05/04 - What's up?

4 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Od czasu do czasu trzeba było się spotkać w dostępnym gronie, aby obgadać bieżące sytuacji panującej zarówno w Paryżu, jak i okolicznych. Nie zawsze ich wesołe spotkania odbywały się w czterech ścianach salki konferencyjnej. Dla nich najważniejsze było móc spokojnie porozmawiać, a jeśli nie były to jakieś mega tajemnice, to co za różnica gdzie sobie pogadają? Właściwie to żadna.
tym razem tak jakoś się złożyło, iż pogoda dopisywała na takowe spotkanko w ogrodzie. Selena zajmowała się szklarnią, a tuż obok była altanka, w której można było przycupnąć, więc why not? tam też i zawędrowała Lisica z imbryczkiem i filiżankami, choć jakby kto i chciał, to i coś mocniejszego też się da ogarnąć. Położyła tacę na stoliku w altance i zapaliła lampeczki, które delikatnie oświecały, ale nie raziły po oczach. ubrana ot na luzie, w obcisłe dżinsy i czarny podkoszulek, który podkreślał jej figurę. Włosy spięte miała w wysoki kucyk. Przysiadła sobie w oczekiwaniu na resztę wesołego towarzystwa nalewając sobie odrobinę herbatki i delektując się jej smakiem. Nawet przymknęła na chwilę swe oczka mając w łapkach ciepłą filiżankę na wspartych łokciach o blat. Ot tuż przy nosku, co by aromat trafiał bezpośrednio do nozdrzy. Wampirzyca zapadła w ten sposób w lekkie przemyślenia, choć nie odcięło jej to całkowicie od rzeczywistości.

@Louis @Selena @Marr
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Szklarnia była sobie bo była, tyle już czasu. Czas w końcu było zacząć się nią na poważnie. A poza tym było to zaskakująco spokojne zajęcie, pozwalające po prostu nie myśleć o niczym poza roślinkami. Przywrócenie tego wszystkiego do stanu używalności musiało potrwać, ale sprawiało jej to rzeczywistą radość. I odciągało myśli od o wiele mniej przyjemnych rzeczy. W zasadzie nikt jej nie przeszkadzał, gdy na kilka godzin przed świtem, po wypełnieniu innych obowiązków, zaszywała się tutaj, próbując "zmusić" haszcze do większego porządku. Nie bawiła się w żadne formalne ciuchy - luźna spódnica za kolano, obcisła bluzeczka odsłaniająca brzuch i kurteczka, która zresztą aktualnie została w altance. Włosy natomiast upięła ot w zwyczajny, niedbały węzeł, przebity dwiema szpilami.
Ręce miała kompletnie podrapane od roślin i pocięte palce, ale tak wyglądała praca z kwiatami. Już ona doprowadzi to do stanu używalności. W oczach miała jakiś taki blask, może nie do końca radości, a celu. Brzdęk filiżanek wyrwał ją ze skupienia podczas walki z wyjątkowo upierdliwym chwastem.
- Jeszcze do Ciebie wrócę. - oznajmiła upierdliwej roślince, ale bardziej z rozbawieniem niż złością. O tak, już ona miała plany co do tej ziemi. Spojrzała na swoje podrapane ręce, prychnęła do siebie i wyszła ze szklarni, na zewnątrz opłukując ręce z ziemi. A że przy tym poleciało kilka kropli krwi? Oj trudno no.
Podeszła spokojnie do altanki, w końcu szklarnia może poczekać, są rzeczy ważne i ważniejsze. Przywitała się z Lisicą i sięgnęła po jedną z filiżanek, nalewając sobie pysznego naparu. Aromat był niczego sobie, dlatego też nie chciała przerywać przyjemnej ciszy skupionej na kontemplacji herbatki.

@Elisabeth Riche  @Louis  @Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Wszystkich przywiało tak szybko – wszystkich odziało tak swojsko... Cóż to był za niefart, a może zrządzenie losu spod kowadła własnej ręki oraz upodobań rzutujących na przyodzianie bardziej tradycyjnego wdzianka? Jasna aksamitna koszula z charakterystycznym dekoltem, czarne materiałowe spodnie, a do tego dłuższa szata w roli narzuty o bliźniaczej barwie rozlanej od góry aż po dół pasm tkanin muskających drobne ciało przed drugim, jakże znajomo oderwane od rzeczywistości.
- Zgadnij kto? - swoim głosem nie śmiał wyrwać medytującej z transu, co innego dłońmi odcinającymi wizję poprzez przysłonięcie ślicznych oczek, aż do momentu otrzymania odpowiedzi, bądź odsunięcia barykady przy pomocy pary drugich rąk. Taki czy inny scenariusz nie rzutował na wygraną - nie przeszkodził również ślepiom napastnika w posłaniu porozumiewawczego spojrzenia drugiej istocie w akompaniamencie ciepłego serdecznego uśmiechu.
- Nie zaznał spokoju Księżyc, rozpierany przez nieposkromioną energię. Dobrze, że ślady po zadrapaniach szybko się zagoją - w innym wypadku ktoś nietrafnie mógłby uznać, że padłaś ofiarą przemocy. - bynajmniej nie z rąk śmiertelnika, a gniewnych roślin, z którymi walczył Srebrzysty Kwiat.
On jednak nie śmiał oceniać, bo i słowami wyraził jedynie troskę, natomiast dotykiem umiłowanie wobec towarzystwa Lisiej Damy. Nie zapomniał o niej Smok, ani palce, którymi delikatnie przejechał po ramieniu, tudzież ciało, którym ukłonił się połowicznie na poczet wyrazu szacunku wobec dwóch Pań. Wtedy też na swoje istnienie zdradziły dłuższe pasma pośród elegancko przystrzyżonych włosów oraz blizna na twarzy, którą o dziwo nosił z dumą zarówno świeżo po walce, jak i teraz, w momencie wyprostowania sylwety przed zajęciem miejsca przy stoliku oraz skorzystania z poczęstunku.
- Miło jest znów zasiąść w znajomym gronie. Szkoda, że okoliczności ku temu są mniej sprzyjające. - a tym była oczywiście herbata o charakterystycznym wyrazistym aromacie prowadzącym duszę do dawnych czasów.

@Elisabeth Riche
@Marr
@Selena

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Boomp. Boomp. Boomp. Nie usłyszał nikt tutaj zgromadzony, bo odgłosów wskazujących na kroczenie zakutego w stal behemota po prostu nie było. Zamiast tego rozbrzmiewał odgłos obcasów, których użytkowniczką była nie kto inna jak ubrana zupełnie niepodobnie do niczego Marr; przynajmniej jak na swój standard. Musiało być gorzej niż inni sądzili, skoro wyciągnęła z szafy - a raczej sklepu po przymiarkach - coś tak niebojowego. Czyżby sprawa pewnego wilkołaka była już z góry skazana na porażkę?
- Niczego nie przegapiłam, mam nadzieję? - spytała w ramach przywitania, bo w tych i tak dobra nigdy nie była, po czym lekko podrapała się po tyle głowy. Zaraz też dostrzegła herbatkę i filiżaneczki, więc od razu się obsłużyła i zaciągnęła aromatem tego smakowitego napitku. Powstrzymała się od dodania czegoś pokroju: w tak nielicznych, pozytywnych tematach do omówienia. Te zazwyczaj nie istniały lub przechodziły bez echa.
Ledwie zdążyła zająć miejsce przy stoliku, a na scenę wkroczyła jeszcze jedna istotka, puchata chmurka-szczeniaczek - która wpierw zrobiła kółeczko wokół wszystkich i dopiero po tym położyła się gdzieś obok nóg Marr, choć wątpliwe by na długo.

@Yueying @Elisabeth Riche @Jun
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Przywitała się oczywiście z Seleną posyłając jej delikatny uśmiech. Cisza nie została jeszcze przerwana, więc wciąż napawała się cudnym aromatem herbacianego naparu, jaki to przyniosła. Upiła spokojnie łyczek delektując się smakiem idealnie zaparzonego, gorącego napoju.
Mimowolnie drgnęła czując ciepłe dłonie Louisa, które zakryły jej oczęta, a jego głos dotarł do jej delikatnych uszu.
- Louis - szepnęła, a delikatny dreszcz przeszył jej ciało czując, jak jego dłoń przesunęła się po jej ramieniu. Ciało zareagowało automatycznie na owy dotyk delikatnej skóry w odsłoniętych miejscach. Wzrok powędrowała w kierunku jego lica posyłając mu ciepły uśmiech czemu towarzyszyło delikatne skinięcie głową w odpowiedzi na przywitanie.
Wtem zwróciła uwagę na idącą w ich stronę jej córkę. I jej posłała ciepły uśmiech widząc jej twarzyczkę.
- Dopiero się zebraliśmy. Nic cię nie ominęło moja droga - powiedziała z uśmiechem. Wtem przez myśl przeszło jej, iż jednak odczuwalny był brak Marcusa. Wpierw mimowolnie zerknęła, czy jednak gdzieś się zaraz nie wyłoni, a jednak zaraz dotarło do jej świadomości, że byłby to Cud nad Wisłą gdyby właśnie wyskoczył zza krzaka i powiedział "niespodzianka". Z tej chwilowej rozterki wyrwał ją szczeniaczek, który ich okrążył i przycupnął przy nóżkach Marr. Uśmiechnęła się lekko na widok puchatego towarzysza jej pierworodnej.

@Marr @Jun @Yueying
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jeden z nielicznych momentów, gdy czas płynął powoli. Tak powoli, jak tylko mógł, jakby opływał altankę, w której właśnie siedzieli. Przymknęła na chwilę oczy, korzystając z tego momentu ciszy. Momentu przerwanego znajomymi krokami a potem i głosem, wywołującym ciepły uśmiech na twarzy wampirzycy. Ale czy tylko uśmiech? Nie, bowiem w oczach pojawiły się iskierka, pewnego rodzaju błysk, który mógł umknąć osobom postronnym, gdy szybko zniknął. Lecz pewien Smok nie powinien mieć żadnego problemu w rozpoznaniu tejże iskry, widocznej niegdyś w pewnej bibliotece.
Słowa przybyłego wywołały za to szczery śmiech, okraszony spojrzeniem na własne podrapane łapki. Te również na dłuższą chwilę zajęły Księżycową Pannę, wywołując w pierwszej chwili wyraz zamyślenia, a potem wygięcie warg, okraszone wdzięcznym wzruszeniem ramion, rzekomo nie przystającym damie. Dopiero wtedy usta raczyły podjąć dialog.
- Żałuj w takim razie Władco Niebios, że Twe oczy nie widziały mego przeciwnika. - rzuciła niewinnie w jakże żartobliwy sposób, by zaraz potem zdementować wszelkie plotki na temat przemocy w rodzinie. - Zresztą ewentualne wątpliwości zawsze można rozwiać dwoma konkretnymi słowami: mam kota. - puściła mu oczko, by zaraz potem spojrzenie przenieść do nowego towarzysza tego drobnego spotkania.
- Skądże znowu. Na razie napełniamy żołądki herbatą. Cześć Marr. - pomachała najpierw jej, a potem uśmiechnęła się szeroko do puszystej chmurki, nie ryzykując jednakże ewentualnej utraty palców. W końcu to nie były futrzaki Regisa, które stosunkowo dobrze ją znały - a i nawet ich nie ruszała bez pozwolenia.
- Niestety taki już nas los, że w większym gronie spotykamy się tylko wtedy, gdy coś się dzieje. Można tylko mieć nadzieję, że gdy kolejny raz spotkamy się w naszym zacnym gronie, to okoliczności będą o wiele przyjemniejsze. - mruknęła miękko, zaraz potem zanurzając wargi w napoju. Nie dało się ukryć, że byli w okrojonym składzie, ale była to rzecz tak bardzo oczywista, że nie było najmniejszej potrzeby o niej wspominać. Tak samo jak o nieobecności jedynego w Radzie wilkołaka.

@Marr @Jun @Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
A on jak wielu przed nim, z nim i po nim – nie przestraszył się krwiożerczej chmurki, Lwa wampirzego osiedla i okolic sąsiadujących. Z pokorą, po wymianie uprzejmości z Paniami oraz posmakowaniu herbaty kucnął ku zrównaniu poziomów między nim a futrem. Wtem ku przestrodze wszystkich śmiałków wyciągnął rękę do zwierzęcia i to stroną zewnętrzną, aby po przyjęciu zaproszenia do podejścia, mogło swobodnie zapoznać się z nowym zapachem, a potem zdecydować, czy zezwoli na nawiązanie kontaktu, czy też odejdzie niewzruszone obecnością nieznajomego. Niezależnie od podjętej decyzji odcinek toczył się dalej z różnicą gładzenia puchatego futerka lub bez niego, za to w obecności zaiste intrygującej osobistości, która chyba po raz pierwszy od setek lat pokazała “kobiecą” stronę siebie.
- Chociaż chciałbym w pełni móc karmić oczy widokiem pięknych kwiatów z kotem na czele w tym jakże swojskim klimacie, to niestety z przykrością muszę temu odmówić. Podróże po Niebiosach pozwalają mi spoglądać niemalże wszędzie, niemniej martwi mnie wydłużająca się nieobecność jednego z nas. I właśnie od tego, czyniąc ten brutalny krok przerwania luźnej atmosfery, chciałbym zacząć, aby potem móc przejść na pozostałe tematy, które zbyt długo wiszą nad naszymi głowami. - w przełożeniu na język ludzi: swoimi słowami Smok wprost wyraził zaniepokojenie obecnie panującą sytuacją w Paryżu oraz przeciągającą się w czasie nieobecnością istotnego ogniwa ich skromnego kręgu, Marcusa.
Nijak się miały do załagodzenia troski ostatnie wiadomości, w tym i najświeższa, albowiem coś w wampirze wyraźnie krzyczało - coś, co będąc i tym samym zmusiło go do podjęcia kroków: do wyjścia ze stanu stagnacji na rzecz poczucia obowiązku wraz z odpowiedzialnością za dzisiejszą rozmowę.

@Marr
@Elisabeth Riche
@Yueying

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Marr uraczyła obecnych tutaj pomachaniem dłonią - dla formalności, co by wszelkie przywitania mieć odhaczone. Uraczyła się przy tym herbatką, z kolei jej Chmurja. Panie kochany, to ci dopiero groźne zwierzę, przynajmniej w snach gdy ucinało sobie kolejną drzemkę. Ten futrzak, wbrew temu czego można oczekiwać z racji charakteru pańci, chwilę Louisa poniuchał i zaraz wgramolił swój łepek pod jego łapkę. Tak, to ten pieseł z serii: głaszcz, daj zabawkę, miziaj więcej, nakarm, spacer... i spanko. W tym wieku jedyne co mógłby zrobić, dajmy na to złodziejaszkowi, to zamiziać go na śmierć. Agresja 1/10, bo czasem ten wredny mebel albo fałszywa, złowroga maskotka musi dostać to na co zasługuje.
- A zachodni wiatr spienione gonił falę, a w rytm ich wtórowały niebieskie zasłony, symbolizując wolność i niezawisłość - dołożyła swoją cegiełkę filozoficzną, zaraz po Lou, po czym siorbnęła herbatki. Wpierw interesy, potem więcej pracy, na koniec może jakaś przyjemność o ile nie wdepną z jednego kryzysu w drugi; jak to często bywało. - Gallowey 29 marca, zakładam iż jest to ostatnia nota od naszego nieobecnego Marcusa? - przełamała  milczące lody głównego tematu i przeleciała wzrokiem po reszcie. W sprawach które nie były kategorią: iść i wyrżnąć, na końcu spalić - była zawsze tą dowiadującą się na końcu więc wolała na wstępie nie kłapać dziobem. Pomijając to, że zżytością z nim inni - nie pokazując paluszkiem na pewną Azjatkę - bili ją na głowę; to może i informacyjnie też.

@Jun  @Elisabeth Riche  @Yueying
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Czy faktycznie nie trzeba było wspominać o nieobecności Marcusa? Właściwie przeciez między innymi z tego powodu się zebrali, nieprawdaż? Louis postawił jednak pierwszy kroczek, a kolejny jej najdroższa córka. Najstarsza z nich oparła się nieco wygodniej odstawiając filiżankę z parującym naparem na blat i cicho westchnęła.
- Tak, te dokładnie listy były ostatnie. Obawiam się o Marcusa, bo nie znamy liczebności tej grupy, a skoro uaktywnili się w wielu rejonach, to zapewne nie jest ich mało. Jeśli atakują sojusz... To nie będą mieli wśród swoich wilkołaków. od zawsze było wiadomo, iż nie wszystkim będzie się podobać ustawiony przez nas ład. Niektórzy nie potrafią współpracować, a rasizm jest obecny i w świecie nadnaturalnych. Marcus jest True alfa, jest silny, ale i on nie da sobie rady ze zbyt licznym przeciwnikiem... - powiedziała spokojnie to co myślała, ale nie patrzyła właściwie na żadne z nich tylko gdzieś w przestrzeń w kierunku ogrodu jakby zastanawiając się jakie kolejne kroki podjąć w danym kierunku.

@Marr @Jun @Yueying
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Oczywistym było, jaki właściwie był cel spotkania. Mogli się uśmiechać i pić herbatkę, ale to był jedynie wstęp, swoiste preludium ku istotniejszym sprawom, które wisiały nad nimi, zbierając się niczym czarne burzowe chmury. I pstryk. Słowami Smoka lunął deszcz, zmywając pozorne rozluźnienie farbę pozorów pokrywającą ich wszystkich. Yue upiła łyk herbaty, powoli, słuchając najpierw Marr, a potem Elisabeth.
- Nasze informacje są zbyt szczątkowe, by wyrokować o czymkolwiek. - oznajmiła cicho, po niedługim przemyśleniu pewnych rzeczy. - Dysponujemy jedynie wiedzą, że atakują oddziały Rady, że podążają śladami Marcusa i mamy ich nazwę. - przy wymawianiu imienia wilkołaka nie zadrżała w jej głosie nawet jedna nutka. Była spokojna niczym morze po... a może i przed burzą. - Nie musi chodzić czysto o sojusz. Może chodzić po prostu o rasę nadnaturalnych i chęć wymazania nas z powierzchni ziemi. - uniosła lekko głowę znad naparu, by po namyśle odłożyć filiżankę i wpatrzyć się w jakieś roślinki, choć intensywnie zastanawiając się nawet ich nie widziała.
- Galloway to region w Szkocji, możemy przypuszczać, że tam się w tej chwili znajduje. Następna ekipa poszukiwawcza musi być o wiele bardziej ostrożna i uzbrojona. Teraz trzeba brać już pod uwagę nawet najgorsze scenariusze, skoro nie zawahali się strzelić do Maximiliena. Myślę także, że warto byłoby poinformować ród Wijsheidów oraz zastępczynię Marcusa, dlaczego właściwie Marcus nie wraca. I mówię tu o szczątkowych informacjach, bez wchodzenia w szczegóły, by zwyczajnie nie siać paniki. - zaproponowała na końcu wracając spojrzeniem do swoich rąk i ostrożnie wydłubując zapomniany kolec z jednej z ranek.

@Jun @Marr @Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Zwierzęta to jednak wiodły bezproblemowe życie, a do tego były takie urocze, no za wyjątkiem tych, które jednak takie nie były - mniejsza. Przyzwoleniem czworonóg przypieczętował los, ponieważ wampir ani myślał odrywać go od siebie, bynajmniej nie od razu. Początkowe chwile spokoju poświęconego na wstęp nie bez powodu przeznaczył na pieczołowite wygłaskanie psa: za uchem, pod pysiem i bokach, czyli tam, gdzie takie stworzenia lubiły najbardziej. Dopiero wraz z widokiem wydłubywania kolców z rąk, zaprzestał na rzecz podejścia i pomocy z rzeczonym nieprzyjacielem wbitym w skórę pewnej niewiasty.
- Mylisz się Księżycowy Kwiecie, wbrew pozorom możemy wyłuskać bardzo dużo. Przyjrzymy się datom dostarczenia nam listów. - głupie? Niekoniecznie. Była to cenna informacja, dzięki której mogli wstępnie ocenić, jak bardzo różniły lub jak równo postępowały po sobie kolejne daty, a co za tym szło: jak mocno wydłużała się potencjalna podróż wilka z punktu A do punktu B, jego odzew i "milczenie".
- Nie wykluczałbym całkowicie udziału Dzieci Luny. Sojusz to jedno, pozostaje natomiast opcja tymczasowego rozejmu na rzecz wspólnej idei, a też nie wiemy, ilu bezkastowców lub innych grup może chcieć czaić się na posadę Marcusa, tym bardziej że nie mamy pewności co do działalności samych wampirów, co niejako potwierdzają “jego” słowa: póki co.
- Nim wyślemy kogokolwiek, musimy najpierw: zająć się rzeczonym kretem, przeszukać każde możliwe źródło na temat tej tajemniczej organizacji, ich inspiracji Inkwizycją i wszystkim tym, co może być dla nas pomocne. Na uwadze musimy mieć również obecną sytuację w Paryżu, która nie jest nam przychylna, co na pewno sprzyja “ich” działaniom w myśl związaniu naszych rąk.
- Nie ograniczyłbym się jedynie do rodu Marcusa. Ośmieliłbym się zaangażować pozostałych przedstawicieli, chociażby do pomocy przy szukaniu informacji na temat tej organizacji, lecz przytakując Yueying, czyli Selenie, z zachowaniem możliwie największej dyskrecji, aby nie wzbudzić większego niepokoju, czy nie daj boże doprowadzić do rozpowszechniania kolejnych “plotek” na temat naszej nieudolności.

Daty dostarczenia listów, o których Louis powiedział na głos, a które wymieniam tu, aby nie wydłużać posta:

Pierwsza wskazówka: 8/03 - przyniesiona przez familiantów
Pierwszy list i druga wskazówka: 9/03 - przyniesione przez wilczycę Kat
Drugi list: 11/03 - przyniesiony przez Shina
Trzeci list: 13/03 - przyniesiony przez ludzi Louisa
Pocztówka z trzecią wskazówką: 04/04, a spisana 29/03 - przyniesiona przez ludzkiego listonosza

@Marr
@Elisabeth Riche
@Yueying

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Chmurka jak to chmurka, gdzie miziają tam pójdzie. W tym wypadku nawet nie musiała nigdzie się turlać, wampir przyszedł sam. Mruczał więc pieseł, przebierał w miejscu łapkami, przymykał oczka i wystawiał jęzor - w różnych konfiguracjach. Gdy pieszczot zaprzestano, spojrzał na oddalającego się pana ze smutkiem i zaraz schował się pod krzesłem Marr. Dziwnie dużo tutaj istotków, napędzali się gadaniną, więc wolał poczekać aż przestaną i zgarnąć kolejną porcję czułości.
- Lub chęć zmiany tych na szczycie łańcucha pokarmowego, z rasistowską podpórką byle wpierw zebrać więcej popleczników. To skuteczna metoda, na krótką metę, bo potem ogranicza pole manewru w decyzjach - czyli coś na wzór nacjonalizmu; wskazanie wspólnego wroga i chęć jego obalenia. Rada to jedno, sojusz to drugie, jak widać wilkołaki to potencjalne trzecie. Pula werbunkowa robi się spora, bo zawsze komuś jedno z tych trzech nie podpasuje. Taką miała teorię, jedną z paru, lecz słowa matki i Seleny mniej więcej pokrywają to czego nie wypowiedziała.
Następnie w milczeniu wysłuchała wywodu Louisa.
- Fakt jest jeden, jeśli kiwniemy palcem osobiście, ten będzie w blasku kamer. Jesteśmy zbyt rozpoznawalni. Napomknięcie o tym głowom rodów może być... ryzykowne, o ile chcieć działać w dyskrecji. Opcja nr 1, poprośmy kogoś o wsparcie osobiście. Opcja nr 2, niekoniecznie musząca się wykluczać, poślijmy duchy. Zwłaszcza dwójkę pretendentów, nie powinni się za bardzo rzucać w oczy, młodzi i raczej nieprzebywający ostatnimi czasy z nami bardziej aniżeli i inni długowieczni. To w przypadku badania kolejnych śladów. - upiła nieco herbatki. Mamuś kręciła z Egonkiem, jednak plotkarsko to bardziej dla bolca - warstwę emocjonalną tylko Lisek zna. Val, niby córka Lou, ale raczej co drugiego popołudnia ze sobą nie spędzają... - Możemy też rozważyć próbę podrzucenia im jakiegoś kreta, niezadowolonej z pracy z nami jednostki... - zasugerowała. Oczywistym problemem jest nawiązanie kontaktu Novus Ordo-szpieg, jednak nikt nie mówił, że ta ścieżka będzie oczywista.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka zwróciła swą uwagę na Selenę, która mówiła o... Czekaj czekaj cofnij wróć. O wybiciu nadnaturalnych? W głowie Lisicy powstał error, bluescreen. Delikatnie przechyliła swą głowę niczym niekumający szczeniak, który nie ogarniał już teraz sytuacji, która zawędrowała w dziwacznym kierunku, jaki pierwszy raz na oczy widział bo za młody. Przesunęła potem swoje nierozumiejące spojrzenie na Louisa, a potem i na Marr.
Wysłuchała ich pomysłów na odnalezienie kreta, ale w głowie osobiście miała coś w rodzaju pustki. Czuła się z tym dziwnie, bo w którymś momencie jakoś traciła poczucie orientacji. Powróciła wzrokiem do swojej filiżanki. powoli sięgnęła po nią dłonią aby upić drobny łyczek naparu. W tym czasie w głowie przypominała sobie wszystkie listy. A przez to i dalej, do powodu dla którego wyjechał Marcus, a właściwie kilku powodów. Odstawiła filiżankę i rozmasowała swoje skronie.
- Marr ma rację. Jeśli będziemy działać zbyt otwarcie to będziemy na świeczniku. To tak, jakbyśmy byli latarnią morską, która daje znać gdzie nie płynąć by się nie rozbić. Wpierw musimy w sumie przeanalizować sobie chyba drogę, którędy te listy do nas docierały. Przez czyje łapki przechodziły, kto miał do nich dostęp. Taktyki dorwania kreta pozostawię w waszych łapkach. Ja umiem w biznesy, ale w te klocki zawsze byłam słaba - spojrzała przepraszająco na nich. - Nie chciałabym utrudnić tej sprawy swoimi biurokratycznymi przemyśleniami, które się nie imają szukania szpiega - potarła swój kark nieco zakłopotana. Nie była pewna ostatnio swoich umiejętności, więc wolała nie przeszkadzać im. Miała wrażenie, że więcej zrobiłaby szkody, niż pożytku.

@Marr @Jun @Yueying
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zdecydowanie fajnie byłoby być taką chmurką. Nakarmią. Pogłaszczą. Wylezą na spacer. Pobawią się... W sumie można by zacząć zazdrościć chmurce albo Luckowi. Ale to były rozmyślania zdecydowanie na później. Posłała ciepły uśmiech Junowi, gdy pomógł jej z kolcami i ani myślała protestować przeciwko temu. Tak poszło zdecydowanie szybciej.
- Xièxiè.* - powiedziała miękko, z czystym chińskim akcentem. Nie znaczyło to oczywiście, że pominęła w tym czasie jakiekolwiek wypowiedzi. Wręcz przeciwnie, skupiła się na nich, tocząc intensywne procesy myślowe.
- Pierwszą wskazówkę mógł zostawić jeszcze tutaj i powiedzieć, kiedy mają ją przynieść. - powiedziała z namysłem. - Druga? Dawny region Gevaudan, to nadal Francja. Przyjazd i powrót zajął mniej więcej jeden dzień. Myślę, że dla wilkołaka taki czas na dotarcie nie sprawiłby żadnego problemu, nawet jeśli poruszał się że tak powiem na nogach. - skoro już Jun zwrócił na to uwagę, zaczęła analizować daty. - Drugi list? Niemcy. Dwa dni, bo to dłuższa podróż, nadal jednak Niemcy leżą blisko Francji. Trzeci list? Mógł wrócić tutaj, skoro przynieśli go Twoi ludzie...? - zwróciła się do Juna, lekko marszcząc nosek. Po otrzymaniu odpowiedzi skupiła się na pocztówce. - Natomiast ostatnia pocztówka to Szkocja. Inny kontynent, problem z pokonaniem wody... Plus musiał bardzo uważać na tych, którzy go śledzą. W początkowych etapach można śmiało uznać, że wiadomości pisał od razu po przybyciu na dane miejsce. Można założyć, że w Szkocji było tak samo. - wyjaśniła swój tok myślenia, choć rzecz jasna brała pod uwagę, że wcale nie musi być poprawny. Potem jednak wróciła do kolejnych kwestii.
- Tak naprawdę nie możemy wykluczyć nikogo. Acz z prywatnego punktu widzenia martwi mnie sposób tatuowania. Mogę mieć jednak zaburzony osąd, więc po prostu powstrzymam się od zagłębiania w to, dopóki nie będę mieć szerszego obrazu. - nie mogli jej winić, że od razu po tych słowach potarła ręce, które 80 lat wcześniej były pokłute setkami igieł. Zresztą nie tylko jej własne ręce, choć drugiego uczestnika tamtych scen nie było teraz z nimi.
- Nie do końca to miałam na myśli. - potrząsnęła delikatnie głową, patrząc na Juna. - Ród Wijsheidów wypadałoby poinformować, moim zdaniem jak najbardziej zwięźle, że Marcus nie wraca, bo po drodze napotkał problemy i nie chce tych problemów przenosić do Paryża. Jego zastępcy i ewentualnie protektorom i obserwatorom dałabym znać, że ktoś na niego poluje, więc żeby po prostu uważali trochę bardziej, bez wchodzenia w szczegóły. Myślę, że wszyscy uznają, że Marcus po prostu ma jakichś wrogów, chociażby i biznesowych. Albo sami im to zasugerujemy. Co do pozostałych rodów jak mówisz, dać im znać o sytuacji bez siania niepotrzebnej paniki i plotek. Choć z drugiej strony nie jestem pewna, jak to się będzie miało do naszego kreta. - potarła nasadę nosa, zdając sobie sprawę, że sytuacja zamiast się rozwiązywać, to rozwala się jeszcze mocniej. Niech to jasny szlag trafi. Ratri daj mi siłę. poprosiła w duchu.
- Kret z naszej strony to też ciekawy pomysł. Tylko jak ich znaleźć? Właściwie podstawowym pytaniem jest, na którym etapie wyciekły informacje od nas? W sensie... Do ilu osób możemy zawęzić szpiega w naszych szeregach? - poprawiła się, by zostać dobrze zrozumianą w tej kwestii. Bo że każde z nich będzie musiało sprawdzić swoich podwładnych było jasne jak słońce. No i dyskrecja, jak już wspomnieli. To nie mogło wyjść z tego ogrodu.

* "dziękuję" w języku chińskim

@Marr  @Jun  @Elisabeth Riche

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Ich obecna sytuacja, poza położeniem beztroskiej Chmurki na potencjalnych kolanach Radnego po zajęciu się dłońmi Seleny, nie była ciekawa, toteż każda teoria mogła wnieść istotną cegiełkę.
-Duchy to dobry pomysł. - przytaknął w aprobacie nie tylko na propozycję, ale i wzgląd wspomnianej dyskrecji.
- Mogę posłać kilku swoich ludzi, aby sprawdzili drogę listów Marcusa prócz tej, którą oczywiście już znamy (czyli dopisek pod ostatnim postem Juna). Marr, gdybyś była tak uprzejma, w końcu kto jak nie Ty zawodowo zajmuje się "stalkingiem". Nagrania z kamer wewnątrz i z zewnątrz terenów posesji: nie jest to nic, czego nie możemy robić na co dzień, a coś, co może pomoc wyhaczyć kreta, który będąc dobrym kretem, powinien nadal myszkować po naszym terenie, aby móc zapewnić ciągłość informacyjna dla swoich pracodawców. -  mało który szpieg mógł się takowym zwać, jeśli nagle ucinał kontakt z przełożonym. Tylko tchórze uciekali z pola walki, niedoświadczeni lub pseudo agenci wyłącznie nazwy, a nie faktycznego fachu. Czy przez radnego przemawiała pewność siebie? Odrobinę, lecz wyjątkowo nie z uwagi na wybujałe ego a miejsca zabawy, a ich poletka, które znali lub powinni znać bardzo dobrze.
- Elisabeth, Twój analityczny umysł oraz skrupulatność są nieocenione. Gdybyś zechciała sporządzić wykaz wszystkich pracowników, ich grafik, zakres obowiązków, dane... To pomogłoby w wybaczeniu luki, której pojawienie się, musiało nam umknąć. Księżycowy Kwiecie, Ty natomiast najwięcej z nas wszystkich przesiadujesz w księgach, byłabyś idealna do zaznajomienia się z tym tajemniczym ugrupowaniem od strony teoretycznej. Ja chętnie udałbym się w teren i poszukał wśród bezkastowców. Wtapianie się w ludzi, udawanie jednego z nich to w końcu moja specjalność. - glask, glask chmurkę: kto zrozumiał słowa, ten raczej nie powinien żywić aż tak wielkich obaw, bo i dalsze propozycje Juna nie wykraczały ponad codzienną rutynę, w której funkcjonowała calutka rada. Co za tym szło, nic nie powinno wzbudzić podejrzeń u potencjalnego kreciska przed wysłaniem własnego, ale dopiero po zrobieniu dobrego riserczu i planu działania.
Ciekawski mogli zauważyć brak odniesień na zachowanie obu Pań, niemniej te nie umknęły uwadze Azjaty.

@Yueying
@Elisabeth Riche
@Marr

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach