Każdy miał swoją pasję, jedni wina, inni skrzypce, a jeszcze inni zbieranie znaczków czy monet. Wszystkie te hobbystyczne zajęcia miały albo swój rozkwit, albo koniec w zależności od siły przebicia czy zainteresowania. Tak jak i Merlot, tak i Leila mieli na tyle dobrze, że obojga pociągało coś, co mogło się rozwijać i przynosić zysk. O degustacji dowiedziała się na szczęście stosunkowo wcześnie i dzięki temu mogła tutaj przyjść. Nie zawsze jednak tak się trafiało, przeważnie dowiadywała się o takich inicjatywach dopiero po fakcie. Szkoda, bo pewnie nie raz i nie dwa byłaby na takim przedsięwzięciu. Czy to win, czy innych pomysłowych degustacji. Leila miała na tyle zaparcia i chęci, że jak już coś wybierała to tak, by miało to sens i by smakowało wybornie. Nie była człowiekiem, który rzucał się na ochłapy. Wolała dołożyć kilka groszy więcej niż kupić coś, co potem i tak będzie leżało czy zostanie wyrzucone z czasem. Nic więc dziwnego, że nim kupi wino wysmakować musi kilka nie jednego a chociaż dwóch czy trzech polecanych przez obsługę.
- Żałuję, że dopiero teraz przybyłam do Paryża. Gdybym wiedziała, że tutejsze wina pochodzą właśnie z Pańskich winnic na pewno skorzystałabym niejednokrotnie z gościnności Paryża niestety, przedtem nie było to tak możliwe jak teraz. Przyznała z delikatnym uśmiechem. Oczywiście, że gdyby wiedziała to byłaby prędzej. Wolała sprawdzone źródło niż pierwsze lepsze, z którego kupowało się od lat. Niestety ona nie miała tak dobrze. Zawsze gdzie przebywała zapatrywała się w kilka butelek wytrawnego wina z przeróżnych stron kraju, czy to Włochy, czy Szkocja, czy chociażby właśnie Paryż. Zawsze przed wyjazdem w swoich zapasach posiadała po kilka butelek na nowe miejsce, nowy czas.
- Jednym słowem, mam szczęście mogąc poznać samego właściciela.Zaśmiała się lekko i upiła nieco wina niespiesznie, powoli. Nie spieszyło się jej z opróżnieniem kieliszka. Piła wolno, niespiesznie smakując każdą maleńką kropelkę, która spadła na jej język.
- Więc...za spotkanie.Uniosła kieliszek z winem nie za wysoko, tyle by wznieść delikatnie toast.
- Nie gniewam się. Muzyka jest...hm...przestawieniem siebie, pokazaniem kim się jest. Przynajmniej ja to tak odbieram. Gram na skrzypcach oddając w nie całą siebie, gdy mogę grać...wówczas dopiero zaczynam żyć. Odcinam się od tego świata realnego, dając się ponieść temu, co chcę przekazać słuchaczowi czy też obserwatorowi.Przyznała z delikatnym rozkojarzeniem. Naraz skinął na jakaś kelnerkę, po wspomnieniu o wybranym winie na co Leila nieco się uśmiechnęła.
- Szczerze mówiąc, postanowiłam nieco...zmienić otoczenie. Osiedlić się na dobre. Paryż wydał mi się idealnym miejscem. Bywałam tutaj już dużo wcześniej, jednak teraz postanowiłam pozostać. A co do pokazów to i owszem, niestety oficjalne propozycje zostały odrzucone przez brak środków...więc cóż...postanowiłam dać pokaz jakiś czas temu w centrum miasta...muszę przyznać, że całkiem sporo ludzi się pojawiło. A niebawem chcę zrobić ponownie takie...urozmaicenie. Choć nie kryję, przydałoby się coś konkretnego bym mogła sobie dorobić do środków jakie już posiadam. Przyznała z westchnieniem, wiedziała że będzie ciężko, ale nie sądziła, że aż tak bardzo. Przecież to co chciała z siebie dać, było czymś pouczającym, czymś innym...ale co ona mogła na to poradzić. Pozostało jej mieć nadzieję, że ktoś kiedyś będzie chciał skrzypaczkę na swojej uroczystości rodzinnej. W końcu czemu by nie? Niestety Leila nie miała pojęcia jak bardziej zagłębić się w nielegalne inwestycje. Nie chciała za bardzo ryzykować w końcu łatwiej jest się wymigać z akcji charytatywnej niż z gry dla poprawy nastroju mieszkańców. Chociaż kusiło ją by coś zrobić takiego, gdzie grać by mogła dla kogoś niebezpiecznego, gdzie było ryzyko. Od dziecka uwielbiała adrenalinę, nic więc dziwnego, że w jej utworach była nuta nastawiająca do czegoś niebezpiecznego, niespodziewanego...przygotowując słuchacza do zaskakującej zmiany głośności czy nagłej zmiany nuty na bardziej mrożącą krew w żyłach.
@Merlot Chardonnay