11 I 2023 - To był tylko wypadek!

2 posters

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
To wcale, a wcale tak nie miało być. Zawsze, jak brała jakiś samochód z garażu Marcusa, brała właśnie ten. Piękny, złoty, z emblematem Lamborghini. Nie mogła powiedzieć, że znała się na samochodach, ale ten był bardzo wygodny i szybki. Wprawdzie wcześniej jeździła dosyć ostrożnie, ale... Okey, zaszalała. Wracała od Yeonga, uszczęśliwił ją wynikami i troszeczkę depnęła gaz. No i właśnie dlatego teraz z duszą na ramieniu szła do biura Marcusa. To była jedna z tych rzeczy, o których nie miała pojęcia, jak go do wszystkich diabłów poinformować.
Zapukała grzecznie do biura Marcusa i weszła do środka, z dwoma kubkami kawy w rękach, ubrana w długi do kostek bordowy płaszcz i buty na obcasie, będąc prosto z dworu. Na twarzy miała trochę nieśmiały uśmiech i delikatne rumieńce od zimna.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam! Mam kawę jako wkupne. - zaśmiała się lekko, odkładając kubki na biurko i ściągając z dłoni rękawiczki. Przysiadła sobie na brzegu biurka, obserwując uważnie Marcusa, zastanawiając się, jak w ogóle ująć w słowa wczorajsze wydarzenia.
- Nowy Rok i nowe papierzyska, nie? - uśmiechnęła się delikatnie, nawet jeśli tak odrobinkę nerwowo. - W sumie to właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć, że pożyczałam wczoraj Twój samochód. - wyciągnęła z kieszeni płaszcza kluczyki, odkładając je ostrożnie na biurko,nawet odrobinkę nerwowym ruchem. - WracałamwczorajodYeongaisięnimrozbiłam. - powiedziała na jednym wdechu, praktycznie bez przerw i miejmy nadzieję, że niezrozumiale. W końcu strupy trzeba zrywać od razu...

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Usłyszał pukanie do drzwi, krzyknął że otwarte, i widząc Selene zdziwił się nieco gdyż zwykle wchodziła bez pukania. - Kawa, tak.. - sięgnął od razu po kubek. Kawa to było coś czego było mu bardzo potrzeba w tym momencie. - Wiesz dobrze że dla ciebie moje drzwi są zawsze otwarte słoneczko. - uśmiechnął się znów tonąć w papierach.
-Taa. Rozliczenia księgowości raporty z fabryki, hanibal, faktury - zaczął wymieniać wskazując na poszczególne stosy papierów. Jak zawsze miał porządek na biurku, co pasowało do jegos tyłu bycia. Jedyne co psuło efekt to tlący się w popielniczce papieros, w popielniczce która była do połowy zapełniona. - Później przejdę się do Elisabeth żeby sprawdziła czy wszystko się zgadza. - zaśmiał się. Słysząc kolejne słowa powiedział jedynie - Dobrze kochanie. Po to one są - mimo to było słychać że był nieco już nieobecny, lecz na kolejne jej słowa zerwał się z miejsca i podszedl szybko do kobiety - Nic ci nie jest? Coś trzeba opatrzyc? Ktoś to widział? - Selena była co prawda wyleczona i jej regeneracja była już sprawna jednak umówmy się 80 lat borykali się z odwrotna sytuacja, w tydzień nie przyzwyczaisz się do nowości. Na pewno nie uszło uwadze Seleny że nawet przez moment nie pytał o Auto

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Powiedzmy, że różne rzeczy różne osoby trzymały w swoich gabinetach, namacalny dowód miała po niezapowiedzianych odwiedzinach w gabinecie Liski. Kto wie, jakie kartony trzymał Marcus w swoich szafkach? Możliwe, że wolała tego nie sprawdzać, a już na pewno nie w momencie, gdy ładny złoty wozik przypominał aktualnie pozłacaną stertkę złomu. I może do tego odrobinkę osmaloną.
- Mam nadzieję, że jeszcze gorąca. - roześmiała się cicho widząc, jak ucieszył się na widok napoju. Zawahała się, a potem podsunęła mu i drugi kubek. - Weź i moją, ja sobie potem zrobię herbaty. - uśmiechnęła się delikatnie, widząc eleganckie sterty papierów i pełną popielniczkę. Akurat jeśli o to chodzi, doskonale znała ten ból. Zsunęła się z biurka, wyciągnęła czystą popielniczkę i podmieniła je, by tę pełną oddać familiantowi zatrudnionemu do sprzątania budynku. Dopiero wtedy wróciła na biurko, do poprzedniej pozycji.
- Hannibala możesz mi oddać, podepnę do reszty papierzysk. A co do reszty... Pomóc Ci? Szybciej się uporasz się z nimi. - zaproponowała z delikatnym rozbawieniem. Sama nienawidziła papierkologii, ale dla Marcusa mogłaby się poświęcić. Przynajmniej miałby więcej czasu. Słyszała jego nieobecność w głosie, więc... Dlatego zdecydowała się powiedzieć o rozbiciu złotka. Swoją drogą, samochody są po to, żeby je rozbijać? Hmmmmm. Ciekawa teoria, ale nie miała odwagi powiedzieć jej na głos. Kiedy tylko zerwał się z miejsca, lekko odchyliła się na biurku, troszeczkę się kuląc. To nie to, że bała się Marcusa, ot zwyczajnie spodziewała się srogiego opieprzu. Nie po to dawał jej klucz do garażu, żeby mu samochody rozwalała... Zresztą faceci i ich zabawki, nie? - To wcale nie było specjalnie, ja po prostu z tej radości za mocno nacisnęłam gaz i... - zaczęła szybko tłumaczyć i urwała, zdając sobie sprawę, że ze, strony wilka nie padło ani słowo w kwestii samochodu. Zamrugała oczami, delikatnie zmieszana, a jej policzki pokryły się delikatnym rumieńcem. - Wszystko w porządku, kilka tylko zadrapań i to bardziej po rękach i nogach. Praktycznie wyleczone już. - wyprostowała się, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Nie sądzę, że ktoś to widział. Było ciemno i pusto i za miastem. Ummm... - podniosła wzrok, żeby spojrzeć mu w oczy. - Nie jesteś zły? - przygryzła dolną wargę, czerwieniąc się odrobinkę mocniej, nadal trochę zestresowana.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Zawsze może się Selka zapytać, co Marcus trzyma w szafkach, aczkolwiek fakt moment byłby nieco kuriozalny. - Idealna, taka jak lubię - odpowiedział, upijając łyk z kubka trzymanego w rękach. - Przyda się - odpowiedział, zatapiając się znów w dokumenty.
- Wiesz, że lubie być ze wszystkim na bieżąco, z resztą masz ten sam zestaw. Robię analizę, żeby móc usprawnić na przyszłość podobne poszukiwania, czy może nawet uniknąć takich sytuacji. Kwestie bezpieczeństwa, To akurat zgłoszę się do Marr potem, co by przedyskutować pewne propozycje. - odpowiedział nieco zamyślonym tonem, uważnie doglądając kolejnych kartek, co jakiś czas wracając to do jednej to do drugiej. - Dziękuje, poradzę sobie naprawdę. Jednak porządnym masażem wieczorem nie wzgardzę i buteleczką wina w doborowym towarzystwie. - uśmiechnął się.

Dostrzegł, jak ta się skuliła i zaczęła się tłumaczyć. Klęknął naprzeciw niej i zaczął metodycznie szukać śladów obrażeń. Jej kolejne słowa jednak spowodowały to, że Mężczyzna zamarł na chwilę i siadając na podłodze naprzeciw niej, wybuchł gromkim śmiechem. Przecież Selena była już zdrowa, jej ciało regenerowało się już normalnie - Wybacz, jeszcze trochę pewnie zajmie mi przyzwyczajenie się do tego, że już nie trzeba skakać nad każdym skaleczeniem, czy siniakiem - podniósł się i delikatnie, aczkolwiek namiętnie pocałował kobietę w usta. Na pytanie o złość wstał i podszedł do leżącego na biurku telefonu. Wybrał jakiś numer telefonu, na końcu włączył tryb głośnomówiący.

- Tak Panie Wijsheid? - odezwał się niski męski, lekko zniekształcony głos. - Witaj Anthony, mam nietypowy problem. Pamiętasz to Lamborghini, które organizowałeś dla mnie rok temu? To złote? - Marcus mówił nieco rozbawionym tonem. - Tak Panie Wijsheid. - w tle dało się usłyszeć przeglądanie jakichś papierów. - Tak mam jego dokumentacje pod ręką. W czym mogę pomóc? Czy coś się z nim stało? - Marcus uśmiechnął się spoglądając na Selenę. - Wyobraź sobie, że moja ukochana postanowiła go sobie wypożyczyć i troszkę się nim rozbiła. Chyba będę potrzebował nowy. - lekko żartobliwy ton podkreślony był przez rozbawione błyski w oczach Wilkołaka. - Dobrze Panie Wijsheid. Potrzebuję mniej więcej tydzień. Karoseria pokryta złotem to nie jest prosty temat. Resztę miałbym od ręki, jednak ten detal wymaga czasu. - znów niski profesjonalny głos mężczyzny wydobył się ze słuchawki. - Dziękuje Anthony to wszystko. Czekam na fakturę. Do usłyszenia, pewnie niebawem, słyszałem, że szykuje się coś nowego na rynku. - zaśmiał się, po czym się rozłączył. - Myślę, że to wystarczy za odpowiedź na twoje pytanie. Samochód to tylko rzecz, ważne, że tobie się nic nie stało. - uśmiechnął się do niej, siadając z powrotem za biurkiem.






   -
  

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Ależ ja wcale nie neguję, że sobie poradzisz, wilczku. – oznajmiła uroczym głosikiem, zakładając nogę na nogę i lekko wymachując nią w ramach rozrywki. – Po prostu jeśli Ci pomogę, to szybciej dostaniesz masaż. – puściła mu oczko, wymownym ruchem rozciągając palce, lecz starała się jak najmniej zawracać mu głowę w tej chwili. Najwyżej za chwilę sobie pójdzie, żeby nie przeszkadzać mu w pracy. Roześmiała się za to widząc, jak zaczął szukać śladów obrażeń na jej twarzy. Może gdzieś zapodziała się ledwo widoczna ryska, której jeszcze nie zdążyła naprawić regeneracja, ale było to mało możliwe, skoro gorsze na przedramionach i nogach zdążyły się praktycznie całkowicie wyleczyć. – Marcus, nic mi nie jest, naprawdę. – uśmiechnęła się z czułością wypisaną na twarzy. – Naprawdę nie mam Ci czego wybaczać i sama mam lekki problem, żeby się do tego przyzwyczaić. To trochę dziwne uczucie, że jak samochód trzepnie w drzewo i zawinie się w precel, to bardziej mogę się przejmować kwestią samochodu, niż własnego zdrowia… Ups? Znaczy to wcale nie tak, że Twoje lambo zawinęło się w precel dookoła drzewa… - dorzuciła, nieco nerwowym głosem, tak tylko odrobinkę się pesząc. Nie dała mu się jednak tak szybko odsunąć, obejmując go ramieniem i na dobrą chwilę przedłużając pocałunek.
 
Uniosła za to wysoko brwi, gdy zaczął gdzieś dzwonić. Bez wahania skrzyżowała ręce na piersiach, tak po trochę łypiąc na mężczyznę podejrzliwym wzrokiem. – Hej, to był wypadek, nie planowałam tego! – oburzyła się na jego słowa, bo to zabrzmiało, jakby precel wokół drzewa był celowy. A nie był! Lubiła ten samochód… Na jej policzkach też pojawił się nieco mocniejszy rumieniec, tyle, że nie do końca było łatwo określić, czy był to wynik oburzenia, czy reakcja na słowo „ukochana” wypowiedziane pod jej adresem. Zrobiło jej się tak jakoś dziwnie przyjemnie w środku. – I nie chyba, a na pewno, bo jedyne, co ocalało, to tablice rejestracyjne, są tylko tak troszeczkę osmolone. – mruknęła, bo w końcu i tak i tak Marcus się o tym dowie. Lepiej, żeby wiedział od niej. Przeczekała już bez słowa resztę rozmowy i dopiero wtedy się odezwała, uśmiechając się lekko, zdecydowanie już spokojniejsza niż na samym początku. – Czy ja znam tego faceta…? – przekrzywiła delikatnie głowę, uśmiechając się niewinnie. Cóż, nigdy nie ukrywała, że lubiła słuchać niskich głosów, czemu więc miałaby o to nie zapytać? – Wiesz, mówi się, że panowie nie lubią, jak im ktoś rozwala ich zabawki. Więc miałam lekkie obawy, że dostanę naprawdę srogi opieprz. – roześmiała się szczerze, po czym wzruszyła ramionami. Zmieniła pozycję na biurku, by siedzieć bardziej obok Marcusa, a nie po drugiej stronie biurka. – Jak widzisz. Calutka i zdrowa. Wynagrodzę Ci jakoś ten samochód, obiecuję. Nie wiem jeszcze, jak, ale wynagrodzę… Chyba, że jest coś, co byś chciał. – pochyliła się, opierając łokcie na kolanach, o wiele bardziej swobodna niż kiedy przyszła. – Tylko nie mów, że mam sobie iść i Ci nie przeszkadzać w pracy – to wiem sama. – zażartowała sobie, jednak nie ruszyła się z miejsca, uważnie obserwując wilkołaka.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Precel? Masz chociaż zdjęcie? - zaśmiał się. - Przyda się do ubezpieczyciela. Zwali się na jakąś wadę fabryczną czy coś, i jeszcze wyciągniemy parę groszy - mrugnął do niej okiem, dając do zrozumienia, że się naigrywa.
Przez całą rozmowę przyglądał się Selenie, więc gama emocji była mu doskonale widoczna. Słysząc jej kolejne słowa o tablicach, pokręcił jedynie głową w rozbawieniu. No cóż, tym razem chyba depnęła pedał gazu nieco bardziej niż zwykle. - Jeśli byłaś ze mną we włoszech jakieś dwa lata temu przy kupowaniu poprzedniego lambo to tak. A z tego, co pamiętam, byłem sam więc chyba nie. - uśmiechnął się, a słysząc jej kolejne słowa, spojrzał na nią i odpowiedział - Chłopcy, nie mężczyźni - żachnął się. - a tak poważnie, jak już mówiłem to tylko rzecz. A wiesz dobrze, że mogę mieć takich dużo więcej na miejsce tego jednego. - Spojrzał na nią, jak pokazywała, że jest calutka zdrowa. - Tak? A jak chcesz mi to wynagrodzić? - spojrzał na nią znad papierów, lekko uśmiechając się do niej. Słysząc kolejne słowa, wskazał palcem na swój policzek. - Wystarczy buziak w policzek i zwykłe dziękuje, że jesteś. - uśmiechnął się. Jego propozycja wymuszała to, że musiała wstać, by do niego podejść. A jeśli zrobiła to, o co ją poprosił złapał ją i usadził u siebie na kolanach.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Parsknęła śmiechem, czując ogromną ulgę, że Marcus nie był na nią wkurzony. Raz, że za samochód, a dwa, że... Cóż, zaryzykowała ogromnie, a sam wypadek dla człowieka mógłby być śmiertelny. Co do zdjęcia jednak uśmiechnęła się niewinnie, wyciągając z kieszeni telefon i wysyłając mu mmsem zdjęcie. Wokół drzewa owinięte było czarne, ewidentnie osmoone coś, co kiedyś musiało być złotym lambo Marcusa, patrząc po tablicach rejestracyjnych. Złote kawałki błyszczały tu czy tam, ale w zasadzie niewiele z wozu zostało. - To nie wygląda na wybuchające Tesle... - podrapała się po głowie. A w czasie, kiedy oglądał zdjęcie, zdecydowała się zdjąć z siebie płaszcz i na luzie rzucić go gdzieś na fotel, żeby nie przeszkadzał. Pod spodem miała po prostu krótką sukienkę, odsłaniającą ramiona i obojczyki i sięgającą odrobinę tylko za tyłek Azjatki. - Czyli muszę go poznać. Ma ładny głos. - wyszczerzyła wszystkie ząbki w szerokim uśmiechu, co zresztą też było do przewidzenia. - I jasne, że wiem, że możesz. Cieszę się, że się nie złościsz. I nie krzyczysz na mnie za niepotrzebne ryzyko. Choć przyznaję, zaszalałam! - uniosła lekko dłonie, pokazując, że sukienkę zdobiły skórzane uprzęże, te same, które swego czasu dostała od Liski. - Hmmmmmm. To będzie niespodzianka, dobrze? - uśmiechnęła się, szeroko, z błyskiem w oczach świadczącym, że miała już jakiś pomysł. I że na pewno miała zamiar go zrealizować. Na jego propozycję natomiast od razu zeskoczyła z biurka, pozwalając usadzić się na kolanach mężczyzny. - Mhmmm. Jestem cholernie szczęśliwa, że jesteś i bardzo, bardzo Ci za to dziękuję. - stwierdziła uroczyście i pocałowała go, prosto w usta, owijając ręce wokół szyi mężczyzny. Po chwili oderwała się, zaczynając masować jego kark i ramiona, rozluźniając spięte mięśnie. - Marcus, mój drogi? - uśmiechnęła się słodko i z czymś na kształt niecierpliwości w oczach. - Chcę otworzyć tę szkatułkę ze świąt.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widząc jej ulgę, uśmiechnął się, mrugając do niej okiem. Gdy dostał zdjecia gwizdnął przeciągle. - No to z ubezpieczenia chyba nici. - parsknął smiechem - Nikt raczej nie uwierzy, że ktokolwiek wyszedł z tego cało. - spojrzał kątem oka na Selene. Przez chwilę otaksowywał ją wzrokiem i jej kreacje. - Mam być zazdrosny? - zapytał z figlarnym uśmiechem - Jesteś cała, to jest najważniejsze. I nie dziwie ci się. 80 lat uważania na każdym kroku, mało kto by to wytrzymał. Muszę przywyknąć, że przez najbliższe 10 lat będziesz jak małe dziecko, które zostało wypuszczone na podwórko po tygodniu szlabanu - zrobił poważną minę, jednak w oczach było widać, że ostatkiem sił powstrzymuje się przed wybuchem gromkim śmiechem. Znów przyjrzał się kobiecie. Jej ubranie nieco go zaintrygowało. - A gdzież to się tak odstawiłaś? Któż był tym szczęściarzem? - zaśmiał się.
- Jestem i nigdzie się nie wybieram. - uśmiechnął się i odwzajemnił pocałunek. Czując jej dłonie błądzące po ramionach, czuł jak bardzo ma spięte mięśnie. - Mmm, oj zdecydowanie przyda mi się porządny masaż. - mruknął z bezsprzecznej przyjemności jej rąk. - Powiedziałem, gdy będzie odpowiedni na to czas. Otworzymy ją, ale jeszcze nie dziś. - dodał muskając szyję kobiety swoimi ustami.





-

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zrobiła bardzo niewinną minkę i rozłożyła ręce w czystym wyrazie "co złego to nie ja". To wcale a wcale nie była jej wina, że ubezpieczyciel mógłby nie przyjąć wyjaśnienia. - Wiesz, zrobić bum mogło już po tym, jak kierowca się wydostał... Ale chyba bezpieczniej tego nigdzie nie zgłaszać. Jeszcze pojawią się głupie pytania, a po co Ci to. - uśmiechnęła się uroczo, za to gdy otaksował ją wzrokiem jedynie wyprostowała się bardziej, by miał lepszy widok na to, jak ubranie podkreślało jej sylwetkę i rzucający się w oczy brak stanika. - Mmmmm... Może? - zachichotała z przekorą, by zaraz potem w oburzeniu pacnąć go w ten tak zwany pusty łeb. Też sobie wymyślił! - Małe dziecko, hmmm? I to mi mówi bardzo wiekowy stalker, który do tego świata nie widzi poza papierami... Hmmmmmmmmmm. - wygięła brwi w wyrazie czystego powątpiewania, krzyżując łapki na piersiach i kręcąc głową. Jednak kąciki ust cały czas jej drgały, gdy ewidentnie próbowała nie wybuchnąć śmiechem. Który to zaraz zamienił się w nieco zarozumiały i zadowolony uśmieszek.
- Ach taki jeden. - powiedziała słodkim głosem, brnąc jednak dalej w opis. - Czasem odrobinkę irytujący, ale potrafiący znieść moje humorki. A to olbrzymi sukces. Zawsze ma fajkę do poczęstowania. Wprawdzie głównie wybiera nudne garnitury, ale potrafi zaskoczyć. Zdarza mu się powyć do księżyca w trakcie pełni i ma świetną kolekcję szybkich wozów... No nie wiem, raczej go nie znasz. - położyła palec na ustach w wyrazie zastanowienia. - No i chyba zapomniałam dodać, że może robić za grzałkę i ma bardzo wygodne kolana, na których lubię siedzieć. - oczy jej błyszczały czystym rozbawieniem, zwłaszcza, że w końcu właśnie okupowała kolana Marcusa. I co pan na taki opis panie wilku? - To odpuść sobie na dzisiaj i zafunduję Ci taki masaż, że od razu się rozluźnisz. Tylko ewentualnie skoczę do siebie po jakieś olejki. - zaproponowała ciepłym głosem, rozpinając kilka górnych guzików koszuli wilkołaka, by wsunąć dłonie pod materiał i bez przeszkadzającej koszuli zacząć wstępnie rozmasowywać najgorsze zbitki mięśni. - Marcus. Jesteś podły, wiesz? Co to za prezent, którego nie można w ogóle otworzyć? Zdecydowanie nie kupuję tego. - wytknęła mu, zaczynając mimowolnie mruczeć pod wpływem jego ust. Nie zamierzała dać mu się jednak tak łatwo zbyć. - A zresztą dlaczego ja Cię w ogóle słucham, skoro to nigdy nie pokrywało się z moim charakterem... - prychnęła cicho, łypiąc na wilka.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Zaśmiał się serdecznie - Troszkę to przekombinowane nie uważasz? - uśmiechnął się, widząc, jak kobieta prężyła się przed nim. - No, a nie? Co prawda szlaban był długi, ale teraz będziesz mogła trochę po szaleć - powiedział, unikając pacnięcia w łepek. - Wiesz dobrze że początek roku zawsze jest obfity w papierologię którą trzeba ogarnąć kochanie. - uśmiechnął się katem ust. - Chociaż o stalkera powinienem czuć się urażony. Moi ludzie to nie ja. Ja nie stalcze. - zrobił oburzoną minę, choć mogła dostrzec w oczach że to jedynie maska.
Przysłuchiwał się przez chwilę opisowi niewątpliwie swojej osoby. - Chyba nie znam, musisz mi go kiedyś pokazać. Powiem mu, żeby był nieco mniej irytujący, chociaż fakt znosić twoje humorki to jest wyczyn. - zaśmiał się, szczypiąc ją delikatnie w boczek. - Co do kwestii modowych, zawsze możesz wysłać go do jakiegoś stylisty, chociaż uważam, że garnitury nie są wcale takie nudne. - zrobił nieco oburzoną minę. - Ale wiem, że wolałabyś skórzane spodenki, ja wiem.

Na słowa o masażu, uśmiechnął się delikatnie. - Przynieść olejki? - zaśmiał się, gdyż pytanie padło w momencie, którym kobieta wspomniała, że mogłaby po nie pójść. - Prezent, który powinien ci się spodobać, taki który wzbudza twoją ciekawość. Zawsze możesz spróbować go otworzyć, ale ostrzegam i na taką ewentualność się przygotowałem - zaśmiał się, słysząc jednak jej pomruki, stwierdził, że to i masaż muszą zaczekać.




_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przymrużyła lekko oczy, by zaraz potem uśmiechnąć się szeroko. W jej oczach lśniły złośliwe błyski, bo w sumie miał rację. Czemu miałaby nie szaleć. – Ależ ja już zaczęłam. Tyle, że akurat samochód to był czysty przypadek. Reszta szaleństw jest zdecydowanie łagodniejsza… - stwierdziła bardzo beztrosko, wychylając się, żeby jednak tego pacnięcia dokonać. Nawet jakby miała robić kilka prób w tę stronę, to była pewna, że uda jej się dopiąć swego. – Owszem, jesteś stalkerem. Podłym i do tego grożącym, chyba nie myślisz, że Ci wybaczę groźby pod adresem. Jeszcze trochę i nikt nie będzie ze mną interesów robić, bo Ty musisz wszystko wiedzieć, stalkerze. – delikatnie nacisnęła palcem na jego nos, ale oczy wampirzycy się śmiały, jasno wskazując, że nie jest o to aż tak wkurzona, jak mogłoby się wydawać. – A poza tym to chyba wiesz, że stalking jest karalny? Pozwy i w ogóle, po co Ci to… - zakpiła sobie, nie mogąc się powstrzymać. Zwłaszcza, kiedy podchwycił grę z opisem. Specjalnie ułożyła go w taki sposób, żeby od razu mógł siebie w nim rozpoznać. - Ach wiesz, plącze się po tym budynku dosyć często. To nie jest jakiś specjalny problem. Ewentualnie okupuje moje jacuzzi. Myślę, że da się załatwić. – puściła mu oczko z szelmowskim uśmiechem i podskoczyła na to szczypnięcie. Tak chcesz się bawić? Żaden problem. – Och żebyś wiedział, sprowadzę jakiegoś odpowiedniego stylistkę. Znam kilku nawet… - przygryzła wargę w wyrazie zamyślenia i zaraz potem nachyliła się wprost do ucha Marcusa. – Ale mój puchaty towarzysz życia nie lubi skóry… A że jeszcze trójka moich zaufanych familiantów nie widzi poza nim świata… Cóż, żadnej skóry. – rozłożyła łapki, prostując się z bardzo niewinnie smutnym wyrazem twarzy. – Zresztą ja też poza nim nie widzę świata, więc no. Sam rozumiesz. Puchate kochanie wygrywa. – posłała wilkowi długie spojrzenie wprost spod rzęs.
 
Roześmiała się cicho, delikatnie muskając jego policzek wargami. – Daj sobie chwilę relaksu, ja przyniosę. – powiedziała miękko, bo akurat nie pomyślała, żeby zgarnąć jeden do kieszeni płaszcza, gdy tu szła. – Owszem, spróbuję. – powiedziała wprost, zakładając kosmyk włosów za ucho. – Bo jak sama szkatułka jest piękna, tak sądzę, że chodzi o jej zawartość. – nie podobało jej się, że nie chciał jej niczego powiedzieć, a tym bardziej że nie chciał dać jej dostać się do wnętrza. I zdecydowanie nie zamierzała się z tym faktem kryć. Dlatego też stanowczo odsunęła głowę, żeby czasem jej nie rozproszył skubaniem szyi.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Oj tam raz się zdarzyło i wielkie halo i jakoś nie chce mi się wierzyć, że nagle nikt nie chce robić z tobą interesów. Zresztą dobrze wiesz, dlaczego chciałem mieć cię na oku. - uśmiechnął się. - Tak złóż donos, że jakiś wilkołak szwenda się za tobą i cię śledzi, na pewno ci uwierzą.

Parsknął śmiechem - To chyba muszę zacząć częściej do ciebie zaglądać, żeby go złapać w swoje łapki. - zaśmiał się i złapał kobietę, żeby nie uciekła mu po szczypnięciu. - Myślę,
że Henka wystarczy na stylistę, jej się z resztą podoba skórka.
- objął kobietę swoimi ramionami. - Oczywiście, kotek najważniejszy, Marcus zły i nieistotny. - odwrócił głowę z udawanym oburzeniem.

Delikatnie odchylił głowę by ucałować ją w usta. - Oczywiście, że spróbujesz, jednak gwarantuje ci, że i na to się przygotowałem kochanie. Znam cię nie od dziś. W sumie i tak jestem w szoku, że do tej pory tego nie zrobiłaś. - zaśmiał się - A uwierz mi, wiedziałbym o tym. - parsknął śmiechem. - Ale zdecydowanie masz racje, zawartość jest kwintesencją tego prezentu. - po tych słowach położył dłoń na jej karku i przysunął ją delikatnie do siebie. - I mam wrażenie, że ci się spodoba - mruknął jej do ucha.






   


_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Roześmiała się jedynie w odpowiedzi. – Jeszcze chcą. Ja myślę przyszłościowo. – jej oczy zalśniły rozbawieniem, jednak zaraz potem uścisnęła go nieco mocniej. Oczywiście, że wiedziała. Dlatego przecież wyrobiła sobie nawyk zostawiania mu informacji, dokąd wybywa i orientacyjnie na ile. – A czy ja muszę mówić, że to wilkołak? No proszę Cię. Wystarczy, że powiem, że to wysoki i silny mężczyzna. Twoje zdjęcia gdzieś mam. – puściła mu oczko, choć prawdę mówiąc wyobrażała to sobie. A dokładniej mówiąc miny policji, gdyby faktycznie złożyła takie doniesienie. Psychiatryk murowany.
 
- A zaglądaj. I ja nie mówię, że mi się nie podoba, tylko że mój kot jej nie lubi… - spojrzała na niego bardzo niewinnym wzrokiem, nawet nie próbując uciec z jego rąk. Od dawna nie ukrywała, że lubiła się do niego kleić. – I wiesz… - zawiesiła głos, by pochylić się prosto nad uchem Marcusa, wykorzystując fakt, że odwrócił głowę. – W jednej ze swoich postaci też jesteś puchaty. – zamruczała cicho, zaraz potem muskając ustami jego policzek. – I nigdy nie byłeś nieistotny. Nie dla mnie. – szepnęła jeszcze, odsuwając delikatnie głowę.
 
No tak, przed skubaniem szyi się uchroniła, ale ciepłej dłoni na karku nie przewidziała. Fuknęła cicho, ale zaplotła dłonie wokół karku mężczyzny, stwierdzając, że na jej własne nieszczęście dobrze wiedział, co z nią zrobić. – Wiesz, to się ciekawość nazywa. Byłam ciekawa, co kombinujesz. Ale teraz wygrywa ten drugi rodzaj ciekawości. Pokaż kotku, co masz w środku. – zakpiła sobie, wracając do subtelnego masażu napiętego karku wilkołaka. To było oczywiste, że z nim nie wygra, a nie chciało jej się spierać. – Jak mnie puścisz, to pójdę po olejek. Chyba, że wolisz moją kanapę do tego. – zaproponowała łagodnie.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- I raczej mało prawdopodobne, żeby się to zmieniło. - zaśmiał się. Przytulił ją mocniej do siebie. - Tylko postaraj się, żeby donos nie trafił do któregoś z moich krewnych albo ludzi, którzy dla mnie pracują. - wyszczerzył zęby - Kiedyś pozbędę się tego kota, zobaczysz - parsknął, oczywiście Selka wiedziała, że są to jedynie przekomarzania. Kiedy pochyliła się nad nim, przeszedł go delikatny dreszczyk - Tak? Która to? - zaśmiał się, dając jej delikatnego całusa w szyje, oczywiście, że wykorzystał to jak się pochyliła nad nim. - Wiem o tym i ze wzajemnością - po tych słowach złożył delikatny pocałunek.

- Pudełko bez zawiasów, klucza ani wieka, A przecież skarb czerwony w środku skryty czeka? - uśmiechnął się do kobiety. Oczywiście delikatnie zmienił treść zagadki. - Myślę, że olejki mogą poczekać. - mówiąc to, objął kobietę i wstał razem z nią, kierując się w kierunku jednej z sof.
Po kilku- nastu Ochach achach i innych jękach i krzykach, objął kobietę, przytulając ją mocno do siebie. - Mam nadzieje, że tak będzie zawsze - szepnął jej do ucha.

[z/t]

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Złośliwy błysk w oczach wampirzycy wskazywał jasno, że nie miałaby najmniejszego problemu z tym, żeby takie doniesienie zgłosić do któregoś z chłopaków z rodu. Jedyny problem polegał na tym, że pewnie by ją rozpoznali i zrobiłby się z tego niezły cyrk. – Oh mój drogi. Nie doceniasz mnie. Poszłabym prosto do Tino się pożalić na Ciebie. Z oficjalnym zażaleniem. Już widzę, co by się wtedy działo. Żyć by Ci nie dali. – posłała mu całuska, chichocząc głośno. Jasnym było, że żartowała, ale pomysł na przyszłość jakiś był. – Nie pozbędziesz się. Za bardzo go lubisz. – wytknęła mu, doskonale wiedząc, że czego by Lucyfer nie zrobił, to Marcus go nie skrzywdzi. Nawet, jeśli futro bywało futrzastą mendą. – Zgadnij. Nie będę Ci wszystkiego zostawiać na tacy. – zaśmiała się, co szybko zamieniło się w cichutkie mruczenie. Za łatwo ją rozpraszał, zdecydowanie za łatwo, ale jakoś specjalnie nie protestowała przeciwko temu.
 
- W oryginale było jajko… Ale czerwony? Hmmmmm. – zmrużyła oczy, zastanawiając się nad zagadką, ale bardzo, bardzo szybko miała o wiele lepsze rzeczy do roboty, niż myślenie nad zagadkami. I nikt nigdy nie powie jej, że kanapa w gabinecie wilkołaka nie była wygodna. Miejmy tylko nadzieję, że ewentualni petenci nie mieli okazji słyszeć tego, co działo się za drzwiami, jako że utrzymanie głosu w miarę cicho wcale nie było aż tak proste, jak mogłoby się wydawać.
- Nadzieja matką głupich. Ale szczęściu trzeba po prostu dopomagać. – stwierdziła niewinnie, całkowicie się z nim zgadzając. – Będzie. Musi być. – szepnęła, ale bardziej do siebie, niż do mężczyzny, widząc świat w całkiem radosnych barwach.

[z/t]

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach