Liczba postów : 529
First topic message reminder :
Galeria SAHPIR była obsługiwana przez ludzi, to było wiadome. Managerka całego przedsięwzięcia siedziała przy biurku i rozmawiała ze swoją asystentką, przeglądając folder z pracami obiecującego artysty, który chciał zorganizować u nich wernisaż. Gdy ktoś przychodził podpytać o drogę na warsztaty, wskazywały z eleganckim profesjonalizmem białe schody na piętro kamienicy. Asystentka prowadziła gości na drugą kondygnację, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy.
Pomiędzy sztalugami krzątał się przysadzisty mężczyzna, zdecydowanie Latynos, przygotowujący narzędzia. Tego dnia, zgodnie z rozkładem zajęć, mieli ćwiczyć malowanie dookoła czerni. Mężczyzna włączył na laptopie sprzęt muzyczny, stojące na jednej z szafek, aby w pomieszczeniu rozpłynęła się nieco upiorna muzyka, nagrane przez NASA dźwięki planet, w tym wypadku, Jupitera. Nadało to przestrzeni nieco psychodelicznego wymiaru, jednakże pasowało to do warsztatów, których nazwa brzmiała: Okręgi wrażeń w farbie.
Cristóbal, bo tak się nazywał mężczyzna, ułożył na platformie dla modela całe naręcze czarnego aksamitu. Powoli zaczynali się schodzić inni uczestnicy warsztatów, młoda kobieta z zadartym nosem i chmurą jasnych loków na głowie, ubrana cała na czarno, ciemnoskóry mężczyzna w rozciągniętym swetrze oraz starsza pani, wyglądająca jak typowa, elegancka paryżanka z amerykańskich filmów.
17 XI 2022
godzina 18:30
godzina 18:30
Galeria SAHPIR była obsługiwana przez ludzi, to było wiadome. Managerka całego przedsięwzięcia siedziała przy biurku i rozmawiała ze swoją asystentką, przeglądając folder z pracami obiecującego artysty, który chciał zorganizować u nich wernisaż. Gdy ktoś przychodził podpytać o drogę na warsztaty, wskazywały z eleganckim profesjonalizmem białe schody na piętro kamienicy. Asystentka prowadziła gości na drugą kondygnację, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy.
Pomiędzy sztalugami krzątał się przysadzisty mężczyzna, zdecydowanie Latynos, przygotowujący narzędzia. Tego dnia, zgodnie z rozkładem zajęć, mieli ćwiczyć malowanie dookoła czerni. Mężczyzna włączył na laptopie sprzęt muzyczny, stojące na jednej z szafek, aby w pomieszczeniu rozpłynęła się nieco upiorna muzyka, nagrane przez NASA dźwięki planet, w tym wypadku, Jupitera. Nadało to przestrzeni nieco psychodelicznego wymiaru, jednakże pasowało to do warsztatów, których nazwa brzmiała: Okręgi wrażeń w farbie.
Cristóbal, bo tak się nazywał mężczyzna, ułożył na platformie dla modela całe naręcze czarnego aksamitu. Powoli zaczynali się schodzić inni uczestnicy warsztatów, młoda kobieta z zadartym nosem i chmurą jasnych loków na głowie, ubrana cała na czarno, ciemnoskóry mężczyzna w rozciągniętym swetrze oraz starsza pani, wyglądająca jak typowa, elegancka paryżanka z amerykańskich filmów.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!