Warsztaty Robienia Pierników

+3
Gwen Schneider
Tahira
Universal Person
7 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Warsztaty zostały zorganizowane w niewielkim budynku przy jarmarku, tak by każdy miłośnik pierników mógł wziąć w nich udział bez ryzyka, że z kuchennej szafki wyskoczy członek Novus Ordo i upiecze w piecu ich, zamiast ciasta.
Już na wejściu uczestnicy mogli poczuć magię tego wyjątkowego czasu w roku. W pomieszczeniu leciał świąteczny klasyk, przy wejściu wisiały kolorowe fartuszki kucharskie, do wyboru do koloru, a sama prowadząca, niewysoka blondwłosa wilkołaczka Giselle opatulona była długim czerwonym szalem w pierniki.
Witajcie moi drodzy, witajcie – wilkołaczka rzuciła, do wchodzącego do sali towarzystwa. – Naprawdę się cieszę, że wreszcie mogę poprowadzić komuś te warsztaty. Rok temu miałam taki plan, ale niestety akurat wtedy straciłam rękę i musiałam poczekać, aż się zagoi po przyszyciu. Wchodźcie, wchodźcie. Fartuchy są dla was. Nie wiem, czy kiedykolwiek piekliście pierniki, ale jeśli tak to od razu zapowiadam, że dzisiaj zrobimy rzeczy nieco… inaczej. – Kobieta podeszła do długiego stołu, na którym przygotowane były wszystkie rzeczy potrzebne do pieczenia i dekorowania wypieków i otworzyła czerwone plastikowe pudełko, z którego wyjęła osiem czerwonych woreczków, w których ewidentnie znajdowało się coś metalowego. – Zanim zaczniemy, pewnie mogliście zauważyć, że nie ma tu nigdzie foremek – Tu kobieta wymownie spojrzała na leżące przed nią woreczki. – To dlatego, że postanowiłam uwolnić w was dzisiaj kreatywność i zamiast kazać wam siedzieć w okowach świątecznych form, uznałam, że wylosujecie kształty waszych pierniczków, ale spokojnie, specjalnie dla konserwatystów zadbałam o to, by w każdym z nich znalazło się też kilka tradycyjnych kształtów, jak choinka, czy ludzik

Proszę wszystkich by rzucili kością k8 i zobaczyli jaki woreczek im przypadł. Woreczki mogą się powtarzać!

Spoiler:

@Tahira  @Gwen Schneider  @Louane Gauthier  @Liling Wang  @Dorien Crawley

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Całość jarmarku zdawała się kompletnie odrealniona, biały puszek, kolorowe stragany, migoczące ozdoby, roześmiane gardła... to wszystko w zasięgu ręki, w zasięgu doświadczania życia troszeczkę takim jakie ono było, nim wszystko pierdolnęło.
Tahira pozbawiona dawnego blasku, jakby wyssana z życiowej energii, lubiła korzystać z tego miejsca, którego nowi dominatorzy na politycznej szachownicy nieśmiertelnych zdawali się cynicznie w swoim miłosierdziu nie dotykać. Czy to spotkania, czy samotne wędrówki, bardzo sentymentalne i nostalgiczne w swoim wymiarze. W gruncie rzeczy bowiem Tahira była masochistką i uwielbiała katować się na wiele wymyślnych sposobów.

Tym razem miało być jednak inaczej. Tym razem przyświecał jej konkretny cel. Weszła do środka pomieszczenia rozglądając się niepewnie i chwytając pozbawiony dla niej barw fartuszek. Zalożyła go na swobodne kaszmirowe czarne dresy. Cóż, zważywszy na mąkę, być może nie był to dobry trop kolorystyczny. Po wysłuchaniu powitania wzięła jeden z woreczków i od razu zajrzała do niego pozwalając porwać się dawno zapomnianej dziecięcej ciekawości. Nie rozpoznała kształtu od razu. Jej dzieciństwu towarzyszyły szczury i zawszone wygłodniałe psy, a nie... dinozaury? Przez moment zastanawiała się czy nie uprzeć się, żeby wymienić sobie woreczek, ale ostatecznie odpuściła i zajęła miejsce na jednym z wolnych stanowisk.

_________________

Gwen Schneider

Gwen Schneider
Liczba postów : 38
Pomysł pojawienia się na warsztatach z robienia pierniczków wydawał się najbardziej absurdalną rzeczą, jaką Gwen mogła robić w obliczu tych wszystkich strasznych zdarzeń, które wydarzyły się w przeciągu ostatnich tygodni.
A jednak była tutaj, odbierając fartuch od lekko przerażającej kobiety, które opowiadała jakieś makabryczne rzeczy o utracie rąk. Żyjąc z dala od wilkołaczej społeczności i bazując na mięsie dostarczanym przez męża, nie mogła tak od razu przywyknąć do standardów wilczej społeczności, bo sama prowadziła życie mocno zbliżone do ludzkiego.
Ale właśnie ta odrębność była powodem dla którego (podążając za sugestią Doriena) zgodziła się wziąć udział w tym wydarzeniu — skoro miała dołączyć do frakcji wilkołaków, musiała poznać wilkołaki i wejść w tę społeczność, a także nauczyć się żyć obok wampirów, które znała jeszcze słabiej niż swoich pobratymców. Trzymanie się z boku byłoby bardziej komfortowe, ale w gruncie rzeczy nie przybliżałoby jej do celu. Warsztaty robienia pierniczków były odrobinę losowym, ale jednak neutralnym gruntem, pozwalającym lekko wtopić się w tłum.
Odebrała od prowadzącej zajęcia woreczek z foremkami. Musiała przyznać, że piękne, morskie formy robiły naprawdę wspaniałe wrażenie. Od razu pożałowała, że nie może ich pokazać synkowi, co niemal doprowadziło ją do płaczu. Mechanicznie otrząsnęła się i podniosła wzrok, starając się odzyskać równowagę.
Rozejrzała się po innych uczestnikach spotkania, na sekundkę zawieszając wzrok na wampirzycy w kręconych włosach. Niemal od razu wróciła spojrzeniem do Doriena, tak jakby liczyła, że w jego oczach znajdzie wsparcie, choć w gruncie rzeczy był dla niej niemal obcym człowiekiem.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 875
Na warsztaty Dorien przyszedł ze swoją… no właśnie. Córką? Latoroślą? Potomkinią? Umówili się, że ich relacja nie będzie wyglądać w taki konserwatywny i tradycyjny sposób, a bardziej po przyjacielsku, gdzie jednak jedno musiało obrać rolę mentora, a drugie uczennicy. Dorien aż za dobrze wiedział jak to jest być pozostawionym samemu sobie w pierwszych tygodniach życia z wirusem, ale na szczęście wzięcie odpowiedzialności za Louane nie było przykrym, moralnym obowiązkiem, a stworzenie teoretycznej, patchworkowej rodziny przyszło im, wbrew obawom i wielu potencjalnym zgrzytom, relatywnie łatwo. Doskonale wiedział, z jak wielką stratą Louane się mierzyła i chociaż wypełnienie choćby jednego procenta roztrzaskanego serca graniczyło z cudem, starał się jak mógł nauczyć ją żyć na nowo i był bardzo dumny z najmniejszego postępu i cienia uśmiechu podopiecznej.
W tym niewielkim budynku były aż trzy kobiety, którym Dorien bezinteresownie pomagał. Kto by się spodziewał, że taki z niego samarytanin. Wszystkie, choć w różnym stopniu, cierpiały z powodu utraty rodziny. Dorien, nie licząc namiastki w postaci watahy, nie miał swojej od ponad dwustu lat. Wniosek mógł być taki, że kiepsko u niego ze współodczuwaniem w takim zakresie spraw, natomiast wyglądało na to, że radził sobie relatywnie dobrze. Warsztaty z pieczenia ciastek brzmiały wręcz niepoważnie i abstrakcyjnie wobec zgrai krwiożerczych bestii, natomiast ten aspekt miał być zepchnięty tego wieczora na margines, a na pierwszy plan wstąpiła dobra zabawa i totalne odstresowanie. Dorien totalnie miał ochotę obsypać Louane mąką, nawet jeśli większość miał przyjąć fartuszek. Wybrał sobie czerwony i nawet zawiązał koślawą kokardkę. Odnośnie integracji, obecność Tahiry zaskoczyła go mocno - że też akurat na siebie trafili, co za przypadek! Przestawił sobie obydwie damy (choć wiedział, że to nie pierwsza wampirzyca, którą Luane poznała), a potem również tę trzecią, która dotarła zaledwie kilka minut później. Wyglądało na to, że będzie jedynym samcem w tej grupce, bo nie sposób zapomnieć o prowadzącej, która ewidentnie przykuła uwagę Doriena.
- Gotowe do pracy? - humor wyjątkowo mu dopisywał, co też doskonale było widać na jego uśmiechniętej twarzy.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
Ida przyszła na te warsztaty głównie dlatego, że zostały jej podarowane. Nie lubiła nikomu odmawiać, stawiła się więc na miejscu w odpowiednim dniu i o odpowiedniej porze. Ubrana w świąteczny sweter, wydziergany dla niej przez babcię Jadzię, była gotowa poznawać tajniki wypiekania słodkich, korzennych ciastek.
Na sali zobaczyła dość dużo znajomych twarzy. Przywitała się wpierw z obcą prowadzącą, która wcisnęła jej w ręce woreczek z foremkami, a następnie zaczęła się ciepło witać z Tahirą i Louane, trochę mniej ciepło (ale wciąż bardzo serdecznie) z Dorienem, a następnie stanęła przed Gwen.
Hej, my się chyba nie znamy? Ida, znajoma... w sumie to Tahiry, Louane i Doriena. — Wyciągnęła dłoń, by zapoznać się z wilkołaczycą, nie zakładając kogo znała, a kogo nie. Chociaż jeżeli miała strzelać, to pewnie przyprowadził ją tu Dorek.
Następnie Wybrała biały fartuszek, który kompletnie nie przypomniał tego laboratoryjnego. Próbowała go przez chwilę zawiązać, ale oversize'owe dzieło babci Jadzi bardziej przeszkadzało niż pomagało, dlatego też, dokładnie tak jak podczas pracy w labie, zrzuciła go i pokazała koszulkę, którą miała pod spodem. Również prezent, który początkowo wydawał jej się bardzo zabawny. Teraz, w takim towarzystwie, aż zrobiło jej się głupio, szybko więc zakryła cringowy nadruk ciasno zawiązanym fartuszkiem i stanęła przy wyspie, by otworzyć swój woreczek z foremkami.
O nie, nie mogły być koty? — Powiedziała, widząc foremkę z szczekającym szczurem, zwanym potocznie chihuahuą.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Liling Wang

Liling Wang
Liczba postów : 40
Uznała, że pieczenie pierniczków, jakkolwiek absurdalnie by nie brzmiało w obliczu ostatnich tygodni, było czymś, co faktycznie mogłoby oderwać ja trochę od natłoku myśli i sprawić, że się trochę wyluzuje. Lubiła piec słodkości, chociaż od dawna nie miała na to chwili, więc tym bardziej kuszące wydawało się wyrwanie dla siebie chwili z wypiekami.
Wchodząc do sali, przywitała się i rozejrzała się odruchowo, kto się w niej znajduje i gdzie jest, dopiero później spojrzała na prowadzącą i wylosowała jeden z woreczków, by zaraz przenieść się w głąb sali. Zgarnęła również pierwszy lepszy fartuszek, biały, gdyż uznała, że czerwień zbyt mocno kontrastowałaby z dopasowanym, butelkowozielonym swetrem, który miała założony na koszulę. Wybrała sobie miejsce gdzieś z tyłu sali, posyłając po drodze drobny uśmiech w stronę Tahiry, oraz Doriena. Reszty nie kojarzyła, więc zostawiła swój woreczek na wybranym miejscu i podeszła najpierw do Idy, a potem do Gwen, by uprzejmie przedstawić się im z imienia i nazwiska, jednak wróciła zaraz do stanowiska, chcąc sprawdzić, co też jej przypadło w puli wykrawajek i odrobinę się uśmiechnęła, widząc stado wykrawajkowych kotów. Trafiła całkiem nieźle, lubiła te puchate stwory, jednak nie miała żadnego, wiedząc, że w jej stadzie nie każdy tolerował koty. Słysząc Idę, podniosła wzrok.
— Ja mam koty, zawsze możemy się kilkoma wymienić, będzie bardziej różnorodnie. — Zaproponowała, bo nie wydawało jej się to złym pomysłem. Miała w zasadzie same koty, więc wymienienie kilku z nich z kimś z grupy mogło nawet być całkiem niezłym pomysłem.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
No już, już. Wszyscy mają już foremki? Tak? Nie? Jak nie to proszę szybko je brać złociutcy, a jak tak to zaczynamy, bo niestety potem ktoś zarezerwował tę salę na grupową terapię dla par, więc nie mamy całej nocy. – Kobieta ponownie wskazała gestem woreczki foremek, a sama cofnęła się nieco, by podejść do tablicy, na której w towarzystwie narysowanych pierniczków widniał już przepis na wypieki, najprostszy jaki tylko mogła znaleźć. 
Więc tak. Macie wszystkie składniki, foremki, normalnie poprosiłabym was jeszcze, byście nastroili swoje aury, ale jak mówiłam chyba nie mamy na to czasu, no trudno. Może innym razem. No dobrze. Zaczynajcie.

Proszę wszystkich o rzut kostką k6, by zobaczyć co was spotka podczas wyrabiania ciasta

Spoiler:

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira przywitała się z nadchodzącymi znajomymi i nieznajomymi twarzami dość oszczędnie, dziś nie był jej najlepszy dzień. Nieco dłużej zawiesiła oczy na Dorienie, z którym ostatnio widywała się tylko w celach dyplomatycznych. Obecność Loune skwitowała tylko lekkim zaskoczonym uniesieniem brwi – wyczytywała z zachowania i różnej palety gestów, że jest to osoba dość ważna dla jej przyjaciela, a przecież wcześniej nie miała okazji z nią się poznać...

Była nieco rozbawiona, że zupełnie ludzkie warsztaty zapełnione były nieśmiertelnymi uczestnikami.
– Ja podziękuje za wymianę. Te śmieszne mi w zupełności wystarczą. – przyjrzala się ponownie foremką nie rozróżniając stegozaurusa od tyranozaura, może ten latający... tam było w nazwie coś z daktylami...

Uwagę od nazw odciągnęły dalsze instrukcje śmiesznej kobiety prowadzącej. Uwaga o aurach zadrgała jej kącikiem ust, tak dawno już nikomu nie wciskała ezoterycznego kitu. W sumie odkąd jej sklep spłonął w Zupełnie Niecelowym Akcie Samowybuchu Pieca Ciepłowniczego (oficjalna wersja). Tarot absolutnie nie liczył się do tej kolejki. Tylko karty mówiły jej prawdę...

Tak czy inaczej, skupiona na zadaniu włączyła mikser. I to był błąd. Choć Giselle zapewniała wszystkich, że miksery są już ustawione na odpowiednie obroty, niesprawdzony sprzęt okazał się być ustawiony na ekstremalne. Ze świzgiem zaczął rozjeżdżać niesklejone składniki rozsypując dookoła mąkę, jajka i przyprawę. Cała czerń Tahiry była obecnie pokresjona białym proszkiem, gdzieniegdzie rozbryzganym jajkiem.

–Testa di cazzo! – krzyknęła wściekle, gubiąc na moment maskę wyciszonej mimozy i gwałtownym ruchem zerwała kabel by wyłączyć piekielne urządzenie.

_________________

Gwen Schneider

Gwen Schneider
Liczba postów : 38
- Cześć - powiedziała do Idy, lekko ściskając jej dłoń - Gwen. Również znajoma Doriena.
Nie chciała się zagłębiać w niuanse, bo zapewne Idy nie interesowało, że była żoną przyjaciela Doriena, więc skrót myślowy wydawał się odpowiednim rozwiązaniem. Kobieta wydawała się naprawdę serdeczna, dlatego Gwen, mimo swoich trudnych przeżyć, starała również odnieść się do niej z podobną sympatią. W tym trudnym świecie każdy objaw serdeczności wydawał się czymś, co należało pielęgnować, szczególnie jeśli miała zostać tu na dłużej.
Przywitała się w końcu także z resztą uczestniczek — jak się okazało, warsztat przypominał zlot znajomych Doriena, co czyniło tę sytuację przystępniejszą, ale również w pewien sposób intrygującą.
- Pewnie - odparła Dorienowi, starając się zmusić do uśmiechu, co w gruncie rzeczy wyszło jej całkiem nieźle.
Wysłuchała instrukcji kobiety prowadzącej zajęcia i zabrała się do pracy, starając się nie zwracać uwagę na jej lekkie popędzanie.
O dziwo, wszystko szło naprawdę dobrze. Wokół zrobił się lekki chaos, być może wynikający bardziej z samej przestrzeni i współuczestników warsztatu, ale poza tym nie było źle - widać było, że to nie pierwsze pierniczki w życiu Schneider.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 875
Czy to na pewno był przypadek? Wziął ze sobą Lou, z którą wszedł trzymając dziewczynę w objęciu przez ramię, tak po kumpelsku, a nie dość, że zaproszona przez niego Gwen faktycznie zgodziła się tam z nimi spotkać, to na miejscu była też Tahira, a chwilę później do pomieszczenia weszła wampirzyca, blondynka, z którą Dorien ‘zacieśniał więzi’. Próbował ukryć niemy szok, który w pierwszej chwili na pewno wymalował się na jego twarzy, a zwykłe ‘hej’, którym ją przywitał, miało skutecznie wskazać reszcie zgromadzonych, że ta dwójka po prostu się zna, nic więcej.
W swoim woreczku z foremkami znalazł kształty bardziej pasujące do pory letniej, plażowej. Muszelki, koniki morskie, ryby, ryboludzie. Whatever, ważne, żeby ciastka były smaczne. Pomachał do Liling, gdy ta pojawiła się lekko spóźniona. Tę wilkołaczycę faktycznie znał tylko z widzenia.
- O, masz takie same! - zagadnął do Gwen, gdy zajrzał jej przez ramię. Przyjrzał się, czy mają takie same wodne stworzonka.
- Farciara! - aż pozazdrościł Tahirze dinozaurów.
Powtarzał sobie w myślach jedną frazę, która brzmiała mniej więcej ‘nie gap się na Idę’. Ale jak nie patrzeć, gdy nie dość, że zdjęła z siebie odzienie, to jeszcze wzór na jej koszulce był tak wymowny. Popatrzył to na jej twarz, to na nadruk i chociaż słowem się nie odezwał, to jego twarz wyrażała niemo ‘Seriously?’. Well, nie dało się zaprzeczyć.
Tahira jednak nie byla aż taką farciarą, patrząc na stan jej stanowiska i odzieży (dobrze, że mieli fartuszki!), gdy wszystko dosłownie rozbryzgało się wokół z powodu niedostosowanych obrotów miksera. Rzucił jej swoją ścierkę, bo jedna to za mało, by wszystko zebrać. I szczerze wolałby, żeby to jemu się przytrafił felerny mikser, niż pytanie od Giselle o najlepsze święta w jego życiu. Obstawiał, że to dlatego, że był męskim rodzynkiem wśród zgrai bab.
- Ummm… - zająknął się, zastanawiając się, co odpowiedzieć - Nie wiem, nie obchodzę świąt od… zawsze. Ale reszta jarmarku też jest super, polecam strzelnicę, są fantastyczne nagrody. Wino też może być. I na pewno spotkacie kogoś znajomego - sklecił coś wymijającego, gdy mieszał składniki na ciasto.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1035
No cóż, nie planowała spotkania z Dorienem, ale kiedy zobaczyła jak zareagował na jej koszulkę, zawstydziła się przy nim po raz pierwszy od początku ich znajomości. Szybko zakryła się fartuszkiem, mając nadzieję, ze nie będzie to sugerowało jakichś powiązań między nimi. W końcu każdy facet mógł zareagować podobnie, nie było w tym nic dziwnego.
Uśmiechnęła się do Liling, kiedy ta zasugerowała wymienienie się foremkami i zgodziła się bez wahania. Chwilę później miała przed sobą zgraję kocich i psich foremek, które wyglądały trochę lepiej same szczekacze. Zachowała sobie jedynie kość, uznając, że będzie to bardzo zabawne, jeżeli zrobi piernik w takim kształcie, obleje go śnieżnobiałym lukrem i wręczy Dorienowi. Bo wiecie, wilkołak i pies, czy coś.
Nie przepadała za wyrabianiem ciasta za pomocą miksera, o wiele bardziej wolała robić to ręcznie, dlatego kilka razy sprawdziła czy wszystko jest okej. Zastanowiła się chwilę, czy nie wywalić zawartości misy na blat, żeby pougniatać ciasto samej, ale uznała, że nie chce się wyróżniać i po prostu włączyła odpowiednie obroty. Najwyżej, gdy składniki się połączą dokończy pracę używając własnych kłykci.
Parsknęła cicho pod nosem, na odpowiedź Doriena, co dla wszystkich brzmiało jakby wyśmiewała jego brak doświadczeń świątecznych. W gruncie rzeczy to nawet mu współczuła, bo dla niej ten okres był najbardziej ulubiony w całym roku. Z drugiej strony, całkiem jej to połechtało ego, kiedy wilkołak nie wprost przyznał, że była jego ulubionym wspomnieniem świątecznym.
Giselle za to musiała uznać, że ona ma lepszą historię świąteczną do opowiedzenia i poprosiła o krótką opowieść też ją. Ida w pierwszym momencie się strasznie speszyła. Nie chciała opowiadać o swojej polskiej rodzinie, nie, kiedy ze względu na niebezpieczeństwo nie mogła ich odwiedzić w trakcie tych świąt. Dlatego też, skupiła się chwilę i wymyśliła pierwszą lepszą opowiastkę.
Kiedyś mój kot wywrócił choinkę i stłukł wszystkie bombki, więc zamiast szklanych ozdób napiekłam pierników, przewlekłam je nitką i ozdobiłam ją tak. No, jeszcze były jakieś ostatki i suszone plastry pomarańczy, ale w całym mieszkaniu pachniało właśnie tak. — Wskazała na porządnie już zarobione ciasto, które zamierzała wyciągnąć z miski, by skończyć wyrabianie tak jak powinni to robić od początku.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Liling Wang

Liling Wang
Liczba postów : 40
Wymiana foremek przebiegła sprawnie, dzięki czemu Liling miała przed sobą zgraję foremek w kształcie kotków i piesków. Nie zależało jej jakoś szczególnie na tym jakie kształty będą miały ciasteczka. I tak miały zostać zjedzone i tak, więc co za różnica, czy będą to same koty, czy koty i psy.
Na polecenie użycia miksera obrzuciła urządzenie podejrzliwym spojrzeniem. Nie do końca lubiła tę całą elektronikę, nawet jeśli była przydatna i ułatwiała gotowanie. Ot, przyzwyczajenia osoby, która przez lata obywała się bez takich udogodnień. Wolałaby pewnie sama zagnieść ciasto, jednak nie zamierzała się sprzeczać i po prostu podążała za instrukcjami, na zaś sprawdzając i tak, czy ustawienia miksera nie są jakieś dzikie, a po części dlatego, że chciała zobaczyć, jakie w ogóle są. Niby w kuchni miała taki mikser, ale używanie go... po prostu nie wychodziło jej, odruchowo robiła wszystko po staremu, chociażby nawet miała początkowo w planach użycie urządzenia. Może w przyszłości w końcu się przekona, żeby faktycznie zacząć polegać na maszynie. Póki co wszystko szło jak po maśle, wszystko sprawnie działało, ciasto się wyrabiało, w okolicy był mały pożar typu, maszynę opętało, więc jeśli Tahira potrzebowała więcej ścierek, podzieliła się z nią tą, ze swojego stanowiska. Przy okazji słuchała opowiastek świątecznych innych, trochę ciekawa, jak spędzają święta. Dla niej nie był to jakiś szczególny dzień w roku. W Chinach nie obchodzili tych świąt, najbliższy miał być nowy rok, który obchodzili wedle kalendarza lunarnego, więc i wypadał później niż ten ustalony przez resztę świata. Za to w późniejszym czasie wciągano ją w obchody świąt będące zlepkiem różnych religii, więc głównie kojarzyły jej się z wieszaniem wszędzie ozdób i lampek oraz z pieczeniem słodkości z przyprawami korzennymi.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Gisele była naprawdę przekonana, że wszystkie miksery są poprawnie ustawione. Dlatego też, gdy okazało się, że jest inaczej wydała się siebie cichy okrzyk.
Oj kochana, uważaj. Wszystko w porządku? Najmocniej przepraszam, byłam pewna, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Ale wiesz co, nie martw się. Z ciastem całkiem ci do twarzy. Dodaje ci ono trochę… Koloru. A nie mówię tego każdemu. – rzuciła do Tahiry. – Hm… Chociaż może rzeczywiście powinnam była kazać wam wyrabiać ciasto samodzielnie, byście się z nim lepiej połączyli. Ale to jest jednak ważniejsze przy ciastkach na Walentynki, a nie pierniczkach, więc mniejsza o to.
Wilkołaczka potem przeszła do reszty uczestników i uśmiechnęła się szeroko, widząc, że zarówno Liling, jak i Gwen świetnie sobie radzą.
Znakomicie moje kochane. Znakomicie. Od razu można wyczuć, że macie prawdziwy talent! Jeśli byłybyście zainteresowane to dajcie mi potem znać, umówię się z waszą dwójką na wróżenie z rodzynek, by zobaczyć czy przypadkiem nie macie przed sobą znakomitej kariery jako ezocukiernicy. – powiedziała z uśmiechem.
Kobieta nawet nie próbowała ukryć rozczarowania “historią” Doriena.
Naprawdę? Żadnych? I żadnej historii? No cóż, mogę cię jedynie poprosić mój złociutki byś przynajmniej w te Święta trochę poszalał i zebrał jakieś wspomnienia. Nawet jeśli nie zamierzasz niczego obchodzić.
Natomiast historia Idy zdecydowanie przypadła jej do gustu.
Oh! Koty to takie pocieszne stworzenia. Ale cóż za kreatywność! I świetnie wyrobione ciasto! Może ty też masz w sobie dar ezoterycznego cukiernictwa?

Tessa Fisher

Tessa Fisher
Liczba postów : 77
Długo się zastanawiała czy powinna przyjść. Zdecydowanie za długo bo okazało się, że jak weszła wszyscy już byli i zajmowali się tym czym się zajmowali. Prześlizgnęła się po cichu w szary koniec mamrocząc pod nosem przeprosiny za spóźnienie. Po czym zgarnęła jeden z woreczków i stanęła w wolnym miejscu. Oddalonym od innych na tyle, by nie musiała z nikim za bardzo się spoufalać. Samotność była dobrym wyjściem. Bardzo dobrym. Mając wszystko przed sobą zaczęła wyrabiać ciasto i co gorsza. Wilkołaczyca spojrzała prosto na nią a pech chciał, że i ona również przeniosła na nią w tym czasie swój wzrok przez co poczuła się dziwnie...nieswojo. Na jej pytanie chrząknęła nieco i wzruszyła ramionami.
- Nie ma w mojej historii życia nic ciekawego.
Szepnęła nabierając nieco powietrza mierząc uważnie wzrokiem każdego, kto ośmielił się jeszcze spojrzeć w jej stronę. Wysypała nieco nerwowo foremki z woreczka. Wspomnienia przeszłości nie były wcale takie przyjemne. Jakoś nie pamiętała, albo nie chciała pamiętać czasów, gdy jej matka żyła. Wszystko co dobre wyparła z pamięci bojąc się tego, że jej bariera buntownika kiedyś runie a ona pokaże prawdziwe oblicze. Jak się okazało, foremki były...kotami. Skrzywiła się nieco z niesmakiem ale ostatecznie przeszła do wycinania z ciasta.

klik = 3,2

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Na jakże niegrzeczną uwagę kobiety skrzywiła się tylko w fałszywym uśmiechu i zagotowała się wewnętrznie, czy raczej antyzagotowała, bowiem jej temperatura spadła i teraz jej skóra była ziemistoblada, nieprzyjemnie chora i zmrożona.

Nie ważne.

Nie włączała już miksera, tylko wyciągnęła misę (szarpiąc się z nią trochę). Jej możliwości kontrolowania emocji świetnie znajdowały swoje zastosowanie w sytuacjach kryzysowych. Taka drobnostka jak robienie pierników, która aktualnie srogo ją nadwerężała, mogła sobie pozwolić na szczyptę nienawiści. Albo dwie szczypty. Albo całe wiadro.

Wywaliła ciasto na blat i zaczęła je energicznie ugniatać. Jej chłodne ręce nie sprzyjały trochę ciastu, które zapewne potrzebowało w swoim życiu więcej ciepła, ale totalnie nie dbała o to, na razie tylko gorejąc nienawiścią. Cóż, gniew też był jakąś emocją, taką która pozwalała funkcjonować, mimo bezsilnosilności czy wzmagającej depresji.

Plus był taki, że się przy tej aktywności nie pociła, bo już była zimna.

Dorien w sumie mógł zauważyć, że jej wyraz zaciętości był tożsamy co podczas treningów. Tahira była tak zaabsorbowana tym ciastem, że ciężko było jej utrzymać jakąkolwiek konwersację. W końcu odsunęła się od blatu i przysunęła do @Liling Wang by położyć oprzeć jej czoło na barku.

– Nienawidzę piec, kurwa... – wymruczała do niej po chińsku. Przebywanie w zamknięciu sprzyjało edukacji.

_________________

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach