2 IV no animal could ever be so cruel as a man, so artfully, so artistically cruel

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

2 IV 2023
Piscine Saint-Germain

Piscine Saint-Germain nie była typowym miejscem spotkań. Co więcej, stanowiła raczej samotnię Tigrana, w której mógł istnieć sam ze sobą, skupiony jedynie na ruchach ciała, pracy mięśni, utrzymaniu się na wodzie i miarowym oddechu. Sytuacja między nim, a Tahirą nie była jednak typowa. Tym gestem chciał okazać, że zaprasza ją do tej części swojego życia, którą uważał za tylko i wyłącznie swoją.
Dlaczego Chiny? — zapytał Sahak, wyciągając ze swojej torby bawełniany ręcznik. Z cichym plask zdjął materiałowy czepek z głowy oraz robione na zamówienie okulary, bez silikonu na uszczelkach. Osuszył ręcznikiem zarost, po czym sprawnie owinął materiał dookoła głowy w turban. Przez ostatnie czterdzieści minut przemierzali z Tahirą kolejne długości basenu, otoczeni chlorem i chlupotem wody. Wampir odwrócił się tyłem do córki, złapał za kołnierzyk swojego stroju z neoprenu, aby rozpiąć zamek z tyłu. Zgodnie ze swoimi zasadami, mężczyzna zakrywał się nawet na pływalni w całości.
Szatnie na basenie były koedukacyjne, co pozwalało na rozmowę dwójki w jeszcze pustej przestrzeni. Dopiero za kilka minut miało nastąpić otwarcie przybytku dla reszty klientów; plusy bycia obrzydliwie bogatym.

@Tahira

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529

Być może Paryż - ten znienawidzony, obrzydły do cna twór narodu szczurów i tchórzy - był, paradoksalnie, dla wampirów miejscem idealnym, a to dlatego, że nie ulegał czarowi świtu. Każdego ranka, gdy niebo i ziemia rozjaśniały się stopniowo i blada szarfa na wschodnim horyzoncie podróżowała, barwiąc się na czerwono, różowo, wreszcie na złoto, miasto białych kamienic odwracało się doń plecami zaniedbanych podwórzy i dzielnic robotniczych, przysłaniało twarz woalem smogu, który rozpraszał pierwsze światła. Obojętny na wszystko zbitek cegieł i żeliwnych balustrad, jednocześnie żywy i beznamiętny niczym jałowe łono, owinięty przez ślepców w tanią folijkę udającą romantyczność. Paryż nie wstawał, Paryż się szarzył i okrywał ołowiem. Zamiast wiosny wpuszczał w swoje trzewia kąśliwy poranny wiatr, który gryzł i siekł po policzkach.
Inne miasta mogłyby odsłonić zbyt wiele nieba i zbyt pochwalnie opiewać morderczy spektakl jutrzenki. Paryż, w zamian za sprytnie przypudrowaną brzydotę, dawał im jeszcze wiele czasu, wiele cienia.
Pod gzymsem czmychnął tłusty, rudy kocur, jeden z najlepszych ostatnio wyznaczników zaniedbania miasta, warcząc i bucząc gniewnie na innego najwyższego drapieżnika, który pojawił się w pobliżu. Grzbiet wygięty w pałąk, uszy położone nisko, ale wściekły, ostrzegawczy gulgot okazał się groźbami bez pokrycia. Wcisnął się w szczelinę między murkami i zniknął. Dokładnie tak samo, jak niedługo znikną i wampiry w swoich leżach.
Każde z nas jest zwierzęciem. Więzi, które formujemy, rodziny, które tworzymy, miłość – tylko one stoją pomiędzy nami a tymi zwierzętami, którymi jesteśmy w środku.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak przeszedł post, ostatnią wieczerzę, śmierć i zmartwychwstanie, zakończył okres oczyszczania swojego ciała i ducha, otrzymał błogosławieństwo od Bogini, więc sięgnął po papierosa i również zapalił. Dla równowagi znajomego zapachu tytoniu, zmieszanego z chlorem oraz zapachem mydła do prania, którego używał do pralkopiernych ubrań.
Chodziło mi o konkrety, ale... akceptuję. Nie, złe słowo. Czuł prawdę w tym, co powiedziała, więc na razie nie drążył. — O szczegółach porozmawiamy w innych warunkach. Raportuj z Chin.
Dawaj znak życia. Martwię się.
Rzeczą, do której nigdy ludzie nie chcą się przyznać, jest to, jak bardzo pragną być kochani. Sahak nigdy tego nie powiedział, przez tak wiele lat swojej egzystencj. Jak bardzo chciał, żeby ktoś trzymał go za nadgarstki, śmiechał się do niego. Przez tak wiele lat wypełniał je sztuką, że w pewnej chwili nie wiedział, czy nie popadnie w szaleństwo. Tahira, jako dziecię, dała mu dużo więcej szczęścia, niż mogła myśleć. Niż kiedykolwiek okazał. Są momenty, w których zastanawiał się, czy w ogóle dożyłby końca XIX wieku bez niej.
Wydech dymu.
Ja nie przepadam za tańcem we własnym wykonaniu. W twoim wykonaniu to sztuka. Podwieźć cię?
To stwierdzenie też było prawdziwe. Oba były. Nawet Narine zajęło lata, aby skłonić go do nauki podstawowych kroków i tylko z nią czuł się dość pewnie, aby to robić.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Gdy wspomniał o innym miejscu i okolicznościach zmrużyła na moment oczy i rozejrzała się, mimowolnie, jakby jakiś dźwięk odwrócił jej uwagę. I nawet ten kot zdawał jej się szpiegiem, a chociaż już nie otaczały ich ściany to... zaciągnęła się mocno papierosem i skinęła głową, gdy przypomniał jej o konieczności raportowania. Ich relacja pozostawała płynna, dziwna, nieokreślona. Czy Tahira należała do rodu? Czy była dyplomatką? Jedno najważniejsze połączenie, bycie córką Sahaka pozostało po tej apokalipsie, ale reszta? Okres przejściowy, chaos, zalewał i himerycznie na przemian topił, to znów wypluwał na powierzchnię dając złapać oddech. Pozbyła się filtra w popiełce dla tych co bardzo chcą dbać tak o zdrowie jak o swoje nałogi i uśmiechnęła się na wzmiankę o tańcu. Czy powinna zapłonąć na samo wspomnienie tanga? Nie, to było już poprzednie życie. On miał swoją partnerkę, której kroki wyczuwał nim sama zdołała o nich pomyśleć. Ona zaś próbowała nauczyć się tańczyć z kim innym, w nowej rzeczywistości w której poza przyjaźnią przyszło im budować od zera intymność, której się nie spodziewali. Nie było już miejsca na zazdrość. Nie tutaj.
– Nie dzięki, podjadę hulajnogą z pewnością zdążę a nawet... – parsknęła – Nic mi nie zrobiła Sahara, Paryż to małe wyzwanie. – próbowała żartować, mimo gardła zduszonego gwałtowną czułością. Powinni się już rozejść, spotkanie, bo przecież nie audiencja, zostało zakończone. A jednak. Po chwili wahania zawołała go jeszcze i otoczyła go ramionami. Niczym w krzywym zwierciadle, niepomna tego, gdy przytulali się myśląc o wzajemnej nienawiści, pośród płomieni które sprowadziła, teraz otoczeni byli kojąca wodą, w miłości czystej, która nieśmiało przebijała się przez ziemię pierwszym zielonym pąkiem. Miłości takiej, jaką zawsze powinna być, jaką była u swoich korzeni.
– Będę pisać. – wymamrotała mu jeszcze w bark, po czym rozluźniła chwyt by odsunąć się i odejść do swojego małego elektrycznego rumaka miejskiego.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak nauczył się ignorować zdenerwowane zwierzęta. Teraz było łatwiej, niż kiedyś, gdy roje szczurów pałętały się po ulicach i brudnych zaułkach, a każdy koń stawał dęba na jego widok, będąc jednocześnie jednym środkiem transportu poza własnymi nogami. Teraz ludzie przepraszali, gdy ich psy zaczynały ujadać, a nie patrzyli krzywym okiem, robiąc znak krzyża bądź spluwając w co bardziej parszywych wioskach, wypełnionych zabobonami. Cóż, ten przynajmniej miał w sobie ziarno prawdy.
Odwrócił się, zawołany, objął ciepłym uściskiem córkę. Nie na darmo mówiono w kręgach jej pochodzenia, że dzieci są światłem oczu. Wszystko się zmieniło i nawet jeśli brakowało wielu setek mil kolejnej podróży, dużo bardziej metaforycznej, aby było dobrze, czas w pewien sposób został zresetowany. Wyruszyli na nowo z Kairu, ojciec i córka.
Uścisk, krzyżyk na czole, błogosławieństwo na czas misji, razem z arabskim: bezpieczniej podróży. Codzienność wypełniały te małe zaklęcia, powtarzane przez kolejne pokolenia, zaklinające rzeczywistość. Teraz i oni w nich uczestniczyli.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529

Fizyczna odległość między nimi rozciągała się z każdym przejechanym metrem szparkiego wehikułu Tahiry, ale widmo uścisku zostało w pamięci ciała, jak chłód i wrażenie pływów na skórze, jak wietrzejący zapach chloru we włosach. Wieża, która runęła, jest budowana na nowo, lecz choć wyrasta z jej truchła inny gmach, to nadal ten sam budulec. Te same podstawy układane w inny, bardziej wygodny kształt. Coś się zmienia, coś zostaje takie samo.
Na chodniki wychynęli pierwsi poranni biegacze, zmierzający najpewniej na deptak wzdłuż rzeki, pięknie opustoszały i osnuty lekką mgłą od wody, bo Ogrodu Luksemburskiego jeszcze nie otworzono.
Kiedy Sahak wyjmował ze schowka deski rozdzielczej ulubione rękawiczki do prowadzenia, od strony jezdni wychynęła nagle skrzywiona sylwetka bezdomnego. Obdarty płaszcz i zmierzwiona broda nadawały mu uroku stracha na wróble. Dobrze, że okno było zamknięte. Mężczyzna stał przez chwilę jak chochoł, przewiercając ramy auta nieobecnym, zaspanym jeszcze wzrokiem i zdawało się, że zapuka w szybę prosząc o jałmużnę, ale nie; bezdomny podniósł tylko do piersi duży karton z napisem: “KONJEC JEST BLIZKI”. Stał tam jeszcze długo po tym, jak wampir odjechał spod kolumnad kompleksu, malejąc we wstecznym lusterku.


[ KONIEC ]

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach