Liczba postów : 22
Tytuł: Miło mi Cię poznać...
Data: 15.12.2023r.
Miejsce: droga poza granicami Paryża
Kto: Andre Chevalier & Alexandra Lincoln
Cztery pasy. Dwa w stronę Paryża i dwa dla tych, którzy zostawiali go za swoimi plecami. Zima postanowiła podkręcić świąteczny klimat i od ponad pół godziny sypał gęsty śnieg, a wiatr zacinał tak mocno, że Alex czuła go nawet w swojej Toyocie Rav4, gdy samochód z uporem swojej właścicielki trzymał się wybranego pasa. Z głośników dobiegał głos Blondie śpiewającej [i]Call Me/i].
Blondynka za kierownicą poprawiła kosmyk włosów, zakładając go za ucho i sięgnęła po termos z kawą. W tym momencie wiatr zawiał jeszcze mocniej, a gdzieś na skraju lasu zamajaczyła postać jakby psa. A może człowieka? Zmarszczyła brwi i chciała już dać po hamulcach, kiedy tuż przed nią pojawił się tył jakiegoś auta. Nie widziała go wcześniej, gdyż dziwna mara pośród zbrylonych płatków śniegu zaabsorbowała ją na tyle, że straciła czujność.
W ostatniej chwili zjechała na lewy pas, wyminęła auto i znów uciekła na prawy. Na swoje nieszczęście, gdyż właśnie w tej chwili na drogę wyskoczył spłoszony jeleń. Wpadł w przednią szybę, odbił się i wylądował na pasie dzielącym dwa kierunki jazdy, gdzie skutecznie zawisł na barierkach. Za to Alex straciła panowanie nad autem i jedynie łut szczęścia sprawił, że wylądowała na poboczu, a jej auto zatrzymało się na barierkach od strony lasu.
Uderzyła głową w ściankę auta, po czym dostała w twarz poduszką powietrzną. Stęknęła, macając skroń i wyczuwając pod nią ciepłą ciecz.
- Kurwa... - Chciałaby to wykrzyczeć, ale nagle złapała ją straszna chrypka. Zamrugała, starając się dojść do siebie i uspokoić dudniący w jej ciele puls.
Żyje, to chyba najważniejsze, prawda? Światła jej samochodu zgasły, a więc ciężko było po ciemku ocenić straty, zwłaszcza w takiej śnieżycy. Wymacała komórkę i spróbowała otworzyć drzwi, jednak jakiś system zawiódł i te się zacięły. Poleciało kolejne przekleństwo. Sięgnęła po nóż, który woziła w jednym ze schowków i najpierw usunęła nim poduszki, a później drugą stroną uderzyła w róg szyby, która rozleciała się w drobny mak. Z nożem i komórką, odpięła się z pasów i wysunęła ostrożnie przez wybity otwór. Szkło zrobiło dziurę w jej jeansach, ale nie raniło ciała. Czuła piekące zadrapania na twarzy, pulsującą bólem skroń ale adrenalina napędzała ją, by działała.
Pierwsze co zobaczyła w bardzo słabym świetle mijających ją samochodów to truchło jelenia, z potwornie wykrzywionym karkiem. Patrzył pustymi, czarnymi oczami prosto na Alex. Kobieta zakryła usta dłonią, a z jej oczu popłynęły łzy. Na szczęście drzwi z tyłu działały i blondynka mogła wyjąć trójkąt ostrzegawczy, a następnie ustawić go za pojazdem. Gdy to zrobiła, oparła się o auto i podparła rękoma o uda, jakby miała zaraz zwymiotować. Wzięła kilka głębszych wdechów, po czym nagle obróciła się i zaczęła kopać oponę samochodu.
- Kurwa! Kurwa! Kurwa, kurwa, kurwaaaa! - Jej głos wybił się ponad rykiem silników aut. Kopała i krzyczała, pomimo że jej włosy, twarz, cienką koszulę i spodnie oblepiał biały puch, powodując dreszcze i powolne wychłodzenie.
Data: 15.12.2023r.
Miejsce: droga poza granicami Paryża
Kto: Andre Chevalier & Alexandra Lincoln
Cztery pasy. Dwa w stronę Paryża i dwa dla tych, którzy zostawiali go za swoimi plecami. Zima postanowiła podkręcić świąteczny klimat i od ponad pół godziny sypał gęsty śnieg, a wiatr zacinał tak mocno, że Alex czuła go nawet w swojej Toyocie Rav4, gdy samochód z uporem swojej właścicielki trzymał się wybranego pasa. Z głośników dobiegał głos Blondie śpiewającej [i]Call Me/i].
Blondynka za kierownicą poprawiła kosmyk włosów, zakładając go za ucho i sięgnęła po termos z kawą. W tym momencie wiatr zawiał jeszcze mocniej, a gdzieś na skraju lasu zamajaczyła postać jakby psa. A może człowieka? Zmarszczyła brwi i chciała już dać po hamulcach, kiedy tuż przed nią pojawił się tył jakiegoś auta. Nie widziała go wcześniej, gdyż dziwna mara pośród zbrylonych płatków śniegu zaabsorbowała ją na tyle, że straciła czujność.
W ostatniej chwili zjechała na lewy pas, wyminęła auto i znów uciekła na prawy. Na swoje nieszczęście, gdyż właśnie w tej chwili na drogę wyskoczył spłoszony jeleń. Wpadł w przednią szybę, odbił się i wylądował na pasie dzielącym dwa kierunki jazdy, gdzie skutecznie zawisł na barierkach. Za to Alex straciła panowanie nad autem i jedynie łut szczęścia sprawił, że wylądowała na poboczu, a jej auto zatrzymało się na barierkach od strony lasu.
Uderzyła głową w ściankę auta, po czym dostała w twarz poduszką powietrzną. Stęknęła, macając skroń i wyczuwając pod nią ciepłą ciecz.
- Kurwa... - Chciałaby to wykrzyczeć, ale nagle złapała ją straszna chrypka. Zamrugała, starając się dojść do siebie i uspokoić dudniący w jej ciele puls.
Żyje, to chyba najważniejsze, prawda? Światła jej samochodu zgasły, a więc ciężko było po ciemku ocenić straty, zwłaszcza w takiej śnieżycy. Wymacała komórkę i spróbowała otworzyć drzwi, jednak jakiś system zawiódł i te się zacięły. Poleciało kolejne przekleństwo. Sięgnęła po nóż, który woziła w jednym ze schowków i najpierw usunęła nim poduszki, a później drugą stroną uderzyła w róg szyby, która rozleciała się w drobny mak. Z nożem i komórką, odpięła się z pasów i wysunęła ostrożnie przez wybity otwór. Szkło zrobiło dziurę w jej jeansach, ale nie raniło ciała. Czuła piekące zadrapania na twarzy, pulsującą bólem skroń ale adrenalina napędzała ją, by działała.
Pierwsze co zobaczyła w bardzo słabym świetle mijających ją samochodów to truchło jelenia, z potwornie wykrzywionym karkiem. Patrzył pustymi, czarnymi oczami prosto na Alex. Kobieta zakryła usta dłonią, a z jej oczu popłynęły łzy. Na szczęście drzwi z tyłu działały i blondynka mogła wyjąć trójkąt ostrzegawczy, a następnie ustawić go za pojazdem. Gdy to zrobiła, oparła się o auto i podparła rękoma o uda, jakby miała zaraz zwymiotować. Wzięła kilka głębszych wdechów, po czym nagle obróciła się i zaczęła kopać oponę samochodu.
- Kurwa! Kurwa! Kurwa, kurwa, kurwaaaa! - Jej głos wybił się ponad rykiem silników aut. Kopała i krzyczała, pomimo że jej włosy, twarz, cienką koszulę i spodnie oblepiał biały puch, powodując dreszcze i powolne wychłodzenie.