Be not afraid of growing slowly, be afraid only of standing still

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
17 XI 2022
godzina 18:30


Galeria SAHPIR była obsługiwana przez ludzi, to było wiadome. Managerka całego przedsięwzięcia siedziała przy biurku i rozmawiała ze swoją asystentką, przeglądając folder z pracami obiecującego artysty, który chciał zorganizować u nich wernisaż. Gdy ktoś przychodził podpytać o drogę na warsztaty, wskazywały z eleganckim profesjonalizmem białe schody na piętro kamienicy. Asystentka prowadziła gości na drugą kondygnację, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy.
Pomiędzy sztalugami krzątał się przysadzisty mężczyzna, zdecydowanie Latynos, przygotowujący narzędzia. Tego dnia, zgodnie z rozkładem zajęć, mieli ćwiczyć malowanie dookoła czerni. Mężczyzna włączył na laptopie sprzęt muzyczny, stojące na jednej z szafek, aby w pomieszczeniu rozpłynęła się nieco upiorna muzyka, nagrane przez NASA dźwięki planet, w tym wypadku, Jupitera. Nadało to przestrzeni nieco psychodelicznego wymiaru, jednakże pasowało to do warsztatów, których nazwa brzmiała: Okręgi wrażeń w farbie.
Cristóbal, bo tak się nazywał mężczyzna, ułożył na platformie dla modela całe naręcze czarnego aksamitu. Powoli zaczynali się schodzić inni uczestnicy warsztatów, młoda kobieta z zadartym nosem i chmurą jasnych loków na głowie, ubrana cała na czarno, ciemnoskóry mężczyzna w rozciągniętym swetrze oraz starsza pani, wyglądająca jak typowa, elegancka paryżanka z amerykańskich filmów.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Pojawiła się o czasie, podobnie jak wczoraj. Mimo listopadowej aury i coraz chłodniejszej temperatury, ubrana była (z ostentacyjnym lekceważeniem dla warunków pogodowych) w białe rybaczki i czarny top na ramiączkach. Za plecami dyndał przewieszony przez ramię czarny płaszcz upstrzony kolorowymi kręgami operującymi różnymi tonami fioletu. Gdy dotarła do swojego stanowiska, na moment tylko uraczyła jakby smutnym spojrzeniem stojące obok, puste, zarezerwowane dla jej gościa, ze smętnym krzesłem zajmowanym przez niebieską winietkę ze złocistym réservé. Wczorajszego dnia się nie zjawił, ale kto wie, może nie chciał zjawiać się tak w punkt, by nie wyjść na osobę zdesperowaną i poszukującą nowych znajomości w obcym miejscu. Westchnęła ciężko i rzuciła płaszcz na stojące za nią krzesło. Po to w końcu, w swej uprzejmości dała zakres. Niecierpliwa natura wampirzycy szarpała nią jednak, w głodzie ciekawości nowej figury na paryskiej szachownicy.

Cała reszta zgromadzonych uczestników warsztatu obchodziła ją tyle, co zeszłoroczny śnieg. Nie mogli być potencjalnymi ofiarami, bo Sahak Bardzo Wyraźnie Zabronił Srania Krwią Do Własnego Gniazda. Wsunęła między wargi pociągnięte ledwie miodowym masełkiem shea gumę do żucia i wyciągnęła z uszu bezprzewodowe słuchawki. Mimowolnie skrzywiła się na to jakże inspirujące buczenie kosmosu. O ile otaczających ją ludzi mogła zignorować, o tyle krępy brzydal, ponoć bardzo utalentowany pedagog był jej celem badawczym, czy nadaje się na cykliczne występy na SAPHIROWYM pięterku. Szkoda tylko, że Taśka znała się najdalej na szkicach i rozróżniała kolory. Że też ojciec nie mógł wymyślić sobie jakiejś tanecznej placówki, byłoby zdecydowanie prościej. Jednym uchem wysłuchała zwartej instrukcji co trzeba przynieść sobie do stanowiska.
– ماعز أسود ، لماذا أنا لست متفاجئًا– burknęła pod nosem* ciamkając z rezygnacji i nudów.


*) "Czarny kozioł, dlaczego mnie to nie dziwi"



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Zaproszenie, które otrzymał niezwykle go zdziwiło. Nie myślał, że ktokolwiek będzie chciał się z nim spotkać. Nie uważał się wszak za osobę na tyle interesującą. Przecież nie należał do żadnego z Wielkich Rodów. Nie żeby mu to przeszkadzało. Skądże. Miał dzięki temu wolną rękę.
Długo zastanawiał się nad przyjściem na te warsztaty. Zmusiła go poniekąd nuda i chęć zmiany otoczenia niżeli ciągłe siedzenie w domu czy zwiedzanie. Ileż można... Niestety albo stety, Wei na malarstwie się znał dobrze. Malował co prawda tylko dla siebie i nie chwalił się swoimi obrazami, ale zabrał ze sobą swój zestaw pędzli oraz farby. Miał sentyment do zaopatrywania się we własne narzędzia oraz barwy, które nie był tak ogólnodostępne.
Postanowił ubrać się dość casualowo, jak na siebie. Granatowa koszula w serca, kwiaty i usta wyrażała jego aktualny stan psychiczny, bo Wei zawsze wyrażał swoje emocje poprzez ubrania. Czarne, podarte na kolanach spodnie i w miarę eleganckie buty wsuwane, bez wiązań. Trochę złotej biżuterii w postaci naszyjnika i bransolety, tym razem obyło się bez kolczyków. Na wierzchnie okrycie poszła czarna kurtka puchowa, rozpięta, a na ramieniu zgrabna torba z jego zabawkami. Pół jego twarzy jednak zakrywała czarna maseczka.=, by po drodze do Galerii nikt go nie poznał. Nie miał dziś czasu na robienie sobie fotek z fankami i rozdawanie autografów.
Przybył na miejsce samochodem, parkując na najbliższym parkingu strzeżonym, a resztę drogi przeszedł na piechotę. Będąc już w Galerii zapytał o drogę i skierował się do wyznaczonego miejsca. Był ciekaw tych warsztatów choć nie bał się wyzwań, wręcz przeciwnie.
Dobór muzyki go nieco zaskoczył. Doskonale kojarzył te dźwięki z internetu, nie żeby był ich wielkim fanem... Nie był jednak ignorantem.
Ku przyjemnemu zaskoczeniu wampirzycy, jej gość w końcu się zjawił. Był o czasie, tylko parę minut po niej. Dostrzegł na jednym z miejsc karteczkę w kolorystyce zaproszenia. Połączywszy kropki znalazł się więc obok Tahiry. Odłożył torbę obok sztalugi i zdjął kurtkę odkładając ją na bok. Po chwili też i maseczka zniknęła, bo nie spodziewał się tutaj nalotu fanek. Wokół niego jednak krążyła bardzo ciekawa woń jaśminu, mango oraz drzewa sandałowego. Dość słodkie perfumy, bardziej kobiece niżeli męskie, ale Azjaci byli znani ze swojej odmienności, a już na pewno Wei.
Wampir rozpoznał jednak Tahirę z balu. Widział ją na nim więc domyślał się, ze to zaproszenie wyszło od niej.
- Dość ciekawy dobór miejsca na pierwsze spotkanie. - przyznał spokojnie posługując się płynnie francuskim. Przecież nie wiedział w jakim języku jest wygodniej rozmawiać wampirzycy ani co potrafi. Z uprzejmości więc wybrał lokalny język.

@Tahira Darbinyan @Sahak Darbinyan

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Na czerni mężczyzna położył małe, przepiórcze jajo, upstrzone niebieskimi plamkami. Poczekał, aż wszyscy uczestnicy zajęć zajmą swoje stanowiska, wczuwają się odrobinę w atmosferę lokalu, którą próbował stworzyć.
Och! Ominęły pana pierwsze zajęcia, ale to nic! — powiedział od razu do Wei Liu prowadzący. — Będzie pan miał duologię, nie tryptyk, ale to nic nie szkodzi. Dzisiaj tworzymy studium mroku. Przygotowałem dla was zestaw dziesięciu farb, wszystkie są czarne, część na zasadzie nanocząsteczek, które łapią światło. — Wskazał na stolik obok laptopa, na którym stały słoiczki z profesjonalnymi farbami w kolorze czerni, również przesławna pośród artystów Vantablack oraz Black 2.0. — Więc tym będziemy się zajmować. Łapaniem światła, pochłanianiem go, aby wnikało do naszej duszy. Nie chcę widzieć odtworzenia rzeczywistości, chcę, żebyście wzięli światło. — Mężczyzna złapał przed sobą, jak mim w pantomimie, kulę, może sznur i wyszarpnął go sobie z piersi, inscenizując swoją myśl przed studentami.
Z ciemności wyłania się świat. Dajcie mi zarzewie świata!
Powiedział z radością w głosie, jakby oznajmiał ciotkom, że będzie miał czwarte dziecko i tym razem to chłopiec.

@Wei Liu
@Tahira Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Z szafki na narzędzia wyciągnęła przede wszystkim najważniejsze – czerwone wino od wilkołaczej rodziny Vayssiere, adekwatne do warsztatów z dziedziny, z którą nie czuła się jakoś specjalnie spoufalona. Gdy odwróciła się i zobaczyła Weia, jej twarz rozciągnęła się w szczerym uśmiechu, który nie pozostawiał wątpliwości, że wyglądająca zupełnie inaczej kobieta, pozbawiona ostrego makijażu i specyficznej fryzury pacyfikującej obecnie rozchodzące się w chaosie loki, to Scaletta, która zaprosiła go na spotkanie.

– ... a wtedy z ciemności wyłania się on, jak bardzo się cieszę... – piruetem cofnęła się do szafki po skitrany drugi kieliszek, by tanecznym krokiem podejść do Wei Liu i paryskim zwyczajem cmoknąć go w policzek otaczając go słodką aurą piżma, bursztynu i kadzidła. –A co? Wolałbyś pizzerię? – psotne iskry odbił się blaskiem palisandrowych oczu skupionych na swoim rozmówcy. – Wspólny akt tworzenia, dla niektórych jest synonimem aktu miłosnego. Pod tym względem w Saphirze są najlepsze orgie w Paryżu – nie starała się mówić jakoś wyjątkowo cicho, jakiekolwiek reakcje otoczenia nie obchodzily jej zbytnio. Przesunęła stoliczek, który winien służyć jej za farby, i położyła na nim wino i kieliszki oraz korkociąg i nożyk.

– Przepraszam panie prowadzący, czy mógłby pan powtórzyć? Dzisiaj mamy malować jajko, szmatę, na której leży, czy co dusza przyniesie, bo otwieramy się na mroczne doświadczenia? – zwróciła się bezpośrednio do prowadzącego, krytycznie oceniajac to co pojawiło się przed ich sztalugami.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei nigdy nie przejmował się zbytnio niczyim wyglądem. Teraz było nawet bardziej naturalnie niż sztampowo i oficjalnie. Mimo wszystko nie zawsze te poważne spotkania rodziły płodne plony, a oni nie byli tutaj w interesach. Przynajmniej nie Wei. Nie miał w planach nic konkretnego poza zapoznaniem się bardziej z Rodem organizującym tamte przyjęcie. Musiał im za to chyba podziękować, bo inaczej Jun nigdy by się nie odważył do niego napisać. Taki stary wampir, a tchórzył i odwlekał w czasie rozmowę z porzuconym synem... Ale to dawne czasy. Młody Feniks mu to wybaczył.

Musiał pogratulować prowadzącemu konceptu na temat zajęć oraz dobór farb. Igranie różnymi odcieniami czerni by tworzyć świat naprawdę było interesującym zabiegiem. Skinął głową więc, że pojął dzisiejszy temat i wyciągnął z torby tylko swoje pędzle. Co jak co, ale wampir lubił sztukę. Co prawda na malowanie nie miał nigdy tyle czasu ile by chciał, bo musiał zajmować się nagrywaniem piosenek i tańcem, ale zawsze coś gdzieś tam szkicował. Ruszył więc po farby, by sobie przygotować te odcienie mroku, które go interesowały. Oj zamierzał się tym pobawić...

Charakterystyczne rysy twarzy nie były tak łatwe do zapomnienia. Mimo tego, że często Europejczycy twierdzą, że wszyscy Azjaci wyglądają tak samo i vice versa, to Wei aż zanadto miał pamięć do takich szczegółów. Znacząco ułatwiało to rozpoznanie w terenie.
Słyszał o dość otwartej kulturze zachodu więc mimo zasad swojej kultury pozwolił jej się na tyle zbliżyć, by mogła wykonać ten przyjazny gest. Wei tylko uśmiechnął się do niej delikatnie i lekko skłonił grzecznościowo.
- Niekoniecznie... Choć lubię włoska kuchnię. - przyznał szczerze nim usiadł swobodnie, zerkając na stoliczek. Pojawiło się wino... Ciekawie. Nie miał nic przeciwko trunkowi, był jednak ciekaw jakiego typu to wino. Wei był dość wybredny pod względem alkoholu. Nie od dziś było wiadome, że lubi słodkości. Nie była to w sumie żadna tajemnica skoro niejednokrotnie mówił o tym w różnych wywiadach.
- Ciekawe porównanie. Z chęcią więc wezmę udział w tej orgii, ciekaw czy przypadnie mi do gustu... A nóż może zawitam tu częściej? Niekiedy potrzebne jest takie oderwanie myśli i przelanie ich na płótno, by pozbyć się ich z głowy. - odparł dość luźno, bardzo ciekaw czy rzeczywiście te artystyczne orgie dorównają tym prawdziwym. Coś o tym w końcu wiedział...
Pytanie Tahiry sprawiło, że uśmiechnął się nieco szerzej. Och jakże był ciekaw jak Prowadzący teraz zinterpretuje swoje myśli i przekaże je wampirzycy. Co jak co, ale wieczór zapowiadał się interesująco.
- Oficjalnie jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem Wei Liu. - mruknął miękko, aż kładąc dłoń na piersi w wyrazie delikatnej skruchy. - Na balu wiele się wydarzyło i nie zaprzeczę, że zjawiłem się tylko po to, by wyjaśnić pewne sprawy z moim Stwórcą, za co przepraszam, że nie mieliśmy okazji zamienić ze sobą słowa.

@Tahira Darbinyan

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Stojący pośrodku mężczyzna spojrzał przenikliwie na Tahirę, na jej butelki wina, ale wiedział od managerki, że jest to ekscentryczna córka właściciela przybytku i wolno jej wszystko, jak długo nie zakłóca to bezpośrednio zajęć. Wino nie powinno przeszkadzać, uznał w duchu.
Niech instalacja będzie inspiracją. Czy chce pani zobaczyć skorupkę jajka, czy wylewający się z niego świat, czy to, co było przedtem? Niech ten obraz będzie ostrygą, na chwilę przed otwarciem, w niepewności, czy znajdzie się w niej perła. — Odpowiedź bez odpowiedzi, mająca pobudzić inspirację. Mężczyzna uważał, że karmione technologią ludzkie umysły rozlewały się, jak kiepskiej jakości plakatówki w słoiczku, zamiast pięknych barw, dając jednobarwną breję w kolorze szarości. Niech trochę myślą, a nie oczekują prostych odpowiedzi.
Doskonały wybór, proszę pana — pochwalił Wei Liu, gdy ten dobrał swoje odcienie mroku i pomógł wybierać farby innym.

@Wei Liu
@Tahira Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira wydęła wargi, jej mina sprawiała wrażenie, jakby nie była do końca zadowolona z takiej odpowiedzi, choć już dalej nie weszła z nim w dyskusje, nie wymuszała konkretyzacji tego, czy ma się dookreślić. Proces tworzenia zdecydowanie nie był jej domeną, nawet jeśli niektóre kultury uważały, że świat narodził się właśnie z chaosu. Podeszła do przygotowanych farb, choć mieli dostęp idealnie za swoimi nieśmiertelnymi plecami do całej szafki z różnym akcesoriami i przede wszystkim farbami. Mogli, nie musieli korzystać z tych, które były tu przyniesione.

– Właściciela nie stać na trójkę? – zapytała nieco złośliwie, wyciągając niewielką buteleczkę z czernią 2.0. Już trzy lata minęły od przełomu w badaniach nad mrokiem doskonałym i właściciel o tym wiedział. Cóż, dostał jedną z pierwszych buteleczek czerni 3.0 na saturnalia od swojej córki, która właśnie srała we własne gniazdo obrażając go publicznie. Choć, jakby ją zapytać to zaprzeczyłaby - w końcu wszyscy zebrani wciąż byli żywi. Cóż, niewątpliwie Tahira podobnie jak Wei Liu, miała ciekawą relację ze swoim Stwórcą.

Po dobraniu jeszcze kilku gorszych kolorów wróciłą na swoje stanowisko i nim cokolwiek zaczęła malować, rozlała do kieliszków czerwone, absolutnie wysycone słodyczą z lekkim posmakiem cytrusowym wino.

– Tahira Darbinyan. Jest mi bardzo przykro, ale wiadomo, na takich imprezach bardzo wiele się dzieje. Tymbardziej cieszy mnie Twoja obecność tutaj, fakt, że możemy się poznać nie tylko słowem, ale też dłońmi... dziełem rąk... – doprecyzowała, bawiąc się zarówno obecnością śmiertelników, co wymuszało pewne gierki słowne, jak samym faktem wibrujących w powietrzu dwuznaczności. – Wolisz być spokojny i metodyczny? Delikatnie, z architektoniczną dokładnością planować kolejne kroki? Czy raczej dajesz się porwać procesowi, chaosowi, bezbrzeżnej pasji rozlewającej się Nil na spragnione wilgoci ziemie? – gładziła zaimpregnowane płótno dłonią, mówiąc o malowaniu. Najprawdopodobniej.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei bawił się już czerniami wcześniej. Dawno temu. Miał pewien koncept w głowie, ale na razie nie zamierzał się do niego przykładać. Te zajęcia był tylko wymówką do rozmowy z tą osobliwą wampirzycą. Tylko taka przyjemna otoczka, by ich nieco rozluźnić. Przynajmniej Chińczyka, bo to on całkiem dobrze się bawił.

Przyglądał się wampirzycy z zaciekawieniem. Zerknął na wino, doskonale wyczuwając jego słodką woń. Uwielbiał słodycz... Już dość miał w życiu goryczy.
- Niezmiernie przepraszam, ale tak... Wiele się dzieje, a nawet zmarli powstają z martwych... - mruknął z lekkim przytykiem do swojej sytuacji i Stwórcy, który nie dał znaku życia aż do teraz. Zanim przybył do Paryża był pełen gniewu i chęci zemsty. Słowa Louisa jednak sprawiły, że nie mógł tego zrobić.
- Stagnacja nie jest moją domeną... - przyznał szczerze, uwielbiając właśnie takie niecodziennie spotkania w niecodziennych okolicznościach. Kto by pomyślał, że będą malować i pić wino? Śmiertelnicy byli właśnie tylko otoczką do całej tej sytuacji. Atrakcją, która nawet o tym sobie nie zdawała sprawy.
- Niestety patrząc przez pryzmat mojego życia stanowczo nie jestem osobą, która ma wszystko ułożone i zaplanowane. Gdzie w tym emocje, ekscytacja i adrenalina? Chaos zdecydowanie bardziej mi odpowiada. - mruknął z lekkim uśmiechem i ułożył farby w wygodnym miejscu przy sztaludze. Wyjął też ciemny fiolet i granat, zerkając na puste płótno przed sobą.
- W chaosie nie ma miejsca na plan. To niepowstrzymany i piękny żywioł. Jak sama natura i jej niszczycielskie siły. Czy uważasz się za huragan? Ogień? A może spokojny obłoczek na niebie czy jesteś niczym tafla jeziora? Co ciebie określa, Tahiro? Czego mogę się dziś spodziewać? - zapytał ciekaw co kłębi się pod tą burzą loków. Był prawie, że pewny, że nie było tam nic spokojnego. To byłoby za przewidywalne, a na taką wampirzyca nie wyglądała.

@Tahira Darbinyan

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahirze bardzo blisko było w pewnych okolicznościach do studentów z Chin, którzy zachłyśnięci europejską kulturą i brakiem powszechnych zakazów i nakazów, oblepiali się kolorem i chaosem, a wszystko gęsto podlane używkami. Żywot Tahiry wyglądała bardzo podobnie, tylko że u niej feeria barw jeszcze się nie skończyła. Daleko jej było do stagnacji, wciąż roztapiająca, wypalająca lawa nie zamierzała być zastygłą skałą.

– Och tak... martwi co jednak żyją... to zazwyczaj jest spora niespodzianka... – przyznała w lekkim rozkojarzeniu, kompletnie nie kojarząc, że mówią o dwóch róznych sprawach, przecież Liu odnosił się do swoich osobistych doświadczeń, a Tahira z pewnym poczuciem winy sądziła, że mowa o niesławnym zrzuceniu z sufitu pana niegdyś lokaja, który przypadkiem zupełnym obudził się podczas próby pobrania próbek krwi w celu ustalenia ciągu przyczynowo-skutkowego.

Ustawiła przed sobą stolik, na którym powinny być jej przyrządy, szpachelki i pędzle, słoiczek z wodą. Tak. Powinny być. Pozbyła się po chwili zastanowienia wszystkich tych niepotrzebnych ozdóbek, idąc na pełny minimalizm. tylko ona i farba. Poczytywała swojemu ojcu to za czystą złośliwość, że ten znając jej plany NA PEWNO zleciła taką a nie inną tematykę warsztatu. Czarny stary kozioł. Chciał czerń, będzie miał czerń.
– Ja... – odetchnęła zamyśliwszy się, ostatni raz sięgając po wino, myśląc nad sobą i swoim życiem. – ... sądzę, że wiele nas łączy. A jeśli miałabym wybierać dwór z małych arkanów, do których jest mi najbliżej to zdecydowanie byłyby to buławy. Dwór ognia i czynu. – dodała, na wypadek, gdyby jej rozmówca nie był zaznajomiony z arkanami na tyle, aby kojarzyć przypisanym każdemu z czterech elementów żywiołu. – Z płomieniem zawsze trzeba ostrożnie, bo gdy nie ma czego spożyć, to zjada sam siebie, aż do zniknięcia... – zakończyła degustację gwałtownym haustem i odłożyła kieliszek może nieco zbyt energicznie. Zaraz po tym jej dłoń bez cienia zawahania powędrowała do jednej z czerni, tej najczarniejszej z tu obecnych, i Tahira rozpoczęła proces. Jej dłonie raz po raz uderzały w płótno, czasem delikatnym maźnięciem, czasem brutalnym zdzieleniem. Bez ładu bez składu, bez większego planu, zaczęła pożerać je ulubionym kolorem jej ojca.

– Co Cię skłoniło, żeby odwiedzić Paryż? Planujesz zostać na dłużej, czy raczej jest to krótki postój przed dalszą drogą? – zapytała jakgdyby nigdy nic, łapiąc za ramę, aby canva nie kończyła się tylko na płaskiej powierzchni, a mrok zagarnął też tereny okalające.

@Wei Liu @Sahak Darbinyan


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei miał ten przywilej, że akurat jako celebryta w Chinach mógł wiele o ile nikt tego nie widział. W końcu pieniądze mogły załatwić wszystko, szczególnie jeśli współpracowało się jeszcze z Partią. CO jak co, ale gdyby Wei był człowiekiem to byłby ustawiony do końca życia. Wiązało się to z wyrzeczeniami, ale ludzie się na to decydowali. Młody Feniks jednak nie mógł sobie pozwolić na takie "luksusy". Zarobił co musiał, zabawił ludzi i teraz chciał życia dla siebie.
- Ogromna, szczególnie gdy opłakiwało się ich śmierć, która niesamowicie cię zdruzgotała. - przyznał szczerze Tahirze, bo co miał ukrywać? Louis był jego stwórcą i ukochanym. Uderzyło go to niezmiernie gdy nie otrzymał już więcej od niego listu. Nikomu nie życzył podobnego losu. Czuł się w tamtym okresie martwy wewnętrznie.
Wei wpierw cienkim pędzlem zaczął malować czarną farbą pewne kształty na płótnie. To będzie abstrakcja, jak całe te zajęcia. Zabawa czernią była interesująca. Szczególnie jej różnymi odcieniami, jakkolwiek można by było to tak nazwać. Ruchy pędzla jednak miał stanowcze i pewne. Nie przerwał nawet gdy Tahira zaczęła mówić, miał całkiem podzielną uwagę. Lata praktyki.
W końcu jednak przerwał i zerknął na wampirzycę spokojnie. Niestety nie znał się na arkanach i ezoteryce. Nie był ignorantem, po prostu nie miał na to czasu. Było to interesujące, ale sztuka zbyt go pochłaniała.
- Niestety to przykra prawda. - odparł do niej szczerze i upił łyk wina. Nie mając oparcia w nikim, gdy został sam, przechodził wręcz proces autodestrukcji. Dosłownie stał się przeciwieństwem tego czym kiedyś był. Cała ta delikatność i spokój, zapał... Zniknął zmieniając się w chęć karmienia gniewu i nienawiści.
- Przyleciałem tutaj tylko po to by spotkać się z moim rzekomo zmarłym Stwórcą, by dowiedzieć się, że żyje, ma się świetnie i jest członkiem Rady. - mruknął z lekko gorzkim posmakiem. Tak. Nadal gdzieś tam w głębi odczuwał to nieprzyjemne uczucie.
- Ale raczej zostanę na dłużej. Louis mnie poprosił, a ja nie jestem w stanie odmawiać, a potem wszystko potoczyło się tak nagle... - westchnął cicho nawiązując do nocy zwierzeń. Nie spodziewał się takiego wyznania ze strony Wiatru. Był wiec cały w skowronkach.
- Muszę wpierw się zaznajomić z Paryżem. Póki co przeżywam szok kulturowy. - zaśmiał się niewinnie i wrócił do malowania obrazu zostawiając kieliszek pusty. Słodycz wina skutecznie zmyła gorzki posmak. Teraz już wampir zabrał się do tworzenia swojego "mrocznego aktu stworzenia".

@Tahira Darbinyan @Sahak Darbinyan

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Podobało jej się to z jakim spokojem przyjmował fakt, że jego towarzyszka aktu twórczego miała już po łokcie czarń. Jej kieliszek też był czarny, podobnie jak butelka na wysokości dobrej do złapania i dolania wina. Pustka w którą patrzyła, oddawała to spojrzenie, infekowała skórę i ciało, zakradała się w umysł wysączając z niego resztki jakiegokolwiek światła, resztki ciepła. Tahira powoli, nie do końca świadomie, stawała się coraz chłodniejsza...

– Louis... Tak, jemu trudno się odmawia. – przyznała, nieco mamrocząc, wspominając inną, niedawna sytuację, kiedy w końcu miała szanse na własne tête-à-tête z mistrzem szpiegów. Nie spodziewała się, że Liu będzie jego dzieckiem, ani że taka dramatyczna sytuacja stoi za jego pojawieniem się w Paryżu. Teraz już nieporozumienie było rozjaśnione zalane czernią i goryczą istnienia. Dłonie uderzały w płótno coraz prędzej, jak deszcz który wzmagał na sile.

– Stwórcy tacy są. Zawsze uważają, że wiedzą lepiej co dla Ciebie dobre. – w jej głosie pobrzmiewał warkot właściwy bardziej wilkołakom. Obraz pochłaniał ją, tak jak i ona pochłaniała go. Był jak przestrzeń w którą przelewała swoje wszystkie zgryzoty mniejsze i większe, a słowa Liu tylko naprowadzały ją na tory myśli jeszcze bardziej pogrążającej w żałobie i wściekłości.

@Wei Liu @Sahak Darbinyan

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Kompletnie nie przejmował się jej czernią na rękach. Interesujący styl tworzenia, na który Wei czasami się porywał jak targały nim negatywne emocje. Póki co jednak był rozanielony więc zbyt się przykładał, a demony siedziały cicho nie sącząc jadu zwątpienia w jego myśli czy serce.
- Bardzo trudno. - mruknął z rozmarzonym uśmiechem, ale dla niego był idealny. Choć może to wina miłości, którą tak długo do niego skrywał. Louis mówił, że chce spróbować... Wei nie mógł się na to nie zgodzić.
Gorycz zawsze gdzieś pozostawała i czasami o sobie przypominała w najgorszych momentach. Nie przejmował się tym jednak, nie ostatnimi czasy, a przynajmniej próbował.
- To prawda... Nie zawsze jest to coś czego pragniemy, ale nie można się sprzeciwić. - odparł nostalgicznie, ale został odesłany do Chin przez co stracił z oczu Louisa, a potem myślał, że stracił kompletnie. Wieść, że cały czas żył i ma się dobrze, a nie dawał znaku życia sprawiła, że poczuł się porzucony. Jak coś niechcianego. Przybył do Paryża z zamiarem zemsty, ale widząc i słysząc szczerze przeprosiny Louisa, co miał mu zrobić? Nie potrafił się gniewać.
Wei malował dalej, najczarniejszą farbą malując środek płótna, niczym jądro ciemności z którego uchodziły inne odcienie czerni oraz purpury. Jak z niczego, z otchłani wyłania się materia. Zręcznie operował pędzlem, szczególnie jeśli nie musiał malować nic co wymagało większych detali.

@Tahira Darbinyan

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Nagle między ich rozmową rozległ się szum, jakby deszcz spadł między nimi. To ich nauczyciel, na dokładkę do dźwięków kosmicznych, używał instrumentów, którymi zaskakiwał skupionych na pracy artystów. Przynajmniej, teraz gdy już zaczęli, rozpoczął swoją wędrówkę, jak kolejne ciało niebieskie, orbitujące dookoła układu, jakim byli malujący.
Poczujcie ciemność gleby wzruszonej przez deszcz, stańcie się wodą, która przenika przez czarną ziemię matkę — szeptał z wyraźnym, hiszpańskim akcentem, w tle mając przesypujące się w tubie drobne kamyczki. — Poczujcie to pulsowanie ciepłego łona, złączenie w kreacji istnienia. Orgazmiczne rozbłyski ciemności…
Odsunął się od Tahiry i Wei Liu, przechodząc do kolejnych stanowisk, szepcząc. Dzięki wampirycznemu słuchowi mogli odebrać dalsze wersety improwizowanej inspiracji, o stworzeniu, o chaosie, którym jest zlepek komórek, o ciemności, w której rośnie pleśń, o aksamicie atramentu, którym pisane są boskie słowa. Wreszcie o namiętności czerni, odchodząc od natalnych motywów, uwielbieniu ciała w samotności poza wzrokiem.
Wszystko to okraszone szumami.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Improwizacji... dobre sobie. Tahira powstrzymywała się, ażeby podejść do niego i wyrwać mu język, bo pierdolił jak jej ojciec po grzybach. Trudno jej było uciec od przekonania, że Sahak napisał cały skrypt tych ciemnościowych warsztatów i kazał biedakowi wykuć to na blachę, a potem odtwarzać wprost do uszu kursantów.

W nasze gniazdo nie sramy

Od czego się nie powstrzymywała, to w końcu od oczu przetaczanych w te i we wte przy kolejnych "wersetach", mistycznego pierdololo, przeszkadzających jej szerzyć chaos. W końcu niemalże odruchowo, gnana adrenaliną napęczniałą w wampirzych żyłach, w absolutnym impulsie chwyciła butelkę wina ręką utytłaną po łokcie najczarniejszą farbą, na hejnał wypiła resztkę trunku duszkiem, patrząc w mrok własnego płótna, po czym z gardłowym krzykiem wściekłości mającym swoje korzenie wprost z wnętrza plugawych trzewi cisnęła tą butelką na odlew w swoją pracę, wywalając z łoskotem sztalugę i matową czerń o strukturze tysiąca odciśniętych dłoni, okraszoną wilgocią i blaskiem resztek słodkiego wina, które uciekło ze szkła toczącego się pod nogi ludzkiego sąsiada Tahiry...

– I to jest kurwa dobre i nie powiesz mi, że jest inaczej. – wrzasnęła po arabsku, ni to do obrazu, ni do zebranych, a może do kamery nagrywającej z dźwiękiem. Cała trzęsła się z widocznej złości, pierś unosiła się pospiesznie w dławionej furii, pchającej nią przed siebie. Dwa kroki i była przy instalacji, którą skopała, krzesło przewróciła, zdarła materiał i rozgniotła jajo, tylko dlatego, że stały jej na drodze do wyjścia.

@Sahak Darbinyan  @Wei Liu

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach