To chyba jakieś nieporozumienie!

2 posters

Go down

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Spacerowała sobie długi czas omijając wszystko co kojarzyła z kościołami, zakonami czy miejscami religijnymi. I wszystko byłoby piękne, gdyby nie to że zbliżała się nieubłagalnie w stronę kościoła. Nie rozglądała się dookoła za bardzo przekonana, że w końcu tutaj nie było kościoła, tyle pamiętała z czasów gdy jeszcze jako człowiek przemierzała uliczki. Ale jak na złość właśnie teraz dostrzegła budowlę, która wyrosła przed nią jak drzewo za pomocą czarodziejskiej fasoli. Poczuła znowu to samo dziwne uczucie. Czuła wewnątrz siebie ogromną chęć ucieczki, ukrycia się gdzieś daleko, wycofania się i skrycia w bezpiecznych murach domeny. Ale jak na złość nie mogła się ruszyć. Nawet małego kroczku nie mogła zrobić! Stała tam jak wmurowana przez moment drżąc na całym ciele. Oddech jej przyspieszył, chociaż w sumie nawet nie wiedziała kiedy po prostu zaczęła panikować. Nie była w stanie nawet wyciągnąć telefonu by napisać do Cerise z prośbą o pomoc i to najszybciej jak to możliwe, najlepiej gdyby pojawiła się teraz już w tej chwili. Niestety ale nie miała jak tego zrobić bo dłonie jej drżały do takiego stopnia, że gdyby ujęła telefon pewnie wyleciałby jej z rąk. Z gardła Soni wydobył się syk, nie panowała nad tym co czuła. Ale wówczas przypomniała sobie słowa Constanzy. "Musisz nauczyć się nad tym panować"...no dobrze się mówi! Ale jak to Sonia, lubiła wyzwania i w tej chwili była pewna jednego, nie mogła uciec, musiała z tym walczyć. Zrobiła krok w stronę budowli gdy dostrzegła, że w sumie wewnątrz palą się dziwne światełka, czyżby ktoś właśnie mszę odprawiał? Ale nie słyszała żadnych dźwięków z wnętrza budynku. Cofnęła się o dwa kroki. Nie, nie da rady, wszystkie myśli nagle zmieniły się w jeden wielki chaos. Wrzask naciskający by uciekała by nie czekała dłużej tylko uciekała. Zrobiła kolejny krok w tył drżąc cala i sycząc ostrzegawczo, jakby zaraz miała z budynku wyskoczyć zakonnica z krzyżami i czosnkami na szyi.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Charlotte ten wieczór postanowiła spędzić w domu. Napracowała się, by urządzić to miejsce to wypadałoby w nim rzeczywiście spędzić czas. Była na piętrze, kończyła właśnie gotować dla siebie. Makaron z krewetkami w sosie ziołowym. Ostatnio ją coś wzięło na owoce morze i mogła jeść krewetki o każdej porze dnia. Nie chciało jej się od razu sprzątać. Ogólnie za wiele nie chciało jej się robić. Dopiero co wstała, włosy spięła spinką, umyła je, ale nie ułożyła i przypominały raczej gniazdo. Ubrana była zwyczajnie, leginsy i koszulka z spider manem. Tym jej ulubionym z gier. Przechodziła obok okna, chciała już usiąść, ale rzuciła jej się w oczy postać za oknem. Kobieta, stała i patrzyła się na jej dom. Kościół z różowymi światłami w środku to był raczej niecodzienny widok, dlatego to zignorowała. Wiele gapiów było co robiło zdjęcia, ale była gotowa na to realizując ten projekt.
Włączyła telewizor, usiadła, ale było jej niewygodnie jak nigdy. Kręciła się i wierciła. Odłożyła talerz na stolik, wstała do okna. Kobieta, którą widziała wcześniej nadal tam stała. Przyglądała jej się, chyba było z nią coś nie tak. Nie pomyślała tego złośliwie, a z troski. Nie widziała jej dobrze, ale przeczucie podpowiadało jej, że powinna do niej wyjść. Założyła kapcie, czarny płaszcz, który wisiał na wieszaku i wyszła z domu. Wyglądała komicznie, ten elegancki płaszcz ani trochę nie pasował do „domowych” ubrań. Charlotte jednak nie należała do osób, które tak bardzo przejmowały się ubiorem. Krzewy dookoła domu były dość wysokie, dlatego ta zagubiona duszyczka mogła nie dostrzec zbliżającej się Lottie. Ona sama nie pomyślała, ale mogła ją wystraszyć tak nagle wyłaniając się zza rogu. Furtka niegdyś bardzo hałasowała, ale po odnowieniu była niezwykle cicho. Jaka kruszynka pomyślała od razu jak tylko zobaczyła ją z bliska. Młoda osoba lub przemieniona młodo w tym mieście nigdy nie wiadomo, chociaż nie była z Azji to duża zmyłka. Wyglądała na przerażoną, jakby zobaczyła ducha. Ciekawe co ją tak przeraziło, że stała i patrzyła na jej dom.
- Przepraszam czy wszystko ok?- zapytała po francusku, a następnie angielsku i hiszpańsku. Chciała móc porozumieć się z kobietą, by móc jej ewentualnie pomóc. Ewidentnie coś się stało. Zachowała jednak swój dystans, nie wiedziała przecież czy kobieta sobie życzyła, by jej przestrzeń była naruszana. Czekała na jej odpowiedź.

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Sonia w życiu nie spodziewała się, że nagle z budynku może wyjść kobieta odziana w kapcie i płacz. No za diabła by nie sądziła, że ktoś może tam mieszkać. W tym przeklętym budynku. Zrobiła krok w tył, potem jeszcze jeden i kolejny ku przodowi. Już gdy miała się wycofać i po prostu uciec dostrzegła wyłaniającą się kobietę, która trzymając dystans odezwała się do niej. W pierwszej chwili Sonia nie wiedziała co powiedzieć, jak się zachować. Nie odczuwała z daleka z kim ma do czynienia a nawet gdyby to czy by poznała zapach wampira? Wątpiła. Na razie to była tak skołowana i przerażona jakby zobaczyła samego diabła w ludzkiej skórze. Chociaż nawet gdyby go zobaczyła to czy by była wystraszona wiedząc, że wampiry istnieją? Nie...na pewno nie. Chociaż słyszała też o wilkołakach to jednak jakoś nikogo takiego nie spotkała więc kto wie czy i sam diabeł to nie wymyślony zabobon przez durnych ludzi w kieckach. Jej było teraz wszystko jedno byle tylko ulotnić się z tego miejsca. Ukryć się w bezpieczne miejsce. Ale chciała jeszcze chwilę wytrzymać jeszcze chwilę postać by udowodnić nie tylko sobie...a może właśnie sobie, że to wszystko co działo się w gabinecie Constanzy było tylko snem. Ale nie...nie było. Czuła to wszystko tyle, że jeszcze gorzej niż ostatnio i całą sobą chciała już zniknąć. Zrobiła krok w tył gdy pojawiła się Lotte, spojrzała na nią przerażona a potem na ten dziwny budynek, by zaraz potem znów na nią. Chciała się odezwać ale nie była w stanie czując że jak tylko usta otworzy to zacznie znowu syczeć wściekła. Pokręciła tylko głową potakując, że tak że wszystko dobrze i zrobiła kolejny krok w tył. Cholera jasna nie mogła ujawnić kim jest nie wiedząc z kim ma też do czynienia. Zaniepokojona rozejrzała się dookoła czy nikogo nie ma w pobliżu, czy jeśli spróbuje się wycofać nie zrobi też nikomu krzywdy. Czuła że nie tylko traci rezon ale i panowanie nad własnym ciałem, nad tym kim była.

@Charlotte Stewart
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Wciągnęła mocno powietrze, by móc rozpoznać jej zapach. Wampir, ok to wiele zmieniało. Charlotte stanęła naprzeciwko niej tak, by zasłonić jej sobą widok kościoła. Nie wiedziała jeszcze, że to o to chodzi, spodziewała się bardziej nagłego głodu. Nic jej już nie mogło zdziwić w życiu i wieść, że jej dom biedną kobietę tak mógł zestresować po prostu by przyjęła z lekkością. Zaczęła brać głębokie wdechy i wydechy, jak do dziecka. W końcu zaczynał ciebie naśladować i się uspokajać.  
- Wdech i wydech, ok?- mówiła najbardziej czułym i opiekuńczym głosem jakim umiała. Biorąc wdech podnosiła dłonie do góry, a robiąc wydech opuszczała je. Zależało jej na tym, by ciemnowłosa się uspokoiła. Oczywiście zachowała dystans, by czasem jej nie spłoszyć, dopiero, by się stało.  
- Nie jestem człowiekiem- dodała cicho, tak w razie gdyby jakiś człowiek się w okolicy czaił. Trudno, zjadłoby się go wtedy, ale lepiej nie. Chyba, że jej, by to pomogła to proszę bardzo, mógł, by się cały tłum tutaj zejść. Resztki, by na nawóz poszły do jej szklarni. Uśmiechnęła się licząc, że doda tym trochę otuchy młodej osobie. Wypadałoby się przedstawić.  
- Jestem Charlotte, Charlotte Stewart. Mogę ci pomóc tylko musisz mi powiedzieć co się dzieje. Czego potrzebujesz dziecino? Jesteś głodna? Coś się stało?  
Zaczęła się zastanawiać czy czasem jej bardziej nie stresuje tym gadaniem. Ona osobiście lubiła jak ktoś do niej mówił, pomagało jej się to skupić na tym, a nie na stresie. Rozejrzała się, by mieć pewność, że są same. Wsłuchała się w otoczenie. Słychać było jedynie auta, ale droga była dość daleko. Dlatego chyba wybrała ten kościół, bo była tutaj cisza i miała spokój. Czasem jej jedynie przeszkadzały starsze panie, które przychodziły w niedzielę na mszę, ale hej, darmowy lunch. Gorzej tylko było jak wyjść, złapać i nie poparzyć się czasem. Wróciła wzrokiem do dziewczyny, liczyła, że zaczęła ją naśladować i będą mogły porozmawiać. Chciała jej tylko pomóc.

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Nie mogła się uspokoić, widok kościoła doprowadzał ją do szału i coraz bardziej zaczęła tracić panowanie nad sobą. Wówczas przypomniała sobie o telefonie, przecież mogła zadzwonić, numer wybrać do Pani Constanzy! Wyciągnęła telefon, ale dłonie jej tak drżały, że ten po prostu runął do jej stóp rozlatując się na części, mało tego dostrzegła dzięki wampirzemu wzrokowi, że szybka została roztrzaskana więc dupa blada bo i telefon pewnie będzie nadawał się do wymiany świetnie nie ma co! Gdy kobieta zaczęła do niej mówić starając się ją uspokoić Sonia robiła to co jej kazała, oddychała. Nie było to proste, ale skupiła się na jej głosie, na jej twarzy. Trwało to dłuższą chwilę...dużo dłuższą ale w końcu wydukała z siebie.
- Ten budynek.
Wykrztusiła wskazując palcem tuż za plecy nieznajomej. Zdecydowanie lepiej czując się ze świadomością, że to właśnie trafiła na nią a nie na człowieka, kto wie co by się z nią stało gdyby straciła panowanie do takiego stopnia, że by się na niego rzuciła...nie lepiej nie myśleć o tym do takiego stopnia. Musiała wziąć się za naukę panowania nad tym mimo wszystko. W końcu nauka czyni mistrza prawda? Przecież by czytać czy pisać też musiała trenować, nikt nie mówił że będzie umiała pisać czy czytać jak tylko zobaczy literki. Oj nie...nie...to zupełnie inaczej działało, to tak jak teraz z "chorobą" jaką posiadała.
- Sonia Evans
Wyjaśniła i pochyliła się by pozbierać części telefonu spod nóg kobiety. Drżące dłonie nadal niespokojnie drżały a ona nadal czuła się niepewnie i niekomfortowo. Zdecydowanie już więcej nie zbliży się do tego przeklętego końca. Nigdy więcej.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Definitywnie musiała jej pomóc. Ta biedna dziewczyna nie miała chyba pojęcia co robi. Widząc jak telefon upada westchnęła. Trudno, to tylko rzecz materialna. Byle dane miała, a wszystko było okej. Z ciekawości spojrzała czy miała jakąś obudowę. Nie noszą młodzi, a potem telefon co miesiąc połamany. Eh ta młodzież. Z jakiegoś powodu ta młoda dama bała się jej domu. Chyba raczej chodziło o to że to kościół. Trochę przykre, ona tak się napracowała nad remontem jego. No nic. Gusta i guściki. Wiedziała, że to chodziło pewnie o co innego i młody wampir miał jakiś uraz do religii. Spojrzała szybko na siebie, była niepomalowana w jakiś szarych kapciach. To nic. Co ktoś ją zobaczy? To się go zje. Najprostsze rozwiązanie.  
- Chodź, dalej są ławki usiądziemy dalej. Telefonem się nie przejmuj to tylko rzecz materialna, kupisz kolejny.  
Nie zamierzała jej łapać za rękę czy brać pod ramię. Nie była pewna czy by sobie tego życzyła. Ruszyła przed siebie patrząc tylko czy podąża za nią. Specjalnie wybrała najdalej postawioną ławkę. Usiadła tak, by jej zasłaniać swoim widokiem widok jej domu. Pogrzebała po kieszeniach w poszukiwaniu papierosa. Wyczuła paczkę w wewnętrznej kieszeni, ulga. O wiele milej będzie się siedziało paląc. Wystawiła paczkę w jej stronę, niech się dziewczyna częstowała. O ile chciała. Nie musiała się przejmować przecież, że jej zaszkodzi czy coś.  
b]- Powiedz mi piękna co tam się zadziało czy sama nie jesteś pewna? Czy jesteś głodna? Mogę zaraz pójść i czy przynieść coś jeśli będziesz potrzebować. Powiedz jak mogę ci pomóc?[/b]  
Naprawdę chciała to zrobić. Sama przecież kiedyś była przemienionym wampirem, którego stwórca zostawiał ją samą na całe dni. Zostawiał jej krew, ale co z tego jak ona potrzebowała jego obecności? Uśmiechnęła się do dziewczyny chcąc dodać jej otuchy. Ona nie gryzła. Latarnia nad nimi zaczęła migać. Często tutaj padało światło na ulicy co było ogromną zaletą. Lampa zgasła, a one siedziały jedynie oświetlone światłem księżyca.  
- Boisz się ciemności?

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Gdyby tylko wiedziała, że jej przyszłość przekształci się w taki sposób, że po przemianie będzie panicznie bała się wszystkiego co związane z jej religią to śmiechem by każdego zabiła. No bo jak to tak, skoro całe życie się spędziło na wpajaniu do głowy o piekle i niebie, o złu i dobru o szatanie, który jest najgorszą mendą społeczeństwa i bytności ludzi...no prędzej dałaby się pociąć wariatowi! Ale na szczęście nic takiego nie miało miejsce, nie miała takich skłonności by wchodzić w układy z kimś, kogo się nie znało. Jednak ona sama, niemal była w totalnym szoku a potem przerażeniu, bo jednak jak mogła bać się czegoś, co znała na wylot? Jak się zna całe pismo święte na wylot nie powinno się bać tego cholerstwa a jednak! Gdy kobieta zaproponowała oddalenie się była jak najbardziej za. Dla niej zniszczony telefon to pikuś, Dracule jak tylko piśnie, że coś się rozbebłało to pomogą...od, uroki bycia dzieciakiem...czy jak oni to tam zwą. No mniejsza, na razie miała jeden plus w tym wszystkim, że starała się uczyć jak potrafiła najlepiej a co jest najlepsze? Uczenie się na tym, czego się najbardziej się obawia. Chociaż co do posilania się to stroniła od tego jak tylko potrafiła najbardziej. Wolała się najeść do syta i dopiero potem ruszyć przed siebie.
- Kościół...to jak to ujęła Pani Constanza...
Urwała chcąc sobie przypomnieć jej słowa i zarazem skupić myśli na czymś innym.
- ...to jak wada...przekleństwo prędzej.
Przyznała z westchnieniem starając się nie myśleć o tym co działo się chwilę temu.
- Raczej nie może Pani mi pomóc...mój telefon raczej nie zatrybi, jak ochłonę to wrócę do domu.
Wyznała z ulgą jednocześnie czując się coraz spokojniej, nie jest idealnie aż tak...ale jednak na tyle, że Sonia zaczynała coraz bardziej się uspakajać.
- Przepraszam, nie chciałam Pani przestraszyć...musiałam dziwacznie wyglądać.
Zaśmiała się nieco pod nosem.
- Nie, nie boję się. Ciemność...kiedyś była straszna, ale teraz...to mój świat.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Słysząc  „Pani Constanza” ugryzła się w policzek, by się nie zaśmiać. Ciekawe co jeszcze jej Pani Constanza powiedziała. Charlotte nie wiedziała czy udawać, że nie zna tej Pani czy się przyznać od razu. Postanowiła chwilowo się nie przyznawać. Może usłyszy coś ciekawego.  
- Pani Constanza?- zagaiła z zaciekawieniem.- Co ci jeszcze mówiła ta Pani?
Ciekawe. Wystarczyło przyjechać na chwilę do Paryżu i już takie sytuacje. Była ciekawa co jej kobieta poleciła. Miała ciekawe metody działania. Oczywiście nie zamierzała w to ingerować. Nie jej sprawa. Nie chciała tylko, by jej panikowała pod oknami. Jeszcze, by kogoś w nerwach zaatakowała, a sporo tutaj przechodniów. Trzeba być ostrożnym.  
- Wiesz, kiedyś miewałam ataki paniki, długo zanim jeszcze w ogóle wiedziałam co to jest. Z początku wbijałam sobie paznokcie w dłonie, a potem próbowałam innych metod. Chodzi o to, by skupić się na czymś innym. Gdy jestem w domu i czuje jak zaczyna mnie ściskać w klatce piersiowej, zazwyczaj łapie za coś zimnego, opakowanie mrożonki. Musisz pamiętać o tym, by oddychać. Nosem robisz wdech, a ustami wypuszczasz. Myślałaś o terapii?  
Takie proste rozwiązanie, a tak rzadko po nie sięgano. Nawet ona poszła, by trochę zrozumieć ten swój syf w głowie. Pomogło, serio.  W ich przypadku to mogło być utrudnione ze względu na to że nie mogli się poruszać za dnia. Było jednak sporo terapeutów wampirów czy wilkołaków, a nawet terapia online. Była młoda więc pewnie nie groziło jej, że trafi do tego samego specjalisty co np.  jej stwórca. - Powrotem się nie martw, odwiozę cię gdzie będziesz chciała. Byle nas dzień nie zastał, bo będzie kiepsko. Mogę zapytać o twój wiek?

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Oczywistym było, że trenować trzeba było, swoje słabości. Chciała spróbować ale teraz...teraz wiedziała jedno, już więcej na pewno nie będzie próbowała zdobywać doświadczenia na własną rękę! Uśmiechnęła się delikatnie na słowa kobiety i skinęła głową.
- No Pani Constanza. Co mówiła...nic takiego, ogólnie że powinnam trenować...nic takiego.
No przecież nie będzie mówiła kobiecie o tym co sprawdzała Constanza prawda. Nie miała pojęcia z jakiego Rodu jest wampirzyca. Mówiła to, co było w miarę normalne dla młodego wampira i to, co było jej zdaniem normalne. Słuchała tego co mówiła wampirzyca ale nie wiedziała co o tym myśleć. Poza tym...terapia? Serio?
- Wie Pani...próbowałam wytrwać jak najdłużej, ale niestety...
Westchnęła pod nosem bo świadomość tego, że ten kościół jest tuż obok nie było łatwe, ale na szczęście był zasłonięty przez kobietę.
- Terapia...to nie wchodzi w grę. Przecież nie ma możliwości by pójść na terapię i co ja powiem...nie...to nie ma sensu nawet. Jakoś sobie poradzę...
Przyznała nieco mniej pewnie niż chciała.
- Fakt...może i skwarki smakują całkiem nieźle...to jednak...wolałabym nie sprawdzać jak to jest...
Zgodziła się odnośnie świtu. Jakoś nie uśmiechało się jej wracanie przed samym świtem, nie tylko ona musiała dotrzeć do domu na czas, ale i wampirzyca, która ją odwiezie również.
- Ja...osiemnaście skończyłam jakiś czas temu. A chyba że chodzi Pani o wampirzy...to eee w sumie...w grudniu zostałam przemieniona.
Przyznała z przepraszającym spojrzeniem jakby czemuś zawiniła.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Weee czemu tak mało? Znała panią Constanzę i nie zamierzała się podzielić? Nudy. Z drugiej strony młoda zachowywała ostrożność co było zdecydowanie na plusie. Tej nigdy nie było za mało. Charlotte w swoim długim życiu przekonała się o tym wiele razy. Ona osobiście siedziała cicho jak mysz, nikt nie znał jej rodziny z prawdziwych imion. Nikt nie wiedział poza drugim mężem, że jest ze Szkocji, a nie Wielkiej Brytanii. Teraz też czasy były spokojniejsze, mogła sobie na więcej pozwolić. Pewne rzeczy odpuścić. Oczywiście nie zamierzała latać na lewo i prawo dzielić się swoim całym życiorysem. Jednak nic się nie stanie jak powie komuś swoje imię z czasów wojny.  
- Nie skupiaj się na wyniku, a na tym, że dałaś radę. Lęk jest czymś o wiele bardziej skomplikowanym, nie możesz tego sprowadzać do zwykłej liczby. Skup się na tym, że przyszłaś i próbowałaś. To znaczy, że masz siłę i odwagę to zwalczyć, tak? A to w tym jest najważniejsze. Postęp przyjdzie z czasem, zaufaj mi.  
Mimowolnie wywróciła oczy na jej słowa o terapii. Czy ona będzie musiała tak młodą osobę uczyć o tym, że terapię można prowadzić online? Miała teraz taki dostęp do specjalistów, miała finanse trzeba było korzystać. Tylko trzeba było wiedzieć nad czym się pracuje i jak to przedstawić. Tutaj to można było nazwać PTSD i psycholog, by wiedział co ma robić.  
- Możesz zapisać się online albo nawet znaleźć kogoś z Stanów to nawet budzić się za dnia nie będziesz musiała. W grudniu przemieniona. Ja swój pierwszy miesiąc przemiany spędziłam zamknięta w pokoju, wypłakując się w poduszkę. Masz całą wieczność przed sobą. Daj sobie przede wszystkim czas. Mogę cię przytulić?

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Czasem bywało tak, że lepiej było przemilczeć czy udawać, że wszystko jest ok, oczywiście w miarę rozsądku. Sonia uśmiechnęła się delikatnie do kobiety, gdy ta pokazywała jej, że nie wszystko jest takie złe wręcz przeciwnie. Próby wysiłku ni jak dawały się jej we znaki, w końcu to dzięki temu stała teraz przed tym domem...co do domu nawet nie podobny. Ciarki przechodziły a jednak, stała tam tak długo jak tylko potrafiła. Wzięła wdech i starała się uspokoić co jej szło całkiem dobrze, dzięki odwróconej uwadze przez kobietę.
- Mówi Pani o tym, jakby znała to na wskroś.
Przyznała z lekkim uśmiechem i skinęła głową. Miała rację i temu nie mogła zaprzeczyć. Niestety co do terapii i owszem będzie miała jej do wyjaśniania sporo. Wychowanie w rygorach bez internetowych, bez słodkości czy innych dobroci powodowały duże braki.
- A to jest możliwe? Wie Pani...ja nigdy nie korzystałam z takich usług...dopiero w sumie od niedawna korzystam z internetu.
Przyznała nieco zakłopotana a gdy kobieta zapytała czy może ją przytulić uniosła brew zaskoczona nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
- Em...chyba tak.
Zgodziła się na jej propozycję przytulenia się do siebie. Przecież od razu nie spłonie ani się nie zapali od jednego przytulasa!

@Charlotte Stewart
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach