Wchodzi ksiądz, wilkołak i wampir do baru

5 posters

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Grzybowa Polana
po 22:00


Jesteśmy częścią większego systemu wielu rzeczywistości, w rzeczywistości, w kolejnych rzeczywistościach w rzeczywistościach. W tym systemie nasz świat może być uważany za cień albo projekcję wydarzeń, które dzieją się w głębszej, leżąca u podstaw rzeczywistość. To, co widzimy jako nasz wszechświat  to tak naprawdę tylko my, nasze indywidualne zbiorowe umysły, transformujące możliwość głębszych sfer w fizyczną rzeczywistość — powiedział, a dym wypływał z jego ust podczas mówienia. Mężczyzna wyglądał przez to jak smok w swoim leżu, jego duża sylwetka, błyszczący granat garnituru i złoty różaniec na palcu, w formie obrączki. Żmij, nie gąsienica.
Ktoś mógłby oskarżyć Sahaka o brak przebrania, gdyby nie jego prześliczne paputki, lśniące złotą nitką, sprowadzone z Pakistanu jutti z podkręcanymi noskami, różowe skarpetki w hołdzie animowanej wersji gąsienicy oraz fajka wodna, którą zajmował się cały wieczór. Jego garnitur nie był do końca czarny, na szczęście, tak że mógł grać Niebieską Gąsienicę. Materiał, z którego został zrobiony, miał dwa tony, w płaskim świetle wyglądał na ciemny grafit, lecz gdy Sahak się poruszał, lśnił błękitami. Niebieską miał też koszulę, w głębokim odcieniu, komplementującym Siedział na pufie grzybowej niczym książę tego miejsca, z wyciągniętymi nogami opartymi o inną pufkę, skrzyżowanymi w kostkach, w otoczeniu dworu instalacji świetlnych i fluorescencyjnych.
Mnich był bardzo mocno porobiony już dymem wodnej fajki, która zawierała nie tylko tytoń, ale różnego rodzaju substancje rozróżniające oraz, słowami Tahiry, otwierające trzecie oko. Sahak nie potrzebował wiele toksycznych oparów, aby zacząć rozprawiać do dwóch mężczyzn, których znał jedynie z widzenia z paryskiej socjety dzieci nocy.
Przetarł ściereczką nasączoną alkoholem ustnik i podał Claudowi.
Niech Czas zapali, może uda się go cofnąć — nie zorientował się, że powiedział to na głos.

@Dorien Crawley  
@Claude Van der Eretein

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Jakiś czas po zjedzeniu tortu i zapiciem tego kolejną porcją alkoholu

Kostium:
Na tą wyjątkowa przebieraną imprezę, założył równie wyjątkowy strój. Postanowił przebrać się za Kota z Cheshire, a przynajmniej jego interpretację. Nie miał akurat ochoty na zakładanie niezwykle jaskrawo kolorowych ciuchów więc postanowił postawić na czerń i lazurowy brokat. Dość specyficzny strój (click), który był zwieńczony kocimi uszkami oraz rękawiczkami z pazurkami. Twarz zdobił dość mocny makijaż w postaci czarnych cieni wokół oczu, lazurowych soczewek, które jeszcze pod wpływem UV świeciły ów kolorem, tak samo brokat oraz krwistoczerwone usta.


Wędrował tak po różnych salach aż znowu nie trafił na Polankę. Szlag. Kompletnie nie potrafił zorientować się w miejscu i nie wiedział gdzie wyjście. Oj tak. Miał świetny trip po narkotykach i zachciało się mu zwiedzać Paryż pod wpływem. Jednak tym razem zobaczył w oddali grupkę mężczyzn, którzy wyglądali jakby nad czymś srogo dysputowali, a przynajmniej tak mu się zdawało. Ciężko było jasno nakreślić sytuację gdy ani alkohol ani używki nie pomagały. W rękach miał jeden z kawałków toru, chciał go zanieść Tahirze czy Selenie... Chyba gdzieś ją tu widział... Wszystko jedno. Kocimi ruchami, Kot z Cheshire, zawędrował, o zgrozo, do Pana Gąsienicy. Zachichotał słysząc dysputę na temat praw multiwersum. Dla Weia one teraz nie istniały. Znalazł się w kompletnie innej czasoprzestrzeni... Tutaj nawet nie było upływu czasu. Był tego niemalże pewny.
Widok niczym z obrazu, Van Gogh sam by tego wszystkiego lepiej nie namalował. Wei nie narzekał na doświadczenia. Czuł się wspaniale.
Dzielnie więc podszedł do grupki nieznajomych choć kojarzył ich z Balu. Zerknął na Pana Gąsienicę i teatralnie się skłonił.
- Witaj Panie Gąsienico, Kot z Chesire się zjawia i przynosi dar w zamian za możliwość dołączenia się do tej niezwykłej dyskusji. Ja albowiem skaczę po multiwersach więc mam całkiem spore doświadczenie. Mogę wnieść wiele odważnych spostrzeżeń do tejże dysputy. - odparł Wei wcielając się doskonale w rolę Kota, albo i nie? W końcu aktualnie był w stanie takim, że wierzył w to, że skacze po wymiarach. Naprawdę błagał o to by jednak Van Gogh z nim został. Co jak co, ale Chińczyk uwielbiał sztukę.
Zaraz jednak zbliżył się i nabił na widelec kawałek tortu by podać go Sahakowi. Po co? A, bo jak to Kot miał w zwyczaju... Był specyficzny, dziwny, nietypowy, a także złośliwy aczkolwiek nie w złej wierze.

@Sahak Darbinyan
@Dorien Crawley
@Claude Van der Eretein

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Świat wokół wirował. Gęsty, mlecznobiały dym tańczący wokół twarzy otulał zmysły słodkim, nieco duszącym, ale jakże przyjemnym zapachem. Dobiegająca skądś przytłumiona muzyka dawała dziwne poczucie bycia jakby... nieobecnym, przy jednoczesnym zachowaniu szczątkowej chociaż trzeźwości.
Claude Van der Eretein pierwszy raz w życiu był tak bardzo pijany. Gdyby ktoś zapytał go w tej chwili, jak to się stało, że od stołu przy którym witał się z rodzicami i Tahirą zawędrował pod grzybowe siedziska, uśmiechnąłby się i przemilczał temat. Czy to ważne? Bawił się wyśmienicie, urodziny przyjaciółki były bardzo dobrą okazją do spuszczenia z tonu, do wyjęcia przysłowiowego kija z dupy. Dlatego też siedział przy ciekawie wyglądającym mężczyźnie i wiedząc od kogoś z gości, że ma do czynienia z ojcem solenizantki, ośmielony alkoholem, postanowił zapoznać się ze starszym wampirem. Szybko okazało się, że jego decyzja była dobra.
Pewność siebie młodego Van der Ereteina brała się w tej chwili tylko i wyłącznie z faktu, iż był pijany. Zerkająca na niego z ukrycia matka, Flore, na pewno była zdegustowana... Na samą myśl zachichotał cicho. Lubił w niej tą matczyną naiwność i wiarę, że jej syn zawsze poprzednie się prowadzi.
Przyglądając się palącemu Sahakowi spod półprzymkniętych powiek, przygryzał dolną wargę wystającym, podwójnym kłem. Mężczyzna miał w sobie coś co przyciągało pisarza jak lampa niczego nieświadomą ćmę. A może po prostu Claude miał słabość do charyzmatycznych person, bo sam stanowił ich przeciwieństwo?
Odebrał fajkę i wciąż nie spuszczając starszego ze swoich jasnych, błękitnych jak bezchmurne niebo oczu, pociągnął potężnego bucha, delektując się smakiem dymu.
Zachowanie Kocura przyjął ze spokojem i lekkim uśmiechem, wypuszczając obłok dymu w jego stronę. Odtrącenie... a może zaproszenie?
- Idąc tym tropem... - zagadnął biorąc kolejnego macha i oddając fajkę Sahakowi - Wszystko co nas otacza jest wytworem nas samych. O ile zgodziłbym się w kwestii technologii, tak jestem nieco sceptycznie nastawiony do tego, co nas spotyka. Ja sam kowalem własnego losu? Być może, lecz przecież jest tyle wydarzeń, na które nie mamy wpływu... - posłał mężczyźnie zagadkowy uśmiech, potwierdzając tylko to, że jest pijany i niewiele brakuje by dodatkowo się upalił - Wiara to potężna moc mająca siłę sprawczą, ale jak się to ma do przekonania, że jesteśmy kreatorami świata? Obrastamy w pychę, nazywając siebie samych tymi lepszymi, często nie zauważając kłębiących się pod naszymi stopami mrówek. - wzrokiem odnalazł przemykającego nieopodal kelnera i przywoławszy go ręką, zabrał z jego tacy szklankę ze złotym napojem i wielką bryłą lodu - Lubimy wierzyć, że to my budujemy wszechświat. - wytknął, wskazując szkłem na Sahaka - Pytanie tylko kiedy brak pokory sprawi, że nasze pałace ze złota zapadną się pod własnym ciężarem. - upił łyk i skrzywił się lekko z powodu siły napitku - Sztuką jest nie samo budowanie wielkich, murowanych gmaszysk a umiejętność balansowania między pewnym, trwałym budulcem dającym poczucie bezpieczeństwa, i lekkim, ażurowym, dekoracyjnym wykończeniem, które pozwala nam... prawdziwie żyć. A przynajmniej tak się czuć.
Filozoficzne dysputy nigdy nie były jego mocną stroną, zwłaszcza po takiej ilości używek. Chętnie mielił ozorem, ale czy to wszystko miało sens? Czort jeden wie. Jedno za to było pewne - Sahak wzbudzał ogromne zainteresowanie Van der Ereteina i stanowił w tej chwili prawdziwy autorytet, któremu należał się szacunek. Choćby i za to, że postanowił porozmawiać na tematy neutralne, miast od razu przechodzić do wytykania Claude'owi dawnego romansu z jego własną córką.
Nic tylko człowiek wysokiej kultury.
Wampir wysokiej kultury.

@Sahak Darbinyan
@Wei Liu
@Dorien Crawley
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 1036
To pomieszczenie podobało się wilkołakowi najbardziej. Przydymione, nie tak jasne, z hipnotyzującymi wręcz kolorami i dźwiękami, rezonującymi w klatce piersiowej, narkotycznie falującymi w przestrzeni między uszami, otulającymi ciało niczym wody płodowe. Po podaniu tortu i jego konsumpcji, większość gości, z humorami jeszcze dodatkowo podbitymi cukrem i magicznymi oparami, zdecydowała się szukać rozrywki gdzieś indziej; ucichło, a pokój zdawał się odzyskiwać zamierzoną pierwotnie harmonię.
- Istnienie i nieistnienie, to tylko kwestie umowne - Dorien odezwał się gdzieś z cienia. Tu łatwiej było mu się ukryć, szczególnie na poziomie podłogi (bo przysiadł na jakiejś niskiej pufie), biorąc pod uwagę jego strój, który odbijał absolutnie wszystko. Przygotowując się do kostiumowej imprezy urodzinowej jednej z jego krwiopijczych koleżanek z góry założył, że spotka tam kilka szczerzących w uśmiechu zęby kotów jak i powtarzających jak mantrę, że czas ucieka, królików, a za jajo się nie przebierze, bo nie. Postanowił być zatem tak nieoczywistym, jak to tylko możliwe i wybrał nieożywionego bohatera, który jednocześnie jest tak istotny, że przewija się w tytule, a wspomniany w samej treści jest ze dwa razy. Do garnituru, za którym średnio przepadał poprzyklejał kawałki stłuczonego lustra (czym jest 7 lat nieszczęścia w perspektywie wiecznego życia?) i już. Może faktycznie nie przewidział, że przy mocnym oświetleniu będzie się świecił jak kula dyskotekowa i wmieszanie się w tłum sprawi więcej trudności niż zazwyczaj, ale już za późno.
- Czy jeśli przyjmiemy, że istniejemy tutaj, to nie istniejemy w równoległych światach, czy istniejemy w obu jednocześnie? Czy musimy tu umrzeć, żeby przenieść się gdzieś indziej? I czym tak naprawdę jesteśmy, jak się zdefiniować, jeśli ciało zostaje tutaj? Mocą sprawczą, pierwiastkiem świadomości, który resetuje się w momencie wstąpienia w nowe naczynie?
Crawley w końcu przyjrzał się osobom, którym wtrącił się w rozmowę swoim wywodem. Ten pierwszy, ewidentnie pełniący rolę gospodarza, to musiał być Sahak. Z Tahirą Dorien widywał się regularnie, można było powiedzieć, że byli dobrymi znajomymi, nawet jeśli najczęściej powodem ich spotkań był sprawy strickte służbowe. O samym Sahaku Dorien wiele słyszał, ale był pewien, że to pierwszy raz, kiedy mieli ze sobą bezpośrednio do czynienia.
Używki, te w kieliszkach, słodyczach i powietrzu wpływały na percepcję, natomiast wilkołak wciąż bez trudu wyczuł, że gatunkowo był aktualnie w mniejszości. Dwóch pozostałych uczestników rozmowy nie znał, ale właśnie miał zamiar poznać.

@Sahak Darbinyan
@Claude Van der Eretein
@Wei Liu

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Sahak zachichotał jak pensjonariuszka z niewiadomych przyczyn.
Zapraszamy i zdecydowanie prosimy o wkład własny w dyskusję! — ucieszył się Sahak, wskazując pufek obok siebie eleganckim gestem, chociaż tyle zostało z jego kultury. Zrobił zeza na kawałek tortu, który podał mu Wei Liu (którego imienia nie znał, a może znał, nie pamiętał, całe przyjęcie było pasmem ulotnym, jak narkotyczne opary z jego fajki), na widelczyku, nie spodziewał się karmienia halucynogennym przysmakiem, nawet w ramach żartu, może ewentualnie od Silvana lub Constanzy, jego starych przyjaciół, ale czemu nie?
Rozdziawił paszczę i zjadł proponowany mu kawałek, będąc ciekawym, jakie wizje przyjdą mu do rozmowy w ramach kolorów świata i piękna, jakim obdaruje go masa cukrowa z LSD i innymi ciekawymi substancjami.
Sahak był niezmiernie zadowolony, że pośród tak wielu gości odnalazł osoby zainteresowane abstrakcyjnymi formami myślowymi, filozofiami. Musiał zapamiętać (w tym wypadku był to mocny wysiłek) twarze, aby kontynuować rozmowy później, już na trzeźwo, ze śmietanką umysłową paryskiej socjety.
Ale czyż kwestia kwantów nie jest interesująca właśnie w kontekście pychy. Istnieje, bo na to patrzę. Przecież nie jesteśmy określeni, gdybyśmy byli, to by nam odebrało budowanie i losowość. Ale nie jesteśmy realni, w tym, względzie, że nie mamy określenia. Bowiem co określa mnie, co określa pana, panie Dorianie? Co określało nas jeszcze te parę setek lat temu?
Posłuchał tego, co powiedział Dorien.
Och, to również interesujące! Co, jeśli w innym świecie jesteśmy… książętami z wrogich królestw — wskazał na siebie i Claude — może mam żonę i córkę, piękny pałac wydrążony w górze, bo moi rodzice nie umarli i byli tak naprawdę dumnymi władcami? Jeśli rzeczywiście istniejemy tam, jakie inne realności mogą się dziać w naszej skórze. Czy to rzeczywiście my? Czy jesteśmy bardziej szczęśliwi? Co sprawia, że jest pan szczęśliwy, panie Kocie?

@Wei Liu
@Claude Van der Eretein
@Dorien Crawley

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Trzeba było stanowczo przyznać jedno, Wei nie był trzeźwy i przy zdrowym rozsądku. Przynajmniej nie w pełni. Cała ta sytuacja go bawiła, więc po nakarmieniu Sahaka tortem, przycupnął przy nich, wpatrując się w ten krajobraz rodem z obrazów Van Gogha. Było to niezmiernie ciekawe i interesujące. Wizja świata była na tyle abstrakcyjna, że nie był w stanie wziąć tego wszystkiego na poważnie.
Tematy filozoficzne był niezmiernie interesujące, jego umysł jednak błądził po bezdrożach wyobraźni, a wypowiedzi kompanów tego niezwykłego zajścia, nie pomagały w wytrzeźwieniu.
- Co jeśli to wszystko iluzja, a my żyjemy w tym Matrixie? Co jeśli nic nie jest prawdziwe, a tylko wytworem wyobraźni, a my niczym ci pogrążeni w psychozie, zamknięci w pokojach bez klamek? Co jeśli to wszystko tylko schematyczna symulacja, powtarzająca się w kółko i w kółko, w pętli? Ależ jakiej byłby jej cel? Tyle pytać wielmożnych wielkich umysłów, a odpowiedź jest ponoć ukryta za rzekomą śmiercią, z której jeszcze nikt nie powrócił. Co kryje się za tą kurtyną końca żywota? Kolejna pętla? Reinkarnacja? Pustka? Inny wymiar? Tyle ile umysłów na świecie tyle możliwości, a w końcu i tak wszyscy poznamy odpowiedź u kresu drogi... - powiedział z rozbawieniem, bo wszyscy byli ciekaw, czym był ten świat i jaki był cel tego istnienia? Co jeśli nie ma celu? Wiele osób pewnie by popadło w szaleństwo z tego powodu... Wei jednak nie przejmował się tym. Oni jako istoty nadnaturalne, nie ograniczone czasem... Mogą nigdy nie poznać tej odpowiedzi. Przypięci kajdanami wieczności do tego świata mogą patrzeć tylko na ludzi, jak po ciężkim życiu poznają tą odpowiedź na dręczące ludzkość pytanie.
- Co sprawia, że jestem szczęśliwy?... Bliskość osoby, na której mi zależy. Nic więcej mi nie jest potrzebne do szczęścia, Panie Gąsienico... Jeśli jakaś inna wersja mnie, w innej rzeczywistości tak twierdzi, to nie jest mną, a kimś innym. Tylko wygląda jak ja... Wszak do tego punktu doprowadziły nas inne doświadczenia. Inne wartości. Nie możemy być tym samym. - mruknął zamyślony i podparł się rękami z tyłu, rozsiadając wygodniej na pufie.

@Sahak Darbinyan
@Claude Van der Eretein
@Dorien Crawley

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Smak tortu był słodki, aż za bardzo. Waniliowy, ale też jakby... jakby na granicy tej mdlistej pianki było coś grzybowego, jakby cukiernik omyłkowo zamiast kakao dodał drogocennę truflę. Wraz z każdą chwilą, kiedy wątpliwa słodycz rozpływała się na podniebieniu, rozmowy cichły, światła gasły, zapachy powoli blakły wobec...

wizja Sahaka:
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 1036
Kotek. Kotek mamrotek. Kotek karmiący tortem Gąsienicę. Cyrk.
- Myślicie, że należy nam się jeszcze dodatkowe życie, skoro tutaj wygraliśmy los na loterii?
Zakwestionował wszystko. Całe (w sumie nawet nie takie długie) rozważania dotyczące życia po życiu. Jak nie teraz, to ich rozmowa popłynie w innym kierunku i głupio będzie do tego wracać, a poczuł ogromną potrzebę wypowiedzenia tych słów na głos. Sam przez prawie 300 lat nie doszedł do konkluzji w rozważaniach czy ich nadprzyrodzone cechy to dar, czy jednak przekleństwo.
Wilkołak przemilczał natomiast to, że Pan Sahak przekręcił jego imię. Złość, która zazwyczaj objawiała się w widoczny dla rozmówcy Doriena sposób, jak na przykład niekontrolowane poruszanie nozdrzami, wyraźne zmarszczenie czoła, czy wręcz pulsująca tętnica szyjna, tym razem w ogóle nie wystąpiła. Pominął tę zniewagę, jakby zupełnie nic się nie stało. Kwestią sporną natomiast było pytanie, czy ta ogłada spowodowana była upojeniem różnego rodzaju dobrociami sprezentowanymi gościom przez gospodynię imprezy, czy jednak swego rodzaju respekt, którym Dorien obdarzył Sahaka. Pewnie też liczył na zawiązanie pozytywnych relacji z krewnym Tahiry, a awantura spowodowana na co dzień bardzo ukrywanym temperamentem wilkołaka raczej zniweczyłaby ten plan. Zaczął się też zastanawiać nad pytaniem zadanym w stronę kociego jegomościa i powoli trawił odpowiedź. Czym dla Doriena było szczęście i czy też na piedestale umieściłby relację z Henriettą? Być może. Te rozważania jednak przerwała nagła zmiana, która nastąpiła w Panu Sahaku. Co dokładnie się z nim działo, trudno powiedzieć, aczkolwiek na pewno to co widział, zamknęło Crawleyowi usta.

@Sahak Darbinyan
@Wei Liu
@Claude Van Der Eretein

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Wizja przyszła nagle. Widocznie coś się zmieniło na twarzy Sahaka, który najpierw rozluźnił się, a później spiął. W innym świecie, w innym świecie, rozmowa rezonowała z wizją, wizją ciepłego, matczynego łona, ciemności pierwotnej, w której zapomnieniu istnieje ludzkość, gdy dopiero kreuje się świadomość i życie. Nie ma świata, nie ma zmartwień, nie ma niczego. Cudowny bezład ułożenia, układ chaosu…
Gorzkie żale przybywajcie, // Serca nasze przenikajcie. // Rozpłyńcie się, me źrenice, // Toczcie smutnych łez krynice. // Słońce, gwiazdy omdlewają, // Żałobą się pokrywają. // Płaczą rzewnie Aniołowie, // A któż żałość ich wypowie?// Opoki się twarde krają, // Z grobów umarli powstają.
Świat był Bogiem, zanim słowo ciałem się stało, więc aby go uczynić, w swej perfekcyjnej myśli, Bóg musiał się usunąć, stworzyć przestrzeń dla swojej kreacji. Dla swoich dzieci. Homo Sapiens Desmodus i Homo Sapiens Canis. Lecz tam, gdzie nie ma Boga, nie ma światła. Jest ich matka, prawdziwa rodzicielka. Czy on był bogiem, zniszczeniem dla swojego gatunku? Czarnym mesjaszem? Czy był światem.
Był światem.
Całym światem.
Aktem kreacji samej w sobie. Wydawało mu się, że krzyczy, chociaż ciało milczało, że wszystko drży w posadach od jego wizji, jak wizja święto Jana. Był bestią o siedmiu rogach. Upadek Babilonu. Koniec.
Tylko potępienie, nic innego — wyszeptał, w odpowiedzi na słowa Doriena, które w jakiś nieznany sposób przybrały formę obrazów z płomienia.
Ja jestem Alfa i Omega. Początek i koniec.
Jam jest.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- A czemu by nie? W końcu niektórzy z nas wycierpieli na pewno za innych. - mruknął do Doriana i zaraz przeciągnął się delikatnie. Zauważył, że Sahak odpłynął więc, oboje siedzieli na haju. CO prawda nieco z tortu jeszcze zostało. Skubany był mocny, niewiele trzeba było by zagłębić się w świat fantazji. Swoją drogą był ciekaw ile będzie go to trzymać. Miał nadzieję, że dość długo by mógł sobie pozwiedzać Paryż w tym stanie... Tak... Dodatkowo na pewno skontaktuje się z Louisem by powiadomić go o tym. Był odpowiedzialny, okej?
- Może Pan też zechce nieco poszerzyć horyzonty? - spytał się wilkołaka i podsunął mu ten kolorowy talerzyk. Czy Wilk odważy się nieco zaszaleć? Kocisko było niezmiernie ciekawe.
- Ciekawe jakich wizji dostał nasz Pan Gąsienica. Może właśnie przeniósł się do innego wymiaru? Sprawdzi dla nas nasze teorie i wróci z odpowiedziami spoza granicy naszej jaźni? - wydumał Wei podpierając głowę o dłoń, której łokieć oparł się o kolano. Och zachciało im się filozofować to mają... Nie dość, ze oboje są na haju to jeszcze alkohol i te opary. Jeszcze naprawdę się gdzieś przeniosą i doznają oświecenia?

@Sahak Darbinyan
@Dorien Crawley
@Claude Van der Eretein

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Niestety (albo stety) całkowicie wyłączył się z rozmowy. Początkowa chęć, by wziąć udział w filozoficznej dyspucie, uleciała o wiele szybciej, niż wypuszczany ustami i nosem dym. Claude delektował się posmakiem jaki substancja pozostawała na języku i gdy tylko nadarzała się okazja, chętnie sięgał po następną porcję, wprowadzając swoje ciało w dziwny, lecz przyjemny trans.
Słowa docierały do niego jakby przez ścianę, wygłuszone i niewyraźne, a jednak ich sens uderzał w wampira i nakazywał jego umysłowi analizować je. Wiele razy miał ochotę coś powiedzieć, jednak nieposłuszne usta pozostawały zamknięte, a jedynie jasne, niebieskie oczy przesuwały się leniwie po twarzach zgromadzonych.
Znał ich? Może... Nieważne. Nic już się nie liczyło. Nic poza błogim spokojem, który otoczył go swoim ciepłem, upragnionym ciepłem, o które Claude walczył co dnia. Rozwalony na... fotelu, leżance, czy na czym on tam siedział, wdychał słodki opar i pozwalał sobie na odpoczynek.
Nie wiedział ile minęło czasu. Kto do nich dołączył, a kto odszedł w swoją stronę. Przestał nawet kojarzyć gdzie się znajduje. Jakaś malutka cząstka umysłu krzyczała z wewnątrz, że gdzieś w pobliżu znajdowali się jego rodzice i gdyby zobaczyli, w jakim stanie znajduje się ich syn...
- Na niektóre pytania lepiej nie poznawać odpowiedzi. - powiedział nagle, zaskakująco przytomnie - Nigdy.
Posłał uśmiech temu, który odezwał się jako ostatni po czym spojrzał na kolorowy talerzyk. Jakoś nie skojarzył faktów, nie zainteresowało go też to, że Gąsienica porzucił chęć do przydługich monologów. Niewiele myśląc, bo i po co, sięgnął po znajdujący się na talerzyku kawałek ciasta i zabrał go, obracając w palcach. Nie wiedzieć czemu przyjrzał się wypiekowi oczyma, którymi ciężko było złapać ostrość, po czym wsunął słodycz do ust, ładując wraz z nim swoje palce. Ciężko było powiedzieć, czy tort był dobry. Po prostu... był. Claude bardzo dokładnie, dość sugestywnym gestem pozbył się resztek z palców, oblizując je z pasją, po czym uśmiechnął się szeroko, prezentując dwie pary kłów i odwrócił w stronę Sahaka.
- Po-tę-pie-nie. - powiedział powoli, smakując słowo, czując utratę władzy nad swoim ciałem - Brzmi...jak epilog. - zachichotał - A gdyby...mmm... było prologiem? Po-czą-tkiemmm...

@Sahak Darbinyan
@Dorien Crawley
@Wei Liu
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Smak tortu był trudny do zapomnienia, głównie przez wzgląd na to jak był obrzydliwie słodki i mdły. Pianka tylko fakturą rozpływała się w ustach, bo wrażenia smakowe... Tona słodzika i hektolitry aromatu waniliowego podbitego jakimś grzybnym wrażeniem (czy to na prawdę trufle?) przesłonić miały kwintesencje ów "wypieku", bardzo intensywną choć krótkotrwałą z wampirzej perspektywy substancję psychoaktywną.

...po-tę-pie-nie...

wizja Cloude'a:
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 1036
Halucynogenne opary przyjmował biernie. Wypił zaledwie kilka drinków, więc jak na mężczyznę jego postawy z dodatkowym bonusem do wytrzymałości, to niewiele, a wciąż Dorien miał wrażenie, jakby był na pograniczu dwóch światów. Jubilatka, jak widać, była bardzo hojna. Wilkołak już miał wsadzić palec w kawałek ciasta oferowanego mu przez pana Kota, żeby chociaż spróbować apetycznie wyglądającego kremu, w wyobraźni już rozkoszując się jego aksamitną fakturą, rozpuszczającą się między językiem a podniebieniem. Zamiast tego zazgrzytał tylko nieco przydługimi przednimi zębami, kiedy to trzeci z wampirów szybkim ruchem zwinął ciasto sprzed czułego, wilczego nosa. Czy to już powód do wszczęcia bójki i rękoczynów? Pobudzenie analitycznego myślenia sprawiło mężczyźnie więcej trudu niż zazwyczaj, natomiast zdołał przekalkulować, że był w mniejszości. Zakładał, że pobratymcy złodzieja ciasta prędzej staną w obronie kolegi i złoją Crawleyowi dupę, niż staną pomiędzy napastnikiem a ofiarą (gdzie ofiarą oczywiście był Dorien) w próbie polubownego nawiązania rozejmu. Wilkołak musiał zatem obejść się smakiem i tylko kłapnął szczękami, zupełnie ignorując możliwość przejścia się po hali i zdobycia własnego talerzyka z kawałkiem tortu. Gdyby to zrobił, może znalazłby też Henriettę i spytał, czy jest dla niej ważny. Może też spytałby siebie o to jaki system wartości wyznaje, gdyby dzięki tortowemu boostowi miał się łączyć ze swoją podświadomością i mieliby okazję w końcu szczerze ze sobą pogadać.
No trudno, odpuści już to ciasto.
- Gorzej, jeśli nie ma ani początku, ani końca. Co definiuje początek, kiedy on był? Nie wiadomo. Zatem można też przyjąć, że nigdy się nie wydarzył, a my jesteśmy uwięzieni w pętli… w pętli potępienia - podchwycił słówko powtarzane przez wampiry.


@Sahak Darbinyan
@Wei Liu
@Claude Van der Eretein

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Wtem cierniowa korona i krwawa łuna pojawiły się w zasięgu jego wzroku w postaci Czerwonej Królowej, która... Wolała go gestem ręki. Zamrugał kilka razy. O Matko Litościwa, Pani Urodziwa, módl się za nami. Tyś świata podziwianie, tyś grzesznych wybawienie, módl się za nami.
Zakasłał.
Końce mogą być początkiem bez pętli tylko dzięki transformacji — powiedział, jak w dwugłosie znaczeń. Śmierć jego wizji, łono Boga, które go stworzyło, Święta Ciemność, która poświęciła jego srebrne stygmaty. Pulsujący przed-chaos. Bóg się rodzi, moc truchleje, przed nimi pan Niebiosów, obnażony z powagi i dystansu, jaki zwykle tworzył.
I drugi ton, znacznie bardziej zabawny, był panem gąsienicą, który na koniec bajki zmieniał się w niebieskiego motyla.
Podniósł się, nieco chwiejnie, nogi miał jeszcze wiotkie przez wizję, przez przeżycia, które zatrzymały się gulą w jego gardle.
Otarł ukradkiem łzę.
Jestem potrzebny organizatorom, wybaczycie panowie. Panie Crawley, proszę się nie krępować, używać. Theotokos wie, że wszyscy tego potrzebujemy.
Ukłonił się im nieco niezgrabnie i podążył za karmazynowym cieniem, przywoływany przez syreni śpiew i Silvana z flamingiem do krokieta.
A może to było wcześniej?

||zt

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach