Dzieci? Who?

2 posters

Go down

Laurent

Laurent
Liczba postów : 28
Jakim cudem Laurent został opiekaczką do dzieci to sam nie wiedział, ale skoro już się stało to należało przyjąć to z godnością. Nie wiedział nawet jakimi dziećmi ma się opiekować albo czy one mogą w picie alkoholu? Z resztą, nieważne - butelka to butelka czy wino odkręcane, czy ze smoczkiem. Wielkiej różnicy nie ma. A nawet ze smoczkiem lepiej, bo jak się przewróci to się nie rozleje. No i tak trzeba żyć po prostu - nie ma co narzekać.
   Typ zapukał i uśmiechnął się blado. Nie tęsknił za widzeniem kolorów, ale czasem nadawało to sytuacyjności pewne konteksty. Chociażby wino białe i czerwone odróżniał jeno dzięki napisom na butelkach. Czasem dało się wyczuć to po zapachu. Ot! Jeśli mówimy o eleganckich, rzemieślniczych winach to nawet zapach uderzał w zmysły prędzej niżeli kolor. Natomiast te dla śmiertelników dbających o swój budżet. Cóż... No oni w swoich trunkach posiadali tyle siarki, że ciężko mówić tu o smakowaniu czy nawet wąchaniu tych owocowych szczyn. O ile jeśli w ogóle takowe wina owoce widziały.
   - Ja nie chcę się opiekować dziećmi - powiedział przerażony od progu. Nie widział sensu w kryciu się wobec swoich odczuć. Mógł udawać, ale to takie miałkie, nudne i nikomu niepotrzebne.

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Odkąd w ich życiu i domu pojawiła się Claire, Merlot nieco częściej zostawał w domu. Nawet interesy częściej załatwiał właśnie zdalnie ze swojej posiadłości, by móc zajmować się córką. W końcu nie mógł jej zrzucać ciągle na Flore, choć traktowała ona małą jak własne dziecko. No i cóż. Lubił spędzać czas z dziećmi. Lubił poświęcać im uwagę i obserwować, jak dorastają. Chmurek był już dorosły, więc tym bardziej cieszyło go, że pojawiła się Claire. I cóż. Najwidoczniej nie tylko ona...
Gdy spędzał tyle czasu w domu, czasem zapraszał do siebie znajomych. Na jakieś pogawędki przy winie czy poważniejsze dyskusje przy czymś mocniejszym. Bo Merlot, wbrew pozorom, pijał nie tylko wino. Tym razem spodziewał się odwiedzin Laurenta - jednego z mieszkańców swojego Rodu. Akurat przebrał Claire, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Mała rozwyła się niesamowicie, więc po prostu wziął ją na ręce, i próbował ją uspokoić.
To właśnie widok Merlota z płaczącą Claire na rękach przywitał Laurenta. I chyba musiał nieco nim wstrząsnąć, sądząc po jego reakcji.
- Och, witaj. I spokojnie. Nie będziesz musiał się nią zajmować. Wchodź - powiedział, zapraszając gościa do wnętrza. - Ale jeśli nie chcesz dostać wymiocinami, to nie podchodź zbyt blisko - uprzedził wampira. Skoro nie lubił dzieci, to lepiej było go uprzedzić.

@Laurent
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Laurent

Laurent
Liczba postów : 28
Dźwięk, który usłyszał przez zamknięte drzwi był jak łyżka cynamonu wsadzona na siłę głęboko w gardło. Pozornie można uznać, że to słodka, drobna przyjemność. Jednak kiedy dławiąca przyprawa staje w przełyku to już przestaje być tak super. Może właśnie podobnie czuł się Polak, przy tym jak mieli zaserwować cynamonową (nie)przyjemność za sprawą wyjącego bachora. Niemniej jako stary już wampir z dobrego rodu, Laurent robił dobrą minę do złej gry. Całe życie, jakoś tak już z przyjemnością.
Śmiało przekroczył próg, wchodząc w głąb pomieszczenia i nawet nie omieszkał oponować wobec odsunięcia się, kiedy ostrzeżenie przed dzieckiem stało się głośne, wyraźne czy wręcz na tyle istotne, aby natychmiastowo się zaangażować. W myślach nurtowało go jedno pytanie: czemu się dalej pchasz do dzieci? To tak jakby rzygać po nutelli i ciągle ją wpierdalać. No niby jest jakiś sens i resztka przyjemności, ale tak już szczerze. Szczerze? Chwila wydaje się nie być tego wartą.
- Nie sądziłem, że dzieci działają na aż tak daleki dystans - uśmiechnął się bardziej do siebie niżeli do kogoś. - One wciąż pozostają dla mnie zagadką. A pomyśleć, że jestem lekarzem. Ot, powinienem być pediatrą - i gdyby był jakimś sadystą, z pewnością postąpił w taki sposób. - Coś miłego u ciebie poza tymże nieopisanym skarbem? - Wysilił się na wyżyny sympatii w głosie.

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Nie każdy musiał lubić czy tolerować małe dzieci, i Merlot całkowicie to rozumiał, chociaż sam przedstawiał sobą zupełnie odmienne podejście. U wampirów taka postawa wobec najmłodszych wydawała się być nawet dosyć zrozumiała - byli niestarzejącymi się istotami, u których ciąże były rzadkością. A przynajmniej w teorii. Bo sam Chardonnay wydawał się być właśnie tym przysłowiowym wyjątkiem potwierdzającym ów regułę - liczba posiadanego przez niego potomstwa ostatnimi czasy znacząco i niespodziewanie wzrosła. Niektórzy mogliby rzec nawet, że zaczynała być ona wręcz niepokojąca...
Wprowadził gościa w głąb posiadłości, kierując się do salonu, który był najlepszym miejscem na ewentualne dyskusje. Po drodze zgarnął jeszcze jakieś zabawki dla Claire, która na widok nowej twarzy przestała nawet płakać. Wampirzątko z zaciekawieniem przyglądało się Laurentowi, wykręcając się na rękach ojca.
- Nie zawsze, ale Claire się zdarza. Jest dosyć... żywiołowym i zdolnym dzieckiem - odpowiedział z uśmiechem, odkładając córkę do stojącego w salonie kojca, w którym mogła się bawić. Dał jej też oczywiście smoczek, by zapobiec ewentualnemu płaczowi. - Wiele rewelacji rodzinnych i biznesowych. A co u ciebie? Jakiego wina się napijesz? - zapytał, gdy już mógł odejść od córki i zająć się rozmową z gościem.

@Laurent
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Laurent

Laurent
Liczba postów : 28


Smutnym jest, iż kojce stały się tak niepopularne w ciągu ostatniego wieku. Posiadanie niewolników tudzież żywych zabawek seksualnych straciło na wartości a i samo zamykanie w nich żyjątek stało się bardziej humanitarne. W pewien sposób jest to straszna obrzydliwość wyrządzona przez społeczeństwo dla samego siebie. Z drugiej nie wypada mówić o tym głośno, takie poglądy są zazwyczaj niemało pogardzane. Niemniej, Rent miło się uśmiechnął, z widoczną ulgą, kiedy bachor trafił do swojego kojca. Jakoby miało to być dlań odpowiednie miejsce. Oczywiście, te kojce, będące stylizowane na średniowieczne o wiele lepiej by się odnalazły. Szczególnie te prosto z lochów. Jednak nie wymagajmy zbyt dużo, mamy tu do czynienia z ojcem własnego dziecka. Oni kierują się innym życiowym kodeksem. A wiemy to chociażby z tak wspaniałych produkcji animowanych jak Little Demon.
- Obawiałem się potwierdzenia swych słów - pozwolił sobie się rozsiąść, zerkając ostatni raz w stronę dziecka czy oby na pewno jest tam bezpieczne. Czy raczej: jak wielka jest szansa, iż omyłkowo skrzywdzi samego wampira. - Poprosiłbym czerwone, półwytrawne - chociaż w winach gustował słodkich jak miód, tak dziś wolał powoli się sączyć i delektować smakiem.
- Bawię się w lekarza w tym półwieczu, wiesz? Internistę, jest to dość nudne i niekiedy aż chciałoby się rozważyć chirurgię, ale wątpię, abym miał na tyle silnej woli, żeby powstrzymać się od, sam wiesz. Operacja na żywych organach - wzruszył ramionami. To, co przemilczane wydawało się oczywiste.

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach