Liczba postów : 239
Długo nie potrafiła się pozbierać po akcji jaka miała ostatnio miejsce. Ocknęła się po wyciągnięciu kołka, odstawiona w totalnym szoku i niepewności co się stało przez kogo...jak mu było? Nawet nie pamiętała...nie wiedziała nawet czy się przedstawił. Postanowiła się przejść, po prostu pospacerować. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić i jak w sumie pozbierać wszystkie myśli. Babcia zmarła, nie miała nikogo z kim mogłaby podzielić troski i zmartwienia. Owszem, był jeszcze Pan Sander, ale wydawał się mieć dość swoich spraw na głowie a nie przejmowanie się jeszcze nią. W końcu nawet nie wiedziała kim był...a jej stwórca, wampir który powinien wziąć ją pod skrzydła, dać jej bezpieczeństwo i nauki po prostu olał wszystko. Potem jak na złość dowiedziała się, że stała się wampirem, który boi się własnego wyznania! No to już po prostu było zdecydowanie za dużo i pozostawało pytanie, czy los sobie robił jaja z niej, czy celowo prowokował stawiając na drodze siostry zakonne, czy kościoły katolickie. To właśnie przez to nie wychodziła początkowo z domostwa, potem po namowie Tahiry postanowiła zacząć walczyć z tym...niestety. Potem znowu pomoc wilkołakom...kolejna trauma, której raczej nie tak szybko zapomni a ostatnio...pieprzone Novusy. Wzięła wdech i starała się pozbierać krocząc przed siebie gdzieś kiedyś nagle zbliżając się do jakiegoś pubu dostrzegła znajomą sylwetkę, która właśnie przepychała się w stronę drzwi. Cath? Czy to była ona? Nie była sobie pewna, kojarzyła ją ze szkoły sprzed kilku lat. W końcu większość czasu spędziła w Paryżu.
- Cath?
Zagadnęła nieco niepewnie kładąc dłoń na jej barku. Nie była sobie pewna, czy to ona a jednak. Uśmiechnęła się lekko i przytuliła ją jakby nigdy nic. Nie ważne, czy się tolerowały, lubiły czy po prostu unikały. Cath była jedyną osobą, którą spotkała od przemiany. Oczywiście, Sonia była już nieco...inna. Zdecydowanie wyostrzyły się jej rysy co było zdecydowanie widoczne, a ponad to nie zmieniło się w niej nic. Nadal nosiła znoszone i o dużo za duże sweterki, spodnie nie były jakoś wyszukane, proste i najzwyczajniejsze. Całą jej posturę ukrywały sweterki, które były zdecydowanie za duże.
- Kopę czasu. Może...wejdziemy do środka?
Zagadnęła do niej z nadzieją, że ta nie odmówi i wejdą do środka. Ale co tam będą robić? Nie miała pojęcia. Przecież zawsze miała wszystko to, co robili jej dziadkowie począwszy od kanapek, po odzież. Nic co nie nie wyszło spod ich dłoni nie było dla niej. Cała jej garderoba na wyjście składała się ze wspomnianych rzeczy oraz apaszki w kolorze czerwieni, którą otrzymała od Sandera oraz delikatnego płaszczyku, który zasłaniał jej całą posturę.
- Cath?
Zagadnęła nieco niepewnie kładąc dłoń na jej barku. Nie była sobie pewna, czy to ona a jednak. Uśmiechnęła się lekko i przytuliła ją jakby nigdy nic. Nie ważne, czy się tolerowały, lubiły czy po prostu unikały. Cath była jedyną osobą, którą spotkała od przemiany. Oczywiście, Sonia była już nieco...inna. Zdecydowanie wyostrzyły się jej rysy co było zdecydowanie widoczne, a ponad to nie zmieniło się w niej nic. Nadal nosiła znoszone i o dużo za duże sweterki, spodnie nie były jakoś wyszukane, proste i najzwyczajniejsze. Całą jej posturę ukrywały sweterki, które były zdecydowanie za duże.
- Kopę czasu. Może...wejdziemy do środka?
Zagadnęła do niej z nadzieją, że ta nie odmówi i wejdą do środka. Ale co tam będą robić? Nie miała pojęcia. Przecież zawsze miała wszystko to, co robili jej dziadkowie począwszy od kanapek, po odzież. Nic co nie nie wyszło spod ich dłoni nie było dla niej. Cała jej garderoba na wyjście składała się ze wspomnianych rzeczy oraz apaszki w kolorze czerwieni, którą otrzymała od Sandera oraz delikatnego płaszczyku, który zasłaniał jej całą posturę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!