10.02 أنت نور عيني

2 posters

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
10 II 2023
Przed spotkaniem z Radą

Włosy Tigrana były jeszcze nieco mokre, gdy zaczesywał je przed lustrem, gęstym grzebieniem prostując swoje szare loki. Chociaż wiedział, że to niemożliwe, miał wrażenie, że od czasu wybuchu gazu i wiadomości od Seleny, pojawiło się ich jeszcze więcej. Wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze, opierając się o umywalkę rękoma i słuchając Narine, jej kroków. Uspokajał go ich dźwięk, a na Theotokos, potrzebował spokoju.
Wiadomość dostał do nowej domeny, czekała w jego gabinecie, razem z inną, bardziej przyziemną pocztą. Rachunki, zaproszenia, gazetki reklamowe z okolicznych sklepów, prywatna korespondencja wampirów, którą od razu odłożył na bok. Wyjął wtedy arkusz z papeterii rodowej i szybko nakreślił oficjalną odpowiedź do Seleny.
Teraz, w zaciszu własnego domu, na trzy godziny przed spotkaniem, obawiał się. Był najedzony, ale to niczego nie gwarantowało. Zgasił światło w łazience, zamknął za sobą cicho drzwi i przeszedł do sypialni, gdzie na łóżku leżały oczywiste rzeczy, takie jak jego garnitur, bielizna, koszula, poszetka, ale również notes, pióro, maska, strzykawki od Silvana, tylko te pozwalające zachować świadomość, różaniec, na razie pusta aktówka. Jakby potrzebował audytu dla osoby, którą zamierzał się stać po wyjściu ze swojej enklawy.
Nie była to inna forma ani maska, a jedynie sposób oświetlania jego osoby, by wywołać odpowiedni efekt. Teraz pozwalał swoim bliznom lśnić jasno w przestrzeni, odkrywać swoje słabości w najbardziej zewnętrzny sposób.
Za chwilę, gdy się przyodzieje, kolejne warstwy materiału staną się jego zbroją. Podszedł do komody i wyciągnął swój pasek, aby dołożyć go do zestawu. Nie wybrał jeszcze perfum. Miały znaczenie. Wszystko ma znaczenie, każdy element. Chciał zapalić, ale nie mógł. Kciukiem pocierał nerwowo miejsce, gdzie wcześniej nosił obrączkę z różańcem.
Powinien go założyć, ale w nerwach nie pamiętał, gdzie ona jest.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Jej miękkie odgłosy krzątania się po domu przycichły w progu. Tigran mógł słyszeć, a na pewno czuł to subtelnym mrowieniem z karku wzdłuż kręgosłupa, jak gdyby wszystkie włoski na szyi stawały na baczność przed wyładowaniem atmosferycznym, że Narine stoi przez chwilę w futrynie drzwi i obserwuje go, a potem zaczyna skradać się przez sypialnię, aż poczuł na swoich ramionach lodowatość jej dłoni. Pogładziła go czule po barkach i rękach, aż do łokci, i oparła czoło o plecy mężczyzny, w zagłębienie pomiędzy łopatkami.
Widziała, że im bliżej do wyznaczonej daty zebrania, tym Tigran stawał się coraz bardziej spięty. Był wyjątkowo, nawet jak na niego, cichy. Milczenie im nie wadziło, w przerwach pomiędzy słowami zawierały się równie ważne gesty troski i poszanowania, ale dzisiaj cisza nabrała wyjątkowego ciężaru, była surowa, słotna i ziemista, mineralna. Narine dała mu wcześniej trochę przestrzeni na zebranie myśli, dała zając łazienkę na wyłączność jemu i jego odbiciu w lustrze, ale w dystansie też należało zachować umiar, dlatego teraz zaoferowała mu jego odwrotność, na oczyszczenie.
Powiodła dłońmi pod ramionami Sahaka, po żebrach i skosie brzucha, by objąć go ciasno. Pocałowała krzywiznę umięśnionego grzbietu. Była tu, jak anioł siedzący na ogonie. Szkoda, że nie mogła towarzyszyć mu także tam, być jego prawdziwym duchem stróżem, realnym wsparciem. Byli już do tego przyzwyczajeni, Sahak nieskończenie wiele razy pokrzepiał ją i pomagał w dopinaniu szczegółów na ostatni guzik, kiedy ona, w podobny sposób – z częściami garderoby, galanterii, sprzętem, dokumentacją i kosmetykami rozłożonymi w pedantycznym szeregu na łóżku – przygotowywała się do wyjazdów, gdzie spełniała swoje wywiadowcze dyspozycje. Wtedy to on zostawał w domu i czekał na jakiekolwiek wieści, modląc się, żeby druga połowa jego duszy wróciła cała i zdrowa.
— Na pewno nie chcesz, żebym pojechała z tobą? Zaczekałabym w samochodzie, nie muszę nawet wychodzić… — wyszeptała, pocierając czoło o świeżą skórę Tigrana, pachnącą jedynie mydłem i naturalnym zapachem jego ciała. Teraz kiedy kąpiel spłukała część myśli do odpływu, mógł się podzielić z nią tym, co zostało.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Położył swoją ciepłą rękę, nie tylko od kąpieli, ale też nienaturalnego, ludzkiego ciepła, jakim emanował Tigran, na dłoniach Narine, którymi go oplatała. Tak różni, a jednak ulepieni z tej samej gliny, ormiańskiej ziemi, kiełkującej żyzną zielenią i kwieciem. Wywołała na jego skórze gęsią skórkę, jak zawsze, przez różnicę temperatur. Lubił tę drastyczną obecność, nie było półśrodków i zmiękczania dla wygody. Narine zaznaczała swoje bytowanie ostrymi kontrastami, bezprecedensową butą życia, podczas gdy Sahak wypełniał przestrzeń ciemną ciszą i bezruchem.
W normalnych okolicznościach rachunki zostałyby wyrównane pomiędzy nimi w ilości odzienia już na etapie kąpieli lub oboje siedzieliby na kanapie, a on malował jej paznokcie u stóp na nowy kolor. W normalnych okolicznościach jej dotyk wywołałby przyjemne dreszcze oczekiwania, zwłaszcza poprowadzony w taki sposób, jak robiła to jego narzeczona. Sytuacja jednak nie była normalna.
Wolę nie zastanawiać się, czy jesteś bezpieczna cały czas. Może gdybym wiedział, że szala korzyści może przechylić się na moją stronę, byłbym spokojniejszy. Nadal nie umiem tego, co ty, wątpię, aby moje umiejętności biurokratyczne cokolwiek tutaj zadziałały.
Wyrzucił w końcu z siebie ciężar. Uniósł oczy ku sufitowi, licząc ozdobne kasetony. Wszystko działo się tak wolno i tak szybko jednocześnie, ale gwoli ścisłości od pierwszego listopada minęły już trzy miesiące. Kwartał. Bardzo dużo, bardzo mało.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Delikatnym gestem skłoniła Tigrana, by odwrócił się do niej przodem. Wówczas otoczyła jego czysto ogolone policzki zimnymi pnączami, jakby była tajemniczą egzotyczną rośliną z wilgotnych gleb równikowych, uwielbiających cień dolnych warstw poszycia, a jednocześnie parną duchotę zastałego powietrza. Cień i ciepło. W takich warunkach rozwijała się i piękniała najlepiej.
— Do tego potrzeba tylko czasu… — powiedziała to pogodnie, lekkim tonem, próbowała pocieszyć. Czas to drobnostka, jedna rzecz, której mieli wiele, zaraz po pieniądzach. Nic innego według niej nie stało na przeszkodzie, ponieważ możliwości intelektualne Sahaka były niepodważalne, podobnie jak jego upór i wewnętrzna siła. — To naprawdę nic, czego nie moglibyśmy przeskoczyć, jeśli tylko daliby ci jakiś rozsądny przedział czasowy. I mówiąc „rozsądny”, nie mam na myśli trzech miesięcy ani nawet pół roku.
Myślała już o tym wcześniej i doszła do wniosku, że mogłaby się podjąć nauczania. Brzmiało to niezręcznie, ponieważ Sahak nie tylko był od niej starszy i silniejszy, jego pozycja polityczna była również znacznie wyższa niż jej. Ona była tylko pnączem owiniętym dookoła pnia jakiegoś większego gatunku, tymczasem jego rozłożysta korona cały czas rosła. Miał za sobą całą rodzinę, wybrali go jednogłośnie. Constanza nie mogłaby się czymś takim pochwalić.
Dotknęli się przez chwilę czołami, jakby dzielili nie tylko wrażenia dotykowe, ale i fale myślowe, jak te stare komórki działające jeszcze na podczerwień. Czułości Renaty były intymne, lecz wyzute z rozmyślnego erotyzmu, w pełni rozumiała przecież powagę sytuacji.
— Ubierz się. Zawiążę ci krawat.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Przymknął na chwilę oczy, przesunął swoim nosem o jej nos. Nie podzielał jej entuzjazmu, bo dla niego Scaletti wyglądali jak dziki huragan i większości zwyczajnie nie chciało się zajmować kwestiami formalnymi. Sahak był prawdopodobnie jedyną osobą w ich rodzie, której przyjemność sprawiało czytanie ustaw, dyrektyw oraz kruczków formalnych, kto miał cierpliwość do każdego z nich z osobna. Czasami zbyt wielką, bo zakrawającą o ignorowanie problemu. Gdy go obróciła ku sobie, delikatnie położył swoje dłonie na jej ramionach i je potarł, jakby miały stać się przez to cieplejsze. Jeśli chciał, aby byli podobnej temperatury, to on musiał stać się zimnym, nie na odwrót.
Jak długo ci to zajęło?
Zgodnie z poleceniem sięgając po bokserki i wciągając je na siebie, zapinając pod kolanami staroświeckie paski do trzymania skarpetek, podobne do damskich klamerek na pończochy. Usiadł na brzegu ich łóżka i skończył przywdziewanie bielizny na podkoszulku. Dalej spodnie, koszula, pasek, spinki do mankietów… wszystko w tej samej kolejności od ponad wieku. We wszytej komorze marynarki umieścił strzykawki. W razie czego. Obie umieszczone tak, że mógłby się od biedy przebić przez ubranie wprost w mięsień boczny brzucha. Zakrywał blizny i jakby się prostował przy tym. Znikały niepewności.
Tigran nigdy nie pytał Narine o takie szczegóły, bo nie spodziewał się, że będą mu potrzebne. Napawał się sztuką i efemeryczną zdolnością w jej krwi, gdy go błogosławiła swoim darem i wielbił ją za niego, samemu jednak obawiając się nauk z krwi. Przez swoją wadę.
Nadstawił się, schylając, a później unosząc podbródek, aby mogła założyć mu krawat. Spojrzał w dół, tylko żeby zobaczyć, który wybrała. W wiązaniu była nie tylko lepsza, dzięki zręcznym palcom, ale sam Tigran uwielbiał tę zwykłą intymność pomiędzy ukochanymi. On zakładał jej pończochy, ona jemu wiązała krawat.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Narine wybrała bordowy krawat z jedwabnej grenadyny o drobnym żakardowym splocie, mięsisty i szeroki, aby pasował do postawnej sylwetki Tigrana. Była to gruba tkanina z misterną fakturą, łatwo było Narine utworzyć z niej wyrazisty węzeł z idealną „łezką” pod spodem. Zamierzała zawiązać go w pełen windsorski, solidny i gładki, bardzo tradycyjny, odpowiedni do profesjonalnej, doniosłej  okazji. Ten akurat krawat przywiozła mu dawno temu z wyprawy do Włoch, prosto z Mediolanu. To właśnie z Lombardii pochodził ten materiał, drogi i bardzo luksusowy, ponieważ zużywano nań większe niż zazwyczaj ilości naturalnego surowca.
Odrobinę się zawahała przed odpowiedzią, była bowiem świadoma, że nie będzie ona pocieszająca ani nie pójdzie w zgodzie z jej poprzednimi słowami.
— Osiemdziesiąt lat — zrzuciła bombę. Mniej niż wampirza pełnoletność, zdecydowanie więcej niż „trzy miesiące czy pół roku”. — Ale to były inne czasy, inne okoliczności, սիրէլի. Ja widzę to tak: moje ludzkie życie nie przygotowało mnie dobrze na wampiryczne. To, co ty budowałeś w zakonie już od kilku dekad, ja zaczęłam dopiero po wejściu w noc, praktycznie od podstaw. Budowanie umiejętności skupienia, medytacji, wsłuchiwania się w swoje ciało, jego reakcje, potrzeby i słabości, czerpanie wiedzy też odbyło się w trybie przyspieszonym. Ty jesteś już dojrzały, masz bardzo solidne fundamenty i głębokie zrozumienie naszego świata. Uważam, że start z taką świadomością będzie znacznie łatwiejszy, niż zaczęcie od zera jako przedwieczne niemowlę. Musisz tylko przemóc się i… otworzyć na informacje we krwi.
Sahak nauczył się lepiej blokować wspomnienia niż je chłonąć. Ona dobrze rozumiała, czemu tak było, czemu tak musiało być; bo przy tylu ofiarach śmiertelnych na swoim koncie mężczyzna zwyczajnie popadłby w kompletny obłęd, gdyby musiał się liczyć ze wszystkimi ich wspomnieniami. Zwłaszcza te przedśmiertne bywały niezwykle intensywne i brutalne, o czym Tigran miał szansę się przekonać, kiedy spijał życie z Narine.
Jej ręce zatrzymały się nagle w połowie splatania węzła, jakby przez chwilę zapomniała, jaki powinien być następny ruch, którędy poprowadzić materiał. Jej oczy, utkwione w kołnierzu Sahaka, zdawały się przeszywać jego ciało na wylot i celować tępo gdzieś w odległy zakątek kosmosu. Trwało to zaledwie jeden oddech, po nim przytomność powróciła w jej spojrzeniu, Narine przełknęła i wznowiła rytuał, jak gdyby nic się nie stało.
— Moja nauka była… chaotyczna, delikatnie mówiąc. A przewodnik niecierpliwy. Dużo wyniknęło z tego przykrości. Myślę,  że tylko spuścizna mojego stwórcy pozwoliła mi na sprawniejsze pojmowanie tego, co się wokół mnie działo — dodała spokojnie, nie pokazując przy tym cienia trudnych emocji. Ból i złość wygasły całe eony temu, ale za to wstręt do swobodnego pożywiania się ciepłą krwią i do dotyku innych osób pozostał jej do dziś. Krew rodu Draculi rozjaśniała umysł, usprawniała budowę oraz regenerację sieci neuronowej. Wtedy nazywali to oświeceniem, jak symboliczna żarówka idei nad głową, teraz wiedzieli już, że to po prostu efekt uboczny tego szczepu wirusa.
Narine wygładziła głowę krawata i poprawiła klapy kołnierzyka. Uśmiechnęła się łagodnie.
— Obiecuję, że byłabym dla ciebie lepszą mentorką.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Wypuścił powietrze nosem bardzo powoli, zupełnie nie jak on. Nie był to medytacyjny głęboki oddech, zwany oddechem zwycięstwa, szeleszczący jak sen po tylnych ściankach tchawicy, a płytki okrzyk przerażenia. Wiedział, że chcieli go poniżyć, taki był cel tego spotkania, a on przyjął je z łagodnością Baranka Bożego. Przecież wiedział, jak to jest, gdy mięśnie krzyczą o oddech, nadgarstki krwawią…
Stop.
Nie zamierzał wpadać w spiralę. Było, minęło. Wyszedł z tego zwycięski. Ten, który Zmartwychwstał. Cień jeźdźca w koronie na głowie, dosiadającego białego rumaka. Osiemdziesiąt lat. To mniej, niż liczyła ich miłość w najbardziej otwartej formie. Ledwie jedną ósma żyć Radnych w skromnych obliczeniach.
Nie sprawdził w lustrze kołnierzyka ani krawata. Nie musiał go dociskać. Był zawiązany idealnie. Brakowało mu tylko brzydkiego zapachu tytoniu w tle swojego istnienia. Od trzech tygodni rzucał palenie, przestał pić alkohol, prawie w ogóle nie jadł ludzkiego pożywienia. Bardzo zwampirzał. Wróci do poprzednich nawyków, nie porzucał ich na zawsze. Czasowy post, czysty duch, czyste ciało. Duchowa potrzeba w jego życiu. Z wielu powodów.
Krew pod jego skórą straciła toksyczny kwas i gorycz niezadbania, zmieniając się w miodową słodycz. Pot przestał pachnieć alkoholem i kokainą z przyjęcia Maurice'a.
Czy jeśli poproszę o rok, wyjdę na aroganckiego czy już na to za późno? — arogancja była ulubioną bronią Sahaka na obawy przed autorytetami. — Obecność Mycrofta nie poprawia mojej sytuacji. Wiem, czego ode mnie wymagali w tej jednej kwestii i jej nie osiągnąłem. Drażni mnie to.
Zazgrzytał zębami. Ukryli już wspólnie Tigrana, niepewność została spleciona palcami Narine w dumę, ja w alchemicznej transformacji.
Wiem, że byś była — dodał z pewnością, pakując swoją aktówkę. Po chwili namysłu dołożył do jej zawartości też kopie raportów, jakie sporządził. Kamień na żołądku powoli rozpływał się. Narine go nauczy, tak nauczyła go fizyczności i poddawania się chwili.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Rok. — Pokiwała głową. — To spore wyzwanie, ale jednocześnie uczciwe, żeby pokazać, że stoisz na wysokości zadania. Doskonale. — Oby tylko radni to docenili.
Sprawa Mycrofta bardzo przypominała jej draculowską sytuację z Sonią Evans. Świeżo przemieniony wampir, za którego felerny rodzic nie chciał przejąć odpowiedzialności, dlatego ciężar opieki spadał na całe plemię, z naciskiem na Constanzę i Sahaka. Tylko że stwórca Soni był nieznany i musiał zostać wytropiony, a tutaj wiadomo było doskonale, kto się dopuścił ugryzienia. Bardzo ją irytowało, że Sahak w swoim uporczywym perfekcjonizmie obarczał siebie, a tymczasem Bastien i Raisa mieli wszystko głęboko w dupie. Obydwoje byli już dorosłymi wampirami i to oni powinni zająć się młodym policjantem, zgodnie z kodeksem. Mocno opowiadała się za ukaraniem Laviscounta za dyletantyzm, ale przestała o tym mówić już jakiś czas temu, przecież to nie wchodziło w jej kompetencje. Nie jej cyrk, nie jej małpy, tak było w teorii.
W praktyce - trapiło ją wszystko to, co trapiło Tigrana. Wiele problemów dźwigali wspólnie po połowie, a przy tych, których nie mogli dzielić, starali się po prostu wspólnie opracowywać możliwe rozwiązania i zapewnić mentalne wsparcie. Cokolwiek zrobisz, będzie dobre. Scaletti jako całokształt może i nie byli tak umysłowo zaawansowani ani postępowi jak Dracule, ale przynajmniej cwani i rozgarnięci na tyle, by umieć robić pieniądze i radzić sobie z maskaradą własnymi siłami, nie jak Ereteinowie, którzy wysrać się nie potrafili bez używania tych swoich feromonów, mącących wszystkim w głowach. Umiłowany Renaty miał łeb na karku, a arogancja w jego wykonaniu była zniewalająca. Król Szczurów.
Przez chwilę ze stoickim rozluźnieniem obserwowała, jak Sahak pieczołowicie układa swoje dokumenty w teczce, po czym wyszła z sypialni na moment, kierując się do salonu. Wróciła z zegarkiem, pierścionkiem i rzemykiem oplecionym dookoła palców.
— Zrobisz coś dla mnie? Założysz smartwatcha?
Wiedziała, że nie lubił, że nie zależało mu na takiej elektronice. Renata wytłumaczyła mu jednak kiedyś, dlaczego chciałaby, aby go nosił: oprogramowanie urządzenia przesyłało informacje do aplikacji w telefonie, wbudowany krokomierz naliczał kilometry na bieżąco, a ponadto zegarek co jakiś czas mierzył puls oraz temperaturę ciała wedle ustalonych wcześniej interwałów — te wszystkie pomiary, zaszyfrowane i możliwe do sprawdzenia przez internet, dawały Connie pewność, że z Sahakiem wszystko w porządku. Gdyby coś mu się stało, na przykład tętno zmieniłoby się gwałtownie w którąkolwiek stronę, wiedziałaby o tym natychmiast, powiadomiłby ją o tym alarm w telefonie. Efekciarski gadżecik dla sportowców i ludzi po czterdziestce, którzy maniakalnie sprawdzali, czy po wejściu na piąte piętro nie otrą się o zawał serca, dla Renaty był doskonałym narzędziem do ukojenia niepokoju o bliskich.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Z poważną minął przyjął jej stwierdzenie. Był ambitny i potrafił się skupić. Czasami nawet, jak Cerise Dracula, nieco za bardzo, pochłonięty jakąś pracą zapominał o zwykłych potrzebach organizmu, zwłaszcza gdy jeść musiał jedynie raz na tydzień. Zwłaszcza teraz, gdy eliminował ze swojej diety przyjemności posiłków, poza kawą, placebo rozbudzenia do pracy o zmierzchu. Za szybko neutralizowali kofeinę, aby w naturalnej dawce rzeczywiście dawała jakiś efekt.
Jeśli obniżę temperaturę, możesz czuć się zaalarmowana — powiedział jej, wyciągając lewy nadgarstek w jej stronę. Nie miał nawyku sprawdzania w ten sposób godziny, używał takiego na dywizce, której znów mógł mu towarzyszyć, po nakręceniu na nowo. Zostawił go w mieszkaniu przed ich podróżą, bo zwyczajnie zapomniał, że zaczął go czyścić i nie złożył na nowo mechanizmu, a później już nie wrócił do gniazda z wiadomych przyczyn.
— Jak przedstawić sprawę naszej relacji jeśli przeczeszą moje wspomnienia — Sahak zdawał sobie sprawę, że mogli to zrobić siłą, w końcu to oni byli sądem dla wiecznych. — W kwestii politycznej. — Sprecyzował. Natura ich przyszłego mariażu wychodziła ze zgodny na upublicznianie się. Powoli, drobnymi kroczkami dla obojga, ale przecież na palcu Narine lśnił pierścionek zaręczynowy, a gdy poczynią odpowiednie kwestie, dojdzie do niego obrączka, a on zmieni na nią swój różaniec. Teraz chodziło o wspólny front związany z koligacjami różnych rodów.
Skupiał swój umysł na innych aspektach niż lęki, budzące się w nim ze swojego letargu. Zasługiwał na bycie głową rodu, krew czy nie.
Myślisz, że zapytają o Tahirę? — wyrzucił jeszcze z siebie bezbarwnym głosem.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Powiedz prawdę — odparła cicho, starając się brzmieć spokojnie, choć w istocie już od kilku dni trawił ją ten sam niepokój, a teraz, kiedy Tigran wyraził to na głos, wnętrzności Narine wykręciły niezgrabnego fikołka. — To prywatna sprawa, nie manifest polityczny. „Oddajemy tylko hołd miłości” — zacytowała ostatnie słowa, jakie przed swoją śmiercią usłyszał strażnik Pere Lachaise, teraz gnijący sobie radośnie w kamiennym grobowcu Abelarda — Nie ich interes. Po prostu. Tak samo jak Tahira. Nie idziesz tam spowiadać się ze swoich osobistych relacji. To materia zawodowa i nic ponadto. Masz święte prawo odmówić wyjaśnień.
Tło polityczne ich relacji było o wiele łatwiejsze do zdementowania — gdyż, mówiąc wprost, żadnego takiego nie było; gorzej, jeśli przyjdzie mu tłumaczyć się z krwawej napaści. Narine bez wahania wstawiłaby się w jego obronie jako strona poszkodowana niewnosząca zarzutów pogwałcenia kodeksu, ale i tak, gdyby sekret wypłynął gdziekolwiek dalej niż poza ich dwoje i Silvana, mogłoby to bardzo zaszkodzić reputacji Sahaka.
Zapięła prostą opaskę na jego przegubie, stuknęła jednokrotnie w mały wyświetlacz, żeby upewnić się, że zegarek się łączył. Spod czarnej płytki wylał się miękki, jaskrawo zielony blask lasera i zaczął mrygać. Zaczęły się pierwsze pomiary. Narine naciągnęła na urządzenie rękaw koszuli i wygładziła go elegancko.
Potem podała Sahakowi jego obrączkę-różaniec, mówiąc, że zostawił ją w pracowni, na sztaludze, a na koniec otworzyła dłoń owiniętą rzemykiem, gdzie ściskała kamyk z naturalnie wydrążoną dziurką.
— Weź Petera. Na szczęście.
Wbrew temu, przy czym od dekad upierał się Silvan, Renata wcale nie była przesądna. Ani trochę. Nie wierzyła w opatrzność, niebiańskie czuwanie, talizmany, błogosławieństwa, amulety przynoszące powodzenie, fetysze ani dobre omeny, ale rozumiała efekty, jakie następowały w ludzkim umyśle w wyniku kultywacji wiary i pozytywnego myślenia. Pogodny dowcip, zabawa. Gest miłości przywołujący dobre wspomnienia, żeby stały się parasolem przeciwko deszczom kwaśnych myśli.
O tym, że gdzieś przy sprzączce zapinającej aktówkę Sahaka znajduje się sprytnie zakamuflowane, malutkie urządzenie elektroniczne aktywowane głosem, nawet się nie zająknęła. Ze stoickim rozluźnieniem i w milczeniu obserwowała jego dalsze przygotowania, nie zamierzając podsuwać mu nawet cienia podejrzliwości. Chociaż przecież on znał już swoją Narine na wskroś i mógł śmiało spodziewać się, że zakulisowo otoczyła go opieką i miała plan w zanadrzu. Jego własny anioł stróż.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Objął swoją dłonią jej dłoń, razem z Peterem, ich wiedźmim kamykiem, zanim go przełożył do kieszeni garnituru. Sahak nie należał do osób przesądnych, ale rzeczywiście nosił w sobie bardzo głęboką wiarę w istnienie boskie, wyższe. Nie była to tylko kwestia przyzwyczajenia, a rzeczywistej duchowej potrzeby i pewnego wrażenia pełni związanej z wyznawaną wiarą, nawet jeśli jej dogmaty były pisane jedynie w sercu i Boska Ciemność składała się z bałkańskich wierzeń folkowych, prawosławia oraz wampiryzmu.
Nie potrzebuję, mam ciebie — powiedział, zagarniając w uścisk Narine i całując jej skroń, chociaż kamyk wziął. Spojrzał na zegarek, nie ten na nadgarstku, tylko ten noszony na łańcuszku, nawet gdy nie miał trzyczęściowego garnituru, zahaczany o szlufki spodni lub ich krawędź w bardzo prymitywny sposób. Miał jeszcze dużo czasu, chciał jednak jeszcze pomodlić się w Soborze św. Aleksandra Newskiego, co było bardzo nie po drodze z ich mieszkania.
Może Theotokos rozjaśni jego umysł i ześle na niego łaskę czystej mowy, chociaż był jej największym grzesznikiem. Czuł się ciężko, jakby waga sytuacji i wewnętrznych dramatów wypływała na powierzchnię. Chociaż Radni nie mogli wiedzieć o niczym, obawy jak oliwa, lśniły złotymi oczkami na powierzchni. W gruncie rzeczy nie spodziewał się ani takiego wyboru ze swojego Rodu ani całego ceremoniału. Tajności sprawy.
Zadzwonię, gdy tylko wyjdę — zapewnił ją. Złapał jej podbródek delikatnie palcem wskazującym i kciukiem, aby ją pocałować, prosto, niemal oszczędnie. W końcu to nie było pożegnanie, nawet jeśli w swojej głowie Sahak miał wiele paranoicznych myśli. — Załóż coś ładnego, pójdziemy później na kolację.
Bez względu na wynik spotkania.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Bez względu na wynik spotkania, Narine z dumą spełni swą miłosną posługę i będzie mu wsparciem, największą jego zwolenniczką, kibicem, entuzjastką sukcesów i bezdenną studnią na wszystkie jego słowa, których spijania z ust Tigrana łaknęła niby bita bezlitosnym skwarem trawa, pożółkła od sierpniowego słonecznego ognia, modląca się o obfity życiodajny deszcz. Tak było już od ich dziecięctwa, mała panienka Margaryan uwielbiała słuchać opowieści Hakoba i Tigrana, chłopców starszych od niej o ledwie trzy, może cztery lata, a wyniesionych w jej roziskrzonych oczach do rangi profetów na piedestałach.
W ogóle nie bała się o to, czy Tigran da sobie radę. Co do tego akurat nie miała wątpliwości ani przez ułamek sekundy, doskonale wiedziała, jaką perfekcyjną prezencją się charakteryzował, do jakich drobnych szczegółów zwykł przykładać miarę. Zawsze pokazywał się od najlepszej strony, stałej od dziesięcioleci. Ta maska była tak niesamowicie solidnie skonstruowana, że w nic innego nie wierzono. Nie dostrzegano niebezpiecznych głębin. Obrona absolutna. Bała się raczej o jego fizyczne bezpieczeństwo i o to, czy nie dozna upokorzenia, co już nie było zależne od Sahaka ani jego przygotowania.
Wtedy tym bardziej będzie służyła mu całą sobą jak spoiwem na zranioną dumę, lecznicza maść na otwarte serce. Mową i uczynkiem, myślą i ciałem, krwią i modlitwą.
Bez względu na wszystko.
Oszczędny, suchy pocałunek wywołał ukłucie głodu, ale nie sięgnęła łapczywie po więcej. Było wedle jego woli.
— Ja zawsze noszę się ładnie — odparła żartobliwie, zadzierając podbródek jeszcze wyżej.
Odprowadziła Tigrana do drzwi, upewniła się, że zabrał wszystko, a kiedy jego kroki na klatce schodowej kamienicy przestały odbijać się echem, opadłszy na dno studni, Renata wyszła na balkon, by zapalić. Przez dziesięć minut maniakalnie odpalała jedną fajkę od drugiej, generując w popielniczce mały las czarnych filterków sterczących w niebo, a gdy już wydmuchała z płuc kłębiące się gęsto napięcie, wróciła do sypialni, gdzie rozłożyła się z laptopem i słuchawkami. Usiadła skrzyżnie na podłodze pod łóżkiem, po ciemku, jak w jamie. Lubiła pracować w ten sposób.
Zamiast ubierać się pięknie i pindrzyć przed lustrem, połączyła się z urządzeniami, ustaliła częstotliwość odbioru, przygotowała program do zapisu i wysłała szyfrowane wiadomości dwóm bliskim pracownikom, doczepiając tym samym Sahakowi fizyczny ogon.
Odstawić się zawsze zdąży. Były rzeczy ważne i ważniejsze. Teraz, z duszą na ramieniu, rozpoczęła swoje stróżowanie.


[ KONIEC ]


_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach