-
No ale to i tak było bez sensu. Jak nadejdzie Ragnarok Fenrir i tak zrzuci te łańcuchy. I tak i tak przeznaczenie się dopełni. A prawdę mówiąc w taki sposób dali mu do łap powód, żeby koniec świata potem rozpętać. Chociaż nie powiem, ja bym mu tam w łeb dała z cyklu siad piesek i się zachowuj. Więc mogę narzekać, że fenrirowe potomstwo może nie być dobrze przyjęte w Valhalli, ale zrobili jedyną słuszną rzecz. – wykrzywiła wargi w trochę smutnym uśmiechu. W końcu jakby się zastanowić, wilkołaki nawet w popkulturze były uznawane za bestie, to najczęściej wampiry przerabiano na romantyczny obraz. Kiedy tylko spojrzał na nią czerwonymi ślepiami lekko odwróciła wzrok, znów wbijając sobie pazurki w udo. Wprawie koloru nie widziała, ale to było raczej oczywiste, odcień szarości się zmienił.
Keep fuckin’ calm. Pójdziesz sobie potem postrzelać. Albo zorganizujesz worek bokserski. Nie wkurwiaj alfy. –
To ja bym najpierw poprosiła o listę tych praw, bo coś mi się wydaje, że się nie będę umiała dopasować. – uniosła brwi, uśmiechając się ślicznie, kiedy udał, że się boi. –
No ktoś tu ma sklerozę, bo moje wycie to już miałeś okazję słyszeć i nawet nie narzekałeś… dziadku! – uśmiechnęła się jeszcze szerzej, nie pokazując jednak ząbków.
Wychowywała się w porządnym stadzie, tam najpierw wpoili jej jakąś hierarchię i posłuch, a potem stwierdziła, że jeśli trafi się na dobrego alfę, to po prostu warto słuchać. A po co się sprzeciwiać, jeśli jest dobrze? –
A weź się. Prawie mnie szczeniak w ciula zrobił. – wzdrygnęła się. –
Udawał takiego wiesz, wystrachany, niewinny… A potem się okazało, że se jaja gnój robił. – zawarczała niczym rasowy i bardzo wkurzony wilkołak, bo co jak co, ale takich zabaw to nie robiła. Machnęła ręką w kwestii rachunku. –
Luz, to tylko koszt lakieru. Bardziej irytuje fakt robienia ze mnie debila. I nie wiem, od kogo jest, nie pytałam. – parsknęła, a teraz to i nawet notesu nie potrzebowała, żeby wyrecytować personalia małego gnojka.
Spojrzenie Kat było zaiste wymowne, gdy stwierdził w „naszej rodzinie”. Takie typowe „facet, ale to Twoja rodzina, nie moja”. Pomijając już fakt, że idąc tym tropem to Kjel powinien dostać wisior, a nie ona, ale to była najmniej istotna kwestia w tej chwili. –
No to widzę u nas jest kompletnie inaczej. – stwierdziła, ale z delikatnym zaciekawieniem w głosie. No bo jednak miło było posłuchać o historii innych nordyckich rodzin, skoro o swojej nie wiedziała nic. –
Skąd pomysł, że po prawie 240 latach będę pamiętać, jak pachniał ojciec…? – zainteresowała się, ale w zasadzie co jej szkodziło. Częściowa zmiana nie była aż tak trudna, dlatego bez wahania to zrobiła, łapiąc zapach i powoli zabierając się za identyfikację. Po kilku wdechach dopiero wróciła do ludzkiej postaci, z wyraźnie zamyśloną miną. –
No w zasadzie niby masz rację… - łypnęła na niego, teraz jednak z olbrzymią dozą nieufności. Jak cholera przestało jej się podobać to wszystko i tak zwana kobieca intuicja mówiła jej, że cokolwiek teraz padnie, nie spodoba jej się to. Słysząc o wisiorku bez wahania złapała go w dłoń z obronną miną. Za cholerę mu go nie odda, może ją w wilczy ogon pocałować. Przełknęła ślinę, z oczami wbitymi w Marcusa. Wyglądała, jakby jej się system zawiesił, a tym razem nie padło z jej ust klasyczne „pierdolisz”. Nawet jeśli powinna. W chwilę później oparła łokcie o biurko i ukryła w dłoniach twarz. I właśnie dlatego potrzebowała bliźniaka obok siebie… Podpory i wsparcia. Kurwa. I co miała w tej chwili zrobić? –
I nic mi kurwa nie powiedział. No jasne. Zajebiście psia krew. Bo po co. – wywarczała w dłonie, nie odsłaniając jednak twarzy. Słychać za to było jej szybki oddech, jasno wskazujący, że miała spore problemy, żeby to wszystko ogarnąć. –
Wujek Wijsheid, psia krew… - ale słychać było, że nie było to pod jego adresem, a bardziej do siebie samej. W końcu niecodziennie dostajesz młotem w łeb, a właśnie tak się czuła po rewelacjach Marcusa. Po naprawdę długiej chwili objęła się ramionami, patrząc na Marcusa spod włosów, nie umiejąc w ogóle zebrać słów i wyartykułować pytań, które cisnęły się na usta. –
Dlaczego…? – nie do końca sama jednak wiedziała, o co chce spytać, dlatego po prostu machnęła ręką, żeby nawet nie silił się na odpowiedzi.
_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone