Liczba postów : 129
Jack (Jiā'ěr) Riche
podstawowe
wiek: 86 lat
rasa: Wampir (URODZONY)
pochodzenie: Anglia
wizerunek: Jackson Wang
rola w rodzie: nie dotyczy
znaki szczególne
Ma kilka tatuaży - o większym bądź mniejszym znaczeniu
Zawsze uprzejmy. ZAWSZE
Zmienia kolor włosów w zależności od kaprysu
Ubiera się zgodnie z obowiązującą modą
Ma kilka tatuaży - o większym bądź mniejszym znaczeniu
Zawsze uprzejmy. ZAWSZE
Zmienia kolor włosów w zależności od kaprysu
Ubiera się zgodnie z obowiązującą modą
biografia
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot...
Ale Walet mu w gardle stanie, ślicznotko.
Ale Walet mu w gardle stanie, ślicznotko.
Sierota, tak ludzie nazywają dziecko, którego przynajmniej jeden rodzic nie żyje. Mówią w ten sposób również o tych, którzy są opuszczeni, osamotnieni, albo najzwyczajniej nie radzą sobie w życiu. Ale czy o byciu sierotą można mówić w kontekście wampirów? Z definicji ich rodzice nie żyją, aczkolwiek ich nie opuszczają. Przynajmniej na ogół. Czasem rodzice umierają, a ktoś, komu oddano pod opiekę dzieciaka zostawia go niemal pod drzwiami znajomych.
Tak w skrócie można było opisać wczesną historię dziecka o imieniu Jia'er, które w 1938 roku zostało przyniesione Elisabeth Riche przez jej przyjaciółkę wraz z historią o tym, jak rodzice chłopca ponieśli śmierć w czasach, kiedy nikogo to nie dziwiło.
Elisabeth nadała chłopcu nowe imię - Jack, i wychowywała go jak własne dziecko. Oczywiście wiadomo, że po świecie do dziś krążą opowiastki o tym, jak to jakieś dziecko nie wiedziało, że zostało adoptowane i nowi rodzice zatajali przed nim tę prawdę tak długo jak tylko mogli. Aczkolwiek... Jia'er do swojej opiekunki był podobny jak pies do nietoperza. By kłamać, trzeba mieć chociaż minimalne podstawy i szanse na sukces. Chłopiec był świadomy tego, że zajmuje się nim ktoś niespokrewniony, ale nie miał na co narzekać. Elisabeth, będąc jedyną figurą matki jaką znał, zapewniła mu wszelkie warunki do tego, by mógł rosnąć i kształcić się, nie czując zagrożenia ze strony ludzi. Miał możliwie normalne, szczęśliwe dzieciństwo. A przynajmniej na tyle normalne na ile to tylko możliwe będąc wampirzym dzieckiem. Na tyle też spokojne, na ile pozwalała na to wojenna zawierucha.
Druga Wojna Światowa szalała na świecie, zabierając ze sobą krwawe pokłosie również wśród Dzieci Nocy. Na wyspie Ios, gdzie Elisabeth wywiozła młodego, było spokojniej. Okres Wielkiej Wojny dla Jacka nie jest aż tak wyraźny jak dla dorosłych, którzy wtedy żyli. W pamięci bardziej utrwaliły mu się emocje wampirzycy. Jej zmartwienie, smutek, czasem wręcz zgryzotę, gdy nie udało się jej odnaleźć żywego jakiegoś z pobratymców.
You're like an imprint
You've got fire up and down your cheeks
You burn everything you see
You've got fire up and down your cheeks
You burn everything you see
Elisabeth, choć bardzo zajęta, wywarła ogromny wpływ na młodocianego wampira. Kiedy znajdowała dla niego czas, uczyła go praw i zasad Dzieci Nocy. Co wolno, czego nie wolno. Gdzie tkwiła subtelna granica. I tak jak Jack był posłusznym dzieckiem, tak nie był do końca posłusznym nastolatkiem. Nocne spacery po okolicy stopniowo wydłużały się. Raz czy drugi dosłownie zniknął na dłużej, po powrocie nie mówiąc gdzie był, co robił, ani z kim. Ukierunkowanie umysłu długowiecznej istoty w ciele kogoś tak prozaicznie młodego było wyzwaniem. Dodatkowym utrudnieniem były podróże, w które nie zawsze mogła zabierać ze sobą Jacka, obawiając się o jego bezpieczeństwo. By ulżyć swoim troskom mogła albo zamknąć chłopaka w piwnicy, albo zadbać o jego umiejętność ochronienia samego siebie. A że zamykanie było z roku na rok coraz trudniejsze, bo podrostek miał zaskakująco zwinne palce i łatwość w otwieraniu zamków, zdecydowała się oddać go na szkolenie do swojej córki, Marr.
Dla Jacka to było jak otwarcie drzwi do nowego świata. Marr niewątpliwie spełniała się w roli wojowniczki, ale stanęła na wysokości zadania bycia starszą siostrą. Czy była surowa? Bywała. Zwłaszcza, kiedy Jack nie pojawił się na treningu, nie umiejąc później znaleźć wystarczająco dobrej wymówki. Oboje nauczyli się wtedy całkiem sporo o sobie. Marr, że chłopak ma talent do kręcenia i rozkrajania włosa na czworo. Jack, że Marr umie zemścić się, nie mszcząc się.
Nauka obejmowała wiedzę teoretyczną, praktykę walki wręcz i z użyciem broni. Całe tygodnie na strzelnicy, by finalnie Jack mógł udać się pod jej kuratelą na misję. To było tak doniosłe wydarzenie, tak stresujące i szokujące, że w trakcie wykonywania zadania Jack nieomal nie wypuścił tego złego i nie zabił świadka. Na szczęście taka wpadka była pojedyncza, a odniesiona nauka zapamiętana na wieki. Jak nie wiesz, czy ktoś jest po twojej stronie, nie stój do niego plecami.
Z perspektywy czasu trening docenił. Zachowanie zimnej krwi w sytuacji zagrożenia nie raz mu się przydało, rozbudzając swoistą pasję do broni, które pieszczotliwie nazywa swoimi zabawkami. To zdecydowanie nie było zmarnowane pięć lat. Poskutkowało też większą swobodą poruszania się już wtedy młodego dorosłego po świecie zewnętrznym. Wyszkolony wampir był mniejszym zmartwieniem dla opiekunki. Częściej też wypuszczał się w podróże, również te zagraniczne, zabierając ze ludzkich ochroniarzy. I wszyscy byli zadowoleni...
A przynajmniej dopóki świat nie poznał ruchu hipisowskiego.
Gold are your fingers
Leaving traces everywhere you go
Diamonds in your skin, my blood flows
Leaving traces everywhere you go
Diamonds in your skin, my blood flows
Czas rewolty po wojnie w Wietnamie upłynął Jackowi bardzo burzliwie. Schyłek działań wojennych był właściwie czasem na odrodzenie pokoju, a został odrodzeniem wszystkiego, co żyje. Idea szerzenia wolności seksualnej owocowała wzrostem liczby narodzin. Rewolucja kulturalna i społeczna sprzyjała młodemu wampirowi. I może przesadą byłoby stwierdzenie, że wpadł w złe towarzystwo, ale na pewno w końcówce lat 60 i w latach 70 miał wiele pierwszych razów. Dzwony, wrotki, przygodny seks i używki. Nie był kimś, kto odmawia. Raczej ciekawił się, do czego jeszcze posuną się ludzie. Jak nisko upodlą, jak daleko zabrną w swoich dążeniach. Dzieci Kwiaty były jego swoistym poletkiem naukowym. Wtedy też wmieszał się w parę znajomości z mniej bądź bardziej ambitnymi wampirami. Do tych znajomości nigdy się nie przyznał Elisabeth, przed opiekunką odgrywając uroczą pantomimę grzecznego chłopca, którym ewidentnie chciała go widzieć wampirzyca.
Nastroje społeczne nie były jednak na tyle sztywne, by utrzymać się dłużej niż parę lat. Hipisów zmieniły kolejne subkultury, równie brudne i noszące znamiona buntowników. Zmieniło się też wtedy nastawienie Jacka. Jego tryb życia był pozornie bardziej uporządkowany, a on sam po prostu uprzejmie uśmiechnięty, w czarnych tęczówkach ukrywając żar chłodem.
Na Ios prowadził interesy pod okiem starszych. W Berlinie obserwował porachunki między gangami. W Londynie utrzymywał kochanki. W Madrycie inwestował. To był okres, w którym Jack w pełni poznał swoje możliwości. Kombinator, matacz, chędożony magik nie gubiący się w wielowarstwowych kłamstwach i rozdzielaniu rodziny, interesów i przyjemności. Jedyne, co pozostawało śladem, to kolejne tatuaże i otrzaskanie z nowymi językami, których uczył się od tubylców, zawsze sprzedając im podobną, acz zmienioną w szczegółach śpiewkę. Był więc marynarzem, biznesmenem, gangsterem, studentem na wymianie. Nigdy nie przedstawiając się swoim nazwiskiem. Egzotyczny epizod w życiu wielu.
Down of the water
Beads drippin' down your face
Calling out, calling out my name
Beads drippin' down your face
Calling out, calling out my name
Ile żyć można przeżyć? Ile masek na twarzy można utrzymać zanim wszystko spadną i ktoś zauważy dziurę ziejącą pod nimi? Każde, nawet najbardziej wyrafinowane kłamstwo, każde matactwo, udaje się dopóki coś nie przebije się do wnętrza. Nie zrodzi emocji - nierzadko niechcianych. Wtedy wychodzą na wierzch niepiękne oblicza realności.
Dla Jacka zerwaniem masek było poznanie kobiety, o której aktualnie wcale nie chce rozmawiać. Przebiła się przez maski, dojrzała prawdziwe oblicze perfekcyjnego aktora. Ograbiła go z całego dorobku scenicznego, by spędzić z nim niezapomniane trzy lata... i wziąć nogi za pas. Czy jej szukał? Tak, ale była równie sprytnym graczem co on, rozpływając się w powietrzu jak kamfora.
You were December
Eyes cold, freeze my blood
Somehow, somehow not enough
Eyes cold, freeze my blood
Somehow, somehow not enough
Poczucie zdrady, serce złamane, zawiedzione nadzieje. Wszystko jednocześnie sprawiło, że kolejną dekadę Jack poświęcił na rozkręcanie własnych interesów. Na Ios nie było ku temu sposobności, dlatego po 1990 roku zdecydował się osiąść na kontynencie. Zajmował się kilkoma mniej bądź bardziej zgodnymi z prawem działkami. Najbardziej oficjalnym zajęciem była rola architekta w firmie budowlanej - Bétonnière, ale i to miało dwa oblicza. Dzienne - zwyczajny deweloper zajmujący się wznoszeniem blokowisk. Nocne - projektowanie budynków odpowiednio zabezpieczających Dzieci Nocy w czasie snu oraz naprawy po demolkach.
Zdrada kochanki najwidoczniej obudziła w nim swoistą terytorialność, bo willę, którą dla samego siebie zbudował piętnaście lat temu pod Paryżu śmiało można było uznać za twierdzę. Gdyby więc nieopatrznie jego umiłowana wpadła z wizytą, to nie ucieknie żywcem.
Jednakże to nie możliwość zaprojektowania swojego domu przyciągała do Jacka Dzieci Nocy. W środowisku wampirów znany jest z tego, że wie gdzie, jak i od kogo wyciągnąć informacje, których jego klient potrzebuje. Przykrywką dla siatki wywiadowczej jest znajdująca się w ścisłym centrum Paryża cukiernia, o wielce znaczącej nazwie Petite Mort. Nad cukiernią znajduje się siedziba wywiadu. Pod cukiernią ma swój apartament.
ciekawostki
Zna karate, ju-jitsu, kung-fu, taekwondo, kendo, judo i kilka innych egzotycznie brzmiących słów
Nie zdradza się z własnymi emocjami. Uważa to za słabość i wystrzega się jak tylko może
W podparyskiej willi trzyma dużo zwierząt. W paryskim mieszkaniu trzyma kota Ocha, gronostaja Niocha i jeża pigmejskiego Łocha (taktyczne zawołanie ŁochOchNioch woła na posiłek)
Zna kilka języków: chiński, angielski, grekę, niemiecki, francuski i hiszpański
Zatrudnienie:
Bétonnière - firma budowlana zajmująca się specjalnymi zamówieniami dla Dzieci Nowy - "Bunkier na mur beton"
Petite Mort - cukiernia w centrum Paryża
Zawsze nosi sygnet po ojcu i zawieszony na szyi wisiorek po matce. To są jego jedyne pamiątki po biologicznych rodzicach
Nie złamał prawa o wieku przemieniającego, co nie znaczy, że gdzieś na świecie nie ma jego potomstwa
Swoją zaborczość ukrywa w przelotnych, pozbawionych przyszłości romansach
Wybredny w kwestii jedzenia
Nie zdradza się z własnymi emocjami. Uważa to za słabość i wystrzega się jak tylko może
W podparyskiej willi trzyma dużo zwierząt. W paryskim mieszkaniu trzyma kota Ocha, gronostaja Niocha i jeża pigmejskiego Łocha (taktyczne zawołanie ŁochOchNioch woła na posiłek)
Zna kilka języków: chiński, angielski, grekę, niemiecki, francuski i hiszpański
Zatrudnienie:
Bétonnière - firma budowlana zajmująca się specjalnymi zamówieniami dla Dzieci Nowy - "Bunkier na mur beton"
Petite Mort - cukiernia w centrum Paryża
Zawsze nosi sygnet po ojcu i zawieszony na szyi wisiorek po matce. To są jego jedyne pamiątki po biologicznych rodzicach
Nie złamał prawa o wieku przemieniającego, co nie znaczy, że gdzieś na świecie nie ma jego potomstwa
Swoją zaborczość ukrywa w przelotnych, pozbawionych przyszłości romansach
Wybredny w kwestii jedzenia
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!