła, zajmowanego przez kobietę. Tym samym wprawne oko mogło dostrzec cieniutką bliznę pod łokciem, jakby ktoś kiedyś chciał uciąć jej rękę. W zasadzie bardziej milczała niż się odzywała, uznając to za dobry patent do rozmów dyplomatycznych.
Pochwałę dla brata uznała za całkowicie zasłużoną i w zasadzie nawet wszystko szło w dobrym kierunku, póki nie przylazł drugi Azjata. Tym razem warczący. Warczący na Radnego. Wciągnęła powietrze do płuc, kiedy brat poczuł się w obowiązku upomnieć małego. Słusznie. Lekko zmieniła ułożenie krzesła - ochroniarski nawyk nie pozwalał siedzieć tyłem do wejścia, a że w razie czego miała blisko, by młodego złapać i ewentualnie wyprowadzić, to już inna kwestia.
- Wszyscy są nieco niespokojni przedłużającą się nieobecnością się Marcusa. - posłała uspokajające spojrzenie zarówno bratu, jak i Shinowi. - Aczkolwiek dwa dni temu miałam okazję spotkać Marcusa osobiście i z nim porozmawiać - powiedział, że wróci tak za tydzień-dwa. Od razu też przepraszam, że od razu nie przyszłam do Rady z takimi informacjami, ale uznałam, że skoro i tak pan Radny zapowiedział, że do nas przybędzie, to nie ma potrzeby dodatkowo marnować czasu pozostałych Radnych i wszystko przekażę od razu teraz. - wyjaśniła, od razu też chcąc uniknąć pytań, czemu nie przylazła do Rady od razu. Zresztą Kjell wiedział, że odsypiała wyjazdy i gdyby nie info o spotkaniu, to pewnie dzisiaj powlokłaby się faktycznie do Rady.
W kwestii Mikayli natomiast też nie zamierzała się odzywać. Nie lubiła tej baby, ale czy to od razu znaczyło, że miała na nią kablować do Rady? To były wewnętrzne sprawy i wewnętrzne problemy, zwłaszcza, że technicznie nic wielkiego się nie wydarzyło. Poza faktem, że jej nie było. Ale jak zawsze takie sprawy Kat wolała załatwiac we własnym zakresie.

@Jun @Kjellmar Storstrand @Ayato Shin

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Być może wciąż by stał jak kołek w miejscu i warczał, gdyby nie upomnienie Kjellmara. Uspokoił się, wymamrotał przeprosiny i usiadł blisko wyjścia z pomieszczenia. Zrobiło mu się głupio, kiedy rodzeństwo zaczęło przepraszać za niego, dodatkowo tłumacząc jego zachowanie nieobecnością Marcusa. Był zły na siebie, zły na radnego, jednak to drugie mógł, a nawet powinien zostawić dla siebie. Wiedział też, że jego zachowanie nie pozostanie bez echa. Powinien bardziej nad sobą panować, co było trudne, bo nigdy nie musiał się tym specjalnie przejmować.

Gdyby nie fakt, że przyszedł tu by dowiedzieć się czegoś o sytuacji alfy, zapewne by wyszedł. Jednak jak już zrobił jeden krok, trzeba postawić też drugi. Siedział więc na miejscu, obserwując pozostałych i słuchając ich słów. Zazdrościł Katrinie, że miała okazję rozmowy z Marcusem. Ale też cieszył się z tego, bo to oznaczało, że jej drugą wyprawa nie była tak niebezpieczna jak jego. Krótka podróż do Niemiec, mogła skończyć się tragicznie, jednak szczęśliwie wszyscy żyli, chociaż o Maxymilienie nie miał wieści. Poza tym co powiedziała mu Elizabeth tuż po powrocie. Sam nie miał póki co niczego do powiedział, więc tylko słuchał.

@Katrine Storstrand @Kjellmar Storstrand @Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Punkt pierwszy spotkania w Rodzie Marcusa odhaczony – familianci. Rzeczową odpowiedź Chińczyk skomentował skinieniem głowy - dla niewtajemniczonych gest ten wcale nie oznaczał olania sprawy, przeciwnie: stanowił wyraz aprobaty i szacunku wobec podjętych działań, które w oczach Radnego po potwierdzeniu informacji z własnych źródeł, zostały przeprowadzone na najwyższym poziomie. Poboczne kwestie takie jak akcje osób trzecich, które nie do końca zgrywały się z celem, wbrew obawom nie zaburzały efektu, a to dlatego, że finalny bilans nadal się zgadzał.
- Jak najbardziej to rozumiem. Każdy wiek rządzi się swoimi prawami. - zaczął Jun, oczami taksując wszystkich po kolei.
- Zaznana jest mi kwestia różnorakiego odreagowywania, szczególnie po odbyciu nie tak “dawnej” wyprawy do Niemiec. Cieszę się, że zakończyła się względnym “sukcesem” i że młody Ayato powrócił cały i zdrowy do domu, aby cieszyć się swoim szczęściem, którego przy okazji pragnę mu pogratulować. - czy Radny wiedział o związku wilkołaka z wampirem? Tak. Czy doszły go także słuchy o ich ślubie? Oczywiście, inaczej nie byłby tym, kim był od dawna. Czy natomiast mówił szczerze? Z uśmiechem i kolejnym skinieniem głową.
- Rozumiem... - przy kolejnym rozpoczętym zdaniu, błękitne ślepia nieśmiertelnego zawisły na troszkę dłużej na osobie Kat.
- Zechciałabyś mi opowiedzieć coś więcej o tamtym spotkaniu? Może inni mieliby do dodania coś od siebie w związku z konfrontacjami z Marcusem w czasie misji, szczególnie tej ostatniej? To pomogłoby w uniknięciu wszelkich nieporozumień w trakcie ujednolicania zebranych informacji. - przypadek? Nie, raczej minimalizacja ryzyka powtórzenia czegoś, co mogło już paść na spotkaniu, a mówiąc wprost: tym celowym zabiegiem Azjata chciał poukładać wszystkie istniejące puzzle, by po otaksowaniu powstałego obrazu, dorzucić do siebie kilka brakujących elementów.
Przy okazji: milczenie na temat Mikayli nie umknęło uwadze Radnego. Fakt, że nie drążył tematu, nie był również przypadkowy, tak samo jak odnotowanie wzmianki o niepokoju czy zachowaniu “szczeniąt” i to w liczbie mnogiej. Stety czy niestety, pierwsze wyłuskane elementy nie rysowały pozytywnego obrazu Alfy z nią w jej roli, ba, wyglądało to tak, jakby kobieta nie radziła sobie z zastępowaniem Marcusa.
I wtedy też w głowie pijawki zrodziło się kolejne pytanie: skoro Mikayla sobie nie radziła, to dlaczego jej roli nie przejął drugi (najpewniej, o ile w ogóle) obecny Alfa w rodzie?

@Kjellmar Storstrand
@Katrine Storstrand
@Ayato Shin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Młody warczeć przestał, jednym słowem sytuacja opanowana. Plusem głównym było to, że Radny najwyraźniej focha nie strzelił, słusznie, z Radą w końcu należało żyć jako tako w zgodzie. A przynajmniej się nie narażać, nie oficjalnie. Wilczycy to pasowało, mogli odhaczyć kwestię i iść dalej. Gratulowanie szczęścia wilczkowi wywołało za to delikatne uniesienie brwi w górę, ale to też nie było coś, co zamierzała ciągnąć w obecności Radnego. Zresztą stawiała, że nie było to nic, co mogłoby interesować wampira, przynajmniej nie w momencie, kiedy wypytywał o sytuację w Rodzie.
Prawdę mówiąc te błękitne ślepia skośnego były niepokojące. Nawet bardzo niepokojące, zwłaszcza, gdy wlepił w nią swój wzrok. Upiła grzecznie kawki, czekając na pytania, które miały na tyle sensu, że pomasowała kark i zastanowiła się nad tym, jakby z sensem na nie odpowiedzieć.
- Jak pan Radny pewnie wie, ja, Theo i Enzo Lacroix oraz Maximilien, familiant Radnej Elisabeth zgodnie z udzielonymi wskazówkami przez Radną Selenę udaliśmy się do jaskini w Szkocji. Wedle opowieści okazało się, że to miejsce, w którym żył kiedyś Marcus ze swoją rodziną. W trakcie zresztą jazdy okazało się, że jesteśmy śledzeni, o czym poinformował nas – a raczej mnie – smsowo. Pokazał się też za kierownicą samochodu, którym to staranował nasz ogon. – zaczęła w miarę skrótowo opisywać wydarzenia sprzed dwóch dni. Jak któryś etap będzie miała rozwinąć, to to przecież zrobi zgodnie z ewentualnymi pytaniami. – Dotarliśmy do wspomnianej jaskini, gdzie Marcus po prostu do nas wyszedł i powiedział, że odpowie na nasze pytania. Więc zaczęliśmy te pytania zadawać, między innymi właśnie o jego powrót. No i był uprzejmy wyjaśnić nam trochę szerzej, co tu się w ogóle dzieje i skąd ten jego wyjazd. – wyjaśniła z grubsza wszelkie rzeczy, przy okazji wracając wspomnieniami do tamtych wydarzeń. Wprawdzie wszystko działo się szybko, ale no.
- Jeśli coś pomylę, to bardzo przepraszam, trochę się wtedy działo i szczegóły mogą się rozmyć. – wyjaśniła jeszcze tak na wszelki wypadek, żeby jej potem nikt nie zarzucił, że okłamuje Radnego.

@Jun @Kjellmar Storstrand @Ayato Shin

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Kjellmar Storstrand

Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
Skoro młodzik postanowił się uspokoić to Kjellmar nie zwracał na niego więcej okazji. Dopóki wilczek zachowywał się odpowiednio, nie było powodu, żeby go wyrzucać za drzwi.
Na razie temat zszedł na wycieczki zarówno Shina jak i Katrine, chociaż o tej ostatniej to mniej więcej wiedział. Bez szczegółów, ale tyle, że akurat jej nie było w Paryżu.
Nie przerywał siostrze, sam był ciekaw tego co miała do powiedzenia. W końcu jakby nie było wsysło im alfę już na jakiś czas i o ile na razie sobie jakoś radzili to im dłużej ta nieobecność będzie trwała tym trudniej będzie zapanować nad wilkami i familiantami. Chociaż Kjellmar liczył na to, że chwilowo zyskał parę miesięcy względnego spokoju. Byłoby miło.
-Spróbuj najpierw ogólnie, żeby nam się chronologia zgodziła, a potem wejdź w szczegóły- zaproponował siostrze.
-No i najważniejsze pytanie, czy w tym momencie Marcusowi coś zagraża? - podejrzewał, że raczej nie, ale czułby się dużo lepiej gdyby dostał potwierdzenie z ust kogoś kto go widział i z nim rozmawiał.
- No i ile planuje jeszcze być poza Paryżem...- to był największy problem z jakim borykał się ród Wijsheid

@Katrine Storstrand @Jun @Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Chronologią się nie przejmuj, nie jest aż tak trudna do “skorygowania”. Wszystko, co mówisz, pokrywa się z tym, co wiemy my. - sprostowanie: punkt pierwszy dla uspokojenia wilczycy po długim monologu ze strony Radnego o tych dziwnie błękitnych ślepiach.
Fakt, były nienaturalne – fakt, mogły wzbudzać niepokój, ewentualnie fascynację, bo póki nią, nic nie wskazywało na to, aby Azjata przejawiał wrogie zamiary wobec wilków, co najwyżej dociekliwość pytań, niekiedy gorsza niż przeszywające poczucie mówienia prawdy przed Spowiednikiem.
- Zakładam, że wyjaśnienia Marcusa rzuciły sporo “światła” na całą tajemnicę, niemniej poczuwam się w obowiązku poszerzyć zakres Waszej wiedzy. Zapewne znane jest Wam zagadnienie ruchu jawnie opowiadającego się przeciwko sojuszowi – raczej niezbyt nadzwyczajnego na tle dwojakiej natury poglądowej każdego nadnaturalnego. Novus Ordo, bo pod taką nazwą widnieli i widnieją do dziś - początkowo nie stanowili większego “zagrożenia”. Akcje ich przedstawicieli: wszelkie bunty oraz protesty były szybko tłumione, niemniej z czasem uległy znaczącemu nasileniu, ze szczególnym naciskiem na wykorzystanie ostatnich zamieszek w Paryżu.
Atak na Radnego i Was był świadomym działaniem z ich strony: miał wywołać potężne zamieszanie, szczególnie wewnątrz Rodziny, podzielić ją, a w efekcie doprowadzić do rozpadu, który mogliby wykorzystać w swoich dalszych planach. - powaga: punkt drugi, wypisz wymaluj na egzotycznej twarzy, którą o ile wcześniej definiował spokój oraz łagodność, teraz nabrała kamiennego wyrazu, co mogło spotęgować słowny przekaz.
- Póki pozostaje w ukryciu, przynajmniej na ten najgorętszy czas, póty nie. O ile znamy Marcusa i wiemy, że nie pozostawiłby rodziny bez “zaplecza”, o tyle chciałbym się dowiedzieć, czy ktokolwiek z Was lub z pozostałych członków został poinstruowany o działaniach na wypadek, gdyby nieobecność Radnego się wydłużyła? - reasumując: Radny niejako podsumował słowa Kat, częściowo odpowiedział na pytanie Kjellmara, jednocześnie nie bagatelizując scenariusza, w którym jednak Marcus bezpieczny nie jest, a przy tym poszerzył wszystko to, co już padło o informacje o rzeczonym ugrupowaniu.
Pozostałe kwestie takie jak wyjaśnienie (z uwagi na nadal toczącą się sesję) z przyczyn oczywistych pozostawił w geście Marcusa – sam natomiast pozwolił sobie na zadanie pytania o rzecz inną, mianowicie dodatkowe zaplecze (niezwiązane z alfami) na wypadek przeciągającej się nieobecności Głowy Rodu. Był ciekaw, czy rodzeństwo wie coś w tej sprawie – oni lub Shin, który pomimo milczenia, miał niebagatelną okazję do zadania pytań.

@Katrine Storstrand
@Kjellmar Storstrand
@Ayato Shin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Tak naprawdę dociekliwość Radnego wilczycy nie przeszkadzała wcale. Raz, że nie różniło się to niczym od składania raportu dowódcy, co traktowała jako coś zupełnie naturalnego, a dwa im bardziej dociekliwe pytania, tym prościej było sobie przypomnieć szczegóły, które w ferworze mogły się po prostu zagubić. A błękitne oczy u Azjaty intrygowały i niepokoiły jednocześnie, choć nie w sposób, przez który mogłaby się obawiać mężczyzny. W końcu niczym nie zawinili, a i sam Radny wydawał się być bardziej zaniepokojony ewentualnymi problemami w rodzie, niż czymkolwiek innym.
Skinęła głową, gdy mężczyzna niejako potwierdził, że podane informacje przez Marcusa zgadzały się z tym, co mówił Radzie. Pożałowała, że nie było tu Theo, może w końcu coś by do niego dotarło. Zerknęła jedynie na brata, gdy wtrącił się w kwestię szczegółów.
- To nie takie proste, Kjell. Tam się wydarzyło w cholerę wiele rzeczy, możesz mi wierzyć. Ale spoko, pytania pomagają. – zaśmiała się krótko, wracając spojrzeniem do Louisa. Cóż, jego francuskie imię było łatwiejsze zarówno do zapamiętania jak i wymówienia, więc wolała bazować na tym.
- Tak, Marcus wspominał o tym. Mówił o zatruciu krwi w fabrykach, przez co oberwała członkini Rady oraz kilka innych rodów. – skinęła głową Louisowi, bo to również zgadzało się z tym, czego się dowiedzieli przedwczoraj. Upiła kawy, ponownie, gdy zaschło jej w ustach. – Generalnie Marcus twierdzi, że w organizacji są same wampiry, wilkołaków tam nie było. Mówił też, że te ataki są specjalnie tak spreparowane, by zrzucić winę na wilkołaki i niejako rozsadzić sojusz od środka. – nie cytowała może dokładnie tego, co mówił alfa, ale taki był właśnie sens rozmowy. Katrine bez wahania powtórzyła też rozmowę między nimi wszystkimi a Marcusem, starając się zawrzeć wszystko, co zapamiętała (ze względu na nadal toczący się wątek -KLIK- ujmuje to w taki sposób – bez względu jednak na wynik wątku z Marcusem, treść rozmów została w pełni przekazana Radnemu Louisowi).
- Wspominał także, że stał się niewygodny dla wspomnianej organizacji, ale nie mówił nic o tym, że nie wróci… W zasadzie to był pewny, że to dwóch tygodni będzie już z powrotem. – zmarszczyła lekko brwi, nie do końca rozumiejąc pytanie. Wprawdzie mówił swego czasu jej i Kjellowi, co zrobić, gdyby go zabrakło tak na amen, ale nie o to pytał w końcu Louis. Nie wpadło jej do głowy, że mógł pytać o coś więcej, a nie jedynie rozmowę w jaskini, bo w końcu wokół tego tematu się właśnie kręcili.

@Jun @Kjellmar Storstrand @Ayato Shin

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Kjellmar Storstrand

Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
No dobra, duża część wiadomości była dla Kjellmara może nie zaskakująca, ale wyjątkowo interesująca. Z części rzeczy mniej więcej zdawał sobie sprawę, w końcu był obserwatorem, chociaż parę informacji rzuciło trochę światła na to co się działo.
-Czyli próbują szukać wyłomu, którym mogą dostać się pomiędzy Sojusz- skwitował jedynie. Na szczęście Ród dalej był jako tako w jednym kawałku, chociaż mieli trochę problemów z młodzikami. Na szczęście nie było to nic co mogłoby mieć w efekcie jakieś poważne konsekwencje.
- Zatrucie krwi? Wiadomo jak do tego doszło?- zainteresował się tematem. - Planuję otworzyć nieco mniejszą fabrykę w okolicy Berlina. Taki backup, w razie gdyby sytuacja w Paryżu jeszcze przez jakiś czas miała się nie uspokoić- tutaj zwrócił się z wyjaśnieniem do Louisa.
-W zasadzie to mam wrażenie, że Marcus nie spodziewał się przedłużającej się nieobecności. Co prawda na wszelki wypadek polecił jednemu z naszych poinformowanie kogoś z Rady o tym, że nie ma go dłużej, ale zakładam, że niezależnie od tego sami się zorientowaliście, że coś jest nie tak nawet szybciej od nas- nie miał złudzeń, zakładał, że z Radnymi Marcus miał raczej ściślejszy kontakt. Było nie było, to nadnaturalni podobni mu wiekiem i chyba całkiem sporo ich łączyło.
-Nie zdziwiłbym się gdyby to ugrupowanie miało… no nie wiem. Dwie sekcje i że wilkołaki od nich zaczną bruździć wampirom. W końcu chcą chaosu…- podzielił się swoim luźnym przemyśleniem.

@Katrine Storstrand  @Jun  @Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Mimo niechęci w stosunku do osoby radnego, uprzejmie skinął głową w odpowiedzi na jego słowa. Nie zdziwił go fakt, że wie zarówno o podróży jak i o jego związku, bo to zapewne tej kwestii dotyczyły gratulacje. Jego relacja z Claude nie była tajemnicą, wiele razy pokazywali się razem publicznie. Informacje po podróży z pewnością przekazała mu radna Elizabeth, co było jak najbardziej zrozumiałe.

Louis zaczął wypytywać Kat o szczegóły jej podróży. Ayato słuchał więc uważnie, cicho popijając kawę. Nie wtrącał się na razie w rozmowę chociaż zasłyszane informacje niepokoiły go coraz bardziej. Jego idylliczna wizja świata i sojuszu została poważnie zachwiana. Wcześniej nie słyszał o ataku na radną, a informacja o tej dziwnej organizacji, sprawiła, że był jeszcze bardziej zastresowany. Czy mogli się czuć bezpieczni, skoro już dwójka radnych została jawnie zaatakowana? Co było ich celem, po co starali się rozbić sojusz, Shin nie był w stanie zrozumieć. Przecież sojusz powstał po to, by nadnaturalnym żyło się lepiej, bezpieczniej.

- Dlaczego oni to robią? Dla czego tak bardzo im zależy na zniszczeniu sojuszu? - zapytał wbijając wzrok w radnego. Nie przejmował się czy uznają jego pytanie za głupie. Próbował zrozumieć to wszystko, a miał zdecydowanie inne myślenie niż starsi nadnaturalni. Gdy się urodził, gdy został przemieniony, sojusz już istniał.
- Czy jest jakiś sposób żeby ich namierzyć? Przewidzieć kolejne posunięcie?

@Kjellmar Storstrand @Katrine Storstrand @Jun
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach