Spacer wieczorową porą

2 posters

Go down

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Słońce zaszło już dawno, jednak dopiero teraz Sonia postanowiła nieco się oderwać od rzeczywistości i wybrać się niespiesznie w stronę domu rodzinnego. Oczywiście drogą okrężną i niespiesznie bo i po co miała się spieszyć kiedy i tak by nie mogła zostać? Musiała jakoś to wszystko ogarnąć nim stanie twarzą w twarz z babcią. Wpierw podchody potem dopiero konkrety. Uśmiechnęła się lekko sama do siebie dodając sobie otuchy i po chwili już była gotowa do drogi. Spacerowała sobie powoli, niespiesznie przed siebie ulice były puste, ludzi zaledwie garstka. No i całe szczęście powoli zaczynała oswajać się z nowym życiem, światem...otoczenie. Nadal zafascynowana tym, jak bardzo świat jest inny w odczuciu tego kim była teraz. Zmiana tak gwałtowna była niczym wrzucenie dziecka na głęboką wodę. Przekonany, że sobie poradzi a tu nagle niespodzianka, zaczyna się topić jedynie pomoc mogła uratować topielca. Tak też czuła się Sonia wrzucona w świat nowy, nieznany. Jednak teraz, nie była topielcem, płynęła ucząc się na każdym rogu czegoś nowego, nowych zapachów, smaków, dźwięków. Nie potrafiła jeszcze zrozumieć jak to jest, że człowiek nie słyszy tego wszystkiego tak wyraźnie. No i co ważniejsze, czemu ludzie tak bardzo boją się wampirów? Przecież większość powieści jakie czytała to totalne bzdury, wampir nie jest taki straszny na jakiego go malują. Chociaż...z drugiej strony co ona mogła o tym wiedzieć, będąc tak młodym wampirem. Zamyślona nawet nie zauważyła kiedy dreptając sobie przed siebie wyłączyła wszelkie możliwe bodźce i dopiero uderzenie w coś twardego oznajmiło jej, że w coś uderzyła. Uniosła oczy nieco wyżej i chrząknęła zmieszana.
- Em...przepraszam, zamyśliłam się...nic Panu nie jest? Wszystko w porządku?
Zapytała zaciekawiona przyglądając się nieznajomemu. Nie wyglądał jej na jakoś poszkodowanego, ale z grzeczności wypadało się zapytać. Wiedziała, że wampir ma więcej sił niż zwyczajny człowiek, ale no przecież ona była zamyślona i w sumie mogła po prostu trącić nieznajomego niczym motyl uderzając skrzydłami o policzki przelatując obok człowieka, który ledwo dostrzegł kątem oka jego obecność.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Do sypialni Paryża, jak można było nazwać koszmarnie zaprojektowane blokowiska z lat 70tych, przyjechał głównie po to, żeby rozeznać się w strukturze budynków. Szykowało mu się zlecenie na zrobienie apartamentu w jednym z tych cementowych potworków. Ocena bryły budynku umożliwiała mu stwierdzenie, czy te były w wystarczająco dobrym stanie, by można było coś wykombinować, czy ktoś pokusił się o części z kombinatu budowy domów i te są właściwie poukładane z klocków. Takie budownictwo co prawda było typowe raczej dla krajów postkomunistycznych, ale kto wie kim się kierowała paryska myśl architektoniczna sprzed paru dekad.
Obserwowanie budynków prowadził z pewnej odległości, bo mógł i bo widział. Przy okazji nie szło go posądzić o jakiegoś stalkera, który ludziom przez okna zagląda. Chociaż szczerze, ta parka na trzecim piętrze mogłaby się akurat nie pieprzyć, zdaje się w kuchni.
No, w każdym razie zajęcie związane z jedną z jego firm, a więc obserwowanie i robienie notatek o stanie budynków, tak go pochłonęło, że ktoś na niego wpadł. Nie był w swojej dzielnicy, więc udawał zwykłego człowieka, ciepłego, oddychającego i w ogóle.. żywego. Dlatego dziewczyna, która nań wpadła, mogła go pomylić z każdym.
Potrącony wypuścił ołówek i notatnik. I już w trakcie lotu tychże, cieszył się, że pisał takim ogryzkiem, a nie swoim piórem. Ołówek od razu zrobił to, co zwykle upuszczone ołówki robią - złamał grafit i potoczył się w jakąś szczelinę między płytami chodnikowymi. Notatnik na szczęście upadł płasko, więc najwyżej się pobrudził i zmoczył.
- Aj - westchnął nad nieszczęściem notatek, kiedy tylko się po nie schylił. Wtedy spojrzał na dziewczę, które dokonało tego pełnego agresji aktu potknięcia. - Mi nie - powiedział niemal bezradnie. Tak, grał nieboraka. Tacy nie stwarzali zagrożenia dla młodych dziewczyn. Coś go podkusiło, by uśpić jej czujność.
Azjata wyprostował się. Wysoka była, ale dalej miał dobre dziesięć centymetrów zapasu.
Pytanie brzmiało... czy on ją skądś kojarzył? Wertował w pamięci twarz mulatki, chcąc powiązać ją z sytuacją i miejscem. Identyfikacja podstawą bezpieczeństwa.

@Sonia Evans
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Dla Soni budowle nie robiły jakoś wielkiego "wow" po prostu budowle wielkie, tyle i tylko tyle. Nic jakoś nie przyciągało jej uwagi. Co innego, gdyby tam były okazy typu "prosektorium" czy "sala operacyjna" gdzie mogłaby się bawić w "Kubę rozpruwacza" dowiadując się zdecydowanie więcej o funkcjonowaniu organizmu wampira czy człowieka. Wiedząc, że może spełniać marzenia nie miała zamiaru odpuszczać. Tym bardziej, że miała ku temu predyspozycje. No i wsparcie, które było bezcenne dla kogoś, kto nie posiada nikogo bliskiego. Na szczęście Sonia nie przyglądała się oknom bloku i temu, co kto robił i gdzie bo pewnie spłonęłaby ze wstydu i zakłopotania. No i tak też uznała, że ma do czynienia ze zwyczajnym człowiekiem. A już w szczególności, gdy ten nie zaprzeczył jej podejrzeniom, nie zareagował jakoś inaczej jak to na wampira przystało. Tym bardziej, że jeśli był wampirem, mógł doskonale wyczuć jej inny zapach...aurę...jeden diabeł wiedział jak oni to robili. Jeszcze Sonia nie doszła do tego stwierdzając, że w sumie wampir pachnie jak wampir czy no...dziwnie. A człowiek...jakoś nie zwracała zbytnio na to uwagi obracając się ostatnio z samymi wampirami i zapominając o tym jak może pachnieć człowiek. Po prostu wszystko było jej jedno z kim rozmawia. Nie przyszła tutaj rzucać się na ludzi wiedząc, czym to grozi. Najadła się do syta nim wyszła, do tego miała swoją złotą kartę w torebce szczelnie zamkniętą w butelce ze słomką tak by nie kusić czasem jakiegoś innego wampira. Doskonale sobie już zdawała sprawę jakie to uczucie. A nie każdy potrafił panować nad pragnieniem w szczególności jak czuje się krew i to taką przyjemnie mrowiącą krew w żyłach...zdecydowanie lepiej by taki ktoś rzucił się na nią niż na takiego biednego człowieka. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i lepiej niech tak pozostanie. Na jęknięcie mężczyzny Sonia uniosła brew. No tak...zapomniała jak to ludzie potrafią być marudni.
- Panu widzę nie, ale notatnik niestety ucierpiał...ołówek również. Może...tutaj niedaleko jest kiosk może tam odkupie Panu ołówek i notatnik?
Zaproponowała widząc, że coś miał nabazgrane ołówkiem. Chociaż to raczej nie odratuje tego co było zawarte na papierze ale no...by nie było! Starała się jakoś naprawić ten niefart! Oczywiście przyglądając się jej twarzy i szukając w pamięci mógł ją powiązać jedynie z gośćmi z imprezy u Scarletich albo Eretein no ewentualnie jeszcze na urodzinach Tahiry. A tak...jedynie przypadkowo gdy przechodziła jeszcze ulicami jako człowiek kierując się od szpitala do domu dziadków, albo odwrotnie.

@Jack riche
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
- O tej porze będzie otwarte? - powiedział powątpiewająco. Wyróżniała się kolorem skóry bardziej niż Azjaci, bo twarzy tychże ludzie nie tak szybko umieli rozpoznać. Miał więc delikatną przewagę wschodniej powtarzalności. Przynajmniej pośród Paryskich koterii wampirów. Azjatów było zaskakująco dużo. Najwidoczniej globalizacja poprzenosiła ich z rodzimych terenów na te tutejsze.
On ją rozpoznał jako wampira, ale nie jako konkretną osobę. Wiedział, że bywała w tych samych miejscach, ale nie miał z nią nigdy styczności. A co za tym idzie, nie wiedział w jakim wieku jest dzierlatka. Wspomnienie o godzinie wykorzystał tylko po to, żeby lepiej udać człowieka. Bo ludzie zwracali uwagę na takie drobne szczegóły jak chociażby godziny otwarcia kiosków.
- Wiem, które miejsce może być otwarte, ale to na tyle daleko, że lepiej podjechać. - Strzelił oczami w jej oczy, a potem już jej nie wypuścił. Zbliżył się o krok, zmniejszając dystans między nimi. Kącik ust delikatnie się uniósł.
Jeśli chciałaby wywęszyć na nim zapach wampira, nie udałoby się. Pachniał dobrze. Był zadbany, wokół niego można było wyczuć nienachalną aurę męskich perfum. Drogich, ale i dopasowanych stricte do niego. Miał dobry gust, albo kogoś z dobrym gustem, kto mu pomagał dopierać ubrania.
To, że postawił przed nią przeciwność, była swoistą zabawą. Możliwe, że nawet nie wiedział, że taka strona w nim tkwi. Obraz Trefnisia, który jak kot, zaczepia wszystko, co się rusza i sprawdza reakcje. Ucieczka? Niewątpliwie wywoła pogoń. Unik, parowanie. Buta, temperowanie charakteru. Ta, która najchętniej wybebeszyłaby wnętrzności w celach naukowych, teraz była poddawana wcale nie mniej szczegółowej analizie.

@Sonia Evans
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
No chciała być grzeczna i zaoferować mu zwrot uszkodzonego notatnika i ołówka, ale nie...zamiast grzecznie odmówić powiedzieć w stylu "nic się nie stało, proszę się nie przejmować" to ten nagle stwierdził, że jednak zwrot byłby fajny. No i jeszcze marudził coś o tym, że zamknięte ale zna miejsce gdzie otwarte. Szlag by go! No gdzie ta kultura ludzi no gdzie?! No ale...skoro powiedziała A, czas powiedzieć B. Grzecznie się uśmiechnęła i skinęła głową.
- Może być zamknięte, owszem jednak to nie problem by podał mi Pan adres na który odesłać zakup.
Zaproponowała bo dałaby gotówkę, ale niestety nie wzięła ze sobą pieniędzy. Jakoś nie czuła się na tyle by spacerować sobie po mieście jakby nigdy nic z gotówką, która nie była jej. No po części była, ale nie umiała się z tym jakoś oswoić. Wówczas ten postanowił zrobić coś, czego Sonia nie znosiła. Jej granica prywatności została przełamana a on zrobił krok w jej stronę. Cofnęła się o pół kroku i zmierzyła uważnie wampira przed sobą. Chciał grać...chciał pokazać zadziorę...czemu nie, jakby w Sonię wstąpiła odwaga, pewność siebie. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Uczono mnie, że z obcymi nie wsiada się do auta.
Odparła nie spuszczając go z oczu. Chciał wyzwanie kto dłużej nie spuści drugiego z oczu? Nie ma sprawy! Sonia z chęcią skorzysta z okazji. Nie była typem, który podwija ogon i ucieka. Nie...ona gnała przed siebie nawet jeśli miałaby napotkać opór, czy przeszkodę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Dobrze, że nie zdradziła się myślami bardziej niż miną, bo jeszcze by młodej musiał zrobić wykład o tym, by nie zakładać niczego względem nieznajomych - Ci rzadko reagowali tak jak się założyło, co prowadziło do naprawdę ciężkich sytuacji. Jeśli nie liczyła się z tym, że chciałby zwrot, powinna go nie proponować, tylko ot przeprosić. Ale skoro zaproponowała.
- Oho, czyli jednak masz jakieś resztki zdrowego rozsądku - skomentował jej postawienie się. Pojedynek o to, kto pierwszy mrugnie rozpoczął się już wcześniej, teraz trwał w najlepsze, bo dziewczyna dołączyła do potyczki i to chyba nawet w pełni świadomie.
Oparł dłonie na biodrach, przyjmując postawę kogoś, komu poczyniono straty, a potem się wykręcano od zadośćuczynienia. Ewidentnie ciężar odpowiedzialności spychał na mulatkę.
- Ja nie potrzebuję ołówka za milion lat, kiedy poczta łaskawie dostarczy Twoją paczkę. - Delikatnym ruchem głowy, dalej nie odrywając spojrzenia od niej, wskazał budynki za sobą. - Ja jestem w pracy, a nie spacerku dla zdrowotności.
No jeszcze mógłby ją nazwać dzieciakiem - co w sumie nie było błędem, bo na ludzkie standardy była w wieku szkolnym. No, może ledwo po maturze.
- Co więc zamierzasz zrobić ze swoją obietnicą? - ewidentnie odnosił się do tego, że mu odkupi notatnik i ołówek. W ogóle, co to za uczennica, która nie nosiła przy sobie piórnika? Ach te młode wampiry, tylko nos w smartfonie i zapominają jak się pisze.

@Sonia Evans
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Wychowanie robiło swoje, gdyby nie zaproponowała zwrotu pewnie czułaby się z tym źle. Od, po prostu. No ale...gdy mężczyzna stwierdził, że zwrot to zwrot Sonia przyjrzała się uważnie mężczyźnie nadal nie wyczuwając w nim wampira. Zmierzyła wzrokiem jego osobę i wzięła wdech. Powoli i spokojnie. Oddychaj...oddychaj.
- Zdrowy rozsądek? Nie ja po nocach stoję na środku ulicy bazgroląc na papierze. Zdrowym rozsądkiem byłoby to, by ktoś wyjaśnił Panu jakie są uszczerbki na zdrowiu z powodu złego oświetlenia, natężenia wzroku.
Odparła chłodno. Chciała być uprzejma a wyszło, że zaczynała burczeć. Oj gdyby tylko jej babcia to słyszała.
- Za dnia zapewne są lepsze widoki i zdecydowanie lepiej sprzyjają zdrowiu.
Dodała zaraz po czym z westchnieniem wyciągnęła ostatnie pieniądze jakie miała. Ostatnie, które kisiła w portfelu od dnia przemiany. Wyciągnęła nominał o zdecydowanie większej wartości niż powinna i wręczyła mężczyźnie.
- Proszę skoro ciężko odczekać dwa dni. Jeśli jest Pan w pracy na pewno posiada nie jeden ołówek, oraz notatnik przez co nie zaszkodziłoby to Pańskiej pracy. W oczekiwaniu na paczkę za milion lat.
Parsknęła pod nosem po czym po prostu schowała portfel do kieszeni spodni. Odwróciła się do niego plecami z zamiarem odejścia. Mężczyzna za bardzo podniósł jej ciśnienie, musiała oddalić się czym prędzej nim straci panowanie nad sobą i doskoczy do niego z pazurami albo co gorsza...kłami.

@jack riche
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Aktor był z niego wyśmienity. A skurczybyk również nie tęgi. Denerwował ją i drażnił, tylko dlatego, że wydało mu się to swoistą rozrywką. Czymś zabawnym. A teraz jeszcze uderzył w moralizatorskie tony.
- Te bazgrolenie, jak raczyłaś nazwać moją pracę, jest całkiem intratnym zadaniem, dziewuszko. Sama mogłabyś się zająć czymś bardziej opłacalnym niż włóczenie się po nocy. - Dalsza zabawa w kotka i myszkę nie była potrzebna, bo dziewczyna sarknęła raz czy drugi i zapłaciła za utracony czas, czyli stracone notatki.
- Zwłaszcza, że opcja za dnia nie istnieje dla takich jak my - powiedział jeszcze, jak już odwróciła się by odejść. Jack nie ruszył się z miejsca, po prostu stukając banknotem w notatnik. Przepłaciła? Och, niekoniecznie. Jack używał rzeczy, które były markowe. Mógłby po prostu mieć karteluszki z kiosku i wszystko odbyłoby się bez spięć, on jednak utrudniał.
Podnośnik ciśnienia pozwolił, by w kąciku ust zjawił się cwaniacki uśmiech. Nie patrzył na jej plecy, pozwalając sobie na takie swobodne wybrzmienie słów. No bo na pewno miał na myśli to, że Sonia i on byli ludźmi o usposobieniu sów. Znaczy przytomnymi dopiero jak słońce zachodzi. NA PEWNO WŁAŚNIE O TO MU CHODZIŁO!
Jack powoli dezaktywował swoją umiejętność utrzymania temperatury i oszukiwania otoczenia co do swojej natury. Miał nad Sonią przewagę kilku dekad. I chociaż według prawa Dzieci Nocy, oboje (zwłaszcza Sonia) powinni pozostawać pod opieką starszych wampirów, to jednak spotkali się tutaj właśnie bez obstawy osób trzecich.

@Sonia Evans
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach