11 II 23 - Sahak&Amelia - Puis le silence qui me fait froid dans tout le coeur

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Minęło sporo czasu od jej ostatniego spotkania ze Scalettami. Próbowała się skontaktować z Tahirą, jednak na próżno. Wizyta pod kamienicą, gdzie kilka miesięcy temu, na prośbę Sahaka, łamała zabezpieczenia pewnego komputera, okazała się szokującym rozczarowaniem. Budynek który pamiętała, teraz już nie istniał. Stojąc nad zgliszczami, zadzwoniła do Darbinyana, by dowiedzieć się co się wydarzyło.

Zerkając co chwila na nawigację, prowadziła swój samochód pod wskazany adres, gdzie mieściła się siedziba rodu. Umówiła się przez telefon, że przyjedzie porozmawiać, mając nadzieję, że to rzuci nieco światła na obecną sytuację. Amelia nie miała pojęcia o burzliwych wydarzeniach jakie miały miejsce. Smartfon odezwał się sygnalizując, że cel podróży jest już blisko. Dziewczyna skręciła w bramę, wjeżdżając na parking przed domostwem. Zaparkowała spokojnie i wysiadła z samochodu, przeczesując dłonią intensywnie fioletowe włosy.

Szybko dostrzegła Sahaka, który czekał na nią na parkingu. Pomachała mu z uśmiechem i podeszłą bliżej.
- Witaj Staruszku. Miło cię widzieć. - delikatnie się ukłoniła w geście powitania i znów się uśmiechnęła. Coś jej w główce świtało, że akurat ten wampir niezbyt lubił uściski, podobnie jak Constanza. Nie chciała by czuł się skrępowany, dlatego powstrzymała powitalny uścisk.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak nie rozmawiał o kamienicy z obcymi. Dla wszystkich mówił o uruchomionym nad wyrost systemie autodestrukcji oraz że nikomu nic się nie stało. To była prawda, częściowo. Na szczęście naturalne instynkty odnośnie oszustwa wampirów, które miały niektóre z nich, dawały się oszukać technologii i w momencie, gdy rozmowa przebiegała przez telefon lub inne urządzenie, kłamstwa prześlizgiwały się gładko przez zapory. Większość osób tak mocno polegała na tej umiejętności, że zapominała o tym mankamencie, a Scaletta to wykorzystywał.
W koszuli, jak zwykle czarnej i płaszczu zarzuconym na ramiona, bez składania członków w rękawy, wyglądał posągowo. Kir otulał go znajomym komfortem, lecz brak brody, gładkie policzki, podejmowały mi znacząco lat, dodawały szczęce hardości, ostrego rysu, który wcześniej łagodziły luźne loki dookoła głowy, również zagubione pod żelem, zaczesana bezlitośnie do tyłu. W dłoni trzymał kluczyk do bramy. Ta normalnie skandowała rejestrację i model pojazdy i przepuszczała samochody z bazy bez problemów z ręcznym otwieraniem, ale pojazdu Amelii w nim nie było, a Sahak i tak chciał rozprostować kości.
Ciebie również, Amelio — powitał się, klasycznie dla siebie kładąc dłoń na piersi. Nie pytał, czy była w nowej siedzibie, wiedział po bazie danych, że nie. — Co cię do mnie sprowadza?
Zapytał, kierując się ku jasnemu wnętrzu dawnego hotelu.

@Amelia Van der Eretein

_________________
So, take me back to Constantinople

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Spokojnie ruszyła za Sahakiem do wnętrza budynku, przyglądając się ozdobom i ogrodowi. Wolała poczekać, aż usiądą spokojnie, zanim poruszy temat Tahiry. Nie wiedziała nic o ich wzajemnej relacji, jednak była przekonana, że to właśnie on będzie mógł hej udzielić najbardziej wiarygodnych informacji.

- Co mnie sprowadza. Tak w zasadzie to ciekawość. I trochę się martwię. Nie mogę skontaktować się z Tahirą, myślałam, że będzie w kamienicy, jednak zastałam tam zgliszcza. Co się stało? - odezwała się z niewinną ciekawością i zmartwieniem w głosie. Nie miała żadnych złych intencji. Po prostu martwiła się o swoich znajomych, którzy, jakby nie patrzeć, stracili część dobytku, swój własny kąt. Mieli co prawda rodową siedzibę w której z pewnością każdy miał swój własny pokój. Jednak własne mieszkanie dawało więcej prywatności. Amelia zdecydowanie bardziej wolała przebywać w swoim apartamencie, gdzie umieściła swoje technologiczne zabawki. Nie wyobrażała sobie co by czuła, gdyby w jednej chwili miała to wszystko stracić.

- Wybacz moją bezczelną bezpośredniość...powinnam najpierw zapytać jak ty się czujesz. W końcu kamienica była twoim domem... - spojrzała niepewnie na starszego wampira, przyglądając się jego reakcji. Poruszała zapewne niezbyt przyjemne tematy.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Po prawej od wejścia znajdował się obszerny salon ze stołem jadalnym w stylu kolonialnym, a głębiej kremowy wypoczynek, stolik do kawy oraz dwa fotele, ustawione przodem do dwuskrzydłowych drzwi do pomieszczenia. Wszystko zostało utrzymane w jasnych kolorach, pastelowych błękitach i nieco ciemniejszym królewskim niebieskim, na stole konferencyjnym ułożono bukiet jasnych róż z geranium. Sam Sahak usiadł na jednym z foteli i wskazał Amelii którekolwiek z miejsc gestem dłoni.
Mężczyzna zdawał się nie mieścić w swoim ciele w jakiś sposób, a mebel, jakich wiele, nagle zmieniał się w jego tron. Poważna, arogancka mina, która zawsze rzeźbiła jego twarz, daleka od słodkości innych wampirów, przydawała mu jeszcze tej władczości, dystansu, który od zniknięcia Tahiry, jeszcze wzrósł.
Nienaturalnie nieruchomo, spojrzenie Sahaka zatrzymało się na dziewczynie i już tam zostało.
System niszczący kamienicę, zainstalowany w razie powrotu Inkwizycji lub innej tragedii podobnego kalibru. Na szczęście nikogo nie było w środku. Tahira udała się na... — zawiesił głos na chwilę, szukając dobrego słowa. — Pielgrzymkę. Na stan, gdy widziałem ją po raz ostatni, była cała. Nie wiem, kiedy wróci, nie wiem, czy w ogóle.
Dodał na końcu słowa dość ostre, ale prawdziwe. Złota klatka Tahiry, zbudowana z kłamstw, oczekiwań i niedopowiedzeń, została z hukiem ciśnienia i trzaskiem rozbijanego szkła, wysadzona w powietrze za pomocą jednej dźwigni.
Dziękuję. Bardziej Tahiry niż mój, jednak tak. Jest to spora strata.

_________________
So, take me back to Constantinople

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Prezencja starszego wampira dla niektórych mogła się wydawać oschła i przytłaczająca, na Amelii nie robiła wrażenia. Rozsiadła się wygodnie w sąsiednim fotelu, swoją postawą pokazując uprzejmą swobodę. Wszak przyszła tu prywatnie, nie widziała więc powodu by zachowywać sztuczną etykietę. Odwiedziny u znajomego, nic więcej.

Z zainteresowaniem wysłuchała wyjaśnienia mężczyzny, przez chwilę analizując usłyszane słowa. System antyinkwizycyjny nie szczególnie ją zdziwił, w końcu ludzie i nadnaturalni używali różnych systemów. Antywłamaniowe, anty uv i tak dalej i tak dalej. To co jednak ją zastanowiło, to wspomniana pielgrzymka. Może nie znała Tahiry zbyt mocno, a jej odczytywanie odruchów czy mimiki innych osób mocno kulało, to jednak Darbinyanka nie wydawała się zbytnio religijna.

- Domyślam się, że system uległ awarii mam rację? - kto jak kto, ale zafiksowana na punkcie technologii Ereteinówna, najlepiej wiedziała, że niektóre awarie instalowanych systemów, niekiedy prowadziły do katastrof. Pytanie było więc czysto retoryczne i dziewczyna nie musiała się szczególnie nad tym zastanawiać. Natomiast ostry ton mężczyzny, gdy wspominał o Tahirze, wydawał jej się dziwnie nie na miejscu. Do tej pory sądziła, że każda rodzina ma bardzo czułe relacje między sobą. Tak jak ona miała bliską relację ze swoimi rodzicami, tak sądziła, że każda inna rodzina ma podobnie. Czyżby się myliła?

- Och wybacz. Sądziłam, że mieszkacie tam razem, skoro mnie zaprosiłeś tam. No nie ważne. A nie wiesz może, gdzie pojechała na tą pielgrzymkę? Chciałabym się z nią spotkać. - mimo rozmyślań, jej głos pozostawał swobodny i wesoły. Lubiła tego staruszka i traktowała go jak przyjaciela. Nawet jeśli nie byli szczególnie blisko.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Na całokształt Sahaka składało się wiele elementów. Najbardziej wyrazistym była wszechobecna czerń w jego garderobie, poważna mina, wizualia pełne powagi, później ciepło głosu, o lekkiej chrypie, lecz przyjemnego do słuchania, nieco ostrego na brzegach, lecz raczej natchnionego, niż dyktatorskiego. Na końcu pojawiał się zapach.
Tym razem Sahak nie zaproponował papierosa, sam też nie palił i nie nosił na sobie zapachu dymu. Wypełnił go za to perfumą, eleganckim, trochę niedzisiejszy zapachem. Pasował do niego, intrygujący, wprowadzający w nastrój zadumy, bardzo przestrzenny i rześki. Kojarzy się z franciszkanami, mądrymi, cierpliwymi, potrafiący czytać w „Wielkiej Księdze Natury” Wilhelma z Baskerville. Te perfumy przenoszą wprost do opactwa, kolendra to zapach herbarium, ciepły sandałowiec — klasztoru, a pudrowy irys, pełnej starych ksiąg biblioteki i spowijającej ją tajemnicy.
Tahira go odpaliła ręcznie — odpowiedział zgodnie z prawdą Amelii. Wszyscy myśleli, że to Egon był prawdziwym przyczynkiem do siwych włosów Darbinyana, ale, poza prawdą, że genetycznie szybko zaczął siwieć, to najstarsza córka przyprawiłaby się do posrebrzenia skroni dużo bardziej, niż młodszy brat.
Nie mogę.

_________________
So, take me back to Constantinople

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Amelia nie wiedziała co takiego miał w sobie ten staruszek, że tak go lubiła. Dla innych mógł się wydawać oschły i niedostępny, jednak dziewczyna nie odczuwała tego w ten sposób. Nawet pomimo wszechobecnej u niego czerni i tej poważnej miny jaką pokazywał światu. Miły staruszek, który próbuje wyglądać groźnie.

- Tahira?! Ale dlaczego? Po co? A zresztą nieważne. I tak mi nie powiesz, prawda? - uśmiechnęła się i ppuściła starszemu oczko. Nie było sensu ciągnąć go za język. Skoro nie może jej powiedzieć, to pewnie ma już temu ważny powód. A o kamienice wypyta Tahire jak już wróci z tej tajemniczej pielgrzymki.

- Swoją drogą, muszę powiedzieć , że dom Scalettich robi wrażenie. Bardzo mi się podobał ogród przed wejściem. Jest niesamowity. - to się nazywa subtelna zmiana tematu. Skoro nie mogli rozmawiać o kamienicy i Tahirze, porozmawiają o czymś innym. Skoro już tak wygodnie się rozsiedli, Amelka nie chciała za szybko zakończyć spotkania. Była ciekawa, jak wygląda reszta budynku, w końcu była tu pierwszy raz. Czuła dziwną potrzebę odwiedzenia wszystkich pomieszczeń w budynku, jednak niegrzecznym by było o to poprosić. Przynajmniej według wampirzycy.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Konflikty bierzemy bardzo poważnie, Amelio, a środki rozwiązywania problemów są ostateczne — dodał słowem wyjaśnienia, nie zamierzał bowiem rozwijać bardziej tematu Tahiry. Jeśli jego córka będzie chciała skontaktować się z młodszą wampirzycą, zrobi to takim czy innym sposobem. Nadal ludzie przecież odbierali paczki oraz listy, a dawało to dwadzieścia cztery godziny na zmianę miejsca od momentu podbicia stempla na kopercie przynajmniej.
Jego oryginalna nazwa to Pavillon de la Reine. Hotel został zbudowany w 1608 roku. Jest symetryczny do pawilonu królewskiego, po drugiej stronie placu, od którego różni się widocznym herbem Medyceuszy i centralną arkadą, pod którą przejeżdżałaś, żeby wjechać na parking. Niestety, nie udało nam się odzyskać zbyt wiele z oryginalnych dekoracji, poza salą balową. Nie spodziewam się jednak zbyt prędkiego użycia tej przestrzeni. Przy tym placu mieszkał kardynał Armand-Jean Richelieu, Markiza de Sévigné, oraz Victor Hugo.
Najwyższa pora, aby godne osobistości ponownie zasiedliły te tereny. Poza tym Sahak był bardzo zadowolony z tego, że obecnie jego rodzina była jedyną, która umieściła się w zabytkowych budynkach Paryża, nie nowomodnych, współczesnych klockach z betonu. Nie było w tym nic złego, ale Darbinyan nade wszystko nie lubił wyrywania duszy danego miejsca, aby wypełnić ją amerykańską, spłyconą wersją, wyciągniętą prosto z kiczu Las Vegas. Po to jechało się na pustynię Arizony, żeby zostawić i pochować tam dzikie przygody, a nie po to, by przywozić krasnoludki ogródkowe w postaci niepasujących do planu zabudowy miasta, tylko dlatego, że miało się pieniądze.
To, że można, nie oznacza, że się powinno.
Mój familiant poszukuje planów średniowiecznych ogrodów w archiwach. Nie jest to finalna forma.
Zdecydowanie Sahak wyglądał na zadowolonego zmianą tematu, zwłaszcza na taki, w którym miał sporo do powiedzenia.

_________________
So, take me back to Constantinople

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
O wilku mowa, a wilk...

11 II 23 - Sahak&Amelia - Puis le silence qui me fait froid dans tout le coeur File_72438_0_nobbs-close
Ach nie, to nie padre Mateusz z Polski wsunął się niepewnie do pokoju, tylko starszy, wychudły mężczyzna o spokojnym, cierpliwym uśmiechu. Jego oczy bystrze obserwowały siedzące wampiry, postawa jednak pozostawała usłużna, jak na służącego przystało. Od momentu wyjazdu jego pani nastały dlań dosłownie tłuste dni. Nowy pan wszelkie swe troski trzymał głęboko w środku i nie odreagowywał na plecach i sercach swoich poddanych. Czas upłynął jednak zbyt krótki, aby Albert uznał to za stałą, nie bez powodu był familiantem tak długo. Ostrożność była wskazana, skrywał ją jednak głęboko w swoim lojalnym sercu.

– Państwo życzą sobie coś do picia? – zapytał, gdy został dostrzeżony, kłaniając się przy tym w ustawowych 45 stopniach. Jego roboczy uniform cechowała nienaganna czerń, koszula była tak wyprasowana, że aż dziw, że się zginała pod wpływem ruchu.

@Sahak Darbinyan @Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Z widocznym zainteresowaniem, słuchała słów Sahaka na temat budynku. Gdy go oglądała z zewnątrz, sądziła, że jest wybudowany zgodnie z staromodnymi standardami. Nie spodziewała się, że liczy już ponad 400 lat a mimo to, był w tak dobrym stanie. Konserwatorzy zabytkowych budowli wykonali kawał dobrej roboty, a opowieść starszego wampira, była ciekawsza niż jakakolwiek lekcja historii.

- To niesamowite. Budynek wygląda na nowy, jakby dopiero co go zbudowano. Wow. Nie wiedziałam, że tak stare budynki jeszcze istnieją. Nie byłam nigdy pasjonatką historii, ale twoja opowieść była bardzo ciekawa. Domyślam się, że chcesz przywrócić wszystkiemu dawny wygląd? - głupie pytanie, oczywiście, że tak. Inaczej po co familiant szukałby dawnych planów? Młoda Ereteinówna bardzo chętnie by zobaczyła ogród w finalnej formie jak to określił mężczyzna.

Dopiero po chwili dostrzegła familianta stojącego przy drzwiach. Jak długo tam stał niezauważony? Tego nie wiedziała, jednak skinęła lekko głową w odpowiedzi na jego ukłon. Przyjrzała mu się dokładnie, gdyż rzadko widywała służbę w podobnym owemu mężczyźnie wieku. Zazwyczaj byli dużo młodsi, przynajmniej takich zawsze widywała.

- Wino. Czerwone, słodkie jeśli można. - poprosiła grzecznie, by po chwili wrócić wzrokiem do Darbinyana, ciekawa jego wyboru. Jeśli szybko dostała swój napój, chwyciła kieliszek, upijając kilka drobnych łyków. Tak jak jej brat, uwielbiała wino i raczyła się nim przy każdej możliwej okazji, a nawet i bez okazji.

- Ogród już teraz robi wrażenie, jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądał w późniejszym czasie. - uśmiechnęła się uprzejmie.

@Sahak Darbinyan @Tahira

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Tylko wodę, dziękuję — odpowiedział Sahak, nawet nie patrząc na familianta, wykazując się jedynie kurtuazyjnym potraktowaniem mężczyzny. Nie miał nigdy zaufania do metaforycznych pijawek w rodzinach wampirów, zwłaszcza takich, które postanowiły zachować śmiertelne życie i się zestarzeć. Obsługę jednak, w tak dużym budynku, mieć wypadało. Sahak pozostawał zawsze uprzejmy dla familiantów i całkowicie obojętny. Jako głowa rodu musiał iść z różnymi rzeczami na kompromis, na przykład w tym, że to dom, a nie forteca za czasów II Wojny Światowej ani bunkier przeciwatomowy, wymagał pewnego poziomu zachowania elit.
Pozorów.
A kto był lepszy w pozorach, niż Scaletta, lawirujący płynnie pomiędzy światem ciepłokrwistych ludzi i lodowatych wampirów.
Może się przejdziemy. Ja również miałbym kilka pytań... Natury niedyskretnej — zaczął ostrożnie Sahak, gdy familiant zniknął z pomieszczenia. Mówił też cicho, jakby ściany miały uszy. Cóż, te akurat miały. Scaletta usłyszał pewne plotki, w końcu z tego słynęli, zbierania informacji i chciał je zweryfikować. Dla archiwów.
Prawie jak kancelaria księdza proboszcza. Prawie żałował, że zrzuca habit, lubił, gdy inni żartowali do niego na temat stanu duchownego. Teraz obawiał się żartów o dosłownym pozbywaniu się włośnicy.

@Amelia Van der Eretein

_________________
So, take me back to Constantinople

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Mężczyzna znał swoje miejsce i nie przykładał wagi do zachowania Sahaka. Młodzi... niektórzy gotowali się na wampirzą pychę, jak chociażby faworyt poprzedniej głowy rodu. Albert miał problem z tymi wyborami, które pchały jego pracodawców do zatrudniania osób o tak kruchym ego, które nie było kruszone do końca, dla uległości, ale pozostawiane w ruinie, wiecznym niedosycie. Być może wampirom brakowało rozrywek, buntów i ryzyka przemiany kogoś, kto potem celowo łamać będzie prawo, narażać wszystkich na niebezpieczeństwo. Ostatecznie jednak sam sługa nie był wampirem i nigdy nie zamierzał nim być. Dlatego też milczał, rozważając i lękając się własnych myśli. Kto wie, czy istoty mogące poruszać się tylko nocą po paryskich ulicach, nie miały możliwości prześwietlania jego myśli?

W milczeniu obsłużył najpierw gościa, winem, które było dostępne w domenie, w tym gościnnym pokoju. W milczeniu też nalał gospodarzowi krystalicznej wody. Było w tym coś kojącego. Asceza i cisza, tak odmienne od poprzedniego domu, w którym niejednokrotnie trzeba było być bardzo wrażliwym na humory Pani. Kącik ust Alberta drgnął. To była dobra emerytura. Lepszej nie mógł sobie wymarzyć. Bez większych ceregieli zniknął, dopełniwszy swych funkcji, a potem zamknął uszy, gdy rozmowa zmieniła się w szept. Widocznie pan nie życzył sobie jego dyskrecji, pozostawało mu jednak czekać, na wypadek gdy jego osoba byłaby znów do czegokolwiek potrzebna. Tak... doskonała emerytura. W zadowoleniu wygładził perfekcyjnie wykrochmalone poły swojego surduta.

@Sahak Darbinyan @Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Ukradkiem spojrzała za familiantem, gdy Sahak ściszył głos, jednak mężczyzna zdążył już zniknąć z pomieszczenia. Nawet lepiej. Amelia chociaż nie pałała jakąś wielką nienawiścią do ludzi, zdecydowanie swobodniej się czuła, gdy nie było ich w pobliżu. Upiła jeszcze łyk wina, kiedy starszy wampir zaproponował spacer.

- Bardzo chętnie. I jakie to pytania? - uśmiechnęła się delikatnie, jednocześnie wstając z fotela. Wino zamierzała zabrać ze sobą. Sahak od początku ich rozmowy, był bardzo tajemniczy i Ereteinówna nie zamierzała wyciągać z niego informacji. Miał powody by trzymać tajemnice, jak każda żyjąca istota na tym świecie. Może kiedyś, jak będzie chciał, to powie jej to czego nie mówi dzisiaj. Teraz jednak rozmowa zdawała się zmierzać w zupełnie innym kierunku.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Trzymając szklankę w dłoni, Sahak podniósł się, aby przejść z Amelią do Sali Balowej. Sala, oprócz pięknego, ciemnego parkietu, ułożonego w skomplikowane rozety, miała wysoki strop, z antresolą i wysokimi oknami na dwa piętra, w stylu francuskim. Były to pozostałości po zmianach wprowadzonych przez właścicieli hotelu, który się mieścił w budynku, zanim kupili go Scaletta. Ciemne drewno stropów ładnie kontrastowało z jasnością sali i jej przestronnością. Wielki fortepian w kącie został przykryty płachtą materiału, aby się nie kurzył, a krzesła i stoliki przesunięto pod ściany, aby nie zajmowały miejsca, co nieco odejmowało uroku przestrzeni. Przejście do kuchni, ukryte w drewnianych francuskich panelach, teraz było otwarte.
Lubię znać sedno historii — zaczął, a jego głos rozproszył się pięknie w przestrzeni. Nieco głucho. — Słyszałem plotki o tym, że Hannibal był powiązany z tobą, a następnie, że został ścięty, a ty oczyszczona z zarzutów. Jak rzeczywiście potoczyła się ta historia? Czuję się rażąco niedoinformowany, a nie jest mi w smak, że ktoś narusza dobre imię przyjaciół rodziny na daremno.
Kąciki ust Sahaka z aroganckiej odwróconej podkówki wyprostowały się w dużo sympatyczniejszą, prostą linię. Uniósł swoją szklankę w górę, w toaście.
Za prawdę.

@Amelia Van der Eretein

_________________
So, take me back to Constantinople

Amelia Van der Eretein

Amelia Van der Eretein
Liczba postów : 191
Z osobliwego gabinetu przeszli do sali balowej, którą swym urokiem, zachwyciła wampirzyce, od kiedy przekroczyła jej próg. Z zachwytem przypatrywała się zdobieniom całości, ciekawemu połączeniu ciemnego parkietu z jasnością ścian. Dodatkowego uroku dodawały ogromne, wręcz majestatyczne okna. Okna, które za dnia, zapewne wpuszczały do wnętrza ogrom słonecznego światła. Takiego, którego zapewnia nigdy nie zobaczy. Nie tęskniła za tym. Od urodzenia była wychowywana w niechęci do złotego dysku. Przemienione wampiry zapewne miały inne podejście.

Zwróciła wzrok w stronę starszego mężczyzny, spokojnie wysłuchując co ma do powiedzenia. I choć wspomnienie nieprzyjemnych plotek niezbyt ją ucieszyło, nie pokazała tego po so
bie. Z uśmiechem stuknęła kieliszkiem o szklankę Sahaka by przybić toast. Szczery czy nie, miało się okazać.

- Za prawdę staruszku. Jednak czy to nie jest hipokryzja z twojej strony? Prosisz o prawdę, jednak mnie jej odmówiłeś, gdy o nią pytałam. - mówiła spokojnym tonem, bez żadnych wyrzutów. Ot stwierdzała fakty. Wiedza o miejscu przebywania Tahiry, czy chociażby jakiś kontakt z córką Darbinyana była dla niej niezwykle istotny. Ze względu na złożoną obietnicę, jednak też przez sympatię jaką darzyła wampirzyce.

- Tak jak wspomniałeś, były to plotki, stworzone z niedopowiedzeń. Hannibal twierdził, że został zaatakowany, przez azjatkę z kolorowymi włosami. Nie trudno się domyślić, że większość z marszu pomysł ale o mnie. Jednak było to błędne założenie. Szczerze mówiąc, nie zwracałam szczególnej uwagi na Jacquesa gdy pojawił się w rodzie. Do czasu gdy okazał się on Hannibalem i zaatakował moją krewną, radną Elizabeth. Rozmawiałam z nią później, gdy już nieco doszła do siebie i muszę przyznać, że to spotkanie przyniosło mi ulgę. Miło wiedzieć, że nie każdy dał wiarę plotkom. - mówiąc, podeszła do okna, by utkwić wzrok w tym co się za nimi znajdowało. Nie było szans, by zobaczyła gwiazdy które tak lubiła. Miejskie światła skutecznie je przysłaniały. Na chwilę zapanowała między nimi cisza, którą Amelia wykorzystała, by napić się swojego wina.

- Nie bez powodu przyjechałam wypytywać o Tahire. Jakiś czas temu, podczas naszej rozmowy, obiecała umówić mnie z kimś, kto może mi pomóc. Bo widzisz... - tu na chwilę się zawahała, jednak obracając się przodem do mężczyzna. - Bywam niebezpieczna dla otoczenia. Zapewne wiesz, z3 dwukrotnie już zaatakowałam Twojego brata. Wada z którą się urodziłam, sprawia, że wpadam w niekontrolowany szał, gdy wyczuje krew. Często nie pamiętam co robiłam. W trakcie balu sylwestrowego, dowiedziałam się, że kogoś zaatakowałam, jednak dopiero Tahira mnie uświadomiła, że był to Egon... - przerwała swoją wypowiedź, starając się opanować, by głos jej nie zadrżał. Upiła znów nieco wina, odwracając wzrok. Wciąż czuła się źle z myślą co zrobiła. - Dlatego tak mi zależy na kontakcie z Taśką. Nie wiem kim jest osoba z którą miała mnie omówić, jednak przekonywała, że ten ktoś może mi pomóc. Musisz mnie zrozumieć, staruszku. Nie chce stwarzać zagrożenia dla innych...

@Sahak Darbinyan

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach