Liczba postów : 1257
2022/04/26
carol moreau
& tahira darbinyan
carol moreau
& tahira darbinyan
W perspektywie długowieczności, tygodnie były ledwie mignięciami, ogonem pozostawionym przez spadającą z nieba gwiazdę. Tahira ze spokojnym sercem pozostawiająca opiekę nad sklepem zaprzyjaźnionej wampirzycy, rzuciła się w wir rodowych obowiązków, toteż w sumie nie miała zbyt wielu okazji porozmawiać z Carol o nowej sytuacji, w której dziewczyna się znalazła. Oczywiście, o ile można było nazywać "dziewczyną" stuletnią wampirzycę? Ostatecznie starsza Egipcjanka podchodziła do różnicy wieku między nimi z przymrużeniem oka. W końcu jechały na tym samym, wiekuistym wózku, a największym plusem był fakt, że przyjaźnie zadzierzgnięte między wiecznymi nie miały terminu ważności, jak relacje z ludźmi.
Tahirze zdawało się, że to było wczoraj, tymczasem zaraz odhaczyć będzie można było kolejny miesiąc próby samodzielności. Choć mieszkały razem, zgadały się przez smsy na wspólną noc. Po północy, gdy sklep już był zamknięty dla klientów detalicznych, a żaden nie umówił się na odkrywanie swojego żywota z kart czy szklanej kuli, obie damy miały czas by zasiąść na samym szczycie czteropiętrowej kamienicy przy Rue des Archives 77. Z tej wysokości szum paryski był jak szemrzący strumień, ani swąd spalin, ani przypalonej pizzy z sąsiadującej z kamienicą restauracyjki nie docierał tak wysoko. Przed nimi roztaczała się łuna miejska, nad nimi zaś niebo, które blakło trochę wobec neonów europejskiej stolicy, wciąż jednak widać było na nim niektóre gwiazdy - te najjaśniejsze, te najbardziej wytrwałe.
Tahira przygotowała kilka rzeczy. Kocyk, koszyk z workami krwi i butelkami wina, szklanki do mieszania, jeśli taka będzie potrzeba, paczkę świeżych wiśniowych fajek, bo niezamierzała stąd schodzić do przedświcia. Ubrana w legginsy i przeogromny patchworkowy sweter delektowała się zainicjowanym papierosem, ćmiąc i spoglądając leniwie na świecącą się niczym choinka w grudniu Wieżę Eiffla. Nawet nie drgnęła, gdy usłyszała skrzypienie klapy i kroki nadchodzącej Carol. Aby dojśc na samą górę, trzeba było przebić się przez zagracone poddasze, które sprawiało wrażenie Normalnego Składzika Na Wszystko Co Niepotrzebne. Przychodzący tu kominiarze nie musieli wiedzieć, że pod skosami ukryte były pokoje Tahiry, w których regenerowała siły, a do których nie zapraszała nawet własnego ojca.
– Jak ruch dzisiaj? Tak samo żałosny? – obdarzała sklepik wielkim sentymentem i, mimo że z całą mocą angażowała się w zupełnie inne aktywności, bardzo nie chciała go zamykać.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!