Liczba postów : 318
Były dziesiątki opcji do dostania się do mieszkania Elisabeth. Wystarczyło odciąć alarm, zrobić kamerom freeze'a i w zasadzie hulaj dusza piekła nie ma. Okno: wybić, usunąć metodą "na remont", posłużyć się drucikiem o ile jest uchylone. Drzwi, najlepiej na Balcerka, sprawdzić czy nie zapomniała zamknąć lub wejść do środka dzięki wytrychowi. Tudzież, jak zrobiła Marr, użyć klucza, gdyż ten miała w swoim posiadaniu. W końcu komu innemu go powierzyć, jak nie własnej pierworodnej?
Godzina? Wczesna, ledwie koło 23, więc rolety były w pełni odsłonięte i dawały całkiem niezły widok na miasto. Dalej, lodóweczka - tak jak mogła się tego spodziewać - pełna niczym znajdujący się relatywnie blisko baryk. Dlatego skorzystała z okazji i dokonała najazdu, racząc się wykwintnym... kakałkiem oraz przekąską, kinder bueno. Alkohol był przereklamowany, a czekoladą należało się delektować; bo co będzie jeśli zabraknie firmy produkującej akurat tę?
Usadziła swój kuperek na kanapie i od niechcenia zabrała się za odhaczanie formalności na laptopie. Ochota na to ujemna, jednak odkładając to na później - zaległości zaczną się mnożyć, a telefon grzmieć jak gdyby sam szef skarbówki wzywał na przesłuchanie - więc nie warto.
Tylko jedno zasadnicze pytanie, dlaczego tu a nie w siedzibie rady lub własnych czterech kątach?
Na to nie potrafiła odpowiedzieć.
Zwyczajnie poczuła potrzebę urwania się z tych oficjalniejszych czterech ścian i zaszycia w nieco bardziej, z braku lepszego słowa ujmijmy to tak, cieplejszych. Młodzież rozrabiała, Rada rozrabiała i gdyby Marr miała odpowiedzieć na pytanie - ale o co chodzi - to ni cholery nie wskaże nawet punktu zaczepienia, i zapewne coś jak zwykle czaiło się za rogiem byle zepsuć im dzień. Pesymizm? Owszem. Przynajmniej teraz, gdy rutyna jest bardziej uciążliwa niż zwykle, a ona sama nawet nie jest w stanie wskazać przyczyny.
A może chodziło o coś zupełnie innego?
@Elisabeth Riche
Godzina? Wczesna, ledwie koło 23, więc rolety były w pełni odsłonięte i dawały całkiem niezły widok na miasto. Dalej, lodóweczka - tak jak mogła się tego spodziewać - pełna niczym znajdujący się relatywnie blisko baryk. Dlatego skorzystała z okazji i dokonała najazdu, racząc się wykwintnym... kakałkiem oraz przekąską, kinder bueno. Alkohol był przereklamowany, a czekoladą należało się delektować; bo co będzie jeśli zabraknie firmy produkującej akurat tę?
Usadziła swój kuperek na kanapie i od niechcenia zabrała się za odhaczanie formalności na laptopie. Ochota na to ujemna, jednak odkładając to na później - zaległości zaczną się mnożyć, a telefon grzmieć jak gdyby sam szef skarbówki wzywał na przesłuchanie - więc nie warto.
Tylko jedno zasadnicze pytanie, dlaczego tu a nie w siedzibie rady lub własnych czterech kątach?
Na to nie potrafiła odpowiedzieć.
Zwyczajnie poczuła potrzebę urwania się z tych oficjalniejszych czterech ścian i zaszycia w nieco bardziej, z braku lepszego słowa ujmijmy to tak, cieplejszych. Młodzież rozrabiała, Rada rozrabiała i gdyby Marr miała odpowiedzieć na pytanie - ale o co chodzi - to ni cholery nie wskaże nawet punktu zaczepienia, i zapewne coś jak zwykle czaiło się za rogiem byle zepsuć im dzień. Pesymizm? Owszem. Przynajmniej teraz, gdy rutyna jest bardziej uciążliwa niż zwykle, a ona sama nawet nie jest w stanie wskazać przyczyny.
A może chodziło o coś zupełnie innego?
@Elisabeth Riche
milestone 250
Napisałeś 250 postów!