Z osobliwego gabinetu przeszli do sali balowej, którą swym urokiem, zachwyciła wampirzyce, od kiedy przekroczyła jej próg. Z zachwytem przypatrywała się zdobieniom całości, ciekawemu połączeniu ciemnego parkietu z jasnością ścian. Dodatkowego uroku dodawały ogromne, wręcz majestatyczne okna. Okna, które za dnia, zapewne wpuszczały do wnętrza ogrom słonecznego światła. Takiego, którego zapewnia nigdy nie zobaczy. Nie tęskniła za tym. Od urodzenia była wychowywana w niechęci do złotego dysku. Przemienione wampiry zapewne miały inne podejście.
Zwróciła wzrok w stronę starszego mężczyzny, spokojnie wysłuchując co ma do powiedzenia. I choć wspomnienie nieprzyjemnych plotek niezbyt ją ucieszyło, nie pokazała tego po so
bie. Z uśmiechem stuknęła kieliszkiem o szklankę Sahaka by przybić toast. Szczery czy nie, miało się okazać.
-
Za prawdę staruszku. Jednak czy to nie jest hipokryzja z twojej strony? Prosisz o prawdę, jednak mnie jej odmówiłeś, gdy o nią pytałam. - mówiła spokojnym tonem, bez żadnych wyrzutów. Ot stwierdzała fakty. Wiedza o miejscu przebywania Tahiry, czy chociażby jakiś kontakt z córką Darbinyana była dla niej niezwykle istotny. Ze względu na złożoną obietnicę, jednak też przez sympatię jaką darzyła wampirzyce.
-
Tak jak wspomniałeś, były to plotki, stworzone z niedopowiedzeń. Hannibal twierdził, że został zaatakowany, przez azjatkę z kolorowymi włosami. Nie trudno się domyślić, że większość z marszu pomysł ale o mnie. Jednak było to błędne założenie. Szczerze mówiąc, nie zwracałam szczególnej uwagi na Jacquesa gdy pojawił się w rodzie. Do czasu gdy okazał się on Hannibalem i zaatakował moją krewną, radną Elizabeth. Rozmawiałam z nią później, gdy już nieco doszła do siebie i muszę przyznać, że to spotkanie przyniosło mi ulgę. Miło wiedzieć, że nie każdy dał wiarę plotkom. - mówiąc, podeszła do okna, by utkwić wzrok w tym co się za nimi znajdowało. Nie było szans, by zobaczyła gwiazdy które tak lubiła. Miejskie światła skutecznie je przysłaniały. Na chwilę zapanowała między nimi cisza, którą Amelia wykorzystała, by napić się swojego wina.
-
Nie bez powodu przyjechałam wypytywać o Tahire. Jakiś czas temu, podczas naszej rozmowy, obiecała umówić mnie z kimś, kto może mi pomóc. Bo widzisz... - tu na chwilę się zawahała, jednak obracając się przodem do mężczyzna. -
Bywam niebezpieczna dla otoczenia. Zapewne wiesz, z3 dwukrotnie już zaatakowałam Twojego brata. Wada z którą się urodziłam, sprawia, że wpadam w niekontrolowany szał, gdy wyczuje krew. Często nie pamiętam co robiłam. W trakcie balu sylwestrowego, dowiedziałam się, że kogoś zaatakowałam, jednak dopiero Tahira mnie uświadomiła, że był to Egon... - przerwała swoją wypowiedź, starając się opanować, by głos jej nie zadrżał. Upiła znów nieco wina, odwracając wzrok. Wciąż czuła się źle z myślą co zrobiła. -
Dlatego tak mi zależy na kontakcie z Taśką. Nie wiem kim jest osoba z którą miała mnie omówić, jednak przekonywała, że ten ktoś może mi pomóc. Musisz mnie zrozumieć, staruszku. Nie chce stwarzać zagrożenia dla innych... @Sahak Darbinyan