Vincent&Silvan | 8.12.23

2 posters

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Dwa dni po windowego aferze Silvan postanowił ponownie spotkać się z Vincentem, już w nieco spokojniejszej atmosferze, pozbawionej zamknięcia w ciasnej przestrzeni i rozmów o ich stwórcy… To znaczy, to ostatnie nie było,p aż takie pewne, bo Silvan obawiał się, że akurat ten temat i tak wypłynie chociażby przez Alistaira, o którym Silvan zamierzał wspomnieć, czy przez rozmowę na temat dołączenia do rodu, jako że nie zamierzał się z tym poddawać.
Umówili się w hotelowej kawiarni, gdzie Zimmerman czekał już na młodszego wampira, tym razem ubrany w fioletowy golf. Wpatrywał się w swój kubek wypełnionym po brzegi piernikowym latte, ozdobionym bitą śmietaną, polewą czekoladową i kawałkami pierników, które jeszcze nie zdążyły zamoknąć, aż wreszcie zobaczył zbliżającego się Bauma.
Hej. Jak tam? Żadnych więcej przygód w windzie? – spytał, podnosząc się ze swojego miejsca, zastanawiając się, czy powinien podać “bratu” rękę, poklepać po ramieniu, czy objąć go po przyjacielsku. Ostatecznie po prostu wstał i czekał na to co zrobi młodszy z nich.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Vincent nie wiedział, jak się czuć z wizją spotkania ze „starszym bratem”. Swego czasu miał kilku takich, nie wampirycznych, a... biologicznych. Poniekąd chyba potrzebował takich figur w swoim życiu. A Silvan był idealnym starszym bratem. Albo przynajmniej taką osobą, która mogła pełnić w życiu Vincenta taką rolę.

Wszedł do hotelowej kawiarni ubrany w czarną koszulę we kwiatowe wzorki wyliniowane białym kolorem. Dobrze,  że stosunkowo rzadko było mu zimno i nie musiał siedzieć cały czas w wełnianych swetrach. Wampiryzm pozwolił mu podążać za trendami i wybierać z każdego okresu to, co mu się najbardziej podobało.

Hej, Silvan — przywitał się z uśmiechem. Musiał też sobie zamówić kawę. Choć może raczej herbatę? Uwielbiał rooibosa lub earl greya, a skoro nie był już to towar kolonialny, mógł te herbaty pić bez wyrzutów sumienia. — Całe szczęście żadnych wypadków z windą nie było. Choć kusiło mnie, żeby pójść schodami. Poczekaj, pójdę zamówić sobie herbatę i już do ciebie wracam.

Przeszedł się do baru i po chwili wrócił z parującym kubkiem wrzątku i torebką z earl greyem.

Co tam u ciebie słychać, Silvanie? Wszystko okej? — spytał.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Skinął głową o usiadł z powrotem na całkiem wygodnym krześle, gdy Vincent udał się do baru, by zamówić coś do picia.
Co u mnie? Dużo. Chyba dużo – zaśmiał się, zastanawiając się, czy skupić się jedynie na kilku ostatnich tygodniach, czy może zafundować bratu przyśpieszony opis jego czterech ostatnich lat, gdy wszystko zaczęło się jakoś dziwnie zmieniać, nawet jeśli i na lepsze. – Ale tak, pomijając, że nagle cały Paryż stanął do góry nogami, a jakaś grupa ekstremistów najchętniej by nas wszystkich wybiła, to jest naprawdę w porządku. Zresztą hej – Tu wskazał na stojący przed nim kubek pełen produktu kawowo-podobnego. – przynajmniej kawa w hotelu jest dobra. No i ta w kawiarniach obok też, więc na szczęście mam co pić, gdy tutaj przychodzę. Dałbyś wiarę, że na przykład w okolicy siedziby rodu Dracul, gdy ród jeszcze... no ten, istniał, nie było ani jednej kawiarni z dobrą kawą? To chyba aura tego brzydkiego budynku, tak na wszystko wpływała, no ale nie ważne. Ale co u ciebie? Coś się działo przez te cztery lata? Jakieś zmiany poza tą wiadomą? Dobrze ci się mieszka w hotelu? Mówiłeś, że nagrywasz filmiki na social media. Jak to idzie? Przyznam się, że chyba nigdy nie zrozumiałbym fenomen TikToka, gdyby nie Ida, ale teraz jestem w stanie zobaczyć, czemu jest on taki atrakcyjny dla nowszych pokoleń. Masz już, ten, złoty przycisk na YouTubie, czy jak to działa?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Doskonale zdawał sobie sprawę z istnienia tych paskudnych fanatyków. Novus ordo, to brzmiało jak coś z podtekstem faszystowskim. A Vincent gardził faszystami. Zaś jak ci zagrażali mu, to było podwójnie koszmarne.

- Tak, ten hotel to w teorii świetna sprawa. Chociaż... wolałem własne mieszkanie. Tutaj nie mam miejsca na instrumenty, ogrzewanie cały czas szwankuje mimo interwencji, no i mam widok z okna na jakąś paskudną melinę. No, ale... cokolwiek dla bezpieczeństwa, nie?

Nie lubił tego stanu rzeczy. Zawsze, gdy podróżował, był wolnym duchem. Ryzykował, pakował się w kłopoty, ale nie martwił się wtedy o swoje życie. A teraz? Ciągle towarzyszył mu lęk.

- A nagrywanie... cóż, zamierzam to wznowić, aczkolwiek też jest ciężko. Kodowanie lokalizacji, żeby te gnidy mnie nie znalazły to zadanie ponad moje możliwości. Gdybyś znał jakiegoś dobrego informatyka... lub lepiej - hakera, to daj mi znać. Niby nie zdradzam tam, że jestem wampirem, ale skąd mam wiedzieć, że tamci się nie domyślą?

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Cokolwiek mówisz? – spytał, unosząc nieco brwi do góry. – Cieszę się więc, że sam podjąłeś ten temat. Wiesz, nie zrozum mnie źle, rozumiem twoje obawy, ale może warto wziąć to cokolwiek dla bezpieczeństwa bardziej do... Serca i jeszcze raz przemyśleć dołączenie do rodu. – zasugerował, starając się brzmieć łagodnie i spokojnie, bardziej jakby sugerował komuś wybór koloru kubka, a nie dołączenie do rodu w ramach ochrony wobec ataków fanatyków. Kolejne słowa Vincenta, sprawiły, że jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że warto go było przekonywać.
Vincencie proszę cię. Rozumiem, że to dla ciebie ciężkie, ale nawet ja widzę, że się tym stresujesz, a nie potrafiłem zauważyć, że podobałem się mojej dziewczynie przez ostatnie sto lat. Nie znam niestety nikogo kto zajmuje się hakerstwem, mogę się popytać, ale dalej uważam, że będąc w rodzie mógłbyś chociaż spokojnej chodzić po dzielniach wampirów, a nie siedzieć w hotelu zamartwiając się. Zwłaszcza, że oni I tak tutaj weszli na podczas otwarcia. Jako goście. Zaproszono ich w ramach dyplomacji. Nie mogli nikogo skrzywdzić, ale obawiam się, że większe szanse są, że pewnego dnia zaryzykują i zaatakują kogoś spoza rodu na neutralnych terenach, jak ten, niż kogoś kto do niego należy. Nie chcesz skupić się na nagrywaniu muzyki z chociaż odrobinę spokojniejsza głową? – Z jednej strony czuł się naprawdę paskudnie, że wałkował temat pomimo prośby brata, by tego nie robił. Z drugiej strony wołał mieć zirytowanego na niego Vincenta, niż martwego, lub mocno rannego Vincenta, więc wybór był raczej oczywisty.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Vincent westchnął ciężko. Argumenty Silvana były przekonujące, naprawdę. Nie chciał mieć już Novus Ordo na swoim ogonie, patrzeć się za siebie za każdym razem, gdy szedł ulicą. Zalety wydawały się przeważać, ale była jedna kluczowa wada. Coś, co odrzucało go od bycia w rodzie, od utożsamiania się w ogóle z tamtymi strukturami.

- Widzę racje w tym co mówisz, ale... nie mogę - rzekł, wpatrując się w parzącą się w jego filiżance herbatę. - Nie, jak on nadal w tym uczestniczy. Nie chce znaleźć kolejnej osoby, którą zmanipulować, której kazał zrobić coś okropnego i być w organizacji, która twierdzi, że nie ma z tym problemu i nikt nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.

Przez chwilę siedzieli w niezręcznej ciszy. Umysł Vincenta pracował nad tym, jak może by się dało to pogodzić. Brak Novus Ordo i brak Andre. To by było idealne. Po chwili wpadł na jakieś rozwiązanie. Chyba nawet całkiem niezłe.

- Dobrze, możemy zrobić tak: znajdziemy go. Razem. A potem poniesie on odpowiedzialność. Nieważne w jaki sposób. Dopiero, gdy to się dokona, wtedy będę mógł dołączyć do rodu - oznajmił, po czym zamieszął łyżeczką w filiżance. Miał nadzieję, że Silvan nie zauważy lekkiego drżenia jego dłoni.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Mógł zauważyć, że Silvan niekoniecznie dobrze ukrył zaskoczenie, gdy Vincent przyznał, że to co mówił miało sens – Nie spodziewał się tego. Nie tego, że jego słowa miały sens oczywiście, to wiedział, ale tego, że Vincent nie każe mu zmienić tematu, lub po prostu nie odejdzie.
Myślę, że to nie tak, że nie mają z tym problemu, a że André jest jednym z wielu wampirów i to jeszcze wampirem, który w Paryżu nie pokazywał się od lat I nie daje znaku życia– powiedział cicho, wpatrując się dalej w swój kubek. – W obliczu tego wszystkiego co się dzieje... Nie dziwię się, że nie obchodzi ich ktoś, kto równie dobrze może nie żyć, lub siedzieć w Himalajach z własnym kultem.
A potem nastąpiły kolejne słowa i teraz to Silvan pożałował, że w ogóle zaczął temat. Powoli pokręcił głową.
Vincencie, lepiej ci będzie jeśli po prostu o nim zapomnisz. Naprawdę. To nie warte zachodu. Poza tym... – Wziął głęboki oddech i kontynuował, nieświadomie przeczesując sobie palcami włosy z nerwów. – Poza tym jak chciałbyś to zrobić? Nie możesz wyjść z hotelu, nie mamy żadnych wskazówek. I gdybyśmy go znaleźli, nie wiemy co by zrobił. Może coś głupiego. Może nam krzywdę. Może Novus Ordo nas by znalazło. Nie chcę by coś ci się stało, a ja... – Kolejny głęboki oddech. – A ja nie chcę martwić moich bliskich. Tahira obawia się Novus Ordo. Straciła ojca. Nie jest w rodzie. Nie wychodzi z hotelu. Nie chcę jej dokładać nerwów i zmartwień. Tak samo Idzie. Mojej przemienionej córce. Przepraszam, ale chyba wolę się skupić na byciu z bliskimi niż ryzykować w pogoni za duchem przeszłości.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Vincent pokręcił głową. Nie, nie mógł odpuścić sprawy André. Vincent od lat o nim rozmyślał. O nim i o Thomasie, o tym, że nie pamiętał już jego twarzy. Mogli być przyjaciółmi, mogli to wszystko rozwiązać. A może to André już wcześniej podsycał ich rywalizację? Vincent nie był pewny czy całe jego życie nie było jednym wielkim spiskiem uknutym przez tego drania.

Mimo to, nie mógł się zdobyć na to, żeby zbyć Silvana. Widać było, że troszczył się o Vincenta jak cóż... starszy brat. Przyjaciel, który traktował go na równi z rodziną, nawet jeśli słabo się znali.

- Silvanie, ja muszę chociaż spojrzeć mu w oczy. Upewnić się, czy całe moje wampirze życie nie zrodziło się z kłamstwa. Nie mogę ryzykować, że nagle mnie zaskoczy i odbierze mi coś, co akurat będzie mi drogie - powiedział niemal nie po swojemu. Nie było zaczepki w jego tonie, żadnego szyderstwa. Tylko smutek. - Jakkolwiek bym chciał go zabić, wiem, że obecnie nie byłoby to możliwe, ale... wystarczy mi po prostu, żeby wiedział o tym, co myśli o nim jego "stworzenie".

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan po prostu wpatrywał się w Vincenta, w milczeniu analizując jego słowa. Skłamałby gdyby powiedział, że rozumiał w tym momencie młodszego brata. Oczywiście, on sam najchętniej powiedziałby swojemu Stwórcy milion rzeczy tylko... Po co? Miał poważniejsze problemy na głowie, pomimo których był obecnie naprawdę szczęśliwy i nie miał w sobie tego głosu, który krzyczałby mu, by jakkolwiek rozwiązał stare sprawy z Andrè. Ten głos, nawet jeśli kiedyś w nim był, został zagłuszony przez inne, znacznie przyjemniejsze myśli. Niestety był w nim jednak też jeszcze inny, dość nachalny, głos który wręcz krzyczał, by wspierał swoją rodzinę nieważne, jak nierozsądne było to co chcieli zrobić. Zwłaszcza jeśli miało im to pomóc. Westchnął ciężko i wyciągnął ze swojej torby niewielkie, zamkniętę, żółte pudełko z niewielkim prezentem w środku, które przysunął w stronę Vincenta.
Jeśli mam być szczery myślałem, że dam ci dzisiaj to i jeszcze jedną rzecz i to jakoś pomoże w twoich zmartwieniach, ale chyba już wiem, że się myliłem – powiedział i gestem dłoni wskazał, by Vincent zobaczył, co jest w środku pudełka, bardzo świadomie nie odpowiadając na razie na prośbę młodszego wampira. – Dobrze. Możemy to zrobić. – dokończył niemal szeptem wciąż nie do końca pewny, czy właśnie podejmował odpowiednią decyzję.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Vincent Baum

Vincent Baum
Liczba postów : 56
Vincent ze zdziwieniem przyjął prezent od Silvana. Uświadomił sobie, że już dawno nic od nikogo nie dostał. Oczywiście były prezenciki od fanów, ale oni przecież nie znali go osobiście. Nie wiedzieli, jaką osobą był naprawdę.

- Dziękuję - rzekł cicho, niewiadomo czy w odpowiedzi na prezent czy na zgodę Silvana na poszukiwania André.

Otworzył pudełeczko i na jego twarzy zagościł uśmiech. To była zabawka antystresowa. Mogła się przydać, to prawda. Przy całym Novus Ordo, sytuacjami z windą i innymi tego typu po prostu potrzebował czegoś pozytywnego. Nawet jeśli to miała być zabawna poduszeczka do ściskania w dłoni wtedy, gdy chciało się wyskoczyć z kłami przeciwko całej populacji.

- A generalnie... co u ciebie słychać? Jak tam z tobą i Tahirą? - zagaił w celu zmiany tematu na coś innego niż ich przeklęty twórca. Choć oczywiście zamierzał go sam szukać, prześledzić czy nie aktywizował się jakoś w internecie. To była przecież idealna przestrzeń, żeby nasyłać ludzi na siebie i powodować niepotrzebne konflikty.

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan nie wyjawił, że o ostatniej osobie, której dał dokładnie tę samą antystresową zabawkę mówiło się teraz per "Ten, który został uznany za martwego, gdy jego samolot wybuchnął gdzieś nad dżunglą", ale wolał o tym nie wspominać głównie dlatego, że wtedy musiałby o tym dłużej myśleć. A dłuższe myślenie na ten temat sprawiało, że nawet on nie wytrzymywał i ogarniały go gniew i żal do osób, które odpowiadały za tę sytuację.
Skinął głową.
- Proszę, A jakbyś kiedyś chciał porobić dla odprężenia antystresowe slimy, lub świece, lub mydła to daj znać. Coś zorganizuję - rzucił jeszcze, a potem przygryzł wargi. - A w tej innej sprawie... Zobaczymy co się da zrobić. - powiedział, czując się jakby właśnie bardzo świadomie wkładał swoją dłoń do kwasu i nie był w stanie powiedzieć stop.
Całe szczęście bardzo szybko w ich rozmowie pojawił się temat, który sprawił, że nawet obietnica odnalezienia Andre przestawała znęcać się nad jego myślami. Rozpromienił się.
- Dobrze. Pomijając oczywiście to wszystko to bardzo dobrze. Tahira i ja... Nawet nie wiem, jak to się stało, ale jesteśmy razem od marca i no... Jest dobrze. Wiesz, pod koniec grudnia będziemy obchodzić stulecie naszej znajomości. - Przeczesał palcami włosy, czując że chciałby dużo mówić o tym związku, ale nie do końca potrafi jeszcze dobrać odpowiednie słowa poza powtarzaniem, że jest dobrze. - Mieliśmy z tej okazji jechać w podróż orient expressem, bo tak się poznaliśmy, ale no cóż. Wiesz jaka jest sytuacja, więc zamówiłem zastawę taką jak była wtedy w pociągu. I LEGO Orient Express. I spisuję dokładnie nasze spotkanie, by jej dać oprawione jak książkę, ale to oczywiście niespodzianka. I... - Nagle zamilkł i uśmiechnął się przepraszająco. - Przepraszam. Rozgadałem się, a dla ciebie to pewnie głupoty,
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach