We all pay for our choices

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Nie spodziewała się, że pojawi się w wilkołaczym szpitalu tak prędko, po tym jak - ze średnim skutkiem - włamała się do gabinetu dyrektora. Tak właściwie, to mimo kurtuazji i wymienienia się kontaktem, a nawet przyjęciem propozycji podwózki, nie spodziewała się, że jej stopa ponownie postanie w tym budynku bez jakieś krytycznej sytuacji. A jednak.
Sunęła przez ciche korytarze jak furia, z jej zielonkawych oczu buchał wręcz namacalny ogień, a każdy, kto miał chociaż trochę rozsądku w głowie, na jej widok schodził z toru jej marszu. Zazwyczaj nie wyglądała na kogoś, kto mógłby celowo komuś zrobić krzywdę, jednak w tamtym momencie, pomimo niskiego wzrostu i kotary blond włosów opadającej jej na ramiona, nikt nie odważył by się do niej podejść.
Ubrana w biały, obcisły golf i krótką, skórzaną spódnicę wyglądała jakby urwała się z pinteresta. Jedyne, co stanowiło skazę na tym obrazku były  plamy krwi, wyodrębniające się z jasnego materiału na jej piersi, rozcięta brew z której ta krew musiała opuścić jej ciało, pozostawiając brzydką smugę na twarzy i spuchnięta, przecięta dolna warga. Siniaki które chwilę temu zdobiły jej twarz, dzięki wampirzemu metabolizmowi zdążyły się już zagoić. Usta też nie powinny za niedługo być problemem.
W takim stanie, nie zatrzymując się w łazience, wparowała bez pukania do gabinetu dyrektora. Zamknęła laptopa, przy którym siedział, po czym nachyliła się nad jego biurkiem, bardzo cynicznie uśmiechając się.
Wysyłasz swoich podwładnych, żeby atakowali biedne wampirzyce? Mogłeś napisać maila, co sam zasugerowałeś, zamiast odpłacać się w taki sposób za to włamanie. Czy możesz mi oddać pendrive'a i o tym zapomnimy, czy mam iść do radnych i zgłosić im to naruszenie, jakże świętego sojuszu?
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Nocny patrol z tytułu obserwatora watahy nie wybierał - należało się dostosować do grafiku. Padło akurat na ten wieczór - chcąc nie chcąc, Dorien musiał spędzać w szpitalu więcej czasu, niż początkowo (tj. gdy w ogóle decydował się na wejście w ten biznes) zakładał, zatem chociaż łączył obowiązki, żeby nie kręcić się niepotrzebnie w tę i z powrotem, z lasu do miasta i odwrotnie. Obejrzał już nawet kilka mieszkań - to zaczynało się stawać absolutnie niezbędne, jeśli miejsce, w którym chciałby się zaczepić i odpocząć, miało być inne niż szpital, rodowa posiadłość Wijsheidów lub pokój w hotelu. Chyba zdecyduje się na poddasze w szóstej dzielnicy, przy samym Ogrodzie Luksemburskim. Początkowo myślał o niedużym lokum, gdzie mógłby się odświeżyć, przebrać czy przespać, a aktualnie rozważał połączenie dwóch piętrowych apartamentów w jeden. W końcu czemu nie.
Ciężko pracował do późna. Jedna karta to sklep z meblami, druga to aktualny repertuar pobliskiego kina, trzecia to menu jakiejś zdecydowanie przesadnie drogiej restauracji, czwarta to recenzje aut. Przeglądał właśnie stronę lokalnego schroniska i jego rezydentów. Biedne, kocie sieroty łapały za serce. Sam chętnie dałby któremuś dom, ale rozdarcie między kilkoma lokalizacjami nieszczególnie sprzyjało adopcji. Na szczęście zdążył potwierdzić przelew szczodrego acz anonimowego datku, zanim Ida trzasnęła pokrywą laptopa. Aż filiżanka podskoczyła i odbiła się o spodek cichym brzdękiem.
- Po pierwsze, przerwałaś mi coś bardzo, bardzo ważnego, po drugie, co ty pierdolisz, jakiego pendrive’a? A po trzecie - tu jego mina ze zirytowania płynnie zmieniła się w co najmniej przejętą aktualnym stanem wizualnym wampirzycy - co ci się stało? Kto ci to zrobił?
Wydawało mu się, że już ustalili, że może odłożyć wstyd na bok i zaanonsować się, jeśli miała ochotę złożyć mu wizytę, natomiast zarzucała mu, że to on mógł podjąć dyskusję na jeszcze nieznany mu temat. Oderwał się od laptopa, gdy tylko wpadła mu z hukiem do gabinetu. Jego goście mieli w zwyczaju pukać, aczkolwiek może tym samym uratowała jego palce przed niechybnym przycięciem. Zaskoczyła go na tyle, że musiał wrócić pamięcią do przedstawionych przez nią zaledwie sekundę wcześniej treści, bo skupił się bardziej na tym jak wyglądała, również tej plamie krwi na piersi. A czy bardziej na krwi czy na piersi(ach), to już wiedział tylko Dorien.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Dorien mógłby w tym momencie umawiać się na kolację z królem Wielkiej Brytanii, nie obchodziło jej to zbytnio. Musiała być bardzo zirytowana, skoro uznała, że najlepszym co może zrobić jest przyjście wprost do gabinetu wilkołaka. Bez wcześniejszego telefonu, bez zajechania do domu, by przebrać jasny sweter, albo chociaż przystanku w łazience, by zmyć zaschniętą krew, która zaczynała nieprzyjemnie swędzieć i podrażniać skórę.
Oprócz złości, była też niemiłosiernie zmęczona, mimo tego, że słońce dopiero co zniknęło za horyzontem. Straciła dużo krwi, nawet jak nie na pierwszy rzut oka nie było to widoczne.
Wy też mi przerwaliście coś bardzo ważnego, a jak widzisz, nie płaczę przez to. — Wykrzywiła usta, starając się nie podnosić głosu, chociaż tak bardzo chciała w ten sposób wyładować emocje. Nie, nie mogła. Będzie wyglądała na jeszcze bardziej nieprofesjonalną, jeżeli po prostu zacznie drzeć ryja. Szczególnie, że na razie Crawley nie pokazał się z najgorszej strony. Spodziewała się innej reakcji.
Kto mi to zrobił? Elijah, najwyraźniej twój pies na posyłki. Wiedziałeś, że ten krzyżyk, co go nosi, to po zdjęciu osłony jest jakże ostrym, srebrnym ostrzem? Kurewsko mnie boli ta brew, więc jak możesz po prostu oddać mi mojego pendrive'a, któremu jakże inteligentnie nie zrobiłam backupu to sobie pójdę i obydwoje będziemy mieli spokój.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
- Znowu to robisz - zmarszczył brwi, kiedy poziom irytacji znów lekko podskoczył - Oskarżasz mnie na podstawie własnych założeń, zamiast porozmawiać przy przysłowiowej herbacie. Siadaj - kiwnął głową w stronę foteli znajdujących się po drugiej stronie biurka. Najwyraźniej miał wcześniej gości, dla których te zostały przestawione z innej części pokoju. Wkurwił się, a emocje dało się wyczytać z jego twarzy: czoło zmarszczone, ruch policzków wyraźnie wskazywał, jak mocno zaciskały się jego szczęki z nieco przydługimi zębami, a z uszu, jakby mogła, pewnie poszłaby para, aczkolwiek to nie Ida była powodem zmiany nastroju.
Skurwiały śmieć. Przebrzydła spierdolina. Jebany, zdradziecki szmaciarz.
- Nie, nie wiedziałem, że nosi na szyi taką broń ani tym bardziej, że zaplanował, a co gorsza, wykonał na tobie zemstę. Naprawdę myślisz, że po naszym poprzednim spotkaniu i tym jak ono się rozwinęło i zakończyło, napadnięcie na ciebie było moim pomysłem? Serio? Może masz ochotę przetrzepać znowu moje szuflady albo kieszenie?
Bardziej nakręcił się swoimi niż jej słowami, chociaż po tych ostatnich aż wypuścił głośniej powietrze nosem, a w gardle utknęło ciche warknięcie. Zreflektował się, że nie powinien się tak unosić.
- Potrzebujesz pomocy? - spytał, orientując się, że to powinien był zadać jako pierwsze. W końcu byli w szpitalu, w grę wchodziło opatrzenie ran, jeśli tego wymagały, albo wsparcie w postaci szklanki pełnej świeżej, jeszcze ciepłej krwi.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Miał dobre przeczucie, nie chcąc powoływać się na znajomość dużej części jej nocnej rodziny. Ida bardzo, ale to bardzo nie chciała wplątywać w to Silvana i Constanzy, przez co odpadało także poproszenie o pomoc Tahiry czy Sahaka. Poprosiłaby o towarzystwo Halide, gdyby ta kiedyś odebrała jej telefon albo odpisała od razu, a nie po kilku dniach. Pokazanie jej tumblra, ao3 i fanfiction było strzałem we własną stopę. Musiała więc sama walczyć w tej bitwie, chociaż w tym momencie na horyzoncie pojawiał się nowy sojusznik. I to taki całkiem potężny, który mógł jej naprawdę pomóc. Jeżeli tylko zaskarbi sobie jej zaufanie.
Szkoda. Jakby miał perhydrol to by mogła wywabić plamę jeszcze teraz. Jak miał się szlajać po szpitalu, to wolała to zrobić w domu, zamiast się rozbierać w jego gabinecie.
Nie piję krwi z kogoś. — Powiedziała poważnie, urywając szybko temat. Nie obchodziło jej, czy to była prowokacja czy zaczepka. Było to dla niej zbyt intymne, żeby tak po prostu napić się z kogoś, kto nie mógł skończyć po całym procederze sześć metrów pod ziemią.
Wysłuchała jego wypowiedzi, skinęła mu lekko głową, kiedy wybierał numer do Marie. Ona wiedziała, że go nie ma w tym szpitalu. I że najpewniej już do niego nie wróci na żaden dyżur. Gorzej, że ona podejrzewała Eliję o same straszne rzeczy. Na pewno nie wykorzysta tych danych dobrze, raczej mogli się spodziewać, że znajdzie jakiś haczyk, który wykorzysta przeciwko wampirom.
Marie odpowiedziała zdziwiona, że dyżur w laboratorium ma Juan. Kiedyś ogrodnik na parafii, dzisiaj jeden z lepszych mikrobiologów w szpitalu.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Obviously to miał być lekki żart na rozładowanie atmosfery, ale tym razem chyba mu nie wyszło. No przecież nie dałby się od tak pogryźć jakiejś (jeszcze) praktycznie obcej lasce. Ostatnio i tak bardzo wychodził ze swojej bańki komfortu, w końcu korzystając bardziej z życia, gdy zorientował się, w jak toksycznej relacji do niedawna tkwił, ale para cycków jeszcze nie przyćmiewała mu zdrowego rozsądku. Przynajmniej na razie. Darował sobie też komentarz, który przyszedł mu jeszcze do głowy, że razem z plastrem może przynieść igłę i strzykawkę.
Halide nie miał przyjemności poznać. A szkoda. Ale może jeszcze kiedyś się uda, jeśli ta opuści zakorkowane ulice.
Hm, Marie pomogła na tyle, ile mogła, czyli bezpośrednio odpowiedziała na pytanie szefa, jednocześnie nie zadając innych, a z jej głosu mogli wyczytać, że nawet nie kwestionowała zasadności tego telefonu. Ale jeśli nie było go w labie, to mógł być wszędzie.
- To co? Idziemy sprawdzić jego szafki, czy od razu przetrzepać dokumenty w kadrach?
Wjazd na chatę - trochę ryzykownie. Mogą jeszcze podpytać resztę personelu, czy Elajża może coś mówił o swoich planach na wieczór. Złapaliby go w jakimś pubie czy ciemnej uliczce i po sprawie. Musieli szybko podejmować decyzje, bo każda minuta zwłoki to przewaga tego zjeba. To akurat wyraził na głos. No i plama na swetrze Idy bardzo przyciągała uwagę, Doriena również, i wcale by się nie zdziwił, gdyby zaraz dostał od wampirzycy z liścia za spoglądanie w tę stronę.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Żart, nie żart, Ida nie była w nastroju do takowych. Po pierwsze, ktoś ją okradł, po drugie, rozcięta brew ją napierdalała, a po trzecie, to nie było zabawne. Nie umiała zazwyczaj opanować się gdy piła prosto z żyły, byłą wtedy jak heroinista, który zrobi wszystko, by przyjąć jeszcze jedną dawkę narkotyku. Wolała być kąsaną, zamiast kąsać, wtedy też opanowywała ją błogość, ale przynajmniej wywołana utratą krwi, a nie narkotyczną wręcz ekstazą.
   Ona by chyba poszła przepytać tego całego Juana, jeżeli był współpracownikiem Elijy. Ida nie wiedziała jaka hierarchia panowała w przyszpitalnym laboratorium, ale z własnego doświadczenia wiedziała, że najczęściej relacje w takowych były dość ścisłe. Szczególnie, jeżeli osoby należały do jednej grupy badawczej.
   — Wydaje mi się, że w jego szafkach możemy znaleźć tylko brudny fartuch. Raczej nie trzymałby ważnych rzeczy w ogólnodostępnym miejscu, pod twoim nosem. Jeżeli się nie przyjaźnicie. Ale może ma jakiegoś kumpla czy coś? Nie wiem, możesz rozkazać innym wilkołakom żeby cię słuchały, czy to tylko wymysł zmierzchu? — Blondynka założyła, że siedzący po drugiej stronie biurka wilkołak na pewno jest alfą swojej watahy. Tak naprawdę to dalej była lykańską ignorantką i nie wiedziała jak to wszystko działa.
   Przymknęła na chwilę oczy, próbując zebrać się, by wstać z tego fotela, a nie zwinąć się w kłębek i zdrzemnąć chociaż chwilę. Taki power-nap, 15 minut.
   — Musimy zdążyć ze wszystkim do wschodu słońca. Masz jakieś zapasowe ciuchy? Albo fartuch? W ten sposób zwracam na siebie zbyt dużą uwagę, niektórzy nie mogą przestać patrzeć na krew, nawet jak nie są wampirami. — Zwyczajowo, jak to przy rozmowie z nim, przewróciła oczami.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Właśnie! Czegoś brakowało od samego jej wejścia do gabinetu Doriena. Przewracania oczami, jakże mógł zapomnieć. Zbył komentarz lekko przebiegłym uśmiechem. No przecież się nie zawstydził, nawet jeśli zwróciła mu uwagę.
- A wyglądam ci na takiego, co ryknie i ma posłuch?
Jeszcze nie. Jeszcze.
Wstał od biurka i przeszedł przez długość pokoju, mijając Idę. Wąskie, schowane drzwi idealnie kamuflowały się w ścianie, a za nimi ukryta była niewielka garderoba. Parę koszul na wieszakach, ze dwie albo trzy pary butów, jakiś krawat i reszta garniturowego zestawu. Nawet i dwa fartuchy się znalazły.
- Ten będzie na ciebie dużo za duży, co? - sam też wciągnął właśnie jeden na grzbiet, mając nadzieję, że w ten sposób też się nieco wtopi w tłum. Dał jej drugą sztukę do przymierzenia, ale było oczywiste, że się w nim utopi, dał też do wyboru koszulę. Wyszedł z gabinetu bez słowa, ale mogła słyszeć, że drzwi obok lekko trzasnęły. Zaledwie minutę później, a może nawet krócej, wrócił z jeszcze jednym fartuchem, który musiał należeć do jego asystentki. Dokładnie tej samej, która przyłapała Idę przy jej pierwszej wizycie w szpitalu. Świeżutki, pachnący i na pewno bardziej pasujący długością rękawów.
- No to zapraszam na skrócony tour po szpitalu. Szkoda, że akurat przy tak nieprzyjemnej okazji, ale okoliczności są, jakie są, trudno. Zgarniemy po drodze te plastry i przepytamy kolegę. Chodźmy.
Przepuścił dziewczynę w drzwiach, które oczywiście otworzył. Wziął ze sobą klucze, telefon, kartę magnetyczną, która dawała im dostęp do wielu ciemnych zakamarków. Mieli się skierować w podziemia szpitala (które wyglądem wcale nie różniły się od górnych pięter), gdzie prowadzono najróżniejsze badania, głównie na potrzeby wilkołaków.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Mam ci przyznać rację i powiedzieć, że nie masz autorytetu? — Zdziwiła się na jego odpowiedź. Wiedziała, że chodzi mu o pewne wilkołacze sprawy, ale w kontekście rozmowy z podwładnym zabrzmiało to co najmniej śmiesznie. — Myślałam, że z takim ego to jesteś maksymalnie jeden stopień pod Msrcusem. — Wypowiedziała imię true alfy w bardzo śmieszny sposób, wyraźnie pokazując, że nie ma do niego nic, nawet szacunku. Czy obchodziły ją powody jego zniknięcia? No nie. Obchodziły ją konsekwencje. Jak na kogoś, kto miał ponad tysiąc lat zachowywał się jak rozwydrzona nastolatka, która dostała szlaban na telefon od rodziców i świat się jej zawalił.
Z zaciekawieniem przyglądała się jak Dorien wyciąga z małej garderoby kolejne ubrania. Za koszulę podziękowała, była na tyle długa, że nawet gdyby próbowała wpuścić ją w spódnice by uzyskać efekt celowego oversize'u, to wystawałaby dołem. Nie chciała plotek, że jest nową panną pana dyrektora, a zdecydowanie takie by się pojawiły, gdyby paradowała po szpitalu w jego koszuli. W końcu szpital był pełny wilkołaczych nosów, które na pewno wyczuły by jego wodę kolońską.
Korzystając z okazji, że wyszedł bez słowa, szybko zdjęła swoją zakrwawioną bluzkę i narzuciła na siebie fartuch. Fakt, był za duży. I to nie fajnie za duży, tylko denerwująco za duży. Szeroki w barkach, z rękawami które musiała podwinąć kilka razy. Zdążyła zapiąć trzy pierwsze guziki, kiedy dyrektor wrócił z mniejsza wersją.
Dziękuję. — Skinęła głowa i bez skrępowania zrzuciła z ramion za duże ubranie, by szybko zarzucić mniejszą wersję. Nie był to najwygodniejszy fartuch w jaki miała okazję być przywdziana. Ten był ciasny w biodrach i nieco krótki jak na jej gust. Mimo wszystko, gdy zapięła wszystkie guziki, wyglądała, jakby nie miała na sobie nic oprócz fartucha.
Gotowa, po prostu przeszła przez drzwi w których ją przepuścił, z pewnością siebie jakby dokładnie wiedziała gdzie mieli iść.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Właśnie dlatego był taki silny. Nosił ego na barkach każdego dnia. A jeszcze się rozbestwił.
Chciałby powiedzieć, że w jego fartuchu wyglądała pociągająco, ale słowo, które lepiej by określało to, co widział, to ‘komicznie’. Jak taki mały strach na wróble. Był trochę sztywny w szwach, odstawał, oddawał zupełnie inne wrażenie, niż gdyby założyła za długą, męską koszulę. Mm, to może później. Zdjęła go dosłownie w chwili, kiedy wyciągnął do niej rękę z mniejszą wersją ubrania, nie przejmując się, że przez moment widział ją niemal półnagą. Wyszedłby, wiedząc, że od pasa w górę byłaby tylko w bieliźnie, albo zaproponował, żeby przeszła do tego małego pomieszczenia z tyłu, albo nawet po prostu się odwrócił, ale nawet nie dała mu wyboru. Po prostu zdjęła ten fartuch, prezentując się w prześwitującym, zdobionym haftowanymi kwiatami staniku. Był już dużym chłopcem i taki widok, biorąc pod uwagę całą resztę okoliczności ich znajomości, wywołał w wilkołaku zaledwie uniesienie jednej z brwi i rozchyleniu na moment ust, aczkolwiek nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Ida właśnie tego oczekiwała, takiego małego wow. Prowokowała go. Zobowiązań nie miał, mógł sobie patrzeć na gołe baby. Z consentem, rzecz jasna. Na te opięte biodra też spojrzał, kiedy przepuszczał ją w drzwiach.
Przeszli kawałek tą samą trasą, gdzie minęli się po raz pierwszy, zjechali windą na -1. Tam przeprowadził ją korytarzem, potem przez zamknięte na kartę drzwi, znowu korytarzem, aż do ukrytych schodów. Potem dalej w dół. I choć mogłaby się spodziewać, że podziemia szpitala wyglądały jak z horroru, to nic bardziej mylnego.
- Nie boisz się? - zapytał, lekko ją podpuszczając - Nie masz czego. Środki ostrożności, nic więcej. Niewiele osób wie o tym miejscu, jeszcze mniej ma tu dostęp. Mscrus chociażby nigdy tu nie był - podchwycił ten żart z gabinetu, również podważając autorytet swojego alfy. I true alfy, co gorsza - Tu jest druga, taka mniej oficjalna kostnica - wskazał na drzwi, które mijali - Wycinają, co się da, żeby zaspokoić głód wielu wilków. Dalej są laboratoria, już jesteśmy blisko. A niżej... - zawahał się, czy w ogóle powinien jej mówić - Niżej są zdziczałe gammy. Zamknięte, ściśle pilnowane. Próbujemy im pomóc.
Faktycznie wystarczyło jeszcze kilkanaście kroków, by stanęli przed wejściem do swoistego Eldorado dla naukowców. Dorien był przekonany, że laboratoria Dracul były wyśmienicie zaopatrzone zarówno w sprzęt jak i całą resztę, aczkolwiek szpital nie ustępował jakością. Musiała być w to miejsce władowana gruba kasa, zarówno na wyposażenie, ale też na kilka par zamkniętych ust.
- Mam cię jakoś przedstawić? Nie, że z imienia, tylko czemu właściwie tu ze mną jesteś, biorąc pod uwagę fakt, że ten gość cię tu prędko znowu nie zobaczy? Może stażystka, co?

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Czy Ida go chciała sprowokować? Nie. Nie rozebrała się do golizny, a przecież co za różnica, czy stanęłaby przed nim w bikini, czy po prostu w bieliźnie. Może stroje kąpielowe nie były z prześwitującej koronki, gdzie skórę zasłaniały tylko naszyte drobne, różowe kwiatki, jednakże dla niej nie było większej różnicy. Czuła się pewnie w swoim ciele, nie wstydziła się go odkrywać, a jeżeli wywoływało to przy tym efekt wow, to tylko mile łechtało to jej ego, które nie było o wiele mniejsze od tego Doriena. Widziała jak zareagował, pojawił się przez to na jej twarzy mały, ledwie zauważalny uśmiech. Na szczęście szybko mogła się zakryć, więc nie paradowała przed nim w ten sposób zbyt długo. I dobrze, bo mieli przecież robotę do zrobienia, a kto wiedział, jak samczy instynkt wilkołaka by zareagował. Nie to, że miała chęć na cokolwiek, w końcu została zaatakowana, dalej była trochę obolała, a z jej brwi sączyła się krew.
Szła koło niego, ledwo się rozglądając. Patrząc na nią z boku, z łatwością można było zauważyć ciężar tego dnia, który spoczywał na jej barkach. Być może nie powinna unosić się dumą i po prostu przyjąć propozycje dyrektora, albo chociaż pójść odpocząć do domu, a większą część tego "śledztwa" oddać w ręce wilkołaka. Niestety, jej upór był wręcz historyczny, nie mogła więc pozwolić, by cokolwiek ją ominęło. Najlepiej zrobisz coś samemu, wiadomo. Perfekcjonizm na pełnej.
Można zarzucić mi wiele, panie dyrektorze, ale na pewno nie tchórzostwa. — Odparła krótko, słuchając go jednak z uwagą. Ciekawe. Podobało jej się to, że próbowali pomóc osobom, których wielu pewnie by skreśliło. Zaimponował jej, a fakt, że podzielił się tą, pewnie poufną, informacją sprawił, że zaufała mi trochę bardziej.
Jako badaczkę jak już. — Uniosła się dumą. Na staże to ona chodziła dziesięć lat temu. — Może być przyjaciółka. Po co miałbyś przepytywać ludzi ze stażystką u boku.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
No tak, opatrunek, cholera. Mieli się zatrzymać gdzieś po drodze i zabezpieczyć, jak mogło mu to uciec z głowy. Prawie trzysta lat, a para cycków skutecznie wytrąciła go z torów logicznego myślenia. Czy znajdą plaster w labie? Być może. Zreflektował się na głos.
- Fuck, nie wzięliśmy ci plasterka, pani przyjaciółko badaczko. Bardzo boli?
Mógł teraz z bliska przyjrzeć się rozciętej brwi i niemal sam fizycznie poczuł ten dyskomfort. Prawdopodobnie i w którymś z pustych pomieszczeń znaleźliby odpowiednie do opatrzenia rany środki, aczkolwiek każde pięć minut zdawało się być na wagę złota. Nie no, muszą mieć w laboratoriach co najmniej środki pierwszej pomocy, nawet jeśli pracowały tam tylko istoty nadprzyrodzone.
- Hola Juan - przywitał się z naukowcem - Nie przeszkadzaj sobie, my tylko na chwilę. To nasza nowa badaczka, ale też moja bliska i ceniona znajoma, oprowadzam ją po najciekawszych zakamarkach szpitala, ale mieliśmy drobny wypadek - wskazał na Idę, niepewny, czy powinien ją jakoś nazwać i czy przypadkowe imię przypadnie jej do gustu, a z drugiej strony istniała niewielka szansa, że wampirzyca faktycznie w którymś momencie będzie pracowała właśnie przy tych samych stanowiskach, zatem nadawanie jej zmyślonej tożsamości mijałoby się z celem - Masz tu jakieś opatrunki?
No aktor pierwsza klasa. Tego Juana Dorien też zaledwie kojarzył - to z Samem zażyle dyskutował o postępach w badaniach i uzgadniał dalsze kroki. Tak czy siak, odważnie otworzył kilka szuflad, które nie były opisane w precyzyjny sposób.
- A w ogóle to wydawało mi się, że będzie dziś Swansea, mieliśmy się spotkać. Ale może ja coś pomyliłem, jestem strasznie zabiegany ostatnio.
Postarał się, żeby ton jego głosu wyrażał nutkę zdziwienia, ale też by brzmiał jak najbardziej naturalnie, zarówno w kontekście swobodnego poruszaniu się zarówno w towarzystwie ‘przyjaciółki badaczki, pracownika szpitala, jak i po przestrzeni samej w sobie.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Nie, panie przyjacielu po prostu wkurza. Najwyżej zajdę potem do pielęgniarek, żeby to zszyły. — Wzruszyła ramionami, ironicznie akcentując tytuł, który mu nadała i nie przejmując się zbytnio brakiem plastra zamykającego rany. Nie pierwszy raz coś sobie zrobiła, nie pierwszy raz bolało. W dodatku, przecież była kobietą, a okazało się, że nawet śmierć nie jest w stanie przeszkodzić menstruacji.
Puściła go przodem, zamierzając jedynie obserwować otoczenie i przysłuchiwać się rozmowie. Dała mówić Dorienowi i chociaż szybko pożałowała, musząc tłumić ciche parsknięcie po usłyszeniu jego wypowiedzi, to nie wtrącała się zbytnio. Przesuwała wzrokiem po wyposażeniu laboratorium. Zwykle pracowała w domowych warunkach, więc była przyzwyczajona do skromnego zaopatrzenia, nie zmieniało to jednak faktu, że była mile zaskoczona jakością. Może Elijah, oprócz bycia bucem, mógł faktycznie coś umieć. Szkoda, że na pewno już się o tym nie dowie z autopsji.
Przez to rozglądanie się, przegapiła większość akcji. Damn, a właśnie po to tam poszła! Kiedy ona podziwiwała wirówkę i wyparkę próżniowa, Juan, początkowo faktycznie podniósł się do apteczki, która była w rogu labu, głównie dla picu niż po cokolwiek innego, jednak po usłyszeniu nazwiska Swansea, widocznie się wkurwił. Obrócił się na pięcie i przybrał formę pośrednią, zamachując się jedną z łap w głowę dyrektora. Dorien, stojąc tyłem i grzebiąc w szufladach miał małe szanse na jakąkolwiek reakcję. Ręka uderzyła go w skroń, a go na chwilę przyćmiło.
Ida w tym rozgardiaszu, zobaczyła dopiero jak Crawley obrywa. Przeklęła pod nosem, bo torebkę i gaz pieprzowy zostawiła w gabinecie kilka pięter wyżej. No coż, trzeba było improwizować. Chwyciła plastikowy, pięciokilogramowy pojemnik z odczynnikiem i rzuciła w Juana, trafiając go w bark, przez co ten odwrócił łeb w jej stronę, gotowy skoczyć. Dawało to małą przewagę Dorienowi, ale lepsza chwila na ochłonięcie niż jej brak.


Spoiler:
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach