Liczba postów : 25
Dmitrij Olgierd Gregorovi
podstawowe
wiek: 245 lat
rasa: wilkołak (urodzony)
pochodzenie: Ryrkaypiy, Czukocki Okręg Autonomiczny w Rosji
wizerunek: Justin Theroux
rola w watasze: protektor
znaki szczególne
Zarost, nie często się goli. Pod oczami siniaki sugerujące, że ten człowiek nie za dobrze sypia, a może pracuje po nockach? Tatuaże? Niezbyt wiele, ale gdy go rozbierze, jakaś pani to na pewno ma jeden, który biegnie od prawego łokcia do przedramienia przedstawiający sforę wilków, na klatce piersiowej napisy po rosyjsku. Na plecach blizny, a także jedną na brzuchu jak na jego przeszłość wcale nie ma tak wielu pamiątek. Był po prostu dobry, w tym, co robił. Ubiera się na pewno schludnie, chociaż gdy ma gorsze dni, zdarza mu się przyjść nieogarniętym do roboty, ale większość mu to wybacza. Zawsze ma przy sobie nieśmiertelniki z zaszyfrowanym numerem identyfikacyjnym oraz wilczym łbem, który jest oznaką jego przynależności do Objazannost.
Zarost, nie często się goli. Pod oczami siniaki sugerujące, że ten człowiek nie za dobrze sypia, a może pracuje po nockach? Tatuaże? Niezbyt wiele, ale gdy go rozbierze, jakaś pani to na pewno ma jeden, który biegnie od prawego łokcia do przedramienia przedstawiający sforę wilków, na klatce piersiowej napisy po rosyjsku. Na plecach blizny, a także jedną na brzuchu jak na jego przeszłość wcale nie ma tak wielu pamiątek. Był po prostu dobry, w tym, co robił. Ubiera się na pewno schludnie, chociaż gdy ma gorsze dni, zdarza mu się przyjść nieogarniętym do roboty, ale większość mu to wybacza. Zawsze ma przy sobie nieśmiertelniki z zaszyfrowanym numerem identyfikacyjnym oraz wilczym łbem, który jest oznaką jego przynależności do Objazannost.
biografia
-----
Tak trudno jest zdecydować się na rozmowę, przyznać, że ma się problem, zajrzeć do wspomnień, które spoczęły za zasłoną uzależnienia i emocjonalnego wyparcia. A jednak tu jest, chociaż palce prawej dłoni wybijają chaotyczną, bezgłośnią melodie o ramę fotela — zdenerwowanie.
- Tak więc opowiedz mi Dmitrij o swoim dzieciństwie? Jakie ono było? - Kobieta zadająca to pytanie jest śliczną blond włosom francuską z okularami na nosie w czerwonych oprawkach, tak idealnie podkreślające jej niebieski kolor oczu.
- Dobre. Nie mogłem narzekać. Nie byliśmy biedni. Miałem co jeść. - Uśmiecha się lekko pod nosem, wracając pobieżnie do ciepłego łóżka, posiłków rodzinnych, gdzieś zatrzymując się na wdzierających się wspomnieniach krzyków, siniaków, a także krwi.
- Myślisz, Dmitrij, że pieniądze są wyznacznikiem dobrego dzieciństwa? - Zapytała, mierząc go czujnym spojrzeniem, po chwili jednak zapisała coś w notatniku.
- Na pewno po części. - Jego uśmiech pogłębia się, a palec wskazujący i środkowy prawej dłoni jeszcze wcześniej wybijającej rytm, lądują nad lewą brew, gładząc ją nerwowo. Być może to za wcześnie, żeby wiedziała — ten odruch niespokojny, którego nabawił się w wieku nastoletnim, gdy chciał ukryć zmieszanie, kłamstwo czy zniknąć przed karcącym spojrzeniem ojca.
- Jaki był twój ojciec? A matka? Troszczyli się o ciebie?- Znowu odrywa się od notatnika, chociażby na chwile, aby sprawdzić reakcje mężczyzny siedzącego przed nią.
- Na swój sposób. Ojciec był szorstki, wymagający, a matka... to była naprawdę dobra kobieta. - Chociaż zimna, nieokazująca zbędnych uczuć, a jednak dostrzegał w niej przejawy troski, którymi obdarowywała go na swój sposób. - Obydwoje zasługują na szacunek. - Mruknął, przymykając na chwile oczy, przekrzywiając w lewo głowę, kładzie dłoń na kark, jakby tkwił tam ból, ale nie — jest tam coś niewygodnego, wdzierającego się do świadomości.
- Ojciec kazał ci pływać w zimnej lodowatej wodzie w jeziorze, matka zaś kazała ci klęczeć na szkle, gdy ubrudziłeś koszule dżemem. Czy nadal uważasz, że zasługują na twój szacunek? - Pewny głos, spojrzenie, które przeszywało go teraz na wskroś ani na moment nie skierowało się w inną stronę. Długopis zamarł w dłoni, oczekując reakcji swojego rozmówcy.
- To były inne czasy. Mieli swoje powody. - Odetchnął, zaskoczyła go. Skąd ona to wiedziała? - Skończyliśmy na dziś. - Wstał, wychodząc, jednak zawahał się i odwrócił się w jej stronę. - Nie widzę żadnego sensu w rozgrzebywaniu przeszłości, nie masz prawa oceniać mojego życia, bo wydaje ci się, że coś wiesz.- Warknął w jej stronę, opuszczając gabinet i obiecując sobie, że nigdy już tu nie wróci.
A jednak wrócił, bo tak łatwo było mu łamać obietnice złożone samemu sobie. Jeśli chciał zachować stanowisko protektora, kazali mu rozprawić się z własnymi demonami. Przecież nie pił już od dwóch lat. Na co były te rozmowy? Chyba tylko po to, żeby na nowo poddać się uzależnieniu. Sprawdzali go, czy chcieli wiedzieć, jak bardzo jest popieprzony? A jednak nadal liczył, że wróci do niego Nadia, że córka spojrzy na niego nie z obrzydzeniem, a zwykłą obojętnością — na cień łagodności już dawno przestał liczyć.
-----
- Pamiętasz swoją pierwszą przemianę w wilkołaka? - Zakłada nogę na nogę, poprawiając białą bluzkę, którą dzisiaj ma na sobie z subtelnym dekoltem.
Pamiętał bardzo dobrze, chociaż wspomnienia zacierały się, to jednak to tkwiło przejrzyście w jego umyśle. Pełno bólu i napięcia, które się wtedy wyrwało przez jego ciało, na pewno było niezapomnianym przeżyciem.
- Tak, miałem trzynaście lat, ale od samego początku wiedziałem, co się dzieje, moi rodzice przygotowywali mnie na to.- Nie był zwykłym przemienionym, a urodzonym. Miało to swoje zalety, a rodzina dobrze dbała o tę część jego natury gwałtowną, nieokrzesaną, wyrywającą się na światło księżyca.
Opanowania i dyskrecji tego uczył się od najmłodszych lat.
- Jak sobie radziłeś z agresją po pierwszej przemianie? - Zadawała kolejne pytania z prostotą, oczekując szczerych odpowiedzi lub nie, umiała czytać z mowy ciała, wychwycić jego najmniejsze poruszenie. Nie czuł się z tym dobrze.
- Matka pilnowała moich manier. - Uśmiechnął się na to wspomnienie, jakby przypomniał sobie całkiem przyjemną historię ze swojego życia, a prawda była taka, że jako człowiek miał zachowywać się jak człowiek, a nie jak zwierzę, do na plecach zostały mu pręgi po pasie, który wisiał na zasłużonym miejscu obok kominka i jej stanowczy, twardy głos "prinesi eto", dwa słowa wyraźnie wymawiane oznaczające...
- Przynieś to. - Szepnął, jakby do siebie, nie chcąc jednak rozwinąć, wątku, gdy francuska terapeutka zamierzała pociągnąć go za język. Pokiwał tylko przecząco głową, żeby dała sobie z tym spokój. Ona jednak zapisała coś w swoim notesie, a wracając ponownie spojrzeniem swych jasnych oczu do jego osoby, uśmiechnęła się łagodnie.
Tylko pełnia przynosiła wyzwolenie, do dziś to pamięta, kiedy spogląda na pełny księżyc i czuje wolność i zew krwi, wzywający go jak utracona miłość. Żądza zabijania, kosztowanie mięsa... Uwielbiał polowania z ojcem i jego najemnikami. Jak wparowywali do tych małych wiosek i tworzyli rzeź, chaos gdzie nikt nie miał szansy uciec. To były dawne czasy, kiedy jeszcze ta cała technologia, współczesność nie poszła do przodu. Teraz wygląda to inaczej...
- Pożywienie, co czułeś po zabiciu pierwszego człowieka? - Ilustruje go uważnie za okularów. To jej łagodne spojrzenie wkurwiało go. Miał ochotę ją zerżnąć tu i teraz. Była seksowna, pociągająca i tak bardzo niebezpieczna, wywołująca w nim wszystkie instynkty bestii, kryjącej się pod jego skórą.
- Wolność, satysfakcje, nasycenie... Zabiłem od razu przy pierwszej przemianie, przy pierwszym głodzie. - Nie wiedział czemu, ten potok słów wypłynął z jego ust z taką satysfakcją. Szybko ucichł, speszył się, jakby właśnie przyznał się do tego, że jest potworem; ale czy tak nie było naprawdę? Czy nie był wilkołakiem?
Westchnął, przechylając się w fotelu do przodu, obiema rękoma przejechał po włosach, wstał i wyszedł. Koniec sesji na dziś. Nie zamierzał się żegnać, nie zamierzał więcej nic mówić, po prostu wyszedł. Te cholerne sesje niczego nie zmieniały. Paprali się w tym szambie, a on na nowo poczuł palący ogień w trzewiach i zapragnął tych masowych morderstw, kiedy jeszcze był młody, w zimnej Rosji, zapomnianej przez boga krainie.
-----
Przychodził tu, bo wiedział, że zrobi błąd, jeśli przestanie. Te sesje były wyznacznikiem, że daje sobie radę, a jednak nadal się łudził, że jego była, z którą miał córkę, wróci do niego, a przecież Wasilij mówił mu, że chyba sobie znalazła jakiegoś wilkołaczego francuzika. No kurwa mać. Nie ważne. Dał dupy po całości, wiedział to. Teraz musiał utrzymać pracę i może przekonać jakoś córkę do siebie...
- Jak się poznaliście z żoną? - Padło pierwsze pytanie. Kurwa czytała mu w myślach czy co? Pizda jebana, akurat musiała poruszyć ten temat... Niemal warknął.
- Za czasów wojny. To były dobre czasy dla nas. Ludzie są głupi, ale gdzie reszta się bije, Objazannost korzysta.- Jego rosyjski akcent widocznie uwidocznił się w rozmowie, gdy wspomniał lata 1939-1945. To był czas szaleństwa, mordowania, pozyskiwania majątku... A potem poznał ją w jakimś obskurnym pubie, pokonała na rękę kilku zapchlonych wilkołaków. Szczupła, blond włosa piękność... z Francuskimi korzeniami i przeprowadzili się na przedmieścia miasta zakochanych, na świat przyszła ich córka. On wstąpił w szeregi policji. Stał się przykładnym, współczesnym obywatelem walczącym z nieprawością. Nie chcąc dawać złego przykładu swojej małej dziewczynce i ukochanej, czekał, aż jakiś samobójca skoczy z mostu, jakiś morderca odsłoni się przed prawem... Jakiś... No kurwa taka się z niego pizda stała, ale dzieci do czegoś zobowiązują. Potem i tak wszystko się zesrało. Nawet stadzie jako protektor, jeśli chciał na nowo stać się kimś ważnym w hierarchii, musiał skończyć z chlaniem.
- O czym myślisz? Czemu cię to tak wzburzyło? - Odezwała się, wyrywając go ze wspomnień, do których i tak nie chciał wracać.
- Że moje życie jest żałosne, na tym to chyba skończymy. - Był synem wilkołaków, mordercą, najemnikiem, policjantem, mężem, ojcem... Alkoholikiem. Po tylu latach, gdy wydawało mu się, że wiedział, kim jest, to wszystko diabli wzięli, a mu została praca. Zebrało mu się na bycie pizdą, a w końcu za czasów wojny don Corleone i Hannibal to przy nim były ryże pieski. Zmiękł na stare lata, chociaż jeszcze taki stary nie był, ale co mógł powiedzieć o ludziach targających się na swoje życie w wieku osiemnastu lat, on miał 245 lat to kupa czasu, gdzie kilka żyć przecieka przez palce, znajomi odchodzą, a na ich miejsca przychodzą nowi. Większość ginie, nikt tu ze starości nie umiera, a życie to wieczny dramat i oczekiwanie na to, czy bestia w twoim wnętrzu na nowo nie wyrwie się w szaleńczym obłędzie przy blasku księżyca.
ciekawostki
- Alkoholik, który uczęszcza do AA i na terapie.
- Zażywa leki na lęki, a także tabletki na sen.
- Ma sporadyczne ataki paniki, które występują nagle, ale dobrze sobie z nimi radzi. Nie są one widoczne dla mniej spostrzegawczych.
- Nie jest wylewny, jeśli chodzi o swoją przeszłość.
- Pracuje w policji, w stadzie dali mu szanse na role protektora ważnych szych, jeśli oczywiście nie da dupy po całości i będzie się pilnować.
- Stara się utrzymywać dobre relacje z córką, jednak marnie mu to idzie.
- Miał nadzieje, że wróci do byłej żony, ale ta już sobie wymieniła go na lepszy model.
- W wolnych chwilach biega i pływa.
- Nie jest typem lubiącym głośną muzykę i kluby. Woli być bliżej dziczy, ale to może kwestia jego wilczej natury.
- Ma huśtawki nastrojów, problemu z tożsamością, nasrane w głowie, ale w robocie się nie pierdoli i jest naprawdę dobry, w tym, co robi.
- Zna swój rodzimy rosyjski, angielski i liznął sporo francuskiego, ale zdarza mu się go kaleczyć rosyjskim.
- Ma przyjemnie niski głos — a jak śpiewa! Ale nie znajdziecie go na karaoke.
- Nie jest typem osoby przywiązującym się do swojego pochodzenia czy kraju. Jedynie wierny jest swojemu stadu.