Daj chociaż wąchnąć

2 posters

Go down

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
Powolne organizowanie urodzin małej Claire zabierało czas Flore. Już nie mówiąc o tym, że notorycznie bolały ją plecy, a jedyna noga często puchła. Pomijając chwile podczas których miała drobne załamanie nerwowe podczas stawania na wadze bądź budziła się w niej niespodziewana chęć mordu na Merlocie za to, że miał swój bardzo czynny współudział w powołaniu do życia ich bliźniąt czuła się lekko przytłoczona. Co prawda miała już porody za sobą, ale ten też ją stresował. No i co najważniejsze: od blisko sześciu miesięcy nie piła wina, zadowalając się od czasu do czasu wąchaniem lub ciamkaniem korka. To jednak nie było to samo. Być może też dlatego i tak lepszy od ludzkiego zmysł zapachu nie zawiódł jej i wyczuła nikłą woń wina. Podążyła za tym zapachem, świadoma że i tak go nie skosztuje, ale przynajmniej powącha. Na bezrybiu i meduza ryba czy jak to tam szło. Wślizgnęła się średnio zgrabnie ze względu na dość spory już brzuch i zatrzymała się widząc Merlota przeglądającego dziecięce wózki. Nie mogła nic poradzić na to, że serce niemal podeszło jej do gardła. Właściwie dopiero do niej docierało, że niedługo będą musieli skompletować jej wyprawkę. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie, biorąc głęboki wdech. Jeszcze tak wiele było przed nimi. Na przykład oznajmienie jej ciotce, że krążące plotki o ślubie i ich potomstwie wcale nie są plotkami. Zapowiadał się uroczy miesiąc.
- Daj ugryźć korek - poprosiła w ramach słabego żartu, domyślając się, że jej mąż jest świadom jej obecności. Nie była ani cicha, ani niezauważalna.


@Merlot Chardonnay lecim
@Elisabeth Riche oznaczam, bo wspominka

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Coraz lepsza pogoda sprzyjała imprezom i różnym uroczystościom, co przekładało się na większą sprzedaż wina, a tym samym - musiał nieco więcej czasu spędzać przy pracy. Było to nieco kłopotliwe, bo ich sytuacja rodzinna również wymagała od nich większej uwagi i poświęcenia, ale nie narzekał. Korzystając z wolnej chwili postanowił poprzeglądać strony z rzeczami dla niemowląt. W końcu brakowało im jeszcze wielu rzeczy, a do narodzin bliźniaków pozostawało coraz mniej czasu.
Oczywiście, otworzył sobie butelkę wina, które następnie doprawił krwią. Zawsze jakoś milej spędzało się czas przy odrobinie alkoholu. Właściwie to spodziewał się tego, że rozchodzący się aromat wina zwabi do niego Flore, więc jej pojawienie się ani trochę go nie zdziwiło. Jego wyczulony słuch często mimowolnie wychwytywał wszystkie dźwięki rozchodzące się w rezydencji, więc kroki żony usłyszał jeszcze długo przed tym, nim pojawiła się ona w drzwiach gabinetu. Posłał jej uśmiech, i to taki szczery, a nie wymuszony. Roześmiał się również po usłyszeniu jej słów.
- Oczywiście. Czujesz się dzisiaj lepiej? - zapytał. Był świadomy tego, że ciąża dawała jej się we znaki.

@Flore Cerise
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
Musiała odwzajemnić jego uśmiech i rozpogodziła się nieco, na moment odkładając kłopoty, przemyślenia i sprawunki. Te zdecydowanie mogły poczekać. Zastanawiające było to, że po tylu latach razem zarówno jako przyjaciele, jak i kochankowie w dalszym ciągu chwytał ją za serce i go uwielbiała. Podejrzewała, że tak miało zostać jeszcze na długie wieki jeśli tylko będzie im to dane. Tak samo jak wręcz rozbrajał ją jego śmiech, który jednak nie był częstym dźwiękiem. Uśmiechnęła się szerzej na potwierdzenie dostania namiastki alkoholu.
- Ani trochę. Pociesza mnie jedynie to, że już niedługo będą na świecie i to cierpienie się skończy - oznajmiła, przykładając na moment dłoń do brzucha. - Przysięgam, że dowiem się, który rozrabiaka tak kopie. Potem poczekam aż dorośnie i sama go kopnę w odwecie - zamarudziła, czując charakterystyczny ruch. Była pewna, że Claude nie sprawiał aż takich problemów.
Gdy tylko dzieci na moment odpuściły (nawet się nie łudziła, że potrwa to długo) podeszła do męża, oplotła ramionami jego szyję i położyła głowę na jego ramieniu, całując go przelotnie w policzek. Zmrużyła oczy patrząc na szaleństwo przed nią i wręcz mieniło jej się w oczach od możliwych wzorów. Czy jej plecy protestowały? Owszem. Czy zamierzała się tym przejmować? Ani trochę.
- Czego właściwie szukasz? - zapytała, kradnąc korek i przykładając go do nosa, aby poczuć charakterystyczny zapach. Tęskniła za nim, musiała to przyznać. - Przypomnij mi potem, żebym napisała albo zadzwoniła do Claude'a. Nie ufam papce zwanej moim mózgiem w kwestii pamięci. Muszę go postraszyć publicznym wstydem, żeby do nas wpadł szybciej czy coś - poprosiła, prostując się z westchnieniem ulgi.

@Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Może i nie widział kolorów, ale nie były mu one potrzebne, by doskonale widzieć Flore i jej uśmiech. Właściwie to znali się na tyle dobrze, że nie musiał jej widzieć, by wiedzieć, że się uśmiecha. Po kilkunastu dekadach spędzonych razem takie rzeczy można było po prostu wyczuć. A chociaż spędzili razem już tyle lat, to i tak ciągle potrafiła go czymś zaskoczyć. Tak jak jakiś czas temu zaskoczyła go tym, że najwidoczniej jakiś rok wcześniej zgodziła się wziąć z nim ślub po pijaku. Patrząc na to, ile razy go odrzucała, a on i tak oświadczał jej się dalej, logiczne było, że nie tracił nadziei. Ale co do czego i tak sam był zaskoczony tym, że w końcu udało mu się ją zaobrączkować. Na brak emocji, nowości czy niespodzianek w związku nie mogli zatem narzekać.
- Hmm... Dosyć niecodzienna technika wychowawcza, muszę przyznać... Ale wierzę, że wiesz, co robisz - powiedział po chwili namysłu, unosząc jeden kącik ust w uśmiechu, gdy wyobraził sobie tę Florkową zemstę. Bo to była naprawdę zabawna wizja. A potem przeniósł spojrzenie na ekran laptopa.
- Przeglądam rzeczy dla dzieci. W końcu mamy coraz mniej czasu na zakupy. Ale i tak potrzebna mi twoja pomoc. To wszystko ma po kilkanaście wersji kolorystycznych, których opisy brzmią jak jakaś pijacka paplanina - powiedział z westchnieniem, odstawiając kieliszek na biurko, i kręcąc lekko głową. I po co to komu? Jakby nie wystarczyły jakieś opcje podstawowych kolorów... Nawet nie widział tych wszystkich barw, a i tak miał wrażenie, że jeszcze trochę a nabawi się bólu głowy. - Oczywiście. Kiedy ci przypomnieć? 'Potem' to dosyć nieprecyzyjne pojęcie - powiedział, odsuwając nieco fotel i wstając, by zrobić miejsce żonie. - Usiądź, proszę - dodał.

@Flore Cerise
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
W dalszym ciągu nie miała pojęcia jak doszło do tego, że się hajtnęli. Miała nadzieję, że ta wiedza nie okaże się być jednak zakazana czy zapomniana i znajdzie się jakiś świadek ich radosnej przysięgi. Ewentualnie, że kiedyś to powtórzą w pełni świadomi i względnie trzeźwi w gronie najbliższych. Nie jej winą było, że wciąż chciała aby jej rodzina była obecna w tak ważnych momentach. No, a przynajmniej momentach, które powinny być ważne. Podejrzewała, że ślub w pośpiechu pod wpływem alkoholu nie był szczytem marzeń większości panien młodych. W sumie była ciekawa czy Merlot z czasem zgodziłby się na porzucanie tożsamości i śluby w momencie, gdy ze starych społeczeństw musieliby się usunąć, aby uniknąć wykrycia.
Póki co mieli jednak czas. Co prawda mówienie do Claude'a per "synku" albo "kochanie" poza ich małą społecznością nie było najlepszym pomysłem z racji tego, że prędzej mogła być uznana za partnerkę albo bliską przyjaciółkę niż matkę wampira (a to mogło potencjalnie prowadzić do nieszczęścia i lekkiego podburzenia wizerunku pisarza) i szczerze - nieco ją to irytowało - ale nie było tragiczne. Kiedyś jednak trzeba będzie się zaszyć. Na przykład gdy ich wygląd pomimo upływu czasu nie będzie się zmieniał. Albo dzieci zaczną dojrzewać. Wolała nie odpowiadać za spłonięcie Paryża.
- Wielkie sprawy wymagają wielkich kroków. I nie wierz, ja sama nie wierzę, że to może zadziałać na jakimkolwiek etapie - machnęła dłonią, wiedząc, że pewnie dość szybko zapomni swoje groźby.
- No wiem. Z dnia na dzień jestem też coraz mniej mobilna. Mogę się założyć, że jak tak dalej pójdzie będziemy musieli poszerzyć wszystkie framugi w tym domu zażartowała, patrząc na zdjęcia poglądowe asortymentu. Jej samej mieniło się od kolorów i wzorów. Niemal współczuła Merlotowi. Niemal. Potem przypominała sobie, że on też miał współudział w powołaniu dzieci na świat i to mogła być jego pokuta. - Pomogę, na pewno nie jest tak źle z opisami. Zamówimy tutaj czy przejdziemy się do sklepu?
Uniosła brew do góry, gdy jej małżonek wstał z fotela i zrobił jej miejsce. Ugryzła się w język powstrzymując słowa o tym, że wygodniej pewnie byłoby jej na jego kolanach.
- Jak skończymy z tym tutaj - wskazała dłonią na laptop, moszcząc się wygodnie na swoim miejscu (pomijała fakt, że przed chwilą zajmował je Merlot). - Chodź, zmieścimy się - przesunęła się nieco w bok. Czy mogło być im ciasno? Jasne, ale absolutnie jej to nie przeszkadzało. Gdy pogodziła się z faktem, że właściwie jest zauroczona w Merlocie jego urok działał mocno i chciała być jak najbliżej niego.
- Czym jest do jasnej cholery wiosenna zieleń w kwestii koloru? - zapytała po wczytaniu się w opis. Zapowiadało się długie posiedzenie.

@Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Tak, ich ślub w Vegas był tajemnicą nie tylko dla Flore, ale też dla samego Merlota. Zaskakujące było to, że wampirzyca najwidoczniej przystała na taką propozycję, bo co do tego, że będąc w stanie upojenia mógł jej to zaproponować, to nie miał najmniejszych wątpliwości. Oświadczał jej się i proponował związek już tyle razy i w takich okolicznościach, że wszystko wydawało się być możliwe i prawdopodobne. Ślub w Vegas wcale nie prezentował się w tym zestawieniu jakoś szczególnie dziwacznie i niezwykle. Odnowienie przysięgi ślubnej w gronie najbliższych wydawało się jednak całkiem dobrym planem. Claude na pewno doceniłby ten gest. Póki co nie wspominał jednak o tym Flore. Może po narodzinach bliźniaków. Obecnie i tak mieli sporo na głowie. A na odnowienie przysięgi mieli jeszcze całe życie. I to nienaturalnie długie…
Przyjmowanie nowej tożsamości było dla niego czymś normalnym, wręcz naturalnym. W końcu już niejednokrotnie przez to przechodził. Był to dla niego po prostu ostateczny etap każdego kolejnego cyklu. Choć miał do tego momentu jeszcze trochę czasu. W końcu jako w połowie Azjata mógł mówić zwykłym śmiertelnikom, że to genom zawdzięcza dobry wygląd, czyż nie?
- Wierzę w to, że damy sobie radę. Nawet bez stosowania takich drastycznych… metod wychowawczych - powiedział powoli, dobierając słowa. Właściwie to nie wierzył w to, by skopanie dzieci po latach przyniosło jakikolwiek rezultat, ale nie mówił tego na głos. W końcu jego żona była w ciąży. Miała prawo do takich pomysłów i planów. On sam mógł jedynie pokiwać zgodnie głową. To ona po raz kolejny znosiła niedogodności ciąży, więc co on miał do gadania?
- Jeśli trzeba będzie, to kupię nawet większy dom. To żaden problem - powiedział bez wahania, nie do końca wyczuwając w słowach ukochanej żartobliwy ton. Fundusze nie były dla niego żadnym problemem. Problemem obecnie był dla niego jedynie zakup tych wszystkich potrzebnych rzeczy. - A jak ty wolisz? Ja osobiście preferuję zakupy przez internet, ale mogę przejść się z tobą po sklepach - zaproponował. Nie lubił wychodzić z posiadłości za dnia, ale żony był gotów to zrobić. Oczywiście wysmarowany całą masą kremów z filtrem i pod parasolem. Ale jednak!
Słysząc propozycję Flore uniósł jedną brew. Normalnie pewnie od razu by się obok niej ulokował, ale jednak wizja miażdżenia kobiety i dzieci niezbyt do niego przemawiała. Za to do niej najwyraźniej przemawiała właśnie jego czarująca aparycja.
- To może jednak lepiej będzie, gdy zaproponuję swoje kolana jako siedzenie? - zasugerował po chwili. Ryzykował wrzask Flore, że jest na to o dwoje dzieci w drodze za dużo, ale z drugiej strony… Bardziej w ciąży być nie mogła.
Słysząc jej pytanie wbił w nią wzrok i zamrugał w ciszy raz, drugi. Trzeci i czwarty. Nie doczekał się jednak niczego w stylu ‘żartowałam’, więc uniósł obie brwi i odchrząknął.
- Naprawdę pytasz mnie o kolor, Flore? Nawet zwykła zieleń niewiele mi mówi, a co dopiero wiosenna… - powiedział powoli, zastanawiając się, jak bardzo hormony namieszały w głowie jego żony.

@Flore Cerise
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
Narodziny bliźniąt, które zbliżały się ogromnymi krokami napawały ją lekkim lękiem. Niby urodziła już dzieci (i to nie raz!), ale nigdy dwoje na raz. Póki co jednak jeszcze nie panikowała. Stoicki spokój Merlota w tym pomagał, a ona sama wiedziała, że będzie to zdecydowanie prostsze jako wampir niż jako człowiek. Miała zamiar proponować mężowi odnawianie przysięgi w ramach mniej lub bardziej okrągłych rocznic, jednak to mogło zaczekać. Nie śpieszyło im się wszakże ani trochę.
W przeciwieństwie do Merlota nie mogła się tłumaczyć Azjatyckimi genami, a po prostu zwykłym szczęściem na loterii genowej, co właściwie nawet nie było prawdą. Jej matka posiadająca dużą rodzinę zestarzała się bardzo wcześniej i już w wieku trzydziestu lat wyglądała na przynajmniej dziesięć lat starszą. Nawet jeśli miała mieć wiecznie w porównaniu z ludzkimi standardami to utknęła na długie lata w ciele 23 latki, mocno okaleczonym i po przejściach. No i ciężko było udawać własną córkę, gdy miało się protezę taką samą jak swoja matka. Zostawało jej jedynie przemieszczanie się z miejsca na miejsce bądź ukrywanie przez całą długość życia jednego pokolenia, aby zdążyli zapomnieć szczegóły związane z nią.
- Wspomnę ci to, kiedy kolejny raz członek Rady odwiedzi nas, bo nasze dzieci nie umieją schować ząbków albo coś znowu narozrabiają. I to ty będziesz sobie z nimi radził, mi wystarczy, że noszę te małe szatany pod sercem przez długie miesiące- uśmiechnęła się bardziej rozbawiona niż zła, po czym dźgnęła brzuch z nikłą nadzieją, że maluchy się uspokoją. Nie zadziałało.
- Ten który mamy jest naprawdę wystarczający, Merlot. Właściwie na starość chciałam dawniej zamieszkać w małym domu gdzieś na największym bezludziu jakie da się znaleźć we Francji - pokręciła głową. Nie uważała, żeby był im potrzebny pałacyk. Wolała mieć blisko siebie wszystkich członków rodziny zamiast szukać ich w stu pokojach i rozległych ziemiach większej posiadłości. Co prawda mały domek obecnie też raczej odpadał, jednak to ciche marzenie gdzieś w niej dalej tkwiło. - Nie mam siły na chodzenie po sklepach, więc internet wydaje się prostszym rozwiązaniem - uznała zgodnie. Stopa jej spuchła i nie było szans, żeby spacerek po sklepach jej nie wykończył. I nie chciała ryzykować poparzeń od słońca, a chodzenie w tak piękną pogodę lepiąc się od kremu i z parasolką nie należało do najbardziej lubianych przez nią rzeczy.
- O tak - pokiwała bardziej niż chętnie głową. Kolana Merlota ku jej najwyższemu zdumieniu okazały się być już wcześniej bardziej wygodne niż reszta krzeseł w tym domu. Ją samą ciągnęło za to do mężczyzny jak ćmę do lampy, z tym że wiedziała, że nie spłonie jak owad i może sobie na to pozwolić.
- Tak, pytam. Poczuwaj się. Ten bardziej szary czy mniej szary? - przewróciła oczami po bliższym wpatrzeniu się na paletę na monitorze. - Jest jeszcze zimna zieleń i zimowa zieleń - uznała po chwili, wskazując kursorem na kolejne barwy, zanim oklapła na swoim supermegawygodnym siedzeniu w poczuciu beznadziei. - Może zadzwonimy do Chmurka w ramach telefonu do przyjaciela? - zapytała z nadzieją w oczach. Miała dziwne wrażenie, że jej syn może wiedzieć czym te kolory się różnią.

@Merlot Chardonnay

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach