Liczba postów : 17
Podczas podróży taxi głównie milczałam. Kątem oka obserwowałam siedzącą obok mnie dziewczynę. Nie tyle z obawy, że zrobi coś złego, a bardziej rozmyślając, co też dzieje się w jej głowie. Na pewno dorzuciłam do jej mętliku swoje pięć groszy. Uśmiechnęłam się pod nosem na dawne wspomnienie, kiedy jeden z uroczych chłopców zaprosił mnie na randkę. Co prawda sytuacja była kompletnie odmienna i nie doszło w niej do nadnaturalnych wydarzeń, jednak...jego głowa po spotkaniu ze mną do najlżejszych nie należała. Okazuje się, że moje wampirze standardy etyczne są o wiele za wysokie dla zwykłego śmiertelnika. Szkoda.
Głos kierowcy wyrwał mnie z rozmyślań dopiero w miejscu docelowym. Zamrugałam i popatrzyłam przez szybę na mój dom, zupełnie jakbym nie do końca się spodziewała tu znaleźć. Zapłaciłam należne i grzecznie się pożegnałam. Po stanięciu na chodniku, przez kilka sekund patrzyłam się na dom. Czy ja postąpiłam dobrze, sprowadzając do siebie niestabilnego wampira? Pokręciłam głową, chcąc pozbyć się tej i podobnych myśli. - No, to teraz wiesz, gdzie mieszkam. - Stwierdziłam, po czym popatrzyłam do góry i westchnęłam. Tak, na pewno by na to nie wpadła. Rytuał otwierania drzwi i wyłączania alarmu później, zaprosiłam Sonię do środka. - Tam jest salon, rozgość się. Zaraz dołączę, tylko nam coś przyniosę. - Uśmiechnęłam się pokrzepiająco, ściągając odzież wierzchnią. Następnie podeszłam do kuchni, z lodówki wyciągnęłam worek pół litrowy z krowią krwią. Nalałam ją do dużego kubka, na kilka sekund zawieszając wzrok na czerwonej cieczy. Wzdrygnęłam się, wyobrażając sobie zwierzę, z której tą krew spuszczono. Ohyda.
Kilka minut później usiadłam przy salonowym stole. Na blacie znajdowały się dwa kubki, ten przeznaczony dla mnie napełniony wodą. Dodatkowo była mała miska z chrupkami kukurydzianymi i sałatka grecka. Co prawda zrobiłam ją wcześniej z myślą o kolacji, ale postanowiłam się podzielić. - Częstuj się. Jak będziesz gotowa, to chciałabym, byś mi opowiedziała, co się u Ciebie działo przez ostatnie parę dni. Jeśli nie chcesz, to nie zmuszam. Możesz też pytać, będę znała odpowiedź, to jej udzielę. - Oparłam się o stół, złączyłam ręce i położyłam na nich brodę, uważnie obserwując swojego gościa.
Głos kierowcy wyrwał mnie z rozmyślań dopiero w miejscu docelowym. Zamrugałam i popatrzyłam przez szybę na mój dom, zupełnie jakbym nie do końca się spodziewała tu znaleźć. Zapłaciłam należne i grzecznie się pożegnałam. Po stanięciu na chodniku, przez kilka sekund patrzyłam się na dom. Czy ja postąpiłam dobrze, sprowadzając do siebie niestabilnego wampira? Pokręciłam głową, chcąc pozbyć się tej i podobnych myśli. - No, to teraz wiesz, gdzie mieszkam. - Stwierdziłam, po czym popatrzyłam do góry i westchnęłam. Tak, na pewno by na to nie wpadła. Rytuał otwierania drzwi i wyłączania alarmu później, zaprosiłam Sonię do środka. - Tam jest salon, rozgość się. Zaraz dołączę, tylko nam coś przyniosę. - Uśmiechnęłam się pokrzepiająco, ściągając odzież wierzchnią. Następnie podeszłam do kuchni, z lodówki wyciągnęłam worek pół litrowy z krowią krwią. Nalałam ją do dużego kubka, na kilka sekund zawieszając wzrok na czerwonej cieczy. Wzdrygnęłam się, wyobrażając sobie zwierzę, z której tą krew spuszczono. Ohyda.
Kilka minut później usiadłam przy salonowym stole. Na blacie znajdowały się dwa kubki, ten przeznaczony dla mnie napełniony wodą. Dodatkowo była mała miska z chrupkami kukurydzianymi i sałatka grecka. Co prawda zrobiłam ją wcześniej z myślą o kolacji, ale postanowiłam się podzielić. - Częstuj się. Jak będziesz gotowa, to chciałabym, byś mi opowiedziała, co się u Ciebie działo przez ostatnie parę dni. Jeśli nie chcesz, to nie zmuszam. Możesz też pytać, będę znała odpowiedź, to jej udzielę. - Oparłam się o stół, złączyłam ręce i położyłam na nich brodę, uważnie obserwując swojego gościa.