God loves you, but not enough to save you

2 posters

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
16 XI 2022
godzina 19:00
Paryż, Francja

Kongregacja Świadków Jehowych w Pithiviers spotykała się w środy oraz w soboty, z czego w środy o późniejszej godzinie, albowiem celebracja rozpoczynała się o siódmej trzydzieści, wieczorem, dopasowana do tego, że większość członków pracowała w klasycznych godzinach biurowych. Tam też mieli się udać Sahak oraz Tahira, jednak nie na modły, a na polowanie.
Mnich dopalił swojego papierosa, zgasił go podeszwą swojego eleganckiego buta, w oczekiwaniu na starszą córkę, która miała być tego dnia kierowcą. Nie spieszyło mu się. Trasa, jaką mieli do pokonania miała zająć jakąś godzinę czterdzieści, znając jednak upodobania obojga wampirów, czas ten szacował na połowę mniej. Później musieli poczekać jeszcze na koniec spotkania, aby wyłapać, który z białych, elegancko ubranych mężczyzn jest aktywnym członkiem, pełniącym jakąś funkcję w swojej kongregacji. Wśród tej grupy społecznej było o tyle wygodnie, że większość musiała nauczać i głosić słowo, przez co szansa, że Sahak napełni swój żołądek bez zbędnych problemów, wzrastała.
Wystarczyło właściwie tylko, gdy zostanie zgłoszone zaginięcie, zadzwonić i podać informację, że widziało się danego mężczyznę w jakimś kurorcie z długonogą blondynką i czy inną brunetką lub śniadym kochankiem, aby policja uznała, że zaginiony zwyczajnie uciekł przed swoim życiem.
Poprawił jedwabny szalik na szyi, ciesząc się, że go ma, bo robiło się coraz zimniej. Chociaż było to całkiem ciepłe przedzimie, to i tak para zmieniała się w kłębuszek dymu, nawet gdy nie palił maniakalnie papierosów. Wcisnął dłonie w rękawiczkach do kieszeni. Ciepło i puls Scaletty miały swoją cenę, a było nią też kąsanie zimna, nie tylko pojawianie się na nowoczesnych kamerach. Oczywistymi plusami było idealne udawanie człowieka, w każdym aspekcie oraz sam fakt ciepła, jakie przynosiło się na swojej skórze.
Sprawdził swój staromodny telefon z klapką czy Tahira nie napisała mu, że utknęła w korku, jak Halide lub nie ma jak podjechać i musi gdzieś się ruszyć spod ich kamienicy, aby nie świeciła swoją nową bryką w oczy sąsiadom.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Ta sesja tak naprawdę nazywa się inaczej
Tego dnia nocowała*  w swojej samotni**, dlatego też z piekielnym uśmiechem śmigała paryskimi ulicami, naruszając większość przepisów bezpieczeństwa, radośnie pokazując faki wszystkim znanym fotoradarom. I była na czas, jak tylko sprawdził komórkę, szary dwudziestoletni Renault Scenic zajechał pod drzwi kamienicy przy Rue des Archives 77. Dzisiaj była kolej Carol na opiekę nad sklepem, po prawdzie Tahira za bardzo nawet nie kontrolowała jej czy rzeczywiście ów przybytek zepsucia i profanacji był w ustalonych godzinach otwierany. Pilnowała tylko swojego grafiku sklepowego i tego drugiego, bliższego czasu... wspólnego czasu z tatusiem. Gdyby ktoś ze stałych klientów zajrzał przez szyby wozu, z pewnością nie poznałby barwnej persony, którą zwykle była. Nawet jej szalone włosy teraz zachwycały swym wygładzeniem****, a skromne wełniane ponczo zasłaniało dekolt, ramiona i większość biustu i tak ukryte pod monochromatycznym moherowym swetrem. Przed laty skandalem obyczajowym było tak dosadne zaznaczenie talii sięgającą połowy łydek plisowaną spódnicą. I wszystko szare, a tylko błysk w oku zdradzał, że to urodzona*****) diablica.

– Nie powiedziałeś mi, jaki plan na dziś. – powiedziała z wyrzutem, gdy wsiadł do samochodu. Ruszyła łagodnie, nawet pierwszy raz tego wieczoru użyła kierunkowskazu.

–... chcemy to zrobić na matkę, córkę czy może młodszą siostrę? Przyznam się szczerze, że miałam wielką ochotę dzisiaj udawać opętaną, uwielbiam ich miny, gdy okazuje się, że to nie mnie powinni się obawiać z tego wszystkiego najbardziej. – i nawet zapach tej owczej skóry był mydlany, pudrowy, jakby stosowanie woni cięższej niż biały płatek soli wyższych kwasów tłuszczowych. – Chyba, że masz inny plan الآب, fiat voluntas tua. – Nigdzie psów i ciężkich pachnideł, z głośników przyjemne barokowe śpiewanie, na granicy słyszalności, ażurowa tapeta. Tylko tempo adekwatne. Wiedziała, że jest głodny.


*) dniowała?
**) takiej prawdziwej, bez szóstki służących***
***) oczywiście nie liczymy podziemnych klatek i ludzi, okazjonalnie wypuszczanych za dobre zachowanie na obchód piętra i zlizywanie kurzu z podłogi
****) nie oszukujmy się, to peruka, aż tak ojca nie kochała
*****) przemieniona

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Wrzucił na tylne siedzenie torbę, szary sportowy worek, jaki nosiło wielu na siłownię. Zawierał nawet bardzo podobne rzeczy. Ubranie i buty na zmianę, półtora litra wody. Tylko że oprócz tego były tam czarne worki, piła tarczowa na akumulator i szlifierka. Oraz dodatkowe baterie. Z tępym dźwiękiem torba wylądowała za siedzeniem pasażera, na którym za chwilę usadowił się Sahak. Zapiął pedantycznie pasy. Zarówno on, jak i Tahira, mieli bardzo ciężkie nogi, jeśli chodziło o samochody, nawet jeśli były to stare rzęchy, które miały pomóc im udawać, że są normalnymi ludźmi, z pracą od dziewiątej do siedemnastej.
Przyjrzał się włosom Gwiazdy Zarannej i jego zwykłe zasępienie pogłębiło się, aż nie zauważył, że to peruka. Nie lubił, gdy prostowała włosy, ale nie mógł też nic powiedzieć. Pamiętał doskonale naukę, że dzieci nie należą do rodzica. Są synami i córkami Życia, którego pragną dla siebie. Przechodzą przez rodzica, wywodzą się z niego, są przy nim, ale przenigdy do niego nie należą.
Przeszedł na arabski.
Prywatna wizyta z powodu opętania, po tym, jak się rozejdą — zaproponował, sugerując rolę, na którą miała ochotę jego córka, jednocześnie jemu nie zależało na teatrze, jedynie na tym, aby dało się zatrzeć łatwo ślady. — Nie czas na pobłażanie sobie. Jeden wystarczy. Udało mi się zebrać kilka woreczków krwi kapłanów z jakiejś akcji charytatywnej, ale wolę zostawić ich na później.
Oboje w wielu aspektach balansowali pomiędzy kontrolą i całkowitym poddaniu się bestii wewnątrz. Jadowici w swojej prawości. Dziwnie się czuł, gdy na nią patrzył i widział kalejdoskopy siebie w różnych akcentach. W sposobie, w jakim pisała litery, bo to on nauczył jej ruchów. W akcentach niektórych języków, które studiowali wspólnie. Oboje byli puzzlami osób, które spotkali na swoich długi drogach i chociażby przez chwilę kochali. Trzymali w sobie cząstki innych.
I chociaż chodził ubrany na czarno, gdy sięgał po farby, wypływały z niego kolory Tahiry, które mu pokazała swoim życiem. Pastelowe barwy i żywotne neony, dzikość kokonu istnienia, jakby on był holometabolią, a ona już pełną chwałą kolorów motylego życia.
21 Faubourg de Paris — podał jej adres, aby wklepała do GPS-a.
Wyglądał na zmęczonego. Powiedziałby, za jakie grzechy, ale doskonale wiedział, za jakie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Ach, moja ulubiona – powiedziała spokojnie, lecz pod koniec przymiotnika głos zadrgał jej w skrywanej ekscytacji. Tak bardzo lubiła ich twarze wykrzywione w zdziwieniu, gdy drżeli na widok zębów, nie zdając sobie sprawy z tego, jaką bestię mają za plecami. Wspólne polowanie odbywały się rzadziej, niżby miała do tego chęć*, ale tu i teraz była bardzo zadowolona śmigając paryskimi ulicami pod wskazany adres.

GPS nie był potrzebny, gdy w końcu w jej łapy wpadł wóz z szybami doskonale zabezpieczonymi przed promieniowaniem UV, a kobieta w burce za kołem wozu w Paryżu nie czyniła już takiej sensacji, spędziła kilka bezsennych dni na ogarnianiu drogi ucieczki. Tak na zaś, gdyby podziemne przejście do katakumb z jakiś powodów było zawalone czy niedostępne. Kobieta żyła z dnia na dzień, ale jako predator miała pełnię świadomości tego, że zawsze musisz wiedzieć, jak uciec, gdy zacznie się tobie palić koło dupy**.
– Masz kogoś konkretnego na oku czy jedziemy tam dlatego, że wcześniej nie polowaliśmy na tych terenach? – zagadnęła, próbując odwrócić myśli ojca od problemów codzienności. Widziała jak wyglądał, ale tego nie komentowała. Jego ból był jej bólem i chciała mu jakoś ulżyć***.


*)nie mówmy proszę o zapotrzebowaniach żywieniowych Tahiry. Dobrze, że wampiry nie grubną znane ze swej doskonałej przemiany materii.
**) fakt, że chłopi pochodniami i widłami wyszli już z mody, nic nie zmieniał. Związek frazeologiczny nadal był bardzo nośny i prawdziwy.
***) w normalnych okolicznościach ból ojca był radością i okazją by jeszcze dokopać, ale wydarzenia wieńczące bal były na tyle poważne, że Tahira odłożyła na bok zwyczajowe programy zachowań. Na potem, gdy już się wszystko unormuje.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Patrząc na niektóre, paranoiczne zachowania Tahiry, dbałość o drogi ucieczki na przykład, ojciec widział odbicie siebie. Nawet pomijając podobny kolor skóry i te wilcze uśmiechy, które powinny należeć do przedstawicieli innego gatunku Dzieci Nocy, ale były na wskroś ich. Był tak samo święty, jak akt polowania, spijania życia z trupów. Bo świętość to przetrwanie. To dłonie i szpony i zęby, które budują życie, dom. Wszystko to warte weneracji.
A mimo to Sahak zwyczajnie nie lubił polować z innymi osobami. Krew budziła w nim tę naturę, która nosiła w nim znamiona wstydu. Bestia, która w nim trwała, wyrywała się z okowów kontroli wampira, którą tak ukochał. Długie zęby, rozrywające niechlujnie gardło, palce wbijające się pod żebra, aby rozerwać skórę i otworzyć klatkę piersiową, wystawić bijące resztkami sił serce na widok, o ile to nie zatrzymało się ze stresu, a następnie zniszczyć. Sahak nie chciał, aby komukolwiek stała się krzywda z powodu jego instynktów.
Tahira znała go, wiedziała, kiedy uciec, w razie czego, gdy hamulce całkowicie odpuszczą.
To drugie — przyznał. Zwykle był dużo bardziej przygotowany, teraz brzmiało to odrobinę jak za starych dobrych czasów, gdy nie było jeszcze takiej ewidencji ludności, szybkich form komunikacji, gdy wystarczyło zostawić ciało na pustyni i piaski oraz szakale same zajmowały się problemem.
Jego Theotokos była mrocznym bogiem jak istnienia dawnych mitów, jej korzenie w ciemności, tysiące nici, jak układ nerwowy, układ krwionośny, powoli pochłaniające posokę świata, drenując go, tak jak jej dzieci osuszają ludzkość.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Dzięki temu, że Sahak nie lubił polować z innymi osobami, Tahira z tym większym entuzjazmem podchodziła do propozycji tych rodzinnych wypadów, przejażdżek po Paryżu i wspólnego rozrywania ofiar. Przemoc w zachowaniu ojca wpisywała się w fiksację Tahiry na punkcie wilkołaków. Wampiry, które poznała od czasu przemiany, były zazwyczaj zdecydowanie bardziej subtelne, w swej hipokryzji uważając się za eleganckie, a adrenalina wynikająca z łowów bardziej krwawych, z wonią rozerwanych flaków, rozgrzebanej wątroby i bijącego serca trzymanego w dłoni mogła znaleźć i zaspokoić barwioną nostalgiczną czerwienią potrzebą w ramionach wilczych braci i ich łowów. Tak jak jego, tak ją łapała tęsknota, za starymi, dobrymi czasami* w których wszyscy uważali się za potępionych, pozbawionych duszy, więc mordy były krwawsze i bardziej ekscytujące. Teraz to wszystko było... miałkie, ugrzecznione syntetykami i świętym spokojem, jaki zyskiwali wszyscy działalnością rodziny Wijsheidów.

– Doskonale.– Odpowiedziała mu równie lakonicznie, ich więź** nie opierała się na słowach, znać ją było zdecydowanie bardziej po czynach. Resztę drogi więc przebyli w milczeniu, wsłuchując się w kojące dźwięki Ombra mai fu i innych arii w wykonaniu Filipa Jarousskiego.

Niedługo przed zborem Tahira zwolniła do nader przepisowej prędkości, stajac się grzeczną zawalidrogą na podmiejskich drogach. Jej mimika zmieniła się, rozluźnione policzki opuściły kąciki ust w geście żalu i szarpiącej serce żałoby, głębokiego smutku i pokory. Nawet jej oczy, ciemne jak noc ociekająca grzechem i zbrodnią, przesłonięte teraz powiekami w pół przymknięciu, okraszone baldachimem ściągniętych w nerwowości brwiach, dawały pozór zatroskanej swoim losem córki.

Znalazła miejsce i zgasiła silnik.
– Chodźmy ojcze, może tutaj znajdziemy ukojenie dla demona nękającego naszą rodzinę.– wypowiedziała cicho, głosem pozbawionym kpiny i kokieterii. Jak kiedyś, jak w czasach gdy była wciąż człowiekiem, przemierzającym z Wilkiem, z Nocnym Wędrowcem egipskie wydmy.

*) ...teraz to nie ma czasów
**) w*ęź

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
godzina 20:00
Pithiviers, Francja


Sahak wyciągnął z kieszeni swoje profesorskie okularki, dopełniając obrazu podstarzałego, strapionego ojca. Cienie pod jego oczami, wyraźnie mizerny wyraz twarzy, nie tylko dlatego, że był głodny, ale również dlatego, że życie prywatne mieszało się z oficjalnymi obowiązkami, a tego bardzo nie lubił. Milczał całą drogę, nie robiąc absolutnie nic, poza słuchaniem muzyki. Nie czytał niczego, próbował uczyć się nowego języka, ani nie zastanawiał się nad nowymi technikami sprzedażowymi inkorporowanymi w Sacrum S.A.R.L. czy nowymi projektami. Swobodna cisza między nimi i kojąca muzyka, dawały mu możliwość stworzenia strategii.
Im bardziej jednak Tahira zwalniała, przejeżdżając po wąskich uliczkach miasta, tym bardziej Sahak spinał się w sobie, jak struna, strojona do zbyt wysokiego dźwięku na swoje możliwości. Jednak, gdy wysiadł ze swojego samochodu, pan pod pięćdziesiątkę, wyraźnie strapiony członek klasy średniej, nic nie wskazywało na to, że jest łowcą na polowaniu. Zniknęły jego wyprostowane plecy, wróciło znajome garbienie się i zmiękczanie sylwetki, które Tahira tak dobrze znała. Przyszła również redukcja akcentu, miękkość ormiańskiego zniknęła, wypleniona przez elegancki, niemal rodowity paryski, dla ludzkiego ucha nie było różnicy.
Na pewno tak będzie — powiedział, obejmując córkę ramieniem i przyglądając się wychodzącym braciom i siostrom ze zboru. Trochę bardziej biali niż oni, ale w tej części Francji to normalne, bardziej na południu zlali by się z tamtejszą ludnością. Cokolwiek myślał o samych dogmatach Świadków Jehowych, musiał przyznać, że większość miała silną wiarę w sobie, na tyle, że zdarzało mu się zjeść kogoś, kto nie pełnił posługi, nie prowadził spotkań i i tak nasycić swój głód.
Dzisiaj nie zamierzał ryzykować jednak wyborem kogoś spośród wiernych. Wypatrzył mężczyznę i jego żonę, którzy żegnali się ze wszystkimi w czerwonych drzwiach. On dla Sahaka, ona dla Tahiry. Wspaniale. Gdy tamci mieli już zamykać drzwi i udać się do swojego samochodu, wampir zrobił krok w jej stronę.
Bracie Laurent, jestem brat Louis Garnier, to moja córka Cosette — powiedział gładko, wyciągając rękę na przywitanie. — Potrzebujemy twojej pomocy, bracie. Moja córka… — zniżył głos. — Naszą rodzinę nawiedził zły duch.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wewnętrznie umierała, skręcało ją ze szczęścia, z rozpaczy, z tęsknoty i palącej potrzeby wbicia starszemu mężczyźnie kołka w plecy. To wszystko w środku, w środeczku, jak jądro ziemi, jak ciekłe nife. Stała przy nim, trochę, zanim, trochę trwożnie, ze zwieszoną głową, ze smutkiem i żałobą wymalowaną na zszarzałej twarzy. Brakowało jej chusty, brakowało hidżabu w tej maskaradzie, ale córka jeszcze niezamężna, Pismo jasno mówiło o tym, kiedy kobieta winna zakryć swoją głowę. Pierś zadrgała w spłyconym oddechu, gdy powiedział tak wprost o tym co ich gnębi. Stała się Cosette, była nią i nie była, z Tahirą w środku pragnącą wyjść, wydrzeć się na zewnątrz i obmyć krwią.

Bo we krwi jest życie. Krew to życie każdego stworzenia. Dlatego powiedziałem Izraelitom: „Nie wolno wam jeść krwi żadnego stworzenia, bo krew to życie każdego stworzenia. Kto by ją jadł, zostanie zgładzony"

Tak sobie mówili i prawdę im Pismo objawiało. Nie dla nich bowiem krew, a dla Dzieci nocy czekała, krążyła w żyłach, by dać życie martwym. W pewnym momencie zadrgało jej ramię, nieświadomie, palce wygięły się. Cosette zadrżała lękliwie i skuliła się, gdy Tahira chciała powrócić do swego ciała i sięgnąć pazurami ku ciepłym arteriom. Wykręcona dłoń jednak ściśnięta została w pięść, by po chwili znów opaść bezładnie
– Ojcze boję się... nie zostawiaj mnie... proszę... – szepnęła ku niemu, niemal wyjęczała, ściskając mocniej jego ramię, chowając twarz w jego starej marynarce, szukając pocieszenia i bezpiecznej przystani. Demon w niej w tym czasie chłonął zapach mężczyzny, poświęcenie mirry mieszające się z grzechem tytoniu, słodycz śmierci spleciona z goryczą istnienia... Nasiąkał tym i czekał na słowa przyzwania.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Mężczyzna przez chwilę patrzył na Sahaka i Tahirę jak jeleń, wpatrujący się w światła nadjeżdżającego pojazdu. Chwilę zajęło mu przepracowanie tego, co usłyszał od dwójki nieznajomych. Zaraz jednak uśmiechnął się w ten profesjonalny sposób, w jaki robią to osoby związane z biznesem, gdy muszą obsłużyć klienta, z którym wcale nie mają ochoty współpracować. Cóż, Sahak też nie planował tego robić, przybywali tutaj jak dwoje aniołów, lecz nie były to anioły zwiastowania, jak w przypadku Abrahama, lecz istoty stworzone z ognia, przynoszące boski pogrom, plagi.
I zaniósł mnie w stanie zachwycenia na pustynię. I ujrzałem Niewiastę siedzącą na Bestii szkarłatnej, pełnej imion bluźnierczych, mającej siedem głów i dziesięć rogów. A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości i brudów swego nierządu. A na jej czole wypisane imię-tajemnica: "Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi".
Zapraszam, wejdźcie. Marie, zrób herbaty dla naszych gości. — Posłał żonę do wnętrza, wpuścił dwójkę wampirów do salki i zamknął za nimi drzwi. Salka była nieduża, krzesła zostały ułożone w okręgu. W kantorku oddzielonym ścianką z kartongipsu szumiał czajnik i szklanki.
Dlaczego wybraliście nasz zbór, nie swój własny? — zapytał Laurent, wskazując im krzesła i samemu siadając na jednym i przyglądając się podejrzliwie dwójce. Widocznie nie był przekonany do tłumaczenia. Sahak mu się nie dziwił, ale przecież, nie musieli mieć dokładnej przykrywki, potrzebowali jedynie dość czasu, aby zgasić światło i ich zjeść.
Szukamy pomocy w wielu miejscach, bracie, gdy nasze gniazdo nie podołało z wypędzeniem ducha— powiedział Sahak, pocierając pocieszająco ramię swojej córki. — Pan nas prowadzi po ścieżkach, których z własnej woli byśmy nie obrali. Lecz trwamy silni w modlitwie i wierze.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Dotyk. Jego dotyk, słodki dotyk, znienawidzony dotyk, upragniony dotyk... Chciała ten moment wydłużać do granic możliwości, chciała czuć jego troskę, fałszywą troskę, otulającą szyję i kark, głaszczącą te delikatne miejsca za uszami. Chciała czuć szorstkie palce ścierające łzy przerażenia Cosette, gdy Tahira odnajdowała drogę do światła krwawego księżyca. Chciała bardzo...

...ale cierpliwość nigdy nie była jej mocną stroną.

Zostali wpuszczeni, zgodnie z prawem i obyczajem nie przekroczyli progu nieproszeni. Ciepli spragnieni pomocy, spragnieni życia, ich życia. Trwałą przy Stwórcy blisko, jak strwożona owca, a twarz wykrzywił jej nagły grymas bólu rozdzieranego przebrania, rozrywanej od środka skóry. Otworzyłą usta, lecz dźwięk, jaki się z nich dobywał był dziwny, jakby cofnięty, a potem znów na starym odtwarzaczu puszczony do przodu. Twarde harczenie układało się w słowa arabskie, zniekształcone przydźwiękami, szelestem, nagłymi wciągnięciami powietrza czy głośnym przełykaniem:
– Na co czekasz... czujesz jak pulsują, chcemy przecież, pragniemy tego co zawsze, duszę oddajmy panu piekieł, ale dla nas... dla nas zostanie wszystko to co otrzymaliśmy od niego. Nagroooda.... nagroda... – Cosette poderwała się gwałtownie z miejsca, na którym siedziała, jej twarz była blada, zalana potem. Na moment jakby powróciła do siebie, otulając się ciasno ramionami, postępując dwa kroki, od nich w przerażeniu.
– Ojcze on czuje co chcemy zrobić i gniewa się. Ja... ja się boję ja... – i znów gwałtowne szarpnięcie w tył, nienaturalnie wyginające ciało dziewczyny, która z całym impetem spadła na krzesła i na ziemie, wciąż się rzucając, jakby w ataku padaczki, choć zebrani wiedzieli – operując danymi podsuniętymi, lub prawdziwymi – że to nie była padaczka.

– أعطني الدم...أعطني الدم...أعطني الدم... – dobywało się z niej syczące charczenie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
TW brutalne opisy pożywiania się krwią

Zawsze, gdy Tahira odgrywała opętanie (czy aby na pewno odgrywała? A może to w końcu była ona, nie gra, którą maskowali swoją codzienność) Sahak był niezwykle oczarowany tym, jak inaczej wyglądają gesty, w zależności od kontekstu. Ten sam ruch, wygięcie, które czyniła w tańcu jako zaginiona córka sułtana, mamiło erotyzmem, w tym wypadku wyglądało nader upiornie. Przemyślenia Sahaka działy się jakby osobno od głównej akcji, widział ten sam scenariusz wiele razy.
Tym razem nawet rozbite szklanki się zgadzały. Żona gospodarza akurat niosła tacę, gdy Tahira zaczęła mówić językami, upuściła ją w przestrachu, nie zauważając huku szkła i gorącej herbaty rozlewającej się dookoła jej stóp. Zasłoniła usta dłońmi w przerażeniu. Zaraz oboje rzucili się w stronę Cosette, aby jej pomóc. Sahak nic nie robił, siedział, słuchając słów córki. Czekał. Jeszcze chwilę.
Spanikowane spojrzenie świadka w jego stronę i brak zrozumienia, chyba pytanie w jego stronę. Dlaczego nie przejmuje się, co powinni zrobić… Sahak już nie słuchał.
Powoli wstał ze składanego krzesełka, które zatrzeszczało, uwolnione spod jego ciężaru.
Ego sum Alpha et Omega, Principium et Finis, dicit Dominus Deus: Qui est, et Qui erat, et Qui venturus est, Omnipotens — powiedział cicho, nie do nich, lecz do Tahiry.
Rzucił się nagle w stronę mężczyzny, który nie zdążył krzyknąć. Gdy zęby wbijały się w jego szyję, Sahak zasłonił dłonią usta mężczyzny i złapał nos między palce, aby wzmocnić ciśnienie od bezdechu. Krew tryskała w jego usta, gęsta, czerowna. Rozrywał szyję zębami bardziej niż potrzebował, niszczył mięśnie, słuchał przerażonego wycia.
Już nie słyszał.
Przycisnął swoim ciężarem wiernego i przez materiał wbił palce pod jego żebra, całą siłą aż skóra zaczęła pękać, krew tryskać z jamy brzusznej, razem z trzewiami. Przebił woreczek żółciowy, kwas rozlał się śmierdzącą falą. Shaak nie przestawał pochłaniać życiodajnej krwi. Włożył szpony głębiej, złapał za żebra. Wyrwał jedno. I oto powstanie niewiasta. Odrzucił je na bok. Wyłamał kolejne z trzaskiem. I kolejne. Śmierć nadchodziła z bulgotaniem, serca obu mężczyzn przyspieszały, jedno w ekscytacji, drugie w nadchodzącej śmierci.
Wreszcie otworzył całą klatkę piersiową, przed nim uczta z serca. Oderwał się od wysuszonej szyi i wyrwał serce aby z niego pić ostatki. Potwór na czterech łapach, odrzucający martwy ochłap, aby jeszcze zatopić się w wątrobie, pełnej krwi. Cały ubabrany we wnętrznościach, nie zważał uwagi na nic więcej, oprócz krwi.
Świętej krwi.
I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją bardzo się zdumiałem. I rzekł do mnie anioł: «Czemu się zdumiałeś? Ja ci wyjaśnię tajemnicę Niewiasty i Bestii, która ją nosi, a ma siedem głów i dziesięć rogów. Bestia, którą widziałeś, była i nie ma jej, ma wyjść z Czeluści, i zdąża na zagładę [...].

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Niektórzy sądzili, że Tahira potrzebowała wielu używek i środków psychotropowych, by doprowadzić się do tego stanu, słodkiego balansu na granicy rozpaczy i ekstazy, gdy tańczyła na maluteńkim punkcie swojego istnienia, niepomna na przeszłość ni przyszłość. Z jej gardła wypchnięte zostało powietrze, formułując się w westchnienie rozkoszy, żalu i ulgi, gdy rozbrzmiał Jan we własnej osobie, w dziele, które recytowała z pamięci po grecku i łacinie bez najmniejszego zająknięcia.

Cosette umarła.

Odwinęła się z podłogi i skoczyła jak kot w kierunku swojej szarej myszy, by ta nie zdążyła wymówić ani słowa. To nie były jej łowy, nie jej las, nie jej szelest nagich stóp, chrzęst gałązek i stłumiony płacz. Gospodyni została nagrodzona za swą wierną posługę zdecydowanie szybszą śmiercią, w momencie kolizji z wampirzym i jego wyciągniętymi ostrymi kłami. Tylko przez moment pozwoliła sobie odwrócić głowę, by widzieć go w pełni, zachwycić się kłami i pazurami Wilka, misterią zniszczenia, sztuką chaosu, którą tak rzadko mieli okazję oglądać postronni. Skulona, pohamowała jednak pragnienie dołączenia do uczty, którą przed sobą rozciągnął, pomna twardych ojcowskich zasad, zaciągnęła swoją zdobycz do kantorka, by tam posilić się jak Bóg i zakonna reguła nakazywali, w oddzielnym pomieszczeniu. W końcu nie miała święceń...


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
godzina 21:34
Pithiviers, Francja


Drzwi do kantorka otworzyły się powoli i stanął w nich on. We włosach posklejanych krwią, ze szkłami brudnymi od rozmazanej posoki i całą swoją cielesną powłoką w ludzkich wydzielinach, tkankach i zawartości ciała martwego mężczyzny.  Śmierdział śmiercią w swojej najbardziej biologicznej formie, w żelaznej zapowiedzi rozkładu i słodkości trupa, wymieszanej z uryną i kwasem rozoranego żołądka. Wyglądał potwornie, nie jednak drapieżnik, już nie. Przeniknął do innego panteonu. Oto Bachus, napęczniały krwią, boski syn, przemieniający wodę w wino, ze swoimi morderczym pochodem. Do czasz, rżniętych w szmaragdzie i krwawym rubinie, // Nalejcie mi złotego cypryjskiego wina, // Niech szał swe skrzydła wokół porozpina! Otulił go szał swoimi skąpanymi we krwi skrzydłami, dokonał dzieła zapomnienia i odleciał, w ostatnim oddechu ofiary Sahaka.
Skończyłem — powiedział, wyraźnie dużo swobodniejszy, niż przez całą ich podróż. To było ich pierwsze polowanie od dekad, a dla niego przełomowe w pewnym sensie. Nie zwrócił się ku Tahirze. Nawet nie pomyślał, aby to zrobić. Mógł odetchnąć. Jego obawy, które płonęły od czasu feralnego testowania syntetyka, nie sprawdziły się.
Przynieś mi ubranie. Nie wyjdę tak na ulicę — polecił miękkim tonem. — Idę się umyć.
Zanim to jednak zrobił, zaaranżował tak parę trupów, aby wyglądali, jakby zaczadzili się w próbie walki z pożarem i ucieczki. Z zadowoleniem zauważył butlę gazową pod kuchenką oraz popielniczkę. Nie musiał podkładać dowodów. Dzieła dokonali, pozostawiając za sobą płonący zbór świadków Jehowy. Ogień doskonale sprzątał wszystkie dowody. Nie czekali, aż butla wybuchnie, ale zobaczyli to w lusterkach, w tle, w dymie nad dachami i nagłym wyciu syren Straży Pożarnej. Niski budynek musiało mocno wstrząsnąć. Może coś się zawali.
A Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie.

KONIEC

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach