Ashley J. Blake

Dzieciństwo, jak to dzieciństwo. Spokojne i błogie jak to w przypadku klasycznej rodziny z klasy średniej w Stanach zjednoczonych. Ashley urodziła się 25 maja 1988 roku w Seattle, w stanie Waszyngton. Jest najmłodszą z trójki dzieciaków, jakich to się jej rodzice dorobili. Ma dwóch starszych braci, Jake’a i Mattiego. Ten pierwszy dwa lata starszy od niej, a drugi o pięć latek. Ze względu na to, że górował testosteron w domostwie, tak i ona wolała  bawić się w żołnierzy, rycerzy i tym podobne zabawy, niż lalkami, jakie to usilnie podsuwały jej ciotki czy babcie. Matka szybko się w tej kwestii poddała. Skoro dziecko miało dobrą zabawę ze starszymi braćmi, to nie powinno się było tego psuć.
Pomyślicie sobie pewnie, iż w ten oto sposób dziewczyna wyrosła na chłopczycę… Otóż nie… No może troszkę. Lubi ubrać się od czasu do czasu w sukienki. Umie też chodzić w szpilkach. Nie jest to dla niej akurat żadne wyzwanie i doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich walorów. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że średni brat okazał się gejem i został cukiernikiem, a najstarszy co prawda hetero, ale został nerdem w IT. Ona sama po szkołach i kursach obrała sobie kierunek militarny. Tak, nasza piękność wpierw ukończyła pierwszy stopień collegu w Seattle na wydziale Marine Deck Technology, a później w wieku 22 lat wskoczyła w marynarskie wdzianko wojskowe.
W ciągu 8 lat w wojsku przeszła naprawdę wiele. Kilka lat spędziła w Marynarce wojennej, gdzie korzystała ze szkoleń ile tylko mogła. Dzięki jej wysiłkowi spędziła trzy lata w Seals, co było niesamowitym wyzwaniem dla niej. Szkolenie i treningi, aby się dostać do tej elitarnej jednostki były istnym piekłem, którego nigdy nie żałowała.  Uczestniczyła w wielu misjach, których wyjawić nie może, bo są ściśle tajne.
W wieku 30 lat postanowiła opuścić wojsko czując się nim poniekąd wypalona. Miała wielokrotnie spięcia ze swoimi podwładnymi ze względu na to, iż nie zawsze zgadzała się na proponowane plany, które dla niej osobiście były beznadziejnie ryzykowne. Z resztą dwukrotnie o tym przekonał się jej zespół. Nie doceniano jednak nigdy jej racji. bycie kobietą w wojsku nigdy nie należało do najłatwiejszych.  Wróciła wpierw do swoich rodziców dając sobie roczną przerwę od czegokolwiek. Była mistrzynią w oszczędzaniu, więc nie musiała się martwić o to, że nazwie ją ktokolwiek darmozjadem na głowie wiekowych rodziców.  W międzyczasie próbowano ją zwerbować do NCIS oraz jako szkoleniowca w Navy. Za każdym razem odpowiadała, że może za jakiś czas. Po umówionym roku faktycznie wróciła do Navy i szkoliła młodocianych wyciskając z nich siódme poty. Ta robótka nawet się jej podobała, ale jakoś nie czuła już takiego powiązania z Marynarką. Siedzenie na dupie nie dostarczało jej potrzebnej adrenaliny.
W 2020 roku dostała propozycję pozarządowej robótki za granicą, na którą się skusiła. pożegnała się z navy ostatecznie, spakowała manatki i wyjechała. Wpierw była w Albanii i Czarnogórze, gdzie tam szkoliła i uczestniczyła w niektórych akcjach prywatnej firmy “ochroniarskiej”, która oczywiście zatrudnia różnych ludzi, w tym i byłych wojskowych. Czy wszystko legalnie? Czy to ważne? Chyba nie bardzo. Grunt, że jej się podobała nowa opcja dobrego zarobku, a przy okazji i otrzymywania odpowiedniej dawki adrenaliny.
Nadszedł początek 2022 i przyjechała do Paryża, gdzie pod przykrywką barmanki w jednym z klubów umawia się z najemnikami i innymi typami spod ciemnej gwiazdy lub też prywatnymi firmami do organizowania im szkoleń. oczywiście wszystko za odpowiednią cenę. Tak żyje sobie w Paryżu po dziś dzień.

- potrafi obsługiwać różnego rodzaju broń palną
- świetnie posługuje się nożami - w tym i tymi do rzucania
- doskonale pływa i potrafi bardzo długo wstrzymać oddech
- Sambo to jej ulubiona sztuka walki
- prócz jej ojczystego języka zna francuski i niemiecki
- wbrew pozorom jest świetną barmanką, która wie co komu nalewa i potrafi pobawić się butelkami by zrobić niezły pokaz (o ile jej się chce)