Liczba postów : 172
Jeszcze zanim napił się czegokolwiek, sięgnął do wewnętrznej kieszeni i wyciągnął niewielką piersiówkę, którą jednym hałstem opróżnił. Tojadówka rozjaśniła umysł, uciszyła panikę i przywróciła spokojny oddech. Czuł się jakby nie miał rząd mniej lat, irytacja zadrżała mu dłońmi. Jak mógł być takim ignorantem, żeby nie spodziewać się jej tutaj. Tyle miesięcy spokoju, tyle miesięcy skupienia myśli na czymś innym. A teraz to...
Szczęśliwie w końcu pojawił się Silvan.
– Na dupę Wielkiego Manitou, przepraszam Cię... – wyszeptał, a jego twarz wskazywała na autentyczność jego roztrzęsienia. Pokazał barmanowi, że drugi raz to samo, czyli podwójna whisky z lodem. – Spanikowałem, ja... wiesz... pamiętasz jak Ci mówiłem o tej wampirzycy, której kiedyś chciałem się oświadczyć? Kurwa... której się oświadczyłem te dwieście lat temu i nic z tego? Tego wieczoru jak nasza burza mózgu w pewnym momencie przerodziła się w moje regularne pijackie smęczenie? No... więc to ona. I ja zawsze, odkąd jestem w Paryżu, przychodziłem z kimś, bo... bo ona ma taką zasadę, że zajętych nie tyka. Ja... słuchaj, ona w tym roku dała mi kosza już dwa razy i na prawdę, nie chcę... nie chcę znowu próbować, ale jak pójdzie ze mną zatańczyć... – przełknął nerwowo ślinę i wypił swój alkohol na raz. – Ile będę Ci wisiał, jeśli poproszę Cię o pomoc na ten wieczór? Dałbyś radę... nie wiem... udawać? – przygryzł wargę, jego stalowobłękitne oczy wpatrywały się w Silvana błagalnie. – Nie mogę się stąd zabrać zbyt szybko, wiesz... polityka. – rzucił niemalże skamląc i podsunął barmanowi szklankę do ponownego uzupełnienia.
Szczęśliwie w końcu pojawił się Silvan.
– Na dupę Wielkiego Manitou, przepraszam Cię... – wyszeptał, a jego twarz wskazywała na autentyczność jego roztrzęsienia. Pokazał barmanowi, że drugi raz to samo, czyli podwójna whisky z lodem. – Spanikowałem, ja... wiesz... pamiętasz jak Ci mówiłem o tej wampirzycy, której kiedyś chciałem się oświadczyć? Kurwa... której się oświadczyłem te dwieście lat temu i nic z tego? Tego wieczoru jak nasza burza mózgu w pewnym momencie przerodziła się w moje regularne pijackie smęczenie? No... więc to ona. I ja zawsze, odkąd jestem w Paryżu, przychodziłem z kimś, bo... bo ona ma taką zasadę, że zajętych nie tyka. Ja... słuchaj, ona w tym roku dała mi kosza już dwa razy i na prawdę, nie chcę... nie chcę znowu próbować, ale jak pójdzie ze mną zatańczyć... – przełknął nerwowo ślinę i wypił swój alkohol na raz. – Ile będę Ci wisiał, jeśli poproszę Cię o pomoc na ten wieczór? Dałbyś radę... nie wiem... udawać? – przygryzł wargę, jego stalowobłękitne oczy wpatrywały się w Silvana błagalnie. – Nie mogę się stąd zabrać zbyt szybko, wiesz... polityka. – rzucił niemalże skamląc i podsunął barmanowi szklankę do ponownego uzupełnienia.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!