Liczba postów : 1257
First topic message reminder :
Jej oczy nigdy wcześniej nie były tak czarne, jak wtedy gdy rozświetlała je pożoga. Symetrycznie ułożone onyksy zapatrzyły się niemo w trzy piętra trawione świetym ogniem oczyszczenia. Dość kłamstw, dość więzienia, niech piekło pochłonie piekło codzinności, pośród syren niebieskich rozbłysków niosących wesołą nowinę, pośród słodkich lamentów sąsiadów ratujących swój dobytek. Zwęglone maryjki, plastikowe popiersia papieży płakały zdeformowane agonią, pełzające jęzory tłukły słoiki mistycznych olejów, pochłaniały zegary, jak kreski na ścianie odmierzające kolejne dekady niewoli. A ona na wpół siedziała, oparta o maskę cudzego wozu, z miną znudzoną, czując błogosławieństwo pustki. Choć na moment demony szarpiące jej dusze umilkły, zapatrzone w zachwycie na dzieło zniszczenia. Czerń męskiej koszuli, jeszcze przed chwilą ujmująca elegancją w błyszczącej luksusem restauracji, teraz prześmierdła spalenizną, przyprószona siwizną popiołu jak włosy jej oprawcy. Między palcami trzymała papierosa. Ostatniego ocalałego 77 Rue des Archives. Gwałtowny podmuch zawiał iskry w kierunku służb i gapiów. Tahira tylko wyciągnęła dłoń ku górze, pozwalając jednej z nich ucałować koniec cygaretki. Nie odrywając oczu od płomieni, karmiąc się trwającą destrukcją, symfonią trzaskających belek i zawalających się podłóg, zaciągnęła się mocno papierosem, zapadając się coraz bardziej w bezmyślności, którą niosła ze sobą upragniona wolność. Przynajmniej fizyczne mury zostały zburzone, ale przykryty mgłą umysł nie zapędzał się w pytaniach, co dalej. A ona, po raz pierwszy od dekad, czuła się syta.
_________________
Wieża — To słowa są tym, co ją rozrywa
15 I 2023
Walka ¤ Destrukcja ¤ Odwaga
Wieża jest uderzona błyskiem, reprezentującym nagłe oświecenie. Ci, którzy spadają z Wieży, Władcy Chaosu, nieperfekcyjne istoty, są wysyłane to nicości, skąd pochodzą. Usta na dole karty Wieży odzwierciedlają Hebrajską literę Peh, oznaczającą usta, będące narzędziem słowa. To słowa są tym, co ją rozrywa. Wieża jest balansem pomiędzy emocjami i intelektem, wieża jest wszystkimi ideologiami, które wpajali nam rodzice, opiekunowie i nauczyciele, cegła po cegle, utrwalone dorosłością. Dawna rzeczywistość zmienia się nieodwracalnie, zniszczona dla każdego zamysłu, który miał nadejść, a proces wzrostu czasami jest nieprzyjemny, nieraz zmusza do bólu zmiany.~ Tarot Zakonu Złotego Świtu
Jej oczy nigdy wcześniej nie były tak czarne, jak wtedy gdy rozświetlała je pożoga. Symetrycznie ułożone onyksy zapatrzyły się niemo w trzy piętra trawione świetym ogniem oczyszczenia. Dość kłamstw, dość więzienia, niech piekło pochłonie piekło codzinności, pośród syren niebieskich rozbłysków niosących wesołą nowinę, pośród słodkich lamentów sąsiadów ratujących swój dobytek. Zwęglone maryjki, plastikowe popiersia papieży płakały zdeformowane agonią, pełzające jęzory tłukły słoiki mistycznych olejów, pochłaniały zegary, jak kreski na ścianie odmierzające kolejne dekady niewoli. A ona na wpół siedziała, oparta o maskę cudzego wozu, z miną znudzoną, czując błogosławieństwo pustki. Choć na moment demony szarpiące jej dusze umilkły, zapatrzone w zachwycie na dzieło zniszczenia. Czerń męskiej koszuli, jeszcze przed chwilą ujmująca elegancją w błyszczącej luksusem restauracji, teraz prześmierdła spalenizną, przyprószona siwizną popiołu jak włosy jej oprawcy. Między palcami trzymała papierosa. Ostatniego ocalałego 77 Rue des Archives. Gwałtowny podmuch zawiał iskry w kierunku służb i gapiów. Tahira tylko wyciągnęła dłoń ku górze, pozwalając jednej z nich ucałować koniec cygaretki. Nie odrywając oczu od płomieni, karmiąc się trwającą destrukcją, symfonią trzaskających belek i zawalających się podłóg, zaciągnęła się mocno papierosem, zapadając się coraz bardziej w bezmyślności, którą niosła ze sobą upragniona wolność. Przynajmniej fizyczne mury zostały zburzone, ale przykryty mgłą umysł nie zapędzał się w pytaniach, co dalej. A ona, po raz pierwszy od dekad, czuła się syta.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!