May I have this dance?

2 posters

Go down

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Po przemowie głowy rodu, zachęcającej wszystkich do zabawy aż nie nastąpi świt, ruszył na polowanie. Polował na konkretną osobę. Dostrzegł jej blond włosy pośród gości i puścił się w nieśpieszny pościg, aż nie stanął przy tej, która była mu matką. Jedyną jaką znał.
- Madame, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? - Tym razem nie nazwał jej w ten sposób by wyrysować dystans między nimi. To była mieszanka sytuacyjnej kokieterii, a nie wyraz oschłości. - Zaklinam się, że nie nadepnę na choćby obrąbek sukni.
I nie chodziło o to, że Elisabeth mogła rzeczywiście się obawiać, że Jack będzie po niej deptał jak ostatnia łazęga. W ten zawoalowany sposób obiecywał, że będzie mogła odnaleźć przyjemność w tańcu z nim.
Wyciągnięta ku niej dłoń oczekiwała na to, aż wsunie w nią własną i da się poprowadzić na parkiet. Jack nie przyniósł jej wstydu swoim ubiorem, mniej więcej wpisując się w nieznaną sobie modę lat dwudziestych. W czasie, kiedy mężczyźni zaczynali nosić luźne spodnie, a kobiety układały modne fale, Jacka na świecie jeszcze nie było. A jednak miał swoisty sznyt międzywojennego amanta. Zaczesane do tyłu włosy, lśniący bielą krawat, uprzejmy, acz nadal tajemniczy uśmiech. Do tego pachniał czymś dobrym, emanowało od niego ciepło, a gdzieś na dnie ciemnych oczu czaiło się rozbawienie. Wszystkie składowe były na miejscu.

@Elisabeth Riche Krótko, bo i się najpierw zgodzić musisz Very Happy
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Zgrabnie i powabnie jak to powiadają. Usłyszawszy znajomy głos odwróciła się w kierunku, z którego dobiegł do jej uszu. Jej usta ułożyły się w delikatny, acz pełen radości uśmiech. Ucieszyło ją niezwykle, iż przyszedł do niej z prośbą o pierwszy taniec na noworocznym balu. Nie śmiałby mu odmówić.
- Z czystą przyjemnością zatańczę z tobą - odparła podając mu swą dłoń i pozwalając, aby poprowadził ją na parkiet. Tam odpowiednio ułożyła swe dłonie na jego ciele, jak to przystało w tego typu tańcu. Nie wątpiła w jego umiejętności taneczne. W końcu sama dbała o to, by się z nimi zaznajomił. Doskonale zdawała sobie sprawę z jego zdolności. Oczywiście już wcześniej nie omieszkała również, jeszcze na holu, sprawdzić w co był ubrany. Była na prawdę z niego dumna. A sam styl tych lat niezwykle mocno do niego pasował.
- Musze przyznać, iż niesamowicie do twarzy ci w tym stroju - mimowolnie przy okazji zaciągnęła się jego zapachem. Nie była do końca pewna czym pachniał, ale był to niezwykle przyjemny zapach. Pokiwała do niego głową z uznaniem. Oj tak, wszystko układało się w piękną całość, a właściwie w przystojnego mężczyznę, którym opiekowała się od lat.
- Jestem niezwykle z ciebie dumna - powiedziała szczerze pogodnie się uśmiechając.

@Jack Riche

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Wyprowadzenie Elisabeth na parkiet tuż przed rozpoczęciem pierwszych taktów było taktycznym posunięciem. Lepsze miejsce, brak ryzyka wbicia się na trajektorię innej pary, ogólny spokój. Czyli tak, jak Jack lubił podchodzić do kwestii swojej opiekunki. Perfekcjonizm i taktyka. Nawet nie spostrzegał się, kiedy zaczynał analizować wszystko, gdy tylko na horyzont wznosił się blondynkowy lis.
- Nie wiem, czy nie pomyliłem dekad, ale jeśli Ty nie widzisz problemów, to znaczy, że jest idealnie - posłał Elisabeth uroczy uśmiech. Wychowywał się wśród bardzo czarujących kobiet. Nic dziwnego, że taka lisia przebiegłość przylgnęła doń jak druga skóra.
- Ty jak zawsze olśniewasz, więc przyjmij moje najszczersze kondolencje dla wszystkich tych nieszczęśników, którym nie uda się uszczknąć ułamka twojej uwagi, madame - Jack był złotousty i odarty z cnoty wstydu. Komplementy nie były dla niego pierwszyzną, nie rumienił się jak uczniak na dźwięk pochwały pod swoim adresem. Był pewny siebie, zdecydowany i dobrze prowadził tancerkę w tańcu, dostosowując się i do melodii i do stylu, jaki był wówczas popularny. Odrobinę chociaż spokojniejszy od Charlestona, którego kroki mogłyby niejedną kobietę przerosnąć. W Elisabeth nie wątpił, ale nie miejsce i czas na dzikie wymachy ramionami i kopnięcia.
- Czyżby mój strój aż tak przypadł do twojego gustu, by wbić Cię w poczucie dumy? - Pewnie prowadzona, mogła skupić się na przyjemności tańca i rozmowy. Jack brał na siebie bezpieczeństwo matki. I choćby miała oderwać stopy od ziemi, to na ramie z jego ramion mogła się utrzymać jak piękny obraz na stelażu.
@Elisabeth Riche
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wyczucie czasu i miejsca jak zawsze idealne. Nie mogła mu zarzucić w tym niczego. Poza tym prawdą było, iż wejście na parkiet tuż przed pierwszymi nutami było nie tylko taktycznym ale i niezwykle wygodnym posunięciem. Istoty dołączające na parkiet musiały się liczyć z nimi, a nie odwrotnie.
- Nie, nie pomyliłeś. Jest idealnie - przytaknęła odpowiadając mu również uśmiechem. Delikatnie pokręciła głową w rozbawieniu na jego kolejne słowa. Gdyby teraz sobie siedzieli, to by machnęła niedbale dłonią, aby zaprzestał. Teraz jednak poruszali się w rytm muzyki pierwszego rozpoczynającej dzisiejszy sylwestrowy bal wspólnym tańcem. On jednak na pewno rozpoznał te charakterystyczne iskierki rozbawienia w jej oczach mówiące właśnie to, aby aż tak jej nie słodził.
- Myślę, że nie roztaczam wokół siebie aż takiej aury, co by aż tylu mnie adorowało i pragnęło mej uwagi - powiedziała chichocząc cichutko. Ufała mu, co on sam doskonale wiedział. Dzięki temu ich taniec był tak płynny, bez prób przejęcia kontroli czy poprawiania kroku. Nie musiała go strofować, odciągać od innych, skupiać jego uwagi. Miał on w pełni kontrolę nad ich tańcem.
- Jestem dumna z ciebie przez całokształt, nie jedynie ze względu na ubiór. Nie jestem matką idealną ale cieszy mnie to jak wyrosłeś - powiedziała pogodnie. Może i nie miał jeszcze stu lat, ale nie znaczyło, że nadal jest przecież niemowlakiem. Była tego w pełni świadoma. To było zaskakujące ile widziała w nim teraz z jego ojca.

@Jack Riche
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Jej rozbawiona mina była adekwatna do sytuacji. Jack rozsiewał wokół nich tę aurę lekkiej i przyjemnej chwili. Miłego sercu tańca z kimś, kto nie będzie próbował w czasie przyjemnostki załatwiać czegokolwiek dla siebie, rodu, innych, albo w ogóle, urzędowych spraw. Jack pod tym względem nie padł daleko w wychowaniu od Marr, chociaż ich sposoby załatwiania spraw były na przeciwnych biegunach dobrego smaku i dyskrecji. Oboje chcieli, by matka rozluźniła się i odpoczęła. Ale Jack zamiast podsuwać gotowych rozwiązań lub walić prosto z mostu, raczej starał się odbierać Elisabeth pracy. Teraz na przykład stał się tarczą przed hienami, pozostałym tancerzom narzucając nastrój jaki panował wokół radnej. Działanie subtelne, niemal niedostrzegalne. Pracował w białych rękawiczkach i nigdy ich nie ubrudził.
Kiedy chichot wampirzycy okrasił stwierdzenie, że nie roztacza aż takiej aury, Jack spojrzał jej prosto w oczy, unosząc jedną z brwi. Zdaje się, że odrobinę inaczej zapamiętał niektóre sytuacje. Powoli na jego wargi wypłynął cwaniacki uśmiech.
- Skoro tak to zapamiętałaś... - I ona była dumna z takiego urwipołcia? Idealnie, znaczy poszedł w dobrym kierunku. Jeśli to był kierunek jego ojca, to nie wiedział, że taki obrał. Póki co nie wiedział nic o swoich rodzicach, choć coraz więcej osób zdawało się inaczej go postrzegać. Dostrzegali niuanse w zachowaniu, mimice, rysach twarzy. Niuanse, których na dobrą sprawę wcześniej nie musieli się doszukiwać. Dzisiejszego wieczora Jack był poddawany oględzinom i porównaniom, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- Teraz to dopiero mnie zaintrygowałaś. - Wykonał odrobinę szybszy obrót, by znów wrócić do nut wypełniających salę taneczną. - Jak mnie widzisz? Co widzisz, że czujesz dumę i radość?
Wyciąganie informacji było jego podświadomym działaniem. Wnikał głębiej, dowiadywał się. Urodzony szpieg, z tak ujmującym uśmiechem zadający wcale nie łatwe pytania.

@Elisabeth Riche
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Każde z nich było inne. Inaczej działali ale nie dziwne ze względu na ich odmienność charakterów. Jedno co na pewno łączyło jej drogie dzieci, to fakt brojenia. W ten czy w inny sposób, ale oboje broili. I choć mogli by się starać zatajać przed nią pewne sprawy, nie mówić o nich, to niedocenianie jej kontaktów zawsze wychodziło gdzieś bokiem. Oj wielokrotnie o niczym nawet nie wspominała. Nie trzymała ich na uwięzi. W końcu każde z nich musiało zaznać swojego życia. Metody wparcia jej samej, rozluźnienia i odpoczynku mieli całkowicie odmienne. Stanowczo częściej dało się słyszeć wołanie na Marr niż na Jacka. On miał metody znacznie delikatniejsze. Bardziej wysublimowane. Ich aktualny taniec był tego doskonałym przykładem. Nikt nie ważył się im przerywać, zaczepiać czy nawet próbować teraz się przywitać podczas tańca będąc w pobliżu. Byli tylko oni, dzięki czemu mogła radować się z tańca, a nie traktować go jako kolejny obowiązek do odhaczenia.
Blondynka zrobiła niewinną minkę na ten jego cwaniacki uśmieszek. Oczywiście, że doskonale wiedziała jaką aurę wokół siebie roztaczała. Przez wieki jednak raczej... Może nie tyle, że nie zwracała uwagi, co po prostu wszystko obracała we flirt-żart a nie jako flirt flirt. No chyba, że potrzeba było wykorzystać sytuację do własnych celów, gdzie i tak nie kończyło się to jakimiś zbliżeniami. To tylko w ostatnim czasie bardziej się rozszalała.
- Jak cię widzę? Jako mojego najdroższego urwipołcia, który trochę sobie szalał zaznajamiając sobie z życiem. Mąci wodę i świetnego aktora, który wie czym są białe rękawiczki. Co prawda nie trzymasz się aż tak mocno kultury swego pochodzenia, ale to akurat moja wina. Znam ją, ale nie byłabym w stanie cię nauczyć tego tak jak być powinno. Wiesz jednak jak podejść aby dostać to, czego pragniesz. Wiesz, jak załatwiać sprawy po cichu. Masz w sobie elegancję, ale i potrafisz być zabójczym assasynem. Jestem dumna, że wiesz jak się zachować, umiesz mnie wesprzeć, jak działać na korzyść nadnaturalnych, szybko się uczysz, jesteś niezwykle zdolny... Oj mogłabym wymieniać jeszcze wiele - powiedziała pogodnie. W tym wiele było z jego ojca. Jego ojciec w ten specyficzny sposób, w białych rękawiczkach, swoją elokwencją i delikatnością potrafił zakręcić w głowie. Oh te spotkania Lou i Ryuu wraz z nią. Nie była w stanie im się oprzeć. Ta ich delikatność, jak potrafili pokazać ten specyficzny rodzaj atencji. Nie nachalnie. Przyjemnie. Tak jak teraz, gdy Jack otaczał ją tą niewidzialną tarczą, chroniąc przed natrętami, którzy chcieliby teraz załatwiać z nią interesy, bądź być zbyt nachalni w okazywaniu swej adoracji dla jej osoby.

@Jack Riche
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Na stwierdzenie, że był jej najdroższym urwipołciem, roześmiał się. I to nie zdawkowo, ale otwarcie, szczerze i na tyle głośno, że jeden czy drugi mógł się obrócić by sprawdzić, czyj baryton rozsypał się w śmiechu po parkiecie. Marr mu będzie zazdrościć tytułu urwipołcia, ale to już sobie wyjaśnią za kulisami.
Dalsze słowa Elisabeth pokazywały jaki jest jej wgląd w to, co Jack robił. Zmącenie widoku własnymi niedostatkami wychowania, a przynajmniej własnej ocenie o takowych. Dostrzeżenie niewidocznych białych rękawiczek, których nie zdejmował nawet w najbardziej kryzysowych sytuacjach.
Nie byłby sobą, by nie spróbować przeforsować własnej wizji. Jak podstępny nędznik, przeszmuglował informację w odpowiedniej chwili. Kiedy w tańcu znalazła się odrobinę bliżej niego, wsparta w jego ramionach. Nie mogła spojrzeć mu prosto w oczy, bo tej jak wąż zaczaił się do ucha niewiasty.
- Mamo... ja w życiu człowieka nie zabiłem - ciepły głos rozbił się na uchu i szyi Elisabeth. Takie delikatne sprostowanie, może kłamstwo w żywe oczy. A może nawet i forma przypomnienia, że nie wiadomo kto ich nasłuchuje. On zabójcą? Nie, to by się kłóciło z ogólnym pojęciem o młodym, raczej nieszkodliwym przybranym synalku jednej z Radnych. Umiał działać elegancko, więc i teraz elegancko kuł żelazo póki gorące. Może dlatego użył tytułu, którym nie posługiwał się na co dzień? Właśnie po to, by odnieść lepszy efekt? Przy Jacku było zawsze więcej znaków zapytania niż kropek. Twierdzenia znikały pod masą hipotez, których przeciętny obserwator nie był w stanie jednoznacznie potwierdzić, bądź obalić. Zawsze pozostawał posmak, który sugerował coś innego, niż to co umysł przyjął do siebie.

@Elisabeth Riche
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Oj tam będzie od razu zazdrościć. Na nią jest specyficzny okrzyk wywołujący do przysłowiowej tablicy, której wiecznie unika. Kiedyś tą tablicą pewnie po łbie oberwie, ale to już jest zupełnie inna kwestia.
Blondynka uśmiechnęła się pogodnie. Wszystko co mówiła było w pełni prawdziwe, a i nie mówiła tego głośno. Ot by on słyszał ale nie przebijało się jakoś przez lecącą w tle muzykę. Byli blisko siebie, więc i głosu nie musiała w żaden sposób unosić. Miał w końcu Jacek lepszy słuch od człowieka. Nie spodziewała się jednak, że tak wykorzysta sytuację i poszepcze jej do uszka. Sama wykonała zaraz podobny ruch. Zapach konwalii nieco mocniej rozniósł się wokół nich.
- Oh Skarbie... Matczyna wizja zawsze jest inna od reszty. W końcu to w pełni naturalne. Przyznaję się do tego bez bicia - powiedziała cicho z wesołą nutką w swym głosie. Jednak wiadome przy tym i było, że jego sztuczki na nią nie zadziałają. Przynajmniej większość. Za dobrze znała tego urwipołcia. A to, że na innych działało to już zupełnie inna kwestia. Nadnaturalni krążyli wokół nich z zachowaniem nieco większego dystansu niż przy innych, więc para miała swobodne pole do ruchu. Nikt im nie przeszkadzał. Bardzo ceniła sobie możliwość tej swobodnej rozmowy z przybranym synkiem i tą ciszę świętego spokoju od uciążliwych nadnaturalnych, którzy na prawdę czasem nie wiedzą, kiedy się wstrzymać.

@Jack Riche
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jack Riche

Jack Riche
Liczba postów : 129
Beth mogła mieć własne przeświadczenia o nim, ale tak naprawdę Jack nie miał na to najmniejszego wpływu. Ani myślał wyprowadzać z błędu panią Riche. Odkąd się usamodzielnił, nauczył się wyczuwać kto był jej szpiegiem i zachowywać się w ich obecności właśnie tak, jak matka tego się spodziewała. Gra w kotka i myszkę miała zaskakująco wiele poziomów zagnieżdżenia. Kto był kotkiem, a kto miał myszkę?
O wszystkim można było mówić w tej chwili, ale nie o ciszy. Muzyka, rozmowy, śmiech, wszechobecny ruch. Szelest sukienek, marynarek, tupanie i stukanie naczyń. Byli na balu, a nie w zaciszu domowym. Wokół nich działo się życie, choć w wykonaniu istot z piekła rodem.
- Nikt nie poważyłby się podnieść na Ciebie ręki - zripostował jej przyznawanie się bez bicia. Tym samym, gdyby chciała coś zataić, nikt by jej do tego argumentem siły nie zmusił. Tego pilnował zastęp familiantów i przynajmniej dwójka z jej potomstwa. W białych rękawiczkach i w barwach wojennych.
Zatoczyli pełen obrót wokół parkietu, co jakby zużyło cały czas, jaki dany im był z racji trwania melodii. Kiedy ostatnie nuty wybrzmiały spod smyczków, Jack zatrzymał ich w miejscu. Wypuścił Elisabeth z opoki swoich ramion, czyniąc drobny krok do tyłu, acz nie puszczając jej całkiem. Z jednej strony była to kurtuazja, z drugiej, upewnienie się, że partnerka w tańcu nie czuje zawrotu głowy i nie padnie jak kłoda koło niego.
- Dziękuję za ten taniec. Wszystkiego najlepszego w nowym roku, mamo - skłonił się, unosząc jej dłoń do ust i delikatnie cmoknął powietrze nad knykciem środkowego palca. W końcu wypuścił jej palce spomiędzy swoich, prostując się i patrząc jej w oczy.
Jeśli nie wyraziła życzenia zatrzymania go, zamierzał zniknąć w tłumie. Miał jeszcze sporo rzeczy do wykonania tego wieczora.

z/t
@Elisabeth Riche
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach