Nocą w bibliotece

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Tytuł: Nocą w bibliotece
Data: 23 Maj 1944
Miejsce: Posiadłość de Rouvroy
Kto: Henriette&Ceris

         156 lat, a Henriette wciąż nie była w stanie przywyknąć do gości. Odbierała ich jako swego rodzaju pasożyty. Wydzieliła im przestrzeń, w którym mogli nocować, a i tak potrafiła znaleźć ich krążących po posiadłości. Zazwyczaj zwykłe warknięcie wystarczało, by ich spłoszyć. Dla Henri był to przejaw braku szacunku dla niej jako gospodarza. Ogólnie godziła się na gościnę raczej dlatego, że tak wypadało. Czuła się zobowiązana do pomagania innym, ponieważ inni też to robili. W tym wypadku nie było inaczej. Do jej domu zawitał wampir imieniem Ceris. Mówiła po francusku co było dla Henri ogromnym plusem. Nie oswoiła się mówieniem w innym języku, ponownie robiła to z przymusu. Przywitała ją osobiście, pokazała przestrzeń, jaką jej wydzieliła, a także miejsca, w których mogła przebywać. Później zniknęła, niczym duch manewrowała po domu tak, by nie spotkać się z kobietą. Znała ten dom co do centymetra, znała wszystkie przejścia, zakręty i ukryte drzwi. Budynek został zbudowany w taki sposób, by niegdyś służba mogła chodzić niepostrzeżona. Obecnie tylko Henri mogła chodzić tymi korytarzami, a służba miała być na widoku. Nie darowałaby złamania tej zasady.
    Była około druga w nocy. Henriette wróciła ze swojego nocnego spaceru. Poszła wykąpać się, zamknęła się w swojej ulubionej łazience. Gdyby włączyła muzykę tak jak lubiła, zapewne nie usłyszałaby nic. Pośpiesznie wyszła z wanny. Narzuciła na siebie swój jedwabny szlafrok, włosy upięła dość niechlujnie, dając części kosmyków opadać na jej ramiona. Wychyliła się, nasłuchiwała kroków, ale ustały. Zaczęła więc szukać zapachu, szła szybko zdeterminowana, by znaleźć intruza najszybciej jak się dało. Nawet przez chwilę nie pomyślała, że zostawia mokre ślady na marmurze. W końcu zwęszyła trop, przyśpieszyła tempa prawie biegnąc. Zapach doprowadził ją do biblioteki. To był wampirzy gość, sam w środku nocy w jej bibliotece JEJ.
    Henriette zawróciła, by wejść do pomieszczenia innym wejściem. W ten sposób mogła pozostać cicho. Będąc w środku była spokojniejsza. To miejsce wyciszało ją. Udało jej się trzeźwo pomyśleć, zastanowić się nad sytuacją. Nie mogła się dziwić, że ktoś tutaj chciał pobuszować. Próbowała o tym pamiętać jak podchodziła do Ceris. Poprawiła włosy, upięła je starannie. Wygładziła materiał szlafroku. Wychyliła się zza regału i zlustrowała wzrokiem kobietę siedzącą przy biurku.
- Co tutaj robisz? - zapytała siląc się na spokój. Czekała na odpowiedź, próbując nie wybuchnąć złością. Musiała zachować spokój.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Mówiła po francusku, podobnie jak po angielsku i włosku, trochę po łacińsku, a teraz uczyła się też hiszpańskiego. Pod tym względem można by pomyśleć, że nie jest rodowitą Francuską, z charakterystycznym dla tego narodu przekonaniem, że to inni powinni uczyć się ich języka. Cerise bardzo szybko wyleczyło z niego odkrycie, że znakomita ilość książek wcale nie powstaje we francuskim. A podczas wojny tylko się to przydało.
Była beztrosko nieświadoma, że dzięki temu była o d r o b i n ę mniej ciężkim gościem do zniesienia. Nie chwaliła się, że jest rodowitą Francuską, bo nie przyszło jej to do głowy. Podobnież jak przyznanie, że urodziła się w rodzinie Draculów, i że właściwie to ma gdzie się podziać, ale wobec nadciągającej ofensywy, dostanie do siebie może być problemem. Po podróży, byle jak ubrana, mogła wydawać się wampirzym plebsem. I matka pewnie dostałaby zawału, gdyby ją tak zobaczyła. (Teraz oczywiście już miała okazję się przebrać. I trochę obmyć.)
Dom Henriette był ogromny, obcy, przytłaczający. Jednocześnie zdawał się zupełnie innym światem, jakby odcięty od obszarów, na których toczyły się działania wojenne - i z których Cerise świeżo wróciła, wciąż jeszcze sama nie do końca świadoma, jakie piętno odcisnęły na wampirzej psychice. (A przecież tak naprawdę wojna jeszcze trwała. Czasem Cerise wydawało się, że będzie trwać już zawsze, choć stuletnia wampirzyca powinna wiedzieć, że wszystko przemija.)
Może to z powodu wspomnień nie umiała spędzić kolejnej nocy zamknięta w pokoju. Nawet jeżeli starała się zbytnio nie krążyć po domu, by nie drażnić gospodyni. Dotąd się jej nie narzucała: nie oczekiwała w końcu niańczenia. Nie ze strony wilkołaka. Dostała zresztą list, według którego jutrzejszej, a najdalej pojutrzejszej nocy miał pojawić się tu ludzki familiant, który przeprowadzi ją dalej...
- Chciałam tylko zerknąć na książki – przyznała szczerze. – Byłam ciekawa, czy w domu wilkołaków będzie podobny zbiór do wampirzych. Wiesz, że w okładce tej są ukryte jakieś papiery?
Dźgnęła palcem jeden ze starych tomów. Oczywiście, sama nie próbowała ich wydobyć. Nie cięło się cudzych książek, zresztą równie dobrze sama Henrietta mogła postanowić skryć tam listy od dawnego kochanka na przykład. Wampirzyca znała się na książkach – w tamtych czasach sztuka komputerów dopiero raczkowała, o internecie nikt nie śnił, i Cerise całą swoją obsesyjną osobowość skupiała na księgach i chemii. Dostrzegła więc drobne oznaki, wskazujące na to, że ktoś bardzo ostrożnie rozciął niegdyś okładkę, a następnie ją zszył, i że przednia jest odrobina cięższa niż tylna, co świadczyło o tym, że skryto tam jakieś papiery. Albo nawet przedmioty.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Henriette parsknęła śmiechem. Mierzyła ją wzrokiem, przyglądała się jej uważnie. Chyba nie miała złych zamiarów. Zabrała książkę, która ona trzymała i spojrzała na inne tytuły. Obejrzała regały dookoła, by zobaczyć czy wszystko jest na swoim miejscu. Tyle lat tutaj spędziła, że znała układ na pamięć. Uśmiechnęła się widząc książkę, która należała do jej ojca. Rzeczywiście, skrytki to była jego specjalność. Szczerze mówiąc nie wszystko jeszcze sama odkryła.
- To należało do mojego ojca - odpowiedziała z uśmiechem - Dużo tutaj znajdziesz takich skrytek. Prosiłabym jednak żebyś nic nie szukała. Są to raczej prywatne rzeczy należące do mojej rodziny. Przemilczę fakt, że rozgościłaś się na tyle, by przebywać tutaj bez mojej obecności.  
Usiadła obok niej. Przypomniała sobie, że nie miała na sobie nic oprócz cienkiego szlafroku. Jej to jednak nie przeszkadzało, a nie sądziła, że wampira, by to zgorszyło. Dokładnie rozcięła papier książki, by wydobyć to co w nim się ukrywało. Taka skrytka sprawiła, że był dobrze zachowany, tusz dobrze widoczny. Szybko zapoznała się z zawartością papieru. Uśmiechnęła się szeroko. Rzadko można było zobaczyć u niej taki uśmiech, ale ucieszyło ją to. Jej pozostał tylko Marcus
- Testment mojego pra dziadka. W swoim życiu spisał ich kilka i poukrywał je w całym domu i tylko niektóre osoby wiedziały gdzie ich szukać. Obawiał się zamachu na swoje życie - wyjaśniła jej.  
Miała dobry dzień, bo nie zdenerowowała ją sytuacją. Oczywiście nie była zadowolona z niej, ale uznała ją za nieszkodliwą. Naprawdę nie wydawało jej się, że jest tutaj na przeszpiegi. Fakt, że była tutaj sama nie był do wybaczenia. Kiedyś jej przejdzie, wieczność ma na to. Nie dziwiła jej się, ona na jej miejscu zapewne też by tutaj buszowała w poszukiwaniu skarbów. Musiała być wyrozumiała, chociaż nie lubiła tego.  - Interesuje cię coś konkretnego? Mogę ci pomóc to znaleźć, pod warunkiem, że nie opuści tej biblioteki.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Wampirzyca chyba spodziewała się złości. Wybuch śmiechu trochę ją zaskoczył, ale może właścicielkę domu w dobry humor wprawiło odnalezienie skrytki?
- Nie miałam zamiaru jej rozcinać. Równie dobrze mogłaś sama zdecydować się coś ukryć - zapewniła Cerise. Nie była na tyle bezczelna, aby próbować rozcinać cudze książki. Chociaż z pewnym niepokojem obserwowała, jak Henrietta operuje nożem. Nic nie mogła na to poradzić, to była dość stara książka, szkoda, gdyby uległa uszkodzeniu... - I jeśli byś potrzebowała, z odpowiednimi narzędziami mogę to naprawić tak, że prawie nie będzie śladu - dodała, wskazując na rozcięcie.
Testament pradziadka. Cerise uśmiechnęła się mimowolnie na tę historię.
- Właściwie to nie. Można powiedzieć, że nie dyskryminuję w przypadku książek. Przed wojną zajmowałam się rodzinnymi zbiorami, a matka uczyła mnie introligatorstwa, więc chciałam tylko popatrzeć. Byłam ciekawa, co się tu znajdzie... zwłaszcza, że zdążyłam zdjąć z półek dwie książki i obie kryły tajemnice - dodała. Czy wyłapała sugestię, że mogłaby spróbować coś ukraść? Albo nie, albo nie była nią urażona. Ewentualnie urazę bardzo umiejętnie ukrywała.
Zresztą sama pewnie mogłaby kogoś zamordować za wynoszenie ksiąg z jej zbiorów, więc czemu miałaby odmawiać takiego prawa Henriette?
Otworzyła drugą książkę, czy też raczej w tym przypadku pamiętnik, spisany ręcznie, na odpowiedniej stronie. Nie zdążyła się z nim zapoznać, ale jej uwagę, kiedy go kartkowała, zwrócił pewien drobiazg. I zafascynowało to Cerise: czy w tej bibliotece było aż tyle skarbów, czy może miała szczęście?
- Tutaj moim zdaniem usunięto kilka kartek. Wszyto zamiast nich dwie inne, umiejętnie, ale usuniętych było chyba więcej, a te nowe napisane charakterem pisma, który wydaje się podobny, ale moim zdaniem jest próbą imitacji. I tusz wygląda na trochę świeższy.
Bardziej intrygował ją sam fakt i czy Henrietta wie, o co chodziło, niż faktyczne tajemnice jej rodu. Byli bogata, francuską szlachtą... właściwie jak rodzina Cerise, tyle że oni wampirzą... może więc jakieś dane były niewygodne, groźne albo ktoś ot chciał przepisać rodzinną historię, usunąć z niej coś niewygodnego.
- To pewnie nic ważne, ale zaciekawiła mnie staranność, z jaką to zrobiono i porównywałam pismo. Czy różnica nie mogłaby wynikać na przykład z uszkodzenia dłoni albo choroby - dorzuciła jeszcze, tak na wszelki wypadek. Pamiętnik zresztą miał minimum sto pięćdziesiąt lat, jeżeli nie więcej. Gdyby Cerise chciała szpiegować, prawdopodobnie nie zdejmowałaby dziennika jakiejś ludzkiej istoty, od dawna spoczywającej w grobie, a podeszła do tych nowszych zapisków.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Zachowanie Ceris w jakiś sposób rozczuliło Henriette. Czuła, że naprawdę nie ma złych zamiarów. Spojrzała na rozciętą książkę. Przyjrzała się raz jeszcze tytułowi. Przewertowała kartki patrząc na małe notatki, które robił jej ojciec. Musiał ją dostać od dziadka, a on od swojego ojca. Schowała testament ponownie tam gdzie był.  
- Jak dla mnie może zostać tak. Testament już dawno nie jest aktualny. Moim zdaniem dodaje to jej charakteru. Słyszałaś kiedyś o Kintsugi?  
Przyglądała się jej uważnie i słuchała co do niej mówi. Zorientowała się, że usiadła z nieznajomym i nie była nawet zła, że jej własność rusza. Zdziwiła się swoim własnym podejściem, ale pozytywnie. Gdyby zachowanie Ceris jej nie urzekło to zapewne wstałaby teraz i ją również pogoniła. Oczywiście zrobiłaby to tylko dlatego, że “tak wypada”. Dzisiaj mogła sobie jednak pozwolić na rozmowę z nią.  
  Pamiętnik był dla niej zagadką. Głupio jej było przyznać, ale nie wiedziała do kogo on należał. Patrzyła na daty, miała wtedy około 4 lata. Mógł należeć do jej matki, ale Henriette inaczej zapamiętała jej pismo. Na sto procent nie należały do jej ojca, bo tamte były tak dobrze ukryte, że nikt poza nią, by ich nie znalazł. Może rzeczywiście należał on do jej matki? Treść jej mało mówiła, była głównie opisem emocji. Mało mówił o wydarzeniach, nie wspominał nikogo z imienia. To była zagadka, a Henriette chciała ją rozwiązać. Przeprosiła kobietę i wstała poszukać czegoś. Chciała znaleźć inne dzienniki spisywane przez jej matkę. Rozłożyła przed nią trzy pamiętniki jakie znalazła, a także ten tajemniczy, któremu brakowało kartek.  
- Co sądzisz? - spytała jej. Stanęła za nią i nachyliła się tak, że patrzyła jej przez ramię. Mogła poczuć jej oddech na swojej szyi.  
  Henri była zaintrygowana, poraz pierwszy od długiego czasu. Jej rutyna została przerwana. To nie była już zwyczajna noc, taka jak każde w której spacerowałaby po ogrodzie, a o świcie poszłaby spać. Ucieszyło ją to. Tajemniczy pamiętnik był dla niej ciekawy. Jeśli należał do jej matki to niestety Henriette miałaby niemałą zagadkę. Czemu pisała coś tak osobliwego i czemu brakowało w nim kartek?  Ostatni pamiętnik, który przyniosła był napisany najmniej starannie. Rzeczywiście na starość jej matka gorzej się czuła i ciężko jej było utrzymać pióro w dłoni. Nie wiedziała jaka choroba to wywowała, ale dawała nauce jeszcze kilka lat na to. Póki co była wstanie nazwać choroby, które dopadały ją za młodu. Nie wie po co szukała o tym informacji, zazwyczaj przygnębiało ją to. Jednak później czuła jakiś spokój umiejąc nazwać to.  Teraz niepokój powodował tajemniczy pamiętnik. Czekała niecierpliwie na odpowiedź Ceris.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Cerise prawdopodobnie nie do końca pojmowałaby powody przegnania, gdyby do niego doszło - miewała trudności z ludzką etykietą i zachowaniami, i to nie tylko dlatego, że urodziła się jako wampir - ale przyjęłaby to ze spokojem.
Niemniej pozostawała beztrosko nieświadoma, że chyba Henriette rozbawiła. Ta natomiast, całkiem dobrze wyczuwająca ludzi i nieludzi, faktycznie nie za bardzo mogła dopatrzeć się w zachowaniu Cerise czegoś poza fascynacją książkami. Jeżeli obserwowałaby bardzo uważnie, mogłaby też wyłapać, że wampirzyca nie za bardzo przejawia odruchy charakterystyczne dla ludzi albo niedawno przemienionych: mało się ruszała, rzadko mrugała, nie wykonywała niepotrzebnych ruchów.
- Łączenie zbitych elementów ceramiki za pomocą metali szlachetnych? - odparła Cerise niemal natychmiast wyciągając potrzebną definicję z odpowiedniej szufladki. Nie była tak utalentowanym naukowcem, jak wiele osób w jej rodzinie, ale czytała też tak dużo, że głowę miała pełną ciekawostek. - Rozumiem.
Ją samą bolało, gdy księgi ulegały zniszczeniu albo uszkodzeniu i starała się je naprawiać, ale była w stanie pojąć, że dla niektórych zagięte rogi czy nacięta okładka stanowiły swego rodzaju zapis historyczny.
Z pewną ciekawością obserwowała, jak Henriette się podrywa i zaczyna czegoś szukać, a gdy ta przyniosła kolejne zapiski, podeszła do zadania z jednej strony z fascynacją, z drugiej z należytą powagą. Poświęciła temu dobre kilkanaście minut, porównując przede wszystkim pewne charakterystyczne cechy pisma, ale potem też drobiazgi, mogące pokazać naśladownictwo.
- Sądzę, że oryginalną część pamiętnika napisała ta sama osoba, co te tutaj, na pewno przed powstaniem tego tu, który chyba jest ostatni. Może na usuniętych stronach było coś, czym później nie chciała się dzielić? Albo ktoś już po jej śmierci uznał, że to... niewygodne? - powiedziała, ostatnie słowo dobierając z pewną ostrożnością. Mogło chodzić o zdradę rodzinnej tajemnicy, rzucenie negatywnego światła na osobę, ba, Cerise spotkała się nawet w jednej historii rodzinnej z opisaną w ten sposób podmianą dzieci, gdy zmarł dziedzic! Ale równie dobrze autorka mogła po prostu napisać tam coś osobistego i przestraszyć się, że wpadnie w niepowołane ręce. - Ewentualnie było tam coś, o czym bezpieczniej było nie pisać. Na przykład o władzy. Albo o nas.
Cerise nie znała w końcu historii Henriette. Może jej przodkowie mieli coś wspólnego z wilkołakami i wampirami.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Uśmiechnęła się  na jej bardzo książkową odpowiedź. Naprawdę było coś urzekającego w tej dziewczynie. Henriette szczerze mało interesowała jej przemiana, a w tym wypadku urodzenie. Henrie miała jej zapewnić bezpieczeństwo, a nie wypytywać o pochodzenie. Nie była wścibska, poza tym uważała, że to każdego indywidualna sprawa.  Dla niej przemiana była bardzo osobistym tematem, który właśnie za chwilę miał być wywleczony na światło dziennie.  
- O właśnie o tym mówię. Cały urok w tej sztuce polega właśnie na tym, że nie starasz się ukryć pęknięcia, tylko pokazujesz je. Fakt, że skleisz nauczycie tak, by nie było nic widać wcale nie zmieni tego, że kiedyś pękło. Wydaje mi się, że z tej książce też doda to pewnego charakteru- odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Niestety Cerise znała odpowiedź na temat pamiętnika. Tak jak się Henriette zdawało, napisała go jej matka. Przeczytała uważnie te kilka kartek, które zostały zastępione i kilka przed nimi. Ogarnęła ją taka złość, że zaczęła warczeć, odruch nad którym nie mogła zapanować. Resztkami zdrowego rozsądku odsunęła się od dziewczyny, a pamiętnik odłożyła. Usiadła przy innym biurku gdzie mogła zachować dystans od kobiety. Głęboki wdech i wydech. Tak jak ćwiczyła. Spojrzała na pamiętnik i złość szybko zmieniła się w ogromny żal.  
- Chodźmy stąd, nic już tutaj po nas. Napijesz się czegoś albo zjadłabyś coś? - zapytała jej. Zaczęła już z nią rozmowę, zamierzała ją dokończyć. - Weź jakąś książkę, jak potrzebujesz, a tą resztę, nie wiem...- zdenerwowana zaczęła układać książki na oślep. Skierowała się do wyjścia, tym razem zamierzała wyjść głównym wejściem. Poczekała na wampira i poszła do salonu. Zaczęła od rozpalenia ognia w kominku. Gdy ogień był wystarczająco duży wrzuciła do niego pamiętnik matki. Patrzyła z satysfkacją jak płonie.  
  Chyba dopiero po wrzuceniu go do ognia uspokoiła się. Głupio jej się zrobiło, że tak zareagowała przed swoim gościem, ale ciężko było inaczej. Zajęła się tworzeniem jakiegoś prostego drinka, bo nic innego nie umiała zrobić. Poza tym chciała tylko się bardziej napić, niekoniecznie miało jej smakować. Polała jej i sobie, jeśli nie będzie piła go, wypiłaby za nią. Posmakowała drinka i był dobry,  lekko słodki z kwaśną nutą. Jak na nerwy w jakich była naprawdę dobry jej wyszedł.  
- Należał do mojej matki, niewygodna treść dotyczyła mnie i mojej przemiany - wyjaśniła. Kobieta zidentyfikowała to dla niej, mogła rządać odpowiedzi. Henriette wyjątkowo uznała, że walić to. Była to przejezdna osoba z którą zapewne nigdy więcej się nie zobaczy. Mogła jej powiedzieć takie dwa szczegóły. W dodatku siedziało jej to na sercu i właściwie jedyną osobą, której mogła się z tego zwierzy był Marcus. Niestety go nie było tutaj, musiałaby mu napisać list i czekać na odpowiedź. A kotliło się w niej to tak silnie, że musiała komuś chociaż kawałek powiedzieć. Nauczyła się, że zamykanie się w sobie do niczego dobrego nie prowadziło. Nie po to tyle lat pracowała nad tym żeby teraz to zaprzepaścić.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Cerise nie okazała lęku ani zdenerwowania, kiedy z ust Henriette dobiegł warkot. Obserwowała ją tylko uważnie, wypatrując śladów przemiany: gdyby tu i teraz zmaterializował się crinos, czekałaby je walka, a jej konsekwencje mogłyby być daleko idące. I dla przegranej, i dla zwyciężczyni.
Dlaczego więc Cerise ani drgnęła? Może wierzyła, że de Rouvroy zdoła się opanować i nie chciała dodatkowo jej prowokować gestem ani słowem. Dorastała i żyła pośród potworów, sama była jednym z nich, okazyjny wybuch złości nie stanowił więc dla Draculi nowości.
Kiedy Henriette poprosiła, by stąd wyszły, po prostu wstała.
- Chętnie - zapewniła i niezależnie od tego, czy faktycznie ciągnęło ją, by pić lub jeść, ruszyła za Henriette.
Jej serce drgnęło lekko, gdy pamiętnik trafił na pastwę płomieni. Gdyby nie to, że bała się ognia, być może musiałaby powstrzymać odruchową próbę jego wyciągnięcia. Teraz jednak patrzyła tylko, jak ogień trafi kartki i elegancką okładkę.
Najwyraźniej Cerise swoją nocną eskapadą niechcący rozdrapała jakąś starą ranę.
Należał do mojej matki.
Wampirzyca przyjęła drinka, przez chwilę przypatrując się mu w milczeniu, jakby próbowała odgadnąć skład. W rzeczywiści zastanawiała się, co powiedzieć. Przemiana bywała trudnym tematem: i była czymś, co Cerise nie do końca pojmowała. Mogła zgadywać, jak czuł się wilkołak albo wampir, porzucający swoje ludzkie życie. Zgadywać, domyślać się, ale nigdy: wiedzieć.
Nie była pewna, czy powinna pytać. Nigdy nie wiedziała, jak zachować się w takich sytuacjach. Czy powiedzieć, że to, że kartki zostały wyrwane, mogło oznaczać, że jej matce było potem wstyd, jak zareagowała?
Albo że troszczyła się o córkę i nie chciała, aby ta wiedziała o jej rozterkach?
A może należało milczeć?
– Chcesz o tym porozmawiać czy wolisz zmienić temat? - spytała w końcu wprost, unosząc drinka do ust i wypijając łyk. Nie musiała się obawiać, że się upije, tak długo, jak nie było w nim krwi. - Mogę posłuchać, ale możemy porozmawiać też o czymś innym. O... hm. Literaturze? Podróżach? Bo poza nimi znam się chyba jeszcze tylko na historii wampirów i chemii - przyznała.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Dopiero teraz przyjrzała jej się pod kątem nadnaturalności. Dostrzegła pewne małe szczegóły, które dały jej znać, że nie został przemieniona. W domu Henrietty to nie miało żadnego znaczenia. Głównie dlatego, że ona nie została urodzona, a przemieniona. Jednak to nie robiło jej różnicy. Poza tym że gdyby się urodziła nie chorowałaby tak bardzo jak chorowała. Nie siedziałaby teraz i rozmyślała o dawno zmarłej matce. Patrzyła jak papier płonie i odczuwała z tego tytułu niezwykłą satysfakcję. Gdyby była sama zapewne poszłaby zabrać prochy matki z kapliczki i wyrzucić je do kosza na śmieci. Póki co próbowała zachować zdrowy rozsądek. Wahała się czy powiedzieć wampirowi o tej sytuacji. Było to coś dla niej bardzo prywatnego, ale jednocześnie gdyby ktoś się o tym dowiedział nie przejęłoby ją to bardzo. W końcu to jej matka była w błędzie nie Henri, tak? To ona się bała jej natury, a Henriette była z nią pogodzona. Po swojej reakcji jednak zwątpiła w to jak bardzo akceptowała siebie. Co było w matkach takiego, że potrafiło złamać dorosłą córkę? Czemu ta więź była tak silna i tak burzliwa?  
- To nic szczególnego, moja przemiana była konieczna, by uratować mi życie. Moją mamę to przerosło, bała się mnie i mojej nowej natury. W pamiętniku najpewniej były fragmenty właśnie o tym lęku - przyznała z słyszalnym żalem. Nie wstydziła się tego, że matka tak na nią reagowała. Po prostu smuciło ją to bardzo. Zawsze była bliżej ojca, dlatego jego śmierć bardziej ją dotknęła.  
  Wzięła dwa duże łyki alkoholu i polała sobie zaraz więcej. Nie wiedziała o czym może rozmawiać z Cerise. Literatury miała chyba na dzień dzisiejszy dosyć. Chciała zapomnieć o bibliotece, zakopać chęć spalenia jej całej. Nie bała się ognia, bolało gdy się poparzyła, ale nie był jej straszny. Trzeba było tylko uważać z nim. Dlatego byłaby wstanie spalić to wszystko tylko, by nie musieć natrafić drugi raz na taki pamiętnik. Zastanawiała się czy pozostałych nie powinna spalić. Kusiło ją przetrzepanie całego domu i sprawdzenia każdej znanej jej skrytki. Ciekawość była zbyt silna, a ona miała zbyt słabą wolę. To był jej gwóźdź do trumny.  
- Urodziłaś się wampirem, prawda? - zapytała. Wspomniała o historii wampirów, to ją właśnie ciekawiło. Mogły teraz trochę porozmawiać o niej. Chciałaby czegoś dowiedzieć się o jej gościu, który samodzielnie krążył po jej domu mimo faktu, że tego nie tolerowała. Odpuściła jej, miała dobry humor. Mogła ją od razu pogonić to nie czekałby jej kryzys na kolejne 100 lat. Spokojniejsza, by była i nie myślałaby o pozbyciu się szczątków matki.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
- Usunęła je. Dodane fragmenty wyglądały, jak w ostatnim pamiętniku - przypomniała Cerise ostrożnie. Nie chodziło o to, że bała się, że rozzłości swoją gospodynię. Byłoby to kłopotliwe, owszem, bo w tej chwili trudno byłoby znaleźć schronienie na dzień. Ale nie miała i tak zostać tu długo.
Nie. Chodziło o żal słyszalny w jej głosie: żal, który sprawiał, że Cerise czuła się źle, nie dlatego, że de Rouvroy się odsłoniła, ale ponieważ Cerise nie była pewna, czy to, co powie, pomoże, czy też wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zaszkodzi.
- Jaki mógłby być inny powód ich wyrwania pod koniec życia, jeżeli nie obawa, że je znajdziesz i cię to zrani? - spytała powoli, bo może i się myliła, nie znała wszak matki Henriette, ale nie umiała znaleźć innych przyczyn takiego stanu rzeczy. Wiedziała przecież, że biblioteka pewnie przejdzie na własność jej nieśmiertelnej teraz córki. Jedyne wyjaśnienie przychodzące Cerise do głowy brzmiało: wstydziła się tego lęku lub mimo niego do końca troszczyła o uczucia jedynego dziecka.
- Tak, w rodzinie Draculów. Obawiam się, że przez to nie do końca wiem, jak to jest być człowiekiem - wyznała z bladym uśmiechem, być może odrobinę zakłopotanym. Z drugiej strony może też dlatego, że była urodzonym wampirem, nigdy nie postrzegała ani siebie, ani wampirów, ani wilkołaków, jako potwory.
Dla niej to, co przerażało ludzi, stanowiło po prostu… normę.
– Chociaż mogę się domyśleć, że ciężko im… nas zaakceptować. Pożywiamy się nimi.
Sama wprawdzie starała się nie zabijać, wybierała na ofiary bezdomnych czy pijaków, którym nikt by nie uwierzył i którzy nie wiedzieli sami, co im dolega bądź osoby, których nikomu szkoda nie będzie, same wypatrujące ofiar w mroku, ale to też nie zawsze było możliwe. I dopiero w ostatnich latach Cerise zaczęła mieć z tego powodu odrobinę wyrzutów sumienia.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Henriette tego nie przyjmowała. Był tam ten wpis, pisała o tym, nie mogła tego zachować dla siebie. Obydwie pisały z natchnienia, przenosiły pewne rzeczy na papier, by im było łatwiej. Tak to traktowała, jak coś o czym aż musiała napisać w pamiętniku. Usunęła je, pewnie spaliła w tym samym kominku, ale wciąż napisała kiedyś to. To Henrie bolało. Nie chciała o tym już mówić, wolała porozmawiać o wampirzycy i jej pochodzeniu. To było ciekawe dla niej. Zawsze mogła się dowiedzieć jeszcze czegoś na ich temat. Znała dwójkę wampirów, bardzo dobrze ich wspominała. Ona była pokojowo nastawiona. Jej słowa wprawiły ją w jeszcze większą nostalgię. Jak to jest być człowiekiem? Pytanie utkwiło jej w głowie. Patrzyła w ogień myśląc o swoim życiu. Oj Cerise poruszała wszystkie najczulsze punkty Henrietty. Oczywiście nieświadomie, ale robiła to z taką precyzją, że zaczęła się zastanawiać skąd u niej taka precyzja.  
- Ja też nie, bardzo dużo chorowałam przez co dopiero po przemianie opuściłam dom. Pamiętam jak bardzo rozczarowujący był świat. Zachód słońca był nieprzyjemnie chłodny, wkoło róż zawsze było pełno owadów, które mnie irytowały, a ludzie? Irytujący, moje nazwisko niewiele znaczył. W dodatku ten głód od którego myślałam, że oszaleje. Naprawdę nie wiem czy wiem jak to jest być człowiekiem mimo tego, że urodziłam się nim.  
Pożywanie się do tej pory było dla niej ciężkie. Nie była typem łowcy, który czaił się nocą na ofiarę. Nigdy jej nie sprawiało to radości. Henriette nie lubiła nigdy się brudzić. W domu zawsze miała perfekcyjnie czysto i robił to ktoś za nią. Ciekawiło ją jak Cerise to robiła. Nie wydawała się osobą, która robiła to z przyjemnością.  
- Słusznie, że się nas boją, powinni. Tak jak mówisz, pożywiamy się nimi, jesteśmy wyżej w łańcuchu. Strach to ich instynkt przetrwania. Na ich miejscu byłabym przerażona.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Cerise pozwoliła przebrzmieć tematowi, jakby nigdy go nie poruszyły - choć poruszyły i pewnie miało to jeszcze długo dręczyć Henriette. Ale chociaż Cerise rzadko umiała oprzeć się wiedzy, to w sprawy emocji przynajmniej próbowała nie wnikać.
Czas był tu lepszym przyjacielem niż słowa.
Bycie człowiekiem.
Może właśnie de Rouvroy doskonale wiedziała, co to znaczy. Być słabą, chorować, bać się śmierci. Ale to była tylko część c z ł o w i e c z e ń s t w a. Choć dla Cerise akurat ta zdawała się tą najbardziej oczywistą.
- Ja właściwie nie miałam kontaktu z ludźmi przez pierwsze dwadzieścia lat życia. Przynajmniej... nie takiego, jak można by oczekiwać. - Pożywiała się w końcu nimi. Ale nie nawykła pytać bezdomnego, jak ma na imię. – A ci, których spotykałam byli… powiedzmy, że nie mieszkali na salonach. Też zresztą rzadko opuszczałam dom, moi rodzice chcieli mieć pewność, że przypadkiem się nie wydam. Kiedy pierwszy raz faktycznie porozmawiałam z człowiekiem, sługą mojego ojca, który załatwiał dla niego interesy, byłam zdumiona. Nie do końca tak sobie to wyobrażałam.
Właściwie sądziła, że wszyscy są głupi, brudni i nic nie znaczący. Jak ci, na których uczono ją polować. Nie chciała jednak ujmować tego w ten sposób, wszak Henriette była kiedyś człowiekiem i chyba w pewien sposób kochała swoich ludzkich rodziców.
Odrobiny szacunku wobec ludzi Cerise nauczyła się chyba dopiero koło pięćdziesiątki, gdy odkryła, że śmierć familianta ojca ją boli. A ziarnko rozrosło się, kiedy okazało się, że chociaż wampiry mająca całe wieki na naukę i dokonały wielu odkryć, to zasadniczo ludzie mają ogromne osiągnięcia, mimo żałośnie krótkiego czasu, jaki im dano.
– Też tak zawsze myślałam. Chociaż teraz… nie jestem już pewna – mruknęła, unosząc znów drinka. Żałowała w tej chwili, że bez krwi się nim nie upije. Dość naoglądała się w ostatnich, wojennych latach. – Nam zabijać każe głód, a oni potrafią to robić, bo ktoś ma nieodpowiedni kolor włosów.
Oczywiście, wampir albo wilkołak mógł też być sadystą albo fanatykiem.
Ale to wynikało z tej części natury, którą dzielili z ludźmi.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
- Nie wiesz w jakim szoku ja byłam. W domu nikt nigdy nawet nie zaważył się sprzeciwić. Miałam wszystko, a potem nagle się okazało, że muszę się o wszystko prosić. Szczerze? Nie byłam uczona szacunku do osób, które były statusem niżej ode mnie. Moja mama mnie uczyła jak mam trzymać filiżankę żebym czasem nie miała zbyt dużej styczności ze służbą.  Miałam jedynie okazywać szacunek tym, którzy byli wyżej mnie lub na tym samym poziomie. Zderzenie z rzeczywistością było okropne. Każde moje okropne zachowanie odbijało się potem na mnie. Uczono mnie o konsekwencjach, tak jakby w tym przeklętym domu kiedykolwiek konsekwencje, by mnie dopadły - ostatnie zdanie wypowiedziała nieco głośniej, jakby chciała to przekazać samemu domu. Wstała wzburzona i wyciągnęła więcej alkoholu. Zaczęła się jednak zastanawiać czy to nie za mało. Miała ochotę się upić, temat zrobił się niezwykle poważny, a ona nie umiała tak na trzeźwo. No i w końcu miała kompana do tego. Wraz z Ceris w pewnym sensie rozumiały. Obie nie były wychowywane w standardowy sposób. Henriette bardzo dobrze się z nią rozmawiało, przynosiło to ulgę.  
- Wrócę za moment - przeprosiła ją. Zniknęła się przebrać w coś innego jak szlafrok, nałożyła sukienkę, pierwszą z brzegu, która nie była bardzo wystawna. Zeszła do kuchni. Oczywiście kuchnia była dla niej zagadką, nigdy nie wiedziała co gdzie tutaj jest. Zdała się na swój zapach. Znalazła zapas krwi, jaki posiadała. Często gościła wampirów, wolała żeby jej nikt służki nie zjadł. Znalazła też alkohol, który nie był jeszcze dobrze rozcieńczony i mógł je dobrze sieknąć. Zabrała to z sobą na górę. Uśmiechnęła się do Ceris w sposób, który mógł jej sygnalizować, że planowała coś niecnego.  
- Chcesz się trochę bardziej napić? Bardzo dobrze mi się z tobą rozmawia, ale przepraszam mam za słabe nerwy, by na trzeźwo to zrobić.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Opowieść Henriette niezbyt dziwiła Cerise. Była od niej młodsza, ale nie aż o tyle, by nie zdawać sobie sprawy, że kiedyś świat wyglądał inaczej, a szlachetne rodziny miały swoje wychowanie. Posiadłość de Rouvroy pokazywała majętność rodziców wilkołaczki.
- Też nie musiałam o nic prosić. Moi rodzice mieli dużo czasu na zgromadzenie majątku, więc większość za nas załatwiano, mieszkaliśmy w podziemiach, żeby przypadkiem nie skusiło mnie wyjście na słońce... a jeśli wychodziliśmy, to tylko nocą.
Cerise nie miała kontaktu z ludźmi większego niż ten, jaki wymagał ugryzienia ich w ramię czy szyję. I to też od pewnego momentu, bo początkowo przynoszono jej pewną ilość krwi. Jej rodzina była bogata... jak chyba każda rodzina wampirów, które przeżyły. Wszystkie rzeczy załatwiali ludzcy słudzy, wtedy nieco popularniejsi niż obecnie, ale pilnowano, by Cerise z nimi nie rozmawiała...
Te, które nie umiały się przystosować, po prostu w pewnym momencie umierały.
Kiwnęła tylko głową, gdy Henriette znikła. Nie ruszyła się z miejsca w czasie, gdy tej nie było: skusiła ją biblioteka, ale nie była na tyle niegrzeczna, aby krążyć po domu czy choćby salonie.
- Dziękuję - zgodziła się, kiedy kobieta wróciła. Alkohol nie był może lękiem ani na jej wspomnienia, ani na żal Henriette, ale mógł być zagłuszaczem. Poza tym... nie wypadało chyba odmówić. Nie, gdy sama naruszyła spokój Henriette, zwracając uwagę na te nieszczęsne strony w pamiętniku.
Uśmiechnęła się do niej blado.
- Rozmowy ze mną zwykle chyba innych nudzą. Za dużo mówię o książkach. - I za mało rozumiem wampiry, ludzi, wielkołaki. - Jeśli po napiciu się zacznę cytować Hugo albo Szekspira, z góry przepraszam.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Poczęstowała ją silniejszym alkoholem. On zdecydowanie szybciej je upije, a chociażby lekko wstawi. Ją tak, Cerise musi do tego wypić krew. Dobrze, że ona nie musiała jeść mięsa maczanego w spirytusie, bo by chodziła trzeźwa do końca swoich dni. Już sama dieta mięsożerna była okropnym poświęceniem, alkoholu nie dałaby rady tak poświęcić. Powoli uspokajała się i coraz mniej myślała o zdemolowaniu kapliczki rodzinnej. Chociaż były przed pełnią, wszystko jeszcze mogło się zmienić.  
- Ja mało rozmawiam z ludźmi, traktuje to jak obowiązek. Czasami nie wiem co powiedzieć, by nie wyjść na przemądrzałą. Gdy mówię po prostu co myślę wychodzę na mało uprzejmą. Wolę więc się nie odzywać, nie prywatnie. Lubię za to te oficjalne rozmowy, takie dyplomatyczne. Zazwyczaj wtedy idziesz przygotowanym, znasz osobę z którą będziesz rozmawiał i mniej więcej wiesz czego się spodziewać.  
Piła szybko, by napić się jeszcze więcej. Im więcej wypiła tym śmielsza wobec niej była. Tym lepiej jej się myślało. Spojrzała na ogień, który porządnie już zniszczył pamiętnik po jej matce. Wstała przygasić ogień. W pokoju zrobiło się już cieplej i od razu jakoś przynajmniej jakoś się zrobiło. Przynajmniej dla niej. Lubiła po prostu ciepło. Zimno kojarzyło jej się z dreszczami gdy chorowała. Usiadła w fotelu, bokiem, nogi przerzucając przez oparcie. Tak najwygodniej się jej siedziało.  
- Przeraża cię może wizja nieśmiertelności? Myśl, że nie umrzesz i dożyjesz przyszłości za którą nie nadążysz? Boisz się utraty wspomnień? Ostatnio zorientowałam się, że źle pamiętam niektóre wydarzenia jakie miały miejsce. Zastanawiam się czy to cecha ludzka czy to moja przemiana.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach