Liczba postów : 19
Mikhail Nikolai Petrovsky
podstawowe
wiek: 27 (12.02.1995 r.)
rasa: człowiek
pochodzenie: Moskwa, Federacja Rosyjska
wizerunek: Will Tudor
rola w rodzie / watasze: -
znaki szczególne
Wysoki blondyn o błękitnych oczach, wysportowanej sylwetce aczkolwiek dalekiej od kulturystycznej i nienagannej prezencji: eleganckie, choć stonowane w swym kroju i kolorycie ubrania, nieliczne dodatki (np. sygnet), subtelny aromat perfum dostosowany do danej okazji, akceptowalnie uczesane włosy, równiutko przycięte paznokietki bez grama brudu pod nimi – i zawsze jakaś broń w zasięgu ręki. Najczęściej sprawia wrażenie pewnego siebie, jednocześnie roztaczając wokół raczej pogodną, czasem wręcz przyjacielską aurę.
Wysoki blondyn o błękitnych oczach, wysportowanej sylwetce aczkolwiek dalekiej od kulturystycznej i nienagannej prezencji: eleganckie, choć stonowane w swym kroju i kolorycie ubrania, nieliczne dodatki (np. sygnet), subtelny aromat perfum dostosowany do danej okazji, akceptowalnie uczesane włosy, równiutko przycięte paznokietki bez grama brudu pod nimi – i zawsze jakaś broń w zasięgu ręki. Najczęściej sprawia wrażenie pewnego siebie, jednocześnie roztaczając wokół raczej pogodną, czasem wręcz przyjacielską aurę.
biografia
Pozory, to piękne słowo i zjawisko, które jest kluczowe dla zrozumienia pochodzenia Mikhaila. Na papierze wygrał życie już w dniu narodzin, wszakże rodzina Petrovskich to jedni z istotniejszych graczy w polityce wewnętrznej Federacji Rosyjskiej. Swój dobrobyt zawdzięczają dziadowi, który zdołał na dobre zagnieździć się w strukturach NKWD, wychodząc obronną ręką z wielkiej czystki i kolejnych przetasowań wewnętrznych, jednocześnie awansując i zdobywając uznanie kluczowych oficjeli partyjnych. Ojciec kontynuował tę dobrą passę, już w KGB oraz jej następczyni, FSB – jednocześnie poszerzając własne imperium m.in. o spore udziały w Gazpromie i innych kluczowych, a już tym bardziej dochodowych, spółkach państwowych. Bezpieczeństwo majątkowe przybiły inwestycje zagraniczne, kompletnie niezwiązane z państwem i tym samym odporne na perturbacje wewnątrz niego. Wszelkie ewentualne problemy miewały tendencję do znikania tak samo jak ich twórcy: zamiatane pod dywan, by już nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Skorumpowane do cna wnętrze przykrywał obraz ciężko pracujących biznesmenów, godnie prezentujących się w wyrafinowanym gronie, od czasu do czasu rzucając publice ochłapy dobrze działające na piar. Czasem legitymizacji nadawał jakiś działacz uznawany za tego grającego bardziej po stronie ludu aniżeli Putina i jego wierchuszki.
Dwie pociechy, starszy brat i nieco młodsza siostrzyczka, nie miały wbrew pozorom lekko. Głowa rodu, Iwan, wymagał od nich cholernie wiele i od raz podjętej decyzji nie istniała opcja odwołania się. W razie oporu zawsze sięgał po skórzany pas lub jego równie skuteczny odpowiednik, nie zawsze fizyczny. Dzieciaki po pierwsze miały umieć pokazać się na salonach i nawiązywać kontakty, wpierw zapoznając z obecnymi stronnikami ojczulka, a następnie tkać własne sieci powiązań – mające przynieść korzyści w przyszłości. Oczaruj, uwiedź, kłam, zastraszaj, dobijaj targu – po trupach do celu – tak brzmiałaby dewiza rodziny. Kroczek numer dwa, języki. Móc dogadać się ze stroną przeciwną to już połowa sukcesu, kompetencje to sprawa drugorzędna. I wreszcie lekcja numer trzy, cokolwiek robisz, niechaj odbywa się to w białych rękawiczkach; a brudy pierz za kurtyną, bez świadków. Wąskie grono i zaufani to synonim zdrajców, z tą różnicą, iż ci czekali na dogodną chwilę do wbicia noża w plecy.
Wychowanie w takiej rodzinie wiązało się nieodzownie z dwoma przekleństwami: paranoją i zerową tolerancją dla porażki. Już w wieku piętnastu lat został świadkiem otrucia jednego z gości; z plot twistem w postaci podmiany kieliszka z alkoholem, który miał trafić do jego ojca. Z kolei co oznaczało zawieść przełożonego lub równie wyrachowanego kontrahenta – nieironicznie to były bajki do poduszki dla Mikhaila. Nazwiska na listach do odstrzału; i artykuły o samobójstwach i nieszczęśliwych wypadkach w gazecie, nie brały się znikąd. W slangu służb, wylecieć przez okno, to odpowiednik naplucia w twarz rywalowi. Nic więc dziwnego, że te przypadłości w końcu przeszły na pierworodnego Iwana. Już przed szkołą średnią był podejrzliwym młodzieniaszkiem, który do co ważniejszych zadań przykładał się w sposób wręcz fanatyczny; i nic nie mogło odwieść go od ich realizacji. Na jego koncie znalazło się kilka grzeszków, choć – przysłowiowo – bezpośrednio za spust nigdy nie pociągnął. Ma przed tym lekkie opory, jak i innymi świństwami które mogłyby doprowadzić do wyręczenia go przez samą ofiarę, przynajmniej na razie. Być może to zasługa mateczki, szarej myszki, która miała zbyt miękkie serce na ten interes i jedyne co to stanowiła jego ozdobnik, bez angażu w jakimkolwiek niecnym czynie. Kiepski z niej wzór do naśladowania, nieprawdaż?
Zgodnie z tradycją najzamożniejszej części rosyjskiego społeczeństwa, kształcił się za granicą. Zachodnie uniwersytety i usługi po prostu przewyższały te rodzime, a skoro wpływy w większości podlegały dziedziczeniu, o nowe znajomości należało walczyć poza własnym gniazdkiem. Drugim domem Petrovskiego stała się Francja, w której przyszło mu spędzić co weselsze chwile własnego życia, wszakże każące spojrzenie ojca nie sięgało tutaj z aż tak wielką mocą. Dla świata miał pozostać synem wpływowego biznesmena, adepta historii ze stosikiem certyfikatów, potencjalnego polityka – być może przyszłego członka ambasady rosyjskiej w Paryżu. W praktyce tatusiek zadbał o to, aby błogosławieństwo doskonalonych do perfekcji nauk z tajnych służb i na niego skapnęło. Łganie bez mrugnięcia okiem i łapanie na tym rozmówców, walka wręcz, strzelectwo, uśpienie sumienia aby nie skończyć jako statystyka w kategorii samobójstw oraz – smykałka którą pielęgnowano zaraz po jej odkryciu – hakerstwo. Ach! Czym byłoby życie, gdyby nie naruszać cudzej prywatności. Broń boże nazywać go szpiegiem, na to kwitów przechowywanych w archiwum FSB nie ma. Słowo honoru, którego resztki walczyły o przetrwanie, bo raz danego słowa zwykł dotrzymywać.
Wtajemniczenie w świat długowiecznych zawdzięcza trzem rzeczom. Dwie pierwsze to nic więcej jak poszlaki, które bez klucza interpretacyjnego o którym za chwilę, same w sobie byłyby niewystarczające. Raz: miał wgląd w archiwalia wywiadowcze i nawet staruszek pokazał mu parę przypadków, których sam nie mógł w pełni zrozumieć – te miały okazać się zwyczajnym partactwem w usuwaniu dowodów po żerowaniu Długowiecznych. Dwa: musiał na czymś praktykować swe komputerowe sztuczki i raz naciął się na bardzo ciekawą wymianę wiadomości, ponoć nieźle zaszyfrowanych – o dostawach syntetycznej krwi w obrębie Paryża. Trzy: w wyniku niefortunnego splotu wypadków, jego siostra stała się wilkołakiem w jednej z watah operujących w stolicy Francji – czego akurat przed nim utrzymać w tajemnicy nie potrafiła. Tym samym co ciekawszych rzeczy o rzeczywistości przeplatającej się z ludzką-nieświadomą, ukochany braciszek zdołał się dowiedzieć. Jak przystało na szemrane rodzeństwo, bez wiedzy alfy; przynajmniej na razie. W końcu to nadal względnie obcy osobnik, a blond włosy śmiertelnik potrafił załatwić wiele… problematycznych spraw natury osobistej. Jak to w rodzinie, przynajmniej tej bardziej lubiącej się części, jeden za wszystkich i wszyscy za jednego.
Jak Mikhail w ogóle zareagował na te nowiny? Wpierw nie dawał w to wiary, przynajmniej dopóki siostrzyczka nie cisnęła nim po pomieszczeniu jak workiem kartofli oraz nie zademonstrowała innych sztuczek, uwzględniając efekty nietolerancji na srebro. O panice nie było mowy, raczej kombinowaniu na ile byłby w stanie uszczknąć coś z tego tajemnego półświatka dla siebie. Bądź co bądź Wilkołaki i Wampiry mocno opierały swoją egzystencję na biznesie, a on sam miał kilka mocnych argumentów po swojej stronie do dobicia targu. Jakiego konkretnie? To dobre pytanie, na które nie jest w stanie obecnie udzielić klarownej odpowiedzi – rozeznanie przede wszystkim. Opowieści jednej młodej wilczycy to zdecydowanie zbyt mało do wyciągnięcia daleko idących wniosków i pochopnych decyzji – ostateczne osądy należy wydawać po własnym wetknięciu nosa w cudze sprawy.
ciekawostki
- Dysponuje podwójnym obywatelstwem, rosyjskim i francuskim. Ponadto świetnie mówi w obydwu językach, uwzględniając akcent. Z kolei Anglików może irytować w dwojaki sposób, zależnie od tego, których naleciałości nie cierpią bardziej. Z racji podobieństwa rodzimego do białoruskiego i ukraińskiego, nie ma z nimi problemów.
- Zarabia w sposób dwojakim, pasywnie ze spółek rodzinnych w Rosji, zaś we Francji jako doktorat oraz spec od zabezpieczeń w jednej z paryskich korporacji. W tym ostatnim wychodzi z założenia, iż znajomość form protekcji przed włamem pozwala doskonalić warsztat hakera.
- Nie lubi marnowania czasu i dlatego wolne godziny wypełnia zapychaczami zależnymi od własnego humorku. Do najczęściej powtarzających się zajawek należą: gotowanie, gry komputerowe, poezja miłosna oraz sklejanie modeli różnorakich czołgów i innych wozów opancerzonych.
- Choć Francja ma dość restrykcyjne podejście związane z posiadaniem broni palnej, licencję na jej posiadanie ma już trzeci rok i nic nie wskazuje na to, iż ta zostanie mu w najbliższym czasie odebrana.
- Uznaje jedynie dwa rodzaje alkoholu, czerwone wino i whisky, z bardzo wąską ilością dopuszczalnych dodatków. Jak przystało na konesera, ma w apartamencie świetnie wyposażony baryk, uwzględniając coś dla gości z odmiennymi do jego własnych upodobań. Innym używkom mówi stanowcze nie, zwłaszcza tytoniowi i mocnym dragom.