Nie miała pojęcia, co się dzieje, aczkolwiek ten stan jej nie przeszkadzał, ponieważ była do niego przyzwyczajona. Niewiedza dobrze wpływała na nieżycie Dossett – wręcz terapeutycznie. Odchodziła myślami od wampirzych spraw i skupiała, oczywiście, na sobie. Niemniej jednak z pielęgnacji dobrego samopoczucia, co jakiś czas wytrącały ją spotkania rodowe, które były… męczące; przypominały, iż nie funkcjonuje sama w odrębnej rzeczywistości oraz przybliżały wszystkie problemy i obowiązki, od których skutecznie uciekała już od dobrych parunastu lat.
Miłą odmianą była zdalna forma rozmowy, dzięki której Marigold nawet nie musiała wychodzić z łóżka, żeby posłuchać o… no właśnie, czym? Po co się w ogóle spotykali? Czy to nie mogło poczekać? Odnosiła wrażenie, że ostatnio widzieli się wszyscy o jedno stulecie za często. Jej podły humor nie współpracował z chęciami do ewentualnych obrad. Miała zjazd emocjonalny i wyglądała tak tragicznie, że nawet nie włączyła kamerki, pozostawiając szarą ikonkę użytkownika jako swój awatar.
Dopiero, gdy Sahak postanowił przedstawić kwestie do omówienia, Marie bardziej się rozbudziła. Jaki wyjazd? Jakie nowe miejsce zamieszkania? –
Jaki stan Raisy? – zapytała, ale miała wyłączony mikrofon, więc i tak jej nikt nie usłyszał. Następnie, kiedy uderzyły w nią kolejne nowe informacje, poczuła się jeszcze bardziej wyobcowana niż zwykle. Może zbyt długo siedziała w opuszczonym mieszkaniu teologa, ukrywając się przed światem.
_________________
Kill everyone now. Condone first degree murder.
Advocate cannibalism.
Eat shit.