Łabędź (łac. Cygnus Atratus)
6 I 2023
wypłynął na staw przeźroczy...
Świat czeka i patrzy ci w oczy
pełne wahania…
Kuchnię wypełniały zapachy przypraw i gotowania. Mężczyzna uchylił okno, aby wypuścić nadmiar pary, której nie nadążał łapać okap. Na blacie stołu leżały rozwałkowane cieniutkie warstwy świeżego ciasta filo, w garnku na kuchence wrzała woda. Nagła cisza kameralnego mieszkania (w porównaniu do reszty przybytków, jakie odwiedzali) po dwóch tygodniach pełnych hedonizmu narkotykowego i alkoholowego, koiła.
Program informacyjny szumiał w tle, aby zaspokoić potrzeby znajomości bieżących wydarzeń Narine, chociaż Sahak nie zwracał uwagi na treść. Z nowiutkiej lodówki wyjął kilka kostek lodu i wrzucił je do szklanej miski, którą zalał wodą tak zimną, że niemal gęstą. Tradycyjnie na święta należało przygotować Sou Boreg, warstwową zapiekankę z twarogiem i słonym kozim serem, co zwykle robił Tigran.
Ogarnął nadgarstkiem zagubiony loczek, który spadł mu na czoło, pozostawiając na skórze smugę z mąki. Dziwnie się czuł z nową fryzurą i gładką twarzą, chociaż nie był to pierwszy ani prawdopodobnie ostatni raz, gdy rezygnował z zarostu. Teraz o tyle nowa długość włosów była problematyczna, że bez dużej ilości żelu nie dawała się opanować.
Darbinyan się poddał. Przyjrzał się, czy wszystko miał. Tak, płaty filo gotowe, mazidło z masła i jajka gotowe, nadzienie gotowe, piekarnik rozgrzany. Należało jedynie sparzyć filo i przełożyć je serem oraz zapiec przez trzydzieści minut w piekarniku.
Układając kolejne warstwy ciasta, robiąc to niemal na czas, już się zastanawiał, czym zająć ręce, gdy Sou Boreg wyląduje w piecu. Chyba wolałby spotkać się z Inkwizycją, niż czekać tyle czasu do kolacji.
_________________