Liczba postów : 52
Jej podejście do wszelkich rozrywek i imprez na przestrzeni lat ulegało zmianom i wahało się między skrajnościami. Jako nastolatka i początkująca modelka była stałą bywalczynią klubów i innych przybytków zabawy, z których niejednokrotnie wyciągano ją nawet wbrew jej woli. Potem był pożar, trafiła na odwyk i przez jakiś czas unikała takiego życia. Przez jakiś, bo gdy wróciła do modelingu, ponownie wciągnęło ją także imprezowe życie. Do czasu tego pechowego afterka, który raz na zawsze zmienił jej życie.
Imprezy nie są dobrym pomysłem, gdy masz problemy z panowaniem nad sobą i nad swoją wewnętrzną bestią, której możliwości nawet jeszcze nie znasz. I chociaż ona nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, Rino wiedział o tym doskonale. I to on nie pozwalał jej wtedy na takie głupoty. Dopiero gdy nauczyła się względnej kontroli nad sobą i nad wilczą naturą, otrzymała trochę luzu. Wystarczająco, by w końcu przekonać się, że alkohol i inny… towar nie działają na nią tak, jak kiedyś.
Obecnie, choć mogła, to nie imprezowała już tak często. Chyba pozostała jej jakaś uraza po tej przygodzie z ugryzieniem. No i nadal miewała spore problemy z zapanowaniem nad sobą, gdy ktoś ją prowokował. A sprowokować ją mogło niekiedy prawie wszystko. Bywały jednak chwile, gdy potrzebowała namiastki dawnej normalności. A że modelką być już nie mogła, pozostawało jej pójście na imprezę. I to była właśnie jedna z takich chwil.
Po pełni była wyczerpana i obrzydzona samą sobą. Choć comiesięczne zmiany nie były aż tak dokuczliwe jak konieczność jedzenia ludzkiego mięsa, to i tak ich nienawidziła. Nadal nie potrafiła całkowicie pogodzić się ze swoją drugą, wilczą naturą. Dlatego prawie po każdej pełni, gdy już mniej więcej doszła do siebie, wychodziła do klubu czy jakiegoś baru. Tym razem nie było inaczej.
Ubrana na czarno, pojawiła się w jednym z klubów na terytorium wspólnym, o którym słyszała, że bywa często odwiedzany przez nadnaturalnych. Nie wiedziała, ile w tym prawdy. W końcu nie zdążyła jeszcze za bardzo poznać Paryża od tej nadnaturalnej strony.
Imprezy nie są dobrym pomysłem, gdy masz problemy z panowaniem nad sobą i nad swoją wewnętrzną bestią, której możliwości nawet jeszcze nie znasz. I chociaż ona nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, Rino wiedział o tym doskonale. I to on nie pozwalał jej wtedy na takie głupoty. Dopiero gdy nauczyła się względnej kontroli nad sobą i nad wilczą naturą, otrzymała trochę luzu. Wystarczająco, by w końcu przekonać się, że alkohol i inny… towar nie działają na nią tak, jak kiedyś.
Obecnie, choć mogła, to nie imprezowała już tak często. Chyba pozostała jej jakaś uraza po tej przygodzie z ugryzieniem. No i nadal miewała spore problemy z zapanowaniem nad sobą, gdy ktoś ją prowokował. A sprowokować ją mogło niekiedy prawie wszystko. Bywały jednak chwile, gdy potrzebowała namiastki dawnej normalności. A że modelką być już nie mogła, pozostawało jej pójście na imprezę. I to była właśnie jedna z takich chwil.
Po pełni była wyczerpana i obrzydzona samą sobą. Choć comiesięczne zmiany nie były aż tak dokuczliwe jak konieczność jedzenia ludzkiego mięsa, to i tak ich nienawidziła. Nadal nie potrafiła całkowicie pogodzić się ze swoją drugą, wilczą naturą. Dlatego prawie po każdej pełni, gdy już mniej więcej doszła do siebie, wychodziła do klubu czy jakiegoś baru. Tym razem nie było inaczej.
Ubrana na czarno, pojawiła się w jednym z klubów na terytorium wspólnym, o którym słyszała, że bywa często odwiedzany przez nadnaturalnych. Nie wiedziała, ile w tym prawdy. W końcu nie zdążyła jeszcze za bardzo poznać Paryża od tej nadnaturalnej strony.