Śladami Jadeitowego Smoka

5 posters

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848

Xi'an


Śladami Jadeitowego Smoka Xian-Big-Wild-Goose-Pagoda
Pierwsza stolica Chin, założona około 3 tys temu, a zarazem miejsce spoczynku słynnej Terakotowej Armii Pierwszego Cesarza. To tu w Xi'an, jednej z Czterech Wielkich Starożytnych Stolic, niegdyś zaczynał się Jedwabny Szlak.
Mimo iż obecnie miejscowość słynie przede wszystkim ze wspomnianej armii, w mieście nie brakuje innych atrakcji, do których można zaliczyć: potężne mury miejskie, Wielką i Małą Pagoda Dzikiej Gęsi, Wieżę Dzwonu, Muzeum Historyczne Prowincji Shanxi oraz barwną dzielnicę muzułmańską: prawdziwy raj dla poszukiwaczy niepowtarzalnych smaków.

Jeśli wierzyć słowom i zapiskom, to właśnie w Xi'an Louis poukrywał wiele cennych ksiąg i zwojów z historią swojej rodziny, a także wzmiankami dotyczącymi procesu tworzenia Rodu Staletty. Co więcej, w tym samym mieście, jeśli nadal ufać legendom, urzęduje tajemniczy Klan Wampirów, ponoć do dziś wierny wymarłej Rodzinie Jadeitowego Smoka, z której pochodził Radny.
Wejście do podziemi, gdzie znajduje się ów kryjówka jest ukryte gdzieś w Wieży Dzwonu, zaś mechanizmy otwierające przejście rozproszone po calutkim Xi'an.
Podobno jest ich pięć, z czego jeden znajduje się w rzeczonej Wieży Dzwonu. Położenie pozostałych pozostaje zagadką, choć podobno ma związek z żywiołami.

Śladami Jadeitowego Smoka Xian-city-wall


Świątynia Xiangzi


Śladami Jadeitowego Smoka 01069120008z01blg169B
Położona w pobliżu Południowej Bramy Xian, świątynia Xiangzi była niegdyś rezydencją Hana Xiangzi, jednego z Ośmiu Nieśmiertelnych, a także miejscem, w którym stał się mnichem. Jako jedyna istniejąca świątynia jest świątynią patriarchalną taoizmu w Xi’an. Składa się z dziedzińca południowego oraz północnego - wchodzących w rzekomy skład dziedzińca wewnętrznego rezydencji Han Yu, wuja Hana Xiangziego. Zgodnie z kartami historii, podczas kopania schronu przeciwlotniczego w świątyni, odkryto ciemne pomieszczenie, o którym dziś mówi się, że jest jaskinią Xiangzi.  
Sama świątynia została wzniesiona w czasach dynastii Song. Dziś miejsce to stanowi niewielką atrakcję turystyczną - jest za to ważnym punktem lokalnych mieszkańców, czczących taoistyczne bóstwa.

Han Xiangzi - chińskie bóstwo, jedno z Ośmiu Nieśmiertelnych, którego symbolem jest flet. Był postacią historyczną, siostrzeńcem uczonego Han Yu. Wedle podań zrezygnował z życia doczesnego i został taoistą. Z uwagi na doskonałość cnót stał się późniejszym Nieśmiertelnym.

Ośmiu Nieśmiertelnych - w mitologii była to ósemka mędrców, którzy za życia posiedli nadprzyrodzone zdolności, a po śmierci stali się nieśmiertelni. Za siedzibę Ósemki uważa się góry Kunlun lub rajską wyspę Penglai na wschodzie.
W skład Ośmiu Nieśmiertelnych wchodzi:

He Xiangu
Cao Huojiu
Li Tieguai
Lan Caihe
Lu Dongbin
Han Xiangzi
Zhang Guolao
Zhongli Quan


Muzeum steli i kamiennych rzeźb


Śladami Jadeitowego Smoka Xian-beilin-museum_1
Śladami Jadeitowego Smoka Xian-beilin-museum_2
Śladami Jadeitowego Smoka Xian-beijing-21
Muzeum steli i kamiennych rzeźb, ciekawostka, bo do 1944 roku było głównym muzeum Shaanxi – co więcej, z uwagi na dużą liczbę stel, w 92 zostało oficjalnie przemianowane na “Las Kamiennych Stel”.
Muzeum jest podzielone na siedem sal ekspozycyjnych, w których znajduje się łącznie około 3000 stel, jak nie więcej, co czyni je największą kolekcją w Chinach. Do tego dochodzą oczywiście dzieła chińskiej kaligrafii oraz malarstwa. Większość eksponatów (stele) pochodzą z Dynastii Tang.


Ogrody Unambitious


Śladami Jadeitowego Smoka Ecyk4e
Ogrody Unambitious, tudzież dawna rezydencja Yang Hucheng’a, nazywana salą pamięci Generała Yanga Huchenga, miejsce podzielone na” wschodni główny dziedziniec oraz zachodni dziedziniec (ogród). Miejsce zbudowane w 1934 roku na modłę tradycyjnego domu w antycznym stylu.
Układ dziecińca głównego to sień wejściowa, sala główna, sala żeńska i budynek tylny. Całość zdobiły zielone bambusy oraz bujne cyprysy.
Sama sala pamięci złożona była z siedmiu dużych i małych sal wystawowych, z której każda zawierała dużą liczbę cennych zdjęć historycznych, które dokładnie opisywały przebieg bitew rzeczonego generała.


Wieża Bębna


Śladami Jadeitowego Smoka The_Drum_Tower_of_Xi%27an
Wieża Bębna, siostrzana wieża Dzwonnicy, położona w sercu Xi’an, stolicy prowincji Shaanxi, symbol miasta. Wzniesiona została w 1380 roku, we wczesnej Dynastii Ming. Nazwa wieży pochodzi od ogromnego bębna ulokowanego w środku budynku, w który podobno uderzano o zachodzie słońca, aby wskazać koniec dnia.
Na pierwszym piętrze wieży znajduje się sala, w której wisi mnóstwo różnych (innych) bębnów. Każdy zdobi piękne chińskie pismo, symbolizujące szczęście, o czym można przeczytać na tablicach. Bębnów oczywiście nie wolno pod żadnym pozorem dotykać. Za niewielką opłatą istnieje natomiast opcja zapozwania przy jednym specjalnie wydzielonym bębnie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Miejsce: Chiny, Xi'an
Data: 04/04 - wylot samolotem do Chin
Czas: 22:00
Prowadzący: @Louis

Listy poukrywane w szufladach, księgi z powyrywanymi stronicami oraz pergaminy, których treści nijak nie dało się odczytać... Oto zamykały się i otwierały bramy tajemnic – za jego słowem oraz potencjalną zgodą miała odbyć się podróż do odległego Xi’an, pierwszej stolicy Chin, miejsca, gdzie podobnież znajdowała się kryjówka, w której poukrywał wszelkie dowody bytności dawnej rodziny – jej historii wraz z gałęzią innej ścieżki, tej, której trasa wychodziła poza ląd Azji, wkraczając na granice Włoch, gdzie wszystko się zaczęło.
Dopięcie formalności nigdy nie było proste, tym szczególnie w przypadku Chin. Louis zadbał jednak o podróżnych: załatwił im wizy, karty ze szczepieniami, teczkę podocznych zaświadczeń i zgód na pobyt oraz niezbędne dokumenty zezwalające na swobodne przemieszczanie się po Chinach. Ponieważ klepnął rączkę komu trzeba, cały proces załatwiania niezbędnej papirologii z około miesiąca, skrócił się o tłuste 90%. W podobnym “tonie” Radny dopiął sprawę lotu – ten również został zorganizowany pod “wycieczkowiczów” i to nie byle jak, bo prywatną linią, a do tego w dogodnym dla każdego terminie.  

Słowem wstępu: podróż wcale nie musiała obfitować w trudności, no, chyba że z jakichś powodów ochotnicy zrezygnowali z propozycji na rzecz skorzystania z klasycznych linii lotniczych lub wyżydzonego samolotu Weia (:X). Sprawę meldunku na czas pobytu Louis zostawił w łapkach Weia, niejako przewodnika po Chinach, który z pewnością znał kilka dobrych miejsc, gotowych na przyjęcie nadnaturalnych.
Jako że akcja dopiero się rozpocznie, docelowym miejscem niech na ten moment będzie hotel, gdzie przybyli będą mogli odsapnąć po podróży, bądź przedyskutować pewne sprawy. Od samego Louisa każdy otrzymał mapę miasta Xi’an i to nie byle jaką, bo z angielskim tłumaczeniem zamiast chińskich krzaków! Prócz tego Tahira jako jedyna dzierżyła fiolkę z krwią Radnego, ale to Wei posiadł istotną wskazówkę, a brzmiała ona następująco:
Zacznijcie poszukiwania od miejsca, w którym ziemia łączy się z niebem, tworząc drogę do bóstw.

FYI: to będzie specyficzna sesja, w której będzie sporo symboliki i nie tylko. Ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie każdy "siedzi" w Azji, to chętnie służę pomocą, gdyby coś było niejasne Smile
Aha! Jak najbardziej możecie opisać samą podróż Smile
Nie ma kolejności~

@Silvan Zimmerman
@Tahira
@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Ciężko powiedzieć, ażeby list wybił Tahirę z rutyny, bowiem wampirzyca od dwusetnej rocznicy przemienienia właściwie zapomniała znaczenia tego słowa w każdym z kilkunastu znanych języków. Jej świat wirował jak w kalejdoskopie, dając odczuć pełne spektrum emocjonalnych uniesień i traum, przecięcia wiekowych splotów, powstawanie nowych, głębokich nie mniej intensywnych choć o nieco zdrowszym zabarwieniu. List od Wschodniego Wiatru był więc kolejną zmienną w tym równaniu, zaskakującą okazją do spełnienia wielkiego marzenia Tahiry o podróży do Chin, zwłaszcza teraz, gdy dr Zimmermann miast marnować swój niebywały talent na skutecznie działające używki, rozpoczął swoje badawcze poszukiwania w obszarze medykamentów działających na wiecznych, pomimo ich wzmożonego metabolizmu. A to otwierało nowe możliwości...

...skłamałaby jednak mówiąc, że lot był przyjemny i relaksacyjny. Z drugiej strony przypatrując się perwersyjnej przeszłości przeróżnych masochistycznych i autodestrukcyjnych pomysłów Tahiry, można byłoby uznać, że nie odstępowało to zbytnio skalą wcześniejszych doświadczeń. Nawet teraz, gdy odświeżyła się już w łazience luksusowego apartamentu zarezerwowanej ręką radnego, wciąż czuła miękkość kolan pojawiająca się na samo wspomnienie podróży. Oboje z Silvanem skorzystali oczywiście z tajemniczego zaproszenia Smoka, nie wzgardzając ani samolotem ani zdjęciem z ich barków problemów natury biurokratycznej. Tak głębokie zaufanie w stosunku do najbardziej tajemniczej persony Wielkiej Rady mogło zastanawiać, Tahira jednak jeszcze przed podróżą podzieliła się ze swoim towarzyszem okolicznościami zaistniałej sytuacji. Z entuzjazmem neofity, który nie tylko mógłby poznać inną kulturę, ale też - a może przede wszystkim - odsłonić kilka kart przeszłości rezonującej wciąż na czasy obecne przekazała drogą krwi zaraźliwą ciekawość w odkrywaniu tych tajemnic.

– Napisałam już do Weia – powiedziała płynną włoszczyzną, układając swoje bardzo krótkie, odrastające dopiero włosy w stylową falę. Sweter i spodnie i w kolorze przywodzącym na myśl lśniący słońcem piasek nie pasował trochę do akcji poszukiwawczej, ale chciała najpierw omówić plan ze swoim przewodnikiem, a to raczej nie wymagało brudzenia się. Nie przeszkadzało jej to nosić krew zapraszającego jako wisiorek, skryty pod miękką wełną, tuż obok lekko nadczerniałego płomienia wykonanego z drewna. Obok bosych stóp leżały białe szpilki, czekające tylko na założenie, żeby choć trochę wyrównać różnicę wzrostu między "turystami". – ...lada moment powinien tu być. – dodała z wystawionym językiem, próbując uformować elegancką falę. W salonie przygotowane było już podług słów Tahiry najsłodsze czerwone wino i kilka słodziutkich pastries.

@Silvan Zimmerman - jesteśmy w apartamencie i szykujemy się na gościa
@Wei Liu - wpadaj do nas Very Happy

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Czy na początku marca spodziewał się, że już niedługo wyląduje w Chinach? Nie. Czy miał jakiekolwiek pretensje do tej sytuacji? Zdecydowanie nie. W końcu kto normalny odmówiłby podróży na inny kontynent, nie dość, że z pomocą przyspieszonej biurokracji, to jeszcze w tak przyjemnym towarzystwie? Na pewno nie on.
Co prawda z pewnych względów ciężko było mu powiedzieć, że lot, chociaż prywatny i w dogodnych dla nich godzinach, należał do naprawdę przyjemnych, ale przynajmniej obyło się bez dodatkowych komplikacji, które jeszcze by jedynie zaostrzyły dyskomfort podróżującej z nimi wampirzycy, a o to zdecydowanie się martwił.
Całe szczęście teraz wszyscy znajdowali się już bezpiecznie na ziemi, w naprawdę przyjemnym hotelu, a sam Silvan siedział na kanapie w apartamencie, który dzielił z Tahirą, ubrany w swój typowy zestaw jakimi były niebieskie jeansy i sweter, tym razem w żółtym kolorze i zajmował się na szybko ostatnimi językowymi przygotowaniami.
- Świetnie, mamy w końcu dużo do omówienia - rzucił Tahirze z uśmiechem, na chwilę odrywając wzrok od książki z rozmówkami francusko-chińskimi, z której zapamiętywał właśnie najbardziej przydatne frazy. Trochę kusiło go, by zerknąć również na chińskie specjalistyczne nazewnictwo związane z chemią, ale nieustannie musiał sobie przypominać, że poza podstawami w tym zakresie, raczej nie będzie mu to potrzebne i nie powinien marnować czasu.  - Jak się czujesz po locie?
Może Silvan nie okazywał tego szczególnie, przyjmując swoją typową pogodną postawę, ale wyprawa, na którą zaciągnęła go Tahira i tajemnice, które podobno mieli podczas niej odkryć naprawdę go intrygowały.

 @Tahira - mówię do ciebie
@Wei Liu - zapraszamy!
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei o tejże "wycieczce" sporadycznie już słyszał od jakiegoś czasu od Louisa. Nie ukrywał swojego zaciekawienia tematem przeszłości swojego ukochanego. Wiedział, że był Cesarzem, widział to w jego wspomnieniach gdy odczytywał je z krwi. Ciekawiła go jednak szersza perspektywa i cała reszta. Chciał wiedzieć więcej o wybranku swego serca.
W porównaniu do Tahiry i Silvana, Wei nie potrzebował ani pomocy z dostaniem się do Chin, ani załatwienia mu papierków. Do długiej podróży swoim prywatnym samolotem był przyzwyczajony. Nie raz już pokonał trasę Chiny - Francja, szczególnie w ostatnim czasie.
Zjawił się więc kilka godzin przed przylotem reszty gości i zameldował ich w wybranym przez siebie hotelu. O tyle dobrze się składało, że Wei doskonale znał wszystkie takie miejsca przyjazne wampirom w Chinach. Był jednak na hiatusie i jak we Francji raczej fani by go nie szukali, to wcale to nie dotyczyło się Chin. Co prawda powiadomił agencje o pojawieniu się w ojczyźnie i prosił o dyskrecję.
Po zameldowaniu się, odświeżył się w apartamencie i przebrał. Nasycił też swój głód, bo bardzo nie lubił chodzić głodny. Po tym wszystkim postanowił chwilę się zdrzemnąć aż nie dostał wiadomości od Tahiry. Dał im trochę czasu na zadomowienie się i dopiero wtedy udał się na spotkanie.
Ubrany w dość nie rzucające się w oczy ciuchy dla niego, zapukał do drzwi ich apartamentu, by dopiero po chwili wejść.
- 您好!* - rzucił do nich luźno i z uśmiechem, dobrze wiedząc, że pora dnia jest późna, ale przecież dla wampirów noc to dzień! Z Silvanem nie miał jeszcze okazji się poznać. Podszedł więc bliżej i lekko skinął głową podając mu dłoń.
- Liu Wei. - przedstawił się w stylu Azjatyckim, oczywiście wyciągając nazwisko na pierwsze miejsce.
- Tahiro, miło mi, że w końcu zawitałaś do Chin. - powiedział do niej pogodnie i zaraz spoczął gdzieś, obserwując dwójkę uważnie.
- Wszyscy gotowi na przygodę? - spytał się ciekawy ich entuzjazmu. Wei był bardzo zaintrygowany tym co odkryją. Głownie interesowała go przeszłość Cesarza. O tyle było dobrze, że z językiem nie będą mieli problemu, bo Wei ten problem swoją osobą rozwiązał.
- A więc? Co mamy?

*您好!(Nin Hao) - Dzień dobry!

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Z trójki przybyłych nieśmiertelnych nie bez powodu najgorzej miał rodowity Azjata: Wei. O ile agencja (niechętnie z uwagi na ostatni incydent) przytaknęła na prośbę idola, o tyle nie miała większego wpływu na kreatywność fanów, która nie znała granic, tym bardziej w przypadku Xi’an czy innych “obleganych” miejscówek.
Wobec Tahiry oraz SIlvana powyższe problemy nie miały racji bytu, niemniej na ich miejsce wskakiwały inne, mianowicie mniej lub bardziej upierdliwy case tak zwanego “rasizmu”. Niestety Azja jak wiele Państw kipiała nim dość obficie. Niewiele się o tym mówiło, jednak dobrym tego przykładem były sytuacje, w których mundurowi często i gęsto specjalnie “dowalali” się do turystów za nawet najmniejsze przewinienie, a Chiny w szczególności, wciskając im możliwie najwyższy wymiar kary, niekiedy kończący się przymusem odbycia 24-godzinnej odsiadki w areszcie lub (w najgorszych przypadkach) ponad 28-dniowym (np. w Japonii). Nieciekawie również wyglądała sprawa w momencie próby zgłoszenia przestępstwa: i tutaj policjanci rzadko kiedy patrzyli na obcych przychylnych okiem.
Miasto Xi’an wbrew temu, co sugerowała mapa, wybiegało znacznie dalej poza wewnętrzne mury. Jego powierzchnia dotykała coś około 1088 km kwadratowych i to właśnie tam “kończyły” się granice. Szczęśliwie teren poszukiwań ograniczał się do odgrodzonej części centralnej, a więc tej, która widniała na rzeczonych mapach. Zaznaczone na niej były wszystkie co “ciekawsze” miejsca włącznie z tym wspomnianym w tajemniczej wskazówce: rzecz jasna z uwagi na misję oraz na potrzeby pogody ducha, o ile wstąpi w niego pragnienie zwiedzania.
Z uwagi na “późną” porę, ilość ludzi tuptających po centrum miasta, jak i poza nim była nieco mniejsza, niemniej wciąż spora, a zatem zmuszająca wampiry do zachowania dyskrecji. Póki co nikt, żaden śmiertelnik tudzież pracownik hotelu nie zwrócił większej uwagi na turystów. Zgodnie z modłą fałszywości (uśmiechem na buzi, ostrzem za plecami), recepcjonistka ciepło przywitała osoby z zewnątrz. Mało tego: ze względu na wysoką renomę hotelu, lokatorom zostawiono butelkę drogiego szampana (ofc w lodzie i z kieliszkami) oraz niewielki poczęstunek pod postacią tradycyjnych nadziewanych pierożków na parze, schowanych w bambusowe okrągłe pojemniczki – klasycznego przysmaku dla Państwa słynącego głównie z dań mięsnych i mącznych z głównym dodatkiem: ryżu.

Cenna informacja: każde Państwo posiadało swoją Radę, której należało się przedstawić. W Chinach takową w teorii reprezentowała Triada – mafia, która ma swoich kieszeniach praktycznie każdego urzędasa i niejako Rząd. Na szczęście obowiązek spowiadania się tutejszej “radzie” nie był wymagany, przede wszystkim przez pochodzenie i wtyki Louisa, który i przed przejęciem Triady swoimi łapkami kierował wieloma osobistościami.

@Tahira
@Silvan Zimmerman
@Wei Liu

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Szósty zmysł Tahiry wykrywający kłamstwa był małą niedogodnością, wobec radości kobiety z powodu całej wycieczki. Radości zmieszanej z zaciekawieniem.
– Wei! – podeszła przywitać wampira ignorując niezałożone obuwie i od progu po francusku powitała go całusem w policzek. – To mój towarzysz doktor Silvan Zimmerman, chyba nie mieliście rzeczywiście okazji... – trochę ją to dziwiło, bo obaj mężczyźni nie w jednej a dwóch imprezach z pewnością brali udział. Ugryzła się w język coby nie wspominać mimo wszystko swojej imprezy urodzinowej na której działy się rzeczy i skupiła się na rozlaniu trunku i zajęcia wygodnej dla siebie pozycji.

Gdy była pewna, że drzwi są zamknięte spoważniała, nawet jeśli ciemniejsze niż przed wyjazdem do Kairu oczy iskrzyły wręcz ekscytacją.
– Dostałam klucz do jakiejś bramy, ale bez detali, po to by znaleźć księgi i zwoje które... hmm... być może są odpowiedzią na dar mojej linii krwi, który wywodzi się od Wiatru. To dla mnie niesamowite, przez wzgląd na nazwisko byłam przekonana, że tego typu poszukiwania zaprowadziłyby mnie do Włoch, nie zaś tu.. do Xi'an... – kąciki ust drgały, lingwistyczny talent dopiero zawłaszczał dla siebie naukę tak odległego języka, który w przeciwieństwie do włoskiego przychodził jej z pewnym trudem.

@Wei Liu @Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Witam. Miło mi poznać - Uścisnął dłoń Weia, z sympatycznym uśmiechem na przywitanie, nie mówiąc już swojego nazwiska skoro Tahira zrobiła to szybciej.
Gdy wreszcie wszyscy usiedli, aby omówić szczegóły ich wyprawy szlakiem enigmatycznych wskazówek Radnego, Silvan zaczął przyglądać się mapie, która każdy z nich otrzymał jako pomoc w ich podróży. Uśmiechnął się na widok bijącego od Tahiry entuzjazmu, nawet jeśli sam był zdania, że działanie daru zmiany temperatury byłoby prościej i realistyczniej odkryć za pomocą procesu wielu badań laboratoryjnych i szczegółowego analizowania wyników. Zakładał jednak, że podróż i tak może im przynieść wiele informacji na temat historii ich gatunku, czy wierzeń poprzednich generacji wampirów.
- Hm… - mruknął pod nosem, biorąc gryza jednego z przygotowanych im słodkich wypieków. - Więc rozumiem, że szukamy bramy? Może chodzić o Południową bramę, czy jednak szukamy czegoś mniej oczywistego? - zamilkł na chwilę i westchnął cicho, gdy przyszło do niego jeszcze jedno rozwiązanie zagadki, pamiętając o tym, czego dowiedział się od Tahiry o samym Radnym. - Chyba, że wskazówka jest bardziej metaforyczna, zważywszy na to, że i tak najprawdopodobniej będziemy krążyć wokół różnych wierzeń i podań. Macie jakieś pomysły? - spytał pozostałą dwójkę towarzyszy, w zamyśleniu bawiąc się wolną ręką swoimi włosami.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wampir chętnie przywitał Tahirę, również obdarowując ją gościnnym całusem w policzek. Zerknął zaraz na jej towarzysza, bo po prostu nie mieli okazji się poznać. Niby wampiry tak niszowa populacja, a nadal jest ich tyle, że ciężko wszystkich ogarnąć w ciągu paru miesięcy. Zwłaszcza gdy musiało się uważać gdzie się chodzi...
- No właśnie nieszczególnie... - odparł do niej spokojnie i przywitał się z mężczyzna. Wei nie zabierał nikogo więcej ze sobą, bo jednak nie widział powodu. Nie szło też ukryć, że po prostu nie miał z kim. Był jednak przyzwyczajony do samotności.
- Zanim wszystko zaczniemy... Tahiro jesteś pewna, że można Silvanowi ufać? Będziemy poznawać tajemnice Rodowe oraz tajemnice samego Radnego. Nie ukrywam, że raczej będzie wymagać to przynajmniej początkowej dyskrecji. Zważywszy na to co odkryjemy i czy w ogóle będziemy chcieli te informacje przekazać. - powiedział do wampirzycy, bo nie wątpił w jej wybór towarzysza, ale nie znał Silvana. Nie wiedział czy może mu na tyle zaufać, by powierzyć tak cenne informacje.
Nie umknęło jednak Weiowi, że coś w Tahirze się zmieniło. Nie śmiał pytać otwarcie, przynajmniej nie teraz gdy oboje byli tak podekscytowani tą wyprawą. Na osobiste zwierzenia, jeśli kiedykolwiek, przyjdzie pora później. Póki co, dał jej tylko swoim spojrzeniem znać, że wiedział, że coś jest na rzeczy.
Zagadka z kluczem do bramy była nieco problematyczna. Podejrzewał, że będą musieli po prostu trochę powędrować zanim znajdą odpowiednie drzwi. Wątpił by były one tak na widoku. To musiała być jakaś ukryta brama.
- Też byłem zaskoczony gdy dowiedziałem się gdzie prowadzą korzenie Rodu Scaletti. Nie przypuszczałbym nawet, że aż tutaj. Ja natomiast otrzymałem jedynie wskazówkę skąd mamy zacząć. Cytuję: Zacznijcie poszukiwania od miejsca, w którym ziemia łączy się z niebem, tworząc drogę do bóstw. - mruknął do nich zastanawiając się nad znaczeniem słów, choć tutaj się chyba prezentowało tylko jedno.
- Szukamy więc jakiejś wieży, jak mniemam? Z tego wnioskuję, że dość wysokiej, albo o znaczeniu religijnym?

@Tahira @Silvan Zimmerman

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
W pierwszej chwili uniosła brwi, jakby w ogóle nie rozumiała, dlaczego Wei mógłby mieć jakikolwiek problem z obecnością Silvana, choć rzeczywiście był on najmniej połączony tak z Louisem jak i byłym rodem Tahiry. Zamrugała kilkukrotnie, na moment ześlizgując się wzrokiem po twarzy chłodnego śmiercią Draculi, po czym zwróciła się do ich przewodnika i członka tymczasowo zawiązanej drużyny badaczy tajemnic:
– Silvan ma analityczny, na wskroś racjonalny, przenikliwy umysł, ma fotograficzną pamięć i bada właściwości krwi i naszej klątwy od lat. – zaczęła od atutów, których im - wampirom koncentrującym się na mistycyzmie i sztuce mogłoby nieco zbraknąć. Dobrze zawsze mieć sceptyka, który zatrzyma ogniste ptaki przed samospaleniem. – Poza tym... – dodała miękko, a na jej twarzy zagościł łagodny i czuły uśmiech, gdy dłonią sięgnęła do kieszeni swoich beżowych spodni, aby wyciągnąć z nich zawiniątko ze swoją najstarszą talią tarota –... posłuchałam Twoich życzeń ugryzinowych przyjacielu i zawierzyłam... znalazłam tego, komu powierzyłam swój płomień. Nie ma pośród żywych i martwych osoby, której ufałabym bardziej, ręczę za niego swoim życiem. – szmatka opadła na blat stolika, a smukłe palce zaczęły niespiesznie tasować wiekowe arkusze pokryte znajomymi dla obu mężczyzn obrazami.

– W liście do mnie Wiatr mówił o księgach i zwojach, oraz zamkniętej bramie, której kluczem ma być jego krew. – podjęła spoglądając na mapę, tonem równie ciepłym i swobodnym, jakby żadne wielkie deklaracje przed chwilą nie padły z jej ust. – Łączeniem ziemi i nieba jest właśnie wiara, nie jestem pewna czy chodzi o wieżę, ale na pewno zaczęłabym od świątyni. Tylko której, bo są dwie? Jedna na południu, druga na północnym zachodzie. Biorąc pod uwagę łączność nieba i ziemi bardziej dosłowną, wybrałabym tą drugą, bo podczas zachodu słońce wskazuje linię horyzontu, ale może powinniśmy się kierować przeznaczeniem lub wiekiem powstania tych świątyń zbliżonym do czasów, gdy Huang Jun Kai był w Xi'an? Hmm... w której został oficjalnie pochowany? Wei co wiesz o tych miejscach Xiangzi i Guangren? – to była burza mózgów, niekoniecznie wszystkie pomysłu musiały być dobre. Na przykład szeptanie kartom o pomoc w poszukiwaniach i słuchanie ich rad. Mimo wszystko Tahira chwilę później na stoliczku umieściła rozległy układ. Skwitowała go na razie niewesołą miną. – Krypta i... skarbiec? To się może jakoś łączyć? – dopytała, ujmując jedną z kart, na której wisząca w niebiosach dłoń ściskała monetę, zaś pod nią widać było kwietną bramę.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Na słowa Tahiry Silvan, nawet jeśli wewnętrznie był może nieco zakłopotany, na chwilę utkwił swoje spojrzenie w wampirzycy, uśmiechając się do niej szeroko. Po chwili zwrócił się prosto w stronę Weia.
- Twoje obawy są w pełni zrozumiałe Weiu, wiem, że nasza wyprawa wiąże się z potencjalnym odkryciem dość newralgicznych faktów, czy też legend. Wiem też, że dla ciebie jestem raczej dość niespodziewanym dodatkiem do tej podróży, ale mogę cię zapewnić, że moim celem jest jedynie wsparcie Tahiry, a nie rozpowszechnianie rodowych sekretów. Możecie w pełni liczyć na moją dyskrecję i uszanowanie decyzji odnośnie odkrytych tajemnic, jakąkolwiek ona nie będzie. - Mówiąc to uśmiechnął się do wampira, aby podkreślić, że nie miał mu za złe tego pytania.
- Hm… Świątynie to chyba dobry trop - mruknął wodząc wzrokiem od jednego punktu do drugiego. - Dobrze rozumiem, że świątynia Guangren jest większa? Większy teren do ukrycia czegoś. Czy w jednej z nich jest może jakaś biblioteka? Zbiór wiedzy, starych zwojów? Podziemia? - spytał jedynego obeznanego na temat tego miasta wampira, a jeśli Wei nic o tym nie wiedział, postanowił po prostu wklepać zapytanie w Google. Zerknął ma rozłożone przez wampirzycę karty.
- To jakiś układ, który został ci zasugerowany przez Louisa? Odtworzyłaś go teraz? - spytał, zakładając, że jeśli miało być to porządna wskazówką w tej sprawie, nie mogły być to przypadkowe karty.

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei wysłuchał jej słów i faktycznie miało to sens, żeby zabrać kogoś z zewnątrz. Zarówno Wei i Tahira lubowali się w sztuce, a co za tym idzie. Mogliby zbyt popłynąć w te wszystkie zawirowania i potrzebowali kotwicy. Zbyt by się wzajemnie nakręcali. Kolejne słowa jednak sprawiły, ze delikatnie się uśmiechnął.
- To bardzo dobrze Tahiro. Jestem z tego niezmiernie rad, że ktoś jest w stanie wytrzymać żar twego płomienia. Potrzebujemy takich osób w życiu. Życzę wam jak najlepiej. - mruknął szczerze do wampirzycy, zerkając też na Silvana, mając nadzieję, że poradzi sobie z ogniem Tahiry, by oboje stanowili harmonię. Nie miał nic do Draculi, po prostu ufał w wybór Tahiry skoro ona zawierzyła mu tak wiele, musiał być odpowiednią osobą. Nie wiedział co tam znajdą, prawdopodobnie bardzo wiele, skoro Lou stanowił nad tym pieczę tak długo.
- Louis nie został tutaj pochowany. Żaden z Cesarzy, którego udawał nie był tutaj złożony, według zapisów. Poza obrzeżami Xi'an, spoczywa tylko Pierwszy Cesarz i jego Terakotowa Armia. Tak samo, żadna z tych świątyń nie została wzniesiona za czasów panowania Louisa. Dotyczy to też wież. Tylko Xiangzi istniała w Zakazanym Mieście, ale nie wiem czy by akurat o tą chodziło. Guangren jest też świątynią buddyzmu, a ci nie hołdowali jako tako bogów. Za to ta druga reprezentuje starożytny Chiński Taozim. Ponoć też przebywał sławny Han Xiangzi, jeden z Ośmiu Nieśmiertelnych... - wyjaśnił im wszystko z zagadnienia historii Chin. Nie było więc chyba co patrzeć na konkretne daty, a powiązania tych miejsc, bo jak na razie ta jedna brzmiała dosyć podejrzanie.
- Może jednak odwiedźmy tą świątynie Xiangzi? A potem Guangren. Grobowiec znajduje się poza obrzeżami Zakazanego Miasta, a rozumie, ze mamy skupić się na Zakazanym Mieście, szczególnie tym obszarem z mapki. - odparł do nich spokojnie, bo wątpił, by musieli udać się tak daleko. jasne, byłby to ciekawy punkt odniesienia... Ale z tego co wiedział Wei tylko mały odsetek Grobowca został odkryty, a główna komnata samego Cesarza nigdy nie została otworzona i nie zapowiadało się, by to się wkrótce zmieniło. Zamknięta ponad dwa tysiące lat krypta budziła ciekawość archeologów, ale ponoć bali się ją otworzyć, by niczego tam nie zniszczyć...
Zaraz jednak zerknął na karty Tahiry i uśmiechnął się.
- Możliwe okryjemy jakieś tunele, które prowadzą do Grobowca, ale jest on oddalony stąd o 30 km... To byłby okropnie długi spacerek. Chyba, że znajduje się tutaj jeszcze czyiś Grobowiec. - rzucił luźno i zerknął na Silvana.
- Masz rację, Guangren jest większa, ale obydwie mogą zawierać podziemia. Ponoć odkryto niedawno jaskinię pod świątynią Xiangzi. - dodał w ramach ciekawostki, bo sam nie wiedział od czego zacząć, ale jako rodowity Chińczyk wiedział, że Taosim był główną Chińską religią kultywującą Nieśmiertelnych. Nie ukrywał, że ci Nieśmiertelni to mogli być właśnie wampiry... Zapisków z tego okresu za wiele nie ma, ale to miało swoje początki ponad 2000 lat temu. Nie był to łatwy orzech do zgryzienia.
- Co ci mówią jeszcze karty Tahiro? - zapytał ciekawy, bo jednak miały jakieś bardzo dobre przeczucie. Aż za dobre.

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wielkie Wyznania przychodziły jej z zaskakującą łatwością, słowa same układały się na języku, a fakt, że Silvan aktywnie się nie bronił przed tym, uskrzydlał ją bardziej niż kilogram koki. Była na totalnym haju, policzki pokryte obficie piegami dodatkowo zaróżowiły się dodając jej uroku i odejmując jakieś 200 lat z metryki. Tylko to pytanie o karty... Zamrugała kilkukrotnie dziwiąc się mu - wszak wiadomym było, że jej dłoń prowadzi Los i Przeznaczenie, więc ostatnie co by zrobiła to nazwała te karty przypadkowymi. Z resztą już pierwsze dwie wskazywały na adekwatność co do sprawy, choćby eremita, czyli karta, którą otrzymała od Louisa na pierwszym spotkaniu. Pierwszym z dwóch dodajmy, czuła jednak podskórnie łączącą ich więź, kto wie, może przez pryzmat ciepłokrwistego daru, który był w otwartych kartach jego dziedzictwem.
A teraz to dziedzictwo mieli zbadać.

– To drogowskazy i pomoce na czym się skupić. – pominęła karty sugerujące jej zjadliwy język i rozchwianie emocjonalne, pominęła przestrogę przed tym, że cała sprawa wymaga rozsądku, a nie działania impulsywnego, bez rozeznania sprawy. Pominęła też ostatnie dwie karty - odwróconą sprawiedliwość i odwrócony sąd... Małostkowość, ważko rzucane błędne wyroki, uprzedzenia... na rozbrojenie tych kart przyjdzie jeszcze czas. Teraz najbardziej interesowały ją dwie - skarbiec który wskazała i Kochankowie osadzeni w korzeniach. Nie trzeba było być ani geniuszem, ani okultystką, żeby wiedzieć, że Wei z Louisem jest bardzo blisko. Po chwili zastanowienia energicznie zwinęła talię i umieściła ją na powrót w aksamitnym zawiniątku, kierując swoją uwagę na Weia.
– To co wiesz i to co możesz wiedzieć poprzez wizje jest nieocenionym wskazaniem. Myślę, że nie ma co zwlekać i czas iść zrobić rekonesans. Teraz jak opowiadasz, Xiangzi ma zdecydowanie więcej sensu. Budda wszak nie prowadził ku bogom. Potem, jeśli nie znajdziemy punktu zaczepienia, możemy ruszyć na wieżę, a jutro najwyżej przejedziemy się do grobowca.– zaproponowała jakiś plan, który też brał pod uwagę fakt, że nie przyjechali tu na dobę. Zdecydowanie po traumatycznym locie wolała trochę dłużej pobyć na ziemi. – Opowiesz po drodze coś więcej o tych Nieśmiertelnych? Chyba nigdy nie słyszałam tej historii. – zapytała na odchodnym, wsuwając na stopy sandały, ubierając kamizelkę z dużymi kieszeniami wypchanymi różnymi przydatnymi drobiazgami, w tym maluśką latareczką, pędzelkiem i dłutkiem, niciami i igłami, a na głowie umieszczając charakterystyczny brązowy kapelusz z całkiem sporym rondem.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848

Świątynia Xiangzi


Śladami Jadeitowego Smoka 01069120008z01blg169B

Położona w pobliżu Południowej Bramy Xian, świątynia Xiangzi była niegdyś rezydencją Hana Xiangzi, jednego z Ośmiu Nieśmiertelnych, a także miejscem, w którym stał się mnichem. Jako jedyna istniejąca świątynia jest świątynią patriarchalną taoizmu w Xi’an. Składa się z dziedzińca południowego oraz północnego - wchodzących w rzekomy skład dziedzińca wewnętrznego rezydencji Han Yu, wuja Hana Xiangziego. Zgodnie z kartami historii, podczas kopania schronu przeciwlotniczego w świątyni, odkryto ciemne pomieszczenie, o którym dziś mówi się, że jest jaskinią Xiangzi.  
Sama świątynia została wzniesiona w czasach dynastii Song. Dziś miejsce to stanowi niewielką atrakcję turystyczną - jest za to ważnym punktem lokalnych mieszkańców, czczących taoistyczne bóstwa.

Han Xiangzi - chińskie bóstwo, jedno z Ośmiu Nieśmiertelnych, którego symbolem jest flet. Był postacią historyczną, siostrzeńcem uczonego Han Yu. Wedle podań zrezygnował z życia doczesnego i został taoistą. Z uwagi na doskonałość cnót stał się późniejszym Nieśmiertelnym.

Ośmiu Nieśmiertelnych - w mitologii była to ósemka mędrców, którzy za życia posiedli nadprzyrodzone zdolności, a po śmierci stali się nieśmiertelni. Za siedzibę Ósemki uważa się góry Kunlun lub rajską wyspę Penglai na wschodzie.
W skład Ośmiu Nieśmiertelnych wchodzi:

He Xiangu
Cao Huojiu
Li Tieguai
Lan Caihe
Lu Dongbin
Han Xiangzi
Zhang Guolao
Zhongli Quan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Wejście do świątyni nie było zakazane, o ile zostanie zachowany szacunek wobec kultury i wierzeń. Surowo zabrania się “cykania” fot w celach komercyjnych bez posiadania wyraźnej zgody władz chińskich. Wszelkie fotografie na użytek własny są “tolerowane”, o ile nie zaburzają porządku zwiedzających wraz z lokalną ludnością. W tym miejscu każdy turysta powinien być świadomy zakazu fotografowania twarzy jakiejkolwiek osoby trzeciej bądź tłumu.

Z uwagi na porę ludzi nie było zbyt wielu, niemniej Wei musiał uważać, gdyż kilku z nich
obecnych na terenach świątyni niezależnie od “maskowania” zdołało rozpoznać sławetną twarz. Na razie nie napatoczył się żaden fan, jednakże zawsze istniało ryzyko zaliczenia spotkania z takowym w postaci turysty. Kolejnym złym omenem było to, że w przeciwieństwie do Tahiry, idol nie posiadał aktywnej zdolności aktora, co niestety stawiało go na wysokim ryzyko w momencie kontaktu per “dotyk”.

Tahira tego problemu nie miała - jako turystka nie wzbudzała aż tak wielkiego zainteresowania, może momentami, gdy okoliczni mieszkańcy zerkali nań z uwagi na nietypowe rys twarzy. Posiadanie aktora oczywiście minimalizowało ryzyko wystąpienia niewygodnych pytań w sytuacji świadomego/przypadkowego nawiązania kontaktu fizycznego z osobą drugą.

Doktor Silvan również nie wzbudzał większego zainteresowania. Prawdę powiedziawszy, znalazł się na najkorzystniejszym neutralnym gruncie, jeżeli chodziło o ten konkretny zarys i możliwość przemieszczania się niczym "wiatr". Nadal jednak nie zależało się nawiązywania bliższych “relacji typu: skin to skin”, ponieważ i mężczyzna niestety był stosunkowo chłodny.

Z uwagi na pech (w rzucie) Wei niestety nie do końca potrafił zrozumieć, skąd w jego “duszy” zaczęło grać dziwne przeczucie: ni to złe, ni dobre. Czy był to podświadomy głos intuicji? Co mógł oznaczać?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach