Liczba postów : 9
Conall Cavanagh
podstawowe
wiek: 30 (251 lat po przemianie, w sumie 281)
rasa: wilkołak przemieniony
pochodzenie: Irlandia
wizerunek: Matthew Gray Gubler
rola w rodzie / watasze: Manteau'blanc, członek stada
znaki szczególne
Mężczyzna o jasnym zaroście, trudnej do okiełznania czuprynie jasnych włosów, wyglądający wiekiem gdzieś tak na pomiędzy trzydzieści, a czterdzieści lat. (Fizycznie ma trzydzieści: ale w tamtych czasach ludzie szybciej się starzeli.) Zazwyczaj uśmiechnięty i energiczny. Spojrzenie ma uważne i chętnie przypatruje się innym, analizując ich zachowania. Chociaż wnioskami dzieli się zazwyczaj tylko, jeżeli zapłacisz. Nie jest zupełnym chuderlakiem, ale do mięśniaka bardzo mu daleko, jego wzrost mieści się zaś w kategorii "średni" - ma jakoś 179 centymetrów.
Mężczyzna o jasnym zaroście, trudnej do okiełznania czuprynie jasnych włosów, wyglądający wiekiem gdzieś tak na pomiędzy trzydzieści, a czterdzieści lat. (Fizycznie ma trzydzieści: ale w tamtych czasach ludzie szybciej się starzeli.) Zazwyczaj uśmiechnięty i energiczny. Spojrzenie ma uważne i chętnie przypatruje się innym, analizując ich zachowania. Chociaż wnioskami dzieli się zazwyczaj tylko, jeżeli zapłacisz. Nie jest zupełnym chuderlakiem, ale do mięśniaka bardzo mu daleko, jego wzrost mieści się zaś w kategorii "średni" - ma jakoś 179 centymetrów.
biografia
Urodził się w Irlandii, jako syn niezbyt zamożnego posiadacza ziemskiego. W domu zawsze było zbyt wiele dzieci - chociaż ich liczba zmieniała się stale, bo jedne się rodziły, a kolejne zasypiały w niewielkich mogiłach, wykopywanych przez ojca, aż w jednej u boku córki spoczęła też matka, szybko jednak zastąpiona przez nową kobietę - za to zbyt mało pieniędzy i często też jedzenia. Pierwsze lata życia Conall spędził jako farmer, uprawiając ziemię przodków i marząc o przygodach i zwiedzaniu świata. Odebrał wtedy zaledwie podstawowe wykształcenie. Gdy ziemia przepadła w fali brytyjskich konfiskat, dotykających katolickich ziemian, chłopak szczerze tych marzeń żałował - bo nie pozostało mu nic innego niż tułaczka i zaciąganie się do dowolnej armii, która akurat zechciała go przyjąć w swoje szeregi.
Jego przemiana nastąpiła około roku 1771. Jak się okazało, człowiek, z którym się zaprzyjaźnił, był wilkołakiem. Może chciał wyświadczyć Conallowi, który umierał od zakażenia po odniesionej ranie, przysługę. A może tylko potrzebował kogoś, kto będzie dla niego walczył. Całe lata tułał się po świecie, jakiś czas u boku wilków - jego stado wciąż migrowało, bo jest to raczej konieczne, jeżeli musisz żyć w gromadzie, każdy z was potrzebuje zjeść ludzkie mięso raz w tygodniu, i to tak najlepiej żywcem, bo gdy jesz trupy, dziwnie na ciebie patrzą, a i te nadają się tylko w ciągu paru godzin po śmierci... Na szczęście w tamtych czasach było to stosunkowo łatwe, choć raz czy dwa musieli więc umykać przed widłami i pochodniami. Później sam, i gdzieś po drodze w ogarniętej zamętem Europie zdążył nawet raz zdziczeć, a potem, dzięki łasce pewnego alfy, który powinien go zabić, a zamiast tego mu pomógł, dojść znowu do siebie.
Cavanagh nie pamięta - a przynajmniej twierdzi, że nie pamięta - za wiele ani z czasów przed przemianą, ani lat po niej. Gdyby chodziło o jego pacjenta, może wyjaśniłby to mechanizmem wyparcia. W swoim własnym sądzi, że to jedynie kwestia zawodności pamięci, wszak minęło już od tamtych czasów wiele lat. Zdziczenie zresztą i następująca po nim faza obrzydzenia do samego siebie oraz nienawiści wobec swej potwornej natury, niegdyś przyjmowanej jako normalna, też na pewno na takie sprawy nie pomaga.
Mniej więcej na początku XX wieku osiadł na wschodzie Europy, pod pierwszym z wielu fałszywych imion, jakie miał później przyjmować. Chciał spokoju, jak szybko jednak się okazało, to trudne do osiągnięcia, gdy musisz regularnie kogoś zjeść, by nie wpaść w dziki szał. Właściwie było to prawie niemożliwe. Znajdowanie ofiar nie należało do łatwych, a choć niegdyś zabijanie nie stanowiło dla niego problemy - wszak jako żołnierz robił to i przed przemianą - przychodziło znacznie trudniej, kiedy próbowałeś wśród ludzi żyć, uczyć się i robić interesy. Choć przez długie lata życia nauczył się pisać i liczyć, a także opanował kilka języków, dopiero w tym okresie faktycznie udało mu się zdobyć jakąś edukację - i wkrótce potem zainteresował się psychologią. Skłoniło go ku temu zarówno przyjęcie do stada, do którego dołączył, świeżo przemienionego wilka, do niedawna studenta na jednej z pierwszych polskich katedr, jak i zapewne wspomnienie własnego incydentu związanego ze zdziczeniem. Z czasem, w miarę jak poznawał temat, szczególnie zaczęły go intrygować różnice i podobieństwa psychiki nadnaturalnych i śmiertelników. W latach trzydziestych, korzystając ze środków, zdobytych w dużej mierze w nielegalny sposób, zdołał nawet rozpocząć studia i nawet je zakończyć - na parę miesięcy przed wybuchem II wojny światowej.
Początkowo nie był pewny, co robić. Uciekać? Zaciągnąć się, jak za dawnych lat, tym razem wiedziony zewem bohaterstwa, a nie pieniądza? Korzystać z zamieszania? Dość szybko przekonał się, że sytuacja jest iście beznadziejna, a gdy na kamienicę, w której mieszkał, spadły bomby (bolało - naprawdę cholernie bolało, gdyby nie był wilkołakiem, za nic nie wylizałby się z tych ran), szybko wyleczył się z wszelkich bohaterskich odruchów. Podkulił pod siebie ogon i dołączył do fali ludzi i tych nieludzi, ciągnących na Zachód.
Tak trafił do Francji, do domu Henriette de Rouvroy.
Najpierw miał zostać parę dni, zanim ruszy dalej, czemu jednak przeszkodziła napaść i na Francję. Potem do czasu wyzwolenia kraju, do chwili zakończenia wojny, do momentu, gdy sytuacja się unormuje po jej finale... Aż tak już wyszło, że został w kraju na stałe. Dołączył do stada Manteau'blanc, z którym zresztą jego stwórca okazał spowinowacony, i dostosował do pasujących na miejscu obyczajów. Istnienie fabryk, zdejmujących z niego konieczność dbania o pokarm, przyjął z zachwytem małego dziecka. Imał się różnych prac i zawodów, powoli budując zaplecze finansowe, i dalej zgłębiając tajniki psychologii, a później i psychiatrii. W XXI wieku wreszcie ukończył studia po raz kolejny, tym razem na jednej z francuskich uczelni, odbył parę kursów i założył własny gabinet terapeutyczny - oficjalnie dla tych obrzydliwie bogatych członków socjety.
Nieoficjalnie miewa różnych pacjentów, a niektórzy z nich przychodzą wyłącznie po zmroku.
W końcu, gdy żyjesz od kilkuset lat, zbiera się sporo rzeczy do przepracowania, a trudno porozmawiać z nimi z ludzkim terapeutą...
Jego przemiana nastąpiła około roku 1771. Jak się okazało, człowiek, z którym się zaprzyjaźnił, był wilkołakiem. Może chciał wyświadczyć Conallowi, który umierał od zakażenia po odniesionej ranie, przysługę. A może tylko potrzebował kogoś, kto będzie dla niego walczył. Całe lata tułał się po świecie, jakiś czas u boku wilków - jego stado wciąż migrowało, bo jest to raczej konieczne, jeżeli musisz żyć w gromadzie, każdy z was potrzebuje zjeść ludzkie mięso raz w tygodniu, i to tak najlepiej żywcem, bo gdy jesz trupy, dziwnie na ciebie patrzą, a i te nadają się tylko w ciągu paru godzin po śmierci... Na szczęście w tamtych czasach było to stosunkowo łatwe, choć raz czy dwa musieli więc umykać przed widłami i pochodniami. Później sam, i gdzieś po drodze w ogarniętej zamętem Europie zdążył nawet raz zdziczeć, a potem, dzięki łasce pewnego alfy, który powinien go zabić, a zamiast tego mu pomógł, dojść znowu do siebie.
Cavanagh nie pamięta - a przynajmniej twierdzi, że nie pamięta - za wiele ani z czasów przed przemianą, ani lat po niej. Gdyby chodziło o jego pacjenta, może wyjaśniłby to mechanizmem wyparcia. W swoim własnym sądzi, że to jedynie kwestia zawodności pamięci, wszak minęło już od tamtych czasów wiele lat. Zdziczenie zresztą i następująca po nim faza obrzydzenia do samego siebie oraz nienawiści wobec swej potwornej natury, niegdyś przyjmowanej jako normalna, też na pewno na takie sprawy nie pomaga.
Mniej więcej na początku XX wieku osiadł na wschodzie Europy, pod pierwszym z wielu fałszywych imion, jakie miał później przyjmować. Chciał spokoju, jak szybko jednak się okazało, to trudne do osiągnięcia, gdy musisz regularnie kogoś zjeść, by nie wpaść w dziki szał. Właściwie było to prawie niemożliwe. Znajdowanie ofiar nie należało do łatwych, a choć niegdyś zabijanie nie stanowiło dla niego problemy - wszak jako żołnierz robił to i przed przemianą - przychodziło znacznie trudniej, kiedy próbowałeś wśród ludzi żyć, uczyć się i robić interesy. Choć przez długie lata życia nauczył się pisać i liczyć, a także opanował kilka języków, dopiero w tym okresie faktycznie udało mu się zdobyć jakąś edukację - i wkrótce potem zainteresował się psychologią. Skłoniło go ku temu zarówno przyjęcie do stada, do którego dołączył, świeżo przemienionego wilka, do niedawna studenta na jednej z pierwszych polskich katedr, jak i zapewne wspomnienie własnego incydentu związanego ze zdziczeniem. Z czasem, w miarę jak poznawał temat, szczególnie zaczęły go intrygować różnice i podobieństwa psychiki nadnaturalnych i śmiertelników. W latach trzydziestych, korzystając ze środków, zdobytych w dużej mierze w nielegalny sposób, zdołał nawet rozpocząć studia i nawet je zakończyć - na parę miesięcy przed wybuchem II wojny światowej.
Początkowo nie był pewny, co robić. Uciekać? Zaciągnąć się, jak za dawnych lat, tym razem wiedziony zewem bohaterstwa, a nie pieniądza? Korzystać z zamieszania? Dość szybko przekonał się, że sytuacja jest iście beznadziejna, a gdy na kamienicę, w której mieszkał, spadły bomby (bolało - naprawdę cholernie bolało, gdyby nie był wilkołakiem, za nic nie wylizałby się z tych ran), szybko wyleczył się z wszelkich bohaterskich odruchów. Podkulił pod siebie ogon i dołączył do fali ludzi i tych nieludzi, ciągnących na Zachód.
Tak trafił do Francji, do domu Henriette de Rouvroy.
Najpierw miał zostać parę dni, zanim ruszy dalej, czemu jednak przeszkodziła napaść i na Francję. Potem do czasu wyzwolenia kraju, do chwili zakończenia wojny, do momentu, gdy sytuacja się unormuje po jej finale... Aż tak już wyszło, że został w kraju na stałe. Dołączył do stada Manteau'blanc, z którym zresztą jego stwórca okazał spowinowacony, i dostosował do pasujących na miejscu obyczajów. Istnienie fabryk, zdejmujących z niego konieczność dbania o pokarm, przyjął z zachwytem małego dziecka. Imał się różnych prac i zawodów, powoli budując zaplecze finansowe, i dalej zgłębiając tajniki psychologii, a później i psychiatrii. W XXI wieku wreszcie ukończył studia po raz kolejny, tym razem na jednej z francuskich uczelni, odbył parę kursów i założył własny gabinet terapeutyczny - oficjalnie dla tych obrzydliwie bogatych członków socjety.
Nieoficjalnie miewa różnych pacjentów, a niektórzy z nich przychodzą wyłącznie po zmroku.
W końcu, gdy żyjesz od kilkuset lat, zbiera się sporo rzeczy do przepracowania, a trudno porozmawiać z nimi z ludzkim terapeutą...
ciekawostki
- chociaż twierdzi, że nie pamięta zbyt wiele z dzieciństwa, Irlandia wciąż zajmuje poczesne miejsce w jego sercu
- nie ma kawałka palca, który stracił jeszcze za czasów młodości
- po wojnie rzadko ruszał się z Francji, ale w 2022 na jakiś czas zamknął gabinet i wyjechał do... Afryki, a przyczyny tego stanu rzeczy znają chyba tylko najbliżsi - przy okazji przegapił więc wielką aferę na balu Scalettich. Wrócił pod koniec grudnia 2022
- mało komu opowiada dużo o swojej przeszłości, pytany zwykle ograniczając się do skrótowych wersji wydarzeń
- lubi myśleć, że jest teraz zupełnie inną osobą niż kiedyś – z farmera, zdesperowanego żołnierza i na wpół dzikiego wilka wyrósł na cywilizowanego człowieka i terapeutę, i bardzo dba, aby właśnie jako takiego go postrzegano
- ma smykałkę do języków - co może być związane z licznymi podróżami.
- zawsze całkiem dobrze odczytywał zachowania innych ludzi, także jeszcze jako człowiek. Wilkołacze zmysły i edukacja uzupełniły te naturalne umiejętności
- bardzo stara się zachowywać opanowanie na tyle, na ile to możliwe u wilka: w głębi ducha obawia się, że mógłby wrócić do bycia człowiekiem, którym był kiedyś albo co gorsza, ponownie zacząć dziczeć
- jak na wilkołaka nie jest ani bardzo wysoki, ani bardzo umięśniony - ot pozostałości po urodzeniu w kraju i czasach, gdy nie odnotowywało się nadmiaru pożywienia, gdzie i tak był wtedy najwyższym z rodzeństwa
- terapie wilkołaków i wampirów wymagają od niego bardzo dużej inwencji, bo w końcu w tym przypadku wielu rzeczy nie nauczysz się z podręczników, nie mówiąc już o tym, że mają często inne standardy niż ludzkie. Pewnie na początku nie zawsze był więc skuteczny, chociaż po kilku latach trudnienia się tym profesjonalnie, wypracował pewne metody.
- nie ma kawałka palca, który stracił jeszcze za czasów młodości
- po wojnie rzadko ruszał się z Francji, ale w 2022 na jakiś czas zamknął gabinet i wyjechał do... Afryki, a przyczyny tego stanu rzeczy znają chyba tylko najbliżsi - przy okazji przegapił więc wielką aferę na balu Scalettich. Wrócił pod koniec grudnia 2022
- mało komu opowiada dużo o swojej przeszłości, pytany zwykle ograniczając się do skrótowych wersji wydarzeń
- lubi myśleć, że jest teraz zupełnie inną osobą niż kiedyś – z farmera, zdesperowanego żołnierza i na wpół dzikiego wilka wyrósł na cywilizowanego człowieka i terapeutę, i bardzo dba, aby właśnie jako takiego go postrzegano
- ma smykałkę do języków - co może być związane z licznymi podróżami.
- zawsze całkiem dobrze odczytywał zachowania innych ludzi, także jeszcze jako człowiek. Wilkołacze zmysły i edukacja uzupełniły te naturalne umiejętności
- bardzo stara się zachowywać opanowanie na tyle, na ile to możliwe u wilka: w głębi ducha obawia się, że mógłby wrócić do bycia człowiekiem, którym był kiedyś albo co gorsza, ponownie zacząć dziczeć
- jak na wilkołaka nie jest ani bardzo wysoki, ani bardzo umięśniony - ot pozostałości po urodzeniu w kraju i czasach, gdy nie odnotowywało się nadmiaru pożywienia, gdzie i tak był wtedy najwyższym z rodzeństwa
- terapie wilkołaków i wampirów wymagają od niego bardzo dużej inwencji, bo w końcu w tym przypadku wielu rzeczy nie nauczysz się z podręczników, nie mówiąc już o tym, że mają często inne standardy niż ludzkie. Pewnie na początku nie zawsze był więc skuteczny, chociaż po kilku latach trudnienia się tym profesjonalnie, wypracował pewne metody.