4 XI 22 Le Train Bleu

2 posters

Go down

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57
4 listopada 2022
O północy

Równiutko o północy Leticia zeszła w końcu na dół, by czekać przed kamienicą aż Marcus ją odbierze, wychodząc spomiędzy zaparkowanych samochodów. Co prawda, zaczęła szykować się kilka godzin wcześniej, ale i tak wyrobiła się praktycznie na styk, a nawet mało brakowało, żeby pozwoliła na siebie czekać, chociaż to chyba było ostatnimi czasy w modzie, że przychodziło się spóźnionym, prawda? Całe szczęście, że Marcus spytał ją zawczasu o kolor stroju i ten element garderoby miała już zaklepany, inaczej spędziłaby grube godziny na przerzucaniu zawartości garderoby jedynie zbierając kupkę materiałów na podłodze mieszkania ku rozpaczy Egona, który już i tak cierpiał na jej przygotowaniach, kiedy krzyczała na niego za każdym razem nie mogąc czegoś znaleźć. Była święcie przekonana, że brat odetchnął z ulgą, w momencie w którym zamknęły się za nią drzwi.

Jednak nawet jeśli już zawczasu wiedziała jak będzie wyglądać na to spotkanie (randkę, czy czymkolwiek było to zaproszenie) to ułożenie włosów w schludny, wysoko upięty kok, nałożenie makijażu, nawet jeśli tylko dość prostego, bo na pierwszy rzut oka składającego się jedynie z kresek na oczach i krwistoczerwonych ust, a także założenie sukni i prostej biżuterii składającej się ze złotych gałązek, zajęło jej kilka godzin.

Stukot czarnych szpilek niósł się po ulicy, kiedy rozglądała się za Marcusem, chociaż była tak zaaferowana całym spotkaniem, że wcale nie zdziwiłaby się, gdyby okazała się, że go minęła, przechodząc zaraz obok. Co tu dużo mówić, nie mogła się doczekać spotkania, jednocześnie nie wiedząc czego po nim oczekiwać, co tylko wzmagało jej ciekawość.

@Marcus Wijsheid
@Egon Cadieux wspominam o tobie

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Szykował się długo jak na niego. Pare razy prosił Henriette o pomoc w dobraniu a to zegarka zapinek do krawata. Ostatecznie wybrał coś prostego lecz eleganckiego, garnitur w kolorze czarnym, a z kieszonki wsytawała chustka w kwieciste wzory. Mimo, że zawsze starał się wyglądać elegancko, kilkukrotnie pytał córki czy dobrze wygląda.

Wyjechał do niej swoim czarnym Bugatti. Czy starał się jej zaimponować? Może troszkę, no dobra zawsze starał się imponować kobietom, tu nie było wyjątku. Podjechał pod posiadłość na 10 minut przed wyznaczonym czasem. Nie nawidził się spóźniać, może i był staroświecki ale uważał spoźnienia za brak szacunku. Równo o północy, Dostrzegł jak Kobieta wychodzi z posiadłości. Punktualna, i śliczna. - Powiedział w myslach Marcus, gdyż tym razem za sterami stał Wilk. No cóż jeśli chodziło o pierwsze wrażenie Wilk był lepszy w te klocki.

Wsłuchiwał się w miarowy krok, i stukot butów na podłożu. Nie zawuażyła nas, trzeba to wykorzystać, nie uważasz? uśmiechnął się pod nosem i ruszył powoli za kobietą. Gdy doszli do jego samochodu stojącego na placu przed domem, stanął obok niej z bukietem czerwonych róż. - Dobry wieczór. Czeka Panienka na kogoś? - uśmiechnął się zerkając na nią z lekko obróconą do niej głową. - Bo tak się składa, że ja umówiony jestem dziś z pewną piękną kobietą, i wydaje mi się, że ktoś przyćmił blask moich wspomnień. - wziął jej dłoń i pochylając się delikatnie ucałował jej wierzch. - Witaj Letticio. Niezmiernie miło mi cię znów widzieć. - mówiąc to przekazał kobiecie bukiet kwiatów. - To dla Ciebie. - Po czym podając kobiecie swoje ramie ruszył powoli w kierunku auta, gdy do niego doszli otworzył jej drzwi. Może i był staroświecki, ale co tam, niektórym kobietom to imponowało.

@Leticia Torres

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57

Mimowolnie wzdrygnęła się, kiedy nagle obok niej wyrósł Marcus. Oczywiście spodziewała się go i wypatrywała, ale nie myślała, że zajdzie ją tak od tyłu. Aż przeklęła się w duchu za tą nieuwagę, ale zaraz zeszło to na dalszy plan i zapomniała o tym incydencie, nie będzie przecież rozpamiętywać takich pomyłek.

Kiedy minął pierwszy szok dokładnie przyjrzała się swojemu towarzyszowi, mierząc go od stóp do głów, zwracając szczególną uwagę na te drobne kwiatowe szczególiki, które doceniła delikatnym kiwnięciem głowy.

- Dobry wieczór. Widzę, że jednak jest Pan prawdziwym dżentelmenem. – odparła z uśmiechem podając rękę, niech ceremoniału stanie się za dość. – Marcusie. Jestem niebywale rada, że pamiętałeś o obietnicy spotkania, a samo zaproszenie napłynęło tak szybko. Czyżbyś nie mógł się doczekać? – zapytała z lekko zadziornym uśmieszkiem, nie mogąc odpuścić sobie tej zaczepki. W końcu w podobnym klimacie upłynęła cała ich poprzednia rozmowa, która zresztą doprowadziła do tego spotkania. – Pięknie dziękuję. – dodała przyjmując kwiaty, w drodze do samochodu zanurzając w nich twarz by chłonąć ich słodki zapach.

- Udajemy się prosto do restauracji czy naszykowałeś jeszcze jakieś atrakcje? – zapytała, kiedy już oboje znaleźli się w środku.

@Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Uśmiechnął się, lekko widząc, jak kobieta delikatnie drgnęła, kiedy się odezwał. Dostrzegł też to, jak został otaksowany wzrokiem - Chyba nie najgorzej jak na stare pruchno - zaśmiał się odwołując się do ich poprzedniego spotkania. Widząc jej skinienie głową, odetchnął w duchu. Dziękował bogu, że pytał córki o pomoc, on jednak bywał staroświecki.

- Oh dobrze już dobrze skończmy już z tymi ceremoniałami. Nie jesteśmy już na balu prawda? Spotkanie jest jak najbardziej prywatne. Chociaż tak masz rację, staram się pielęgnować pewne zasady dobrego wychowania. - uśmiechnął się do niej, otwierając jej drzwi - Czy wielkim spoufalaniem się będzie, jeśli powiem, że tak piękna kobieta nie powinna czekać nawet dnia, na kolejne zaproszenie. Wiec wybacz mi pewną zwłokę, ale sama rozumiesz. Późniejsze wydarzenia, przysporzyły nam trochę pracy. - zamknął delikatnie drzwi, gdy upewnił się, że niczego nie przytnie, szkoda byłoby zniszczyć tak piękną sukienkę.

- Tak, chyba że masz inne życzenia. Myślę, że nic się nie stanie jak chwilę czy dwie poczekają na nas. - mówiąc to, odpalił silnik - Więc jak? Jedziemy tam czy jednak, życzysz sobie gdzieś zatrzymać się po drodze? - spojrzał kobiecie w oczy swoim przenikliwym wzrokiem

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57

Niewzruszona, że została przyłapana, w końcu wcale się ze swym taksującym wzrokiem nie kryła, jedynie podniosła spojrzenie na wysokość oczu rozmówcy. - W ogóle nie wyglądasz na swój wiek. Można by cię wręcz pomylić z człowiekiem, taką młodocianą energią emanujesz! – odparła, również ze śmiechem. Nawet jeśli miałaby obawy czy i to spotkanie przebiegnie w przyjaznej, porównywanej do ich poprzedniego spotkania atmosferze, to takowe zostałyby właśnie rozwiane.

- Oh nie, jedźmy od razu do restauracji. W końcu to dość wykwintne miejsce według mojej wiedzy, nie wypada się spóźnić. – dodała rozsiadając się wygodniej. – Pozwolisz? – zapytała jeszcze wskazując na radio, a jeśli Marcus wyraził aprobatę zaczęła skakać po kanałach szukając czegoś sensownego.

- Całkowicie rozumiem. Wręcz czuję się zaszczycona, że znalazłeś dla mnie chwilę w tej zawierusze. – zaczęła w pewnym momencie w trakcie jazdy, wracając do poprzedniego tematu. – Mam nadzieję, że nasze przyjęcie nie zostało przez to odebrane opacznie i nie przysporzyło wam aż takich problemów. Coś już się wyjaśniło? – zapytała ostrożnie, niepewna czy wypadało o to pytać tak wcześnie i czy tym samym nie popsuje atmosfery. – Może mogłabym jakoś pomóc w razie potrzeby? Wiesz gdzie mnie znaleźć. – ostatnie zdanie dodała ze śmiechem. Kusiło ją, żeby rzucić żartem, że może walić do jej drzwi o każdej porze dnia i nocy, skoro już wie gdzie mieszka, ale brzmiałoby to zbyt boomersko i była obawa, że naprawdę Marcus z tej oferty skorzysta.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Uśmiechnął się a na słowa dziewczyny, w iście zniewieściały sposób odpowiedział - Przeestań, bo się zarumienię - po czym starał się nie wybuchnąć śmiechem. Uśmiechnął się - Ni martw się, spóźnienie nam nie grozi. Choć byśmy mieli przyjechać tam i za godzinę czy dwie. - Kobieta nie mogła wiedzieć, co dla niej przygotował. Bo kto by się w ogóle spodziewał, czegoś takiego. - Oczywiście, moje uszy zdane są na twoją łaskę. - zaśmiał się, ruszając w kierunku restauracji.

- To prawda. Zamieszanie nie małe, ale z drugiej strony skoro jest okazja spędzić czas w miłym towarzystwie, nie myśląc o kłopotach, to grzechem byłoby nie skorzystać, nie uważasz? - uśmiechnął się, zerkając kątem oka na dziewczynę. - Obawiam się, że każdy podejrzewał, że będzie to wyglądało nieco inaczej. Zapewne ani wy, ani my nie spodziewaliśmy się takiego obrotu wydarzeń. - Prowadził dynamicznie, ale pewnie, jak na ponad tysiąc letniego wilkołaka. Cóż, nigdy nie miał problemów z adaptacją.

- Poza wydarzeniami z głównej sali i potem w kuchni, niewiele jestem w stanie powiedzieć. Czekam na jakieś informacje od twojego... - No właśnie kim dla niej był Sahak. Bratem, wujkiem, Stwórcą? - Wielebnego - parsknął śmiechem, użył celowo określenia, którego wobec Sahaka nie raz używano. Spojrzał na dziewczynę, obserwując jej reakcje. - Wiem gdzie mieszkasz! - powiedział, udając groźny ton. Uśmiechnął się do niej, po czym dodał - Dziękuję za chęc pomocy. Mam kilka pytań i rzeczy, które mnie niepokoją, ale poczekam na raport szczegółowy od Sahaka. Może coś się wyjaśni. - dodał, kiwając jej delikatnie z aprobatą.

Po chwili dojechali do Restauracji. - Poczekaj proszę. - Powiedział, po czym wysiadł z samochodu. Przeszedł do jej drzwi i gdy je otworzył, podał jej dłoń, żeby pomóc jej wysiąść. - Zapraszam na salony.
   
   –

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Leticia Torres

Leticia Torres
Liczba postów : 57
Uniosła wysoko brwi patrząc na Marcusa z półuśmiechem - Tym  próbujesz mnie zniechęcić? Wiele bym dała, żeby to zobaczyć, a jeszcze więcej za jakiś dowód, że udało mi się doprowadzić do rumieńca na twej twarzy. – nawet nie próbowała się powstrzymywać przed radosnym śmiechem. Zaintrygował ją temat spóźnienia, ale nie ciągnęła go póki co, zaraz i tak wszystko się rozwiąże. Zamiast tego, w pełnym skupieniu zajęła się skakaniem po kanałach, od razu odrzucając wszystkie propozycje z francuskim rapem na czele, zatrzymując się dopiero na jakimś kanale popowym, gdzie leciało Unholy Sama Smitha. Idealnie.

- Oderwanie myśli też jest ważne, inaczej można zwariować. – przytaknęła za mężczyzną. Sama raczej z rzadka zawracała sobie głowę takimi obowiązkami, zostawiające je innym, ale nie była potworem, żeby robić to w taki nieograniczony, niewolniczy sposób. – Ja cały czas niedowierzam, że to się stało, wydaje się to po prostu złym snem, zbyt nierealnym, żeby być możliwym. – dodała patrząc gdzieś w dal przed sobą, niespecjalnie przejęta szybkim tempem jazdy, raczej do niego nawykła. Prędzej zaczęłaby narzekać, gdyby Markus jechał bezpiecznie, powoli i przepisowo, w końcu nieśmiertelnym tak nie wypada.

- Starszego brata. – odparła, kiedy padło inne określenie Sahaka, które wyjątkowo jej podpasowało, chociaż zapewne sami nie raz i nie dwa go tak nazwali. – Jeśli już zwracam się Ojcze to tylko ze względu na to, że jest też Jego Świętobliwością. – kontynuowała z uśmiechem, drobnym przycinek dla kochanej rodzinki nigdy za wiele, szczególnie że te były całkiem nieszkodliwe i w sumie niezapewniające dodatkowej wiedzy na ich temat.

- Zatem będę czekać na wiadomość w razie czego, czy to od niego, czy od ciebie. – zakończyła chwilę zanim dojechali poważniejszym tonem niż do tej pory, ale nie na tyle, żeby nagle zrobiło się oficjalnie.

Kiedy podjechali pod miejsce docelowe, grzecznie zaczekała w aucie aż partner otworzy jej drzwi. Daleko jej było do tych kobiet, które wyrywały się by wszystko robić same, chętnie korzystając z dżentelmeńskiej pomocy mężczyzn. – Dziękuję. – rzuciła słodko zgrabnie wysiadając, chwytając po tym ramię wilkołaka i dając się zaprowadzić do środka z wyraźną ekscytacją w mimice.

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- No może troszkę zniechęcić, a może skłonić do kolejnych prób? Kto wie, może to akurat tobie spadnie zaszczyt i laur zwycięstwa za dokonanie tego cudu. - zaśmiał się, zerkając na nią kątem oka. Jej promienny śmiech wywołał szeroki uśmiech na jego twarzy. Dobór piosenki nieco go zaskoczył. Fakt w przełączanych kanałach nie było nic ciekawego. Piosenka, której nuty wybrzmiały w głośnikach, była mu znana. Okej, piosenka leciała w radiu, okej ona nie miała wpływu na to, co leciało na stacjach, ale tekst piosenki był dość jednoznaczny momentami. Czy chciała mu coś powiedzieć, wybierając właśnie tę stację? Cóż czas pokarze.


- Owszem, chociażby dla higieny umysłu. Ile można myśleć o problemach i sprawach. - Powiedział, nieco się uśmiechając. - Czasem trzeba zaznać tego spokoju ducha - słuchał jej uważnie - To prawda, tyle dobrze, że Thomas jednak żyje, Pozostaje jednak kwestia Szczęściary. Na razie to wielka niewiadoma. - Widząc kątem oka jej wzrok, postanowił nieco zaszaleć. - Mam nadzieje ze zapięłaś pasy. - po tych słowach gwałtownie przyspieszył. Cóż, cytując klasyka, on po prostu lubił zapierdalać.

- Wybacz, gubię się w waszych więzach, trochę was przybyło w ciągu ostatnich 300 lat, zaczynając, od samego Świętobliwego. - No cóż, nie musiała w sumie wiedzieć ile wiedział tak naprawdę od samej Tahiry, czy własnych źródeł informacji. - Oczywiście, jeśli będę potrzebował jakichś informacji, to się zgłoszę. - Uśmiechnął się, puszczając do niej oczko. Zaraz po tym, zaciągnął ręczny, tylko po to, by wejść ostro w zakręt.

Poprowadził kobietę na salę restauracji. No cóż, tu dużo mówić Sala była może i znana kobiecie, o ile chodziła tu wcześniej, ale na pewno nie spodziewała się tego, że będzie praktycznie pusta. Mogła dostrzec kilka osób z obsługi sali i nikogo więcej. Taaak dobrze rozumiesz, wynajął restaurację na wyłączność. Jak się bawić to z rozmachem. Zaprowadził ją do stolika, odsunął jej krzesło i gdy tylko kobieta usadowiła się przy stoliku, delikatnie je podsunął, tak aby mogła wygodnie usiąść. Przeszedł na drugą stronę stołu, siadając naprzeciw niej. - Widzisz, Postawiłem trochę na ekstrawagancje, bo nie ma to, jak zrobić dobre pierwsze wrażenie. - uśmiechnął się i skinął na kelnerów. - Czy słyszałaś o czymś takim jak Niewidzialna kolacja? - Dwóch kelnerów zatrzymało się przy stole, obaj mieli w rękach czarne opaski na oczy i czarne delikatne chusty. - Polega to na tym, że zasłonią nam oczy, i będą podawać nam w ciemno różne potrawy. Dla drobnego urozmaicenia naszym zadaniem będzie, rozpoznać co nam podają. Do każdej potrawy będzie kieliszek wina dostosowany do rodzaju potrawy. Kelnerzy będą podawać ci jedzenie, więc nie musisz martwić się nabieraniem czy krojeniem po omacku. Więc zanim zaczniemy, o ile zgodzisz się na taką formę, potrzebujemy wiedzieć, czy jest coś, czego nie wolno ci, bądź nie lubisz jeść. Ja mówię otwarcie, rezygnuję z owoców morza. - Uśmiechnął się, czekając na reakcję kobiety. Miał nadzieję, że udało mu się ją zaskoczyć.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach