Łabędź (łac. Cygnus Atratus) — Jak znak za­py­ta­nia wy­pły­nął na staw prze­źro­czy

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

Łabędź (łac. Cygnus Atratus) — Jak znak za­py­ta­nia wy­pły­nął na staw prze­źro­czy - Page 2 12fd9baa893a8ac3da846927977b501ec6e94200 Łabędź (łac. Cygnus Atratus) — Jak znak za­py­ta­nia wy­pły­nął na staw prze­źro­czy - Page 2 D1daae6e3b8610d411a8f8895be1c85219f9b13d Łabędź (łac. Cygnus Atratus) — Jak znak za­py­ta­nia wy­pły­nął na staw prze­źro­czy - Page 2 A5c98dfcd8d7e44c64ee0d688e007f560d7cd142

Łabędź (łac. Cygnus Atratus)

6 I 2023


Patrz! Łabędź jak znak za­py­ta­nia
wy­pły­nął na staw prze­źro­czy...
Świat cze­ka i pa­trzy ci w oczy
peł­ne wa­ha­nia…
Łabędź — Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Kuchnię wypełniały zapachy przypraw i gotowania. Mężczyzna uchylił okno, aby wypuścić nadmiar pary, której nie nadążał łapać okap. Na blacie stołu leżały rozwałkowane cieniutkie warstwy świeżego ciasta filo, w garnku na kuchence wrzała woda. Nagła cisza kameralnego mieszkania (w porównaniu do reszty przybytków, jakie odwiedzali) po dwóch tygodniach pełnych hedonizmu narkotykowego i alkoholowego, koiła.
Program informacyjny szumiał w tle, aby zaspokoić potrzeby znajomości bieżących wydarzeń Narine, chociaż Sahak nie zwracał uwagi na treść. Z nowiutkiej lodówki wyjął kilka kostek lodu i wrzucił je do szklanej miski, którą zalał wodą tak zimną, że niemal gęstą. Tradycyjnie na święta należało przygotować Sou Boreg, warstwową zapiekankę z twarogiem i słonym kozim serem, co zwykle robił Tigran.
Ogarnął nadgarstkiem zagubiony loczek, który spadł mu na czoło, pozostawiając na skórze smugę z mąki. Dziwnie się czuł z nową fryzurą i gładką twarzą, chociaż nie był to pierwszy ani prawdopodobnie ostatni raz, gdy rezygnował z zarostu. Teraz o tyle nowa długość włosów była problematyczna, że bez dużej ilości żelu nie dawała się opanować.
Darbinyan się poddał. Przyjrzał się, czy wszystko miał. Tak, płaty filo gotowe, mazidło z masła i jajka gotowe, nadzienie gotowe, piekarnik rozgrzany. Należało jedynie sparzyć filo i przełożyć je serem oraz zapiec przez trzydzieści minut w piekarniku.
Układając kolejne warstwy ciasta, robiąc to niemal na czas, już się zastanawiał, czym zająć ręce, gdy Sou Boreg wyląduje w piecu. Chyba wolałby spotkać się z Inkwizycją, niż czekać tyle czasu do kolacji.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Bo mi się podobało, że zjadłeś imama — puściła powietrze nosem i jej uśmiech zmienił się z melancholijnego w nieco bardziej rozbawiony.
Lubiła patrzeć, gdy to robił, gdy w tak zwierzęco surowy, a jednocześnie niezwykle wysublimowany sposób oczyszczał ziemię z krzewicieli wiary, tych, którzy głosili słowa spisane tak bardzo śmiertelnymi i nieboskimi dłońmi i tłukli je do łbów fanatykom podatnym na stek kłamstw. Lubiła słuchać pieśni stawów i mięśni rwanych Jego rękoma i zlizywać rozchlapaną krew z Jego pięknej twarzy. Uwielbiała, gdy po popełnieniu grzechu niewybaczalnego padał na kolana i modlił się w niej, tak gorąco błagał o łaskę i odpuszczenie win.
Constanza czerpała mściwą przyjemność z patrzenia na to, jak osoba tak silnie uduchowiona ściera z powierzchni Ziemi innych duchownych. Przecież wielu z nich i tak wierzyło w życie wieczne, więc jaka to dla nich krzywda?
Było takie powiedzenie, że kiedy zabijasz mordercę, liczba morderców na ziemi ostatecznie zostaje taka sama. Chyba że zabijasz dziesięciu morderców albo stu, ale taki bilans już wymyka się naiwnym, pacyfistycznym główkom. Sahak zabił tysiące, pochłaniał ich, jednego po drugim, aż stawali się organiczną częścią niego samego, i zostawał wygrany na placu boskiej potyczki. Widziała w nim niezwyciężonego czempiona.
Jeśli dla Narine istniała jeszcze na tym świecie jakakolwiek świętość, to był nią tylko On.
— Pierwszy pomysł zawsze najlepszy — zawyrokowała ciepło, podnosząc kieliszek do bardzo skromnego, prywatnego toastu. Zamierzała sączyć wino bardzo oszczędnie, bardziej jako symbol wspólnej celebracji niż środek do odurzenia, jak to się działo przez ostatni miesiąc na imprezach ich dzieci. — Kojarzysz Elenę z mojego klanu, prawda? Tę, która wygląda jak nastoletnia dziewczynka, czesze się w warkocze i nosi mundurki? Przypomniało mi się, jak pierwszy raz się spotkałyśmy. To było jakoś w sześćdziesiątym… nie, kurczę, pięćdziesiątym drugim? — I tak się pomyliła, bo w pięćdziesiątym trzecim. Chciałaby mieć mniej zawodną pamięć. — Ona jest specjalistą botanikiem i wtedy właśnie wprowadzała się do domeny i wszędzie było pełno jej okazów z lasów deszczowych, trzeba było ulepszyć szklarnię… ale chodzi mi o to, że wracałam wtedy z wyprawy do Wietnamu, pamiętasz? Nie było mnie trochę w Paryżu, a nie mogłam Cię wziąć, bo chodziło o lądowanie Francuzów, łamałam wtedy szyfr i tłumaczyłam komunikaty… — rozmarzyła się trochę. — To chyba był ostatni raz, jak widziałam dżunglę…? — Gorzej, że na zwiedzanie nie było co liczyć, a na dodatek krzaki mówiły po wietnamsku. Podstawiła Sahakowi swój talerz, by nałożył jej porcję. — Najbardziej pamiętam widok z helikoptera. Lasy, które się nie kończyły. Mroczny, gęsty ocean. — …rozświetlony piekielnymi łunami ogni po napalmie.
Wzięła sztućce w dłonie, lecz zanim wbiła je w zapiekankę, spytała Sahaka:
— Chcesz się pomodlić?
Z zupełnie niewiadomej przyczyny przy użyciu tego słowa zapiekły ją policzki. A przecież tym razem nie miała niczego zdrożnego na myśli.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Uniósł kieliszek za nią, w takim samym toaście. I on nie zamierzał mieszać swoich zmysłów alkoholem, już dość.
Wielkie oczy, śniada cera? — doprecyzował pytaniem. Kojarzył dziewczynę z widzenia, aczkolwiek, kto nadał jej rangę dyplomaty, przekraczało jego rozumowanie, z drugiej strony, on sobie sam też by takiej nie nadał, a jednak piastował tę posadę dłużej, niż miałby na to ochotę.
Wielcy teolodzy tego świata mówili, że aniołowie świecili blaskiem, nie jakby sami płonęli, ale jakby, bez względu na ciemność dookoła, słońce padało na ich twarze. Gdy patrzył na swoją ukochaną, miał wrażenie odwrotnego zjawiska. Bez względu, jak jasno było, otulał ją specyficzny mrok.
A więc Azja. Później sprawdzimy terminy.
Zależni od siebie nie było prawidłowym określeniem wobec nich, nie było początkiem nici ich relacji. Zależni od siebie oznaczałoby, że są dość odrębni, aby używać tego określenia. Jednak, czy jesteś zależny ze swoim żołądkiem, swoją wątrobą? Dawno temu śmierć rozerwała ich, wydawało się na zawsze, wiecznie nieosiągalni dla siebie i wiecznie perfekcyjni. Przez ten proces, wszelkie granice między nimi erodowały, znikając coraz bardziej, gdy ponownie ich ścieżki się złączyły. Najpierw emocjonalnie, duchowo, mentalnie, później fizycznie. Byli w swoich głowach, w swoich ustach, oboje trawili swoją krew, stając się wiecznymi cząstkami siebie wzajemnie.
Przez chwilę zatrzymał wzrok na jej rumieńcach. Czasami ciężko mu było opanować się, gdy widział ją taką, zarumienioną szczerze, bez otoczki rękawiczek humorów odpowiednich do sytuacji, a nie jej wnętrza. Gdy była surowym, odkrytym nerwem. Delikatne róże na policzkach, wszystkie gesty. Jego serce zaczynało wyścig o zwycięstwo nad myślami, które zawężały się do ostrej jak brzytwa rzeczywistości przestrzeni między nimi.
Chcę — powiedział cicho i wyciągnął w jej stronę swoją dłoń, aby ją ujęła. Przymknął oczy i rozpoczął modlitwę: — Ciemność, wibrująca, dźwięczna, w ryczącym wirującym wietrze, rozrzucając plagi i smutki, tańcząc szaleńczo z radości, przyjdź, Czarna Matko, przyjdź!
Bo Terror to Twoje imię, Śmierć jest w Twoim oddechu, a każdy drżący krok niszczy świat na zawsze. Ty, Czas, Wszechniszczycielka. Więc przyjdź, o Matko, przyjdź! Ten, kto może cierpieć miłość, niech tańczy w tańcu zniszczenia i przytula Twą postać Śmierci. Przyjdź do nas, Wieczna Ciemności i błogosław nam. Amen.

Modlił się do bóstwa, ale modlił się też do Niej. Do swojej ukochanej, swojej Theotokos, swojej Wiecznej Ciemności, swojej Narine.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Constanza miała taką teorię, że Elena była dyplomatką idealną, ponieważ piekielnie trudno (o ile w ogóle) było ją wkurwić. Stanowiła wprost karykaturalny obraz Draculowskiego piwniczaka: diablo inteligentna, ale niezręczna, biorąca wszystko dosłownie i zafiksowana na swojej dziedzinie nauki do tego stopnia, że za oknem mogłyby szaleć plagi apokalipsy, a Elena nawet by tego nie zauważyła. Znajdowała się na przeciwnym krańcu spektrum od Renaty - Renata wiedziałaby pierwsza, na pół roku, zanim w ogóle jeszcze cokolwiek się stanie, Elena zaś ostatnia. Taki jej urok. Nawet jeśli podczas rozmów ktoś usiłował ją obrazić, wampirzyca zlewała na to zimnym moczem, wszystko po niej spływało, co finalnie wychodziło na plus, jako że znacząco skracało czas negocjacji, ponieważ przeciwnicy w końcu miarkowali się, że złośliwościami i dwuznacznościami kompletnie niczego nie wskórają, nie wyprowadzą jej z równowagi, nie sprawią, że popełni ona niekorzystny ruch.
Z jakiegoś powodu Renata bardzo lubiła Elenę, nawet jeśli charakterologicznie leżały na przeciwległych biegunach i bywały spolaryzowane w opiniach. Ten rodzaj spokoju i opanowania przyciągał ją, a można nawet pokusić się o stwierdzenie, że trochę przypominał usposobienie Sahaka. Może to właśnie dlatego? Narine, żywy płomień, jak głosiło jej imię, potrzebowała uziemienia dla swoich roziskrzonych myśli i gwałtownego temperamentu. Kanarek ze złotym łańcuszkiem na nóżce.
Teraz właśnie, kiedy Tigran się modlił, to był jeden z tych niesamowitych momentów, gdy oddech Narine zamierał w piersi. Nie odmawiała litanii razem z nim, nie udawała nawet, że to robi - to byłoby wobec niego obraźliwe. Siedziała z jedną ręką ułożoną w jego dłoni, z drugą natomiast z gracją wspierającą swój podbródek, i patrzyła na usta ukochanego, jakby jej oczy były zdolne ujrzeć każde słowo skapujące z jego warg w fizycznej formie, złotych, ciężkich kropli żywicznychez lub równie gęstej, czarnej smoły. Lubiła wyobrażać sobie, że są czymś pomiędzy, jak gryczany miód, który krył się też w jego oczach, kiedy zaglądało w nie światło.
Zawsze trochę zazdrościła mu tak głębokiej wiary, i że zdołał ją zachować i pielęgnować wbrew potwornościom tego świata. Ją, jak wiele razy wyznawała, Bóg już dawno opuścił. Bóg zabrał jej Tigrana i Hakoba, Bóg pozwolił jej rodzicom oddać ją w ręce niegodziwego człowieka, Bóg przyglądał się biernie jej cierpieniu, pozwolił Tigranowi umrzeć, a na koniec obojętnie patrzył, jak istoty z piekieł wyciągają po nią swoje ręce. Bóg odebrał jej słońce. I nawet jeśli teraz pławiła się w słońcu Tigrana, odzyskanie miłości Narine składała wyłącznie na karb rachunku prawdopodobieństwa, ślepego trafu, szczęścia.
Po modlitwie wampirzyca nachyliła się przez stół i ucałowała wierzch dłoni lubego i przyszedł czas na posiłek. Kiedyś Renata przeczytała w jakiejś książce fragment, który niesamowicie jej się spodobał: “She comes from a long line of women that can’t cook”, a ponieważ awersja Renaty do gotowania była wprost legendarna, przyjęła to za swoją żartobliwą łatkę, nawet jeśli nie była to do końca prawda. Jej mama potrafiła gotować. Chyba… Właściwie to już nie pamiętała, być może robiła to bardzo rzadko, bo przecież od karmienia mieli kuchtę. To właśnie do kuchni Anoush, którą obydwoje z Tigranem uwielbiali jako dzieci, porównała upieczone danie. Najwyższy komplement.
Wreszcie, kiedy byli mniej więcej w połowie, zagadnęła o wino.
— Ten rocznik. To jakaś specjalna okazja, o której nie wiem? — spytała przekornie, z lekkim uśmiechem. Przecież to nie tak, że nie mieli w domu innego. W lodówce znalazłyby się dwie już otwarte butelki, a święta to jednak tylko święta. Przynajmniej dla niej.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Każdy jej dotyk był jak obecność Boskiej Ciemności przy ich stole. Błogosławieństwo dla dłoni, które mają czynić jej wolę. Być jej potwornym demiurgiem. Potwory są o wiele łagodniejsze, niż potwory żyjące w miłych ludziach. Zaakceptowanie tego, że jesteś potworem, daje ci swobodę, by nie zachowywać się jak on. Kiedy zaprzeczasz, zachowujesz się jak potwór, a Tigran, ona wiedziała, że obejmował potworność swojego istnienia z gracją daru i jasności czerni, jak wszechświat rodzący się na nowo w gasnących oczach ofiar.
Dzięki Narine wszystko lepiej smakowało, nawet zdenerwowanie na końcówkach nerwów. Miłość jest tak ważna jak powietrze, którym oddychamy. Jest wszędzie wokół nas, zawsze otaczając nas swoim wirującym uściskiem. Jest istotną częścią naszego bycia i jest magiczna, przybiera wiele różnych kształtów. Pozwala nam doświadczać radości, śmiechu, żywotności. Pomimo trwałej i wiecznej obecności miłości, my, jako gatunek homo sapiens razem z trzema odnogami, sapiens, desmodus i canis, nadal nie potrafimy jej przeanalizować, zdefiniować, a nawet naprawdę zrozumieć. Wszyscy mamy własne interpretacje, zabarwione naszymi doświadczeniami i wypaczone przez nasze lęki. Zamiast próbować zrozumieć miłość, musieli ponownie zanurzyć się w miłości. Zawsze wydaje się, że szukamy miłości, a jednak zapominamy, że miłość ma w nas dom.
Jego ukochana mu o tym przypominała zawsze.
Chciałem poczekać, aż zjemy, ale mogłem się spodziewać, że zauważysz — zaczął z uśmiechem w głosie. — Jest taki fragment z Księgi Rut, który znam na pamięć, bo sprawia, że myślę o tobie. «Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci, jeśli coś innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie!» Tego właśnie życzę sobie dla nas. Chciałbym nazywać cię żoną, bez sprawiania, że inni wyczuwają kłamstwo.
Tigran podniósł się ze swojego miejsca i przyklęknął przy krześle Narine, spoglądając na nią otchłaniami oczu pełnych uwielbienia i miłości. Objął swoimi dłońmi jej dłonie, ogrzewając ją swoim życiem. Adorował ją samym spojrzeniem. Jej skóra była świetlista jak najdelikatniejsze muszle morskie, z bladoróżową poświatą, mrok w spojrzeniu i perłowy uśmiech.
Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? — Na końcu słów dźwięk zadrżał, jak skrzydła nocnej ćmy, która przeleciała zbyt blisko ognia i na moment znów było widać w nim echa tego chłopca, który kochał ją tak dawno temu, a ogolone policzki odejmowały mu lat.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Początkowo, jakby w reakcji na jego lekko wesoły ton – a może to był wyraz zadowolenia z siebie, ze swojej spostrzegawczości? – w oczach Narine zatańczyły ogniki, jakby polana płonące w kominku zrobiły sobie z nich czarne zwierciadła. Lecz słowo za słowem, zdanie za zdaniem, a odpowiedź zmieniła się w wyznanie i ona także spoważniała. Bardzo cicho odłożyła sztućce i sięgnęła po serwetkę, pieczołowicie ocierając usta, a potem palce, choć nie dotykała przecież jedzenia rękoma. Czy od razu zrozumiała, co się działo? Czy zrozumienie zstępowało na nią stopniowo, jak z wolna siąpiące z rany krople gęstej krwi, a może dopiero na samym końcu, razem z Tigranem zsiadającym z krzesła, by przed nią klęknąć?
Tak wiele razy zdarzało im się czynić ten gest, naturalnie, bez przesadnego zastanawiania się nad konotacjami, jakie z sobą niósł. Klękamy, by ukazać się mniejszymi, niż naprawdę jesteśmy, okazać swoją postawą pokorę i poddaństwo; nasi bracia z naczelnych robią to, by ukorzyć się przed parą alfa i oddać im pierwszeństwo przy pożywianiu,  my – by zbliżyć się do podziemi, uznając swoją marność przed bóstwami. Klękamy, by kogoś powitać, by się modlić, by oddać komuś starszeństwo, przeprosić i błagać o wybaczenie. Klękamy, gdy rozpacz bierze górę i brak sił, by dalej iść, wreszcie klękamy dając miłość i ją otrzymując.
Narine lubiła, kiedy Tigran przytulał się do jej kolan i składał głowę na jej podołku. Zawsze mierzwiła mu wtedy włosy i głaskała czoło, czując się jak postać z karty Mocy – ta, która obejmuje lwa, symbol wielkiej siły. Tigran sprawiał, że czuła się doskonała, dodawał jej duchowej potęgi i powagi. Dla niego była wytrwała, dla niego chciała kontrolować swoje słabości, dla niego zawsze pierwsza i najlepsza – a to dlatego, ile zaufania w niej pokładał. Móc być z nim i przy nim to największy zaszczyt.
Cała miłość, jaką Lew ukrył w swoim spojrzeniu, źrenice Siły odbiły i oddały mu z powrotem, nie odejmując niczego, nie tracąc ani okruszka w drodze przez powietrze, jakie ich dzieliło.
— Oczywiście — stwierdziła, jakby pytał o najoczywistszą oczywistość, jak to, że czas płynie, albo że wszystko kiedyś przekwitnie. Wszystko, tylko nie ich zażyłość. Ona przeżyje nawet ich ciała, złączy ich grobowce siatką korzeni i sieci mikoryzowej, ich miłość na zawsze zawrze się w sokach pnączy.  
Jej uśmiech wyrażał ulgę.
— Zawsze wiedziałam, że cię poślubię — dodała ciszej. Chciała pogładzić go po policzku, ale jednocześnie nie chciała puszczać jego dłoni. Ściskała je coraz mocniej i mocniej. Zawsze. Gdybym tylko… — urwała. Złapała się na tym, że jej myśl, orbitująca wokół ich wczesnego dzieciństwa, gdy biegała za Tigranem po podwórku twierdząc, że kiedyś papa mu ją odda, była jednak zbyt gorzka, by psuć ten moment.
To takie trywialne powiedzieć, że na jakiś moment czekało się „całe życie”. Ale w jej przypadku była to szczera prawda. Trzysta trzydzieści lat z okładem. To bardzo długo.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Jej słowa rozsunęły welon wspomnień. Te kilka spotkań w monastyrze, gdy wiedział, że nigdy nie będzie jego. W ten sposób odstraszał zimę. Patrzył, jak odchyla głowę do tyłu, myśląc i zmusza jego ciało do milczenia. Oboje byli dobrymi ludźmi i nigdy nie zrujnowałby jej przyszłości, pragnąc tego, czego nie może mieć. Sam się strofował: a gdzie poszłyby jej pazury Tylko do twojego serca; ten otwarty grób, który trzymał tak szeroko, uchylony.
Przez długi czas byli tylko miłością wyobrażenia o drugiej osobie, ukrywając tak wiele za kaligrafowanymi kłamstwami. Jego papier zawsze pachniał kadzidłem, kamieniem i modlitwą, jej papier nosił znamiona soli morskiej, dalekich podróży i nieznanych miejsc. Innego słońca, innego nieba. Pogrzebali się wzajemnie, na usta obojga wypłynął lament Andromachy, bo duszami byli sobie poślubieni, a Wieczna Ciemność najwyraźniej im błogosławiła.
Wydał z siebie westchnienie ulgi jak wstrzymywany oddech przez tyle lat. Trzy stulecia, prawie trzy i pół. Jego pierwsze wspomnienie i jej imię jako ostatnie wypowiedziane przez niego słowo za życia.
W tym momencie, gdy padło potwierdzenie, był najszczęśliwszy. Nie wiedział nawet, jak bardzo potrzebował tego potwierdzenia. Tego społecznego rytuału, aż do tej chwili. Zawsze wiedziała, że go poślubi.
Chcieć czegoś, to w końcu zostać przez to zniszczonym. I widział, jak się porusza i jak światło błyszczy w jej oczach. Przestudiował swoje puste kości i znalazł wszystkie sposoby, którymi mogła w niego wniknąć, sól, ogień, prosto do jego rdzenia. Wierzchem dłoni otarł kilka szczęśliwych łez, bardzo niedbale, aby wyciągnąć z kieszeni kremowe puzderko z pierścionkiem, zabytkowym, z granatem jako centralnym kamieniem, otoczonym przez perły, osadzonymi w złocie. Otworzył je i ujął jej dłoń, aby wsunąć go na jej palec wskazujący. Oczywiście, że wcześniej dopasował go do jej rozmiaru.
Obawiałem się, że... że się nie zgodzisz — przyznał, nieco łamiącym się głosem. Wyjątkowo na jego twarzy były wymalowane wszystkie emocje, jakie miał w sobie tak długo. Schylił się jeszcze bardziej, w tym geście oddania, aby ucałować knykcie dłoni, na której spoczął pierścionek zaręczynowy.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

- Obawiałam się, że nigdy nie zapytasz - odpowiedziała na to podobnym tonem, trochę drżącym, przeskakującym po strunach powagi, wzruszenia, napiętego rozbawienia i błogiego, oczyszczającego spokoju, który spłynął na nią strumieniem boskich snopów światła i kosmicznej muzyki. Od pragnienia zmierzamy do satysfakcji, od satysfakcji do kolejnego pragnienia. Egzystencję cechuje ten stan wiecznego, niespokojnego wyczekiwania, a teraz Narine czuła się jak zawieszona w limbo, w stanie tak bezgranicznej harmonii, że miała wrażenie, iż niczego już więcej w życiu nie będzie musiała pragnąć.
Esencja poprzedza istnienie.
Na krańcu warg wisiało pytanie: "Dlaczego miałabym odmówić?", lecz nie chciało spaść. Przecież podejrzewała, czuła w trzewiach, że wie. Ich wypadek i psychiczna regeneracja po nim, ich role polityczne, jego publiczny image; łatwo się mówiło o porzucaniu pozorów i wychodzeniu z cienia, gdy pęta chciwie obcierały serce. Nigdy jednak konsekwencje nie były równie lekkie do uniesienia.
Narine myślała jednak o czymś innym: nie o tym, jak zareaguje świat, ale o tym, ilu kłopotów oszczędziliby sobie i swoim bliskim - chociaż przede wszystkim sobie - gdyby nie utrzymywali sekretu przez tyle lat.
Ich słodki owoc, zakazany od pierwszych chwil swojego istnienia.
Teraz mogli zrobić z nim absolutnie co chcieli.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Strach był ich świętym patronem przez tak długi czas, gdy najpierw wymieniali listy, balansujące na granicach niepoprawności, a później, gdy odnaleźli się na nowo i próbowali nawigować świat. Nawet ich mieszkanie, tak bardzo sekretne, nosiło te ślady, odsunięcia, ukrycia. Wygrzebali się z grobu samotności, by ziemią poznaczyć sobie wzajemnie skórę, w najintymniejszym z rodzajów miłości, tej do grobowej deski, ofiarowując swoje ciało jako pochówek.
Chyba nigdy bym nie znalazł spokoju, gdybym nie zapytał — powiedział, układając swoją głowę w kołysce jej kolan, jego sprawiedliwość, od której zależało jego życie i nieżycie, jedyny sąd, jaki uznawał i jedyne zwierzchnictwo, w które wierzył. Boska Matka Ciemności, jest źródłem wszystkiego, co istnieje. Wszystko, wszystkie formy materii i energii, wyłaniają się z Niej. To nie wszechświat jako odrębna istota wyewoluował z Nie, to Ona staje się wszechświatem, Ona jest wszechświatem. Jest zarówno wewnątrz wszechświata, jak i poza nim. Myślenie, że prawda różni się od Niej, jest ignorancją, a doświadczanie czegoś innego niż Ona jest zniewoleniem. Wyzwolenie to doświadczanie Jej samej, wewnątrz i na zewnątrz. Zjednoczenie się z Nią pod każdym względem jest wyniesieniem na ołtarze.
A kiedy uniósł się z klęczek, aby ucałować swoją narzeczoną, tą, którą przeznaczono mu dawno temu, w gwiazdach, również się modlił, dzieląc z nią swój oddech. Chwała Ciemnej Matce, chwała Tkaczce Rzeczywistości, chwała Niszczycielce Iluzji, pozdrowiona niech będzie Ta, która trzyma Kosmos w swoich ramionach. Pozdrowiona niechaj będzie Wielka Cesarzowa Niebios, Bogini Tajemnic, chwała Ciszy przed Świętym Głosem i chwała dla Ciszy po ostatniej nucie Niebańskiego Chóru.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Na seraficzny gobelin ich pocałunku składała się osnowa smaku dzieciństwa, lat spędzonych na wspólnym splataniu barwnych, młodzieńczych marzeń w większości niemożliwych do spełnienia, wątki przeżytych dekad, odbytych podróży i gestów bez drogi powrotu, nut wina z 1895 roku i intymnych obietnic jeszcze wielu wspólnych tańców na krawędzi żywota. Była w nim zawarta cała wola złożenia własnego jestestwa w najpiękniejszej ofierze u stóp drugiej osoby, a kolory tej werdiury przedstawiały wachlarze odcieni ich dusz, przeżartych rdzą krwi i zwietrzałych przez czas.
Chcę twojej miłości, ponieważ ty jeden wiesz, że jestem odrażająca i nikczemna, a kochasz mnie mimo to. Obrałeś mnie ze wszystkich warstw mojej skóry, jak drzewo z kory i jego słojów, wiesz wszystko, co przytrafiło mi się na taśmie czasu, znasz chronologię wszystkich moich włókien. Jawo i śnie mojej tęsknoty.
Potem role się odwróciły i to Renata pochyliła się, by schować twarz w wierzchach jego dłoni, gdy Sahak stał naprzeciw niej. Mógł czuć wtedy, że wzruszenie upstrzyło jej kości policzkowe wilgocią. Tego wieczoru, gdy jedynym, co mieli w głowach, była starożytna brama umarłych, mająca – jak im się wydawało – w niedalekiej przyszłości pochylić się kamiennym łukiem nad ich głowami, by wysłuchać ich konfesyjnych przysiąg, nie mieli jeszcze pojęcia, że podjęta dziś przez Tigrana decyzja zapoczątkuje wkrótce lawinę nieprzewidzianych zdarzeń, które położą się długim, głębokim cieniem na ich szczęściu i przykryją rozgwieżdżone niebo kurtyną ołowianych chmur. Przyjdzie czas prawdziwej próby i Narine będzie robiła wówczas wszystko, co w jej mocy i jeszcze więcej, by ulżyć zakłopotanej głowie Tigrana spoczywającej na jej piersiach. Nie mogła ściągnąć mu jego krzyża z barków, nie mogła nieść ciężaru za niego, ale mogła towarzyszyć mu przy każdym kroku, ocierać jego twarz z potu i krwi, mogła rosić jego usta wodą i życiodajną posoką fałszywych proroków, ofiarnie usuwać kamienie i gałęzie spod jego stóp, by katorżnicza droga raniła jak najmniej. „Nigdy za nikogo nie umieraj”, powiedziała kiedyś swojemu synowi; albowiem śmierć była najłatwiejszym z wyjść, drogą tchórza. Należało żyć, za wszelką cenę żyć, by przyjmować ciosy losu za tych, których się wielbiło, i siać terror za każde doznane przez nich krzywdy.
Była bardziej niż gotowa płacić tę cenę. Właściwie od zawsze, z pierścionkiem czy bez. Byle tylko Tigran pozwolił jej trwać przy swoim boku, dostrajał ją do rytmu swojego serca, i już nigdy, nigdy nie odchodził.
Bowiem łabędzie, emblematy Apollina, symbole sztuki i harmonii - ale też, o czym wielu nie miało pojęcia, symbole melancholii i furii - łączyły się w pary raz i na całe życie. W cichym powietrzu ich gniazda, gdzie ogień kominka lśnił w oczku granatu na palcu przyrzeczonej łabędzicy, wpatrzeni w kobaltowe przestworza oczekiwali nadchodzącej z wolna burzy, dudniącej z oddali mrocznym huraganem.



[ KONIEC ]



milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach