Wieża — To słowa są tym, co ją rozrywa

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Wieża — To słowa są tym, co ją rozrywa

15 I 2023


Walka ⁠¤ Destrukcja  ¤  Odwaga

Wieża jest uderzona błyskiem, reprezentującym nagłe oświecenie. Ci, którzy spadają z Wieży, Władcy Chaosu, nieperfekcyjne istoty, są wysyłane to nicości, skąd pochodzą. Usta na dole karty Wieży odzwierciedlają Hebrajską literę Peh, oznaczającą usta, będące narzędziem słowa. To słowa są tym, co ją rozrywa. Wieża jest balansem pomiędzy emocjami i intelektem, wieża jest wszystkimi ideologiami, które wpajali nam rodzice, opiekunowie i nauczyciele, cegła po cegle, utrwalone dorosłością. Dawna rzeczywistość zmienia się nieodwracalnie, zniszczona dla każdego zamysłu, który miał nadejść, a proces wzrostu czasami jest nieprzyjemny, nieraz zmusza do bólu zmiany.
~ Tarot Zakonu Złotego Świtu



Jej oczy nigdy wcześniej nie były tak czarne, jak wtedy gdy rozświetlała je pożoga. Symetrycznie ułożone onyksy zapatrzyły się niemo w trzy piętra trawione świetym ogniem oczyszczenia. Dość kłamstw, dość więzienia, niech piekło pochłonie piekło codzinności, pośród syren niebieskich rozbłysków niosących wesołą nowinę, pośród słodkich lamentów sąsiadów ratujących swój dobytek. Zwęglone maryjki, plastikowe popiersia papieży płakały zdeformowane agonią, pełzające jęzory tłukły słoiki mistycznych olejów, pochłaniały zegary, jak kreski na ścianie odmierzające kolejne dekady niewoli. A ona na wpół siedziała, oparta o maskę cudzego wozu, z miną znudzoną, czując błogosławieństwo pustki. Choć na moment demony szarpiące jej dusze umilkły, zapatrzone w zachwycie na dzieło zniszczenia. Czerń męskiej koszuli, jeszcze przed chwilą ujmująca elegancją w błyszczącej luksusem restauracji, teraz prześmierdła spalenizną, przyprószona siwizną popiołu jak włosy jej oprawcy. Między palcami trzymała papierosa. Ostatniego ocalałego 77 Rue des Archives. Gwałtowny podmuch zawiał iskry w kierunku służb i gapiów. Tahira tylko wyciągnęła dłoń ku górze, pozwalając jednej z nich ucałować koniec cygaretki. Nie odrywając oczu od płomieni, karmiąc się trwającą destrukcją, symfonią trzaskających belek i zawalających się podłóg, zaciągnęła się mocno papierosem, zapadając się coraz bardziej w bezmyślności, którą niosła ze sobą upragniona wolność. Przynajmniej fizyczne mury zostały zburzone, ale przykryty mgłą umysł nie zapędzał się w pytaniach, co dalej. A ona, po raz pierwszy od dekad, czuła się syta.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nie pojmował, co niby chciała mu przekazać. Cała jej argumentacja brzmiała pokrętnie i zwyczajnie głupio. Chcę być córką, ale jak zobaczyłam, że jednak nie mogę wskoczyć ci na kutasa, że nie ma na to nadziei, to widzę, że jestem nieudaną wersją? Czuł się jakby na niego napluła i próbował nie okazywać tego, ale zdecydowanie przekraczał limity prędkości i wyprzedzał na trzeciego, by na sam koniec przejechać na pomarańczowym, byle tylko nie zatrzymywać się na skrzyżowaniu i już wydostać się z więzienia metalowej puszki samochodu.
Akceptuję twoje argumenty — powiedział, chociaż nie brzmiało to w żaden sposób w zakresie, chociażby, prób zrozumienia. Była to prawda, o tyle widać się poczuwał. Trochę jakby chciał uciąć jej gadanie. — Zaufałem ci ze swoimi sekretami i swoim polowaniem. Nie wiem czego jeszcze chcesz w takim razie.
W ostatnich słowach zdecydowanie podniósł ton, nie dużo, ale to już wystarczyło, aby dać znać jej, że traci cierpliwość, coś co się nie zdarzało, bo był pierdolonym mnichem, który nigdy się nie unosił bożym gniewem. Teraz wilk warczał i błyskał białkami oczu, odsłaniał zęby. Niski warkot ostrzeżenia. Nie było odsłoniętego brzucha, ani gardła. Tylko podniesione mury i rodząca się agresja.
Za chwilę dojadą i będzie koniec.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Milczała przez moment, ale ręce coraz mocniej miała przyciśnięte do ciała, nie w obronie, a w dreszczu, wygięciu mięśni pozostającym w takim napięciu, że z trudem hamowała się przed tym, by nie podjąć jeszcze jednej próby rozjebania okna. Była jak pies w blaszanej puszce i prysły gdzieś nauki Herberta, chciała odgryźć sobie nogę, chciała odgryźć całą siebie, byleby tylko wydostać się z tej katuszy, którą zdecydował się dziś w wymyślny sposób zastosować na niej umiłowany obsesyjnie ojciec. Nauka czasami boli.
– Kurwa czy Ty w ogóle się słyszysz? Akceptujesz argumenty? Chuja nie akceptujesz, nie rozumiesz, nie słuchasz mnie! Zaufałeś mi z polowaniem i to ma mi dać ojca? Dać oparcie? Dać kurwa jebaną miłość jakąkolwiek? Poczucie wartości? Medal sobie zaraz założę na szyję - pan Sahak pozwolił mi iść na polowanie, zaryzykować moje własne jebane życie, żeby mógł czuć się ze sobą dobrze, że zadbałeś o swoją córkę, której kurwa nie chce normalnie na oczy widzieć, ale łoł, przecież się zajął. Nic nie można mu zarzucić nic! – może to gniew, może powracająca frustracja, jak tsunami, które wpierw musiało zabrać, by teraz wylać w nadmiarze. – A może ja w dupie miałabym to całe polowanie, jakbyś z łaski swojej usiadł i powiedział mi jak sobie poradzić z tym, że jestem zjebanym potworem, którego nikt nie chce? Może chciałabym, żebyś mi podpowiedział, jak zapełnić pustkę po dawnym życiu, pustkę po tym, co między nami było, pustkę, ziejącą gnijącą dziurę, która teraz szczęśliwie dla wszystkich płonie ku chwale Thotokos!? Może ja to bym właśnie chciała, zamiast Twojego milczenia na mój ból?! Zamiast odgłosów rozrywanych ciał i mlaszczącego obracania w niwecz wewnętrznych organów?! Może byś kurwa raz powiedział “Tahira, wiem że to trudne dla Ciebie, ale jakoś to będzie, przegadamy to”? Nie. Po co. Od lat patrzysz, jak umieram, kawałek po kawałku, jak nienawidzę siebie z każdym jednym oddechem, wiesz to kurwa bo czytałeś ten pierdolony list i co? I musiałam rozjebać kamienice, żebyś w ogóle mnie zauważył. Więc zapytam jeszcze raz. Co dostanę, jak rozjebie Paryż?!

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
To nie było przyzwolenie na jej monolog, na jej wrzaski, które aż drżały w samochodzie, przenikały przestrzeń między dwójką wampirów, dźwięk wzburzonych słów zaburzał nawet zapach, który przyjmował jedynie gniew, wrzący dookoła. Zmusił się do rozluźnienia szczęki, zwolnienia pojazdu, aby wjeżdżając na plac przy Hotelu, nie rozwalić podwozia o zamontowane ograniczniki prędkości.
Wjechał przez łuk nad ulicą, włączył migacz, aby przejechać przez bramę na parking, stukał o kierownicę, gdy skaner kodował rejestrację. Chociaż normalnie prędkość otwierania była absolutnie normalna, wytyczona dla niego trwała wieczność. Ruszył właściwie, gdy tylko prześwit zrobił się dość szeroki na maskę samochodu i lusterka, te na zapałki, nie przyspieszając za bardzo. Parking był właściwie cały pusty, jedynie stał tam transporter i Tesla, oba służbowe samochody Sahaka. Zaparkował byle jak, mówiąc:
Będziesz mogła być dumna z siebie, że z własnej woli siejesz tylko zniszczenie. Dopniesz swego. Wszyscy umrą i będziesz miała spokój. Od nas wszystkich.
Silnik zgasł, a zamki drzwi zostały otworzone. Darbinyan odpiął pasy z klik, które wybrzmiało podejrzanie głośno.
Jeszcze coś masz mi do powiedzenia?
Wyobrażał sobie, że niebo za nimi jest nadal różowo-pomarańczowe od płomieni, ale tak naprawdę nie było niczego poza światłami miasta, które sprawiały, że gwiazdy nad ich głowami były tylko kilkoma jasnymi punktami, nie przepiękną galaktyką malowaną tysiącami punktów nad ich głowami. Nie było widać ognia, który spopielił ich papierową relację.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Bóg pochylił się nad jej duszą, gdy ogień wzleciał w niebo i do jego nozdrzy dotarł ofiarny dym. Zszedł z tronu i okazał się bogiem martwym. Bezdusznym. Sędzią sprawiedliwym, z pewnością nie miłosiernym. Ostatni etap drogi milczała, oślepiona lodowatym blaskiem zrozumienia, że jakby głośno nie darła mu się nad głową, on i tak nie usłyszy. Szukała dla wieczności u śmiertelnych blasku czerni jego pięknych, przenikliwych oczu, nie zauważając, tego… że jest głuchy. Jego doskonałość została skruszona.

Patrzyła się tępo przed siebie, brudna od zmieszanego ze łzami popiołu, śmierdząca spalenizną drewna, plastiku i własnej skóry w gorejących dłoniach. Śmierdząca żałobą, która unicestwiła jej duszę. Minął szok i gniew, ustępując miejsca obrzydliwej świadomości, że wszystko to co się wydarzyło i dzieje się obecnie jest rzeczywiste. Namacalne.
– Oto ja suka w rui. – zdarte gardło powtórzyło jego słowa, gdy zachęcił ją do mówienia. Zrobił to chyba tylko w odruchu, w fasadzie uprzejmości, maski, którą nosił, tak jak ona nosiła swoje porcelanowe uśmiechnięte twarze. Lecz teraz już nie miała masek - spłonęły w kamienicy przy 77 Rue des Archives.

– Masz rację. Sama to sobie zrobiłam, ponieważ Ciebie nie było przy mnie, gdy tego potrzebowałam. Nie chciałeś być przy mnie w chwilach największej próby, robiąc tylko tyle ile Tobie było wygodne. Aby nikt nie pomyślał, że ojciec Sahak jest złym ojcem. Aleksandria… tu nigdy nie chodziło o mnie. – perspektywa była bolesna, jak każde słowo, które między nimi padło. Teraz jednak to Tahira stała się statuą, zalaną żywicą figurą drętwoty. Nie przegrała bitwy, przeorała ją cała wojna, która w końcu odnalazła krwawy finał. Przekroczyli już dawno punkt bez możliwości powrotu, czuła na śluzówce mdlistą woń rozkładu. Wspomnienie minionych dni, miesięcy, dekad…
– Żałowałam ponad wszystko, że mnie obudziłeś dla nocy. Za niczym tak nie tęskniłam, jak za podróżami przy Twoim boku, kiedy mogłam służyć Ci za dnia i nocą odbierać od Ciebie nauki. Oddałabym kiedyś wszystko, by cofnąć czas i móc prosić Cię, byś zmienił swój zamysł, byś pozostawił mnie śmiertelną. Wtedy nigdy nie uwierzyłabym Raisie, że wybrałeś mnie na swoją towarzyszkę, nigdy nie uwierzyłabym, że tamtej nocy czekasz na mnie w komnacie. Żyłabym czysta dochowując Tobie przysięgi wierności, a potem umarłabym na naszej ziemi, zabrana przez pustynię.– Cóż, to ostatnie nie było takie nieosiągalne…
– Ale stało się. Dziś nie spłonął Paryż. Spłonęła jedna kamienica. Dopiąłeś swego. Umarłam i wszyscy będą mieli spokój. Ode mnie.
Nie miała pasów fizycznie, nie miała już więzów mentalnie. Otworzyła drzwi swej klatki boleści i wyszła w kierunku wyznaczonym wieżą, która runęła.

[KONIEC]

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach