The Red Riding Hood and the Big Not So Bad Wolf

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Powróciła.

Tylko to się liczyło. Nawet bardziej niż fakt, że zapragnęła się z nim spotkać. Był podekscytowany. Był przejęty. Był zaciekawiony tym, co miały przynieść kolejne dni. Ciężko było im znaleźć datę, ale w końcu 3 kwietnia miał się stać tą nocą, kiedy obojgu podpasował czas i przestrzeń. Wysłał jej podmiejskie koordynaty wraz z krótką prośbą by ubrała się wygodnie i wzięła broń. Kłusownicy ruszyli w las, był to zawsze dobry powód do tego, by amatorzy bestialskiego zabijania poczuli na sobie ciężar wracającej karmy.

Miejsce, które dał jej w wiadomości, było niewielkim parkingiem w środku lasu, zmurszałym, z dwiema próchniejącymi już zaniedbanymi ławkami. Zamiast spodziewanego mężczyzny, jedyną osobą znajdującą się pośród głuszy był leżący, ogromnych rozmiarów wilk o czarnej jak smoła sierści. Buchało od niego ciepło, woń lasu i przebytego dystansu. Próżno możnba było szukać jego rzeczy, torby, ubrań samochodu. Jak za starych dobrych czasów...– myślał sobie pomniejszony, lecz wciąż działający mózg. Zastrzygł uchem i uniósł łeb chłonąć aurę, wyłapując narastające znajome nitki woni. Jej woni...
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Prawdę mówiąc było jej trochę głupio, że nie wyszło spotkanie jeszcze w marcu. Ale patrząc na to, co się tam działo, może i nawet lepiej. Teraz już kompletnie doszła do siebie, a rozmowa ze Smokiem - a nawet dwójką Smoków - pozwoliła jej w końcu odzyskać utraconą równowagę, zagubioną gdzieś wśród cierni i stepowych ścieżek. Prośba o wygodny ubiór była logiczna, zwłaszcza, gdy sprawdzenie koordynatów w telefonie ukazało środek lasu. Dobranie wygodnego stroju było łatwe - tunika i legginsy były wystarczające do łażenia po nierównym podłożu, by o nic nie zaczepić. A jako wybitnie ciepłolubny wampir nie mogła zapomnieć o kurtce. Gorzej za to było w kwestii broni. Broń? Jaką broń miała ze sobą zabrać? Miecz ojca nie wchodził w grę, z bronią palną nie czuła się aż tak dobrze... Zawsze więc zostawały sztylety o posrebrzanych ostrzach i na wszelki wypadek jej stara wyrzutnia strzałek. Dawno jej nie używała, ale to było jak z jazdą na rowerze. Tego się nie zapominało.

Jadąc na miejsce spotkania nie chciała rzucać się w oczy. Jej samochód był więc taki, jak inne, ot zwykła honda czy inny opel. Niespecjalnie je rozróżniała, ważne, że jeździły. Zaparkowała samochód, wychodząc z niego. Włosy, teraz czarne i ozdobione białymi pasemkami, upięła w kok, przebity dwoma szpilami. Nie była świadoma, że jej zapach zmienił się na odrobinę ostrzejszy niż wcześniej, ładnie komponujący się z lekkimi perfumami z nutką pomarańczy i drzewa sandałowego. Widok wielkiego wilka ją zaskoczył, jednak nie aż tak, by nie uśmiechnęła się szeroko na jego widok.
- Kogoż moje oczy widzą. Cześć Sam. - podeszła do niego, swoim zwyczajem zatapiając ręce w jego futrze i obejmując go na przywitanie. Jeszcze jedną charakterystyczną cechą był brak tak znajomych jadeitowych obręczy zdobiących jej nadgarstki. - Czyli mam rozumieć, że to nie będzie taki zwykły wypad do lasu, co? - przysiadła z boku obok wilkołaka, chłonąc futrzaste ciepło.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Wielkiemu Czarnemu Wilkowi umykały detale płynące z wrażeń wzrokowych, na rzecz wszelkich kształtów i drżeń zapachowych, a niedługo później czuciowych, gdy drobne ramiona otoczyły go, a palce zagłębiły się między mroczną sierść. Wielgachny łeb złożył na jej barku, przesłaniając niemal obie łopatki, dociążajac ją mocno, z wilczą, nieco szorstką miłością. W swojej ludzkiej i - umówmy się - zdecydowanie bardziej racjonalnej formie, przez moment wahał się, czy to w ogóle dobry pomysł. Forma wilka miała swoje minusy wypływające z ograniczeń mowy, z delikatności gestów umożliwionych posiadaniem palców czy miękkich warg. Z drugiej strony wiedział, że wędrówka, którą odbyła jego Księżycowa Dama była tak dla niej ważna, jak i wymagająca, chciał jej więc zapewnić najpierw rozrywkę nim przyjdzie czas na poważne słowa, o ile w ogóle będzie chciała mu się zwierzać. No i też... forma jego duchowego opiekuna i przewodnika była zdecydowanie wygodniejsza, prostsza w interpretacji faktów, a tej prostoty teraz potrzebował i liczył, że i ona też przyjmie go takim jakim był.

Bo bywały dni, że czuł się bardziej wilkiem, przynależnym dziczy i Lunie. Dzisiaj przynależnym jej.

Pomruk zadowolenia dobył się z wnętrza, spomiędzy trzewi, chłonął jej objęcie, chłonął to co stare i to, co było w niej nowe. Ale potem odskoczył od niej gwałtownie, przysadzając przednie kończyny przed sobą, jakby w pokłonie, zamiatając czarnym ogoniskiem tak, że mógłby uderzeniami drzewa kosić. I znów skok, nieco w bok, niby rytualny taniec przed polowaniem. Znała to, wszak nie raz zasadzali się tak na ludzi zagrażajacych bezpieczeństwu tego co kochali, stadu, czy też zaprzyjaźnionym plemionom, po których terenach akurat się przemieszczali. Skok i doskok, z impetem i werwą trącił ją łbem zachęcając do powstania. Skok i krótki szczek, uszy postawione na sztorc. Pod łapami dudniła ziemia. Skromny i wycofany lekarz w wilczej skórze zdawał się zapominać o wszystkim co wiedział na rzecz instynktu - zabawy zaszytej w DNA polowania.

A potem zawył i ruszył w las za tropem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nigdy nie miała mu za złe, gdy witał ją swoją wilczą stroną, uważając wielkie, czarne futro za część mężczyzny. Tu nie było mowy o braku akceptacji, bo wtedy musiałaby nie akceptować samego mężczyzny. Zaskoczył ją jednak swoim gestem, dociskając łbem jej łopatki, przez co wcisnęła się mocniej w jego futro, tracąc równowagę i z przykucu po prostu lądując na kolanach. Z ust wampirzycy uciekło zaskoczone mruknięcie, nie wyrażało jednak żadnej złości, a nawet wręcz przeciwnie, chętnie wcisnęła się w mięciutkie futro pocierając po nim policzkiem. Przynajmniej nie nosiła makijażu, który mógłby zostać na wilczych kosmykach.
- Przyjemne powitanie. - skwitowała w końcu, trochę rozbawionym głosem, ale nie było po niej czuć spięcia mięśni czy jakiejkolwiek niechęci płynącej z faktu wilczego futra we własnych objęciach. Ba. Pewnie całkiem chętnie jeszcze trochę by tak posiedziała, w miłym i puchatym ciepełku.
- Czyli to wcale nie będzie taki zwykły wypad. - domyśliła się ze śmiechem widząc jego zachowanie. - Mogłeś mi napisać, wzięłabym strzelbę. - skwitowała lekko beztroskim tonem, zakładając za ucho niesforny kosmyk, nie mający ochoty na trzymanie się koka. - Prowadź, wilku, prowadź. Kto zakłóca spokój lasu zasługuje na karę. - dodała miękko.
Podniosła się, wysuwając jeden z noży i ruszyła za Samem, tak stawiając kroki, by robić jak najmniej hałasu. Las w nocy był interesującym miejscem, dla jednych rodem z koszmarów, dla innych bliskim naturze. Dla niej samej był czymś pomiędzy domem a czystą naturą, mieszanką teraźniejszości i tej części przeszłości, która od powrotu i rozmowy z Junem krążyła w jej żyłach. Wróciła Księżycowa Tancerka, córka bogini nocy, karą ściągająca tych, którzy nie mieli poszanowania dla odwiecznych praw natury.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Jedno jej słowo tylko, a mógłby stać się jej kocem na długie wiosenne wieczory i zmienną pogodę. Jedno słowo i nie oderwałby łba, domagając się pieszczoty, dotyku, którego skąpiła człowiekowi idącemu obok nad brzegiem sekwany kilka tygodni temu. W poprzednim życiu.

Przez moment kluczył pośród drzew, z nosem przy ziemi. Omijali wnyki, któe wampirze oko bez trudu zauważyło, butelki po piwie i kartony po tanim wińsku. Przy śmieciach szybko złapał trop i ruszył agresywnie do przodu, z tym większą ochotą ze względu na współdzelenie łowów. Wilkołak był raczej samotnym wilkiem, elektronem dryfującym swobodnie przez czas i miejsca. W swoim dna miał jednak pragnienie bycia z kimś, niekoniecznie w związku, ale właśnie w takich codziennych sprawach jak wypa do lasu w celu mordowania ludzi. Dostosował tempo do tego jak biegała z nim kiedyś, jego tańcząca w blasku luny, nie miał do końca pewności czy biega teraz wolniej, czy szybciej, ale zawsze był gotów zweryfikować swój puls. Biegł, mając ją na oku, w zasięgu, w sercu... Ich zwierzyna była już całkiem niedaleko, czuł dosadnie ich smród, ukrytych w krzakach, szepczących o dupach ścierw. Czuł też nadchodzące z przeciwnej strony stado jeleni. Sapnął nerwowo i łypnął stalowo-błękitnych ślepiem na Selenę, po czym zarzucił łbem w kierunku ludzkiego ścierwa, a sam odbił ku zwierzętom żeby je spłoszyć i uchronić przed zagrożeniem.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Tak, jedno słowo… Ale czy miała prawo robić mu coś takiego? Uwiązać, jak sama została uwiązana, ale własną głupotą? Nie. Nie mogła. Nie chciała, by cierpiał tak samo jak ona, a może i pewnie bardziej. Nawet jeśli ciepłe wilcze futro wręcz zapraszało, by się w nie wcisnąć i po prostu odpocząć. Nie można mieć wszystkiego. Nawet nie wolno.
 
Ale teraz wystarczył jej las. Szybki krok podążający za wilczymi łapami, zdający się na jego węch. Jej Dom niegdyś wędrował samotnie, przyzwyczaiła się do tego, chwilami jednak tęskniąc za tym, co miała kiedyś, a już nie wróci. Co skończyło się metalowym ostrzem. Jednak teraz nie narzekała. Dusza wiecznego wędrowca cieszyła się, biegnąc za wilkiem, ciesząc się z towarzystwa drugiego łowcy, bo tym właśnie była. Tej nocy była łowcą, jak millenium temu, zasadzała się na zagrożenie, a choć wtedy groźba wisiała nad klanem, tak teraz ciążyła stadku jeleni. Sam nie musiał mówić, czuła ich. Wyczulonym mrokiem zmysłami słyszała tętent kopyt. Skinęła mu głową, bezszelestnie kierując się do ludzi, wyciągając z kieszeni niedługą rurkę. Instynkt łowcy zachęcał, by się pobawić, więc zaszła ich od tyłu, posyłając w ich szyje po małej igiełce nasączonej LSD i innym halucynogennym świństwem.
Śmierdzieli. Wódką. Papierosami. Zapachem zgnilizny. Wykrzywiła wargi, nie nadawali się nawet do tego, by rozlać ich krew, o piciu jej nie wspominając. Specjalnie nadepnęła gałązkę, by zwrócić na siebie uwagę. I zwróciła. Pytania były tak oczywiste, ale zdecydowała się na nie odpowiedzieć, uśmiechając się pod nosem z uniesionym kącikiem ust.
- Jestem strażnikiem tego lasu. – pozwoliła, by jej głos, melodyjny niczym śpiew popłynął wśród ciszy nocy. – Wraz z moim piekielnym ogarem pilnujemy, by nie przebywały w nim takie szumowiny jak wy… - przedstawiła się, używając wampirzej szybkości, by jawić się im jako istota z koszmarów. W zestawieniu z LSD mogła się nie bać niczego.

@Sam Whittaker

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Jej wizerunek był przerażający i hipnotyzujący.
– Coś kurwa za bimber zrobił... – jeden z mężczyzn nie zdawał sobie sprawy jeszcze z tego jak przesrana była jego sytuacja, ale drugi - który ten bimber mu podał - z rozdziawioną gębą chwycił za swoją dubeltówkę i zaczął na oślep strzelać krzycząc jak opętaniec. Strzelał, a potwora nadal stała, a raczej drgała, ruszała się cały czas z niezmiennej zmienności. Tymczasem ich strach nie przyćmił nagłego chlaśnięcia niczym z bicza, po jej prawej stronie gdzie Sam powinien nadbiegać po tym jak przestraszył jelenie. Tymczasem zbyt pewny siebie wpadł w sieć dotkliwie go raniącą posrebrzanymi dla lansu, a w tym przypadku bolesnej skuteczności kolcami. Szamotanina i skowyt dobiegający z wilczego gardła zaćmił nieco moment nieskalanej dominacji na plugawymi robakami kalającymi las.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Bimber… Hm. Lubiła bimber. Dobrze zrobiony samogon ogrzewał żołądek, dostarczając bardzo przyjemnych wrażeń smakowych. O ile rzecz jasna był dobrze zrobiony! Ten tutaj dobry na pewno nie był.
- Paskudny. – odpowiedziała niewinnie, „materializując się” za plecami mężczyzny z bimbrem. Odebrała mu butelkę i pozostawiając na szyi krwawy pocałunek. Wróciła na swoje miejsce, opierając się plecami o drzewo, oblizała zakrwawione wargi i splunęła krwią, upijając łyk bimbru. Nim zaraz potem też splunęła. – Jako dziecko robiłam lepszy. – oznajmiła, wykrzywiając wargi. Zanim jednak zdążyła zrobić coś więcej, usłyszała skowyt wilka. Skowyt Sama. Sama, który w pokrętny sposób był jej bliski, był jej i ktoś w jej obecności podniósł na niego ręce. Obnażyła kły, kierując w ich stronę słowa, których nie mieli nawet jak zrozumieć, gdy używała mieszanki przekleństw starego chińskiego i kazachskiego. Kilka ciosów w kark unieruchomiło ich, a sama wampirzyca biegiem ruszyła do miejsca, w którym słyszała wilczy skowyt.
- Sam? Sam?! – krzyknęła, szukając go wzrokiem. A gdy już znalazła, natychmiast wyciągnęła nóż, starając się znaleźć łatwy sposób na odcięcie z niego tego świństwa. – Shhh, nie szarp się, zaraz coś wymyślę… - wprawdzie w jej głosie brzmiała troska, ale oczy były wypełnione mroczną furią.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Wszystko działo się bardzo szybko, tak bardzo, że Sam wciąż nie zdążył dojśc ze sobą do ładu w tej niespodziewanej pułapce. Wzmacniane wolframowe linki nie chciały tak łatwo pójść od noża, szamoczący się, poraniony wilk dyndający na mechanizmie nie ułatwiał sprawy. Gdy Yue podbiegła do niego i próbowała bezskutecznie przeciąć drut zdała sobie sprawę, że jej dłonie pokrywają się gorącą wilczą krwią. Nie miał z pewnością przeciętych żadnych istotnych arterii, ale zarówno ów kolce, jak i panika w którą wpadł sprzyjała licznym ranom. Jego skowyt przeszywał na wskroś, miotanie nie ustępowało.

Szybki rzut oka w górę pozwalał dostrzec mechanizm i niewielki bloczek z zamaskowaną liną przypięty do rozłożystej grubej gałęzi. Kolejne chwile trwające wieczność umożliwiły wampirzycy dotarcie do kabestanu, który po odblokowaniu mógł opuścić go w dół. Czy sił jej wystarczy aby zrobić to możliwie łagodnie? Może to miłość, może to nienawiść, doskonała kontrola mięśni pozwoliła jej położyć łagodnie zwalistą futrzastą bestię na ziemi. Mordercza siatka rozsunęła się, i Sam poderwał się gwałtownie instynktem gnany do ucieczki, a potem opadł ponownie bez sił. Czyżby kolce były dodatkowo zatrute...?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Porywanie się nożem na rut… No nie był to zbyt dobry pomysł, ale nie miała za bardzo nic innego. Zapach krwi tylko wkurzał ją dodatkowo, lecz nie wzbudzał głodu, a irytację, że wilkołak niepotrzebnie cierpiał.
- Sam! Sammy! Spokojnie! Uwolnię Cię. Nie szarp się, bo zrobisz sobie więcej krzywdy. – zaczęła go uspokajać, choć oczywistym było, że nie działało to w ogóle. Na całe szczęście dostrzegła jednak mechanizm więżący wilka. Cały czas łagodnymi słowami przemawiała do Samuela, nie chcąc, by zrobił sobie więcej krzywdy.
Najważniejsza jednak była adrenalina. To dzięki niej, napędzanej emocjami, udało jej się ostrożnie opuścić wilkołaka na ziemię. Jej serce zamarło na chwilę, kiedy zerwał się, by uciec i padł na ziemię. Z ust wampirzycy uciekło kilka przekleństw, gdy usiadła przy wilku, ostrożnie przejeżdżając palcami po futrze.
 
- Shhhh. Już dobrze. Pomogę Ci. – powiedziała łagodnie, nabierając odrobinę krwi na palce, by zlizać ją i sprawdzić, czy różni się jakoś. Musiała mieć pewność, czy aby na pewno poza srebrnymi wnykami nie stała mu się większa krzywda. Starała się także go uspokoić, bo oszalały z bólu wilkołak miał pełne prawo przemienić się chociażby w Crinosa. Nie chciała musieć z nim walczyć, to nie był jakiś obojętny jej chiński wilkołak. To był Sam i klęła na siebie, że zgodziła się na taki numer. Ale z drugiej strony, kto do cholery używa posrebrzanych wnyków?!

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Kiedy polizała swoje palce, zdała sobie sprawę z mrożącą pewnością, że to nie tylko srebro uszkodziło jej przyjaciela. Goryczka ściągająca język przenikająca do krwioobiegu nie pozostawiała złudzeń - ktoś dodatkowo zatruł kolce wilczą jagodą. Złośliwy zbieg okoliczności? Czy to możliwe, aby para upitych bimbrem buców wiedziała jak zapolować na wilkołaka? Wydawało się to absurdalnym pomysłem, a jednak sieć była zrobiona na tyle zmyślnie, wykorzystując wszelkie słabości dzieci luny, że trudno nie było w tym upatrywać celowego działania. Co innego jednak zaprzątało wampirzycy uwagę, stan Sama był nietęgi. Położyła go na ziemi łagodnie, ale gdy do niego podeszła mówiąc kojąco poderwał się i zdobył na ostatni skok poza zasięg tortury. Rzeczywiście, czarne ciało przeistoczyło się w humanoidalną porośniętą futrem formę. Czarny wilk przyjął postać cierpiącego crinosa - zaskakujące jak rzadko przy niej stawał się bestią. Przemiana bolała go jeszcze bardziej, opadł na leśne poszycie i kłapnął wielką paszczą w powietrzu, ryjąc pazurami w ziemi i wytrzeszczając oczy w palącym cierpieniu. Przez ułamek sekundy mogła mieć wątpliwość, gdy zapatrzył się na nią, z pyskiem otoczonym pianą, kompletem zębów gotowych do tego, by z łatwością odgryźć śliczną głowę. Nagle jednak, ów łeb opadł jej na kolana, a cielsko opadło na mech, mimo że klatka poruszała się gwałtownie i nieregularnie.
– Wybacz mi... nie... nie wiedziałem... – wydusił z siebie, nawet w takim momencie myśląc o jej komforcie, a nie o własnym stanie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Miała ochotę dosłownie wstać, złapać nóż i dobić tamtych sukinsynów. Nie było jednak dobrym pomysłem zostawiać wilkołaka z krwią otrutą belladonną. Jedyny plus, że sukinsyny nie użyły tojadu, ale to byłaby już zbyt duża zbieżność. Wypluła krew z ust, choć oczywiście wiedziała, że tak mikroskopijna ilość jej nie zaszkodzi, ale wolała zostać przy zdrowych zmysłach, zwłaszcza przy wilku, który niespecjalnie ogarniał świat. Zagryzła wargę, jednak zanim zdążyła się ruszyć, oczywiście scenariusz poszedł w najgorszym możliwym kierunku i zaraz miała przed sobą bardzo wkurzonego i rannego Crinosa.
Nie ruszyła się z miejsca, czekając, aż zacznie kontaktować, o ile w ogóle. Musiała teraz zrobić wszystko, by go nie sprowokować, choć podstawą było w tej chwili opatrzyć jego rany. Zmiana formy pozwoliła jej dostrzec, ile ran miał na sobie, póki jednak nie odzyskał świadomości, nie mogła nijak zapobiec upływowi krwi.
- Och. - westchnęła z ulgą, gdy się odezwał, jednak zaraz potem zdenerwowała się znowu. - Głupek! Naprawdę sądzisz, że przeraziłabym się Crinosa?! - ofuknęła go. - Poza tym nie ruszaj się. Te cholerne wnyki były posrebrzane. Przynajmniej użyli wilczej jagody nie tojadu. Nie mam jednak czym wypłukać ran, musimy wrócić do mnie... Mogę tymczasowo zatamować krwawienie. - zaczęła łagodnie tłumaczyć. Sięgnęła po nóż, gładząc lekko crinosowy łeb i odcięła ze swojej tuniki zwisające poły i bardzo szybko zmieniając je w prowizoryczne bandaże, i tak już pokryte krwią. Tym samym całość stroju odsłoniła aktualnie jej brzuch, nie przejmowała się tym jednak. Bez namysłu zaczęła delikatnie bandażować jego rany.
- Będzie dobrze... Musisz tylko wytrzymać powrót. Dasz radę iść? - spytała z troską, starając się być jak najbardziej delikatna. Żałowała, że nie miała nic do dezynfekcji ran z drobinek srebra.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Oparł gigantyczny czarny pysk na jej udach, brudząc obficie jej ubranie i dłonie. Pomyślał, że gdyby mógł wybrać, to tak chciałby umrzeć. Jego oddech stopniowo się uspokajał wraz z opatrunkami, choć chrapy drgały nerwowo w odruchu, gdy jakiś z prowizorycznych bandaży ścisnął go zbyt mocno. Zbyt łatwo przychodziło zapominać nieśmiertelnym co to znaczy być śmiertelnym, czuć ból...

Chwilę jeszcze trwał tak otoczony jej zapachem i troską, nawet gdy padło pytanie. Spróbował jednak dźwignąć się na wielkie łapska i chwiejnym krokiem potężnego trzymetrowego crinosa sprowadzonego do parteru, na pół przeszedł na pół odbijał się od drzew i chwiał w kierunku samochodu nie chcąc obarczać jej swoim ciężarem fizycznie. Podfutrnie czuł, że jeśli przyjmie humanoidalną formę, to sił i wytrzymałości już mu nie starczy, rany jątrzyły się okrutnie, a ich droga pozostawiała za nim nakropioną czerwienią ścieżkę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jedyne, czym się aktualnie przejmowała, to ilością krwi, którą tracił wilkołak. Będzie musiała przy okazji zorganizować kogoś, żeby zdobył mięso dla Sama, by mógł się w spokoju zregenerować… Starała się przy tym opatrywaniu sprawić mu jak najmniej bólu, nawet jeśli ten był całkowicie nieunikniony. Przynajmniej w opatrywaniu czegokolwiek miała całkiem sporą wprawę.
 
Żałowała, że nie ma lepszej możliwości, by teraz mu pomóc. Stanem samochodu, tapicerki i śladami krwi nie przejmowała się w ogóle, za to musiała zrobić w środku trochę przemeblowania, by wilkołak mógł się tam zmieścić.
- Zabiorę Cię do siebie. – powiedziała cicho. – Tam będę mogła lepiej zająć się Twoimi ranami i przede wszystkim wypłukać je ze srebra i trucizny. – nie próbowała wilka dotykać, wiedziała, że cierpi z bólu. Dlatego droga do jej domu trwała tak długo, jechała wolno, by za mocno nie podskakiwać wozem na nierównościach. Pomogła mu również wyjść z wozu i zaprowadziła go do salonu, tam było najwięcej miejsca.
- Nie przejmuj się krwią. Spróbuj się proszę przemienić do ludzkiej postaci, tu masz koc, a ja idę po apteczkę. – powiedziała z troską, podając wielkiej bestii koc i praktycznie biegnąc po apteczkę. Po drodze złapała też miskę z ciepłą wodą, zrzuciła buty i na boso wróciła do salonu, swoim zakrwawionym strojem nie przejmując się w ogóle.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sam Whittaker

Sam Whittaker
Liczba postów : 172
Wejście do samochodu nie było tak ciężkie jak wyjście. Nie dbał o to, że leżenie na złożonych fotelach było niewygodne, że zagłówki wbijały mu się w poranione żebra. To wszystko nie było ważne, wobec metalicznej goryczy upokorzenia, jaką zaserwowała mu pułapka, której nie zauważył gnając do Yue, w aurze metafory ducha lasu. Oddychał płytko i rwanie, z językiem wywalonym bezładnie na tapicerce. W majaku skupiał się na jej woni, na drodze wyznaczanej ostrą nutą, która miast strachu przynosiła mu ukojenie.

Nawet nie zauważył kiedy znalazł się w jakimś pomieszczeniu. Złożony na miękkim dywanie, w malignie rozmyślań zatrucia i upływu krwi. Nie miał przestrzeni by zastanawiać się jak to się stało że para hobbystycznych kłósowników dysponowała takim sprzętem, ani jak żałośnie się teraz prezentował.
– Człowiek... tak... człowiek... – powtarzała paszcza crinosa, próbując znaleźć tą nić pamięci jak znów udawać, że nie jest się wilkiem. Że ma się ręce zamiast łap i proste zęby zamiast kłów. Że nie ma się ogona, a świat nie wygląda zapachem. Sapnął i skrzywił się zmuszając tkanki do transformacji, futro do zrzucenia, odsłonięcie skóry, jak miękkiego brzucha. Teraz, gdy był znów łysą małpą, która otrzymała od ewolucji nieco większy mózg od szympansa, widać było ogrom cięć i szkód które wyrządził też sam sobie, szarpiąc się i wierzgając w sieci. Krwawe paski jak deseń, umaszczenie, wątpliwie zdobiły jego ciało.
– Co tam się stało Ooljéé...– wycharczał, gdy znów się przy nim znalazła, gdy poczuł jej aurę obok siebie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach