Red Notice 1925

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tytuł: Red Notice 1925
Data: przesilenie letnie, czerwiec 1925
Miejsce: Francja, Paryż
Kto: Maurice Hoffman, Tahira Darbinyan


Gdy tylko weszła do jego gabinetu, wraz z nią wszedł ciężki, oleisty zapach orientu, jaśminu zmieszanego z ostrością szafranu, gorąc piasków pustyni, bursztynu i kadzidła podbitego kobiecym piżmem. Nosiła się nowocześnie, w spodnie o luźnych nogawkach z wysokim stanem, luźną koszule niedbale rozpiętą, odsłaniającą bezwstydnie obojczyk. Jej ciemne włosy układały się spod czarnej fedory lekką falą, okalając drobną twarz arabki. Niedbale rzuciła długi krwiście czerwony prochowiec na krzesło, pozwoliła sobie odpalić papierosa i przeszłą do rzeczy. Polowanie... choć nie na człowieka, a na zaginioną figurę zmumifikowanego kota. Anglik, bezczelny złodziej utrzymujący, że jest właścicielem statuetki, postanowił ją pokazywać na wystawie poświęconej Starożytnemu Egiptowi, która miała odbyć się w kolejnym miesiącu. Czasu na przygotowanie było niewiele, szczęśliwie nieznajoma wampirzyca przedstawiająca się jako Tahira Salah dysponowała planem przestrzeni, gdzie zaplanowano ekspozycję. Szczęśliwie, przy okazji jej otwarcia, w dniu przesilenia letniego, miała się odbyć impreza charytatywna połączona z wystawą rasowych kotów. Miłośnicy tych stworzeń z całego świata mieli biesiadować w sali położonej tuż obok miejsca, gdzie znajdował się artefakt, co zapewniało im dobrą przykrywkę. Był tylko jeden problem... Statuetka znajdowała się w dodatkowej skrzyni, do której kluczem był rubin, noszony przez złodziejaszka przy sobie, z którego to zrobił sobie wieko od kieszonkowego zegarka... Palistandrowe oczy błyszczały gdy opowiadała mu to wszystko, pierś unosiła się w płytkich, rozemocjonowanych oddechach.

– To jak... Czy pomoże mi pan... to bardzo dla mnie ważne, pieniadze nie grają roli. – wyprostowała się, choć w ferworze opowieści wciąż siedziała na jego biurku. Wsunęła czarną błyszczącą lufkę do karminowych ust i zaciągnęła się mocno, jakby próbując opanować emocje. – Jest pan jedyną moją nadzieją Maurice... – dodała kokieteryjnie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
1925 rok, Maurice wtedy przebywał w Paryżu, choć zaraz miał wyjechać do Włoch. Siedział w swoim starym biurze, które było całkiem nowocześnie, jak na tamte czasy, wystrojone. Oczywiście, znajdowało się w nim wiele zabytkowych zegarów, do których miał niebywałą słabość. Umówiony był z kobietą, choć nie wiedział jeszcze po co. Wiedział, że ma na imię Tahira i pochodzi z rodziny Scaletta. Wampirom nigdy nie odmawiał spotkań, ale zlecenia czasem już tak. Tylko w tym przypadku, prośba kobiety go naprawdę zainteresowała. Figura zmumifikowanego kota go w samej swej postaci nie intrygowała. Ale zdobycie jej, oraz okrągłej sumki, którą by sobie zażyczył za takie zlecenie, już tak. Lubił wyzwania, a tym bardziej takie nielegalne. Wtedy wchodziła adrenalina, trzeba było się nagimnastykować umysłowo. Po prostu pełen zestaw wrażeń. Palił spokojnie najnowsze marlboro, które dopiero rok wcześniej weszły i słuchał Tahiry z zainteresowaniem. Opowiadała mu o tym z przejęciem, siedząc na jego biurku. Normalnie by pomyślał, że go podrywa, ale chyba chodziło tylko o to, żeby był bardziej skłonny jej pomóc. Wyglądało to dla niego jak próba wzbudzenia sympatii. Ale był na to odporny. Nie pierwszy raz próbowano go tak załatwić.

- Pomogę, ale no za takie zlecenia to biorę naprawdę spore pieniądze – odparł i wyciągnął kartkę, na której zapisał, ile by chciał za wykonanie tego zadania. Suma była spora, ale adekwatna do tego co miał zrobić. Nie próbował orżnąć Tahiry wykorzystując jej zaangażowanie. Po prostu cenił swój czas i bezpieczeństwo. A taka akcja wcale nie należała do spokojnych, mało ryzykownych. Słysząc kokieteryjny ton, o mało się nie uśmiechnął, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Kiwnął jedynie głową i zgasił papierosa o kamienną popielniczkę. – Bardzo chętnie się tego podejmę. Musisz mi Pani tylko powiedzieć kiedy, a się przygotujemy do tego czasu. Trafiła Pani do eksperta, z pewnością uda nam się odzyskać figurę. – Był pewien, że misja zakończy się sukcesem. Jednakże, brał pod uwagę, że może nie pójść gładko i bezproblemowo. Natomiast pieniądze, które za nią by dostał, zasłaniały mu ogromne ryzyko i ewentualne reperkusje.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Karteczka, która się pojawiła, sprawiła ledwie tyle, że kobieta uniosła brew a kąciki zadrżały jej w uśmiechu. Sięgnęła po nią i zwinnymi palcami złożyła, aby wsunąć ją sobie za kołnierz, między kształtne piersi - najbezpieczniejsze miejsce dla tak ważnych informacji.
– Połowa przed, połowa po. – ta deklaracja, była niemalże jak soczyste mlaśnięcie języka w ustach ciepłych i wilgotnych od świeżo wypitej krwi. – Musimy to zrobić w przesilenie letnie, czasu jest dość, ale nie można dłużej zwlekać. Zostawiam plany, oferuję swoją pomoc przy zdobyciu zaproszeń na wystawę, oraz przy kradzieży zegarka. Niemniej... pańskie doświadczenie i pańskie... mięśnie, będą nieodzownym wkładem w moją sprawę. – zaciągnęła się znów papierosem, dbając o to, aby poziom dymu w pokoju ani na moment nie spadł. Spod przymrużonych oczu dała sobie moment na obserwację starych zegarów. – Brakuje tu... gramofonu. Mógłby umilić czas oczekiwania, ale też czas rozmowy. – zauważyła, bo jakoś bardzo doskwierała jej ta cisza przestrzeni, brak tęsknych francuskich piosenek o utraconej miłości przy akompaniamencie sennej orkiestry. Cał ten jazz... władał sercami nie tylko śmiertelnych.

***

Zgodnie z zapowiedzią Tahira pojawiła się z dwoma zaproszeniami na nazwiska Marinette i Adriena Dubois. Przybyła też z klatką dwóch identycznych syjamskich kotów. Plan był prosty. Mieli przedstawić się jako hodowcy i w tej właśnie przykrywce wziąć udział w balu. Kradzież zegarka i przemknięcie do korytarzy w rezydencji zdawał się igraszką. Zgodnie z planem budynku nie powinno zająć im to dłużej niż kwadrans. Zgodnie z zapewnieniami Tahiry figurka była wielkości maksymalnie 30 centymetrów, ukrycie jej w odpowiednio długiej kieszeni nie powinno być zatem problemów.
– Weźmiemy ją i wrócimy na przyjęcie, jak gdyby nigdy nic. – proponowała podczas drugiego spotkania, mając na sobie tym razem prostą kopertową sukienkę, której intencją z bieżącą modą było zlanie sylwetki w podłużny, pozbawiony talii słup. Spod czerwonego kapelusika wychodziła perfekcyjnie ułożona fala, wyprostowanych loków i odpowiednio wymodelowanych czarnych włosów.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Połowa przed i połowa po, brzmiała po prostu sprawiedliwie. Nawet on by nie wymagał całej zapłaty na start, nie będąc w stanie obiecać, że wszystko pójdzie gładko i sprawnie. Oczywiście, był przekonany, że uda im się to wszystko załatwić. Jednakże, rozumiał chęć zabezpieczenia się przez Tahirę. Dlatego też, ze zrozumieniem kiwnął głową i udał, że nie patrzy, gdzie kobieta wsadziła sobie te kartkę. Wiedział, że go nie podrywa, ale wszystkie jej gesty były tak przyjemnie teatralne. Po prostu żal było nie patrzeć na nią, jak na jakąś artystę w sztuce. Trochę zachowywała się, jakby to miał być jakiś performance. Nadawało to intrygi, podobało mu się.
- Dobrze rozumiem, mamy czas, ale zacznę przygotowania od razu – odpowiedział profesjonalnie. Wyjął kolejnego papierosa i go odpalił. Polubił je, nikotyna go rajcowała, a szczególnie lubił jak przystojnie z nimi wyglądał. Siedział tak z tymi loczkami na głowie, miną zarozumialca i szlugiem w łapie. Nadawał się na obrazy albo zdjęcia. Powoli przestawiał się na nową sztukę, którą była fotografia. – Gramofon? Obawiam się, że to by zrobiło to miejsce zbyt przyjemnym. – Zażartował z uśmiechem numer siedem. Nie chciał, żeby inni traktowali go jak powiernika. A wielu w desperacji, którzy przychodzili do detektywa, miało takie tendencje, żeby za dużo mówić. Muzyka mogłaby jedynie ich bardziej zwodzić, że Maurice chce ich dobra. A nie chciał. On chciał jedynie zlecenia i pieniądze.

Kolejne spotkanie odbyło się w celu wymyślenia planu. Dostali zaproszenia na fałszywe nazwiska, a dzięki braku Internetu w tamtych czasach, nie było sposobu, żeby ich znaleziono.
- No tak, trzeba być na miejscu, żeby nie wzięto nas za podejrzanych. Tylko jak wyjdzie na jaw, że jej nie ma. To z pewnością będą przeszukiwać wszystkich, jak to ukryjemy? – Zadał retorycznie pytanie, aby we dwoje wymyśleć jak najbardziej optymalne rozwiązanie.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Sądzę, że to nie będzie problem. Za dnia jest wystawa, figurantów eksponujących tą parę mam już zamówionych. Dalej po zmroku bankiet. Ekspozycja na czas bankietu jest zamknięta dla zwiedzających, po prostu musimy subtelnie przekraść się do tego korytarza, może w poszukiwaniu toalety, która jest stosunkowo niedaleko... – wskazała na plan rozmówcy @Maurice Hoffman i rzeczywiście, aby dojść do sali z rozpalającym wyobraźnię artefaktem, szło się wpierw korytarzem ku toaletom, schodząc tym samym z widoku zebranych na sali, a potem trzeba było skręcić w odnogę.

– Prawdopodobnie będzie on pilnowany, ale... cóż, myślę, że strażnikiem zdążymy sobie poradzić i zanim ktokolwiek się zorientuje... Już opuścić to miejsce. Te dwa kociaki będą niewinnymi ofiarami, naszego występku, bo raczej nie odbierzemy ich następnego dnia, ale kto wie... może jakaś dobra dusza je przygarnie. – nie wchodziła w interakcję z sierściuchami. Ot po prostu preferowała inne zwierzęta, najlepiej te siedzące w ludziach i wydzierajace sobie drogę na zewnątrz szczegółnie w okolicy pełni. Była swobodna i pewna siebie. Miała plan, ale może ów pycha wróżyła jej zgubę? Wszak zawsze kroczyła przed porażką i upadkiem. – Zastanawiam się tylko, czy chegoś nie dosypać do drinka złodziejowi. Jeśli odkryje że nie ma zegarka, momentalnie będzie wiedział, co zginęło. W przeciwnym wypadku skupią się na nim, a nie na nas... Tylko jak to zegrać w czasie...– zamyśliła się.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Plan był bardzo dobry, a Tahira go jedynie przekonała, że będzie tylko lepiej. Dostał już połowę gaży, więc jedynie czaił się na drugą.
- To ukradnijmy mu coś jeszcze i podrzućmy na miejscu zbrodni. Na przykład chustkę grawerowaną, albo spinkę od mankietu. – Zaproponował. Resztę wieczoru spędzili dalej pieszcząc detale umówionego napadu na figurkę.

I nadszedł ten wieczór. Maurice ubrał się jak każdy inny mężczyzna, elegancko, ale nie ekstrawagancko. Włosy ulizał i założył okulary, aby wyglądać trochę inaczej. I tak planował po tym napadzie wyjechać, ale potrzebował jeszcze czegoś, aby z pewnością go nikt nie rozpoznał. Wraz z Tahirą weszli ze swoimi kotami, już jako małżeństwo. Byli Adrienem i Marinettą Dubois. Pokazali swoje zaproszenia oraz dostali się do środka, najprostsza część się zakończyła i trzeba było powoli przechodzić do działania.
- To chyba ten – wyszeptał widząc mężczyznę, którego mieli okraść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira nie byłaby sobą, gdyby nie ozdobiła się piórkami. I to dosłownie! Takie czasy pozwalające jej na tego typu dekoracje, nawet jeśli to było tylko jedno jedyne piórko w opasce na włosy. Mając czas i zaplecze zrezygnowała z prostowania swojego naturalnego skrętu na rzecz krótkiej czarnej peruki odsłaniającej długą, smukłą szyję. Czerwona sukienka sięgała ziemi czarnym tiulem dopełniającym jej syreni kształt idealnie, by ukryć figurę w podwiązkach przymocowanych na wysokości uda i awaryjnie łydki, gdyby artefakt okazał się większy niż zakładała. Jeszcze przed wejściem wcisnęła Maurycemu do dłoni fiolkę z białym środkiem usypiającym.

– Jednak dla mnie, jednak dla Ciebie kochanie, postaram się odwrócić jego uwagę, ale nie wiem, które z nas miałoby lepszą okazję do odpowiedniego, zabezpieczającego ruchu. Dostałam cynk, że jedna z atrakcji na balu ma być loteria i być może ruletka, zobaczymy czy nasz kolekcjoner nie jest hazardzistą, tam chyba najłatwiej byłoby go rozproszyć. – Gdy wyszli z automobilu odwiezionego przez jednego z boyów stanęła tuż przed nim, bardzo blisko, niewątpliwie wchodząc w jego strefę komfortu, ale cóż zrobić, w końcu byli małżeństwem. Dłońmi ukrytymi w czarnych satynowych rękawiczkach poprawiła mu odzienie, wygładziłą nieistniejące fałdy, po czym cmoknęła z zadowoleniem.

– Co może pójść nie tak darling, z taką doskonałą parą jak my? – zadała to retoryczne pytanie kokieteryjnie i wsunęła dłoń pod jego ramie.

Byli trochę spóźnieni, Zabawa zaczynała się przed zmierzchem, więc cóż... nikt za bardzo nie zauważył ich przybycia. Przed nimi rozciągał się parkiet wypełniony tańczącymi parami, otoczony tymi, którzy przypatrywali się im, lub rozmawiali miedzy sobą. Po lewej stronie wielkiego hallu przystosowanego do tej imprezy, był półokrągły wykusz z krupierskim stolikiem, gdzie jednak zamiast ruletki ludzie najwidoczniej rzucali kośćmi. Z kolei po prawej stronie za schodami gdzieś w mroku za czerwoną szarfą zawieszoną na dwóch złotych drążkach był korytarz do łazienek i celu ich dzisiejszego wieczoru. Tahira zmrużyła oczy, a potem uśmiechnęła się leniwie, jak kot zbyt obżarty by zjeść jeszcze jeden smakołyk. Pochyliła się do Maurycego i szepnęła:
– Spójrz, na 11, rozmawia z grupką z Towarzystwa Archeologicznego. W błękitnym smokingu. To ten blondyn. – Wcześniej kobieta nie przedstawiła swojemu zleceniobiorcy żadnego zdjęcia kolekcjonera, ale teraz mógł go zobaczyć w pełnej krasie. Był to całkiem młody i przystojny mężczyzna o intensywnie błękitnych oczach, i najwidoczniej czarującej osobowości, albowiem grupka zainteresowanych nim badaczy wprost oczu nie mogła oderwać od niego oczu.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Wziął fiolkę od kobiety i schował ją w wewnętrznej kieszeni szytego na zamówienie garnituru. Nie wyróżniał się wśród innych mężczyzn, był jedną z wielu twarzy, które mogły tam się przewinąć. Poza tym, że był przystojny, nic innego w nim nie miało przyciągać uwagi. Nie postawił na żadne ekstrawagancje celowo, ale i też z przyjemnością. Nigdy nie czuł potrzeby odstawania od wszystkich swoim ubiorem. Przez całe swoje życie zakładał eleganckie fatałaszki i tyle. Nie dlatego, żeby być jedynym w świeżo wypranej i wyprasowanej drogiej koszuli. Stać go było, to miał dziesiątki garniturów, wiele powtarzających się kolorów. Lubił po prostu mieć.

- A kto nie jest hazardzistą w tych czasach? Na bank zagra, chociażby, aby podkreślić swój status społeczny. –
Odparł Maurice. Dotyk Tahiry go nie ruszył, choć nie powiedziałby, żeby jakoś szczególnie chciał z nią chodzić pod rękę. Gdyby nie to, że to było czysto służbowe, to pewnie by się skrzywił. Aczkolwiek, nałożył na twarz sztuczny uśmiech i ruszyli do budynku. – No nic kochana – dodał jeszcze posyłając i jej grymas szczęścia na twarzy. Gdyby kobieta go lepiej znała, wiedziałaby że Maurice miał to do siebie, że się nie szczerzył. Nie lubił i zazwyczaj zostawał przy zblazowanej twarzy. Opanował do perfekcji panowanie nad swoją mimiką, dlatego też tak dobrze wychodziło mu udawanie małżonka Tahiry. A raczej Marinette.
Spojrzał na jedenastą i dostrzegł przystojnego mężczyznę, który zabawiał swoją obecnością grupę archeologiczną. Takich ludzi nasz Adrein Dubois lubił. On taki natomiast nie był. Nie przynosił uśmiechu, ale to też nie była jego rola. On w społeczeństwie robił za doręczyciela, złodzieja, gościa który Ci załatwi wszystko, Pana śmierci i zwłok. Maurice robił wiele, ale nie przynosił uśmiechu.

- Wygląda na takiego co zagra z nimi w tę ruletkę. I na nierozważnego, głównie zajmuje się brylowaniem. Byle komplement go może zgubić.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Miałam okazję z nim kilka razy rozmawiać kochany i proszę, bądź ostrożny. Nie jest jednym z nas, ale też nosi maskę, nie starczyło mi czasu, bym dowiedziała się jaką. – przestrzegła go cicho, gestem plotkarskiej żony, choć akurat informacje, które mu przekazywała mogły mieć dla powodzenia ich misji kluczowe znaczenie. Pocieszający był fakt, że dla ludzi z zewnątrz ów misją, mogły być jakieś interesy do ubicia pośród miłośników kotów, a przestrzeń wypełniały dźwięki rozmów, śmiechów, brzęku kieliszków i dźwięków muzyki – przyjemnej tapety dla życia towarzyskiego paryskiej śmietanki towarzyskiej.

– Umówimy się na jakiś znak, jeśli któremuś z nas uda się już zdobyć fant? – zasugerowała lekko podekscytowana, chodź nie był to jej pierwszy tego typu wypad w ludzi, to w sumie pierwszy raz pracowała z kimś. Normalnie wolała działać sama, znając swoje mocne i słabe strony. Wampirze zdolności przeszły głównie w możliwości odczytywania wspomnień, była tylko trochę wytrzymalsza od śmiertelnika i wcale nie silniejsza od niego, dlatego też postępowała ostrożnie, rzadko kiedy szarżując, nadużywając przewagi predatora. Tymczasem teraz z Mauricem przy boku, nawet takim, którego sztuczność uśmiechu rozpoznała bez trudu wprawnym okiem obserwatora i spowiednika, czuła się silniejsza niż kiedykolwiek, ale też niepewna. Wszak nie czytali sobie w myślach, a najbliższy taniec miał być ich pierwszym.



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
- Ja zawsze jestem ostrożny – odpowiedział jej nie zdejmując z twarzy uśmiechu. Nie bez powodu był niejakim spowiednikiem. Znał się na ludziach, wiedział kiedy kłamią i rozpoznawał ich zachowanie. Kilka bliższych chwil z mężczyzną by mu wystarczyła, aby wybadać wstępny grunt.
- Znak? Daj mi chwilę pomyśleć. – Musiał się głęboko zastanowić, aby wpaść na pomysł co może być dobrym sygnałem. Podrapanie się za uchem jest za ciężkie do dostrzeżenia. Okrzyk MAM! natomiast jest za mało dyskretny. W końcu wpadł na coś. – Co ty na to, że jak zdobędziemy to oznajmimy sobie, że czas na szampana? Normalne wśród małżeństw, nikt niczego nie będzie podejrzewał. – Zaproponował licząc, że pomysł spodoba się kobiecie. Też nie często pracował z innymi, więc w pewien sposób było to dla niego kolejne wyzwanie. Swoje usługi zazwyczaj pełnił samotnie. A tu nagle miał ze sobą Tahirę, która niewątpliwie mu pomagała. A jednak stanowiła też większe ryzyko. Nie znali się na tyle, żeby porozumiewać się bez słów. Jednakże, było za późno na takie domysły i przemyślenia. Byli już na miejscu i musieli się zająć tym po co przyszli.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wpłynęłi między owce, oni wilki w przebraniach, choć dzisiaj celem ich łowów nie była gorącem tętniąca czerwona ciecz, a relikt zamierzchłej przeszłości skryty w starożytnej skrzyneczce. Zatańczyli przez moment sami dla zachowania pozorów, ale rychło rozeszli się, by ów pozory ugruntować. Tak ona zdeklarowana kociara zaciągnęła nieszczęsnego męża na ten bal (co pomagało tylko jednemu przygotować bajkę na temat kotów). Tahirze bardzo zależało na statuetce, więc miała już kilka kontaktów z tą przykrywką z damami kociarami.
Och nie miałaś nigdy jeszcze okazji, proszę to mój mąż Adiren, z pewnością znajdzie z Twoim Franzem wiele wspólnych tematów – szczebiotała, jak rasowa kłamczuszka taktycznie przemieszczając się coraz bliżej ich celu.

Zgodnie z oczekiwaniami Maurica, Kolekcjoner nie odmówił sobie zaryzykowania kilku franków w ryzykownej kościanej grze. Nie czekając długo Tahira znalazła się u jego boku kokieteryjnie kibicując zawodnikowi.

– Szczęście ponoć sprzyja zuchwałym monsieur. Zdawało mi się, że pan należy raczej do statecznych graczy unikających ryzyka... – podjęła sącząc zdobytego z kelnerzej tacy szampana i przypadkiem zupełnie gładząc jego ramię.

mechanika kradzenia:


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice odgrywał rolę męża brawurowo, uśmiechał się, tańczył, ale co najważniejsze, milczał kiedy trzeba było. Tahira idealnie odnajdowała się wśród dam kociar, gdzie sam mężczyzna nie był fanem zwierząt. Używał ich jako swoich chowańców i tyle, one też z dziwnych powodów go nie lubiły. Warczały na niego, nawet gdy nic nie robił. Taki już był jego urok. Albo i jego brak.
Kobieta idealnie odwróciła uwagę posiadacza zegarka. Darzyła go słodkimi słówkami i wtedy Maurice znalazł idealną okazję, aby dołączyć do małżonki. I niepostrzeżenie wyjąć zegarek, który szybko schował do własnej kieszeni. Aby nie wzbudzić podejrzeń, chwilę poczekał, aż dał sygnał swojej chwilowej żonie.

- Chyba czas na szampana kochanie, ty tak pijesz, a ja tak na trzeźwo. Bąbelki by się przydały, jeśli mamy i my zagrać. – Powiedział normalnym tonem, żeby inni mogli usłyszeć, ale również, żeby nie zwrócić niczyjej uwagi. Wampir miał wieloletnią wprawę w kradzieżach, więc nikt nie zauważył jak wyciągał ich klucz do statuetki. Zrobił to z gracją i precyzją, więc i ofiara wciąż grała w grę hazardową, bez zwrócenia uwagi na brak własności.

Rzut:
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira była wytrawną aktorką, miała to dosłownie i w przenośni we krwi. Od najmłodszych lat, służąc wiekowemu wampirowi, musiała wchodzić w rolę. Później, gdy okazało się, że klątwa nie studziła temperatury jej ciała, ani nie spowalniała akcji serca, ale też nie dała jej nadludzkiej siły czy oszałamiającej wytrzymałości – udawanie było szansą na przetrwanie. Tym bardziej, jeśli było się kobietą w niesprzyjających dla samotnic okolicznościach. Dlatego też nie miała większych problemów z tym, aby zamaskować bezbrzeżne zdziwienie i podziw dla umiejętności zatrudnionego przez siebie wampira. Zwinność jego palców prawdziwie winna być legendarna.

Powiedział to w momencie, gdy Marinette już miała chuchnąć kolekcjonerowi w pięści, dla szczęścia oczywiście i głębokiego wpatrzenia się sobie wzajemnie w oczy. Głos męża jakby wytrącił ją z tego, przypomniał o obrączce, zdobiącej obecnie jej palec.
– Ach no tak... – chuchnęła mimo wszystko, jakby przypadkiem muskając wargami palce mężczyzny, by zostawić na nich, choć cień rzucanego uroku. – Wybacz Leonardzie, małżeńskie obowiązki nie mogą czekać. – uśmiechała się, lecz nie sposób było nie usłyszeć żalu, którym oprószyła swoje przeprosiny. Och, gdybym mogła... zostałabym przy Twoim boku, to pewne. – sączyła między wierszami, odchodząc z gracją od niego ku swemu przeznaczeniu. – Mężu nie godzi się, abyś mi wypominał ilość wypitego alkoholu. Oboje wiemy, jak wyglądają Twoje wieczory, gdy odwiedzają Cię gentlemani z klubu golfowego. – odpowiedziała z przekąsem na podane wcześniej hasło, dając się prowadzić ku szampanowi. Jakoś tak zupełnym przypadkiem było to całkiem blisko przejścia do łazienek. Prowadząc small talk na temat wystawności przyjęcia i wielkiego święta kotów osuszyli kieliszki, a następnie wspólnie udali się do korytarza.

Szczęśliwie dla nich pozostawał on pusty, odnoga prowadząca do ukrytych w pokoju zbiorów już na nich czekała, lecz gdy zrównali się z nią spokojnym krokiem, okazało się, że chodzi po jej przestrzeni strażnik odziany w granatowy mundur tak, aby nie pomylono go przypadkiem z kelnerem. Był znudzony, nie widać było przy nim żadnej broni, lecz nie należało wykluczać, że taką posiadał. Stał obecnie oparty o gzyms kilka metrów od głównego przejścia i tępo wpatrywał się w obraz na ścianie przedstawiający perskiego kota ubranego w wymyślną wiktoriańską sukienkę.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice spektakularnie ukradł zegarek, pokazując tym, że wie co robi. Tahira powinna być od razu przekonana, że wybrała odpowiedniego detektywa/łowcę/złodzieja/grabarza-parobka do tej misji. Mężczyzna miał jedną zasadę, nie chwalił się swoimi dokonaniami, a jednak wszyscy wiedzieli, że wiele potrafił w tej dziedzinie. Jego największe kradzieże były tak znakomite, że nawet nie zapisały się na kartach historii. Głównie dlatego, że poza zleceniodawcą i wąską grupą osób, mało kto wiedział, że coś zginęło. Natomiast osoby, dla których kradł, bądź wykonywał inne zadania, już były powszechnie znane. W końcu coś musiał robić we Włoszech w latach 30, choć nie do końca się tym chwalił. Późniejszy ciąg historii wcale nie był nazbyt chlubny, więc wolał pozostawić to dla siebie. Powiedzmy, że Maurice Hoffman (choć to tylko chwilowe nazwisko) był w pewnym momencie zbyt powiązany z władzą. Aczkolwiek, on sam zawsze pozostawał neutralny niczym Szwajcaria. Nie popierał nikogo i nie dawał aprobaty żadnej komórce rządowej, znając naturę ludzką. Nie było altruistów u władzy i uważał, że chęć posiadania aż takiej kontroli nad społeczeństwem, z natury jest chorobliwa. Komiczne to słyszeć z ust wampira, który maniakalnie próbował wszystko mieć w idealnym ładzie.

Widząc jak Tahira, AKA Marinette, podrywa Leonarda, trochę nie wiedział, jak się zachować. Z jednej strony była jego żoną (chwilową) z drugiej natomiast jedyne co ich łączyło to druga część zapłaty, która miała być wykonana po napadzie. Może kobieta najzwyczajniej w świecie tak wykreowała swoją nową postać, a może po prostu taka była z natury. Jemu to nie przeszkadzało, on grał potulnego męża. W końcu jaki inny chłop w tamtych czasach by latał z kotami po przyjęciach? Maurycemu nie wadziło bycie pantoflem, skoro i tak miał być zapomniany po kilku godzinach od rozpoczęcia eventu.

- Ależ ja nie wypominam kochana. A spotkania klubu golfowego to coś innego, przecież wiesz dobrze sama, że po winie mam lepszego cela. – Odparł potulnie chowając toksyczną męskość, która była efektem wychowania w XIX wieku. Potem gadka szmatka o kotach, o których jedynie wiedział, że je wykorzystuje dla własnych celów. I jakimś niesamowitym sposobem znaleźli się w korytarzu. Tam znajdował się ochroniarz, ale z tym nie było problemu. Maurice znalazł po drodze jakiś tępy przedmiot, a mianowicie posążek kota i zakradł się od tyłu, a następnie ogłuszył nim mężczyznę. Podtrzymał go, żeby nie upadł i nie spowodował huku, a następnie schował go do łazienki. Od zewnątrz przekręcił zamek nożykiem, żeby nikt tam nie wszedł. Odwrócił się do Tahiry i kiwnął głową pokazując, że już po problemie. Zostało iść dalej, prosto po artefakt.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wszystko szło sprawnie i gładko. Można by rzec... zbyt sprawnie i zbyt gładko. Możliwe, że gdyby Taśka była mnie psychopatyczna, to by ją to zaniepokoiło, tymczasem bawiła się wybornie. Nie zdążyła nawet zaproponować, że odwróci uwagę ochroniarza, gdy jej tymczasowy mąż się nim zajął. Ciągnięcie nieprzytomnego ciała też nie sprawiało mu problemu, to z pewnością doświadczenie w zakresie parobka-grabarza przyczyniło się do tak sprawnej akcji. Chciałoby się rzec, wybornie. Poświęciła temu widokowi ledwie chwilę, albowiem już ciągnęło ją do artefaktu. I może dobrze, bowiem drzwi do pokoju skrywającego skarb były zamknięte. Maurice zastał więc przycupniętą przy dziurce od klucza kobietę, która manipulowała w niej bardzo profesjonalnie wyglądającymi wytrychami, ukrytymi wcześniej w ozdobach pozwijanych w kok włosów. Żadne tam szpilki, o nie. Tahira podobnie jak Dracula była profesjonalistką, mimo że nie ogłaszała się publicznie. Kradła z zupełnie innych pobudek i miała też metody inne, dostosowane do naturalnych zdolności. Cóż, kokieteria była jednym z narzędzi.

Nim zdążył coś powiedzieć, mechanizm kliknął, a twarz Egipcjanki zajaśniała w uśmiechu.
– Gotowe, chodźmy... – emocjonalna maska opadła z jej twarzy, czy może lekko się osunęła, odsłaniając błyszczące podekscytowaniem oczy. Od zwycięstwa dzieliło ich ledwie kilka kroków...

Weszli do ciemnego pomieszczenia, ale będąc wampirami, wystarczyło trochę światła latarni na dziedzińcu willi, by widzieć wszystko wyraźnie. Pokój, w którym przechowywano ekspozycję, był eleganckim salonikiem, zawalonym obecnie skrzyniami, gablotami po części zapełnionymi papirusami i drobniejszymi znaleziskami. Kufry piętrzyły się przy delikatnych mebelkach przeznaczonych do picia popołudniowej herbaty, znalazł się nawet jeden potężny sarkofag z kamienną płytą. Tahira gorączkowo zaczęła się rozglądać, bo na pierwszy rzut oka nie było widać skrzyni, jaką pokazywała detektywowi-złodziejowi, do której otwarcia potrzebowali zegarka.

mechanika szukania:


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach