The Red Riding Hood and the Big Not So Bad Wolf

2 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
First topic message reminder :

Powróciła.

Tylko to się liczyło. Nawet bardziej niż fakt, że zapragnęła się z nim spotkać. Był podekscytowany. Był przejęty. Był zaciekawiony tym, co miały przynieść kolejne dni. Ciężko było im znaleźć datę, ale w końcu 3 kwietnia miał się stać tą nocą, kiedy obojgu podpasował czas i przestrzeń. Wysłał jej podmiejskie koordynaty wraz z krótką prośbą by ubrała się wygodnie i wzięła broń. Kłusownicy ruszyli w las, był to zawsze dobry powód do tego, by amatorzy bestialskiego zabijania poczuli na sobie ciężar wracającej karmy.

Miejsce, które dał jej w wiadomości, było niewielkim parkingiem w środku lasu, zmurszałym, z dwiema próchniejącymi już zaniedbanymi ławkami. Zamiast spodziewanego mężczyzny, jedyną osobą znajdującą się pośród głuszy był leżący, ogromnych rozmiarów wilk o czarnej jak smoła sierści. Buchało od niego ciepło, woń lasu i przebytego dystansu. Próżno możnba było szukać jego rzeczy, torby, ubrań samochodu. Jak za starych dobrych czasów...– myślał sobie pomniejszony, lecz wciąż działający mózg. Zastrzygł uchem i uniósł łeb chłonąć aurę, wyłapując narastające znajome nitki woni. Jej woni...
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Wcale nie uważała, że prezentował się żałośnie. Nie uważała również, by cokolwiek z tego było jego winą. Nikt przecież nie mógł się spodziewać, że ktoś będzie używał posrebrzanych wnyków! Za to zmartwienie aż biło z jej twarzy. Obawiała się tego, co może zobaczyć, gdy Sam już wróci do ludzkiej postaci, na futrzastej bestii rany nie wyglądały aż tak źle.
Ulżyło jej troszkę, gdy wielki Crinos zmienił się w człowieka, ale widok ran wycisnął z jej ust głuchy jęk. Delikatnie narzuciła na mężczyznę koc, nie z jakiejś własnej skromności, a po prostu po to, by on się nie krępował. Uklękła przy nim, by zaraz potem usiąść na piętach delikatnie zaczynając przemywać jego rany.
- Wpadłeś we wnyki. - powiedziała miękko, dotykając palcami jego policzka w wyrazie troski i zaznaczenia swojej obecności. - Problem w tym, że były posrebrzane. - wcześniejsze opatrunki zsunęły się same, pasma materiału od razu wylądowały więc z boku, to późniejszego posprzątania. Zaczęła od najgorszych ran, ostrożnie je przemywając. - Postaram się zorganizować Ci jakieś mięso. Będziesz potrzebował sił do regeneracji. - dodała łagodnie, choć była świadoma, że zawsze mogłaby zaproponować mu część siebie. Wampir też człowiek czy jakoś tak... - Prócz srebra na wnykach była jeszcze trucizna, ale nie tojad. Nie powinna nic Ci zrobić, ale... Płukanie ran zaboli. Postaraj się proszę mnie za bardzo nie sponiewierać. - puściła mu oczko, cmokając go w czoło i przepłukując ciepłą wodą najgorsze rany.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
– Posrebrzane...? – zdziwił się wyraźnie i próbował aż podnieść, ale rychło przypomniał sobie, czemu to nie był najlepszy pomysł. Jego twarz wykrzywiła się od bólu, a pięść zacisnęła na moment, by po chwili ją rozluźnił. Teraz, w ludzkiej formie było mu zdecydowanie łatwiej zachować kontrolę. Nie trzeba było daru pewnego odłamu wilkołaków, aby było to możliwe, a dziś jak nigdy dziękował ojcu za czas poświęcony medytacjom i szamańskim praktykom pozwalającym obudzić wilka, ale też zachować go w sobie. Nie wybaczyłby sobie, gdyby chociaż włos spadł z głowy ukochanego nocnego ducha. Zacisnął zęby i odwrócił głowę od niej, próbując rozluźnić się na tyle, by przywołać na twarz jakikolwiek uśmiech dodający jej czy jemu otuchy.

Cierpliwie znosił płukanie ran, będąc kornym pacjentem i absolutnie nieprzemieniającym się. Co jakiś czas prosił by przestała na chwile, skupiając się na poczuciu własnego istnienia w humanoidalnej formie, ale proces przebiegał dość sprawnie.
– Wybacz mi... – powiedział w końcu nieoczekiwanie –...nie tak myślałem o naszym pierwszym spotkaniu po naszym powrocie. – przyznał speszony, zażenowany swoją słabością.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Shhhh! Nie podnoś się proszę... - nie chciała używać na nim siły, więc tylko delikatnie oparła palec o jego obojczyk, chcąc zmusić wilkołaka do leżenia przynajmniej na płasko, jeśli już niekoniecznie w bezruchu. - Tak, były pokryte srebrem, a ci faceci to totalni idioci. - mruknęła pod nosem, dotykając delikatnie policzka wilkołaka. Wiedziała, jak bardzo musiało go to boleć, jak okrutne są rany zadane srebrnym ostrzem. Chyba właśnie dlatego sama takich używała, w samoobronie wszystko było dozwolone.

Przerywała opatrywanie się za każdym razem, gdy ją o to prosił. Wyłączyła nawet aktora, by zimny dotyk pozwalał mu się opanować i choć na chwilę oderwał się od bólu. Z czasem zaczęła też coś cicho nucić, dawne pieśni zapomniane przez świat, w nieznanym już języku.
- Nie mam Ci czego wybaczać. - zaprotestowała miękko, po czym pochyliła się, by cmoknąć go w czoło. Tym samym spod zapachu złości na kłusowników, troski i krwi przebił się delikatny zapach dymu ogniska i stepowego wiatru, niosącego ze sobą delikatną woń ziół i kwiatów, jak na dawną zielarkę przystało. - Ja również nie. Ale cieszę się, że przeżyłeś. Nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdyby nie było mnie w pobliżu. - mruknęła, z nutkami zawziętości w głosie. Zdecydowanie ostatni miesiąc ją zmienił, nawet bardzo zmienił, jeśli łagodny i pełen troski dotyk zestawić z groźbą w oczach. Groźbą skierowaną ku tym, którzy ośmielili się podnieść brudne łapska na wilka, który był dla niej jedną z bliższych osób. W końcu to on kolejny raz widział ją w momencie, gdy życie postanowiło pokazać jej środkowy palec mówiąc, że szczęście nie jest jej pisane, że takich jak ona czeka tylko samotność.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
– Pewnie... miałabyś mnie z głowy. – sapnął po tym, jakby próbował się śmiać, ale chwilę potem przymknął oczy i skupił się nie tylko na bólu, ale i oczyszczeniu które ze sobą niosła. Wykonywał jej polecenia, bez zająknięcia a im dalej było w procesie, tym rzadziej prosił ją o przerywanie, jakby próbował uodpornić się na dyskomfort. W końcu też przewrócił się na plecy, co dawało mu o tyle komfort, że mógł ukryć przed nią swoją twarz. Pewnie byłby martwy. Srebro i wilcza jagoda... Jego myśli były bardzo niewesołe na temat tego doboru narzędzi.

– Pamiętasz kiedy opatrywałaś mnie ostatnio? Bardzo, bardzo dawno temu... – wtedy jednak te rany były bardziej chwalebne, w bitwie dwóch ścierających się o terytorium watah. Umierał wtedy ze strachu o nią, ich drogocenny skarb, nocną tancerkę, tym bardziej jednak stado musiało oczyścić teren z dzikich, zdeprawowanych wilkołaków, przypadkowo przemienionych emigrantów pragnących li tylko ludzkiej krwi. – Hmm... to co, pijemy dzisiaj? Najlepsze znieczulenie. Może oprószę sobie twarz suszonym tojadem przed tym? – odpływał w nostalgię za kiedyś, gdy ona tak bardzo była w jutro. Nie wiedziała o tym, że zawsze gdy działo mu się bardzo źle, wspominanie o ich wspólnych chwilach przynosiły mu otuchę i schronienie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- A może wcale nie chcę mieć Cię z głowy? - spytała w końcu, stonując słowa, by chociażby przytłumić gniew na kłusowników, tak łatwy do pomylenia ze złością na samego wilkołaka. Wprawdzie na niego też była trochę zła za takie głupie gadanie, jednak to nie był czas, by się o to sprzeczać. - Nie martw się tym, Sam. Wszystko będzie dobrze. Nie powinny nawet zostać blizny, rany nie są głębokie. - dodała łagodnie, w końcu zostawiając go w spokoju i siadając zwyczajnie obok. Teraz, gdy nie groził mu ból, była spokojniejsza, jakby świadomość pomocy przytłumiła potrzebę zrobienia komuś porządnej krzywdy za wydarzenia w lesie.
- Pamiętam. - mruknęła, wracając wspomnieniami do tamtych chwil, w zaciszu lasów obserwując bitwę pomiędzy dwoma watahami. Przerażające widowisko, dla jednych mogłoby skojarzyć się z bitwą bestii, lecz nie dla niej. Nie każdy wilk jest bestią, tak jak nie każdemu można zaufać. - Pamiętam krew i opatrywanie ran, pamiętam jak denerwowałam się, czy wszyscy powrócą, nawet nie marząc, że bez ran, ale chociażby z takimi, które łatwo będzie opatrzyć i wyleczyć. - uśmiechnęła się delikatnie, choć nie do końca wiedziała, czemu właściwie wraca do tamtych dni. Ona odrzuciła przeszłość, biorąc z niej cenną lekcję, ale nie chcąc już żyć wspomnieniami. Musiała ruszyć do przodu, ale było jasnym, że nigdy nie zapomni. Nie zapomni o tym, co się wtedy działo, co przeżyła. Przeżyła, by teraz się tym wzmocnić, by być tu i teraz i kroczyć do przodu. - Mam sporo alkoholu... I nie, tojadu Ci zdecydowanie wystarczy. Nie wiem, ike trucizny przeniknęło głębiej. - jednak mimo tego w jej głosie zabrzmiało delikatne rozbawienie, gdy przypomniała sobie, jak wysypał sobie na twarz cały jej zapas tojadu, a potem upił się brandy do dezynfekcji. Nie mogła powstrzymać cichego śmiechu. - Chcesz się ponownie upić, hmmm? - zażartowała sobie, posyłając mu ciepły uśmiech.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Nic nie odpowiedział na jej słowa, zatapiając się też we wspomnieniach, w nostalgii, która sprawiała, że źle czuł się ze swoją słabością, a jednocześnie był tak spokojny w towarzystwie kobiety, jedynej takiej kobiety a całym globie. Dopiero gdy zapytała, czy chce się z nią upić odwrócił do niej twarz, z takim niedookreślonym, rozmarzonym wyrazem twarzy, w ktorym boleśc schodzi na dużo dalszy plan:
– Z Tobą zawsze... – szepnął i wyciągnął ku niej dłoń, ujmując jej gładki policzek, opuszkami palców delikatnie dotykając linii tuż za uchem, gdzie szyja dopiero ruszała na swoją wędrówkę ku ciału.
– Cieszę się, że wróciłaś, cieszę się, że zechciałaś się ze mną spotkać i nie cieszę się, że musisz mnie oglądać w takim stanie. Może zróbmy coś, żeby ta noc nie poszła aż tak na straty... – opuszki niespiesznie zsunęły się po pionowej linii szyi, celowo drażniąc łagodnością, pieszczotą, na która nie zdobyłby się jeszcze przy ich ostatnim spotkaniu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie przeszkadzała mu w rozpamiętywaniu, pilnując tylko tego, by na jego twarzy nie pojawił się ból. Mogła mieć spore problemy ze środkami znieczulającymi, bo wcześniej jej wystarczyły zwykłe ludzkie środki, a teraz nie uzupełniła zapasów. Dlatego niestety nie miałaby czego mu podać, czego obawiała się najmocniej. Rozmarzony wyraz twarzy jednak zdecydowanie rozwiał przynajmniej część tego niepokoju.
- Tojadu Ci do kompletu nie dam, ale alkohol czemu nie. - przymknęła na chwilę oczy, pozwalając mu na ten delikatny dotyk dłoni. Delikatnie też, trochę z odruchu, przekręciła głowę, by przytulić się policzkiem do jego dłoni, zanim zsunął się niżej, na szyję. Drgnęła mimowolnie, ale nie było to złe uczucie, skądże znowu.
- Też się cieszę, że wróciłam, choć początkowo w planach miałam nie wracać wcale… - przyznała, delikatnie przygryzając wargę. - I wiesz dobrze, że spotkań Ci nie odmówię. Zawsze lubiłam dyskusje z Tobą. - uśmiechnęła się lekko, by zaraz potem wciągnąć głębiej powietrze do płuc, gdy całe ciało pokryło się gęsią skórką. Przygryzła wargę, nie wiedząc, co mu odpowiedzieć, ale nie ruszyła się z miejsca, nadal siedząc na wyciągnięcie ręki, z ubraniem poplamionym krwią i pociętym wcześniej na opatrunki.
- Sam… - wyszeptała cicho, otwierając nieco szerzej oczy.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Patrzył na nią nieprzerwanie, zapatrzony w toń w delikatność ukrytą pod płaszczem hardości ducha, wszystkich morderstw, które czerwienią obmywały jej dłonie.
– Zawsze lubiłem upijać się Tobą – czy nie powinno tam gdzieś wybrzmieć jeszcze "z"? W przeciwieństwie do wampirzycy, Samuel nie ugryzł jej nigdy, trudno jednak mu było kłamać, gdy sama obecność Tańczącego Nocnego Ducha wywoływała u niego zawroty głowy i kołatanie wilczego serca. Celowo, z rozmysłem wypuścił krew, pozwolił by zawrzała w jego żyłach, by jego dotyk był ciepły taki, jakim lubiła go najbardziej. A potem, nie przerywając kontaktu wzrokowego, nie tracąc ani na moment czucia jej idealnie gładkiej skóry, podciągnął się ku górze, wysunął do niej twarz, w oczekiwaniu na spotkanie, którego odmawiali sobie tak długo.
Emocje, skomplikowane węzły zależności, wieku i rasy... to wszystko stało się dla niego nieme, wobec pragnienia, któremu nie mógł się oprzeć, nie teraz, gdy znów leżał w blasku jej piękna i troski. Nie teraz, gdy wyszeptała jego imię tak niewinnie, jakby nie rozumiejąc tego, jak można tak mocno kochać nie patrząc na kilometry i lata rozłąki. Do dłoni dołączyła druga dłoń, ujął jej twarz równając się z nią spojrzeniem. Oddychał ciężko, pewny swej niepewności w tym czy będzie mógł uwielbić ją jeszcze ten jeden raz...

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Pewnie zareagowałaby na jego słowa, bo czy czasem na pewno nie opuścił z przypadku literki? Wszystko było możliwe, w końcu któż mógł wiedzieć, jeśli nie ona, jak działa trucizna na wilczy organizm? Ale to umknęło, umknęło na dźwięk bicia serca i gorącej krwi otulającej dłonią jej skórę. Gwałtowny wdech, kontrast zwyczajowego wampirzego zimna i wilczego lodu, tak znajomy mimo dekad.
- Zrobisz sobie krzywdę… - wyszeptała, gdy podciągał się do góry, na niej, przybliżając się tym samym, ale nie zrobiła ruchu, nie uciekła w tył ni żadną inną stronę. Jakby kierowana inną siłą w postaci dwóch dłoni obejmujących jej twarz przesunęła się, siadając nieco bliżej prawie że na wilczych kolanach i przytknęła czoło do jego czoła, przymykając na chwilę oczy. Tak łatwo było się zapomnieć, łatwo zagubić, łatwo schować głęboko prawdę wyzierającą z każdego jej kroku.
- So long… So many times… I’m not what you want, Sam. Some people should… - urwała na chwilę, otwierając oczy. - I was always walking alone and that should be my path. You’re safe as long as you’re far away from me… The Death herself is always behind me and she takes away everything from me. Everyone who is important for me… - znów oparła czoło o jego, z głębokim westchnięciem. - I’m not who you think I am… - zsunęła dłonie z jego ramion, tylko po to, by go objąć ostrożnie tak, by nie zrobić mu krzywdy. - Nie mogę dać Ci tego, czego byś pragnął. - delikatnie oswobodziła głowę z jego dłoni, kryjąc ją po prostu w szyi wilkołaka, swoim znajomym gestem owiewając oddechem nagą skórę.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Percepcja tego momentu była abstrakcyjna, oderwana od czasu i przestrzeni. Może to kwestia trucizny rozchodzącej się w organizmie, który potrzebował specyficznego tatara, aby w pełni się zregenerować, może to kwestia Seleny i jej zatruwającego umysł czaru. Niczym biały oleander, rozkwitła w jego sercu, tylko po to by w jeden moment, w kilka chwil zatruć je, wyrugować w choćby marzenia. W chwili gdy położyła głowę na jego ramieniu, gdy starała się jak najdelikatniej powiedzieć mu o tym, że ich wspólna dalsza wędrówka nie tylko nie ma szans, ale nigdy ich nie miała... W tamtym momencie zdał sobie sprawę, że oszukiwał sam siebie, głośno powtarzając jaki ma dystans i jak bardzo nic nie oczekuje. Zalała go fala tęsknoty za nią, za przeszłością, od której wampirzyca chciała tak dosadnie się odciąć. Zalało go zrozumienie, jak bardzo w jej rozstaniu upatrywał szansę dla siebie, w podróży przestrzeń na to, by przyjęła go znów. Zalało go rozgoryczenie, którego nie był w stanie przełknąć teraz, gdy leżał koło niej nagi i poraniony, lecz nic nie zabolało go bardziej z dzisiejszego zdarzenia, niż jeden prosto i z łatwością wyprowadzony cios. Zawsze uważał się za osobę zrównoważoną. Teraz nie wiedział czym równowaga jest.

Może gdybym był alfą... – myśl kłuła go boleśnie, nie mogąc odpuścić, serce waliło jak oszalałe, niczym zwierzę rzucające się w klatce. To był błąd. Wszystko było błędem. Nie odważył się marzyć, lecz marzenie samo przyszło i samo się wyśniło. Więc gdy go obudziła, teraz, gdy był słaby, gdzie ciało nie mogło wesprzeć zaprzeczenia...

– Powinienem Cię wtedy posłuchać, wtedy w porcie. Ojciec powiedział mi, że wiedziałaś co chcę zrobić. Powinienem... – Nie dotknął jej sam, nie objął, nie ucałował, nie powiedział że wszystko będzie dobrze. Podjął ochryple, lecz przerwał, czując jak żal i gniew przejmuje nad nim kontrolę. Był tylko betą, nikim ważnym, nikim dość dobrym dla niej. – A więc to koniec. –  Wszystkie złudzenia którymi się karmił, rozsypały się niczym domek z kart. Odchylił głowę do tyłu i zmusił się by ten ostatni raz dzisiaj przyoblec skórę swojego duchowego opiekuna. Wykrzywił twarz z bólu tylko na moment, gdy jego twarz wydłużała się, a skóra pokryła długim czarnym jak węgiel futrem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Gdyby tylko znała jego myśli, gdyby tylko wiedziała, co próba ochrony przed własnym przekleństwem zasiała w wilczej duszy. Gdyby tylko umiała czytać w myślach... Wtedy inaczej ujęłaby słowa. Inaczej wyraziłaby to, co krążyło jej w głowie już od lat, to przeklęte brzemię, które wisiało na nią niczym topór kata nad skazańcem. Tylko wtedy w ogóle nie było miejsca na ostatnie życzenie.

Teraz też nie.

- Domyśliłam się. Wybacz mi, Sam. Nie chciałam niszczyć Ci życia. - powiedziała ze smutkiem. Nie mając nawet pojęcia, co właściwie krążyło mu w głowie, w jak dużym błędzie był... Jak bardzo nie potrafiła wyjaśnić, co ma w tej głupiej głowie, która chcąc dobrze raniła wszystkich wokół.

A potem czas się zatrzymał. Słowa, które niszczyły wszystko. Koniec... Tak powinno być. Powinna go puścić. Niech ją znienawidzi. Niech idzie przez świat nienawidząc ją, ale niech będzie żywy. I wtedy widziała po nim, że chce się przemienić. W tym stanie? Samobójstwo. Objęła go mocno, wiedząc, że i tak jej się wyrwie.
- Chciałam tylko ochronić Cię przed samą sobą. - powiedziała, ale z tak dużym żalem, że nie mogło to być udawane. Ona. Drobna, zagubiona wampirzyca nie mająca nic chcąca chronić kogoś, kto miał wszystko. - Nienawidź mnie nawet z całego serca i świata, ale żyj. Nie zmieniaj się teraz, zaszkodzisz sobie. - zacisnęła delikatnie palce, zamykając oczy, czekając na pustkę we własnych ramionach.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Dwoje istot zagubiło się w tłumaczeniu, w języku uczuć przekazywanych tak słowem, jak i ciałem, w ciasnym splocie przeznaczenia, nostalgii i pierwszej miłości, która nigdy nie rdzewieje. Samuel słyszał jej słowa tylko połowicznie, podczas bolesnej przemiany w stworzenie, którym miał jakiekolwiek szanse czmychnąć z jej samotni, ku swoim znajomym progom, by tam wylizać swoje rany, przynajmniej te które mógł oraz przeczekać aż ból po tych niewidzialnych, emocjonalnych przejdzie. Nie myślał o jutro, myślał tylko o tym, aby stąd wyjść.

Nienawidź mnie nawet z całego serca i świata

- te słowa brzęczały w lupusowej głowie. Przemiana, kolejna tego dnia, spalała energię, serce wilka kołatało, jakby ścigała go sfora psów, obława pragnąca wydrzeć z jego gardła ostatnie tchnienie. Rzucił się się do wyjścia taranując drzwi.

...nienawidź mnie, nienawidzę Cię, nienawidż mnie, nienawidzę Cię, nienawiść...

wszystko zlewało się w jedno, a słowo "hate" niemalże wypaliło się u rdzenia jego istnienia. Gdy wypadł na zewnątrz z pianą zdobiącą fafle i zęby, gdy z obłędem w oczach przyjął w nozdrza ostry przymrozek kwietniowej nocy, łapy odmówiły posłuszeństwa, a Sam ciężko opadł na kamienny podjazd tracąc przytomność.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Cholera…! Absolutnie nie chodziło jej o to, by Sam się zmienił, by chciał uciec… Zaklęła w duchu, gdy futrzaste stworzenie wyrwało jej się z rąk i pobiegła za nim, nawet sama nie wiedząc, po co właściwie to robi. I okazało się, że słusznie zrobiła, wybiegając za nim, gdy jej spojrzeniu ukazało się futrzaste ciało leżące na podjeździe. To kompletnie nie tak miało być…
Otarła tworzące się łzy i przyklękła przy futrzaku, sprawdzając jego puls. Na szczęście nie było aż tak źle, jak się spodziewała. Czekało ją kolejne opatrywanie go, ale nie narzekała. Chciała, żeby przeżył. Żeby nic mu nie było. A jeśli będzie trzeba czuwać pół dnia albo i cały? Zawsze i wszędzie.
 
Przeniesienie wilka było zwyczajnie ciężkie. On był praktycznie jej rozmiarów, o ile nawet nie większy. Znalezienie sposobu zajęło jej sporo czasu, ale w końcu bez uszkadzania i urażania ran przetransportowała wilkołaka na kanapę. Po krótkim wahaniu owinęła go luźno bandażami i nakryła cienkim kocem, choć chyba nie było to potrzebne. Z jednej strony lepiej dla niego byłoby, gdyby ją znienawidził, ale z drugiej… Nie potrafiła się nie troszczyć. Nie czuć wyrzutów sumienia. Nie martwić się o niego. Wysłała familianta po mięso dla wilkołaka, wiedząc, że będzie go potrzebował i przysiadła na podłodze obok.
 
Powinna się przebrać, zmienić rzeczy, ale nie chciała go zostawiać. Jedynie włosy zebrała w byle jaki warkocz, by nie przeszkadzały i oparła się o kanapę, wpatrując się w wilkołaka, pilnując każdego ruchu jego żeber świadczącym o oddechu.
- Przepraszam, Sam… Tak bardzo Cię przepraszam… - szepnęła ze smutkiem. Nawet nie zauważyła, kiedy głowa jej opadła, opierając się o brzuch wilka i po prostu przysnęła. Snem pełnym koszmarów, w których cały czas przewijała się osoba Sama, a pewnie i nie raz z błaganiem i paniką w głosie przez sen wymówiła jego imię. Przynajmniej żaluzje zamknęły się automatycznie.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Jego sny były niespokojne, pełne momentów, nielicznych momentów w swoim życiu, kiedy prawdziwie cierpiał. Wilczy umysł nie zorientował się, kiedy zasnął z wyczerpania i toksyny podbitej srebrnymi ranami, więc gnał dalej, nieskończoną gonitwą. Łapy drgały co jakiś czas, chrapy unosiły się w w nieregularnych warkotach i cichym popiskiwaniu, by w końcu gonitwa zwalniała, zatapiała się coraz bardziej w czasie, w czerni, w otchłani... Bieg ustał, stagnacja okryła jego ciało, przywracając mu humanoidalny kształt.

Spał długo, dzięki zaciemnieniu i magicznej, mimo tak dobrego przebadania, regeneracji. Gdy w końcu procesy biochemiczne zostały zakończone do tego stopnia który był bez posiłku możliwy, zaczął powoli się rozbudzać. Na pół świadomie, czując ciężar głowy na swoim brzuchu, ułożył pośród czerni zdobionej jasnymi pasmiami swoją dłoń i zaczął delikatnie masować, opuszkami wkradając się pomiędzy pukle wprost do skóry, by przynieść jej ukojenie, ponad własny komfort i życie. A potem, zaczął gardłowo mruczeć dziękczynną pieśń ku wszystkim żywiołom, cicho, rytmicznie, jakby bęben rozbrzmiewał gdzieś głucho w jego głowie. Żył. Mimo wszystko.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Sen zmorzył ją dopiero, gdy jego się uspokoił. Wcześniej próbowała choćby cichą melodią uspokoić wilcze demony, a o ile to nie skutkowało, w ruch wchodził dotyk, miękkie pogładzenie futra na boku czy łba wraz z pyskiem. Delikatność mająca ukoić, a nie obudzić. Jednak gdy ciało wróciło do ludzkiej postaci, drugie nie wytrzymało potrzebując odpoczynku wraz z nadchodzącym świtem.
Promienie słońca przeciskały się przez niewielkie szpary w zasłonach, nie grożąc jednak w żaden sposób drzemiącej wampirzycy.
- Sam... - jęknęła z rozpaczą przez sen. - Proszę, nie... - zacisnęła dłoń w pięść, więżąc koc między palcami. - Weź mnie... Nie jego...

Może padłoby więcej słów. Może więcej koszmarów. Może obudziłaby się z krzykiem, jak działo się to latami i tygodniami. Może... Ciepła dłoń wpleciona we włosy ukoiła ciało, a znajoma melodia ukoiła zmysły. Palce wypuściły kocyk, a wymasowany skalp zaczął powolutku przywracać senną do życia. Dopiero wtedy zaczęły otwierać się oczy, wciąż zasłuchane w znajomej pieśni... A potem przyszło otrzeźwienie. Wdarło się na twarz głębokim rumieńcem, dobudziło zawstydzeniem. Nie uciekła spod ciepłej ręki, jedynie zmieszana wbiła wzrok we własne nogi.
- Przepraszam, Sam. - powiedziała cicho, ze szczerą skruchą w głosie. - Za... za wszystko. - odetchnęła głębiej. - Straciłeś przytomność na podjeździe, ja... nie mogłam Cię tam zostawić. Nie wstawaj, proszę, przyniosę Ci mięso. Nie będę Ci przeszkadzać, zostań, ile potrzebujesz. - mówiła szybko, może trochę nieskładnie, ale z każdego słowa przebijała troska, niepokój... i przebijał strach. O niego. Tylko o niego.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach