Wieża — To słowa są tym, co ją rozrywa

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257

Wieża — To słowa są tym, co ją rozrywa

15 I 2023


Walka ⁠¤ Destrukcja  ¤  Odwaga

Wieża jest uderzona błyskiem, reprezentującym nagłe oświecenie. Ci, którzy spadają z Wieży, Władcy Chaosu, nieperfekcyjne istoty, są wysyłane to nicości, skąd pochodzą. Usta na dole karty Wieży odzwierciedlają Hebrajską literę Peh, oznaczającą usta, będące narzędziem słowa. To słowa są tym, co ją rozrywa. Wieża jest balansem pomiędzy emocjami i intelektem, wieża jest wszystkimi ideologiami, które wpajali nam rodzice, opiekunowie i nauczyciele, cegła po cegle, utrwalone dorosłością. Dawna rzeczywistość zmienia się nieodwracalnie, zniszczona dla każdego zamysłu, który miał nadejść, a proces wzrostu czasami jest nieprzyjemny, nieraz zmusza do bólu zmiany.
~ Tarot Zakonu Złotego Świtu



Jej oczy nigdy wcześniej nie były tak czarne, jak wtedy gdy rozświetlała je pożoga. Symetrycznie ułożone onyksy zapatrzyły się niemo w trzy piętra trawione świetym ogniem oczyszczenia. Dość kłamstw, dość więzienia, niech piekło pochłonie piekło codzinności, pośród syren niebieskich rozbłysków niosących wesołą nowinę, pośród słodkich lamentów sąsiadów ratujących swój dobytek. Zwęglone maryjki, plastikowe popiersia papieży płakały zdeformowane agonią, pełzające jęzory tłukły słoiki mistycznych olejów, pochłaniały zegary, jak kreski na ścianie odmierzające kolejne dekady niewoli. A ona na wpół siedziała, oparta o maskę cudzego wozu, z miną znudzoną, czując błogosławieństwo pustki. Choć na moment demony szarpiące jej dusze umilkły, zapatrzone w zachwycie na dzieło zniszczenia. Czerń męskiej koszuli, jeszcze przed chwilą ujmująca elegancją w błyszczącej luksusem restauracji, teraz prześmierdła spalenizną, przyprószona siwizną popiołu jak włosy jej oprawcy. Między palcami trzymała papierosa. Ostatniego ocalałego 77 Rue des Archives. Gwałtowny podmuch zawiał iskry w kierunku służb i gapiów. Tahira tylko wyciągnęła dłoń ku górze, pozwalając jednej z nich ucałować koniec cygaretki. Nie odrywając oczu od płomieni, karmiąc się trwającą destrukcją, symfonią trzaskających belek i zawalających się podłóg, zaciągnęła się mocno papierosem, zapadając się coraz bardziej w bezmyślności, którą niosła ze sobą upragniona wolność. Przynajmniej fizyczne mury zostały zburzone, ale przykryty mgłą umysł nie zapędzał się w pytaniach, co dalej. A ona, po raz pierwszy od dekad, czuła się syta.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Samochód zatrzymał się niedaleko wozu strażackiego, który zastawiał całkowicie wąską Rue des Archives. Po raz pierwszy Paryż nie śmierdział uryną, lecz  toksycznym swądem palonego drewna, tynku, plastiku, kleju i kadzideł, które dodawały do toksycznej mieszanki słodkich tonów. Linoleum kurczyło się do zwęglonych resztek, rozgrzewając podłogę do temperatur piekielnych, muzealne wnętrza, elektronika, spalone księgi, gorąc, który buchał na twarz Nocnemu Wędrowcowi. Wilk pojawił się przy taśmie, którą ktoś rozciągał, niosąc za sobą ciemność i chłód nocy, świat, który nie błyszczał się iskrami.
Wylegitymował się dokumentem, właściciel budynku, wadliwa instalacja, nie musieli mu mówić, wiedział, co się stało, chociaż udawał, że nie. Słowa dla policji płynęły niemal bez obecności umysłu, który szukał długich kończyn, loków i znanej mu skwaszonej miny.
Pana…
Córka.
Pana córka jest tam, nie było jej w środku podczas wybuchu — powiedział policjant, gdy już zebrał wszystkie gdziebyłpan-izmy oraz inną papierkową robotę.
Sahak już od kilku chwil ją widział, jak Achilles na polach Pandemonium, przed płonącym pałacem Szatana, gdzie żyli upadli anieli, dowodząc armią złożoną nie z herosów, a z demonów, zrodzonych z płomieni.
W huku płomieni, które pożerały wieżę strażniczą ich życia w Paryżu, zagłuszał jego kroki.
Ogień, jedyne światło ich życia, ogień oczyszcza, ogień niszczy, ogień ogrzewa. Górował nad nią jak Babel. Obsydianowe ściany obojętności i zimna kruszały pod płomieniem, który odbijał się palisandrem w jego spojrzeniu.
Na wzór i podobieństwo.
Tahiro. Idziemy.
Oboje byli historią o konieczności przemocy.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Dym szczypał w oczy, gdy nieprzebyte ściany kłamstw upadały, zapadały się w grzęzawisko wątpliwych fundamentów, przegnitych bielonych grobów ich istnienia. Ludzie jak mrówki z rozgrzebanego patykiem mrowiska, ratowali sąsiednie kamienice, od równoległej ulicy podejmowali rozpaczliwe próby utrzymania aktu destrukcji w ryzach. Ona tylko zafascynowana obserwowała jak znika czas, jak doskonale nie ma nic, jak jej samotność zyskała w końcu należne ogniste ukoronowanie, hymn urzeczywistnionego wypalonego ducha. Działa się prawda i jej hipnotyczny żar pieścił skórę wampirzycy, jak zachłanne dłonie kochanki. Ćmiła papierosa, w skorupie pozorów wyglądając tak, jakby pozostawała w szoku, w odcięciu zagwarantowanym przez wstrząśnięty umysł człowieka, który stracił majątek i dorobek całego swojego życia. Ale on wiedział… Widział w migdałowych oczach precyzję, znał plany pieca gazowego wstawionego dziesięć lat temu podczas remontu piwnicy. Wiedział którą dźwignię pociągnęła i jak oblała kotary czerwienią, pozbawiając ich teatru złudzeń.

– Pierdol się. – warknęła w jego kierunku, ignorując polecenie, nie zmieniając swojej pozy ani o jotę, nie obracając w jego kierunku głowy, skąpiąc mu choćby ukradkowego spojrzenia.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Usta Sahaka zacisnęły się w wąską linię. Oparł się niby swobodnie o samochód i sięgnął, aby objąć Tahirę. Nie był to jednak współczujący uścisk, uścisk pocieszenia. Lodowate, zimniejsze niż zwykle palce, zacisnęły się na karku wampirzycy, złota obrączka różańca niemal paliła, jeszcze nagrzana od żywego ciała, teraz nagle martwego, jak nigdy. Tak samo, jak ona, mnich nie obniżał swojej temperatury bez powodu. Zawsze ludzki.
Nie tej nocy.
Idziemy — syknął, udając, jakby rzeczywiście pocieszał córkę. Wiedział, co zrobiła, jakże mógł nie wiedzieć, oboje znali plany awaryjne pieca, które miały zniszczyć całą kamienicę w razie jakiegoś zewnętrznego ataku razem ze wszystkimi dowodami na istnienie wampirów i śladami po mieszkańcach. Z zewnątrz piękna fotografia, ojciec pocieszający córkę nad ich płonącym dobytkiem.
Wewnątrz stos pogrzebowy, który zabierał ciało, zabierał chorobę, która toczyła żyły. Palił ich ofiary, symbole milczenia między nimi, a niebo przysłaniał dym i smog, nie pozwalając zobaczyć żadnej przyszłości. Karty tarota zwijały się i łuszczyły się z nich malunki. Tak to zaplanowali oboje, gdy zmieniana była instalacja. Nie zostanie nic, mury runą.
Nacisnął na kark, lekko, ale z groźbą, zaszyfrowaną w sile, którą znała, gdy złapał ją w pędzie pociągu, gdy nie pozwolił jej runąć w dół. W sile, gdy barykadował za nimi drzwi, gdy uciekali przed podejrzliwymi sąsiadami, w sile, gdy nosił cały ich dobytek przez pustynię. Zamierzał ją zabrać, bez robienia sceny przed policją i strażakami.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Im on był chłodniejszy, tym ona gorętsza, jakby wziął w swe objęcia ogień swojego żywota, krew z krwi, kość z kości, żywe słońce pustyni wyrwane z samego serca Egiptu.
Na własność.

Gestem zyskał poniekąd to, czego szukał – jej uwagę. Ukryła głowę w jego barku, ona córka pogrążona w szoku i żałobie. Zwiesiła ręce w pozorze pasywności, papieros wysunął się spomiędzy palców. Wraz z wydechem jednak bierne kończyny niczym jęzory żaru ruszyły do kamiennej pomroki, pod połę zmurszałej marynarki, by opleść go, zawłaszczyć dla siebie w tańcu wzajemnej nienawiści i rozczarowania sobą, w dusznym milczeniu pieśni niewypowiedzianej, charakterystycznym stukocie paryskiego bruku polanego wodą.

– Za jedno cmentarzysko… tyle uwagi, tyle troski... Ile trzeba było uczynić, by otrzymać jeden uścisk. Jakbyś mnie ukochał ojcze, gdyby z dymem poszedł cały Paryż? – szeptała w krzywiznę jego szyi, paląc skórę samym oddechem, jak promień wschodu puszczony przez niewinną soczewkę. Nie był on jednak ni drewnem do niepohamowanej konsumpcji, ni gliną twardniejącą w wypaleniu odcinanych plastrów czasu. Niewzruszony kamień, posąg ożywiony ucztą destrukcji, którego palce ciasno oplatały w groźbie wrażliwe kręgi, przybył po nią, domagając się posłuszeństwa. Zadrżała w uścisku, lecz ciężko było o rozeznanie, czy płacze, czy też szyderczo śmieje się nad groteską teatru pozbawionego desek, wciąż jednak pełnego widzów.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Wbił wzrok na szkło na chodniku, które stanowiło pierwszą ofiarę wybuchu instalacji, wszystkie szyby w oknach i dwie witryny pękły w drobny mak i rozsypały się, jak tysiące gwiazd błyszczących ogniem piekła, gotującego się przed ich oczami. Syk gaśnic, lejącej się wody, łamiących się belek sufitowych, zagłuszał słowa Tahiry dla wszystkich prócz niego.
Jej przybliżenie obrzydziło go. Odrzuciło go tak samo, jak tamtego wieczoru, gdy wszystko się zmieniło. Na gładkich policzkach wyraźniej było widać zaciśnięcie szczęki, a pomimo minimalnego oddechu, nozdrza rozszerzyły się w ćmiącym się bólu agresji.
Dlatego właśnie nie dawał jej tego, czego chciała. On próbował być ojcem, a ona nadal szukała ciepła innego rodzaju. Tyle troski, szyderstwa już nie robiły na nim wrażenia. Nie po tylu latach.
Nie zachowuj się znów jak suka w rui. Do samochodu — nacisnął palcami na jej kark w stronę swojego samochodu. Nie zamierzał jej łamać karku przy tylu ludziach, ale miał inne sposoby pacyfikacji jej osoby, gdyby nie chciała współpracować.
Nie zamierzał rozmawiać z nią na środku ulicy, przy świadkach, zwłaszcza, że nie musiał pytać dlaczego, bo doskonale to wiedział. Nawet nie potrzebował tego pieprzonego listu, który trzymał cały czas w swoim samochodzie, zaparkowanym tuż za wozem strażackim, przy paczce papierosów i nożyku do tapet.
Pchnął ją w stronę samochodu.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Emocjonalne i duchowe cierpienie Tahiry już dawno przewyższało punkt krytyczny, po którym kolejne razy nie robiły żadnego wrażenia. Podobnie jak on był głuchy na jej złośliwości, tak kobiecie pozostało szaleńczo chichotać i drwić z chłodu i słów pogardy. Chociaż nie… poczuła to. Udało jej się… W końcu ją znienawidził, szkoda, że wciąż ograniczały go konwenanse Kodeksu, a palce nie zacisnęły się mocniej, by dotrzeć do wrażliwego rdzenia. Gorycz sukcesu byłaby tym wspanialsza, gdyby nie fakt, że jej już przestało zależeć. Nawet nie miała ochoty się tym chełpić, poniżaniem jej, splunięciem w twarz, jak najpodlejszej dziwce wciągniętej w upodlenie śmierdzącej paryskiej uliczki.
– Dla Ciebie wszystko ojcze. – odpowiedziała mu z pozornie fałszywą usłużnością, odsuwając się od niego do drzwi samochodu. Surralistycznym mogło być odczucie, czy raczej jego brak – nieobecność charakterystycznego rozpoznania kłamstwa. Tahira mówiła prawdę, miotając się między tym co było, a co nastało i choć chciała dalej tańczyć pośród płomieni i błyszczących szkieł, choć chciała śmiać mu się prosto w twarz, śpiewając pieśni pochwalne słonecznemu bóstwu, ustąpiła ten ostatni raz i weszła do samochodu.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Usiadł za kierownicą z kwaśną miną, zapiął pas. Zanim uruchomił silnik, zatrzasnął wszystkie drzwi od strony kierowcy z charakterystycznym kliknięciem zamków. Blokada rodzicielska, zamykająca zwierzę w potrzasku. Odpalił samochód, wyłączył radio, wymuszając ciszę w przestrzeni między nimi. Nie odwracając się, zerkając jedynie na lusterka, wyjechał na wstecznymi. Musiał zrobić pętlę, żeby wyjechać z jednokierunkowej uliczki, więc droga z… kamienicy do siedziby Scaletti zajmie trochę więcej niż standardowe pięć minut.
Nawet nie sięgnął po rękawiczki do prowadzenia, chociaż zawsze je zakładał, nawet przy czterdziesto stopniowym upale. Dłonie zaciskał na kierownicy, aż metalowa ramka stęknęła, więc odpuścił.
Co ja mam z tobą zrobić? — zapytał. Po francusku. Między nimi było zbyt wiele krwi żeby zapomnieć krew. Dlatego zapytał. Wprost, jak nigdy przedtem. Nie pytał dlaczego, gdy odciął ich oboje od swądu spalenizny, który przylgnął do skóry i ubrań, zamieniając topiony plastik na syntetyczną wanilię unoszącą się z żółtego papierowego drzewka przy górnym lusterku.
Odebrał słowom tę surowość rodzimego języka. Prywatność. Nie chciał mówić w melodyjnych wyrazach Bliskiego Wschodu, aby nie mogła uciec w komfort rodzimej mowy. Aby on nie szukał odpowiedników najbliższych ormiańskiej mowie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Przyznać się w końcu kurwa do błędu. – nie dała się zwieść zmianie języka na słodkie gruchanie francuskich pudli. Ojczysta mowa zachrzęściła jak piasek pod sandałem umęczonego wędrówką ludu. Siedziała rozwalona na miejscu pilota z ramieniem opartym o zamkniętą zimną szybę. Odcisk jego dłoni na karku wypalonym piętnem był trwalszy niż każdy familianci tatuaż. Teraz gdy splecione z sobą czerwienienie i błękity były tylko poblaskiem, gdy dystansowali się od aktu zniszczenia, momentalnie poczuła, jak i jej fasada butności kruszeje. Znowu zrobiła to, co kazał. Znowu! Jak zawszony kundel, który mimo bicia i kopania i tak przyniesie w zębach właścicielowi kapcie, gdy ten każe.

– Oboje wiemy że nie pasuje do Twojego idealnego obrazka idealnej rodziny głowy rodu z idealną żoną u boku, idealną pokorną Halide i rzeszą adoptowanych pomniejszych bóstw garnących się do Ciebie jak muchy do gówna. Powiedz w końcu, że się pomyliłeś i wyrzuć mnie, skoro Ci się nie udałam. – teraz pęknięcia były lepiej widoczne, jak gorycz wylewająca się przez nie. Jej dłonie widocznie drżały, gdy sięgnęła do schowka w poszukiwaniu papierosów. W kieszenie spodni ciążyła jej tylko złocista zapalniczka, której przecież nie wsunie sobie do ust, by się zamknąć.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
W schowku, na samym wierzchu, leżał jej list. Koperta była wyraźnie wymiętą od użytkownika, wyciągania i odkładania zawartości, nie dlatego, że ktoś ją zmiął. Były to ślady zużycia od czytania na nowo zawartości, raz po raz. Sahak siedział często w samochodzie i czytał, mając za jedyne towarzystwo światło latarni.
Nie zgadzał się z jej słowami, ale musiało w końcu paść to, co gnębiło go w środku. Te wszystkie osoby, które piły z niej krew, wszystkie orgie w kamienicy, lateks rzucany byle gdzie, darcie szat za każdym razem, gdy pojawiał się ktoś, kto miał dla niego znaczenie.
Wszystko dlatego, że nigdy nie bawił się jej uczuciami, a później postawił granicę. Daleko, aby znów nie zinterpretowała go w opaczny sposób.
Sama to sobie zrobiłaś — rzucił, zatrzymując się na światłach nieco ostrzej, niż powinien, nieco bliżej zderzaka następnego samochodu, niż wypadało dla zdrowego rozsądku. Nadal mówił po francusku, w publicznym języku, języku wszystkich wampirów. Tworzył dystans, nawet jeśli ona upierała się przy używaniu arabskiego.
Stukał palcami o kierownicę, niecierpliwie czekając na zielone. Wrzucić bieg, zająć czymś ręce. W lusterkach nadal widział dym, który oblekł Temple czernią.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– O tak, obmyj swoje ręce, jak zawsze, wszechojcze sprawiedliwy, ugnijmy kornie głowę przed Twoim wyrokiem. – głos niósł ze sobą skargę i pustą wściekłość. Mury choć zburzone, powoli zaczęły wzrastać na jeszcze niedogasłych zgliszczach. I najgorsze w tym wszystkim było zapewne to, że mimo obrony, próby podniesienia gardy, te pięć szorstkich francuskich słów zapadało głęboko. Zbyt głęboko. Jak zawsze głęboko. Nie zauważyła koperty w pierwszym momencie, rozkojarzona odpowiedzią, w amoku nagłej świadomości, że nie, że fizyczne pogrzebanie miejsca nie zrzuciło jej kajdanów ciążących u szyi, a wciąż jego słowa znajdują posłuch u rudymentarnych przestrzeni jej istnienia. Była winna, bo on tak powiedział.

Powoli postępowała klaustrofobiczna duszność samochodu jadącego nie wiadomo gdzie. Nie mogła rozchodzić nerwów, nie mogła uciec, nie mogła zniszczyć czegokolwiek, co wpadnie jej w dłonie. Nie miała żadnej kontroli, ogień tłumiony był kamieniem i stalą, brakiem tlenu. I wtedy ją zobaczyła. Myśli, jej własne myśli przelane na papier, wszystkie uczucia, które nigdy nie powinny tu się znaleźć, które miał pochłonąć ogień. Poczuła przypływ mdłości, odruchowo szarpnęła za klamkę raz, drugi trzeci… bezskutecznie. Roztrzęsiona ukryła twarz w dłoniach.
– Kurwa…– nie było sensu pytać co to jest, ani skąd to ma. W głowie kotłowało się tylko jedno pytanie: – Wiedziałeś i… i tak chciałeś, żebym znowu założyła porcelanową uśmiechniętą twarz i gratulowała Ci doskonałego życia, gdy moje jest przegnite od środka. – jej dłonie ześlizgnęły się z policzków, zwijając w dwie piąstki, którymi coraz mocniej zaczęła uderzać w swoje czoło, nie mogąc psycho-somatycznie znieść tego, co się stało.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Rzucił spojrzenie na list, później na Tahirę i jej autodestrukcyjne zapędy. Robiła z siebie święta Dymphnę, męczeństwo z ręki własnego ojca. Żółć podchodziła mu do gardła. Nie święta Dymphna, ona chciałaby nią przecież być, obsesją swojego ojca i robiła wszystko, żeby się nią stać. Krzywe lustro tej historii.
Kiedy błyskawica uderza przez kanały i żyły silikonowego, sztucznego życia, zaczyna się proces zrozumienia, zrozumienia czegoś bardzo niebezpiecznego. Każde z nich miało w dłoniach potęgę niemożliwego. Jak długo zachowywali prawa ich rzeczywistości, mogli tworzyć cuda, które zdawały się im przeczyć. Lecz nie to było terrorem ich pożaru, lecz zrozumienie, że pewne rzeczy są niemożliwe. Wtedy zaczyna się proces.
Przestań zakładać, że wiesz, czego chcę. Od czasu Bułgarii żadne z twoich założeń nie było prawidłowe. Ale przecież ty wiesz lepiej czego potrzebuję i musisz rzucać się w tantrum, za każdym razem, gdy nie jesteś w centrum uwagi.
Właśnie to go drażniło najbardziej. Wszechwiedząca pierdolona profetka, która nie chciała dopuścić do siebie własnego błędu. Nie mógł na nią patrzeć. Oczywiście, on był winny całego jej nieszczęścia, tylko dlatego, że jej nie przeleciał.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Krew krwi, kość z kości. Niegdyś żart, teraz prawdziwe widmo apollińskiego daru ciążyło na darbinyańskich oczach, które widziały i w pysze uważały, że rozumieją. Oboje mieli słuszne obserwacje, ocenę tego, jak każdego dnia krzywdzili się wbijali sobie sztylety milczenia aż do gardł. Oboje tkwili jednak w błędnej interpretacji — ona nie dostrzegając ojcowskiej miłości żarzącej się za murem strzeżonej strachem cytadeli, on widząc tylko żądzę i atencyjność w jej pragnieniu bliskości.
– Błędne? Ha… Ona też tak mówiła…– jęknęła, wstrzymując ruch, zsuwając dłonie po ramionach, próbując objąć się, w bezskutecznej próbie uspokojenia drgawek obejmujących całe drobne ciało. – … że skoro nie spełniłam się… nie zechciałeś mnie… to w Twoim życiu… to nie mam czego dalej w nim szukać, że… że nie mogę liczyć, by wróciło to co było między nami wcześniej. – Jej nostalgia była oczywiście podszyta zaborczością, po kilkunastu latach wspólnej wędrówki, separacji od innych z trudem przyjmowała tłum, który teraz go otaczał. Aż w końcu ów tłum wyciągnął po nią dłonie i pożarł ją, pozostawiając krwawą miazgę bólu.
Włosy lepiły jej się do twarzy, gdy Sahak dokonał niemożliwego i odnalazł w niej więcej łez więcej rozgoryczenia, gdy myślała, że wyschła już na wieczność. Ręka sięgnęła do swoich żałosnych marzeń, do próby powiedzenia mu tego, kim był dla niej i czego potrzebowała od niego, co myślała, że potrzebuje. Słowa tak trudne do wypowiedzenia, że list pozostał niedokończony. Ostatni element łańcucha, płomienie nie pochłonęły wszystkiego… Wzięła kopertę, a drugą rękę zatopiła w kieszeni, by wyciągnąć połyskujące źródło oczyszczenia.
– Po Aleksandrii dałeś mi wierzyć, że jest inaczej. Myślałam, że znów będę mogła być Twoją ukochaną córką. – Wszystkie założenia, wszystkie błędne, wszystko marność, wszystko kara, sen przemieniony w koszmar, ułuda, powinność, poczucie winy. Hipnotyczny ogień zaczął obejmować wymiętą papeterię niespiesznie sunąć ku górze.


@Sahak Darbinyan

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Skręcił w Rue du Bretagne, zakończył pętlę, jaką musiał robić przez zakazy skrętów. Znów mieli płonącą kamienicę na widoku, gdy stanęli na kolejnych światłach. Po ich prawej stronie słup dymu unosił się znad dachów, razem z pomarańczowym blaskiem płomieni i niebieskich świateł służb ratowniczych. Sahak zacisnął usta jeszcze bardziej, aż zbielały, zęby zazgrzytały o siebie.
Jaka ona? — Sahak rzucił, zastanawiając się, kogo miała ja myśli. Narine? Wykluczył ją zaraz, gdy usłyszał o Aleksandrii. — Jaka ona? — Powtórzył, żądając wyjaśnień. — Co ty znów sobie ubzdurałaś? A nie myślisz, że stworzyłem dystans, żebyś nie myślała, że jednak jest nadzieja? Żeby nie karmić twoich złudzeń?
Jak miał odbierać każde obrazy majestatu na informacje, że istnieje w jego życiu ktoś inny, niż tylko ona? Miał tego dość. Po dwustu latach naginania się, prób nie zadawania jej ran, dystansu, publicznej figury mnicha. Koniec.
Zasługiwał na to, żeby być szczęśliwym. Agresywnie ruszył z miejsca, jeszcze na pomarańczowym, światło nie zdążyło zmienić się na zielone do końca. Przeklinał korki, które formowały się na pasie w drugą stronę, bo to znaczyło, że zaraz jakiś sami spotkają.
Nie chciał z nią przebywać już dłużej w tej samej przestrzeni.
Oczywiście, najłatwiej zrobić z niego potwora. Niech sobie idzie do swojego skundlonego alfy, on na pewno się nią zaopiekuje.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Nie było nic do karmienia ojcze, z chwilą gdy zobaczyłam Twoją twarz tamtej nocy wiedziałam, że Raisa się pomyliła i nie wybrałeś mnie na swoją życiową towarzyszkę. – powiedziała matowo, ignorując słup dymu za oknem, skupiając się na ogniu trawiącym list, jej własnym prywatnym płomieniu trzymanym w dłoniach. Skupiła się na bólu i zapachu palonej skóry, zamiast na jego okrutnym głosie konsekwencji zburzonego domu. Chciała przecież jego uwagi… to ją dostała. Gdy stłumiła żar, roztarła na popękanej skórze popiół słów, które nigdy nie powinny być niczym innym niż właśnie popiołem rzuconym na wiatr. Czuła się, jakby sama była świecą, która właśnie zgasła.
– Łudziłam się, że to kwestia Twoich święceń i przekonań, złości, że ich nie uszanowałam, nawet jeśli ciotka, co rusz w gniewie wytykała mi niewątpliwe przywary mojego charakteru i ciała, które wpłynęły na Twoją decyzję. Uciekłam w końcu od niej, wiesz… ale te słowa są mi wypalone pod powiekami. Prawie o nich zapomniałam, jak… jak dałeś mi nadzieję, że jednak nie wszystko stracone. Że dalej uznajesz mnie za córkę, że… a potem gdy… gdy powiedziałeś mi o Valeryi zrozumiałam, że ona miała rację. Że zwyczajnie Ci się nie udałam. I gdy tyle osób z łatwością przywoływało uśmiech na Twojej twarzy i ciepłe słowo, że nie mogłam pojąć, dlaczego wciąż trzymasz mnie w domu. – przekleństwa i wściekłość ustąpiły miejsca drętwocie. Fala na moment odsłoniła nagi, piaszczysty brzeg pozbawiony roślinności i życia.

@Sahak Darbinyan

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach