Robi się coraz ciekawiej

5 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
First topic message reminder :

Domena Wijsheid - to nie tak, że jej mieszkańcy (ludzcy oraz nadnaturalni) nie zostali poinformowani o przybyciu Radnego, przeciwnie: wieść tą szanowny "skośny" puścił dwa dni wcześniej, czyli 6 kwietnia, a potem dnia następnego: 7 kwietnia na wypadek, gdyby coś miało ulec zmianie, lub komuś rzeczony termin spotkania jednak by nie odpowiadał. Brak wiadomości zwrotnej świadczył o akceptacji przyjazdu, toteż ten odbył się ustalonego dnia, 8 kwietnia o ustalonej wieczornej godzinie.
Louis, aka Jun, ponieważ tym imieniem raczył się już posługiwać, na miejsce nie przybył sam. Towarzyszyła mu para ludzi, kobieta oraz mężczyzna w wieku około 25 lat o typowo europejskiej urodzie, nie takich byle jakich, bo ze stosownym oznaczeniem na nadgarstkach, świadczącym o przynależności do grona pracowników Radnego.
Potencjalnie wszelkie procedury na poczet zachowania bezpieczeństwa nie powinny napotkać trudności: zarówno wampir, jak i ludzie nie mieli przy sobie broni palnej, oręża białego bądź niebezpiecznych substancji: co najwyżej mały poczęstunek w postaci kawki oraz paczki pączków zakupionych w umiłowanej cukierni pod skrzydłem nieobecnego Jacusia dla osłodzenia goryczy przyszłych rozmów, którymi wkrótce miały nasączyć się ściany rezydencji.
Temat tych debat nie był wielką tajemnicą chwały - od początku było mówione, że celem wizyty Juna będzie dyskusja o Marcusie, tego, jak radzi sobie ród bez jego osoby oraz czy w czasie nieobecności zaginionego, wydarzyło się coś, co mogłoby wzbogacić zasób wiedzy zarówno Wijsheid jak i samej Rady. Prócz tego Louis miał w kieszeni własny cel, mianowicie potwierdzenie kilku faktów, które z niewyjaśnionych przyczyn nie łączyły się z pozostałymi. Aby jednak je potwierdzić i odpowiednio powiązać, musiał posmakować wiedzy u samego źródła - rodu Marcusa.
Czas oczekiwania na przybycie reprezentanta lub reprezentantów nie odbiegał od rutyny: po wymianie uprzejmości z ludźmi, odwieszeniu garderoby na wieszaki, wampir oraz jego pracownicy udali się pod okiem "tutejszych" do pokoju gościnnego: salonu. Tam drogi Radnego niejako rozeszły się z familiantami, których raczył oddelegować do kuchni na rzecz "odstawienia" słodkiego poczęstunku, w ten sposób zostając w salonie sam.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Znowu w życiu mi nie wyszło... Jak to się mówi, raz pod wozem, a raz już leżysz na ziemi, bo z niego spadłeś. Ostatnio bywało ciężko, nawet pojawianie się w pracy nie było przyjemnością, dlatego wziąłem wolne, bo i wygląd mój był nie najlepszy, no w pracy w salonie gier, bo na cmentarz dalej się szlajałem, dlatego miałem strój jaki miałem. Czarne bojówki z błotem na nogawkach, duża szara koszula narzucona na rozciągniętą bluzę, a do tego ozdoba w postaci worów pod oczami, nieskładnego kucyka i termosu herbaty wsadzonego w przestronną kieszeń portek. Obrazu dopełniał odkurzacz, co ciągnięty za rurę, dzielnie się za mną toczył na swoich trzech kółkach.
Czemu tutaj? Jakoś tak potrzebowałem odkurzacza, siódma woda po kisielu, dawnego znajomego mojego współpracownika okazał się mieć zbędny, więc oto i jestem... Ja, odkurzacz i głosy dobiegające z sali.
Bardziej i mniej znajome zapachy dotarły do mojego nosa, a ręka sama wylądowała na klamce do pomieszczenia.
Przez szczelinę między drzwiami, a framugą, wcisnąłem swój głupi łeb, spojrzałem na zgromadzonych, przemyślałem dwie sekundy do się dzieje i czego jestem świadkiem.
-Oh...-spojrzałem na swój nadgarstek na którym nie było jednak żadnego zegarka.-To dzisiaj.-no tak coś mi się o uszy obiło, ale siedzenie w domu i unikanie kontaktu z kimkolwiek nie sprzyjało dowiedzeniu się kto z kim, kiedy i dlaczego.
Wszedłem do pomieszczenia, trochę na pałę, kiwając głową w stronę nie mojego Azjaty, po czym ruszyłem do wolnego krzesła obok mojego Azjaty. Mój odkurzacz turlał się za mną. W połowie drogi zrozumiałem, że powinienem był się przywitać bardziej, wie oni już rozmawiali, nie było co się wbijać w gadkę ich.
Już odsuwając krzesło nogą, sięgnąłem dłonią do kubeczka Shina i zaraz rękawem drugiej ręki, wytarłem mokry spód jego mrożonej kawusi i przetarłem stół, bo przez zimno woda zdążyła się już skroplić i zmoczyć blat. W końcu siadłem i patrzyłem po obecnych.

@Jun  @Katrine Storstrand  @Kjellmar Storstrand  @Ayato Shin

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Wedle modelu organizacji i jej działania na to wychodzi, niemniej chcąc zreprodukować wszystkie scenariusze, musimy i poniekąd mamy również na uwadze udział wilkołaków, szczególnie tych, które nie przynależą do żadnego rodu czy watahy. - sprostował Jun, co nie powinno być aż tak zaskakujące, bo o ile wampiry z tajemniczej grupy faktycznie pałały nienawiścią do Dzieci Luny, o tyle one także miały prawo czuć podobnie, będąc niejako pod jarzmem pijawek, które bądź co bądź, przewyższały liczebnością w Radzie.  
Rachunek do tego układał się sam: tymczasowy sojusz w imię wspólnej idei, czemu nie, a potem nara kolego. Oczywiście nic nie wskazywało na to, iż słowa Radnego stanowiły jedyną niepodważalną rację, co zresztą jawnie podkreślił.
- Niewielki przeciek, kret i nieszczęście gotowe. Co gorsza, tak jak wspomniała Kat, ofiarą zatrucia nie padła wyłącznie Radna, lecz praktycznie każdy, kto otrzymał “wadliwą” partię krwi. Co prawda od czasu incydentu znacząco zaostrzono procedury bezpieczeństwa, niemniej kierowani doświadczeniem nigdy nie powinniśmy spoczywać na laurach, ponieważ nawet najlepszy plan może zawierać w sobie luki. - wyjaśnił po krótce po długim monologu Kat, włącznie z tym na temat rozmowy z Marcusem.
- To bez wątpienia będzie dobry backup, tym lepszy, jeśli chwilowo wieści o nim nie rozejdą się na zbyt szerokie grono. Dzięki temu zmniejszymy ryzyko wyniesienia informacji oraz... Zawęzimy grono potencjalnych podejrzanych na wypadek, gdyby jednak doszło do przecieku. - przyznał, nie tylko chwaląc ideę Kjellmara, ale też, stety czy niestety, biorąc na talerz szkic kolejnego scenariusza, przy czym to nie tak, że kogokolwiek podejrzewał.
Podstaw ku temu nie miał, przynajmniej nie tu i nie teraz, lecz nie mógł dać gwarancji, że przypadkiem rozmowa w salonie nie zostanie “podsłuchana”, toteż im mniej detalicznie wyjawiali pewne plany, tym lepiej.
- Przyczyn może być wiele Ayato-san. Jednym nie spodobają się idee sojuszu, inni natomiast nie pogodzą się z faktem, że obie rasy są stawiane na równi. Jeszcze inni natomiast nie zaakceptują nierównego podziału w Radzie lub zwyczajnie zapragną chaosu: dla zabawy lub na poczet uformowania gruntu pod własny plan. Niemniej kij ma dwa końce, tak więc odpowiadając na Twoje pytanie, tak, jest sposób. - przeto rzekł Jun, szpieg Rady, po krótkiej pauzie na zaczerpnięcie oddechu no i przede wszystkim skierowaniu łagodnego spojrzenia na najmłodszego wilkołaka.
Kwestię przygotowania na wypadek “c” chwilowo pominął: wyjaśnienie wilkołaka było dostateczne, dodatkowo potwierdzone skinieniem głowy.  
- Och... Panie Lacroix - z intensywniejszą reakcją, bo uniesieniem brwi (zaraz po sprzedaniu eleganckiego skinienia głową) spotkało się zwrócenie uwagi na Theo i jego niebagatelne prace porządkowe w towarzystwie odkurzacza. Ciekawe, jak wiele mężczyzna zdołał usłyszeć w drodze do salonu?

@Theo Lacroix
@Kjellmar Storstrand  
@Katrine Storstrand  
@Ayato Shin

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Jakby na to nie spojrzeć, Kjell miał sporo racji, podsumowując całość jednym celnym zdaniem. Upiła kilka łyków kawy z żalem zauważając, że aromatyczny napój zaczyna się kończyć. Nie była jednak na tyle szalona, by raz, że spytać Radnego, skąd wytrzasnął kawkę, a dwa, wyskoczyć sobie po kolejny kubeczek. Będzie trzeba doczekać do końca zebrania, które nawiasem mówiąc było zdecydowanie interesujące.
- Wszystkie takie instytucje będą potrzebowały skomplikowanych procedur bezpieczeństwa i bardzo sprawdzonej ochrony. W innym wypadku wydaje mi się, że znowu będzie ryzyko powtórki, ale i na większą skalę. – oznajmiła niespokojnie, w pełni świadoma faktu, co by się wydarzyło, gdyby ktoś znowu zatruł krew albo mięso. Jeden wielki chaos. A dodatkowa fabryka zawsze się przyda, kwestie logistyczne zostawiła jednak bratu. Ona mogła się wypowiadać co najwyżej w temacie ochrony takich miejsc.
- Rasizm pomiędzy rasami istniał zawsze, wiele jest osób, które nie pogodziły się z istnieniem sojuszu. Sporo osób jest neutralnie nastawiona do paktu, inne… no cóż. Jak widać na załączonym obrazku zrobią wszystko, żeby go zniszczyć. – dodała również do wypowiedzi Radnego, bo cóż, sama była jedną z tych neutralnie nastawionych osób.
I wtedy właśnie do salonu wszedł Theo. W zasadzie zaliczyła delikatny error, zwłaszcza na widok odkurzacza w jego rękach, ale na całe szczęście nie była ani alfą ani Radną, żeby takie rzeczy komentować. Jedynie więc skinęła głową chłopakowi, w całkowicie neutralny sposób i wróciła wzrokiem do Radnego, notując przy tym w głowie informacje, na co jeszcze powinni zwracać uwagę w kwestiach zwykłego bezpieczeństwa.

@Jun @Kjellmar Storstrand @Ayato Shin @Theo Lacroix

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Kjellmar Storstrand

Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
Słysząc dość enigmatyczne wyjaśnienia na temat przyczyn zatrucia krwi, Kjellmar bezwiednie zaczął bębnić palcami w stół. Ot, wyraz wyjątkowego zamyślenia. No bo skoro jeden przeciek i kret, sprawiły, że doszło do takiego incydentu... to widać było, że procedury bezpieczeństwa i jakości nie zagrały jak powinny. W myślach odnotował sobie, że trzeba będzie zrobić tam porządną kontrolę, jakiś audyt wewnętrzny, i stworzyć rygorystyczne zasady dla filii w Berlinie. Tak, żeby nawet po wypadnięciu jakiegoś trybu móc wyłapać jakiś błąd. No i jeszcze przydałaby się jakaś grupa wariatów, którzy specjalnie próbowaliby się tam włamywać, żeby zawczasu znaleźć jakieś luki.
-Skomplikowane niekoniecznie, ale trudne do obejścia owszem. Nawet upierdliwe i mało elastyczne.- pozwolił się nie do końca zgodzić z Katrine. Skomplikowane rzeczy często się psuły.
-Rozumiem- odpowiedział Louisowi. Na razie jego wataha tylko dowiedziała się o zamiarze otworzenia takiej fabryki. Szczegółów nie znali, a osoby wtajemniczone w projekt można spokojnie ograniczyć.
-Zawsze tam gdzie jest władza, będą tarcia.- odpowiedział jedynie na słowa Ayato. On sam może nie był wielkim fanem sojuszu, ale z drugiej strony nie mieli lepszej alternatywy, więc musiał się pogodzić z tym jak jest.
Uniósł nieco brew widząc wilkołaka z odkurzaczem. -dzisiaj- potwierdził słowa Theo, ale nie robił mu z powodu spóźnienia czy zagubienia w czasoprzestrzeni, żadnych wyrzutów. Miał tylko nadzieję, że nie zrobi takiego pokazu jak w trakcie spotkania z familiantami.
- Czy w jakiś sposób możemy Ci pomóc w sprawie tej organizacji? - zapytał wprost. No bo w końcu po coś ten temat wyszedł. Kjellmar miał trochę prywatnych zasobów zarówno majątkowych jak i ludzkich, które mógłby puścić w ruch, ale wolałby wiedzieć dokładnie czego szuka i jak ostrożny w tym musiałby być.

@Katrine Storstrand @Jun @Theo Lacroix @Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Obsesja Theo w kwestii porządków nie robiła już na Azjacie wrażenia, dlatego gdy przetarł stół i spód jego kubka, nie zareagował w żaden sposób. No przecież nie będą się znowu bić z tego powodu. Kiwnął jedynie głową w stronę młodszego w formie powitania, po czym wrócił wzrokiem do Juna, słuchając uważnie całej rozmowy. Nie wiedział co więcej mógł by dodać. Słuchał i analizował zasłyszane informacje, by jakoś sobie je poukładać w głowie.

W milczeniu sięgnął po zimny napój, jednak zanim zdążył się napić, znaczenie słów radnego dopiero do niego dotarło. Zamarł bez ruchu, a kubek wypadł mu z dłoni, rozlewając się po podłodze. Wampir uważał, że członkami tej organizacji mogą być wilkołaki nie należące do żadnego rodu. Czy więc Tsu...Nie, to niemożliwe. Wątpliwości i obawy rozszalały się w umyśle Ayato tak bardzo, że nie był w stanie zebrać myśli.

- Przepraszam, ja...muszę iść... - podniósł się z miejsca, skłonił się w stronę Juna, po czym szybko opuścił pomieszczenie, nie patrząc za siebie. Musiał jakoś dyskretnie wybadać tą sprawę. Znał Tsuneo ponad dziesięć lat i wiedział o jego niechęci. Musiał się jakoś dowiedzieć, czy starszy wilk miał coś wspólnego z tą grupą. Musiał to zrobić tak, by ten nie dowiedział się o jego wątpliwościach i obawach.

Shin Z.T.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Przywitany przez jednego mężczyznę, co potwierdził, że jestem w dobrym miejscu, dobrego dnia i o dobrej porze, wszedłem do środka. Zaraz też znów przywitany przez drugiego mężczyznę, zdziwiłem się skąd mnie zna i to tak oficjalnie. Pan Lacroix. W drodze do salonu nie usłyszałem nic, skupiony na odgłosach toczących się kół oraz na własnych przemyśleniach bezsensownych. Otoczenie było jedynie tłem, a wszelakie dźwięki miałem nadzieję nie będą mnie dotyczyły.
Na skinienie kat lekko, bardzo odruchowo pokiwałem głową, idąc na swoje miejsce. Najbardziej, nie tyle interesowała, co oczekiwałem reakcji Shina. Miałem nadzieję poczuć się mile widziany i ogólnie, jak w domu. Nie przemyślałem jednak, że temat ich rozmowy nie będzie sprzyjał wylewności. Bo o czym oni w ogóle gadają?
Wtedy Shin wstał... Wzdrygnąłem się gdy kawa upadła i szczęśliwie była tą kawiarnianą i miała na sobie przykrywkę, ale i tak sporo z zawartości kubka wylądowało na podłodze.
Spojrzałem na napój, na chłopaka i serducho mi się zatrzymało i rozpadło na co najmniej milion kawałków. Stres od razu się wzmógł, a zagubione spojrzenie odprowadziło Ayato do drzwi, które ten za sobą zatrzasnął. Zostałem sam. Znowu. Może przeliczyłem się co do niego. Głupio uwierzyłem, że jakaś przyjaźń tu się zadzieje, ale jak widać nie. Cóż, naiwny byłem myśląc, że mógłbym być dla niego w jakikolwiek sposób ważny, ale nie spodziewałem się czegoś aż takiego. Może dowiedział się o moich wyskokach na wyjeździe i na spotkaniu z familiantami, może dołożyło się do tego jeszcze coś i wyszło szydło z worka. Egoistą jestem myśląc, że chodzi o mnie, ale co innego miałem sądzić. Tunelowe myślenie, z którego nie dało się tak łatwo wyrwać.
Zacisnąłem mocno usta i próbowałem to wytrzymać, chociaż gardło mi się ścisnęło. Ten dzień był dla mnie męczący, wszystko było męczące, a teraz jeszcze to. Wrócę do domu, to jak nic, robię litr budyniu, zawijam się w koc i oddaję się w ręce jakiegoś taniego romansidła albo horroru, a najlepiej obu naraz, albo jedno po drugim.

@Ayato Shin @Kjellmar Storstrand @Katrine Storstrand @Jun

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Zachowanie Ayato wydało się Radnemu co najmniej dziwne – nie dlatego, że przeprosił i wyszedł, ale z powodu sposobu, w jaki to uczynił. Wyglądało to tak, jakby Azjata albo miał coś na sumieniu, albo odebrane informacje mocno nim wstrząsnęły - opcja jedna z dwóch. Tak czy siak akt młodego wilkołaka nie umknął uwadze błękitnych ślepi, co starsi i bardziej doświadczeni członkowie rodu mogli z łatwością zauważyć.
- Wszystko w porządku? - aby jednak nie utrwalił się obraz samego chłodu i kalkulacji, bo przecież Radny mimo wszystko aż taki zły do końca nie był, wypuścił z ust pytanie szczere i niejako nasączone troską na widok zmartwienia/strachu/złości wypisz wymaluj na twarzy, zdaje się, że drugiego młodego wilkołaka.
To, że przy okazji odnotował drugie źródło emocji w “świeżym” osobniku na przekór spokoju u tych starszych i tym razem nie powinno spotkać się z zaskoczeniem.
- Pomocne dla Was na pewno byłoby rozdzielenie pozyskiwania “pożywienia” z jednego “ryzykownego”, bowiem znanego przez wroga źródła na kilka mniejszych, mniej lub w ogóle im nieznanych. Poza tym z uwagi na nieobecność Marcusa, a nawet jego zachowanie z ostatniego “czasu”, nieoceniona będzie pomoc w razie zauważenia czegoś podejrzanego w zachowaniu, codziennych aktywnościach, czy to wśród osób spoza rodu lub wewnątrz i przekazania nam informacji o tym. Pozostałe działania, takie jak bezpośrednie wkroczenie do akcji w śledztwie są niewskazane z uwagi na konieczność zachowania dyskrecji. W tym wypadku im mniej osób czynnie będzie brało w tym udział, tym bezpieczniej. To oczywiście nie wyklucza wspomnianej asysty. - tym razem odpowiedź na zadane przez Kjellmara pytanie była nieco bardziej rozbudowana, a do tego specjalnie wzbogacona o wzmiankę o Marcusie, którego łączyły dość mocne więzy z parą obecnego rodzeństwa. Prócz rzuconej propozycji Jun nie miał nic więcej do dodania, bynajmniej nie w kwestii samej asysty. Nie wynikało to z braku wiary w zdolności wilkołaków - było raczej efektem ostrożności: składnika obowiązkowego w całym przedstawieniu.
- Theo tak? Wiem, że jest Ci trudno, ale... Czy chciałbyś coś powiedzieć, dodać w związku ze sprawą Marcusa? - i znów niebieskie oczy wylądowały na młodym wilkołaku. Zadane mu pytanie nie było proste i Louis o tym doskonale wiedział, lecz z uwagi na charakter spotkania, musiał je zadać. Każda nowa informacja była bowiem na wagę złota i właśnie dlatego Jun był niebywale cierpliwy i spokojny, a jego głos miękki i ciepły jak ciało, przez co wrzucenie go do worka rasy wampira było praktycznie niemożliwe, na pewno nie przez jednostki, które nie znały jego stanowiska.

@Kjellmar Storstrand
@Katrine Storstrand
@Theo Lacroix

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Spojrzałem na mężczyznę, skinąłem mu na szybko głową i zaraz ciężko opuściłem wzrok na przyniesione przez niego kawy, bo były dosyć neutralnym obiektem.
-Nie wiem. Powiedział, że nie wraca na razie. Jedyne co wynikło z naszej rozmowy z nim to to, że ktoś zatruł krew i to wampiry próbujące zrzucić winę na wilkołaki. Przelecieliśmy tyle samolotem, żeby się z nim spotkać na jakieś dziesięć minut, bo potem kazał nam znikać.-teraz, mając odrobinę dalszej perspektywy, bo miałem trochę czasu na przemyślenia, dalej czułem się zawiedziony, ale przyzwyczaiłem się do tego w jakiś sposób. Miesiąc, kurwa, czekania, martwienia się czy on w ogóle żyje, czy jest w jednym kawałku, a on zjawia się przed nami, jak łoś przed rozpędzonym autem i liczy, że będziemy go po stopach całować i godzić się ze wszystkim co wymyślił.-Ale dobrze, że znalazł chociaż teraz chwilę, żeby powiedzieć nam o trwającej kilka miesięcy, niebezpiecznej sytuacji.-dodałem, chociaż czuć było tutaj sarkazm.-Dobrze też, że po takim czasie nieobecności i swojego śledztwa, w które była wkręcona Rada, ma jakiekolwiek podejrzenia co do tego kto może być tym co nam w życiu miesza.-wzruszyłem ramionami, zaraz nachylając się niby konspiracyjnie.-Strzelam na familianta Maximiliena, coś za blisko się tego wszystkiego kręci.-rzuciłem swoje podejrzenia, chociaż czy było to na serio? No powiedzmy, że półżartem, półserio. Marcus mówił, że to może być ktokolwiek, ale na pewno ktoś kto wie o organizowanych do Marcusa wyjazdach. I na co Marcusowi były te wszystkie zagadki, jak "ci źli" siedzą nam i tak na ogonie w odstępie kilkunastu minut?

@Kjellmar Storstrand @Katrine Storstrand @Jun

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Posłała bratu delikatnie rozbawione spojrzenie, unosząc w górę kącik ust i pokręciła lekko głową.
- Dla Ciebie trudne do obejścia, dla włamywacza skomplikowane. Tak czy tak trzeba wszystkie strategiczne budynki zabezpieczać tak, by obcy mieli bardzo utrudnione wejście. – rzuciła, także w stronę pana Radnego. Chociaż tak naprawdę nigdy nie dało się przewidzieć wszystkiego. – Chociaż tak naprawdę i tak nie przewidzimy niedbalstwa niektórych albo zapominalstwa. – o kretach i szpiegach nie mówiła, na tle powtórzonej rozmowy z Marcusem to było dosyć oczywiste.
Zanim zrobiła jednak cokolwiek więcej, skośny wilk zerwał się i wyleciał z pomieszczenia. Ewidentnie był zdenerwowany, mimo obecności Tino najwyraźniej szczeniaki miały spory problem z ogarnięciem się.
- Wybaczcie na chwilę. – przeprosiła wszystkich, podchodząc do drzwi. Nie wyszła jednak z pomieszczenia, słychać było, jak prosi jednego z członków watahy, by poszedł za Shinem i upewnił się, że z młodym wszystko w porządku. Dopiero wtedy zamknęła drzwi i wróciła na swoje miejsce, posyłając Radnemu bardzo przepraszający uśmiech. Nie mieli wpływu na zachowanie młodzików, ale no. Upewnić się trzeba było, nawet jeśli w ten sposób przerwała zebranie.
Nie wtrącała się w wypowiedź Theo, jedynie rozwinęła odrobinkę kwestię tego „znikania”. Reszta się zgadzała, więc nie było nawet czego dodawać. Odczucia Theo za to były w miarę zrozumiałe, przynajmniej w kwestii zniknięcia Marcusa, bo sama była wkurzona za zniknięcie. Z drugiej jednak strony była też przyzwyczajona do durnych decyzji alf, bo w tym zazwyczaj przodowali, chociaż przyznanie się do uczuć było czymś nowym. A potem Theo strzelił z armaty.
Maximilien. Otworzyła lekko usta, a potem je zamknęła. Jakkolwiek to debilnie brzmiało, to jednak coś w tym było. Theo mógł sobie żartować, ale było w tym trochę sensu.
- Niby Marcus mówił, że ufa nam wszystkim. – odezwała się z lekkim wahaniem. – Ale jakby się tak zastanowić, to Theo ma rację… Maximilien był na każdej misji, bardzo wiele wiedział… To nie to, że go oskarżam, ale ktoś mógł mu chociażby pluskwę podrzucić, o czym gość nie wie? – zerknęła to na brata to na Theo.

@Theo Lacroix @Jun @Kjellmar Storstrand

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Kjellmar Storstrand

Kjellmar Storstrand
Liczba postów : 169
Nagłe wyjście Shina go trochę zaskoczyło. Ewidentnie, któraś informacja go ruszyła tylko, która konkretnie? Poczekał aż Katrine wróci na swoje miejsce i zwrócił się do niej najpierw.
-Dzięki, miałem Cię prosić, żebyś kogoś za nim wysłała. Coś mi mówi, że nasz wilczek będzie chciał się wpakować w kłopoty- czyżby na końcu zdania dało się usłyszeć jakieś echo cichego westchnienia? Być może, szczeniaki… no nie było nudy.
Wysłuchał z uwagą wampira. Musiał przyznać, że teraz kiedy zdawali sobie sprawę z tego, że działała jakaś wroga organizacja, jego słowa miały wiele racji. Szkoda tylko, że to oznaczało dużo więcej pracy niż pierwotnie planował. Inaczej, dużo pracy w krótkim czasie. Już teraz zaczynał czuć lekkie znużenie spowodowane zwiększonym obciążeniem.
-Rozumiem. Myślę… że tę w Berlinie założę nieco bardziej oficjalnie, tak żeby ewentualni wrogowie mogli się na niej skupić. Nadal pod pozorem dyskrecji, ale puszę informację większej ilości osób, a równolegle założę mniejsze przedsiębiorstwa w całej Europie, pod przykrywką jakiejś sieci…- podzielił się dość ogólnie swoim planem po czym na moment zastanawiał się jak on wytłumaczy swojej ludzkiej świcie chęć założenia sieci… sklepów wędliniarskich czy czegoś podobnego. Sieć sobie będzie działać całkiem zwyczajnie, a na zapleczu… zresztą to na razie pieśń przyszłości. Chociaż czy nie lepiej by było, żeby ta sieć nie należała do niego? Potrzebował kogoś innego na czyje nazwisko można by uruchomić całą sieć. Dziwnym trafem z uwagą spojrzał na Katrine. Może jego siostrzyczka marzyła, żeby wejść w świat biznesu?
- Jasne, jak coś się rzuci w oczy to dam znać- odpowiedział wampirowi na dalszy ciąg.
Kiedy Theo mówił Kjellmar znów zaczął, całkiem bezwiednie, w zamyśleniu bębnić palcami o stół. Nie mógł powstrzymać cichego prychnięcia kiedy Theo wspomniał o „niebezpiecznej sytuacji”. Co jak co, ale młody tym razem miał rację. Marcus zachował się jak nastolatka, która zamiast wracać z baru z ekipą, postanowiła koniecznie wrócić sama. Takie historie zwykle nie kończą się happy endem.
Na szczęście dalsza rozmowa sprowadziła jego myśli na inne tory.
-Może to tylko przypadek… - nie znał tego Maximilliena, ale coś mu mówiło, że ta cała organizacja nie mogła być taka głupia. Spojrzał za to na Radnego -Czy… bylibyście w stanie rzucić jakąś spreparowaną informacją w paru wersjach? Tak żeby się przekonać, która dojdzie do uszu naszych oponentów? Powiedzmy pięć wersji, każdy Radny rzuci swoim podwładnym nieco inną informację. Nie zawęzi nam to zbytnio podejrzanych, ale przynajmniej dowiemy się gdzie przecieku nie ma, albo czy jest więcej niż jeden- zaproponował.

@Theo Lacroix @Jun @Yueying
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Niestety to, co mówisz, jest prawdą. - rzekł Jun do wyraźnie zmieszanego Theo.
- Cała sprawa jest niebywale delikatna, stąd przeciągająca się nieobecność Waszego Alfy. Niemniej chcę, abyś wiedział, że wszystko jest na etapie prowadzenia wielu działań, które mają na celu zażegnanie problemu. Rozumiem oczywiście Twój żal - pewnie będąc na Twoim miejscu, czułbym się tak samo. Chciałbym jednak, abyś wiedział, że wszystko to, co się działo i dzieje jest niezwykle trudne i wymaga zachowania ogromne dyskrecji. O ile nie pochwalam niektórych kamieni milowych i wydarzeń, które miały miejsce, o tyle wiem, że obecni tutaj Katrine oraz Kjellmar dokładają wszelkich starań, aby sprawować pieczę nad rodziną. Myślę, że wsparcie z Twojej strony byłoby im bardzo pomocne. - głos miał cały czas spokojny i ciepły, a oczy wraz z uśmiechem na twarzy wyjątkowo pogodne.
- Nie obawiaj się mówić, nie wstydź się też wątpliwości. One czynią Cię sobą, a jeśli kiedyś poczujesz potrzebę zadawania pytań: nie wahaj się ani przez chwilę. Rada jest po to, aby wspierać słowem, a rodzina i każdy jej przedstawiciel po to, aby być opoką i ramieniem w momentach zwątpienia. - koniec tak zwanego monologu, którego absolutnie nie należało brać jako pouczenia.
Na słowa wilczycy Radny kiwnął jedynie głową w akcie zrozumienia, bo o ile rozumiał przekaz, o tyle kobieta nie powiedziała mu niczego, czego sam by nie wiedział. Niemniej wilczyca złapała punkt za spostrzegawczość.
- Dziękuję. - potem rzekł Jun do Kjellmara, a także kiwnął głową w aprobacie pomysłu.
- To dobre zagranie. Co się natomiast tyczy Maximiliena... Będę miał to na uwadze, podobnie sugestię. Niestety sprawy tego typu nie wykluczają konieczności przesłuchania/sprawdzenia nawet tych najbardziej zaufanych osób. - brutalna, ale wciąż prawda.
Niezależnie od tego kim był familiant, komu służył i jak bardzo mogło się temu komuś nie spodobać oskarżenie wobec “pracownika”, to niestety, ale podejrzany musiał przejść przez niezbędne procedury przesłuchań i bogowie wiedzą, jakich jeszcze “testów”, aby faktycznie wyeliminować go z kręgu podejrzanych.
- Dziękuję Wam za Waszą gościnę i informacje. Chcielibyście jeszcze coś dodać, poruszyć? - a więc, Jun oddał głos do studia.

@Theo Lacroix
@Kjellmar Storstrand
@Katrine Storstrand

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Żadnego wtrącania się i mówienia mi o tym, że jestem idealistą? Byłem szczerze zaskoczony, że moja nasączona sarkazmem wypowiedź została tak łatwo przyjęta. W oczekiwaniu na atak, jego brak wywołał w mojej głowie zmieszanie.
Do tego... Przekręciłem lekko głowę kiedy moje podejrzenia nie zostały z wejścia odrzucone. Co więcej Katrine przyznała mi rację? Wiedziałem, że nie mówię do końca głupio, ale... Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić w tej chwili. Do tego że niby ja miałbym ich wspierać? Facet chyba nie wiedział o czym gadać. Co mam ich poklepać po ramieniu? Trudno się mu dziwić nie zna mnie i nie wie, że moje możliwości nie istnieją w żadnym wymiarze.
Nie mogłem jednak nie zmarszczyć nieco brwi na jego słowa o opokach i ramionach i wspieraniu i zadawaniu pytań. No, pofolgował sobie facet, jak każdy, kto pochłonięty jest przez tę watahowo-rodową propagandę miłości i wspólnoty.
Krótkie spotkanie przyniosło więcej dobrych owoców niż wszystkie inne zebrania związane z naszym problemem. Nie do końca pojmowałem, jak mam to rozumieć, co teraz, bo byłem nastawiony na coś zupełnie innego.
Spojrzałem na rodzeństwo, wróciłem wzrokiem do obcego i pokręciłem mu głową. Nie mam nic więcej do dodania, a nawet jakbym miał, to nie umiem już po tym wszystkim co się dzisiaj działo, złożyć zdania. Spotkanie więc dobiegło końca, bo zaraz nastąpiło oficjalne, ostateczne pożegnanie i wszyscy rozeszli się w swoje strony, nawet ja po tym, jak wytarłem podłogę z kawy Shina.

KONIEC

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach