Liczba postów : 792
Tytuł: Spooky, scary skeletons send shivers down your spine
Data: jesień 1808 roku
Miejsce: Szwajcaria, Bazylea
Kto: Constanza, Silvan
Data: jesień 1808 roku
Miejsce: Szwajcaria, Bazylea
Kto: Constanza, Silvan
Małżeństwo! Katedra? Wdowieństwo! Duchowy? Na pewno nie katedra?
Zgromadzeni w pomieszczeniu raz po raz wykrzykiwali hasła, ku irytacji niewysokiego blondyna o zaczerwienionych policzkach, który z całych sił próbował przedstawić swoje hasło. Mężczyzna najpierw energicznie udawał, że trzyma kogoś za rękę, potem jeszcze energiczniej wykonywał znak krzyża, tylko po to, by zaraz jednocześnie układać dłonie w serce i przecząco kręcić głową, a następnie próbować powtórzyć te wszystkie gesty na raz. Alkohol pewnie mu w tym nie pomagał. Na ostatnie słowa Hermann, bo tak nazywał się mężczyzna, spojrzał z wyrzutem na swoich towarzyszy, a szczególnie na swoją siostrę, Michelle, która wciąż upierała się przy katedrze.
- Sama jesteś katedra! - rzucił niezwykle inteligentnie, na co kobieta jedynie przewróciła oczami.
- To może powiesz nam w końcu, co miałeś na myśli? - odezwał się ktoś inny z jego drużyny - Poddajemy się!
Po pomieszczeniu rozległ się zgodny pomruk, nawet jeśli nie wszystkim uśmiechała się przegrana w tej rundzie.
- Celibat! Pokazywałem celibat! - wykrzyknął Hermann, na co reszta zareagowała śmiechem.
- Na Boga, jesteś w to jeszcze gorszy niż Silvan - Michelle z politowaniem pokręciła głową.
Silvan, który do tamtego momentu niewiele mówił, zbyt pogrążony we własnych myślach, na te słowa dość szybko wrócił do rzeczywistości.
- Hej! Co to miało… - W tym samym momencie przerwał, gdyż Hermann rzucił się, by gonić siostrę, tym samym potrącając stół, tak, że wampir musiał pilnie ratować swój kufel piwa przed niechybnym rozlaniem się.
Tak właśnie wyglądał wieczór ludzi nauki w ten lub inny sposób związanych z uniwersytetem w Bazylei.
Po chwili zamieszania, gdy każdy ponownie już siedział na swoim miejscu, nadeszła kolej na drużynę, do której należał Silvan. Jeszcze jakieś dwadzieścia minut temu, każda z dwóch konkurujących ze sobą grup miała określoną kolejność graczy, ale wydawało się, że obecnie wszyscy o tym zapomnieli, więc trzeba było zadać sobie bardzo ważne pytanie.
Kto następny prezentuje hasło
Sam Silvan nie wychylał się szczególnie, bo no cóż, o ile samą grę bardzo lubił, tak graczem podobno był kiepskim. Nie jego wina, że nikt nie mógł zgadnąć, gdy pokazywał rewolucję we Francji z końca ubiegłego wieku.- To może Renata? - odezwała się nagle jedna z siedzących przy stole kobiet.
Silvan spojrzał w stronę wywołanej wampirzycy i uśmiechnął się do niej zachęcająco.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!