De que me sirvio el dolor, tu dime, si ya no me pertenecías

3 posters

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
10 XII 2022
wczesne godziny wieczorne

Sytuacja rysowała się następująco. Bastien wysłał Mycrofta do domeny, ale tam młody wampir napotkał jedynie ekipę remontującą oraz jednego familianta. Mężczyzna początkowo próbował przegonić Mycrofta, ale gdy ten powołał się na imię swojego stwórcy, familiant wpakował go do służbowej Tesli i zawiózł pod 77 Rue des Archives w sąsiedniej dzielnicy Paryża. Mijali knajpki, kawiarnie i kolejne wąskie uliczki, aż zatrzymali się przed budynkiem kamienicy, wtapiającej się w przestrzeń, z elegancką fasadą i dwoma sklepami, Sacrum i Profanum, pomiędzy wejściem do budynku.
Podczas jazdy familiant przeprowadził krótką rozmowę:
Dobry wieczór, panie Darbinyan, nie przeszkadzam? ... Tak, widzi pan, mamy taką sprawę... Jest pan może w Temple? ... Nie, wymaga ... Dobrze ... Tak, nowe dziecię lub zagubione ... Już jedziemy.
Dzięki swojemu wampirzemu słuchowi Mycroft mógł usłyszeć po drugiej stronie nieco trzeszczący głos należący do mężczyzny w średnim wieku, łagodny w brzmieniu, nie przerażająco niski, ale bardzo bezpośredni.
Pan Darbinyan jest pełniącym obowiązki głowy rodu obecnie, wszystko ci opowie. Wejdź do klatki schodowej i wciśnij jedynkę. Nie mam gdzie zaparkować.
Rzeczywiście, nie było gdzie, więc Mycroftowi zostało wysiąść i udać się we wskazane miejsce.
Po przejściu przez drzwi wejściowe, które ktoś otworzył po wciśnięciu przez Mycofra przycisku, znalazł się w bardzo pustym i ikeowym korytarzu, pomalowanym landlordowskim białym, gdzie można było zostawić na wieszaku okrycia wierzchnie i buty (była też niska, stylowa szafeczka z plastikowymi kapciami, tak zwanymi basenówkami, w różnych rozmiarach, dla gości).
   Z radia leciała bardzo cicho jakaś francuska stacja, grająca klasyki i muzykę filmową; Mycroft w końcu mogła zrozumieć, dla kogo został stworzony pierwszy i drugi poziom głośności, dla ludzi słyszalny jedynie jako poszum, na granicy słuchu, bowiem dla wampirów było to jak normalny dźwięk ambientu. Ona poprowadziła policjanta jedyną drogą, na piętro do salonu, który wyglądał niczym wyciągnięty z pocztówki z lat 50.
   Chociaż kolory były dość żywe, mieszanie było nieco bezosobowe. Brakowało, chociażby zdjęć mieszkających tu osób.
   Z dziwnie pustej kuchni z modnym dawno temu linoleum na podłodze, w czarno-białą szachownicę, jak z amerykańskich sitcomów, dobiegał zapach papierosów, szum poruszania się po przestrzeni jakiejś osoby, zamykanie szafek oraz rytmiczne, ludzkie bicie serca i szmer prawdziwego oddechu, dużo szybszego niźli ten wampirzy. W futrynie pojawił się wysoki mężczyzna. Siwiejące loczki miał spięte częściowo w kiteczkę na potylicy, a jego dość zwalistą sylwetkę łagodził miękki czarny kardigan, nałożony na czarny, cienki golf, wpuszczony w materiałowe spodnie, również w kirze. Wycierał akurat dłonie w biały ręcznik. Po papierosie nie było już śladu.
Dobry wieczór. Kawy? Herbaty? — zapytał gospodarz, zdecydowanie poprzedni rozmówca familianta. — Sahak Darbinyan, głowa rodu Scaletta. Usiądź.
Zabawne, po pomimo uprzejmego gestu w stronę kanapy, brzmiało to dużo bardziej jak siad. Sahak zdawał się zajmować dużo przestrzeni, jakby aura jego osobowości wypełniała przestrzeń poza nim, ale jego słowa nie wywoływały poczucia agresji. Chodziło o prezencję. Ciężko go było nie zauważyć. Nie znikał w przestrzeni.

@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mycroft Seymour

Mycroft Seymour
Liczba postów : 10
Bastian być może i został jego nowym, wampirzym daddym, ale jedyne co zaoferował swojemu dziecku to powrót do rzekomego życia, a potem zwyczajnie się ulotnił, bez słowa wyjaśnienia, pożegnania, kopa w dupę czy czegokolwiek co mogłoby mu pomóc. Pozostawił go jedynie w wampirzej rezydencji być może mając nadzieję, że reszta rodu po prostu zajmie się świeżo opierzonym pijawkowym detektywem, który cały czas czuł się jakby występował w wyjątkowo nieśmiesznym kabarecie.
Jebane burżuje, pomyślał gdy mężczyzna zaprowadził go do Tesli i rozpoczęli jazdę w nieznanym mu kierunku. Gdzieś tam czytał teorie, że nawet jakby wampiry istniały, szok i niedowierzanie, przekonał się na własnej skórze, że a i owszem, istnieją, to wcale nie gromadziłyby super majątków jedynie przez fakt długowieczności. No i tutaj kolejny mit obalony, bo jednak wożą te swoje wygodnickie tyłki wybitnie drogimi samochodami. Nie jemu jednak zaglądać w cudze portfele i czym kto się zamierza poruszać po ulicach Paryża.
- Jasne, dzięki – machnął ręką przy wysiadaniu. Spojrzał najpierw w górę na imponującą kamienicę. Zasrane burżuje. I ruszył w stronę drzwi, wciskając jedynkę, tak jak mu zasugerowano. W środku zdjął z siebie wełniany płaszcz i szalik, po czym zzuł buty odstawiając je na szafkę z klapkami, spojrzał na nie z niesmakiem, a to niespodzianka, bo prędzej spodziewał się czegoś w rodzaju gustownych francuskich pantofli, a nie klapków rodem z Kubota. Wzruszył jedynie ramionami, bo kim był by ich oceniać, wciągnął na stopy średnio wygodne plastikowe obuwie i ruszył przed siebie w poszukiwaniu osobnika, do którego go wysłano. Posłusznie powędrował wskazaną mu ścieżką jak Alicja króliczą norą, by dotrzeć do celu, salonu który równie dobrze mógłby reprezentować design lat 50 w jednym z paryskich muzeów.
- Dobry wieczór. – skinął uprzejmie głową, wykonując nieco większy skłon niż początkowo zamierzał. - Mycroft Seymour. – na razie zamierzał był oszczędny w słowach skupiając się na obserwacji otoczenia, co w jego przypadku zakrawało już o patologiczne zboczenie zawodowe. - Dziękuję. – nie sądził, by cokolwiek mogłoby mu teraz przejść przez gardło pomimo rosnącego pragnienia, które jak ognie piekielne rozlewało się po całym organizmie parząc kolejno żołądek, przełyk i gardło, pozostawiając usta wysuszone na wiór.
Nie protestował, gdy posłusznie usiadł na kanapie, nawet nieszczególnie komentując w myślach ten zabieg, ewidentnie popadający pod uprzejmy rozkaz, ot wampirze zwyczaje. Przyjął to raczej jako swoistą nową wampirzą kulturę, którą zapewne będzie musiał sobie prędko przyswoić czy mu się to podobało, czy też nie.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Mężczyzna wyjął z szuflady komody pod jednym z abstrakcyjnych obrazów, podobnych do bezpłciowych pejzaży w tanich hotelach czarny notes. Nie był to jeden z osławionych Moleskinów, a robiony na zamówienie produkt obłożony w skórę, z wygniecionym Սահակ Դարբինյան na wierzchu.
Nie obawiaj się. — Sławetne słowa aniołów, stawiane przed objawieniami i proroctwami. Jeśli jednak Sahak miałby być aniołem, byłby tym niosącym zagładę, nie zwiastowanie. — Zadam panu kilka pytań, mogą wydawać się dziwne, proszę o szczere odpowiedzi — powiedział, siadając w wolnym fotelu. Proste plecy mężczyzny sprawiały, że jakimś cudem żółty fotel nabierał wrażenia tronu, stawał się nim, a ton Sahaka przypominał słowa przełożonego, gdy ten wzywał na dywanik podwładnego, ale nie dało się stwierdzić, czy rozmowa będzie dotyczyła promocji, premii czy nagany. Sahak wyciągnął z metalowego pojemniczka wieczne pióro i zamaszystym pismem wykaligrafował widocznie w nagłówku imię i nazwisko młodego wampira.
Wiesz kto cię przemienił? Kiedy to było? Jaki jest twój publiczny status? Martwy, żywy? Zaginiony?
Wymienił szeregiem kilka pytań. Nie chciał znać dramatycznych szczegółów, zwłaszcza że Mycroft nie należał do oficjalnych familiantów i Sahak nie wiedział, czy nie dotknie jakiejś bolesnej struny. Zachowywał powagę i uprzejmie przyglądał się Seymourowi, nieco zbyt nachalnie, swoimi czarnymi, martwymi oczami.

@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mycroft Seymour

Mycroft Seymour
Liczba postów : 10
Uważnie obserwował swojego towarzysza, no bo co miał robić w tym bezpłciowym pomieszczeniu przypominającym wystawę salonu meblowego. Zdecydowanie ciekawszym, od wszystkich tych nijakich przedmiotów, był sam Wszechojciec, którego jeszcze nie wiedział jak powinien skategoryzować, poza tym, że za każdym razem gdy przychodził mu na myśl jego tytuł, to naprawdę musiał się powstrzymywać, by nie parsknąć śmiechem.
Uprzejmie uniósł brew na ten tekst, który pasowałby prędzej do niego samego podczas przesłuchania jakiegoś kryminalisty, a nie tutaj. Mycroft nigdy nie słynął z odpowiednio funkcjonujących mechanizmów obronnych i przeważnie pakował się w każde możliwe bagno, z którego do tej pory wyciągał go już, niestety, nieżyjący partner, niech ziemia będzie mu lekką. W ten sposób nie bardzo czuł jako taki respekt przed wampirem, który zapewne bez najmniejszego wysiłku mógłby go rozsmarować na pobliskiej ścianie. Niemniej jednak cała ta wampirza otoczka wydawała mu się jakaś absurdalna i raczej śmieszna, dlatego kilkukrotnie próbował wystawić dłoń na działanie promieni słonecznych, co by na własnych błędach przekonać się, że nie będzie jak kula dyskotekowa w znanym szmirowatym filmie dla nastolatków o wampirach. Jedyne czego się nauczył, to to że słonce zaiste parzy jak sam skurwysyn i że dobrze, że swoje eksperymenty rozpoczął od ręki, i to tej której przeważnie nie używał, a nie na ten przykład dupy, bo szkoda byłoby jakby mu sfajczyło któryś z pośladków.
- Jasne, nie ma problemu. – nie czuł potrzeby zatajania czegokolwiek w sytuacji, w której uważał, że przebywa w jakimś wyjątkowo nieśmiesznym kabarecie, co też mogłoby być całkiem prawdziwe, biorąc pod uwagę jego dotychczasowe życie. - Bastien Laviscount, wydaje mi się, że jakieś siedem dni temu, trochę biblijnie się zrobiło... – rzucił niby żartem, ale szybko się zmitygował, podrapał po karku lewą ręką i wrócił do grzecznego odpowiadania na pytania. - I tutaj nie wiem, bo zasadniczo byłem chyba postrzelony, ale ten gnojek...znaczy się Bastien, nie raczył zdać raportu, toteż trudno oszacować. W jednej chwili dogorywałem na ulicy poszatkowany jak ser szwajcarski, a w drugiej młody oświadczył, że z dobroci serca i porywu jakiejś durnej galanterii czy tam sympatii przemienił mnie w, o niespodzianka!, pijawkę. Tyle, że byłam już gdzieś...indziej, więc nie wiem czy mnie ukradł ze szpitala. Powinienem być co najmniej martwy albo w śpiączce farmakologicznej na OIOMie. Wolałbym jednak powrócić z żywym statusem publicznym. Mam trochę zaległej roboty papierkowej. – chrząknął, by ponownie się doprowadzić do porządku, po tym fascynującym monologu. A miało być zwięźle i na temat, no cóż. Czasem nie potrafił zamknąć tej swojej niewyparzonej jadaczki, o czym często przypominał mu zmęczony przełożony, drąc na niego się wniebogłosy. Może jednak lepiej być martwym?

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Wszechojciec.
Tytuł nie był oficjalny. W ogóle nie był tytułem. Raczej żartem, który rzuciła młodsza z córek Sahaka, smagła Halide. Ktoś go podchwycił, trochę prześmiewczo i się nieco przylepiło, jak rzep do psiego tyłka. Po prawdzie Sahaka wcale nie drażniło to określenie, zwłaszcza że pachniało dla niego ciężkimi perfumami jego progenitury i dzwoniło lekko złotą biżuterią kobiety. Mógł bawić, ale Sahak odczuwał obowiązek, ojcowski bardzo, wobec wampirzątek i nie tylko. Od małej Tahiry, pierwszej podopiecznej znalezionej na ulicach Kairu ponad dwieście lat wcześniej, po właściwie każdego wampira z gałęzi Adonisa, starszy homo sapiens desmomus roztaczał swój opiekuńczy płaszcz z nocnej czerni i wyszytych diamentów gwiazd.
Teraz chciał okryć nim również Mycrofta.
Bastien. O, czyli Hannibal nie poszatkował go jako białko w sałatce. Dobra wiadomość. Sahak notował, nie odrywając prawie w ogóle pióra od papieru poza okolicznościowymi kropkami.
Kim jesteś z zawodu? — zapytał, chcąc potwierdzić swoje domysły, wywnioskowane z faktu postrzelenia oraz papierkowej roboty. Ochroniarz, policjant, żołnierz lub gangster. Może prywatny detektyw.
Pomyślał też, że Mycroft jest na skraju szaleństwa z głodu jeśli się nie pożywił jeszcze na nikim. Ale to za chwilę, najwyżej mu skręci kark dla wychowawczej pacyfikacji, gdyby wpadł w szał.
Nie ma takiej możliwości. To znaczy, możesz powoli wycofywać się z życia, sfałszować śmierć, program ochrony świadków, domknąć sprawy... Masz rodzinę?
Zapytał, odkładając pióro na papier poziomo. Jeśli miał, i tą sprawą należało się zająć.
Mamy kodeks i zasady, które należy przestrzegać, ale bez pośpiechu.
Nie dodał, że teraz czas go zdecydowanie już nie gonił.

@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mycroft Seymour

Mycroft Seymour
Liczba postów : 10
Czuł się trochę nieswojo, gdy był po drugiej stronie i zamiast zadawać pytania, to on był przesłuchiwany. Nie był przyzwyczajony do tego, ale nie zamierzał sprawiać kłopotów czy się w jakikolwiek sposób buntować, przynajmniej nie teraz.
- Jestem de... – słowa ugrzęzły mu w gardle. Wszystko na co pracował do tej pory poszło się...- A raczej byłem? Chyba, nie wiem jak mam to określić, ale byłam detektywem w paryskiej policji i zajmowałem się akcjami z tajniakami. – trochę też morderstw wpadało, ale przede wszystkim jednak współpracował z agentami pod przykrywką i tak dalej, to były długie i mozolne projekty, nad którymi potrafili spędzać nawet i rok, a to było naprawdę ekspresowo!
- Wolałbym jednak zachować swoje życie, nikt mnie o zdanie nie pytał, gdy wbijał mi kły w szyję. – burknął nieco urażony tym wszystkim. - To trochę niekulturalne, nie uważasz? – westchnął następnie wybitnie cierpiętniczo masując nasadę nosa prawą ręką. Zdecydowanie wolałby teraz się obudzić na OIOMie, nawet z połamanymi wszystkimi kośćmi, ale z perspektywą wrócenia do swojego wspania...zaraz, zaraz...kurwa. No może nie było tak pięknie i cudownie jak mógłby sobie wyobrażać, nawet nie dano mu możliwości odbycia żałoby, zapewne pogrzeb jego partnera się odbył i nawet nie był zaproszony.
- Nie, już nie... – uniósł oczy wysoko ponad horyzont, by wbić wzrok w wyjątkowo fascynujący sufit. Rodzice jakiś czas temu pożegnali się z tym światem. Jednego zabrał rak, a drugiego wypadek samochodowy, ot życie. Natomiast ukochanego stracił ledwie przed siedmioma dniami i naprawdę zachodził w głowę, dlaczego to właśnie jego nie mogli przemienić w tę pieprzoną pijawkę, przynajmniej mieliby w szaragach swojej wampirzej armii tego przystojniejszego i mądrzejszego, a nie chodzące nieszczęście o beznadziejnym poczuciu humoru.
- Tak, tak... – powiedział machinalnie, jakby od tego momentu było mu wszystko jedno, bo trochę było. - Jestem przyzwyczajony do regulaminów, nie żebym był prymusem i lubił się trzymać zasad. – przynajmniej był szczery, nie?

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Twarz Sahaka zachmurzyła się na wieści o pracy młodego wampira. Stanowiło to niemały problemy, ale również potencjalną przewagę. Musiał bardzo mocno się zastanowić nad tym, jak pokierować przyszłością tamtego.
Zasad nie ma wiele. Jest kodeks, który obowiązuje wszystkich od 1945 domu oraz jedna moja. Kodeks... Zaraz... — Sahak wstał, podszedł do komody, z której wyciągnął wcześniej notes i zaczął czegoś szukać. Zdecydowanie potrzebował gabinetu. Przy okazji mógł zrobić jeszcze kilka testów. — Pierwsza zasada z tych, obowiązujących naszą rodzinę, to sprzątanie po sobie. Żadnych śladów bytowania. Druga sprawa, absolutny zakaz podważania decyzji głowy rodu, to jest moich. Zasady egzekwujemy wewnątrz rodziny, chyba że nastąpi bardzo publiczne złamanie zasad. Wtedy całość może przejąć Rada. Teraz powiedz mi, czy poczułeś dziwne uczucie na karku, podczas którejś informacji, a jeśli tak, to przy której?
Sahak testował, czy wampir może wyczuwać kłamstwa i oszustwa instynktownie, dlatego wmieszał w swój monolog fałsz, który później oczywiście rozjaśni, bez względu na odpowiedź. W końcu znalazł kopię kodeksu wampirzego i podał go Mycroftowi. Przy okazji wampir mógł wyczuć, że w przeciwieństwie do niego, Sahak wydaje się być ciepły, a wampirze zmysły wyczuwały zbyt szybki puls oraz... Życie.
Usiadł ponownie na swoim tronie fotelu.
Są trzy rodziny wampirze, Scaletta, to my, Van der Eretein oraz, nie żartuje tutaj, Dracula.
Opowiedział mu pokrótce o rodach wampirzych oraz o ich charakterystyce.

@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mycroft Seymour

Mycroft Seymour
Liczba postów : 10
W szkole szło mu całkiem nieźle, jeżeli nie brało się pod uwagę jego wszystkich wagarów i niechęci do przestrzegania szkolnych regulaminów, jakoś zawsze był z nimi na bakier i zdecydowanie wolał chodzić swoimi drogami. Tutaj jeszcze nie wiedział na ile ceni swoją rzekomą nieśmiertelność, która zapewne miała jakiś termin ważności, zwłaszcza gdy wkurzyło się nieodpowiedniego osobnika. Sahak na takiego wyglądał, co może i miał loczki jak uroczy cherubinek, ale gdzieś tam na dnie tych nieskończenie spokojnych oczu czaiła się prawdziwa groźba.
Mógł też chyba spokojnie założyć, że skoro już fikcyjnie wymyślone istoty jednak istniały naprawdę, to i zapewne powinni się gdzieś między nogami pałętać łowcy albo coś w rodzaju...nikt się nie podziewał Hiszpańskiej Inkwizycji!. Oplułby chyba ich ze śmiechu, gdyby jacyś nawiedzeni księża mu realnie wyjechali z takim tekstem rzucając krucyfiksem w mordę.
- Czterdziesty piąty to raczej mało korzystny rok, by cokolwiek tam datować, no chyba że się lubimy z tymi smutnymi panami w czarnych mundurach i z czerwoną opaską? – bądź co bądź, był to nieco przeklęty okres dla Europy, tym bardziej dla Francji, która nieźle wtedy oberwała.
- Ale że kto nie skacze ten z policji czy jak każesz skoczyć z mostu, to skaczemy? – no nie mógł sobie darować z tą absolutną władzą głowy rodu. Były dwie możliwości albo się po prostu przyzwyczają do jego lamerskich żartów, albo Sahak straci rezon jeden, drugi czy trzeci razi, by przywołać go do porządku wychowawczo skręcając kark raz za razem.
- Na karku? Hm... – zastanowił się, bo pamiętał jak kiedyś był na terapii i ta pani terapeutka bardzo chciała, by opisywał konkretne fizyczne odczucia podczas jakiś emocji, np. czy swędziało go ucho albo lewy palec u nogi i tym podobne bzdury. - Raczej pieczenie w gardle, jakbym zjadł wybitnie nieudane hinduskie żarcie. – nie mógł mieć jeszcze pojęcia, że powoli rosło pragnienie, które z trudem będzie potrafił na początku ugasić.
- O Cie chuj, trochę przypał, ale to i tak lepiej niż Cullen. – bo chyba by nie przeżył, gdyby jakieś wampiry, choćby dla beki, zdecydowały się nazwać po tej żałosnej adaptacji książek o wspaniałym tytule Zmierzch.

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak uniósł jedną brew na młodego wampira, ale nic nie powiedział na jego wybitne żarty. Jedno było pewne, na pewno dogada się z Halide, o ile ta nie zacznie na dzień dobry opowiadać o tym, jak przerobiła swoich mężów na perfumy. Kolejna cecha Scaletti: niezrównoważenie. Egon z syndromem Piotrusia Pana, Tahira i jej skrajne zachowania, Halide i jej psychopatyczne zapędy, o Marigold lepiej nie wspominać, Sahak i jego religijna trauma, narcyzm Bastiena... Kolorowe zbiorowisko, nie ma co.
Nie było łatwo, to prawda — powiedział Sahak ciężko. Nie trudno się domyślić, co miał na myśli, ze swoim wydatnym nosem, oliwkową cerą oraz czarnymi lokami dookoła głowy. Czyżby żył w czasach Holokaustu? Tak i to nie jednego.
Czyli nie umiesz wyczuć kłamstwa, niektórzy to potrafią. Skłamałem na temat niepodważalności decyzji. Uważam, że wolność to najważniejszy dar od Boga.
Nagle rzucił w stronę Mycrofta kostką do gry. Gdy ten złapał (lub nie) na zwykłym poziomie, zanotował i to. Nie szóstego zmysłu... Może jeszcze się rozwinie. Patrzył też na minę Mycrofta na wspomnienie o istocie wyższej, chociaż nie zawsze to działało i dlatego potrzebował albumu z religiami świata... Tylko ten został w jego prywatnym mieszkaniu. Cholera.
Jesteś głodny — odpowiedział Sahak. — W lodówce mam syntetyczną krew, zobaczymy czy ją trawisz. Nie wszyscy to mogą robić. Tylko to za chwilę, możesz mieć kłopoty z kontrolą, gdy jest w pobliżu krew, więc wolę zostawić to na koniec. Możemy jeść normalne rzeczy, ale nie musimy. Polecam zacząć od czegoś innego niż orientalne potrawy, aż przyzwyczaisz kubki smakowe do nowych wrażeń.
Opowiedział mu o regeneracji wampirów oraz co trzeba uszkodzić, aby zabić wampira.
Przedstawię cię kolejno różnym członkom rodziny, aby przedstawili ci różne aspekty naszego życia. Chwilowo jestem twoim patronem. Zwyczajowo mówi się na takie osoby per ojciec lub matka, jednak ten tytuł należy się de facto Bastienowi.

@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mycroft Seymour

Mycroft Seymour
Liczba postów : 10
Uniósł uprzejmie brwi na tę wzmiankę o Bogu. Wampiry i do tego religijne, a to niespodzianka. Ale ponownie kim był, by kogokolwiek oceniać? Właściwie ani ziębiło go, ani grzało kto jaką wiarę wyznawał póki nie wciskał mu do ręki różańca, a do mordy brokułów.
- Amen. – rzucił nieco zbyt pogardliwie, choć nie do końca mógł być pewien, że mężczyzna ma na myśli akurat jego ulubioną religię, której unikał jak ognia. No po prostu nie mógł się powstrzymać, ale po chwili zorientował się, że nawet jak na niego było to wyjątkowo słabe, więc szybko dodał. - Też uważam, że każdy powinien sam o sobie stanowić, póki nie przekracza czyjejś granicy, czy w kwestii wiary, orientacji, diety, czy czegokolwiek innego. – miał nadzieję, że jednak tym razem mu się upiecze, bo Sahak trochę wyglądał na fanatyka, ale wcześniej nie spodziewałby się, że akurat religijnego.
Zareagował szybciej niż sam się spodziewał, nim kostka dotarła do niego już zdążył zrobić unik, jakby rzucano w niego co najmniej nożem, a nie niegroźnym narzędziem służącym do zabawy. Złapał kostkę w locie, zwinnie i bez problemu, zamykając w pięści. Właściwie od zawsze miał dobry refleks, ale chyba nie aż taki.
- Wow. – aż sam był pod wrażeniem, gdy wrócił do poprzedniej, nonszalanckiej pozycji na fotelu i zaczął się przyglądać kostce jakby to ona była temu winny, wyzwalając w nim umiejętności, o której nie miał pojęcia. - Damn! Jestem niezły. – nieco za bardzo się podniecił,g dy wciąż wpatrywał się w sześcian, przewracając go między palcami.
- Jestem jakimś super wampirem czy to dają w podstawowym pakiecie? – wreszcie odrzucił kostkę z niesamowitą lekkością, nawet jak na przedmiot tak mały i lekki.
Krew? Ale że krew...czemu brzmi to tak wyjątkowo smakowicie, jakbym myślał o pizzy albo serniku, bez rodzynek!!! Przełknął ślinę, próbując oprzytomnieć z tego wspomnienia. Zaraz jednak zebrało go na mdłości, gdy wróciła klarowność umysłu, a niewyczuwalny posmak czerwonej posoki zniknęła z jego umysłu. Mimowolnie zasłonił usta dłonią, chociaż szczerze wątpił, by cokolwiek to dało, gdyby naprawdę go przycisnęło, a jego pusty żołądek zdecydował się zwrócić całe nic i być może jego wnętrzności.
- To chyba mało powiedziane. – wreszcie mógł zabrać dłoń, gdy powtarzana w myślach mantra go uspokoiła. Nie było to zbyt łatwe, ale udało się, może dlatego że siedział obok Sahak, od którego bił ten chłodny i nieludzki spokój, a może jeszcze dawne nawyki, gdy w robocie musiał w ciągu trzech sekund zebrać się do kupy.
- Czyli nie będziesz moim Daddym? Może to i lepiej, byłoby trochę niezręcznie... – miał jednego ojca, którego zdążył pochować, może to i lepiej? Nie byłby zachwycony gdyby się dowiedział, że jestem chodzącą pijawką....

@Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Łaskawe bóstwo milczało, słuchając młodego wampira. Złapał kostkę, ale nieco wolniej niż tamten. Sahak był raczej tym typem, który nieszczególnie ucieka od bójki, zbiera na siebie większość obrażeń, książę protektor co najmniej, który się staje tarczą między swoimi wampirzątkami i resztą świata.
Będę udawać, że nie zrozumiałem, co powiedziałeś — powiedział znad notesu. Chociaż Sahak był zacofany i nie mówił po angielsku, to znał motyw kulturowo-erotyczny, jaki się wiązał z określeniem tatusia w języku angielskim. Kiedy czytał jakiś artykuł na ten temat, stwierdził, że woli się w to nie zagłębiać, bo jeszcze odkryje rzeczy, których nie chciał o sobie wiedzieć. Ani o Tahirze.
Raczej nie, masz zadatki na zdolnego łowcę. To jedna z powszechnych rang. Poza Najwyższą Radą są Głowy Rodów, to ja, następnie dyplomaci, łowcy, protektorzy i obrońcy, przydzielę cię do każdego po kolei, abyś mógł się zapoznać ze swoimi możliwościami na przyszłość. Uznaj to za okres próbny. Później sprawdzę też twoją siłę, ale to nie tutaj. Sprawdzimy, jaki jest twój status w bazie, jeśli widniejesz jako żywy, wprowadzimy cię do baz Interpolu i poinformujemy Twoich przełożonych o jakiejś… akcji… Wcześniej jakieś sanatorium.
Sahak zrobił gest ręką, sugerujący, że szczegóły zostaną ułożone, gdy już poznają całą skalę wymaganego przedsięwzięcia. Nie powinno to być trudne, nie z kontaktami, jakie mieli.
Na razie możesz zamieszkać tutaj, poznasz moją córkę, a później dostaniesz swój pokój w siedzibie. Lepiej, żeby na razie nikt cię nie widział w twoim mieszkaniu. Potrzebujesz coś z niego?
Sahak udawał, że nie zauważa uszczypliwości Mycrofta, wolał przejść przez cały proces szybko i sprawnie. Podniósł się znów, sięgnął książkę z półki przy schodach i podał ją wampirowi. Policjant powinien zacząć odczuwać dyskomfort, gdy tylko spojrzał na okładkę. Biblia, na dodatek ilustrowana. Symbole, które miały przynosić innym spokój, dla niego paliły, jak same ognie piekielne.
Czujesz coś?— zawołał, z kuchni, do której się udał, aby wybrać z lodwóki neutralny syntetyk w woreczku i metalową słomkę.

@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
No wiadomo tam gdzie się coś działo powinien się znaleźć Egon. Wampir miał talent do znajdywania się w przeróżnych, ciekawych sytuacjach, a do takich z pewnością należało pojawienie się nowego członka Rodu. No chociaż na razie o tym nie wiedział.
Cadieux zaparkował swojego Mustanga pod kamienicą, przy okazji radośnie rycząc silnikiem maszyny. A co! Niech sąsiedzi wiedzą, że przyjechał. Szybko też wydostał się z wnętrza samochodu i ruszył do drzwi wejściowych. Pukać w sumie nie musiał, miał własne klucze, a może nie własne tylko zakoszone bratu, cholera wie. Wszedł jak do siebie w każdym razie.
-No hej!- rzucił na powitanie od progu po czym ruszył w głąb mieszkania, wiadomo najpierw do salonu, bo tam w 90% przypadków rezydował jego starszy brat.
-Muszę u Ciebie zostawić parę rzeczy na przechowanie. Słowo honoru Leticia mi likwiduje po kolei ulubione bluzy i zamienia na jakieś okropne sweterki. – czyżby w końcu się zorientował w niecnym procederze siostrzyczki?- gdzie to mogę…- w tym momencie urwał gwałtownie bo spostrzegł jakiegoś typa. Familiant? Nie, tych z grubsza kojarzył. Co prawda twarz gościa wydawała znajoma, ale skąd go mógł kojarzyć to za chińskiego boga nie wiedział.
-Sahak!?- zawołał nie widząc brata. -Co to za jakiś sztywniak w salonie? Sprawia wrażenie psiego patrolu, ale ostatnio byłem przecież grzeczny! – no co jak co, ale na policjantów miał uczulenie. Chociaż gość równie dobrze mógł być nauczycielem, strażnikiem miejskim lub poborcą podatkowym. Tak czy siak z żadnym z nich nie chciał mieć do czynienia.
'
@Sahak Darbinyan @Mycroft Seymour
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mycroft Seymour

Mycroft Seymour
Liczba postów : 10
- Chyba bardziej jako zaginiony slash uprowadzone zwłoki przez nekrofila. Stary, ja byłam podziurawiony jak ruskie sito i leżałem w śpiączce farmakologicznej na OIOMie, skąd mnie uprzejmie uprowadzono, bym został...no tym. – pokręcił głową z niedowierzaniem. Jak oni chcieli to odkręcić? Interpol? Kim oni właściwie byli, no tak, jebane burżuje, mają wtyki wszędzie. Jednocześnie wierzył i nie, że będzie mógł choć w połowie wrócić do swojego dawnego...czekaj, on już nie miał swojego dawnego, pięknego jak z obrazka, życia. Były tylko jakieś pierdolone strzępki i dziura wielkości krateru poatomowego, ziejąca pustką w jego sercu.
- Lepiej żebyście to odkręcili, bo nie zamierzam się na stare lata przebranżawiać, byłem świetny w swojej robicie i to jedyne co mi pozostało. – nawet nie był szczególnie agresywny, ton jego głosu przypominał raczej stal, dźwięczną i trochę groźną, ale przede wszystkim dało się wyczuć jakąś wszechogarniającą, pierdoloną pustkę. Nawet rozpaczy nie dało się tam doszukać. - Może ubrania? – no bo co miałby stamtąd zabierać? Z ich wspólnego mieszkania, z miejsca w którym razem jedli śniadanie, prawie nigdy obiadów i czasem od wielkiego święta kolację, gdy udało im się skończyć o podobnej godzinie.
Czy oni nie wiedzą jak drogie są czynsze w Paryżu, że pokoje rozdają na prawo i lewo? Jeszcze stoją puste, do oddania... Załamał ręce, w co on się właściwie wpakował. Ledwie nie zaczęli, a już miał dosyć tych przeklętych bogaczy, na dodatek wampirów.
Nieco wytrącony z równowagi, gdy jeszcze trawił fakty dotyczące ich zdecydowanie zbyt wysokiego majątku, no ale przecież nie będzie im zaglądać w portfel, niech se i mają tysiąc wolnych pokoi, ha tfu, toż to zbrodnia w Paryżu!. Nie ogarnął, że na jego kolanach wylądowała Biblia. Nie jakaś tam książka, ale TA konkretna BIBLIA. Wybałuszył oczy, które niemal wyszły mu z orbit i podskoczył w fotelu jak oparzony odrzucając grube tomiszcze na podłogę.
- Czy ty boga w sercu nie masz?!?!?! – wrzasnął równie zdziwiony tym faktem, ciężko dysząc. - Chujowo się czuję, zadowolony? – wreszcie się trochę uspokoił, ponownie usiadł jak człowiek na krześle, ale nie spuszczał z oczu podejrzanej księgi, jakby ta mogła wyrządzić mu krzywdę w każdej chwili.
I wtedy wszedł on, cały na biało...a nie czekaj, to nie ta akcja.
- Tobie również dzień dobry. – odparł głosem wcale nie urażonym, ale lekko zirytowanym na zachowanie szczeniaka, który jakby tylko trochę wydawał się znajomy. Co prawda wyglądał jak niemal każdy denerwujący szczyl, który raz po raz wracał na posterunek, wszczynał wieczne kłótnie, robił problemy, a potem w jakiś magiczny sposób wychodził bez problemu.
Już typa nie lubił.

@Egon Cadieux @Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Ja mam. Ty nie masz. Jesteś nadwrażliwy na katolickie symbole — wyjaśnił z kuchni. Głos zniekształcał szum lodówki, która zaczęła chłodzić ze względu na zbyt długo otwarte drzwi. Darbinyan przekładał woreczki, szukając syntetyku od Silvana, ale odkąd Rue des Archives służyło za tymczasową siedzibę, w lodówce zagnieździło się wiele różnych przekąsek. W końcu udało mu się odkopać 0 RH + bez dodatków wyskokowych, najbardziej neutralną opcję laboratoryjnej krwi.
W kuchni! — zawołał.
Sahak stanął w futrynie z metalową słomką oraz workiem krwi. Popatrzył na Egona, zawrócił bez słowa, wyciągnął z szuflady pojemniczek do badania moczu i wrócił do przejścia z zestawem trzech rzeczy, patrząc na oboje mężczyzn.
Ona i Halide uważają, że są brzydkie. Zostaw w komodzie w gościnnym — odpowiedział. Jedna sprawa na raz. — To Mycroft Seymour, nowy wampir. Syn Bastiena. Wygląda jak policjant bo jest policjantem. Mycrofcie, to Egon Cadieux, mój brat, twój pra-stryjek. Napluj.
To ostatnie powiedział, podając mu kubek z czerwoną nakrętką do oddawania próbek.
Usiadł na swoim fotelu i patrzył na dwójkę. To mogło być zabawne, uznał, kładąc sobie woreczek medyczny z krwią na kolanach i czekając na reakcję obu stron. Możliwe, że Seymour słyszał o Egonie i jego podbojach z legitymacją szkolną, dziwnych ludziach, którzy go odbierali z komendy i innych sytuacjach z funkcjonariuszami prawa, których Sahak nie mógł spamiętać.
Żywe srebro, ten Egon.

@Egon Cadieux
@Mycroft Seymour

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
Nie powstrzymał nieco zaskoczonej miny widząc Sahaka z workiem krwi i słomką. A brew w geście zdziwienia uniosła się nieco wyżej kiedy do kompletu dołączył charakterystyczny pojemniczek. Powitanie gościa w salonie na razie zignorował.
-Ty… czemu w kuchni trzymasz… niby sterylne wiadomo, ale jakoś tak bardziej mi się kojarzą z łazienką…- zaciekawił się systemem w jaki Sahak przechowywał rzeczy. Nie żeby miał taki zastosować, już prędzej, żeby wiedzieć jak go odtworzyć po jakieś hucznej imprezie jak braciszka akurat nie będzie na chacie.
-Ona i Halide się nie znają- odburknął jedynie. Na razie nie szedł do gościnnego, tylko rzucił torbę z ciuchami w kąt i zajął sofę. No co, lubił mieć dużo miejsca.
-Oho- mruknął kiedy Sahak wyjawił, że w istocie mają w salonie policjanta. Czyżby Bastien upadł na głowę? Tylko jeszcze niech się okaże, że ten Mycroft to lubi grać fair i według zasad. Dramat.
-Seymour?- powtórzył za bratem imię świeżego wampira. Coś mu świtało i to raczej w niezbyt pozytywnym kontekście. Czy to przez niego przypadkiem jeden z jego dostawców nie miał problemów z towarem? Nie żeby to był jakiś większy problem dla Egona, ot niedogodność, ale Cadieux cenił sobie wygodne życie. -Nie mam pojęcia, za dużo tych policjantów mi się po życiorysie pałęta, żeby pamiętać każdego z nich- wzruszył ramionami. Tak w sumie to nawet nie pamiętał nazwisk wilkołaków pracujących w jego ulubionym komisariacie w dzielnicy XV.

@Sahak Darbinyan @Mycroft Seymour
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach